Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

Eventy - Igrzyska Śmierci: Zabij lub zgiń

Daisy7 - 2015-09-01, 13:41
Temat postu: Igrzyska Śmierci: Zabij lub zgiń


- K A P I T O L -

Zaawansowane technologicznie i utopijne miasto spełniające funkcję stolicy, w którym żyją zamożni mieszkańcy. To właśnie na jego terytorium planowane są "Igrzyska Śmierci" które rozgrywane są w nieznanym zakątku Panem. Początkowo republika demokratyczna, lecz wkrótce zaczęła tracić swój praworządny charakter, aż w końcu przekształciła się w dyktaturę republikańską z prezydentem na czele, posiadającą całkowitą dominację polityczną i gospodarczą nad krajem. Rządy są egzekwowane przez armię Strażników Pokoju, kary śmierci, propagandy i igrzyska.

- D Y S T R Y K T Y -
• Dystrykt Pierwszy jest jednym z najbogatszym dystryktów w Panem. Produkowane tu są artykuły luksusowe dla Kapitolu. Niektórymi z nich są diamenty i prawdopodobnie także inne drogocenne kamienie.
• Dystrykt Drugi to jeden z największych dystryktów w państwie Panem o górzystym terenie. To tutaj trenowani są Strażnicy Pokoju, a także produkowana jest broń. Dwójka specjalizuje się jednak głównie w górnictwie i obróbce kamieni. Publicznie ten dystrykt przedstawiany jest jako dzielnica kamieniołomów.
• Dystrykt Trzeci zajmuje się technologią. Specjalizują się w produkcji telewizorów i komputerów. Przed buntem była to jedna z najbogatszych dzielnic w całym Panem. Większość mieszkańców pracuje w fabrykach, są oni bardzo dobrze wykształceni w zakresie inżynierii.
• Dystrykt Czwarty należy do czołowej trójki najbogatszych okręgów w całym Panem. Mieszkańcy tego dystryktu zajmują się głównie rybołówstwem, co jest bardzo przydatne podczas Igrzysk Śmierci, ponieważ trybuci mają już doświadczenie w korzystaniu z sieci i trójzębów, potrafią łowić ryby, pływać, a także identyfikować jadalne rośliny i zwierzęta żyjące w wodzie.
• Dystrykt Piąty zajmuje się energią elektryczną. Ten region jest odpowiedzialny za generowanie mocy elektrycznej dla całego narodu. Mimo, iż dystryktowi jeszcze nie udało się zbudować reaktora jądrowego, wciąż nie zaprzestają prób. Dzieci z tego okręgu są uzdolnione technicznie.
• Dystrykt Szósty zajmuje się produkcją najlepszych w całym Panem pociągów czy poduszkowców. Jest także jednym z najbardziej wrogo nastawionych do Kapitolu okręgów, ponieważ w czasie powstania został on zbombardowany najmocniej ze wszystkich dzielnic.
• Dystrykt Siódmy kręci się wokół drewna i wielu mieszkańców ma doświadczenie w obsługiwaniu się toporem, siekierą, piłą i innymi narzędziami tnącymi. Obywatele Siódemki są pracowici i bardzo związani z otaczającą ich przyrodą. Dzieci zaczynają tu pracę w bardzo młodym wieku.
• Dystrykt Ósmy zajmuje się produkcją wyrobów włókienniczych i odzieży. Na terenie tego okręgu znajduje się co najmniej jedna fabryka, która jest używana przede wszystkim do produkcji mundurów dla Strażników Pokoju.
• Dystrykt Dziewiąty jest rejonem odpowiedzialnym za uprawę pól i produkcję mąki. Na terenie Dziewiątki znajduje się wiele fabryk, które służą głównie do obróbki ziarna. Nie jest to jednak wybitnie rozwinięta specjalizacja. Jest to jeden z najmniejszych dystryktów Panem, izolujący się od pozostałych, a przede wszystkim od Kapitolu.
• Dystrykt Dziesiąty słynie z hodowli zwierząt, takich jak krowy, kozy czy świnie. Obyczaje tu panujące są jednymi z najbardziej liberalnych w całym państwie. Nie oznacza to jednak, że obywatele Dziesiątki godzą się z reżimem Kapitolu i Prezydenta Snowa.
• Dystrykt Jedenasty to jedna z najbiedniejszych dzielnic Panem. Główną specjalizacją tego regionu jest rolnictwo − cały dystrykt Jedenasty otoczony jest przez pola zbóż i bawełny, a także sady. Prawie wszystkie plony zostają wysyłane do Kapitolu, a każdy, kto zostanie złapany na kradzieży, choćby drobnej cząstki upraw, jest karany publicznie. Mieszkańcy Jedenastki są przeważnie ciemnoskórzy.
• Dystrykt Dwunasty to najbiedniejszy region w Panem, gdzie głodujących można spotkać niemalże na każdym kroku. Główną gałęzią przemysłu jest górnictwo i wydobywanie węgla kamiennego. Mimo tego, że jest to dystrykt najbardziej oddalony od Kapitolu, pełni kluczową rolę − obywatele Dwunastki wydobywają skałę, która umożliwia ogrzanie domostw w całym Panem.

- D O Ż Y N K I -

Pierwszy września musiał nadejść. Było to nieuniknione. Wraz z tym dniem w większości dystryktów pojawiła się panika, lęk, strach i przerażenie. Jedynie wyszkoleni młodzieńcy i wyćwiczone młode kobiety z dystryktu pierwszego, drugiego oraz czwartego cieszą się, że wreszcie będą mogli dobrowolnie wziąć udział w krwawym horrorze, by pokazać swą siłę oraz przynieść chwałę rodzinie. Z każdego spośród dwunastu dystryktów wyłoniona zostania para trybutów, chłopak i dziewczyna w wieku od 12 do 18 lat.
Godzina 14:00. Czas rozpocząć uroczystość.

- I N F O R M A C J E -
(każdy dla własnego dobra niech to przeczyta, jeśli chce brać udział)
Żeby dobrze zrozumieć ten event, najlepiej przeczytać chociaż pierwszą cześć Igrzysk Śmierci lub obejrzeć film. "Zabawa" polega na przetrwaniu. Wszyscy uczestnicy zostaną "wrzuceni" na póki co nieznany teren pełen pułapek (m.in. gończe osy, tsunami, deszcz krwi). Przeżyć może tylko jedna osoba, dlatego trybuci mordują się wzajemnie. Oczywiście niektórzy wolą działać w grupie, więc tworzą sojusze, jednak trzeba pamiętać, że wkrótce towarzysze broni będą musieli sobie skoczyć do gardeł. W trakcie igrzysk ważną rolę odgrywają sponsorzy, czyli bogaci mieszkańcy Kapitolu mogący wysyłać prezenty trybutom, którzy wejdą w ich łaski. Niekiedy taki podarunek będący zwykłą butelką wody czy maścią na poparzenia może okazać się cenny na wagę życia.
Pokemony w igrzyskach...
W evencie będą dodatkowo Pokemony. Pojawią się dopiero na arenie. Niektóre można sobie upolować jako pożywienie, inne będą chciały Cię zabić, a jeszcze są takie, które możesz próbować oswoić, by pomogły ci przetrwać zabijając innych, chroniąc cię itd. Tylko nie przywiązuj się zbytnio do swojego pupilka, bo kapitol na pewno nie pozwoli Ci go zatrzymać po igrzyskach.
Moja postać...
Grać można wymyśloną postacią ludzką lub swoją z KP (o ile jest w przedziale wiekowym 12-18 lat). Jednak wybierając tą drugą opcję, musisz pogodzić się z kilkoma surowymi zasadami. Mianowicie nie możesz być gijinką, półzwierzęciem czy czymś nieporzypominającym zwykłego człowieka. Pokemonowo-zwierzęce uszy jeszcze przejdą, ale nie licz na to, że będziesz dzięki nim lepiej słyszeć. Niestety ogon, błony między palcami czy sierść na ciele są niedopuszczalne. Likwidujemy też wszelkie dodatkowe moce, zdolności postaci tak, by wszyscy mieli równe szanse. Czyli nawet jeśli w przygodzie umiesz porozumiewać się z Pokemonami, nie potrzebujesz snu, nie odczuwasz zmian temperatury, jesteś prawie niezniszczalny i wszystko inne, tutaj w evencie tracisz to, by walczyć jako najzwyklejszy człowiek.
Cała ważna reszta...
Jeśli chodzi o czas na odpis, będzie to wyglądało tak, że Dais piszę post jako organizator, w którym opisuje przebieg wszystkiego, rozdaje ewentualne prezenty od sponsorów itd., potem Wy macie 72h na odpis/odpisy (piszecie co robicie, czy próbujecie założyć z kimś sojusz, czy chcecie kogoś ukatrupić, czy szukacie wody pitnej bądź pożywienia i wszystko inne) i znów Dais opisuje co się stało, komu się powiodło, kto umiera, czy nadciąga jakiś kataklizm itd. Atrakcja trwać będzie przez bliżej nieokreślony czas, dopóki nie zostanie jedna osoba - zwycięzca. W sprawie odpisów to macie na nie 72h, jednak jeśli ktoś nie zdąży dać ani jednego postu, nie zostaje zdyskwalifikowany. Zwiększa się szansa na to, że umrze po tym etapie, ale niekoniecznie. Dopiero jeśli nie odpisze dwa razy z rzędu, wtedy śmierć ma pewną. Dobra wiadomość jest taka, iż nie ma żadnych kar za brak odpisów czy zdechnięcie. Zła, że tylko zwycięzca dostanie nagrodę, a wszyscy inni, którzy brali udział nawet do samego końca, nie dostaną złamanego centa :c Ale myślę, że zapisujecie się dla dobrej zabawy, a nie nagrody.
Jak by co event pewnie trochę potrwa i aż do jego zakończenia żadnej innej atrakcji nie planujemy (nie licząc trwających pokazów).

- F O R M U L A R Z -

Kod:
[b]Dystrykt:[/b]
[b]Imię i nazwisko postaci:[/b]
[b]Wygląd postaci:[/b]
[b]Wiek postaci:[/b]
[b]Postać jest dobra w:[/b]

Objaśnienie formularzu:
♣ Dystrykt - wybierasz dowolny od 1 do 12, aczkolwiek z danego dystryktu może być tylko dwójka trybutów (chłopak i dziewczyna), więc jeśli grasz facetem, a jakiś inny koleś przed tobą wybrał ten dystrykt, który chciałeś ty, musisz wziąć inny (lub grać dziewczyną, jeśli żadna nie zapisała się jeszcze do tego dystryktu). Pragnę jednak dodać, że opisy dystryktów dostaliście nie bez powodu. Przykładowo, jeśli wybierzesz dystrykt czwarty, będzie Ci łatwiej złowić ryby niż pozostałym, ale za to nie zrobisz sobie takiego dobrego i wygodnego ciuszka jak ktoś z ósemki.
♣ Imię i nazwisko - tego chyba nie muszę tłumaczyć, ale ostrzegam, że kapitol przyjmuje do igrzysk tylko tych, którzy będą mieli jedno imię oraz nazwisko (z samym imieniem czy nazwiskiem nie przejdziesz).
♣ Wygląd - dowolny, adekwatny do wieku i płci postaci. Mile widziani ciemnoskórzy trybuci z Jedenastki.
♣ Wiek - od 12 do 18 lat.
♣ Postać jest dobra w - musisz wybrać tylko JEDNĄ z tych umiejętności: bieganiu, wspinaczce, pływaniu, kamuflażu, posługiwaniu się sztyletem/nożem, posługiwaniu się łukiem, posługiwaniu się włócznią, nawiązywaniu kontaktów z ludźmi, nawiązywaniu kontaktów z Pokemonami, zagadkach umysłowych, walce bez użycia broni.
♣ ♣ ♣ ♣ ♣
Gotowy formularz należy wkleić w tym wątku. Nie wolno zmieniać płci ani dystryktu po pierwszym wyborze. Nie wolno również rezerwować sobie miejsca (tj. wklejasz niepełny formularz, a potem go uzupełniasz w edycji). Liczba miejsc ograniczona: max. 24 osoby (12 postaci męskich i 12 żeńskich). Zapisywać można się do 6 września br., godz: 15:00 (chyba, że przedtem znajdzie się 24 chętnych w co wątpię xd).

- N A G R O D A -
Zwycięzca pierwszej edycji Igrzysk Śmierci "Zabij lub zgiń" otrzyma:
- 20.000$
- 10 Rare Candy
- Pokemona niespodziankę

Yuki - 2015-09-01, 14:10

Dystrykt: Czwarty
Imię i nazwisko postaci: Roseen Taurett
Wygląd postaci: http://img15.deviantart.n...lia-d94hwhx.jpg
Wiek postaci: 17 lat
Postać jest dobra w: nawiązywaniu kontaktów z Pokemonami,

Sebuś - 2015-09-01, 14:11

Dystrykt: Siódmy
Imię i nazwisko postaci: Sebastian Mackenzie
Wygląd postaci: W KP
Wiek postaci: 17
Postać jest dobra w: walce bez użycia broni

Mhrok - 2015-09-01, 14:39

Dystrykt: Czwarty
Imię i nazwisko postaci: Aiden Taurett
Wygląd postaci: http://pre00.deviantart.n...lia-d96e00m.jpg
Wiek postaci: 17 lat
Postać jest dobra w: posługiwaniu się łukiem (będę strzelać do ludzi *^*)

Kuroiyuuki - 2015-09-01, 14:50

Dystrykt: Siódmy
Imię i nazwisko postaci: Aren Evan
Wygląd postaci: http://www.zerochan.net/1710345
Wiek postaci: 16
Postać jest dobra w: nawiązywaniu kontaktów z Pokemonami

Maigre - 2015-09-01, 17:24

Dystrykt: Piąty
Imię i nazwisko postaci: Caroline Åkerman
Wygląd postaci: http://img02.deviantart.n...art-d8o83jy.jpg
Wiek postaci: 17 lat
Postać jest dobra w: posługiwaniu się sztyletem/nożem

Gwen Brown - 2015-09-01, 18:35

Dystrykt: Drugi
Imię i nazwisko postaci: Astrid Stone
Wygląd postaci: KLIK
Wiek postaci: 16 lat
Postać jest dobra w: walce bez użycia broni

Daisy7 - 2015-09-02, 19:49

- P R E Z Y D E N T snS N O W -

Zadecydował, że będą również nagrody pocieszenia za udział w Igrzyskach Śmierci.
a) osoby, które umrą w pierwszej piątce dostaną 1000$
b) osoby, które umrą od szóstego trupa do dziesiątego (włącznie) dostaną 2000$
c) osoby, które umrą od jedenastego trupa do piętnastego (włącznie) dostaną 3000$
d) osoby, które umrą od szesnastego trupa do dwudziestego (włącznie) dostaną 4000$
e) osoby, które umrą od dwudziestego pierwszego trupa do dwudziestego trzeciego (włącznie) dostaną 5000$

Oczywiście to takie zachęcenie dla Was bardziej poza fabułą, bo zgaduję, że trupowi kasa niepotrzebna xD Pragnę też dodać, że na miejsca wolnych trybutów wstawimy NPC (dostaniecie ich krótkie opisy), żeby event nie skończył się zbyt szybko i był ciekawszy. Proszę jednak nie lekceważyć NPC, gdyż będą równie niebezpieczni co prawdziwi userzy-trybuci i wcale nie musi być tak, że najpierw NPC umrą, a potem wezmę się za Was.

Keisuke - 2015-09-02, 21:58

Dystrykt: Dwójka
Imię i nazwisko postaci: Keisuke Martros
Wygląd postaci: W KP ;o
Wiek postaci: 18 ;o
Postać jest dobra w: Walce sztyletem ;o

i tak zginę ;-;

Molin - 2015-09-03, 17:59

Dystrykt: 3
Imię i nazwisko postaci: Chloe Darkwood
Wygląd postaci: W KP
Wiek postaci: 16
Postać jest dobra w: Nawiązywaniu kontaktów z Pokemonami

I Chmureł
Dystrykt: 3
Imię i nazwisko postaci: Caleb Marine
Wygląd postaci: http://orig09.deviantart....nte-d73p52l.png
Wiek postaci: 18
Postać jest dobra w: Zagadkach Umysłowych

Lu - 2015-09-03, 18:52

Dystrykt: 8
Imię i nazwisko postaci: David Crafty
Wygląd postaci: http://i.imgur.com/D2rJGIb.jpg
Wiek postaci: 17
Postać jest dobra w: wspinaczce

Did - 2015-09-03, 18:52

Dystrykt: 12
Imię i nazwisko postaci: May Ludenberg
Wygląd postaci: http://i.imgur.com/rZxsRUc.png
Wiek postaci: 18
Postać jest dobra w: bieganiu

Daisy7 - 2015-09-06, 15:06

Dostajecie dodatkowe cztery godziny na zapisywanie się do eventu, jeśli są jeszcze chętni. Tak więc formularze wysyłać można do dzisiaj godz. 19:00. Przypominam, że w międzyczasie nie planujemy żadnego innego eventu.

Daisy7 - 2015-09-06, 20:47

Oto lista wszystkich trybutów. Zapoznajcie się ze swoimi przeciwnikami, a jutro zaczniemy prawdziwą grę, a więc dam opis areny i będziecie mogli odpisywać.


- T R Y B U C I –
D Y S T R Y K T 1 P I E R W S Z Y

Imię i nazwisko: Angel Blakmore (NPC)
Wiek: 18
Fotografia
Opis trybuta: Dobra w pływaniu. Świetnie zna się na modzie panującej w Kapitolu i jest bogata, dlatego sponsorzy ją uwielbiają.

Imię i nazwisko: Thaddeus Montblanc (NPC)
Wiek: 18
Fotografia
Opis trybuta: Dobry w walce bez użycia broni. Świetnie zna się na modzie panującej w Kapitolu i jest bogaty, dlatego sponsorzy go uwielbiają.

D Y S T R Y K T 1 D R U G I

Imię i nazwisko: Astrid Stone (Gwen Brown)
Wiek: 16
Fotografia
Opis trybuta: Dobra w walce bez użycia broni. Świetnie radzi sobie na terenach górskich i zna się na zastosowaniach oraz twardości wielu kamieniu.

Imię i nazwisko: Keisuke Martros (Keisuke)
Wiek: 18
Fotografia
Opis trybuta: Dobry w posługiwaniu się sztyletem/nożem. Świetnie radzi sobie na terenach górskich i zna się na zastosowaniach oraz twardości wielu kamieniu.

D Y S T R Y K T 1 T R Z E C I

Imię i nazwisko: Chloe Darkwood (Molin)
Wiek: 16
Fotografia
Opis trybuta: Dobra w nawiązywaniu kontaktów z Pokemonami. Świetnie wykształcona w zakresie inżynierii.

Imię i nazwisko: Caleb Marine (Chmurek)
Wiek: 18
Fotografia
Opis trybuta: Dobry w zagadkach umysłowych. Świetnie wykształcony w zakresie inżynierii.

D Y S T R Y K T 1 C Z W A R T Y

Imię i nazwisko: Roseen Taurett (Yuki)
Wiek: 17
Fotografia
Opis trybuta: Dobra w nawiązywaniu kontaktów z Pokemonami. Świetnie łowi, posługuje się siecią oraz identyfikuje jadalne rośliny i zwierzęta wodne.

Imię i nazwisko: Aiden Taurett (Mhrok)
Wiek: 17
Fotografia
Opis trybuta: Dobry w posługiwaniu się łukiem. Świetnie łowi, posługuje się siecią oraz identyfikuje jadalne rośliny i zwierzęta wodne.

D Y S T R Y K T 1 P I Ą T Y

Imię i nazwisko: Caroline Åkerman (Maigre)
Wiek: 17
Fotografia
Opis trybuta: Dobra w posługiwaniu się sztyletem/nożem. Świetnie uzdolniona technicznie.

Imię i nazwisko: Gavrill Durnovo (NPC)
Wiek: 17
Fotografia
Opis trybuta: Dobry w zagadkach umysłowych. Świetnie uzdolniony technicznie.

D Y S T R Y K T 1 S Z Ó S T Y

Imię i nazwisko: Riven Carten (NPC)
Wiek: 14
Fotografia
Opis trybuta: Dobra we wspinaczce. Świetnie posługuje się maszynami lotniczymi, żadna wysokość nie stanowi dla niej problemu.

Imię i nazwisko: Hinge Eisenberg (NPC)
Wiek: 18
Fotografia
Opis trybuta: Dobry w bieganiu. Świetnie posługuje się maszynami lotniczymi, żadna wysokość nie stanowi dla niego problemu.

D Y S T R Y K T 1 S I Ó D M Y

Imię i nazwisko: Aren Evan (Kuroiyuuki)
Wiek: 16
Fotografia
Opis trybuta: Dobra w nawiązywaniu kontaktów z Pokemonami. Świetnie radzi sobie w lesie, potrafi doskonale posługiwać się toporem, siekierą, piłą i innymi narzędziami tnącymi.

Imię i nazwisko: Sebastian Mackenzie (Sebuś)
Wiek: 17
Fotografia
Opis trybuta: Dobry w walce bez użycia broni. Świetnie radzi sobie w lesie, potrafi doskonale posługiwać się toporem, siekierą, piłą i innymi narzędziami tnącymi.

D Y S T R Y K T 1 Ó S M Y

Imię i nazwisko: Salvera Combe (NPC)
Wiek: 17
Fotografia
Opis trybuta: Dobra w posługiwaniu się włócznią. Świetnie szyje, potrafi robić wygodne ubrania oraz ciepłe obuwie ze skóry i rzeczy, które znajdzie.

Imię i nazwisko: David Crafty (Lu)
Wiek: 17
Fotografia
Opis trybuta: Dobry we wspinaczce. Świetnie szyje, potrafi robić wygodne ubrania oraz ciepłe obuwie ze skóry i rzeczy, które znajdzie.

D Y S T R Y K T 1 D Z I E W I Ą T Y

Imię i nazwisko: Laurel Slone (NPC)
Wiek: 17
Fotografia
Opis trybuta: Dobra w posługiwaniu się sztyletem/nożem. Świetnie zna się na roślinach jadalnych, ich uprawie i przygotowaniu do spożycia.

Imię i nazwisko: Chris Sherly (NPC)
Wiek: 13
Fotografia
Opis trybuta: Dobry w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi. Świetnie zna się na roślinach jadalnych, ich uprawie i przygotowaniu do spożycia.

D Y S T R Y K T 1 D Z I E S I Ą T Y

Imię i nazwisko: Charlotte Ragbone (NPC)
Wiek: 13
Fotografia
Opis trybuta: Dobra w pływaniu. Świetnie zna się na Pokemonach pastewnych, potrafi szybko doić Miltanki.

Imię i nazwisko: December Cropperwood (NPC)
Wiek: 15
Fotografia
Opis trybuta: Dobry w nawiązywaniu kontaktów z Pokemonami. Świetnie zna się na Pokemonach pastewnych, potrafi szybko doić Miltanki.

D Y S T R Y K T 1 J E D E N A S T Y

Imię i nazwisko: Inerri Oseas (NPC)
Wiek: 12
Fotografia
Opis trybuta: Dobra w kamuflażu. Świetnie zna się na uprawie zboża i bawełny, a także drzewkach owocowych.

Imię i nazwisko: Whip Marchwalker (NPC)
Wiek: 14
Fotografia
Opis trybuta: Dobry w posługiwaniu się włócznią. Świetnie zna się na uprawie zboża i bawełny, a także drzewkach owocowych.

D Y S T R Y K T 1 D W U N A S T Y

Imię i nazwisko: May Ludenberg (Did)
Wiek: 18
Fotografia
Opis trybuta: Dobra w bieganiu. Świetnie znosi głód (tj. nie potrzebuje dużo i często jeść), a także potrafi szybko rozpalić ogień przy pomocy krzesiwa bądź patyków.

Imię i nazwisko: Connel Vanders (NPC)
Wiek: 13
Fotografia
Opis trybuta: Dobry w posługiwaniu się łukiem. Świetnie znosi głód (tj. nie potrzebuje dużo i często jeść), a także potrafi szybko rozpalić ogień przy pomocy krzesiwa bądź patyków.

Daisy7 - 2015-09-07, 18:17

- A R E N A –
Nowy Jork już od dawna prezentuje się jako opuszczone przez ludzi miasto pełne gruzu. Natomiast dawniej wypielęgnowany central park zmienił się w prawdziwą dżunglę, gdzie czają się najdziksze z bestii. Każda z nich walczy o przetrwanie, a co z tym idzie pożywienie, dlatego dwudziestka czwórka smakowitych ludzi to dla nich prawdziwy dar od Arceusa. Pośrodku tej oazy zieleni znajduje się spore, chociaż niezbyt głębokie jezioro. Właśnie na nim osadzono Róg Obfitości, czyli metalową konstrukcję umieszczoną w sercu areny. Do rogu obfitości nie prowadzi żadna droga lądowa, więc jeśli nie umiesz pływać, nawet nie próbuj się tam dostać. Do dyspozycji macie cały central park, a także pobliskie ruiny miasta pokazane na mapie, które są naprawdę spore i stanowią niezły labirynt.

- R Ó G ob O B F I T O Ś C I –
Jak wiecie z poprzedniego fragmentu, Róg Obfitości mieści się w sercu areny, czyli pośrodku jeziora położonego w central parku i dostać się do niego mogą jedynie Ci, którzy potrafią chociaż odrobinę pływać. Jest to metalowa konstrukcja, gdzie znajdują się przedmioty potrzebne trybutom w przetrwaniu, takie jak broń, jedzenie, lekarstwa, koce itp. Nigdy nie ma w nim broni palnej, ponieważ organizatorzy wolą, by uczestnicy mordowali się w tradycyjny sposób. Na początku każdego turnieju pod Rogiem Obfitości odbywa się rzeź, podczas której ginie znaczna część trybutów. Wynika ona z tego, że każdy trybut pragnie zdobyć jak najwięcej przydatnych przedmiotów, często nie zważając na to, jakie konkretnie są to przedmioty. Trybuci, którzy pierwsi zdobędą broń, rozpoczynają rzeź, zabijając swoich rywali i zabierając ich przedmioty. Dlatego też zastanówcie się moi mili państwo, czy opłaca się pognać w sam środek horroru, czy jednak lepiej sobie odpuścić.

- M A P A –
Zobacz.
Nie wolno wychodzić nigdzie dalej poza teren mapy. Może nie wygląda to na wielką przestrzeń, ale „na żywo” ma naprawdę spore rozmiary. Tak jak wiecie, cały central park zamienił się w istną dżunglę. Budynki nieopisane to ruiny bloków mieszkalnych i sklepów. Rzecz jasna miejsca z nazwą nie pełnią już swojej roli od wielu lat, więc nie spodziewajcie się znaleźć świeżych warzyw na targowisku. Miejsce oznaczone poziomą kreską obok szkoły podstawowej po prawej stronie to ślepy zaułek. Natomiast te czerwone kropki wokół jeziora to Wy, a raczej miejsca, w których pojawicie się od razu po przetransportowaniu na arenę. Numer oznacza dystrykt, a kolor płeć (żółty – kobiety, niebieski – mężczyźni), a więc przykładowo żółta dziesiątka to Charlotte Ragbone. Wiem, że na rysunku wygląda tak, jakby odległości od Rogu Obfitości były różne, ale w rzeczywistości są oddalone tak samo co do milimetra.

- C Z A S ob R O Z P O C Z Ą Ć ob I G R Z Y S K A –
Jesteście rozstawieni na metalowych okręgach (przedstawionych na mapie jako czerwone kółka z numerkami) w central parku wokół jeziora, pośrodku którego znajduje się Róg Obfitości. Każdy w takim samym odstępie, żeby nie było pomówień o brak sprawiedliwości. Za sobą macie prawdziwą dżunglę, a nieco dalej ruiny Nowego Jorku, które mówiąc szczerze nie muszą być wcale bezpieczniejsze. Ubrani jesteście w czarne ubrania do kompletu: długie spodnie ciasno przylegające do ciała, bluzki z krótkimi rękawami i nieprzemakalne, lecz cienkie bluzy z kapturem, plus również wygodne, sznurowane, jednakże przemakające i nieocieplane dodatkowo adidasy. Oczywiście na każdym ciuchu widnieje duża cyfra z numerem dystryktu, z którego pochodzi noszący ją trybut. Zaraz wybije godzina 12 w południe. Aktualnie temperatura wynosi 17 stopni Celsjusza. Opadów brak, jednak kłębiące się nad niebem szare chmury nie wróżą niczego dobrego.
Dziesięć… Dziewięć… Osiem… Siedem… Sześć… Pięć… Cztery…
Trzy… Dwa…
Jeden…


Każdy może napisać dowolną ilość postów. Proszę jednak pamiętać, że to nie Wy decydujecie, która jest godzina, czy temperatura zmalała/zwiększyła się itd. Dlatego też wszelkie odpisy typu „przetrwałem godzinę ukryty pod krzakiem, czas ruszyć dalej” będą totalnie ignorowane. Każdy może obrać jedną z dwóch ścieżek:
a) Jeśli decydujesz się płynąć do Rogu Obfitości, przygotuj się na prawdziwą rzeź, ale również możliwość zdobycia przydatnych przedmiotów. Pamiętaj, że nie zawsze możesz zdążyć uciec spod noża rywala. Wybierając tą opcję, nie pisz postów o tym, co robisz, gdy uciekniesz z Rogu Obfitości, gdyż nie wiesz, czy Ci się w ogóle to uda. Po prostu nie opisuj dalszych poczynań po „zwiewam, ile sił w nogach” lub „zostaję na Rogu Obfitości i staram się zabić wszystkich, którzy się do mnie zbliżą”, lecz zaczekaj na mój odpis, z którego dowiesz się, czy przeżyłeś, czy coś zdobyłeś, kto umarł itp.
Na rogu obfitości znajdują się: plecaki z nieznaną zawartością, bronie (miecze, noże, sztylety, łuki z kołczanami i włócznie), jedzenie, puste i napełnione wodą butelki, narzędzia (topór, nożyce do strzyżenia, młotek, kilof, łopata), namioty, koce i śpiwory, apteczki z różną zawartością, liny/sznurki, sieci i druty do robienia pułapek.
b) Jeśli decydujesz się uciekać w dżunglę, masz większe szanse na przeżycie (przynajmniej na początku), lecz pogódź się z tym, że póki co nie będziesz posiadał jakiejkolwiek broni, jedzenia, picia czy czegokolwiek innego. Opisz, co robisz po ucieczce z miejsca startowego, dokąd pędzisz, czego i jak szukasz itp. A może starasz się za kimś pobiec, aby zaatakować go od tyłu bądź zaproponować sojusz?
Bez względu na ścieżkę, którą obierzesz, pamiętaj, aby nie pisać „śledzę X”, która poleciała do Rogu Obfitości, podczas gdy ty pognałeś w dżunglę. Logika jest niezbędna w tej zabawie! Wszelkie decyzje, poczynania i wypowiedzi trybutów NPC opisuję ja, więc nie myśl, że jeśli zaproponowałeś NPC sojusz, to ten na bank się zgodził. Może lada chwila skoczy na Ciebie z pięściami.
A oto krótka rozpiska z informacją, gdzie pobiegli trybuci NPC po usłyszeniu skończonego odliczania:
Na Róg Obfitości udali się: Angel, Thaddeus, Hinge, Salvera, Whip, Connel.
Do dżungli zwiali: Gavrill, Riven, Laurel, Chris, Charlotte, December, Inerri.

ZŁOTA ZASADA: Jeśli nie masz nic konkretnego do napisania, nie pisz kolejnych postów, które nie wnosząc niczego do eventu.

~ Czas na odpisywanie macie do 10 września br., godz: 18:20 ~

Sebuś - 2015-09-07, 18:55

#SebuśSamobójca #Vote4Sebuś #SamobójcaRoku

A więc to początek końca.
Muszę przyznać, że ze swojego stanowiska mam piękny widok na trybutkę z Szóstki. Szkoda, że zapewne jedno z nas albo oboje zginiemy, ale może w trybuckim niebie się spotkamy i stworzymy naprawdę niezłą parkę? W każdym razie jeśli zginę, zamierzam ją sobie wyrwać jako duch, a na razie czas planować następny ruch. Najrozsądniej byłoby sobie coś zdobyć dla siebie do późniejszej ewentualnej walki i taki jest mój plan.
Trzy...
Czuję, że moje ciało drży ze strachu, jednak staram się je opanować. Widzę już kątem oka, że apetyczny kąsek z numerkiem sześć szykuje się do biegu w drugą stronę. No cóż, niech chociaż ona przeżyje, a ja zginę jak ostatni idiota. Mam tylko nadzieję, że rodzicom nie będzie przykro, ale raczej mojej śmierci nie pokażą tak dokładnie w telewizji, jeśli zginę przy Rogu Obfitości.
Dwa...
Moje kończyny dolne już się szykują na wypad w kierunku Rogu, a ręce układają się tak, jakby miał już wskakiwać do wody...
Jeden...
Zero.

Pływać jakoś średnio umiem - w końcu w lesie też zdarzają się jeziorka, dlatego gdy tylko rozlega się gong oznajmiający rozpoczęcie naszych ukochanych Igrzysk Głodowych, natychmiast wskakuję do wody, prując w kierunku tego dziwnego tworu architektonicznego. Gdyby ktoś próbował mi przeszkodzić w dopłynięciu, gdy będę jeszcze w wodzie, staram się głowę takiego delikwenta przytrzymać pod wodą, natomiast na miejscu, biorę zgrabną siekierkę lub topór i zmykam, zanim się konflikt jeszcze bardziej zaostrzy - przy okazji, gdyby ktoś próbował mnie zaatakować, macham bronią, byle tylko się pozbyć takiej osoby.

Gwen Brown - 2015-09-07, 19:33

No i się zaczęło. Kolejne Głodowe Igrzyska i kolejna... rzeź. Cóż, trzeba nazywać rzeczy po imieniu. W czasie kiedy trwało odliczanie, miałam krótką chwilę aby ogarnąć wzrokiem arenę. Ruiny miasta. Ale zaraz... czy to czasem nie jest Nowy Jork? Choroba, to na pewno jest Nowy Jork, a nas ustawili w Central Parku. Ot ciekawostka... Mniej więcej wiedząc gdzie już jestem, mogłam się skupić na tym co zrobić w pierwszej kolejności.
Z początku miałam ochotę rzucić się ku jezioru i płynąć do Rogu Obfitości. Dałabym radę-w Dwójce tak jak w Jedynce czy Czwórce właściwie szkoli się nas do Igrzysk. Inna sprawa, że nikt nie powie tego otwarcie. Tak więc mogłabym płynąć, tylko pytanie co dalej? Jaką miałam pewność, że zaraz po zdobyciu czegokolwiek nie zostanę ubita? Ano właśnie. Nie po to zgłaszałam się na ochotnika. Nie po to tłukłam się o swoje z innymi dziewczynami z Dwójki, aby teraz na wejściu pozbawić się szansy na to, aby dożywotnio się ustawić. Nie ma głupich...
Kiedy tylko rozbrzmiał sygnał startowy i mogliśmy coś zadziałać, od razu pognałam w las. Przez jakiś czas dam sobie radę- gdyby ktoś mnie naszedł mogłabym próbować się bronic czy nawet zaatakować z ukrycia. W końcu umiem walczyć gołymi rękoma, nie potrzebowałam broni. Co prawda teraz w Rogu znalazłabym multum innych, potrzebnych rzeczy, ale o to mogę pomartwić się później. Zawsze mogę próbować sobie coś zaimprowizować, nie? Może taki kij czy jakiś kamień to średnia broń, ale lepsze to niż dać się zarżnąć.
Z pola startowego wypatrzyłam na północnym wschodzie jakąś kamienną konstrukcję. Jakieś skały albo coś w tym rodzaju. Na początek pokieruję się tam. W ogóle na razie trochę sobie zniknę. Wystarczy abym miała dostęp do wody, a z resztą będę jakoś kombinować. W sumie tam gdzie się kieruję chyba nawet płynie jakiś strumień. Zacnie. Ponoć w tych Igrzyskach wpuścili na arenę pokemony. Kto wie, może uda mi się jakiegoś do siebie przekonać? No, o ile taki stworek będzie przejawiać jakąś minimalną wolę ku chwilowej przyjaźni. Raczej nie chcę się pakować między chociażby rój Beedrilli czy wściekłego Onixa.
Na razie jednak trzeba skupić się na biegu. Byle dalej od Rogu, byle dalej od Rogu. A tamci niech się wybijają jeśli mają ochotę... Jeśli po drodze nic mnie nie zeżre, zacznę rozglądać się za jakąś kryjówką, dlatego uważnie się rozglądam, w nadziei, że uda mi się dostrzec coś odpowiedniego...

Dexter - 2015-09-08, 08:51

Stoję na swoim miejscu słuchając instrukcji. Właściwie nie wiem po co tłumaczą nam coś co każą nam oglądać każdego roku. Widziałem dostatecznie wiele śmierci by wiedzieć, że znów zostaliśmy czyimiś zabawkami i choć doskonale zdajemy sobie z tego sprawę ... każdy i tak zatańczy jak mu zagrają. Jak co roku poleje się krew. Stoję na swoim miejscu słuchając instrukcji i żegnając się z osobą, którą byłem.
Trzy...
Zaciskam pięści. Czas wziąć się w garść. Od teraz każda decyzja jest ważna. Każdy ruch decyduje o przeżyciu lub śmierci.
Dwa...
Przyglądam się pozostałym trybutom. Szukam w nich własnego odbicia - strachu, determinacji, woli przetrwania. Obiecałem sobie, że zrobię wszystko by wygrać, by wrócić do domu. Obiecałem to jej ... .
Jeden...
Uśmiecham się do stojącej obok mnie Chloe. Znam ją od tak dawna, a teraz przyjdzie mi walczyć i ginąć u jej boku ... albo z jej ręki. Patrzę na nią, chcą przekazać, że wszystko będzie dobrze, że ci wszyscy ludzie, że oni, że ...
Zero.
Robię coś innego niż zapewne większość trybutów. Ignoruję Róg Obfitości - nie chcę zginąć pierwszego dnia, kiedy będę schylał się po nóż. Wyciągam dłoń, łapię Chloe za rękę i biegniemy ile sił w nogach w przeciwnym kierunku. Kierujemy się ku wschodniemu wyjściu z miasta, w kierunku budynków. Musimy dobiec do teatru. Mam nadzieję, że uda nam się to nim skończy się rzeź pod Rogiem.
Biegnę. Biegnę. Oby mu się udało. Spoglądam na Chloe. Chciałbym umieć czytać w jej myślach. W razie, jeżeli ona to potrafi, przekazuję jej jedno słowo. Biegnij. Nie zatrzymuj się.

Molin - 2015-09-08, 22:13

Stałam skupiona, wpatrując się w róg i wysłuchując dobrze znanych mi zasad. Zaczyna się. Krwawa rzeź, stworzona jedynie dla przyjemności oglądających, którym nie grozi żadne niebezpieczeństwo. Bezpiecznie oglądają nasze poczynania, mając z tego zabawę. Nienormalne, nieludzkie... Czyżby już nawet robot był bardziej ludzki od tych "prawdziwych ludzi"? A może ludzie właśnie tacy są? W każdym razie, było to coś czego moja ludzka część nie potrafiła zaakceptować.
Odliczanie. Kilka sekund, dzielących nas od początku... Początku końca. Choć czy dla mnie właściwie jest to koniec? W nieznany mi sposób na czas igrzysk stałam się niczym człowiek - mogę zostać łatwo ranna, odczuję zmęczenie... Ale dla mnie koniec nie nadejdzie. Nawet jeśli przegram i tak mogę zostać ocalona. Wciąż będę żyć, nie zniknę, a wszystkie wspomnienia o poległych uczestnikach i wydarzeniach zostaną zapisane na zawsze w moim systemie, nigdy o nich nie zapomnę. Czy to jednak mi daje jakąkolwiek przewagę? Wątpię.
Spojrzałam w bok na swojego towarzysza. Mężczyzna/18 lat/Dystrykt Trzeci. "Przyjaciel" - część dodana przez moją ludzką część, niewykrywalna już przez system. Który mimo wszystko nie był już w stanie pomóc mi z resztą, nie ważne na kogo spojrzałam poza Calebem, nie dowiadywałam się niczego o tej osobie.
Start. Zostałam wyrwana z zamyśleń i bez zastanowienia pobiegłam za towarzyszem, który natychmiast chwycił moją dłoń i zaczął uciekać. Nie wiedziałam co planuje, nie wiedziałam gdzie biegnie, ale mimo wszystko - wolałam mu zaufać. Pomysł żeby rwać się do rogu nie był zbyt dobry, to zbyt duże niebezpieczeństwo, a mimo wszystko zawsze można coś wymyślić i zdobyć przydatne rzeczy w inny sposób.
Wykorzystując to, że jestem prowadzona przez Caleba od czasu do czasu rozglądałam się na boki i nasłuchiwałam. Kto wie, może jakiś szaleniec już w tym momencie może nas zaatakować, a Caleb skupiony na biegu nie będzie w stanie nic zrobić. Muszę nas chronić.

Did - 2015-09-09, 12:13

W jakimś stopniu cieszę się z faktu, że mogę tutaj być. Śmierć, głód, wycieńczenie, choroby, mróz, żar... nic z tego nie jest mi obce. Codziennie widziałam jak ludzie cierpią i konają na ulicach, a raczej ścieżkach, mojego dystryktu. Sama kilka razy byłam na granicy życia i śmierci, więc może dzięki temu będę od nich silniejsza? Ludzie różnie reagują na drugą stronę rzeczywistości. Ja jestem do niej przyzwyczajona, ba! Nawet jesteśmy świetnymi przyjaciółmi!

Koniec tych przemyśleń, czas się przygotować do ucieczki. Tylko najwięksi kretyni i jedynka wskoczą do jeziora, żeby dostać się do rogu obfitości. Ciekawe czy ktoś z nich wziął pod uwagę jeden, mały fakt. W wodzie na pewno żyje kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt, pokemonów. Zapewne wygłodniałych i spragnionych krwi. Mam nadzieję, że zabiją jak najwięcej osób i nie dadzą się zbyt łatwo przechytrzyć.

Cholera jasna! Connel? Ten dzieciak kompletnie postradał myśli. Czy on chce przepłynąć to jezioro? Nie dość, że są w nim pokemony, to przecież on nie jest do tego zdolny. Jego wiotkie ciało i naćpany wyraz twarzy... zapewni mu jedynie szybką śmierć. Chociaż, nie znam go za dobrze, więc może mnie zaskoczy? Może jest kimś więcej, aniżeli dzieckiem. Może okaże się maszyną do zabijania albo nawiązał z kimś sojusz? Nie będę go zatrzymywać. Niech robi, co chce. Mogę mu życzyć jedynie powodzenia.

Start.

Odliczanie zakończone, czas stąd zwiewać. Koniecznie muszę przedostać się na drugą stronę jeziora, dlatego wypadałoby znaleźć bezpieczny punkt w strumyku, przez który będę mogła przeskoczyć lub przebiec. Może i szybko biegam, ale nie będę nakładać drogi. Kto wie, co czeka mnie przy mnie kamiennym wzgórzu, więc przeprawienie się przez jeden ze słabych punktów strumyczka będzie najlepszym wyjściem. Potem pozostaje mi tylko długi i mozolny bieg w stronę najbliższych budynków na wschód. Zauważyłam, że kilku trybutów również wybiera się w tamtą stronę, wiec gdyby tak za nimi pobiec? Oczywiście nie za dwójką. Nie ufam im. Zawsze blisko trzymają z jedynką, więc lepiej omijać ich szerokim łukiem. Dobra! Mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć tam, gdzie chce.

~ Dodatkowe informacje, które uzupełniają odpis ~

* przedostanie się przez strumyk - chodzi mi o to, żeby znaleźć w miarę płytki lub wąski odcinek strumyka, w którym nie będzie widać żadnych pokemonów. Oczywiście, nie biegnę na chama do jego źródła, bo staram się nie zbliżać do kamieni. Gdy znajdę takowy punkt, oceniam czy lepiej go przeskoczyć, czy przebiec.
* bieg - gdy uda mi się przedostać przez strumyk, to zaczynam mozolny bieg w stronę budynków w wschodniej części miasta... kierunek liczę od mojego stanowiska. W odpisie wspomniałem, że dobrym sposobem byłoby śledzenie kogoś, więc gdyby jakiś trybut kierował się w tamtą stronę, to biegnę za nim. Oczywiście rozglądam się po okolicy i omijam szerokim łukiem każdą podejrzaną rzecz, nie zbaczając z kursu.

Mhrok - 2015-09-10, 13:15

I wreszcie się tutaj znalazłem, w miejscu którego najbardziej się obawiałem. Wokół mnie stały dwadzieścia dwie nieznane mi osoby. Wszystkie miały jednak ten sam cel - wygrać te zawody. Jak to osiągnąć? Sposób jest prosty, wystarczy zabić resztę biorących udział w Głodowych Igrzyskach. Starałem się nie myśleć o tym, że każda z osób, którą widzę, może być w tym ciągu kilkudziesięciu godzin rozgrywki moim przeciwnikiem. Rozglądałem się wokół siebie, żeby móc ustalić jakiś plan. Wolałem uniknąć walki z innymi Trybutami, więc została dla mnie ucieczka.
Trzy...
Odliczanie się rozpoczęło i zaraz wszystko się zacznie. Spojrzałem na Roseen, która na pewno tak jak ja chciałaby w tym momencie znaleźć się w zupełnie innym miejscu. Starałem się dopracować plan, jednak nie mogłem się w ogóle skupić na tym.
Dwa...
Czas wydawał się jakby dłużyć. Niby miałem więcej czasu na przemyślenie strategii, jednak miałem pustkę w głowie. Rozglądałem się po innych osobach, żeby móc domyślić się, co oni zrobią. Niektórzy byli pewnie siebie, inni tak samo zdenerwowani co ja.
Jeden...
Moje kończyny wydawały się zamieniać w ręce i nogi szmacianej lalki. Wszystkie te emocje kotłowały się we mnie - przerażenia, świadomość niebezpieczeństwa i możliwej śmierci.
Zero.
Chwyciłem swoją siostrę za rękę i od razu wycofałem się z walki o przedmioty ze środka jeziora. Od razu wiedziałem, że nie mogę zostawić jej samej, nawet jeśli zmniejszy to nasze szanse na przeżycie. Zacząłem biec w stronę, trzymając cały czas ją za rękę. Po przekroczeniu granicy zbiornika wodnego rozglądam się, czy nikt nas nie goni, po czym kontynuuję bieg w stronę najbliższych budynków.

Maigre - 2015-09-10, 16:50

Miałam wrażenie, że moje serce zaraz wyskoczy z piersi. Zaciskałam pięści coraz mocniej z każdą kolejną sekundą odliczania, próbując przy tym choć trochę opanować swoje nerwy. Bałam się, tak bardzo się bałam tej świadomości, że prawdopodobnie za parę minut ktoś mógłby odebrać mi życie. Mogłam się jedynie modlić, by moje umiejętności pozwoliły mi wykończyć innych na tyle szybko, niż oni zdążyli by zrobić to ze mną. Nie oszukiwałam się jednak. Wiedziałam doskonale o tym, że szanse na wygraną miałam niewielkie. Mimo to jednak nie miałam zamiaru się poddać.
Zmierzyłam wzrokiem swoich przeciwników, następnie kierując go na Róg Obfitości. Uśmiechnęłam się blado. Głupotą było rzucanie się na niego, na pewną śmierć. Niestety jednak i ja zaliczałam się do tej głupszej części. Chciałam zaryzykować, podpłynąć tam i zabrać cokolwiek. Następnie uciec, nim inni zaczną się wyżynać na dobre. Jakie to miało szansę się udać? Z pewnością nie za duże.
Zero.
Moje ciało automatycznie skoczyło w kierunku wody. Dawałam z siebie wszystko, byleby tylko przepłynąć jako jedna z pierwszych. Na lądzie staram się wychwycić okiem jakiś nóż, albo sztylet, ewentualnie coś jeszcze, o ile będzie to leżało w pobliżu. Następnie uciekam przez wodę w stronę budynków, na południe, unikając innych. Gdyby jednak komuś się zachciało zagrodzić mi drogę – bez skrupułów traktuję tę osobę bronią.

;-;

Kuroiyuuki - 2015-09-10, 17:22

Nadszedł dzień, którego najbardziej się obawiałam. Mimo, że Igrzyska dają wieczną sławę, i tak i tak, było to najgorsze z najgorszych możliwych sposobów na jej zdobycie. Przetrwanie kosztem życia innych to jedyne co mi teraz zostało, i mimo, że uważana byłam za jedną z najodważniejszych dziewczyn z Siódemki, teraz drżałam ze strachu. Modliłam się, by nogi nie odmówiły mi posłuszeństwa.
Trzy..
Przyglądałam się innym trybutom, jakby miało mi to pomóc w domyśleniu się, kto rzuci się na Róg Obfitości. Dobrze wiedziałam jaka czeka nas tam rzeź, i tego najbardziej się obawiałam. Jednak jedno wiedziałam..
Dwa..
Jeśli nie dorwę nawet najmniejszego z plecaków, najmniejszej rzeczy jaka tam jest. Zginę. Mimo, że las to jakby nie patrzeć mój drugi dom, nie zrobię sobie porządnej siekiery z jednego patyka! Cieszyłam się, że potrafię pływać, choć jeziora spotykałam niezwykle rzadko.
Jeden..
Przyjęłam pozycję do skoku. Trzymałam kciuki, bym bezpiecznie dostała się na wysepkę.
Zero.
Skoczyłam, przebierając rękami i nogami, skupiając się głównie na tym by jak najszybciej dopłynąć do Rogu Obfitości i by nikt nie próbował mnie utopić. Wszelkie osoby po drodze staram się omijać, a jeśli nie wyjdzie, cóż. Podtopić nie zaszkodzi, więc wpychanie ich głów pod wodę po czym ucieczka w kierunku mojego celu to jedno z najlepszych wyjść. Kiedy znajdę się na miejscu, chwytam pierwszy lepszy plecak, po czym rzucam się z powrotem do wody, mając zamiar uciekać gdziekolwiek w las. Byle z dala od rogu, pod którym toczyć się będzie niezłą rzeź. Jeśli w tym samym kierunku co ja, uda się jakaś inna osoba, staram się trzymać od niej z daleka.

Yuki - 2015-09-10, 17:40

Ucieczka wydawała mi się być najlepszym rozwiązaniem w całej tej sytuacji. Nie miałam ochoty walczyć. Tym bardziej, że kiepska w tym jestem. Lepiej przez jakiś czas unikać innych osób. Muszę zdobyć sojuszników... Tylko jak? Tego jeszcze nie wiem, ale się dowiem. Westchnęłam cicho. Aż tak mi nie zależy na przedmiot z jeziora, by specjalnie po nie płynąć i przy tym ryzykować życiem. Razem z bratem postanowiliśmy się wycofać. Ruszyliśmy w dżunglę. Stamtąd zamierzaliśmy pobiec w stronę budynków, najlepsza byłaby szkoła podstawowa. Może coś tam znajdziemy?
Lu - 2015-09-10, 17:59

super. w końcu nadszedł czas ostateczny. czyli zabij, albo daj się zabić. nie zamierzałem dać się wciągnąć w tą chorą grę. nie dla uciechy tych grubych obżarciuchów z kapitolu, których rajcuje ta krwawa jatka. ale jedno było pewne. musiałem zdobyć coś z rogu obfitości, aby mieć realne szanse na przeżycie. w końcu wiadomo, że większość trybutów ginie z powodu głodu, zamarznięcia bądź wycieńczenia. większość z nich nie doczekuje nawet swojego końca z ostrza przeciwnika. a nawet w najmniejszym plecaku mogły znaleźć się przydatne rzeczy, które pomogą mi wytrzymać tutaj trochę dłużej. jeżeli mi się nie uda, przynajmniej zginę szybko i w miarę bezboleśnie. to lepsza perspektywa od marznięcia na jakimś drzewie, albo rozszarpanie przez dzikie pokemony. o tak, tych trzeba się w szczególności wystrzegać.
kiedy następuje 'godzina zero', wskakuję natychmiast do wody, starając się jak najszybciej dopłynąć do wysepki. pływakiem najgorszym nie jestem, ale nie za często miałem styczność ze zbiornikami. no cóż, okaże się. w każdym razie zamierzałem tam dotrzeć przed idiotami z jedynki i dwójki, którzy czekają tylko na moment zabicia jak największej ilości z nas. to zdecydowanie nie jest normalne. jedynie im uśmiechało się zabijanie ludzi i dobrowolnie zgłaszali się do tego krwawego przedstawienia. ich muszę ominąć jak najszybciej. kiedy dotrę do rogu obfitości, łapię czym prędzej pierwszy lepszy plecak i staram się schować za całą tą konstrukcją, w miarę blisko od wody. jeżeli ktoś będzie się starał mnie zaatakować, to albo odepchnę go i wrzucę do wody, albo sam szybko zniknę pod taflą błękitnej cieczy. z mokrym plecakiem będzie się na pewno trudniej płynęło, ale lepiej mieć takiego, niż wcale. rzeczy w nim pozostawione na pewno musiały być jakoś odpowiednio zabezpieczone przed wodą, bo inaczej nie byłoby ich sensu tam zostawiać. ogólnie plan jest jeden - łapać, co się da i uciekać stamtąd jak najprędzej. okaże się, czy jest dobry.

Keisuke - 2015-09-10, 18:06

Zatem rozpoczęły się coroczne dożynki lub też inaczej Igrzyska Śmierci jak to niektórzy lubią nazywać. Rozejrzałem się dookoła, aby określić czy jest jakiś większy sens pływać po sprzęt, który z pewnością może mi pomóc w dalszej walce o przetrwanie. Ciekawe ile osób zawrze sojusze z sobą, w gruncie rzeczy takie coś daje większą szansę na przeżycie, nie żebym myślał o czymś takim. Jak można było się spodziewać każdy z uczestników to dwójka reprezentantów dystryktów, całe szczęście znałem mniej więcej specjalizacje każdego z nich. Największe szanse na dostanie się na środek mają oczywiście Ci z czwórki, nie wolno też lekceważyć innych, aczkolwiek oni akurat są najlepiej zaznajomieni z wodą i są świetnymi pływakami, sądziłem że będą pierwszymi którzy zdołają ogarnąć najlepsze przedmioty. Mimo wszystko także przydałby mi się jakiś nóż, albo też butelka wody, jedzeniem też bym nie pogardził, zresztą...sponsorzy chyba bardziej lubią tych którzy lgną do walki, aniżeli uciekają z pola bitwy. Oczywiście, jest ryzyko że mogę zginąć ale przecież bez ryzyka nie ma zabawy. Cały aż drżałem czekając na sygnał startu coby jak najszybciej dostać się na tę dziwną platformę, dlatego jak tylko zasygnalizowano koniec od razu wskoczyłem w wodę i wystartowałem niczym olimpijczyk po złoto. Nie zwracałem uwagi na to kto stchórzył, a kto postanowił zaryzykować, liczyło się tylko to żeby zdobyć chociaż małą torbę, która może posłużyć mi jako ratunek. Jakby ktoś próbował przeszkodzić mi w pływaniu to próbuje się go pozbyć przy użyciu podstawowych kopnięć, a jeśli udałoby mi się dotrzeć do istnej żyły skarbów to czym prędzej zbieram pierwszą z brzegu torbę i uciekam z tego pola bitwy, by jak najszybciej skryć się w cieniu budynków tego całego Central Parku no i oczywiście w spokoju przejrzeć swój ewentualny łup.
Daisy7 - 2015-09-11, 18:17

We wszystkich dystryktach na wielkich telebimach pokazały się obrazy z kamer umieszczonych na całej arenie. Oczywiście jedynie w centrum dowodzenia prezydent oraz grupa nadzorująca ma wizję na żywo, gdyż wszystkie inne puszczane są z kilkusekundowym opóźnieniem. Tak na wszelki wypadek oczywiście, żeby przypadkiem nie pokazać publiczności czegoś nieodpowiedniego jak na przykład przejaw buntu wobec Kapitolu. Na szczęście takie zjawiska widzi się coraz rzadziej, gdyż wszyscy odważni jakikolwiek złowróżbny gest skierowany do władz przepłacali niezwykle bolesną śmiercią na igrzyskach.
Na początku przyjrzyjmy się poczynaniom osób, które czują się na tyle pewnie, że zamiast zwiewać, gdzie pieprz rośnie, rzuciły się w kierunku Rogu Obfitości. Co ciekawsze to, że Angel i Thaddeus zdecydowali się zdobyć coś pożytecznego jest całkowicie normalne, ale po jaką cholerę w największą rzeź pakuje się trzynastoletni Connel z dwunastki? Jedyne logiczne wyjaśnienie brzmi "chce jak najszybciej mieć śmierć za sobą". Najszybciej do celu dostała się osiemnastoletnia Blakmore. W sumie można się było tego spodziewać, bo jej główną zaletą jest pływanie. Młoda kobieta rzuciła się po największy plecak, po czym schwytała wolny sztylet, a potem zniknęła nam z ekranu. Chyba zaczaiła się gdzieś przy metalowej konstrukcji, by wybić rywali, którzy napatoczą jej się pod ostrze. Zaraz za blondyną pojawił się jej kolega z dystryktu. Ten o dziwo szybko zgarnął wodę, paczkę z prowiantem i mały nóż, a potem znów wskoczył do wody. Przez moment wszyscy myśleli, że zwiewa. I rzeczywiście wydostawszy się na brzeg, pomknął w zarośla, jednak po drodze udało mu się zabić płynącego do Rogu Obfitości Whipa. Natychmiast rozległ się głośny wystrzał z armaty oznaczający śmierć któregoś z trybutów. Kamera wybrała nam kolejną ciekawą potyczkę między płynącymi obok siebie Salverą a Davidem. Dziwne, bo obydwoje są z jednego dystryktu. Sprawczynią okazała się Combe, która widocznie nie liczy się z uczuciami, bo wie, że im więcej osób zabije, tym bliżej do zwycięstwa. Jeszcze w wodzie rzuciła się na Crafty'ego, lecz ten nie dał się podtopić. Myśląc szybko, sam schwytał rywalkę za nogi i pociągnął w dół, a potem dla świętego spokoju podtrzymał trochę z głową pod wodą. Siedemnastolatka najwidoczniej nie potrafiła myśleć tak trzeźwo, ponieważ tylko przyspieszyła swą śmierć, rzucając się bezsensownie. Drugi strzał oznajmił jej zgon, a niebieskowłosy sprawca tego wydarzenia zostawił trupa, by jak najprędzej dotrzeć do celu. Udało mu się mimo opóźnienia. Schwycił pierwszy z brzegu plecak, mijając się po drodze z Keisukem, który przybył na wysepkę po to samo, a potem obydwaj młodzieńcy wskoczyli do wody, by odpłynąć jak najdalej od epicentrum horroru. Do spotkania na Rogu Obfitości doszło również między Caroline, Sebastianem oraz Hingem. Najpierw trójka stała w miejscu jak wryta, a potem nagle ożywili się, złapali, co mieli pod ręką i rozproszyli się, darując sobie życie. Eisenberg znany z szybkiego biegania chciał skrócić sobie drogę ze środka Rogu do brzegu, lecz nie przewidział, że na coś takiego czekała zaczajona w ukryciu Angel. Kobieta z gracją pantery wyskoczyła na osiemnastolatka, dziabnęła go prosto w krtań, zwinnie schwytała koc (łup Hingena) i odskoczyła w bok. Tym razem postanowiła zniknąć z Rogu Obfitości, dlatego przepłynąwszy jezioro, wyszła na brzeg, gdzie spotkała schowanego w zaroślach kolegę Thaddeusa i wspólnie pobiegli gdzieś w kierunku jaskiń. A wracając do Mackenziego oraz Åkermany, udało im się wyjść cało oraz zwiać z wysepki. Kto nam jeszcze został z grupki odważnych (albo raczej lekkomyślnych)? Na przykład wspominany wcześniej Vanders. Jakimś cudem dzieciak przeżył, dorwał łuk oraz kołczan ze strzałami, a potem ku zaskoczeniu wszystkich trafił z tak daleka w Decembera. Piętnastolatek był już na skraju prawdziwej dżungli, gdy dostał w nogę na wylot. Co prawda nie umarł, ale dalej wlecze się na upartego z raną w siedlisko dzikich bestii, które zapach świeżej krwi zwęszą błyskawicznie. Dlatego też fani Cropperwooda mogą zacząć stypę. Co do Connela to postanowił osiedlić się na Rogu Obfitości. Wzbudziło to spore oburzenie oglądających, gdyż przeważnie metalową fortecę pełną wszystkiego przejmują tzw. championi, czyli najsilniejszy sojusz złożony z trybutów z początkowych dystryktów, a tu naglę jakiś szczyl z dwunastki decyduje się złamać niepisane reguły. Ciekawe czy wyjdzie mu to na dobre... Ostatnią osobą do poruszenia w tym akapicie jest Aren. Szesnastolatce udało się dotrzeć na miejsce i zabrać ostatni wolny plecak, lecz nie miała takiego szczęścia w drodze powrotnej, gdyż została zaatakowana przez Carvanhę. Niby mała rybka, ale wbiła się panience Evan w kostkę, co znacznie utrudniło jej dotarcie do brzegu. Na szczęście dała radę, ogłuszając Pokemona mocnym walnięciem go plecakiem. Miejmy nadzieję, że w środku nie było niczego szklanego. Chociaż dziewczę z siódemki jest lekko ranne, dzięki potyczce z Carvanhą udało jej się upolować ową rybkę, a to przecież pyszne mięsko w czystej postaci. Jeśli w plecaku znajdzie krzesiwo, będzie mogła zafundować sobie na kolację pieczoną rybę. W najgorszym wypadku zje ją na surowo, ale to tak czy siak lepsze od głodowania.
Przejdźmy teraz do mniej ciekawego opisu poczynań trybutów, którzy postanowili nie ryzykować życiem i od razu po usłyszeniu gongu oznaczającego rozpoczęcie igrzysk, pognali na boki. Idąc po kolei dystryktami, zauważymy, że Astrid wybrała sobie na kryjówkę jaskinie przy źródełku strumyka. Udało jej się nawet trafić na miejsce, w którym póki co nie widać śladów obecności niebezpiecznych Pokemonów. Niestety nie przewidziała, że sojusznicy Angel i Thaddeus postanowią również osiedlić się przy głazach po małym mordzie dokonanym na Rogu Obfitości. Tak więc szesnastolatka jest w prawdziwym niebezpieczeństwie, ponieważ wystarczy głośniejsze chodzenie po ściółce, by została wytropiona przez rywali. Ciekawe co postanowi w takiej sytuacji. Przenieśmy się ku wschodniemu wyjściu z miasta, do którego z bliżej nieokreślonych powodów udała się spora grupka osób. Po pierwsze Chloe z Calebem. Ci jednak mają szczęście, bo nie są niczyim celem, gdyż trzymają się razem, a wiadomo, że łatwiej dopaść kogoś pojedynczego. Dzięki temu sojuszowi udało im się dotrzeć do teatru. W środku śmierdzi starocią, a do tego jest dosyć ciemno, co można uznać za atut kryjówki. Kumple z Trójki zapewnili sobie dach nad głową oraz po szabli dla każdego (prawdziwe, służyły widocznie jako rekwizyty do przedstawień). Najprawdopodobniej problem pojawi się, gdy zgłodnieją, lecz to ich zmartwienie, a nie nasze. Chwilę później do teatru wbiegła May, która śledziła pannę Darkwood i jej kamrata. Ludenberg nie posiada przy sobie niczego, więc wielce prawdopodobne, iż lada moment zostanie zamordowana przez Chloe i Celeba opatrzonych w broń. No chyba, że przekona ich do sojuszu. Może być interesująco. Rodzeństwo Taurettów nie miało tyle szczęścia, ponieważ w trakcie ucieczki (swoją drogą również na wschód), wpadli na Lieparda. Kotowaty czai się, zbliżając powoli do swoich ofiar i czekając, aż będzie w odpowiedniej pozycji, aby skoczyć do gardła któremuś z siedemnastolatków. Zapewne wybór padnie na Roseen, ponieważ wygląda na słabszą od brata i taką będzie łatwiej rozszarpać. Ale kto wie, czy dojdzie w ogóle do mordu z łap fioletowego kocura. Zawsze istnieje ta minimalna szansa na nagły zwrot akcji, pod warunkiem, że któryś z Czwórki ruszy łepetyną i wpadnie na pomysł, jak poradzić sobie z bestią. Przypominamy, że ani Roseen, ani Aiden nie posiadają przy sobie niczego do ataku bądź obrony. Laurel zdecydowała się zająć teren dawnego zoo. Chyba czuję się naprawdę pewna siebie, skoro wybrała ten prawdopodobnie jeden z najniebezpieczniejszych obszarów areny. Po drodze napotkała zwiewającego jak najdalej od Rogu Obfitości Chrisa. Niestety dusząc go gołymi rękami, nie okazała mu ani krzty współczucia, więc dzieciak po chwili leżał już nieżywy wśród wysokiej trawy, a jego śmierć obwieścił wystrzał z armaty. Komunikat do wszystkich żyjących: nie zbliżajcie się do panny Slone, jeżeli nie chcesz zginąć. A co stało się z Riven Carter z dystryktu szóstego? Aktualnie trwa namierzanie dziewczyny, bo od razu po rozpoczęciu krwawej jatki, wspięła się na drzewo, z którego przeskoczyła jak małpka na następne i tak pokonała spory kawałek trasy. Zaraz, zaraz... o, jest! Umiejscowiła się na wysokim i rozłożystym dębie rosnącym nieopodal stawu w południowo-wschodniej części Central Parku i przystąpiła do zbierania szyszek w nieznanym nam celu. Do stawu dobiegły również Charlotte i Inerri, które widocznie już wcześniej zdecydowały się na sojusz. Młode trybutki zbierają z ziemi wszystko, co może się przydać do rozpalenia ogniska, nie zdając sobie sprawy z bliskiej obecności czternastoletniej Carten. Ta sama zdecydowała się ujawnić, a potem dołączyła do żeńskiej grupki po okazaniu pomocy kumpelom we wskrzeszaniu ognia. Łup. Tym razem ujawniono śmierć Decembera, który, włócząc się po lesie z krwawiącą raną, padł ofiarą wygłodniałego Ursaringa. Ostatnia osoba, jaka została nam do omówienia to Gavrill. Siedemnastolatkowi udało się osiedlić na targowisku z dala od innych. Co ciekawsze jako pierwszemu powiodło mu się przekonać do siebie dzikiego Pokemona. Staravia chociaż nie nadaje się do ciężkich walk, może okazać się bardzo przydatna w innych sprawach.
A teraz przedstawmy jeszcze na szybko miejscówki, w których ulokowali się trybuci z Rogu Obfitości. Angel i Thaddeus - jaskinie, Angel w plecaku znalazła jedynie gruby sznur i pustą butelkę; Sebastian dotarł do jednego z opuszczonych sklepów z obuwiem; Keisuke znalazł schronienie w szkole podstawowej, w plecaku miał paczkę krakersów (20szt.), latarkę i koc; Caroline dotarła do starej kamienicy za basenem; Aren udało się doczłapać z ranną nogę do sceny i ku jej wielkiej uciesze w plecaku znalazła bandaż, krzesiwo i butelkę z wodę; David ukrył się na basenie, a w plecaku ma kilof, latarkę i ciepłą kurtkę; a Connel, jak wiecie, króluje na Rogu Obfitości.

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angela Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (szytlet, koc, gruby sznur, pusta butelka); sojusz z Thaddeusem.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - posiada: wodę, jedzenie, mały nóż; sojusz z Angelą
Astrid Stone (d. 2) - brak rzeczy.
Keisuke Martros (d. 2) - posiada: plecak (paczka krakersów - 20szt., latarka, koc).
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: szablę; sojusz z Celebem.
Celeb Marine (d. 3) - posiada: szablę; sojusz z Chloe.
Roseen Taurett (d. 4) - brak rzeczy.
Aiden Taurett (d. 4) - brak rzeczy.
Caroline Åkerman (d. 5) - posiada: nóż, apteczkę, wodę.
Gavrill Durnovo (d. 5) - posiada: Staravię.
Riven Carten (d. 6) - posiada: syszki; sojusz z Charlotte i Inerri.
Aren Evan (d. 7) - posiada: plecak (butelka z wodą, bandaż, krzesiwo, nieżywa Carvanha); jest lekko ranna w kostkę.
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę.
David Crafty (d. 8) - posiada: plecak (kilof, latarka, ciepła kurtka).
Laurel Slone (d. 9) - brak rzeczy.
Charlotte Ragbone (d. 10) - brak rzeczy; sojusz z Riven i Inerri.
Inerri Oseas (d. 11) - brak rzeczy; sojusz z Riven i Charlotte.
May Ludenberg (d. 12) - brak rzeczy.
Connel Vanders (d. 12) - posiada: łuk i strzały - 11.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.


Znów macie za zadanie opisać swoje poczynania, zaproponować sojusze, zająć się zdobywaniem czegoś, walką z innymi itd. Przypominam też, że nie bawimy się w Pokemony i nie można chodzić normalnym tempem z kocem, śpiworem, 3 butelkami wody oraz apteczką przy sobie. Znów nawołuję tu do logicznego myślenia! Czas na odpis trwa do 14 września br., godz: 18:30.

Gwen Brown - 2015-09-11, 18:46

Pierwsze minuty Igrzysk i już pięcioro do piachu. Jest rozmach. Tymczasem spotkała mnie niemiła niespodzianka- para z Jedynki upatrzyła sobie moją kryjówkę i w efekcie jestem ci ja w dupie. Tu dwójka żywych i wyposażonych morderców, a tam gdzieś w lesie pozostali. No i nie zapominajmy o dzikich stworzeniach co tu grasują. Pięknie. Po prostu zajebiście. Mogłabym próbować sojuszu z nimi tylko był jeden problem. Co ja im mogę zaoferować? Przecież teraz nie mam nic, a szczerze wątpię aby uwierzyli w moje umiejętności. Poza tym, później czy później i tak rzucilibyśmy się sobie do gardeł.
Na nic, trzeba spadać stamtąd co prędzej, póki jeszcze mnie nie wytropili. Postanowiłam więc wycofać się, ale nieco inną drogą niż ta, którą tu dotarłam. Oczywiście powolutku i po cichutku. W razie jakby się zrobiło groźnie to ja hyc na drzewo i niech się dzieje wola nieba... Ale może nie będzie tak źle. Postanowiłam przejść przez strumień, tam gdzie to było możliwe i pokierować się nieco bardziej na południowy-zachód, ale tak, aby mieć w zasięgu wzroku strumień. W razie potrzeby, będzie można się napić. Wypatruję też wśród roślin czegoś, co mogłoby być jadalne. Jakieś jagody na ten przykład. Przydałaby się taż jakaś, choćby i tymczasowa broń. Jeśli w czasie marszu wpadnie mi w oko jakiś mocny kijaszek, raczej nim nie pogardzę. Oczywiście cały czas oczy i uszy otwarte- to chodzi przecież o moje życie! Wrócę tak sobie nieco wolniejszym i spokojniejszym tempem i ogarnę sytuację nad jeziorem. Teraz wszyscy żyjący porozbiegali się gdzie kto mógł, więc przy Rogu nikt nie powinien grasować. A nawet jeśli grasuje... może można się z tym ktosiem dogadać? Idea niegłupia, osobnika można było zawsze cichutko ubić w czasie gdy będzie spać, jeśli przestanie być przydatny... A mieć na podorędziu zasoby Rogu to nie jest byle co.
Cóż, na razie muszę tam dotrzeć i obadać sytuację. A potem mogę próbować dogadywać się z tym, kogokolwiek tam zastanę. Ale by były jaja, gdyby okazało się, że tam siedzi jakiś dzieciak z łukiem... Chociaż w zasadzie nie tylko z łukiem- pewnie ma tam cały arsenał.

Did - 2015-09-12, 13:55

Kuźwa. Gorzej już nie mogłam wybrać. Co mnie podkusiło, żeby biec za nimi? Nie spodziewałam się, że w takim szybkim tempie znajdą jakąś broń, a tu niespodzianka! Dwie szable na moje nic. Muszę to dobrze rozegrać albo będę trupę.
- Heh. - westchnęłam. - Nie mam zamiaru błagać was o litość. W końcu sama zdecydowałam tutaj przybiec. Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że nie muszę tutaj ginąć. Chciałam powiedzieć, że nikt tutaj nie musi ginąć, ale to byłoby bez sensu. - przerwałam, czekając na ich odpowiedź.

Dexter - 2015-09-12, 14:05

Przyglądam się dziewczynie, po czym przenoszę wzrok na Chloe. Wiem, że z jej twarzy nie wyczytam niczego, ale robię to z przyzwyczajenia.
- Fakt, niewiele możesz teraz zdziałać - opuszczam jednak trzymaną szablę. - Miałem jednak nadzieję, że trochę po błagasz, co nie Chloe? Nie wiem ... - zamyślam się. - Rozpłaczesz się, zaczniesz uciekać albo pokażesz cycki. Zawsze działa - obracam sytuację w żart wiedząc, że rzeczywiście dziewczyna jest bezbronna, a ja nie lubię się pastwić.
Wzdycham głośno.
- Jedną chwilę - zwracam się do brązwłosej, po czym naradzam się z towarzyszką.
- Myślę, że powinniśmy przyjąć ją do sojuszu. Przynajmniej na jakiś czas. Im na więcej, tym większa szansa na zwycięstwo, a ona wydaje się być całkiem szybka. Stała po drugiej stronie jeziora, a wpadała tutaj właściwie niemal z nami. Co sądzisz?

Molin - 2015-09-12, 14:15

Namierz cel.
Wpatrywałam się w czerwonowłosą swoimi jaskrawymi, niebieskimi oczami, nie mając zamiaru spuścić z niej wzroku. Brak broni, jest bezbronna, nie da rady z naszą dwójką. Nasz pierwszy trup? A może ucieknie? Jest szybka, startowała po drugiej stronie a przybiegła tu razem z nami... ale dlaczego? Przecież sama zesłała na siebie śmierć.
Przygotuj się do ataku.
Uniosłam nieco szablę, będąc gotową do wyprowadzenia ataku. Jednak zanim to zrobiłam, wysłuchałam do końca słów nieznajomej, które wzbudziły we mnie niepewność. Atakować? Dać jej uciec? A może zrobić coś innego? Z zamyśleń wyrwał mnie Caleb.
Przerwij.
Sojusz też jest dobrą opcją. We trójkę będziemy silniejsi, inni będą bali się nas zaatakować. W dodatku jak mój towarzysz zauważył, dziewczyna jest bardzo szybka. Może się przydać.
- Chloe się zgadza - odpowiedziałam Caleb'owi, po czym zwróciłam się w stronę dziewczyny - Jak Nieznajoma się nazywa?
Ponownie na nią spojrzałam, oczekując odpowiedzi.

Did - 2015-09-12, 14:30

Jedno jest pewne, ten koleś nie ma za grosz poczucia humoru. Jego słowa były tak żałosne, że miałam ochotę sama się zabić. Poza tym, typowy facet. Pokaż cycki, a wszystko będzie dobrze. Serio? Niech sam się przede mną rozbierze. Co do robota, to mnie intryguje.
- Nie chcę cię rozdziewiczać moim biustem. - uśmiechnęłam się do chłopaka. - Jako, że mam dobry słuch, a do tego dzielą nas centymetry, to słyszałam o czym tam gruchacie. Z mojej perspektywy sojusz, to jedyne słuszne rozwiązanie. Drugim jest szybka śmierć albo próba ucieczki i śmierć. - dodałam. - Co do mojego imienia, zwę się May. May Ludenberg. Zapewne zauważyliście, że pochodzę z dwunastki. Musiałam przebyć niezły kawał drogi, żeby tutaj dotrzeć. - odpowiedziałam na słowa Chloe.

Dexter - 2015-09-12, 14:44

-Pfff - odpowiadam na słowa dziewczyny. Jest waleczna i pyskata. Od razu zyskała mój szacunek, szkoda tylko, że wszystko bierze tak dosłownie. Albo moje poczucie humoru nie jest tak dobre jak kiedyś. W każdym razie kontynuuje jej grę.
- Więc zgadzamy się co do sojuszu, który będzie trwał tak długo, aż obie strony będą miały z tego korzyść - podsumowuje, po czym dodaje zupełnie beznamiętnie i otwarcie. - A kiedy sojusz dobiegnie końca, bądź czujna. Bo obiecuję, że będę tym, który przeprowadzi cię na tamten świat.
Mógłbym słodzić, ale nie widziałem sensu. Gramy w otwarte karty. Nie musimy się lubić. Musimy być przydatni. I podejrzewam, że moja obietnica może i tak zostać niedotrzymana, bo Chloe może mnie uprzedzić. Myślę, że gdyby May, zaatakowała słowami Chloe, już by nie żyła. Potrzebna czy nie. Roboty nie mają poczucia humoru.
- Jestem Caleb - rzucam. - A teraz się ruszmy. Trzeba przejrzeć co jeszcze tu znajdziemy i ruszać dalej - dodaję.

Molin - 2015-09-12, 15:10

Wysłuchałam słów mojego przyjaciela i nowej towarzyszki, po czym jedynie przytaknęłam i nie ociągając się, odwróciłam i ruszyłam przed siebie. Zdecydowałam się iść na przodzie kiedy reszta towarzyszy będzie szła za mną - ktoś w końcu musi chronić tyły. Ja sama byłam czujna i gotowa zaatakować w każdej chwili, ale przy tym przydałoby się też rozejrzeć po teatrze - ubrania, bronie, może też coś do obrony, skoro byliśmy w stanie znaleźć tutaj szable? Kto wie. W każdym razie, nie skupiałam się jedynie na tym, bo zależało nam też na czasie - chcieliśmy jak najszybciej dostać się na tyły teatru.
Gdy już tam się znajdziemy, najpierw próbujemy znaleźć tylne wyjście, a jeśli takiego nie znajdziemy, skupiamy się na szukaniu okna, najlepiej rozbitego przez które bylibyśmy w stanie wyjść. Jeśli takiego nie ujrzymy - szukamy twardego przedmiotu którym można jakieś rozbić, oczywiście przy tym uważając żeby się nie zranić, a następnie ze wszystkimi zdobyczami wydostać na zewnątrz i ruszyć do naszego następnego celu - szkoły podstawowej.
Bo rozejrzeniu się czy na pewno jesteśmy bezpieczni, w takim samym ustawieniu ruszamy w jej stronę i żeby nie tracić czasu - staramy dostać się do niej w taki sam sposób, przez tylne wyjście lub rozbite okno i ponownie - jeśli takiego nie znajdziemy to staramy się któreś rozbić, oczywiście uważając na to, żeby się nie zranić. A jeśli i to by nie wyszło, zawsze zostaje ostatnia opcja - główne wejście, które mimo wszystko, jest dość daleko.


Wiem, że wybiegam w przyszłość, ale w każdym momencie można to raczej przerwać, więc problemem nie jest, nie? ;-;

Did - 2015-09-12, 16:13

- No to... witajcie. - uśmiechnęłam się do moich, nowych towarzyszy. - Co do twojego postanowienia, to lepiej ty bądź czujny, bo jeśli już nie będziemy w sojuszu, to ja pierwsza cię dopadnę i tuż przed twoją śmiercią, spełnię jedno z twoich, pierwszych żądań. - dodałam, ruszając za Chloe.
Czuję się niepewnie podróżując z obcymi mi osobami, które dzierżą w dłoniach, szable. Jeden podejrzany ruch i będzie po mnie. Lepiej, żeby nic głupiego nie przyszło mi do głowy. Mniejsza z tym, trzeba rozejrzeć się po tym teatrze, a nóż znajdzie się tutaj coś przydatnego. Oni znaleźli szable, więc może ja również znajdę jakąś broń albo coś w rodzaju tarczy, czym mogłabym się osłaniać. Poza tym, przydałoby się nam coś na noc, bo nie jestem przekonana do rozpalania ogniska, gdy w okolicy kręcą się inni trybuci. Z tego, co widzę, to planujemy, a raczej oni planują wyjść przez tylne drzwi w teatrze lub ewentualnie okno. Nie głupi pomysł, bowiem z tego, co pamiętam... za teatrem znajduje się szkoła podstawowa, w której można znaleźć przydatne rzeczy. Trafiłam na bardzo sprytnych ludzi i cieszę się, że mam ich tymczasowo po swojej stronie.

Dexter - 2015-09-12, 20:24

Przepuszczam May przodem, tak, aby znalazła się w środku - pomiędzy mną a Chloe. Póki co nie ma broni, więc jest łatwym celem. Kiedy Chloe zajmie się prowadzeniem, ja zajmę się sprawdzaniem, czy nikt nie zachodzi nas od tyłu i czy jesteśmy bezpieczni.
Idąc tym dziwnym pochodem rozglądam się za czymś co jeszcze moglibyśmy wykorzystać. Przeglądam kostiumy. Skoro mieli tutaj autentyczne szable, być może mają też coś w rodzaju kuloodpornej kamizelki. Przydałaby się na "łucznika". Można by udać martwego albo ciężko rannego, a kiedy napastnik przyjdzie nas dobić, można by zaatakować z zaskoczenia. Łucznik jest do niczego w walkach w zwarciu. Chyba, że zdobędzie też inną broń. Nadal jednak element zaskoczenia zostanie.
Ufam Chloe całkowicie więc idę, gdzie nas zaprowadzi. Poruszając się, staram się wydawać jak najmniej dźwięków. Kto wie, kto zdołał wejść do budynku, kiedy my byliśmy w środku.
- Starajmy się nie hałasować - dodaję szeptem.

Sebuś - 2015-09-13, 21:45

A więc żyję? Nie ukrywam, że jestem tym wszystkim zaskoczony. Żyję. Mam siekierę, a to zawsze lepsze niż nic. Mogę kogoś zabić, narąbać sobie drewna albo złapać zwierzynę. Hm, nie wiem jeszcze, co robię, ale żałuję, że nie posłałem rodzicom pocałunku tam pod Rogiem. Ojciec na pewno jest zadowolony, iż skradłem siekierkę, która tak bardzo kojarzy się z naszym leśnym dystryktem, natomiast mama... mam nadzieję, że nie umarła z rozpaczy, gdy zauważyła, że szykuję się do wyścigu na Róg.
Teraz natomiast róg stanowi przeszłość. Znajduję się w opuszczonym sklepie. Zastanawiam się, jak poszło Aren, ponieważ widziałem, że także pobiegła w kierunku kupy wszelkich przydatnych łupów. Żałuję trochę, że nie skupiłem się na tym, by z nią współpracować, ale teraz już chyba za późno... no i wydaje mi się, że nie zginęła. Riven, ja albo Aren. Któreś z nas na pewno wygra, jestem tego pewien jak tego, że ta siekierka uratuje mi życie.
A na razie? No cóż, czas narąbać drewna, by ewentualnie później, gdy jakiś samotny trybut z krzesiwem się tu doczołga, rozpalić ogień. Najbliższej kamerze posyłam olśniewający uśmiech Sebastiana Mackenzie, a sam ruszam do najbliższego drzewa, by oskubać je delikatnie z drewna, które następnie składuję w sklepie, który zająłem na swoją bazę.
A jeśli ktoś spróbuje mnie zabić. Cóż, podejrzewam, że raczej będą spodziewali się ataku na górne partie ciała, dlatego też zamierzam ciąć wpierw w nogi na wysokości kolan, a dopiero później w głowę. Nogi są najważniejsze do ucieczki, a bez nóg mi nie uciekną.

Keisuke - 2015-09-13, 23:30

Zatem zdołałem przeżyć tę całą masakrę na tej dziwnej arenie, co więcej udało mi się zgarnąć nawet jakiś plecak z zapasami, to dobrze. Co prawda znajdowały się w nich jedynie krakersy, koc i latarka, aczkolwiek w tych zawodach takie przedmioty są cenniejsze niż złoto. Mój bieg doprowadził mnie do szkoły, a jako iż nie dostrzegłem by ktokolwiek za mną przyszedł zadawało się to być dobrym miejscem na poszukanie ewentualnych zapasów oraz jako kryjówka jeżeli chodzi o dzisiejszą noc. Wyjąłem z plecaka latarkę, co by nie bawić się w ciągłe wyciąganie jej i ruszyłem celem przeszukania wszystkich miejsc w tym ośrodku, może znajdę jakąś wodą? Szansę są co prawda nikłe, lecz przydałaby się ona, tym bardziej że moim pożywieniem są krakersy, które spowodują że moje pragnienie tylko wzmocnie, dlatego nie będę ich jakoś łapczywie jadł, a jedynie w ostateczności(czyt. jeśli Kei zgłodnieje na tyle, że zacznie ledwo się poruszać to zje kilka, by nabrać sił). Przechodząc tak po korytarzach ujrzałem okna(jeśli okaże się że ich nie ma to moment zbierania szkła zwyczajnie jest omijany ;-; ), wpadłem na dosyć intrygujący pomysł, mianowicie z plecaka wyjąłem koc, owinąłem nim dłoń i wybiłem szybę, a następnie zebrałem odłamki które zostały wokoło, oczywiście zachowując ostrożność aby się nie zaciąć. Podczas takich zawodów każdy przedmiot może posłużyć za broń, a tym bardziej ostre odłamki szkła. Mimo wszystko poszukiwania trzeba kontynuować, o i jeszcze mimo wszystko zachowuje ostrożność, bo nawet jeśli prawdopodobnie nie ma tutaj ludzi to o pokemonach nie można powiedzieć tego samego, może jakiś stworek zabłąkał się tutaj i szuka pożywienia? Tyle niebezpieczeństw podczas tych zawodów, a jakoś trzeba przeżyć.
Kuroiyuuki - 2015-09-14, 18:03

Cieszyłam się, że udało mi się ujść z życiem z rzezi, która już na początku pochłonęła kilka osób. Zdobyłam na prawdę przydatny ekwipunek, chociaż dorobiłam się też ugryzienia na kostce. W tym momencie jednak postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy, skoro przy okazji mam kolację. Carvanha do najsmaczniejszych pewnie nie należy, ale nie mam prawa wybrzydzać. Powinnam dziękować temu stworzeniu, że się na mnie napatoczyło i tak łatwo padło.
Dotarłam w końcu do miejsca, które w życiu bym się nie spodziewała, że tu jest. Scena? Jest tutaj w ogóle coś przydatnego? Na pewno będę miała przynajmniej dach nad głową. Może jakieś kable? Albo metalowe pręty leżące luzem? Nie ukrywam, że w najgorszym wypadku znajdę tutaj jakiegoś wygłodniałego pokemona, który będzie chciał mnie zjeść..
W tym jednak momencie postanowiłam jedynie nieco się rozejrzeć, znaleźć jakieś dogodne miejsce, w którym mogłabym się na razie schować i zabandażować kostkę. Rana nie jest może jakaś drastyczna, ale nie chcę żeby wdało się jakiekolwiek zakażenie. Po tym dopiero, zacznę gruntowne przeszukiwanie tego miejsca, w celu znalezienia wszelkich potrzebnych do przetrwania rzeczy. Mimo wszystko nie zostanę tutaj raczej na długo.

Mhrok - 2015-09-14, 18:29

Początkowo byłem ucieszony z obrotu sytuacji. Udało uciec nam się z epicentrum wszelkich walk, czyli Rogu Obfitości. Po kilkuset przebiegniętych metrach usłyszałem wystrzał, który oznaczał śmierć jednego z trybutów. Potem słyszałem jeszcze cztery wystrzały. Wychodziło na to, że w ciągu kilkudziesięciu minut od rozpoczęcia się Igrzysk martwych było już pięciu z dwudziestu czterech trybutów. Było to dosyć niepokojące, bo w tym tempie długo możemy nie wytrzymać w tych zawodach. Początkowo prowadziłem ja, jednak w pewnym momencie to Roseen objęła rolę przewodnika. Zboczyliśmy z trasy w stronę stawu i zaczęliśmy biec do budynków. Zaczęliśmy się rozglądać, czy aby nikt nas nie goni. Na szczęście nie widzieliśmy w okolicy żadnych wrogów. Niestety zła passa skończyła się tak samo szybko, jak się zaczęła. Po chwili na drodze stanął nam pokemon, któremu musieliśmy wyglądać na pyszne śniadanie. W pierwszej chwili stanąłem jak wryty, zupełnie nie wiedziałem co robić. Dopiero po chwili oprzytomniałem. Zbliżyłem głowę bliżej ucha siostry i starałem się do niej szeptać:
- Roseen... Jeśli czegoś nie zrobimy to.. to sama dobrze wiesz co się stanie. Może spróbuj uspokoić tego Lieparda. W końcu to ty jesteś lepsza w te klocki.

Lu - 2015-09-14, 18:31

Wyprawa na róg udała się pomyślnie, ale czy było warto? Musiałem zabić dziewczynę (First blood!!!) ze swojego dystryktu... Jeżeli uda mi się wrócić do domu, na pewno nie będę z tego dumny. Nie wiem, czy będę mógł nawet spojrzeć jej rodzinie w oczy...
Ale wróćmy do rzeczy. Udało mi się wynieść z platformy plecak z przydatnymi rzeczami. Kilof oczywiście wziąłem w ręce, żeby się nim w razie czego bronić i nie dźwigać na plecach. Najpierw będę celował w nogi, aby zbić na ziemię przeciwnika i później ewentualnie uciec. Nie chciałem zmuszać się do kolejnego zabójstwa, ale jeżeli nie będę miał innego wyjścia, to kilof w głowę powinien załatwić sprawę.
Moja nowa kryjówka nie zapowiadała się za ciekawie. Zbyt dużo otwartej przestrzeni. W dodatku ta nieświeża i brudna woda w basenach przyprawiała mnie o mdłości. Nie zamierzałem tutaj zostać dłużej niż to konieczne. Wystarczy, że przeszukam szybko to miejsce i będę mógł się zmywać do parku, aby ukryć się w gąszczu drzew. W końcu na nich czuję się najbezpieczniej, o ile w ogóle można mówić tutaj o jakimkolwiek bezpieczeństwie.
Na basenie muszą być jakieś przydatne rzeczy. Na pewno były tutaj jakieś sklepiki. Zabezpieczona żywność może przetrwać bardzo długo. A może uda mi się też znaleźć jakieś środki do czyszczenia basenów? Stworzenie z nich trucizny albo chociaż żrącego dymu powinno mi znacznie ułatwić przetrwanie. Kiedy już wszystko przeszukam, uciekam do parku przez płot, nie kłopocząc się do głównego wejścia. A tam już tylko na drzewo, aby ukryć się w jego koronie. Staram się wejść trochę w głąb, aby inne drzewa skutecznie mnie zasłaniały.

Daisy7 - 2015-09-15, 15:43

Zabawmy się po raz drugi. Astrid bardzo powolutku wyszła ze swojej kryjówki w jaskiniach. Miała wielkie szczęście, bo trybuci z Jedynki nie zauważyli jej. W przeciwnym wypadku na pewno usłyszelibyśmy teraz donośny odgłos wystrzału z armaty. Brown ruszyła wzdłuż strumyka, dzięki czemu w razie potrzeby mogła się nawodnić. Niestety miała problem z bronią i pożywieniem. No żeby nawet porządnego patyka nigdzie nie było? W końcu dotarła nad jezioro, gdzie nikogo nie dostrzegła. Róg Obfitości również wydawał jej się opuszczony, a że potrzebowała kilku rzeczy na gwałt, wskoczyła do wody i popłynęła do metalowej konstrukcji. Tyle dobra w jednym miejscu! Udało jej się schwytać włócznię i prowiant (25 plasterków suszonego mięsa), zanim usłyszała mrożące krew w żyłach chrupnięcie gałązki za sobą. Natychmiast się obróciła i wtem ujrzała Connela z wycelowaną w nią strzałą umieszczoną w łuku.
- Dystrykt i twoje zdolności. Gadaj, już, bo cię przestrzelę na wylot! – wrzasnął groźnie, obnażając przednie zębiska jak dziki Pyroar.
Całkiem ciekawe zjawisko możemy wypatrzeć w teatrze, gdzie Celeb i Chloe przyjęli May do swojego sojuszu. Z tego wynika, że mamy już dwie grupki po trzy osoby. Może jakaś wojna? Kto wie. W każdym razie trybuci przeszukali miejscówkę, dzięki czemu wszyscy zdobyli po grubej bluzie z kapturem w kolorze moro, a dodatkowo Ludenberg zaopatrzyła swój ekwipunek w sztylet. Równie prawdziwy co szable jej towarzyszy. Wygląda na to, że był rekwizytem do przedstawień. Nasi bohaterowie wymknęli się tyłem i pobiegli do pobliskiej szkoły podstawowej. Jeśli o niej mowa to warto zaznaczyć, że w środku znajduje się już pewien chłopak. Keisuke z Dwójki. Osiemnastolatek dzięki wykorzystaniu koca jako rękawicy zdobył całe mnóstwo ostrych odłamków szkła, które schował w bocznej kieszeni plecaka tak, aby przypadkiem nie zrobić krzywdy samemu sobie. Po chwili Martros wpadł na Celeba, Chloe i May, którzy, jak już wiecie, zakradli się do edukacyjnej placówki do tyłu. Ciekawe jak przebiegnie to spotkanie i czy ktoś przepłaci je życiem.
W sprawie Angeli i Thaddeusa możemy powiedzieć tylko tyle, że rozgościli się w jaskini na dobre i póki co nie mają zamiaru jej opuszczać. W sumie nie mają nawet po co, bo wszystko potrzebne do przetrwania nocy zgromadzili i przed chwilą upolowali sobie po okazałym, tłustym Raticate (nwm jak odmienić ;-;) na głowę. U Caroline też nie zdarzyło się nic nowego. Dziewczyna siedzi ukryta w opuszczonej kamienicy, jednak powoli zaczyna odczuwać głód i pragnienie, więc jeśli czegoś z tym nie zrobi, umrze w mękach. Umówmy od razu położenie Gavrilla. Znalazłszy na targowisku trochę linek i drucików przystąpił do robienia zasadzek wokół swojego terytorium. W tym czasie jego ptaszyna wyłapuje Rattaty czmychające między stoiskami.
Wiele osób zapewne interesuje potyczka między rodzeństwem Taurettów a dzikim Liepardem. Chociaż Aiden poprosił Roseen, by wykorzystała swoje zdolności do wybłagania litości u kotowatego, ten nie dał się przekupić. Tak jak obstawialiśmy, rzucił się na bardziej wątłą osóbkę. Od razu rozerwał siedemnastolatce szyję, a jej śmierć została obwieszczona hukiem. Brat zmarłej w ramach pomszczenia siostry rzucił się na bestię, chwytając pierwszy lepszy kamień. Cisnął nim w skroń Lieparda, a potem dobił. Dzięki zamordowaniu Pokemona zdobył sporo jego mięsa, a także skórę, która niesamowicie szybko obeschłą i stała się zdatna do użytku. Niestety żadne z tych rzeczy nie przywróci Roseen do życia. Załamany nastolatek ruszył w stronę stawu, gdzie zamierzał pójść już na samym początku.
Sebastian zdecydował się narąbać trochę drewna, by mieć z czego zrobić ognisko, kiedy zapadnie noc i zrobi się chłodno. W tym celu wyszedł z opuszczonego sklepu i skierował swe kroki ku południowemu wyjściu z central parku. W trakcie ścinania małego drzewka usłyszał szelest typowy dla tego, jaki towarzyszy w filmach grozy, gdy na głównego bohatera za moment ma wyskoczyć jakaś bestia z piekła rodem. Okazało się jednak, że to nie żadna bestia, a przemieszczająca się w koronach drzew Riven. Czternastolatka zorientowała się, iż jest obserwowana, lecz nie zwiała, chociaż nie odważyła się również zejść. Siedzi w gałęziach jak małpka i obserwuje poczynania Mackenziego.
- A ty czego tu? Lepiej uważaj, bo mam przy sobie broń, a w pobliżu grasują członkowie mojego sojuszu – warknęła, nie spuszczając oczu z złotowłosego.
W rzeczywistości Charlotte i Inerri znajdują się kawałek stąd przy stawie, gdzie rozbiły swój prowizoryczny obóz. Radzą sobie bardzo dobrze jak na dziewczynki w ich wieku. Rozpaliły już ognisko, na którym smażą jakieś małe ryby, jeśli się nie mylę. Co ciekawsze w niektórych miejscach przy ich obozowisku widać wyróżniające się kępki paproci, jakby zostały wyrwane z okolicy i rzucone tutaj. Czyżby pułapki? Nad staw dotarł właśnie podłamany Aiden. Znajduje się po drugiej stronie i z ukrycia przygląda się dwóm rywalkom, które nie zdają sobie sprawy z jego bliskiej obecności. Zostawi je i odejdzie? Zaproponuje sojusz? Zaatakuje? A może coś jeszcze innego?
Jak widzimy Aren na początku postanowiła zabandażować sobie nogę. Bez wątpliwości było to mądre posunięcie, bo dzięki szybko założonemu opatrunkowi do środka nie dostanie się żadne zakażenie. Kiedy kostka była już owinięta białym materiałem, dziewczyna przystąpiła do przeczesywania sceny. Niestety okazało się, że nie ma na niej niczego przydatnego. Służy jedynie jako dobre schronienie przed deszczem ze względu na dach, ale kompletnie nie nadaje się na porządną bazę. Evan nie miała w planach zostawać długo na drewnianym podeście, więc gdy uznała, iż nic ciekawego tu nie znajdzie, opuściła go i ruszyła przed siebie między krzewy i drzewa. Zapewne zamierzała czym prędzej opuścić teren central parku, jednak to nie takie proste bez kompasu czy mapy, gdy krajobraz wokół wygląda tak samo. Takim sposobem pomyliła trasy i zamiast na północny-wschód, ruszyła ku Rogu obfitości na południowym-wschodzie. O swojej pomyłce zorientowała się dopiero przy jeziorku. Na szczęście udało jej się zachować ostrożność i zostać w cieniu drzew, dzięki czemu nie została przez nikogo dostrzeżona. Szesnastolatka ma za to doskonałe miejsce na obserwowanie sceny rozgrywającej się na Rogu Obfitości. Chłopak z Dwunastki celuje łukiem w dziewczynę z Dwójki. Aren Evan będzie zaraz świadkiem śmierci Gwen lub dołączenia jej do sojuszu z Connelem.
David zaczął przeszukiwać basen, na który dotarł. Nie pachniało tu zbyt przyjemnie, ale czego się nie robi dla cennych łupów. Oprócz rzeczy nieprzydatnych bądź zbyt ciężkich, by je ze sobą nosić i tym samym nie opóźniać marszu, znalazł kilka całkiem interesujących. Mianowicie butelkę z wodą i paczkę foliowanego pożywienia (15 plastrów suszonego boczku, 100g opakowanie suszonych warzyw). Potem opuścił teren pływalni i zawrócił tam, skąd przyszedł, czyli do central parku. W planach miał zakwaterowanie się na jakiś drzewie, lecz widocznie nie spodziewał się, że wycieczkę przerwie mu spotkanie dzikiego Deerlinga. Pokemon nie ucieka. Jest zainteresowany osobą Crafty’ego. Zapewne pierwszy raz widzi na oczy człowieka i nie wie, że to zejście może skończyć się dla niego śmiercią. Los jelonka leży w rękach siedemnastolatka.
Laurel nadal koczuje na terenie dawnego zoo. Najpierw zastawiła kilka prostych pułapek, do których wykonania zużyła liany, a potem zaczęła szukać odpowiedniej broni. Nic lepszego niż patyk nie znalazła, lecz tak czy siak zdołała nim zabić ukrytego w krzakach Caterpie. W sumie nie żeby to był jakiś wielki wyczyn, bo nawet nie zdobyła mięsa po owadzie, ale zyskała dzięki niemu przychylność jakiegoś sponsora, ponieważ jako pierwsza otrzymała podarunek. Jest nim dwustronny sztylet (coś takiego) bardzo niebezpieczny w rękach panny Slone. Strzeżcie się wszyscy w pobliżu, bo wyczuwamy niezłe polowanko w nocy…

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angela Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate); sojusz z Thaddeusem.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - posiada: wodę, jedzenie, mały nóż, nieżywego Raticate; sojusz z Angelą
Astrid Stone (d. 2) – włócznia, 25 plasterków suszonego mięsa.
Keisuke Martros (d. 2) - posiada: plecak (paczka krakersów - 20szt., latarka, koc, odłamki szkła).
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: szablę, grubą moro bluzę z kapturem; sojusz z Celebem i May.
Celeb Marine (d. 3) - posiada: szablę, grubą moro bluzę z kapturem; sojusz z Chloe i May.
Aiden Taurett (d. 4) – posiada: świeże mięso (4 duże porcje), skórę Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - posiada: nóż, apteczkę, wodę.
Gavrill Durnovo (d. 5) - posiada: Staravię, nieżywe Rattaty (3), linki, druciki.
Riven Carten (d. 6) - posiada: szyszki; sojusz z Charlotte i Inerri.
Aren Evan (d. 7) - posiada: plecak (butelka z wodą, bandaż, krzesiwo, nieżywa Carvanha); jest lekko ranna w kostkę – obandażowana.
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę, kawałki drewna (3).
David Crafty (d. 8) - posiada: plecak (kilof, latarka, ciepła kurtka, 15 plastrów suszonego boczku, 100g opakowanie suszonych warzyw).
Laurel Slone (d. 9) – kij, sztylet dwustronny.
Charlotte Ragbone (d. 10) - posiada: pieczonego Magikarpia; sojusz z Riven i Inerri.
Inerri Oseas (d. 11) - posiada: pieczonego Magikarpia; sojusz z Riven i Charlotte.
May Ludenberg (d. 12) – posiada: sztylet, grubą moro bluzę z kapturem; sojusz z Chloe i Celebem.
Connel Vanders (d. 12) - posiada: łuk i strzały (11).

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) – zabita przez Lieparda.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 18 września br., godz: 15:50.

Gwen Brown - 2015-09-15, 16:33

Kiedy przez chwilę obserwowałam Róg wydawało się, że nikogo tam nie ma. Niewiele myśląc wskoczyłam do wody i "powiosłowałam" w tamtym kierunku. Zdążyłam tylko złapać włócznię i jakąś paczkę z żarciem, kiedy niespodziewanie okazało się, że nie jestem tu sama. Choroba, jak ja coś wykraczę! Dzieciak z łukiem. Jasnowidz jestem, czy co? Bardzo powoli uniosłam dłonie.
- Dobra, masz mnie. Spokojnie, bez nerwów. Szkoda dobrej strzały...- powiedziałam rozluźniając palce.
Włócznia i prowiant upadły na stos pozostałego dobra, co miało być jednoznacznym sygnałem dla młodego, że nie zamierzam walczyć. Potem równie powoli cofam ręce, lekko uniesione, tak żeby widział moje puste dłonie. Taka okazja... Trzeba to rozegrać bardzo ostrożnie. Wóz albo przewóz- przetrwam i zyskam cennego sojusznika, albo... zastrzeli mnie. Cóż włócznia na napięty łuk to dość słaba konfiguracja, tym bardziej, że odbijania strzał jakoś nie mogłam się wyuczyć- a na pewno nie z tak bliskiej odległości.
- Dystrykt Drugi, Astrid Stone. Specjalizacja? Cóż, pewnie raczej wiesz, że szkolą nas, w Dwójce, w zasadzie we wszystkim. Łuki, włócznie, miecze... Co kto chciał. Poza tym znam się też na skałach, ale nie wiem czy to szczególnie przydatne w tych okolicznościach. Może załatwmy tę sprawę jak cywilizowani ludzie, co? Wyglądasz na rozsądnego i cwanego- inaczej już dawno ktoś by cię... hm, zlikwidował. Tymczasem żyjesz i masz wszystko czego dusza zapragnie. Z pewnością wiesz, że znajdzie się wielu innych, gotowych tutaj przypłynąć. Ja, nie ukrywam nie mam nic, ale tam w lesie kręci się kilkoro dobrze wyposażonych trybutów. Niektórzy mogli pozawierać sojusze i prędzej czy później zaczną też krążyć i tutaj, grupkami. Ha, o wilku mowa- już widzę tu jakąś dziewczynę. Ogląda nas sobie z zza krzaków i myśli, że jej nie widać. Ale my nie o tym, prawda? A zatem, co powiesz na porozumienie? We dwójkę łatwiej będzie bronić tego miejsca, łatwiej będzie przetrwać. Co powiesz na sojusz, mój młody kolego? Nie mogę ci obiecać co stanie się później. W zasadzie może stać się wszystko wszystko- żywych trybutów jest jeszcze całkiem wielu, równie dobrze może się znaleźć jakiś mocarz co powybija nas oboje. Ale na razie... Może to zabrzmi dziwnie z ust kogoś z Dwójki, ale wolę niech to inni wybijają się nawzajem. No, chyba że chodzi o obronę własną. Przemyśl to jeszcze.
Mówiłam spokojnie. Nie bałam się- w tych okolicznościach ani mi to pomoże, a prędzej tylko przyniesie kłopotu. Trzeba jednak myśleć racjonalnie. W najgorszym wypadku Igrzyska się dla mnie skończą, ot i wszystko. W najlepszym pożyję jeszcze trochę. Ale gdyby miało nastąpić najgorsze nie zamierzam stać jak ten cioł tylko coś zadziałać. Próbować się uchylić albo nawet zasłonić ręką czy czymś, żeby ewentualna strzała nie wbiła się w jakiś strategiczny punkt mojego ciała. Może mogłabym próbować obalić gówniarza, przygnieść (w końcu większa jestem i cięższa) może nawet go ubić. Ale to opcja na najczarniejszy scenariusz, bo szczerze liczę, że młody jednak przemyśli moją ofertę i nie zachce mnie ustrzelić.

Sebuś - 2015-09-15, 17:56

#SebuśAmant #DobreWychowaniePrzedeWszystkim
Ohohohoho, w las by się szło, by drewna narąbać stos~
Muszę przyznać, że nie istnieje drugie tak odprężające zajęcie jak rąbanie drewna. W końcu to była nasza praca w rodzinnym dystrykcie, dlatego też uważam, że warto ją kultywować także na arenie. Potem zresztą mógłbym sobie zrobić jakieś dzidy, gdyby odciąć jeszcze parę kijków. Niestety, moje marzenia senne powstałe w wyniku rąbania drewna zostały zakłócone przez szelest liści gdzieś w górze. Automatycznie przerwałem wykonywaną czynność, by spojrzeć w górę, a tam...
...Riven?!
Nie ukrywam, że jestem zaskoczony oraz zadowolony z takiego przebiegu spraw, jednak odczuwam lekkie zmartwienie. Mała trybutka z szóstki już sobie poradziła z sojuszami oraz przeżyciem. Jestem z niej dumny, ale teraz jest nastawiona przeciwko mnie. Niedobrze.
- Doskonałe popołudnie, panno Carten, nie uważa pani? - zagaduję dziewczynę, pozwalając sobie na lekki uśmieszek, a następnie powracam do poprzedniej czynności, nie przestając rozmawiać. - Jak zapewne pani widzi, rąbię drewno. Teoretycznie miałem to zrobić dla własnych potrzeb, ale skoro już się pani raczyła zjawić, panno Riven, pozwoli pani, że obdaruję panią także odrobiną. W końcu wszyscy chcemy przeżyć jak najdłużej, a zapewne żadne z nas nie chce nikogo zabijać. Gdy już skończę, oddalę się spokojnie w pokoju do swojej kryjówki, by mogła pani zabrać łupy, dobrze?
Gdy narąbię jeszcze dwa kawałki drewna, zostawiam trzy pod drzewem, a sam biorę dwa świeżo wyrąbane i oddalam się w kierunku swojej wcześniejszej kryjówki, czyli sklepu obuwniczego, który dokładnie przeszukuję. Może znajdę coś jeszcze przydatnego. Albo zwierzę, które będę mógł zabić.
Jeśli zaś Szóstka nie pozwoli mi odejść w spokoju albo spróbuje, co gorsza, mnie atakować, bronię się swoją bronią.

Dexter - 2015-09-16, 16:38

Przez chwilę mam wrażenie, że czas się zatrzymał, że spowolnił tak bardzo, że byłby w stanie dostrzec najlżejszy ruch. Wiem jednak, że to tylko złudzenie. Muszę zareagować. Pierwszy ruch jest zawsze najważniejszy. Mocniej ściskam trzymaną w ręku szablę.
Nie spodziewałem się, że to ja będę musiał podjąć tę decyzję, ale widzę, że May i Chloe są równie zszokowane nagłym pojawieniem się przeciwnika. Tym razem nie musimy się komunikować, wszyscy wiemy, że sojusz nie ma sensu. Że teraz zaczęła się prawdziwa walka o przetrwanie. Nas jest trzech, każdy z bronią w ręku. Przeciwnik jeden. Bez broni. Nawet jeśli trzyma coś na plecach lub w plecaku ... nie zdąży. Nie ma czasu na rozmowy. Teraz wiem, że moment, w którym natknęliśmy się na siebie, był jego ostatnim.
Rzucam się w przód.
Unoszę szablę.
Czas przyśpiesza.
Wbijam broń prosto w serce chłopaka. Wyjmuję ją, łapię jego wzrok, po czym biorąc zamach dekapituję go. Oglądałem zbyt wiele transmisji, by sądzić, że cios w serce zawsze zabija na miejscu.
Czuję, że zaczynam się trząść.
Zabiłem.

Molin - 2015-09-17, 18:43

Człowiek. Kolejny nieznajomy, kolejny przeciwnik? Zapewne. Nie było czasu na zbędne myślenie, trzeba było reagować od razu, co można łatwo zauważyć na przykładzie Caleba. Atakuje, chce zabić, nie ma co się dziwić, w końcu na tym to wszystko polega. Ale nie ważne co sobie myśli, nie będę tu bezczynnie stać patrząc jak pozbawia chłopaka życia. Szczerze mówiąc, tamten jest bez szans. Sam na trzech, bez broni... Ale mimo to, też muszę mieć swój udział.
Namierz cel.
Ręce. Zdecydowanie ręce. Kiedy Caleb będzie celował w ważniejsze miejsca, ja muszę pozbawić wroga możliwości obrony. Być może ma jakąś broń i będzie próbował zaatakować Caleba, więc trzeba mu to uniemożliwić. Skupiłam wzrok na tym elemencie...
Przygotuj się.
Atakuj.

Rzucam się do przodu, stojąc u boku Caleba, po czym w razie czego atakuje nieznajomego w ręce, tak jak to wcześniej ustaliłam. Jednak, nie robię tego jeśli nie będzie takiej potrzeby, wtedy może to zadziałać na naszą niekorzyść. Ważne jest też to żeby uważać na mojego towarzysza. I na jego atak żeby przypadkiem nie wpakować się pod jego szablę i na to, żeby przypadkiem go nie zranić. Z tego powodu mój atak ma być wykonany tylko wtedy, kiedy przeciwnik postara się bronić.

Mhrok - 2015-09-17, 23:30

Tak jak przewidywałem z Roseen, rozwścieczony Liepard rozpoczął od ataku na słabszą jednostkę, czyli moją siostrę. Kot rozerwał jej tętnicę szyjną, a strumyk krwi chlapnął na moją twarz. Kolejne wydarzenia pamiętam niczym przez mgłę. Rzuciłem się na Lieparda i zacząłem bić go podniesionym z ziemi kamieniem. Rozebrałem pokemona na części, a skóry i mięso schowałem do plecaka. Gdy tylko spojrzałem na zmasakrowane ciało Roseen, zebrało mi się na wymioty. Zacząłem biec, chciałem jak najszybciej znaleźć się gdziekolwiek indziej. Sam nie byłem pewien ile trwał mój bieg, jednak udało mi się dotrzeć do brzegu stawu, do którego chciałem zmierzyć na samym początku. Po drugiej stronie zbiornika widziałem dwie dziewczyny siedzące przy ognisku, na którym piekło się zapewne jakieś jedzenie. Stałem teraz przed ważną decyzją - uciec czy może spróbować zawrzeć z nimi sojusz? Jednak mogło coś niezbyt pójść po mojej myśli i dwie trybutki zabiłyby mnie od razu. Chociaż wtedy mógłbym dołączyć do Roseen...
- I tak nie mam nic do stracenia. - powiedziałem do siebie cicho, po czym wyszedłem z ukrycia i poszedłem brzegiem jeziora ku dwójce nieznanych mi dziewczyn.
Nie starałem się iść ciszej czy coś. Wolałem nawet, żeby mnie zobaczyły i nie zaatakowały, bo nagle przy nich się pojawiłem. Wtedy śmierć byłaby pewna.
- Witajcie, jestem Aiden, trybut z Czwórki. - przedstawiłem się oschłym głosem. - Może wam się wydać to zbyt bezpośrednie, ale... Chciałbym wam zaproponować sojusz. - odparłem ku dwójce dziewczyn, po czym zacząłem czekać na ich reakcję.

Did - 2015-09-18, 13:08

Biedny, ale to bardzo biedny chłopak. Sama byłam w jego sytuacji, ale mnie się poszczęściło. Zaproponowali mi sojusz i byłabym głupia, gdybym się na niego nie zgodziła. Jemu raczej tego nie zaproponują, widzę po ich twarzach, że chcą go zabić. W sumie, to niech robią, co chcą. Jednego przeciwnika mniej! Nawet nie będę żałowała tego kogoś. Jest, był dla mnie obcy.
Mniejsza z tym, wypadałoby się trochę odsunąć od nich, bo nie chcę napatoczyć się na ich ostrza. Nie wiąże się to jednak z tym, że nie będę obserwować naszego celu. Skupię się na uszkodzeniu mu nóg, bo kto mi tego zabroni! Jestem gibka, zwinna i szybka, więc mogę przeciąć mu łydki w mgnieniu oka. Wystarczy, że obiegnę całe towarzystwo i zadam głębokie cięcia. Nic prostszego! *oczywiście oceniam najpierw czy jest to bezpieczne*

Keisuke - 2015-09-18, 15:12

"Keisuke Martros - dystrykt drugi, dziecko szczęścia." Zapewne taki napis znajduje się właśnie nade mną, gdy ludzie właśnie oglądają tę transmisję. Każdy normalny człowiek spróbowałby uciec przed trójką agresorów, ale niestety nie jestem takim typem i wolę zginąć w boju, niż uciekając. Zdążyłem już określić, że dwójka z nich jest z dystryktu trzeciego, a dziewczyna z biustem wielkości arbuza pochodzi z dwunastki. W swoich rękach broń, co prawda ja miałem w plecaku odłamki szkła...no właśnie, w plecaku to słowo klucz, nim zdążyłbym wyjąć jeden z nich to skończyłbym niczym ser szwajcarski. Ucieczka też raczej odpada, gdyż skojarzyłem że ta trójka uciekła z Rogu Obfitości i całkiem szybko czmychali. Rozpoczął się atak, pierwszy ruszył chłopak a tuż obok niego jego towarzyszka, być może dziewczyna albo siostra. W każdym razie trzeba było szybko zareagować, a raczej zaryzykować, momentalnie jak tylko ujrzałem przeciwników zdjąłem swój plecak i rzuciłem nim wprost na biegnącego mnie chłopaka. Nie mogłem jednak zacząć go okładać, gdyż od razu jak tylko mój balast zniknął musiałem kopnąć nadchodzącą dziewczynę, która postanowiła pomóc swojemu towarzyszowi. Kątem oka ujrzałem jak Cycki z Dwunastki próbują mnie zaatakować, a ja wciąż nie przyjąłem żadnej pozycji obronnej po tym jak kopnąłem towarzyszkę chłopaka, najprawdopodobniej nie zdołam uniknąć jej ciosu, aczkolwiek próbuje wykorzystać jej atak na mnie, by móc dłonią wbić jej buźkę w ziemię, a następnie odebrać jej sztylet tym samym podcinając jej gardło. Jeśli tylko przeżyłem do tego momentu do szybko zabijam moich oprawców, a następnie ich przeszukuje w poszukiwaniach czegoś przydatnego. Kei i tak zginie, bo jeśliby przeżył to wyszłoby, że Dais go faworyzuje ;-;
Kuroiyuuki - 2015-09-18, 15:37

Przemierzałam las w nadziei, że się wydostanę z tego buszu, chociaż oczywiście mi nie przeszkadzał. Nie ukrywam jednak, że więcej przydatnych rzeczy znajdę w części miasta, niż w Central Parku.
Utykając parłam do przodu, aż w końcu zrozumiałam, że udałam się w koszmarnie złym kierunku. Najgorszym jaki tylko mógł. Róg obfitości? Byłoby super, gdyby jeszcze nikogo tutaj nie było, ale cholera! Jest, i to nawet dwójka trybutów z czego jeden celował do drugiego. Ciekawa byłam kto wygra to starcie, i kto obejmie władzę na Rogu. Postanowiłam pozostać w swojej kryjówce i ostrożnie oglądać jak potoczą się sprawy, być może zdarzy się coś całkowicie nieoczekiwanego?
W każdym jednak razie, kiedy stanie się coś co mogłoby mi zaszkodzić, staram się wycofać, tak by nikt mnie nie zauważył, a żeby nie zabłądzić, i znów nie krążyć po lesie, postanowiłam kierować się w tym samym kierunku, w jakim tu dotarłam.. Jeśli się nie mylę.. Musiał to być jakiś kierunek południowy. Tak mi się przynajmniej zdawało, ale na pewno gdzieś dojdę. Miałam też cichą nadzieję, że może uda mi się znaleźć Sebastiana.. Nie ukrywam, że chciałabym być razem z kimś z mojego Dystryktu, dla bezpieczeństwa.
Na razie jednak pozostało mi przyglądać się, kto obejmie władzę na Rogu Obfitości, a potem w razie potrzeby uciekać najszybciej jak się da.
Schowałam się więc za jednym z drzew, ostrożnie się wychylając, by przypadkiem nie zacząć rzucać się w oczy. Rozejrzałam się też, czy nie ma tu gdzieś w pobliżu jakiś krzaków, w których mogłabym się spokojnie schować, dla pewności, że nikt nagle mnie nie zajdzie od tyłu, z pewnością, że tu jestem. Oczywiście, ciągle zachowuje wszelką możliwą ostrożność, żeby przypadkiem nie wleźć w jakiś trujące krzaki czy nie nadepnąć na gałąź, albo żeby nie stożyć jakiegoś niepotrzebnego hałasu.

Daisy7 - 2015-09-18, 19:29

No dobrze, zaczynamy rundę trzecią. Zacznijmy może od wydarzeń z Rogu Obfitości. Connel celujący w rywalkę wyglądał jak prawdziwy drapieżnik. Zapewne większość widzów pomyślało sobie, że młoda kobieta lada chwila zginie. Okazało się jednak, że Vanders tylko grał wojowniczego mordercę, by wystraszyć Astrid. I podziałało, bo dziewczyna zamiast rzucić się na niego, wypuściła wszystkie łupy łącznie z bronią. Cwany młodziak. Gdy to zrobiła, twarz chłopaka z Dwunastki zrobiła się odrobinę łagodniejsza, a pod koniec jej przemowy całkiem się rozluźnił i opuścił łuk.
- Zgoda, niech będzie sojusz, ale ustalmy sobie pewne zasady. Ja jestem liderem i dopóki nie zostaniemy tylko we dwoje na tej arenie, masz mnie słuchać. Jeżeli zrobisz coś nie tak albo wyczuję, że próbujesz mnie podstępem zabić, pierwszy wbiję ci strzałę w serce, zrozumiano? Bierz to, co wypuściłaś. Więcej ci nie potrzeba, bo tu wrócimy, a bez sensu dźwigać tyle gratów. Mówiłaś o dziewczynie w krzakach. Też ją widzę, ale chyba jeszcze o tym nie wie, bo gapi się na nas. Zapolujemy sobie na nią. Na razie chodźmy powoli w jej kierunku, ale gdy tylko się zerwie, biegniemy, ile sił w nogach. Nie dajmy jej przeżyć – powiedział Connel, po czym przepuszczając Stone przodem, ruszył za nią do wody ku ukrywającej się Aren.
Panienka Evan zdążyła w międzyczasie nazbierać 12 jagód. Wyglądają jednak trochę podejrzanie. 50% szans, że są to zwykłe owoce, a 50% na trujące. Tak czy siak szesnastolatka wzięła jagody, bo mogą się przydać do zrobienia zasadzki. Wtem zorientowała się, że Connel nie zabił Astrid, lecz zawiązał z nią sojusz. Zielona lampka w głowie nastolatki natychmiast się zapaliła. Zaczęła uciekać na południe, jednak ze względu na chorą nogę nie może biec na sprincie, a dwójka przeciwników jest coraz bliżej. Czy uda im się dopaść okaleczoną trybutkę?
Angel i Thaddeus, którzy do tej pory siedzieli w ukryciu przy strumyku, postanowili opuścić jaskinię i udać się na Róg Obfitości. Decyzja pary bardzo ucieszyła widzów z dystryktu pierwszego, którzy byli oburzeni, iż ich faworyci nie mają najlepszej bazy. W jeszcze większą euforię wpadli, kiedy trybuci dotarli na miejsce i zajęli je bez żadnych problemów. Wszystko dlatego, że Connel wraz z Astrid udali się do lasu na poszukiwania Aren. Ciekawe jednak co się stanie, gdy postanowią wrócić na stare śmieci. Czy dojdzie do krwawej jatki? A może nie będą zamierzali ryzykować i wycofają się?
Sebastian zdecydował się nie atakować swojej rywalki. Teoretycznie wygląda na słabszą od niego, ale pozory mogą mylić. A może po prostu jest dżentelmenem nawet w obliczu śmierci i nie zamierza mordować osoby płci żeńskiej? Tak czy siak jego krótka pogawędka przyniosła oczekiwane rezultaty, ponieważ Riven nie zaatakowała. Na jej policzki wstąpiły delikatne rumieńce, a dzikość pumy wyparowała. Patrzyła się na Mackenziego z lekko rozwartymi wargami, gdy ten rąbał drewno, a potem przyglądała mu się, jak odchodzi. Zanim jednak zniknął całkiem za drzewami, krzyknęła: „Powodzenia! Mam nadzieję, że…” – nie dokończyła zdania, uznawszy, iż zdanie „mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy” zabrzmi tak, jakby chciała go zamordować przy następnej okazji. Kiedy siedemnastolatek odszedł na dobre, Carten zebrała pozostawione przez niego trzy kawałki drewna, a potem zdecydowała się wrócić do obozowiska nad stawem. Natomiast młodzieniec z Siódemki w spokoju dotarł do opuszczonego sklepu obuwniczego. Jedyną przydatną rzeczą, jaką tam znalazł, okazały się buty trapery z kolcami przystosowane do górskich wędrówek.
Przy stawie doszło do spotkania Aidena z Inerri i Charlottą. Młode dziewczyny od razu napięły mięśnie by być gotowymi do ataku bądź ucieczki. Jednak chłopak nie zamierzał się z nimi bić. Zaproponował sojusz, który bez wątpienia zaskoczył obydwie trybutki. Akurat do bazy wróciła ostatnia z „młodych sojuszniczek”. Koleżanki wytłumaczyły jej, co takiego powiedział koleś. Dziewczęta zaczęły naradzać się w trójkę. Kiedy skończyły, najmłodsza z nich – Inerri Oseas zapytała Tauretta, co takiego może im zaproponować w zamian za przyjęcie go do paczki.
Bum. Wystrzał z armaty zakomunikował czyjąś śmierć. Czyją? Caroline. Siedemnastolatka ukrywała się do tej pory w kamienicy, jednakże jej czas dobiegł końca, gdyż zbytnio pozwoliła sobie na rozluźnienie i chwila uwagi wystarczyła, aby została ofiarą mega Gengara ukrywającego się w opuszczonym budynku. Mówiąc prościej, umarła ze strachu, kiedy duch zaczął się nią zabawiać – głównie jej psychiką.
Davidowi niestety nie udało się przekonać do siebie ani zabić dzikiego Deerlinga. Może gdyby szybciej się zdecydował, coś by z tego było, ale czekał zbyt długo, co znudziło jelonka, więc ten postanowił zwiać. Panicz Crafty nadal stoi w tym samym miejscu w środku dżungli. Jeśli szybko nie weźmie się w garść, na bank zostanie wytropiony i pożarty przez jakąś dziką bestię groźniejszą od potulnego Deerlinga.
Gavrill rozstawił już wszystkie pułapki, a Starvia nałapała wystarczającą ilość Rattat. Chłopak zorientował się, że do przetrwania brakuje mu najbardziej picia. Jako, że nie jest zbytnio lubiany przez sponsorów, którzy zdecydowanie bardziej gustują w urodziwych dziewczętach bądź walecznych i okrutnych młodzieńcach, nie ma co liczyć na balonik z prezentem. Widocznie sam się tego domyślił, gdyż opuścił aktualną bazę (zapewne z nadzieją na szybki powrót do niej) i wyruszył ku szkole podstawowej z zamiarem „wytropienia” automatu z piciem, który może jakimś cudem stoi sobie wśród ruin budynku. Tym samym oddala się coraz bardziej od reszty trybutów zapewniając sobie przez jakiś czas bezpieczeństwo z ich strony.
Laurel… Laurel poznaje coraz większy obszar dawnego zoo. Wkrótce będzie znała go jak własną kieszeń. Dodatkowo ubija małe Pokemony, które napatoczą jej się pod ostrze. Po pierwsze – zabija dla rozrywki. Po drugie – jej broń działa bez zarzutów.
Czas na najciekawszą „atrakcję” tej rundy, czyli pojedynek między Chloe, Calebem i May a Keisukem. Martros zdaje sobie sprawę z fatalnego położenia, w jakim się znalazł, jednak nie zamierza się poddawać ani uciekać. Jeśli umrze to tylko w walce niczym prawdziwy średniowieczny rycerz. Chłopakowi z dwójki udało się rzucić z rozmachem plecakiem w nadbiegającego ku niemu Caleba. Nie wiemy, czy celowo trafiał w nogi, czy po prostu nie wyszło mu w inną część ciała. Rezultat tego był taki, że szatyn wywalił się i poleciał przed siebie. W locie wypadła mu szabla, która z głuchym łupnięciem uderzyła o podłoże obok. Trybut nie zdołał się podeprzeć, więc przywalił czołem o płytki, co z kolei skutkuje rozwaloną głową z przodu. Nie żeby od razu mózg mu wyciekał czy połamana czaszka przebiła się przez skórę, ale krew cieknie. Głowa jest rozcięta, a to nie przelewki. Nie wiadomo, co mu się tam dokładnie wewnątrz zrobiło. Ujjj… Nieciekawie. Na tym kończy się szczęście bruneta, gdyż chwilę później umiera na skutek zabicia przez Chloe i May. Bum – wystrzał z armaty.
- UWAGA! Komunikat! – słychać głos, który jakby dochodził z każdej strony. - Macie dwadzieścia minut na znalezienie kryjówki, która pozwoli wam przetrwać pierwszą plagę. Żeby było ciekawiej, nie zdradzimy, co nią będzie, aczkolwiek damy podpowiedź. Może mądrzejsi z was czegoś się domyślą. A więc moi mili „niech wiatry wam sprzyjają” – koniec komunikatu.

Położenie trybutów na mapie – zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angela Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate); sojusz z Thaddeusem.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - posiada: wodę, jedzenie, mały nóż, nieżywego Raticate; sojusz z Angelą
Astrid Stone (d. 2) - posiada: włócznię, 25 plasterków suszonego mięsa; sojusz z Connelem.
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: szablę, grubą moro bluzę z kapturem; sojusz z Calebem i May.
Caleb Marine (d. 3) - posiada: szablę, grubą moro bluzę z kapturem; sojusz z Chloe i May; ciężko ranny w czoło - rozcięte, krwawi, mocno uderzył nim o podłoże.
Aiden Taurett (d. 4) - posiada: świeże mięso (4 duże porcje), skórę Lieparda.
Gavrill Durnovo (d. 5) - posiada: Staravię, nieżywe Rattaty (3), linki, druciki.
Riven Carten (d. 6) - posiada: szyszki, kawałki drewna (3); sojusz z Charlotte i Inerri.
Aren Evan (d. 7) - posiada: plecak (butelka z wodą, bandaż, krzesiwo, nieżywa Carvanha; 12 nieznanych jagód); jest lekko ranna w kostkę – obandażowana.
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę, kawałki drewna (2), buty trapery z kolcami.
David Crafty (d. 8) - posiada: plecak (kilof, latarka, ciepła kurtka, 15 plastrów suszonego boczku, 100g opakowanie suszonych warzyw).
Laurel Slone (d. 9) - posiada: kij, sztylet dwustronny.
Charlotte Ragbone (d. 10) - posiada: pieczonego Magikarpia; sojusz z Riven i Inerri.
Inerri Oseas (d. 11) - posiada: pieczonego Magikarpia; sojusz z Riven i Charlotte.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: sztylet, grubą moro bluzę z kapturem; sojusz z Chloe i Calebem.
Connel Vanders (d. 12) - posiada: łuk i strzały (11); sojusz z Astrid.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.

Przypominam, że Yuki, Maigre i Keisuke mogą dopisać sobie po 2000$.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 21 września br., godz: 19:30.

Gwen Brown - 2015-09-18, 20:50

O dziwo... Młody mnie nie zabił. Jednak po chwili to ja miałam ochotę zabić jego. Zgłupiał czy co? Opuszczać kryjówkę idealną? Miałam ochotę coś mu zrobić, ale skoro już zawiązaliśmy sojusz, głupio byłoby od razu go zaprzepaścić.
- Zgoda. Ale pamiętaj, że to działa w obie strony. Nie myśl, że nie zareaguję jeśli zaczniesz się robić podejrzany- tez chcę żyć- odparłam zgarniając to, co "szefunio" wspaniałomyślnie pozwolił mi zabrać.
A potem, cóż... Polowanie. W tych warunkach moja włócznia i tak średnio się przyda. Chyba że...
- Strzel do niej. Łuk ma większy zasięg niż włócznia, większe prawdopodobieństwo trafienia. z resztą widzę, że wiesz jak go używać. Nie musisz jej od razu zabić- wystarczy, że dziewczyna się wywróci, a ja już ją dobiję- rzuciłam w biegu.
Nie powiedziałabym, żeby to był rozkaz. Raczej najsensowniejsze posunięcie w tym momencie. A moja włócznia... Tja, mocne pchnięcie w serce powinno załatwić sprawę. Ewentualnie kilka... Tak dla pewności. Gdyby udało nam się ją dobić, można by ją przeszukać, a nóż widelec ma coś przydatnego.
Tymczasem w Kapitolu musieli się piekielnie nudzić. Cholera, przecież jeszcze nie minął dzień, a już nas tu naumierało- powinni być zaspokojeni i dać nam spokój chociaż do rana. Ale nie- plaga. Co ten osobnik mówił? Wiatry? O nie...
- Coś mi się widzi, że chyba zechcą na nas wypuścić trującą mgłę. Widziałam to diabelstwo przy okazji innych Igrzysk- mocna rzecz. Pokrywają cię bąble, a ż w końcu jest ich tak dużo, że nie możesz się ruszać i w ogóle coś się robi we łbie. Wtedy koniec, zimny trup. Trzeba trzymać się blisko wody, bo pomaga się wyzbyć tych skutków zatrucia, jeśli nie było się zbyt długo wystawionym na mgłę. No, chyba, żeby chodziło o coś innego. Równie dobrze mogą nam spuścić tu jakąś srogą wichurę czy burzę. No, ale w takim wypadku nigdzie nie jest bezpiecznie. W ich wydaniu pioruny mogą walić gdzie tylko im się zamarzy. Wiem, że ty rządzisz, ale proponowałabym wracać. Tam na górze, znają się na tym jak zabijać, nie można lekceważyć Kapitolu i ich plag.
W międzyczasie przyszła mi jeszcze jedna rozkmina... A co jeśli to nie chodzi o mgłę i pogodę? A może oni nas zaleją? Z tymi sprzyjającymi wiatrami może też chodzić o wiatry dmuchające w żagle, a więc woda nie wydaje się taka głupia. Hm, w tej sytuacji chyba po prostu wskoczę na jakieś w miarę stabilne drzewo (znaczy nie totalny próchniak i nie jakiś młody krzaczek co się pode mną złamie) i spróbuję nie dać się utopić. Cóż, zobaczymy jak już na nas spuszczą tę plagę.
Ha, no to dawaj z powrotem. Miałam tylko nadzieję, że nikt inny nie skorzysta na naszej nieobecności. W Rogu było tyle dobra... No chyba ubiję smroda jak to zatracimy! Na razie trzeba się tam jednak dotoczyć i po drodze nie dać zabić.

Sebuś - 2015-09-21, 13:33

#SebuśPrzegryw #TakBardzoImprowizacja

Niby jesteśmy dystryktem leśnym, jednak co nieco wiem - mój ojciec starał się nie zaniedbywać edukacji, za co jestem mu niezmiernie wdzięczny, ponieważ dzięki temu czuję wyraźnie, iż ta cała plaga będzie polegała na tym, iż zaleją nas po prostu wodą. "Niech wam wiatry sprzyjają"... ta, w żaglach. W tej sytuacji nie wiem, co skombinować. Teoretycznie jako chłopak pracujący w lesie powinienem się schować na jakimś wysokim drzewie, jednakże stwierdzam zdecydowanie, że wolałabym nie ryzykować. Zdecydowanie wolę pracować na twardym gruncie, dlatego też na razie nie wracam do lasu - może jak się teren zmieni, to trochę drewna znowu narąbię, a teraz wychodzę wraz z moim nowym dobytkiem (kawałki drewna wsuwam do traperów, a trapery w łapę, siekiera zaś na plecy) i oceniam szybkim wzrokiem wysokość wszystkich pięciu budynków mieszczących się przy południowym krańcu Central Parku. Po tej jakże krótkiej ocenie wybieram najwyższy, do którego idę szybkim marszem, by w środku zrobić szybką inspekcję, czy nie ma czegoś przydatnego, a na sam koniec wejść na dach, przebrać buty sportowe na trapery, a z samych butów sportowych zrobić improwizowane "kieszenie" na drewno, korzystając ze sznurówek oraz dziurek w obuwiu. Gdyby zaś ktoś zamierzał mnie zaatakować, zamierzam się osłonić ostrzem siekiery i przeprowadzić kontrę, uderzając w nogi, a następnie w broń/rękę - bo bez nóg nie będzie ucieczki, prawda? A bez broni nie będzie stawiał oporu.

Molin - 2015-09-21, 16:34

Wprawdzie się udało, ale mimo to bez strat się nie obeszło. W takiej sytuacji musi być to prawdziwy pech albo bezsensowne udupianie na siłę </3, ale cóż, już nic na to nie poradzimy. Przykucnęłam przy Calebie, wcześniej zrywając z martwego chłopaka leżącego obok bluzę.
- Noo, Caleb nieźle się załatwił- powiedziałam - Chociaż może dostanie coś od sponsorów za to, że dał im się chwilę pośmiać.
Oczywiście było to żartobliwe, a na moich ustach pojawił się niewielki uśmiech. A przynajmniej chciałabym żeby tak było, ale moje ciało niekoniecznie mogło mi to umożliwić. Tak samo głos był taki... zwykły, bez uczuć. Sytuacja nie była zbyt dobra, ale z drugiej strony nie chciałam zamartwiać swojego towarzysza. Przy pomocy materiału z ubrań wroga postarałam się obwinąć głowę Caleba, jednocześnie tamując krwawienie. Nic więcej na razie nie jesteśmy w stanie zrobić. Spojrzałam w stronę May.
- May szybko biega, prawda? Chloe z Calebem poszukają jakiegoś bezpiecznego miejsca w którym mogliby przetrwać plagę, na przykład piwnicy czy czegoś w tym typie. May w tym czasie mogłaby poszukać rzeczy które pomogłyby nam przetrwać, a później do nas dołączy? - spytałam jej, po czym podniosłam plecak nieżywego przeciwnika i przejrzałam jego zawartość - Weźmie ze sobą plecak i latarkę, a Chloe i Caleb całą resztę żeby jej nie obciążała. I możemy wymienić broń May bronią Caleba żeby była bezpieczniejsza. On teraz jej nie użyje.
Gdy już wszystko będzie uzgodnione wstaje, pomagając przy tym Calebowi i mocno go przy sobie trzymając zabieram też wcześniej wspomniane rzeczy i zaczynamy szukać bezpiecznego miejsca. Być może uda nam się znaleźć jakiś plan szkoły, który powinien gdzieś się znajdować, a następnie znaleźć na nim piwnicę i powoli się do niej udać. Jeśli to nam się nie uda, szukamy po prostu pokoju, czy klasy na parterze, która byłaby w stanie wytrzymać.
A jeśli uda nam się coś znaleźć oczywiście uważamy na Pokemony, szczególnie w piwnicy. W razie czego potrafię się z jakimś zaznajomić, więc jeśli nadarzy się taka sytuacja, wcześniej zostawiając Caleba w bezpiecznej odległości staram się oswoić dzikiego stworka, przyzwyczaić do obecności mojej i towarzysza i oczywiście ostrzec o May, żeby nie zaatakował jej uznając za wroga gdy już przybędzie.

Did - 2015-09-21, 18:02

Gdybym miała więcej czasu to zajęłabym się jego ciałem, pocięłabym je na malutkie kawałki, ale nie mam! Ten kretyn uszkodził mojego sojusznika! Nie mogę pozwolić, żeby tutaj umarł! W końcu, to ja miałam go zabić, gdy już zostanie nas garstka! Zrobię wszystko, co w mojej mocy i narzuconym mi czasie, by znaleźć gabinet pielęgniarki albo inny pokój, w którym będzie jakaś apteczka, leki czy cokolwiek.
- Uważajcie na siebie. - uśmiechnął się do Chloe, zakładając plecak na plecy oraz chwytając szable oraz latarkę w dłonie. W lewej trzymam przenośne światło, a w prawej broń, bowiem jestem praworęczna.
Jak najszybciej wybiegam na korytarz i bez zastanowienia zaczynam nim biec, szukając gabinetu pielęgniarki oraz planu szkoły. Jeśli znalazłabym go, to zapamiętuję z niego drogę do gabinetu pielęgniarki oraz stołówki. Do tego drugiego zajrzałabym, gdyby gabinet znajdował się blisko naszego, obecnego położenia. Dali mi tylko dwadzieścia minut, więc nie mogę ryzykować. Gdybym znalazła cel mojej misji, szukam w nim bandaży, lekarstw, chusteczek, wody, spirytusu, wody do picia, jakiś stabilizatorów, chust trójkątnych. Ogólnie wszystkiego, co może nam się przydać, a przede wszystkim rannemu. Jeśli byłoby to, jak wspominałam, blisko stołówki. To w ów pomieszczeniu szukam jedzenie, noży, widelców, łyżek, wody do picia i wszystkiego, co może się przydać (najbardziej skupiam się na jedzeniu, dlatego, to je wpierw pakuję, gdyby owe znalazł). Oczywiście robię, to tylko, gdy STOŁÓWKA JEST BLISKO GABINETU PIELĘGNIARKI. W innym przypadku OD RAZU wracam do moich towarzyszy. Jestem szybka, więc powinno mi się udać. Oczywiście pamiętam, żeby biec uważnie, by nie przewrócić się albo nie nadziać się na szablę. To będzie mój najtrudniejszy bieg. Pamiętam również, żeby nie przeciążyć się! Nie chcę, żeby coś mnie spowolniało.

Kuroiyuuki - 2015-09-21, 18:18

#BrakWenyTakBardzo #SzybkoSzybko #MyślenieTakieTrudne

Biegłam przed siebie. Starałam się nie lecieć w linii prostej, tylko zygzakiem, na tyle na ile pozwalała mi noga. Wiedziałam doskonale, że mnie gonią. Było jednak uciekać z tego miejsca od razu i mieć ich w czterech literach.. W tym momencie jestem jedynie przynętą, która odciągnie ich od rogu.. Przynajmniej miło będzie patrzeć tam, z góry, jak się zabijają.
Rozglądałam się za jakimś miejscem, do którego dałoby się schować. Ogłoszenie od organizatorów było jedynie kolejnym utrapieniem, i mimo, że mam "ogon", muszę znaleźć jakąś kryjówkę i przy okazji od nich uciec. Niezbyt pocieszająca była myśl o tym, że tamten chłopak miał łuk. Jeden porządny strzał i po mnie.. Jeśli nie strzała, dobije mnie czymś innym.
Mimo wszystko nie traciłam nadziei. Między drzewami w dalszym ciągu trudniej mnie trafić.. Ale i trudniej biec. Starałam się naginać jak najwięcej gałęzi by te strzelały im prosto w twarze czy inne części ciała. Byle utrudnić im pościg im bliżej mnie będą. Sama biegłam najszybciej jak mogłam, choć raczej było to wleczenie się niż bieg. Oglądam się za każdym możliwym sposobem uprzykrzenia im pogoni, nie mam zamiaru tak łatwo się poddać. O nie. To nie w moim stylu. Będę w nich rzucać wszystkim co wpadnie mi po drodze w łapy, "strzelać" w nich gałęziami i robić wszystko co się da. Nie dam się tak łatwo!
Mimo wszystko wiedziałam, że prędzej czy później mnie dopadną. To tylko kwestia czasu. Tutaj, na Igrzyskach osoby takie jak ja, w jakikolwiek sposób zranione, mają przekichane, dorwanie ich to jedynie zabawa.. I z tego też powodu, nie mam zamiaru być łatwą zabawką do złapania. Niech się najpierw nieco zmęczą, nim mnie dopadną.

Dexter - 2015-09-21, 19:06

Po tym dość niefortunnym zdarzeniu cieszę się, że żyję. Z radością przekazuję May swoją szablę i biorę jej sztylet. Być może i jestkrótszy, ale z jakiegoś powodu czuje się z nim bezpieczniej. Pozwalam Chloe się mną zająć. Oczyścić i opatrzyć ranę. Wiem, że prawdziwy ból przyjdzie później, ale poki go nie ma musimy znaleźć bezpieczne schronie. Czymkolwiek będzie ta cała plaga, nie będzie niczym dobrym.
- Szukaj leków i jedzenia - mówię do May, nim dziewczyna odbiegnie. Wiem, że sporo teraz ryzykujemy. Kiedy Chloe się mną zajmuje, May mogłaby w łatwy sposób zabić nas oboje i zdążyć jeszcze się schować. Ufam jej jednak. Trybutów wciąż jest wielu, więc może nas potrzebować. - Nie daj się zabić - wołam za nią, po czym wstaję i ramię w ramię ruszam z Chloe na poszukiwania piwnicy.
Rozglądam się w poszukiwaniu plany szkoły albo portierni. Tam na pewno znajdziemy jakąś mapę szkoły, a może i i kilka innych przydatnych rzeczy, po które wrócimy później. 20 minut może i wydawać się dużą ilością czasu, ale kiedy człowiekowi kręci się w głowie i nie może biegać, każda minuta się liczy.
Kiedy znajdziemy zejście do piwnicy, zatrzymuję się w drzwiach i pozwalam Chloe zejść jako pierwszej. Uwieszony jej ramienia, byłbym brzemieniem w razie ataku. Jeśli będzie bezpiecznie, schodzę. Oczywiście w drzwiach zachowuję czujność. Kto wie, co może na mnie wyskoczyć zza rogu. Mało to broni białej kręci się wokoło. Mocniej ściskam sztylet na wypadek ataku. Może w tym stanie nikogo nie zabije, ale rany też potrafią być dotkliwe i prowadzić do gorzkiego końca.

Mhrok - 2015-09-21, 19:16

- Mogę wam zaproponować nieco jedzenia, które udało mi się uzyskać. - zacząłem wymieniać spokojnym głosem swoją ofertę. - Jeśli posiadacie jakiś łuk, mogę użyć swoich wysokich zdolności w używaniu tej broni, żeby wspomóc was w walce. Od razu uprzedzam wasz komentarz, nie zamierzam was zabić po otrzymaniu broni. Dodatkowo wy jesteście w trójkę, a jak możecie zauważyć, ja jestem sam.
Mimo wypowiadania wszystkich tych słów w miarę spokojnym tonie, cały czas byłem zestresowany. Mój stres nie był spowodowany tyle tym, że rozmawiał z trzema osobami, które potencjalnie w każdej chwili mogły mnie zabić, ale z powodu wydarzeń sprzed kilkunastu minut. Teraz postanowiłem sobie, że muszę wygrać te Igrzyska, nie dla siebie ale dla Roseen. Nie chcę, żeby jej śmierć poszła na marne.
- Może i nie mam dużo do zaoferowania, jednak chyba lepiej jest mieć przy sobie więcej sojuszników, nie uważacie? - próbowałem dodatkowo coś ugrać. - Jak nie wy, to może jakaś inna osoba, czy osoby, się zgodzą...
Takie zagranie mogło być niebezpieczne, jednak może się również okazać skuteczne. Zostaje mi teraz jedynie czekać na reakcję dziewczyn.

Lu - 2015-09-21, 19:27

Zwlekałem za długo długo i to był mój błąd. Po pierwsze - straciłem ważnego sojusznika, jakim mógłby być Deerling. Nie miałem najmniejszego zamiaru go zabijać, w końcu miałem jedzenie i nie potrzebne mi było świeże mięso, żeby się jeszcze zepsuło. A po drugie - tak się zamotałem, że prawie nie usłyszałem pierwszego komunikatu, co mogło być dla mnie zgubne. Pierwsza plaga. "Niech wiatry nam sprzyjają", to dość podejrzane. Normanie nie oglądałem tych idiotycznych rozgrywek wcześniej (o czym władza oczywiście nie wiedziała), ale sporo się nasłyszałem. Mogły to być ta kwaśna mgła albo zalanie nas wodą... I to, i to mi nie pasowało. Byłem w lesie bez żadnej możliwości schronienia. Najlepiej byłoby mi wspiąć się na drzewo i tam to przeczekać. Może wodę udałoby mi się jako tako przeczekać, ale kwaśną mgłę? Prędzej czy później dostałaby się do korony drzewa i padłbym trupem. Postanowiłem zrobić więc pierwsze, co przyszło mi na myśl - biec. Obrałem kierunek na północne ogrodzenie, oczywiście trzymając się go blisko i biegnąc wzdłuż niego, aby się czasami nie zgubić. Nie kłopoczę się ze znalezieniem bramy. Poradzę sobie bez niej, wespnę się na ogrodzenie i z niego zejdę. Kiedy szedłem na basen, kojarzyłem, że w tej części są jakieś wyższe budynki. Postanowiłem więc wejść do najwyższego i usadowić się gdzieś pośrodku wysokości budynku (skoro są to jakieś stare, opuszczone budynki mieszkalne, to wchodzę do jakiegoś mieszkania), wcześniej sprawdzając, czy jest w nim bezpiecznie. Bo jeżeli mam tutaj przeczekać pierwszą falę, to nie zamierzam zmagać się jeszcze z kimś lub czymś o własne życie. Priorytetem było zabezpieczenie okien i drzwi. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mam czasu, ale muszę zrobić co w mojej mocy, aby to paskudztwo nie dostało się do środka. Kiedy już będę względnie bezpieczny, usadawiam się w jakimś kącie (najlepiej na łóżku ;-;) i zakładam na siebie ciepłą kurtkę. Następnie pożywiam się kilkoma kawałkami suszonego mięsa i biorę latarkę w łapy. Muszę oszczędzać baterię, ale nie mogę też siedzieć w ciemnościach. W razie, gdyby zrobiło się niebezpiecznie (ktoś albo coś dostało się do mieszkania/albo już było w nim prędzej), to gaszę szybko przenośne światło i kryję się z kilofem w ręku. Obym nie musiał go użyć.
Daisy7 - 2015-09-21, 23:00

No to lecimy z kolejną rundą. Widzowie z zapartym tchem oglądają poczynania trybutów, więc na pewno nie mogę doczekać się pierwszej plagi, jaka na nich spadnie. Ciekawe czy któremuś z żyjących udało się przewidzieć, jaka to „atrakcja” będzie miała miejsce za niecałe dwadzieścia minut.
Na razie widzimy Astrid i Connela biegnących za uciekającą zygzakiem Aren. Dziewczyna już dawno byłaby trupem, gdyby nie wpadł na pomysł z tym pokręconym sposobem ucieczki. Dzięki niemu jedna ze strzał Vandersa świsnęła jej tuż obok ucha zamiast przestrzelić głowę na wylot, a druga wbiła się w drzewo, za które właśnie czmychnęła. Mimo to Evan wiedziała, że dystans między nią a dwójką rywali zmniejsza się i prędzej czy później i tak ją dopadną. Uratować mógłby ją jedynie jakiś cud... Wtem rozległ się głos kogoś z dowództwa informujący o nadchodzącej pladze. Głupio to zabrzmi, ale dzięki niej szesnastolatka uszła z życiem, gdyż przeciwnicy woleli zawrócić na róg i ukryć się tam, niż dalej ścigać swą ofiarę, a potem umrzeć zaraz po niej. Tak więc Aren po wyczerpującej gonitwie skryła się w dziurze w wielkim drzewie przypominającym trochę baobab, ale bardziej w dżunglowej odmianie. Całkiem tu bezpiecznie póki co. Natomiast Astrid i Connel zawrócili do swojej bazy. Czekała ich smutna niespodzianka. Otóż Róg Obfitości został zajęty przez sojuszników z jedynki, a im przeciwstawiliby się jedynie idioci lub osoby chore umysłowo. Trzynastolatek zarządził, aby udać się na północ i ukryć w budynku znajdującym się niedaleko central parku oraz targowiska. Miejscówka okazała się być opuszczonym blokiem mieszkalnym z rozległą piwnicą, do której Vanders zaprowadził Stone i kazał tam przeczekać nadchodzącą katastrofę. Wspomniani mistrzowie – Angel i Thaddeus ukryli się we wgłębieniu metalowej konstrukcji, modląc się w duchu, by pierwsza plaga nie okazała się być wielką burzą z piorunami.
Sebastian opuścił dotychczasową bazę i wszedł do najwyższego z pięciu położonych obok siebie budynków. Tym sposobem trafił do opuszczonego bloku. Nie miał czasu na przeszukiwanie wszystkich mieszkań, więc czym prędzej udał się na górę i wyważywszy właz, przedostał się na dach, gdzie jest nieprzyjemnie chłodno oraz wietrznie. Przebrał buty ze sportowych na trapery. Tu na dachu zamierza przeczekać plagę, obstawiając, że będzie ona polegała na wielkiej ulewie, która doprowadzi do powodzi.
Przy stawie doszło do nawiązania kolejnego sojuszu. Do grupy młodych dziewczyn dołączył siedemnastoletni Taurett. Jedynie Inerri była za włączeniem go do paczki, jednakże koleżanki posłuchały jej, ostrzegając przy tym, że w każdej chwili mogą zerwać przymierze i jeśli Oseas będzie się sprzeciwiać, z nią również utracą przyjacielskie stosunki. Cała czwórka w ciszy ulokowała się w szuwarach przy wodzie, by tam za zasłoną wysokich traw skryć się przed plagą.
Gavrill po nieudanych przeszukiwaniach szkoły podstawowej odbił na północ, by przedostać się do przedszkola. Tam również nie znalazł tego, czego potrzebował, więc pobiegł do szkoły wyższej. Dopiero tutaj udało mu się trafić na podziemną kotłownie pełną Zubatów. Póki co nietoperze olewają nastolatka i jego Starvię ze wzajemnością. Młodziak z piątki postanowił spędzić tu czas do rana z nadzieją na przeżycie nadciągającej katastrofy.
David "ożył" i zaczął zwiewać. Stanie jak ten kołek w dziczy nie doprowadziło go do śmierci. Na razie ma więc szczęście, bo żadna krwiożercza bestia nie skoczyła mu do gardła, ale chyba wkrótce jego historia dobiegnie końca.
Chloe jako aktualna przywódczyni trzyosobowego sojuszu zdecydowała, gdzie, po co i kto się uda. Takim sposobem wpierw rozdzieliła łupy nieżywego Keisuke’a, potem owinęła rannemu towarzyszowi głowę bluzą trupa, a na koniec udała się wraz z nim w głąb szkoły podstawowej. Nie mogli iść zbyt daleko, ponieważ Caleb miewał co chwilę drobne zatracenia równowagi, a do tego kręciło mu się we łbie. Rana też dawała o sobie znać coraz wyraźniej. Mimo bólu, jakiego doświadczał, udało mu się znaleźć plan budynku, a na nim odnaleźć bunkier. Tak, prawdziwy podziemny bunkier w szkole na wypadek nalotu bombowców. To chyba nawet lepsze niż piwnica, o której myślała Chloe. Obydwoje udali się do schronu. Jest w nim totalnie ciemno przez co nie widać ewentualnych Pokemonów, a także chłodnawo. W międzyczasie May czmychnęła do gabinetu pielęgniarki położonego na pierwszym piętrze. Zabrała z niego małą buteleczkę wody utlenionej, długi kawałek bandaża, całe mnóstwo gazików i tabletki na bóle głowy przeterminowane o jedyne kilkadziesiąt lat ;-; Nie miała czasu szukać stołówki, dlatego poleciła do swoich towarzyszy, gdzie oświetlając im bunkier latarką, pomogła Chloe zabandażować czaszkę Marine’a. Na razie nie zaryzykowali z tabletkami. Co do stworków tu przebywających w kącie śpi Sandshrew.
Ostatnią osobą jest Laurel. „Dzika kobieta” ukryła się na czas plagi wewenątrz wysokiego drewnianego schronu, który kiedyś służył zapewne jako dom Girafarig albo podobnych do nich Pokemonów.
Czas na plagę! Okazuje się, że jest nią wichura! I to nie byle jaka wichura, bo niewiele brakuje jej do tornada. Dobra wiadomość dla niektórych jest taka, że przyszła od północnego wschodu, przeleciała cały central park, a potem zniknęła na północy. Takim sposobem Mackenzie cudem przeżył, bo gdyby wiatry napatoczyły się na jego tereny, sfrunąłby z dachu bloku jak szmacianka lalka. Okazuje się, że jedyną ofiarą (dodatkowo śmiertelną) jest David Crafty. Siedemnastolatek nie miał szczęścia, gdyż w trakcie ucieczki z central parku poderwało go do góry i łupnęło nim o pobliskie drzewo. W wyniku tego ciosu, a potem spadania z około 2,5m złamał sobie kark. Chwilę po tej tragedii rozległ się wystrzał z armaty i ciało młodzieńca zabrał szybowiec. Nikomu innemu nie stała się żadna krzywda.
Reszta pierwszego dnia i noc przebiegły spokojnie bez ofiar. Nikt nie wychodził z ukrycia, gdyż silne wiatry nadal nie dawały za wygraną. Dopiero nad ranem się uspokoiło. Słońce przegnało chmury na boki, więc zapowiada się upalny dzień. Godzina? Może 7, a może 9? Raczej nie wcześniej ani później. Przypominamy o głodzie i pragnieniu, które odzywają się już w brzuchu i gardle każdego z ocalałych trybutów.
Ach, jeszcze jedna sprawa do Caleba, Chloe i May, ale głównie tego pierwszego. Otóż trójka kompanów usłyszała właśnie tajemnicze popiskiwanie dobiegający gdzieś z góry. Brzmi to bardzo podobnie do odgłosów, jakie wydaje opadający balon z darem od sponsora, aczkolwiek równie dobrze może być to jakaś pułapka. Warto też dodać, że chociaż Caleb przeżył noc, to teraz nad ranem czuje się fatalnie, ma gorączkę i dreszcze.

Położenie trybutów na mapie – zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angela Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate); sojusz z Thaddeusem.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - posiada: wodę, jedzenie, mały nóż, nieżywego Raticate; sojusz z Angelą
Astrid Stone (d. 2) - posiada: włócznię, 25 plasterków suszonego mięsa; sojusz z Connelem.
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: szablę, grubą moro bluzę z kapturem, paczkę krakersów - 20szt., koc, odłamki szkła; sojusz z Calebem i May.
Caleb Marine (d. 3) - posiada: sztylet, grubą moro bluzę z kapturem; sojusz z Chloe i May; ciężko ranny w czoło – obandażowane, ma gorączkę i drgawki.
Aiden Taurett (d. 4) - posiada: mięso (4 duże porcje), skórę Lieparda; sojusz z Charlotte, Inerri i Riven.
Gavrill Durnovo (d. 5) - posiada: Staravię, nieżywe Rattaty (3), linki, druciki.
Riven Carten (d. 6) - posiada: szyszki, kawałki drewna (3); sojusz z Charlotte, Inerri i Aidenem.
Aren Evan (d. 7) - posiada: plecak (butelka z wodą, bandaż, krzesiwo, nieżywa Carvanha; 12 nieznanych jagód); jest lekko ranna w kostkę – obandażowana, prawie wyleczona.
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę, kawałki drewna (2), buty trapery z kolcami (założone).
Laurel Slone (d. 9) - posiada: kij, sztylet dwustronny.
Charlotte Ragbone (d. 10) - posiada: pieczonego Magikarpia; sojusz z Riven, Inerri i Aidenem.
Inerri Oseas (d. 11) - posiada: pieczonego Magikarpia; sojusz z Riven, Charlotte i Aidenem.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, grubą moro bluzę z kapturem, plecak (latarka, buteleczka wody utlenionej, mnóstwo gazików, przeterminowane tabletki na ból głowy); sojusz z Chloe i Calebem.
Connel Vanders (d. 12) - posiada: łuk i strzały (9); sojusz z Astrid.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.

Lu może odebrać 2000$.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 24 września br., godz: 23:00.

Gwen Brown - 2015-09-22, 08:35

I tak oto polowanie trafił szlag. Czy chcieliśmy czy nie, trzeba było zawrócić i tuptać z powrotem do Rogu. A tam... para z Jedynki. Tak coś czułam. Coś mi tak szeptało w głowie, że opuszczenie Rogu to debilny pomysł. Kiedy byliśmy jeszcze na brzegu jeziora i odkryliśmy smutną prawdę... Cóż...
- Coś bym powiedziała, ale na razie się powstrzymam- warknęłam, obdarzając swego towarzysza wymownym spojrzeniem.
Potem "ćpun" jak zaczęłam nazywać młodego w myślach, wywiódł nas do budynków na północ od parku. To akurat był jeden z jego lepszych pomysłów. Plaga okazała się być wichura, przypominająca dość mocno tornado. Naszą kryjówkę na szczęście ominęła i na razie byliśmy względnie bezpieczni. Przeczekaliśmy to wszystko do rana. Tymczasem nie dość, że czułam głód to jeszcze pragnienie. Wyjęłam to co mój "wodzirej" dał mi zabrać i wyjęłam w sumie 4 kawałki mięcha- po dwa na łebka. Resztę stanowczo chowam. Moje żarcie, ja będę rozdzielać, bo jeszcze gówniarz gotowy był zeżreć wszystko.
- Jesteśmy niedaleko miejsca, które chciałam obrać na swoją pierwszą kryjówkę. Widzisz tę skalistą konstrukcję dosłownie przed "naszym" budynkiem? Jest tam kilka jaskiń i co najważniejsze płynie strumień. Proponuję się tam przenieść, ale zanim to zrobimy przeszukać nieco ten budynek i może jego okolicę. Tuż obok było chyba jakieś targowisko. Może wśród tych gratów znajdzie się coś przydatnego. Przydałoby się coś na wodę, wtedy moglibyśmy wypuszczać się nieco dalej bez ryzyka odwodnienia. A potem proponuję polowanie, ale tym razem nie na ludzi tylko na zwierzynę. Tych kawałków mięsa nie starczy na zbyt długo, a trzeba zacząć myśleć przyszłościowo.
Tak oto powoli ja zaczynam narzucać warunki. Młody może i ma dobre intencje, ale lider z niego jak z koziej dupy trąba. Najwyższa pora, aby ktoś starszy go trochę utemperował.

Snazzy - 2015-09-24, 17:11

#SebuśFarciarz #DzieckoSzczęścia #CzasNaZmianę + przepraszam, jeśli nie z tego konta, ale serio mam mało netu na przelogowanie ;-;

No cóż, po prosu nie wierzę w swój fart minionej nocy. Wpierw ta ucieczka przed czymś, co obstawiałem, iż będzie wielgachną falą powodziową, a okazało się być... cóż, wichurą. Postąpiłem nieroztropnie, wychodząc na dach, ale całe szczęście nie zdmuchnęło mnie z niego na dół, dzięki czemu nadal żyję. Cholerka, chyba nawet zacznę doceniać swoje życie bardziej, o ile go nie stracę w najbliższej przyszłości w czasie Igrzysk. Nie ukrywam nawet, że bardzo chciałbym przeżyć tę rzeź do końca, chociaż boję się, że szanse na to będą naprawdę mizerne. Ile już do tej pory usłyszeliśmy wystrzałów? Dziewięć? To oznacza, że nadal mamy piętnaście osób w grze, chociaż jak na pierwsze dwadzieścia cztery godziny dziewięć zgonów to też dobry wyniki.
Na razie zaś pora opuścić dach. Cholercia, mam nadzieję, że się zbytnio od tego wiatru nie przeziębiłem, a nadzieja matką głupich. Na szczęście dzisiejszy dzień zapowiada się znakomicie, chociaż słońce może oznaczać równie dobrze, iż następną plagą, o ile taką zgotują nam organizatorzy, będzie susza. Będę musiał wtedy znaleźć jakieś źródełko do picia.
Schodzę na razie na ostatnie piętro budynku z całością swego ekwipunku z zamiarem przeszukania wszystkich mieszkań. Blok ten nie należy raczej do sporych, dlatego myślę, iż zajmie mi to najwyżej 5 godzin mniej więcej do pory obiadowej. Szukam pobieżnie w każdym pomieszczeniu w tym budynku, a następnie wracam na ostatnie piętro z całym dobytkiem... oraz ewentualnie tym znalezionym. Gdyby udało mi się znaleźć jakieś chodzące mięso, staram się je zabić siekierą, a następnie... cóż, potem je chyba oprawię. Nie jestem w tym dobry, ale w czasie szkoleń chyba się tego trochę wyuczyłem.
Gdyby zaś próbował mnie zaatakować inny trybut, bronię się... oczywiście, siekierą.

Kuroiyuuki - 2015-09-24, 18:45

Czułam jedynie narastający strach, gdy strzały przelatywały obok mojej głowy. Cud za cudem ratował mnie z każdej opresji. Byłam aż tak głupia, że szczęście się mnie trzymało czy co? W końcu powiedzenie mówi "Głupi ma zawsze szczęście." więc kto wie?
Cieszyłam się, gdy ci dali sobie za wygraną. Ta plaga była jak zbawienie, chociaż równie dobrze mogła mnie zabić. Jednak uratowała mi tyłek.
Dziupla okazała się doskonałym schronieniem. Wiatr hulał, a ja zadowolona siedziałam w środku, podczas gdy ktoś zginął. Ponowny powód do uciechy, coraz mniej osób to bardzo dobra informacja.. Miałam jedynie nadzieję, że chłopak z mojego Dystryktu żyje dalej i ma się dobrze.. Musimy przynieść chwałę Siódemce i pokazać, że potrafimy więcej niż tylko ścinać drzewa.
Nad ranem, postanowiłam opuścić swoją kryjówkę. Byłam jeszcze w stanie przetrzymać głód, wzięłam jedynie dwa łyki wody, by się nie odwodnić tym bardziej, że dzień zapowiadał się na dość upalny, po czym ruszyłam w kierunku, jeśli dobrze się orientuje - południowym. W każdym razie gdzieś tam były budynki i miałam teraz zamiar się do nich dostać. Szłam najszybciej i zarazem najciszej jak mogłam, nie chcąc zwrócić na siebie uwagi. Miałam też nadzieję, że nie napotkam jakiś wrogo nastawionych stworzeń..
Kostka powoli przestawała dokuczać, pewnie jeszcze jeden dzień i znów będę mogła hasać jak łania po lesie. Cieszyłam się z tego powodu, chociaż 24h to stanowczo za dużo czekania.
Ale cóż. Skupiłam się jedynie na otaczającej mnie drodze i na każdym szeleście, i hałasie, nie chciałam znów wpaść w tarapaty. Jak już, wolałabym jedynie znaleźć sobie coś co można by było uznać za broń.. Na przykład porządny patyk! Jak się takim oberwie też boli!

Dexter - 2015-09-24, 19:28

Niewiele mogę w tej sytuacji pomóc. Komukolwiek. Muszę poczekać, aż ból i zawroty głowy miną. Opatulam się ciaśniej kocem, który udało nam się ukraść temu ciału na górze i czytam ulotkę przyniesionych przez May leków. Znam się na tym co nieco i wiem, że jest ogromna szansa, że te leki po prostu utraciły swoje właściwości, a więc są równie przydatne co Tic-taki. Jest też szansa, choć mała, że zawarte substancje wciąż działają i mogą pomóc. Pozostaje też trzecia opcja, choć mało prawdopodobna. Substancje w leku w wyniku różnych czynników mogły przekształcić się w truciznę, która rozpocznie wyścig ze wstrząsem, o to co pierwsze mnie zabije. Wolę nie ryzykować, bo znając moje szczęście - zginę.
Wolę już ryzykować zapoznanie się z zawartością tego co podarowali nam sponsorzy.
- Przynieście mi to - proszę dziewczyny. - Otworzę paczkę i sprawdzę zawartość. Jeśli to bomba, cóż ... przynajmniej pozbędzie się balastu. Jeśli to leki ... jutro będę siekał wrogów ramię w ramię z wami - staram się uśmiechnąć.

Molin - 2015-09-24, 19:43

Ten, Mole tak troszkę wyprzedza, więc jeśli Dais by uznała, że jest coś za dużo to może mi po prostu uciąć i nie zaakceptować tych rzeczy które mam zrobić później. Tylko tak piszę, na przyszłość. xD

Żyjemy. Nie jest zbyt łatwo, ale nie jest też najgorzej. Największy problem jest z Calebem, którego stan nieco się pogorszył, ale... on w końcu się tylko potknął i uderzył, nie mogło mu się stać nic złego. Nie umrze, prawda? Wstałam, po czym sprawdziłam stan jego opatrunku. Jeśli będzie bardzo zakrwawiony to czas na zmianę, jeśli nie - zostawiam taki jaki jest (i tutaj coś do Dais - w odpisie napisałaś o długim kawałku bandaża, a w przedmiotach o nim nie wspomniałaś. I nie wiem czy cały użyliśmy czy tylko zapomniałaś, jeśli to pierwsze to olej tą część ;-; ).
Następnie przykrywam go kocem i spoglądam na śpiącego z boku Pokemona. Był tu od kiedy się zjawiliśmy, spał i do teraz się nie budzi. Może jest z nim coś nie tak? Mimo wszystko, lepiej go nie budzić, gdyż może się zezłościć. Zamiast tego po uzyskaniu wcześniej zgody od towarzyszy wyjmuję z paczki jednego krakersa, po czym powoli i ostrożnie, starając się nie zrobić hałasu kładę go w pobliżu Pokemona. Nie na jakiejś bardzo bliskiej odległości, ale wystarczającej żeby zwrócił na niego uwagę, po czym się trochę cofam i od czasu do czasu spoglądając na śpiącego stworka, wyjmuje tabletki przyniesione przez May i na opakowaniu lub ulotce staram się znaleźć przydatne informacje, głównie o tym jakie mogą być skutki uboczne zażywania i co mogłoby się stać po zażyciu po terminie. W końcu nie wiemy nic na ich temat, mogą zadziałać, mogą nie zrobić nic, a nawet są w stanie go zatruć. Lepiej się upewnić zanim zaryzykujemy. Oczywiście cały czas nasłuchuje i w razie najmniejszego szmeru spoglądam na Sandshrewa, a także sprawdzam go co jakiś czas, a w pobliżu trzymam broń. Jeśli nas zaatakuje to źle to się skończy.
Jeśli Sand się obudzi:
Gdy tylko ziemny stworek się obudzi, nie spuszczam z niego wzroku i śledzę jego ruchy. Pozwalam mu na spokojnie zjeść pozostawione pożywienie, po czym powoli i bez gwałtownych ruchów ruszam do działania. Mam zamiar porozmawiać z nim i spróbować go do nas przekonać oraz przedstawić mu całą drużynę, żeby nie uznał kogoś z nich za wroga. Proszę też przy tym o pomoc i obiecuje, że nie będziemy kazać mu robić rzeczy zagrażających jego życiu, a w nagrodę będzie dostawał jakieś przekąski. Szable zostawiam nieco z tyłu, ale na odległości wystarczającej żeby w dowolnym momencie ją chwycić i obronić się przed atakującym stworkiem, choć wątpię że do tego dojdzie, tym bardziej, że mam dość dobre podejście do Pokemonów i raczej nie robię nic co mogłoby go zdenerwować. Jak się nie zgodzi to pozwalam mu po prostu odejść, nie mam zamiaru z nim walczyć kiedy obok mnie leży ranny Caleb. Jeśli ja także zostanę zraniona to może być koniec.
Jeśli uda mi się z nim zaprzyjaźnić:
Proszę go o odrobinę pomocy. Skoro się tu dostał to znaczy, że musi mieć jakieś tunele bo wejściem raczej by nie wchodził. No chyba, że ktoś go tu zamknął, ale to pomińmy. Powinien być w stanie się przekopać, więc proszę go o zrobienie niewielkiego tunelu na powierzchnię, którego wyjście będzie przed szkołą, czyli właściwie bardzo blisko. Tunel powinien być taki, żeby żaden człowiek się nie zmieścił i byłoby dobrze, żeby w razie czego dało się go zasypać. Głównie chodzi z tym o to, żeby Sand mógł stanąć na straży, a dokładniej wychylić się przez dziurę i spoglądać czy nikt nie idzie, a w razie czego przybiec do nas i poinformować o zagrożeniu.

Did - 2015-09-24, 20:11

Akt O
"Wskazówki i inne duperele"

- jestem szybka, więc powinno pójść mi sprawnie
- gdy nie będę miała miejsca w plecaku, wracam się do bazy i zostawiam tam ewentualny łup
- robię wszystko ostrożnie, a przede wszystkim jestem czujna, nie zawaham się użyć szabli na obcym obiekcie
- wymienionych miejsc szukam na planie szkoły, by nie tracić czasu

Akt I
"Ocaleni #error404"


Bunkier? Bunkier w szkole? Nigdy nie przypuszczałabym, że takie coś może znajdować się w budynku szkolnym. Bardziej nastawiałam się na piwnicę, w której moglibyśmy się schować. Mniejsza z tym, ważne, że żyjemy i mamy się na razie dobrze. Na razie, to bardzo dobre określenie, bo z Calebowi zawsze może się pogorszyć. Wczoraj nie miałam czasu na dokładne przeszukanie klas i innych pokój, ale dziś, mam go wystarczająco dużo. Wykorzystam go najlepiej jak tylko umiem.
- Niedługo wrócę. - szepczę do Chloe, zostawiając jej wszystkie rzeczy z plecaka, po czym po woli i bardzo cicho wychodzę z bunkru.

Akt II
"Z niebios dar czy diabła chytry plan?"


Zanim ruszę w wir poszukiwań, warto byłoby sprawdzić źródło tego dziwnego dźwięku, który usłyszeliśmy rankiem. Czyżby naprawdę sponsorzy coś nam przysłali? Czy, aż tak bardzo wzbudziliśmy w nich zainteresowanie? Wydaje mi się to bardzo podejrzane, ale raczej nie stanie mi się nic złego, gdy poszukam tej paczki (w bardzo bliskich okolic od szkoły) i dokładnie się jej przyjrzę. Gdyby nie byłoby w niej niczego dziwnego, to otwieram ją.

Akt III
"Początek czegoś albo niczego"


Jeśli paczka okazała się bezpieczna, a jej zawartość niezbędnie potrzebna moim towarzyszom, zanoszę im ją bez żadnego zawahania, po czym wracam do swojej, pierwotnej misji. Czas wziąć się dobrze za poszukiwania, i to nie byle jakie! To będą największe poszukiwania w dziejach ludzkości, bo kieruje nimi May!

Akt IV
"Zjeść go czy nie zjeść?"


Na pierwszy strzał obieram stołówkę, której nie udało mi się wczoraj przeszukać, bardzo tego żałuję, ale miałam zbyt mało czasu, bo ktoś dał nam tylko dwadzieścia minut! Cholerne, dwadzieścia minut! Mniejsza z tym, nie mam siły zawracać sobie tym głowy. Muszę skupić się na znalezieniu jakiegokolwiek jedzenia i wody, bowiem to teraz najważniejsza rzecz, którą musimy znaleźć. Przy okazji poszukiwania jedzenie, rozglądam się za nożami lub innymi przyborami, które można byłoby wykorzystać jako broń, oraz części robotów. Roboty są popularne w Kapitolu, a ja mam dwóch znawców od robotów, więc może wykombinowaliby coś? Wracając do poszukiwania jedzenia, udaję się również do sklepiku szkolnego, o ile takowy znajduje się w szkole.

Akt V
"Szafa Gwałtów Woźnego i Gabinet Cierpień"


Jeśli miałabym mało miejsca przed kolejnymi poszukiwania albo nie mogłabym spakować wszystkich rzeczy ze stołówki i sklepiku na raz, wracam się do bunkra, by opróżnić plecak. Jestem szybka, więc mogę zrobić to naprawdę szybko. Załatwiwszy tą sprawę, wracam do roboty. Na kolejny cel obieram sobie gabinet pielęgniarki, którego wczoraj nie zdołałam przejrzeć w całości, bo głupi limit czasu! Na pewno gdzieś w nim kryją się jeszcze jakiejś rzeczy... może. Po gabinecie udaję się w stronę składziku na miotły, a może również substancji czyszczących, żrącym albo narzędzia? Kto wie! Niemniej jednak, biorę z niego wszystko, co potrzebne i użyteczne. Nie zapominając o własnym bezpieczeństwie. Nie biorę niczego w gołe ręce, co ma na sobie jakieś dziwne substancje.

Akt VI
"Sala Ekranów"


Na sam deser zostawiam sobie salę informatyczną, o ile takowa jest w szkole. Szukam w niej części komputerów, robotów, które mogłyby się przydać moim towarzyszom. Nie mam pojęcia, co będą mogli z tego, ale warto chociaż spróbować! Po owocnym albo i nie owocnym wypadzie, wracam do swoich towarzyszy.

Mhrok - 2015-09-24, 22:57

Gdy dziewczyny przyjęły moją propozycję sojuszu, mogłem odetchnąć z ulgą. Po swojej stronie miałem trzy z jakiś 16 czy 17 trybutów, którzy byli przy życiu. Miałem świadomość, że ostatecznie mogę stanąć po przeciwnych stronach z tą trójką, jednak na razie to nie było bardzo ważne.
Zapowiadaną plagą okazała się być wichura. Wiatr wiał z ogromną prędkością, jakby starając się wyrwać każdą pojedynczą roślinkę rosnącą na terenie Central Parku. Mi oraz Charlotte, Inerri i Riven udało się uniknąć jakichkolwiek obrażeń od plagi. W między czasie usłyszałem jedynie jeden wystrzał z armaty. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, kim mogła być ta osoba. Jeszcze kilka godzin temu, jeszcze przed startem Głodowych Igrzysk, patrzyłem na tą osobę, razem z nią stojąc wokół Rogu Obfitości. Kto to mógł być, jaka była jego przeszłość. Wszystko to było jedynie przedstawieniem, rozrywką dla bogatych ludzi z Kapitolu. Nie obchodziło ich wcale, że my tutaj walczymy na śmierć i życie. Dla nich była to po prostu dobra zabawa.
- To jaki mamy plan? - zapytałem towarzyszek, wyszedłby z szuwar, oczywiście po uprzednim obadaniu terenu. - Moglibyśmy przejść się do okolicznych budynków i sprawdzić, czy nie znajdziemy tam jakiś przydatnych rzeczy. Bez jakiejkolwiek broni nie zdziałamy w tej grze dużo. - powiedziałem, dosyć niechętnie wymawiając słowo "gra"

Daisy7 - 2015-09-25, 21:38

short because fever ;x
--------------------
Astrid podzieliła się ze swoim sojusznikiem suszonym mięsem. Po dwa plasterki na głowę, a więc zostało jej jeszcze dwadzieścia jeden. Następnie zaproponowała opuścić budynek w celu znalezienia lepszej kryjówki, jednak uprzednio dokładnie przeszukać opuszczony blok i pobliskie targowisko. Nie udało im się zdobyć zbyt wiele wartościowych przedmiotów. Jedynie pustą litrową butelkę i dwumetrowy, zwinięty w okrąg drut kolczasty. Kiedy dotarli do parku, wpierw ugasili pragnienie i napełnili butelkę czystą wodą, a następnie osiedlili się w jednej z jaskiń. To chyba ta, gdzie wczoraj koczowali trybuci z Jedynki.
- Znasz się trochę na zastawianiu sideł albo pułapek? Mogłabyś wziąć ten drut i odejść kawałek w las, żeby tam go rozłożyć. Może akurat jakiś Pokemon się złapie. Ja spróbuję nam coś upolować przy pomocy łuku. Niedługo wrócę. Chyba… – mruknął Connel, podając towarzyszce drut kolczasty i nie czekając na odpowiedź, odszedł na łowy.
Poszukiwania Sebusia nie poszły na marne. W ciągu pół godziny udało mu się znaleźć latarkę oraz butelkę z silnie żrącą substancją. Burg, brzuch domaga się jedzenia!
Laurel w końcu opuściła teren dawnego zoo. Kieruje się na zachód. Przeszła ulicami Nowego Jorku, jednak nic jej nie zainteresowało, więc zdecydowała się umiejscowić na dłużej w uniwersytecie. Tam też znalazła maść na poparzenia.
Aren po wypiciu dwóch łyków wody opuściła dotychczasową bazę będącą wnętrzem potężnego drzewa i ruszyła w stronę południową. Po drodze udało jej się zdobyć spory, gruby patyk – idealny do przywalenia komuś w potylicę. Zamierzała chyba opuścić teren Central Parku, lecz nie było jej to dane, gdyż tuż przed wyjściem z dżungli napotkała dzikiego Ivysaura. Pokemon przybrał pozycję bojową, gotów wystrzelić pnączami w każdą chwilę, ale na szczęście póki co sam nie zaczyna walki. Jak postąpi z nim Evan?
Po oddaniu łupów Chloe, May wyszła ze szkolnego bunkra i z pustym plecakiem wpierw opuściła budynek. Miała zamiar odnaleźć źródło piszczenia z nadzieją, iż wydawał je spadochron z paczką od sponsora, a potem wrócić do podstawówki i dokładnie ją przeszukać. Nie posiadała się ze szczęścia, gdy w krzakach tuż przy murze szkoły dostrzegła paczuszkę. Tak jest, Caleb uratowany! A może nie tak prędko… Kiedy dziewczyna była już kilka kroków od pakunku, z pobliskiego drzewa zeskoczył Mankey. Małpka zainteresowała się metalowym pudełkiem, więc postanowiła je sobie przywłaszczyć i nie zwracając uwagi na stojącą obok Ludenberg, podrzuca przedmiot na niewielką wysokość, by po złapaniu go zrobić to samo i tak w kółko. Chyba się nudzi.
Caleb i Chloe nie udało się zaznajomić z żadną ulotką leków, ponieważ tabletki znajdują się w małej buteleczce, która nie miała żadnego tekturowego opakowania, a sama kartka, która jest przyczepiona do buteleczki, została zbyt mocno przetarta. Jedyne co widać to fragment informacji, iż są to pastylki na ból głowy i prawdopodobnie zaczynają (bądź zaczynały) działać po 15 minutach od zażycia. Jest też narysowana jakaś kropelka, co może oznaczać, że lek powinien zostać popity wodą. Marine opatulił się szczelnie kocem, natomiast jego koleżanka podsunęła Sandshrewowi jednego krakersa. Stworek wyczuł zapach ciastka i nawet się na nie pokusił. Chyba nie ma wobec trybutów złowrogich zamiarów, jednakże jeden krakersik to za mało, by od razu zostali przyjaciółmi.
Gavrill po skonsumowaniu na spółkę ze Starvią jednej nieżywej Rattaty, opuścił szkołę wyższą i wrócił do swojej początkowej bazy, czyli targowiska, na którym rozłożył kilka pułapek. Na jeszcze nieszczęście nic ani nikt się w nie nie złapał, za to ma dużego fuksa, bo minął się z Astrid i Connela, którzy prawdopodobnie posłaliby go na tamten świat.
Aiden wraz z dziewczynami zdecydowali się na opuszczenie okolic stawu w celu rozejrzenia się po pobliskich budynkach. Takim sposobem dotarli do teatru spenetrowanego już dzień wcześniej przez trójkę swoich przeciwników, a potem przenieśli się do siłowni, gdzie zjedli trochę znalezionego suszonego mięsa. Problem w tym, że było bardzo słone i teraz wszystkim chce się pić.
Angel i Thaddeus na dobre rozgościli się na Rogu Obfitości. Nie zamierzają go na razie opuszczać. Zwłaszcza, że właśnie najedli się syta i napoili, dzięki produktom, jakie nie zostały przez nikogo zgrabione. Tym samym nie musieli marnować swoich zapasów. Ciekawe czy prędzej ktoś ich zaatakuje, czy oni sami rozpoczną krwiste polowania.
Na tym zakończymy tę turę. Dzień powoli „rozkwita”, a wraz z upływem czasu temperatura stopniowo wzrasta. Czyżby Mackenzie miał rację co do swoich przypuszczeń odnośnie drugiej plagi będącej suszą?

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angela Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate); sojusz z Thaddeusem.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - posiada: wodę, jedzenie, mały nóż, nieżywego Raticate; sojusz z Angelą
Astrid Stone (d. 2) - posiada: włócznię, 21 plasterków suszonego mięsa, 2m drutu kolczastego; sojusz z Connelem.
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: szablę, grubą moro bluzę z kapturem, paczkę krakersów - 19szt., odłamki szkła, latarkę, buteleczkę wody utlenionej, mnóstwo gazików, przeterminowane tabletki na ból głowy; sojusz z Calebem i May. Niezaspokojone pragnienie: jedzenie i picie.
Caleb Marine (d. 3) - posiada: sztylet, grubą moro bluzę z kapturem, koc; sojusz z Chloe i May; ciężko ranny w czoło – obandażowane, ma gorączkę i drgawki. Niezaspokojone pragnienie: jedzenie i picie.
Aiden Taurett (d. 4) - posiada: mięso (4 duże porcje), skórę Lieparda; sojusz z Charlotte, Inerri i Riven. Niezaspokojone pragnienie: picie.
Gavrill Durnovo (d. 5) - posiada: Staravię, nieżywe Rattaty (2), linki, druciki. Niezaspokojone pragnienie: picie.
Riven Carten (d. 6) - posiada: szyszki, kawałki drewna (3); sojusz z Charlotte, Inerri i Aidenem. Niezaspokojone pragnienie: picie.
Aren Evan (d. 7) - posiada: gruby patyk, plecak (butelka z prawie pełną wodą, bandaż, krzesiwo, nieżywa Carvanha; 12 nieznanych jagód); jest lekko ranna w kostkę – obandażowana, prawie wyleczona. Niezaspokojone pragnienie: jedzenie.
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę, kawałki drewna (2), buty trapery z kolcami (założone), latarkę, butelkę z silnie żrącą substancją. Niezaspokojone pragnienie: jedzenie i picie.
Laurel Slone (d. 9) - posiada: kij, sztylet dwustronny, maść na poparzenia. Niezaspokojone pragnienie: jedzenie i picie.
Charlotte Ragbone (d. 10) - posiada: pieczonego Magikarpia; sojusz z Riven, Inerri i Aidenem. Niezaspokojone pragnienie: picie.
Inerri Oseas (d. 11) - posiada: pieczonego Magikarpia; sojusz z Riven, Charlotte i Aidenem. Niezaspokojone pragnienie: picie.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, grubą moro bluzę z kapturem, plecak (---); sojusz z Chloe i Calebem. Niezaspokojone pragnienie: picie.
Connel Vanders (d. 12) - posiada: łuk i strzały (9), 1l butelkę wody; sojusz z Astrid.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 28 września br., godz: 21:40.

Gwen Brown - 2015-09-26, 09:37

Hm, szału nie było, ale znalazła się jakaś samotna butelka i... drut kolczasty! Ha, można się zabawić. Jak na razie nikt nie wszedł nam "pod nóż", ale niewykluczone, że wkrótce tak może się stać. Na razie zgodnie z moją sugestią ruszyliśmy do mojej pierwotnej kryjówki i zaklepaliśmy całkiem przyjemną jaskinię. Jako, że znam się na skałach, postanowiłam jeszcze rozejrzeć się tam za kilkoma krzemieniami- będą w sam raz do rozpalania ognia. Jeśli nasze polowanie się powiedzie, trzeba będzie przypiec mięsiwo, bo inaczej nie nada się na zbyt długo.
- Nie ma sprawy. Ale nie będę oddalać się za bardzo, tak na wszelki wypadek gdyby ktoś się tu przybłąkał. Też się pilnuj, żeby cię co nie zeżarło- odparłam.
No, nie miałam ochoty tracić kolejnej kryjówki. A tu było tyle zakamarków, blisko do wody... Niezły zamiennik dla Rogu, tyle tylko, że nie leżało tu zbyt wiele zapasów.
Potem Connel ruszył w las. Ja w sumie też. Dobrze się domyślał- umiałam zastawiać pułapki, więc zaraz też zrobiłam użytek z drutu i rozstawiłam kilka w lesie, w pobliżu naszej kryjówki. Oczywiście pełna czujność, aby nie władować się w coś nieprzyjemnego, jak chociażby rozeźlony Ursaring czy inne bydlę. Cóż, pułapki mają to do siebie, że na zdobycz trzeba będzie poczekać. Postanowiłam więc zrobić użytek z włóczni i pokręcić się przy potoku, w nadziei, że uda mi się na nią nadziać jakąś samotną rybkę czy innego wodnego stwora. Za jakiś czas przejrzę pułapki. Aczkolwiek przy strumieniu nie rzucam się na wszystko jak leci- może trafi się jakaś istotka bardziej rozgarnięta od Magikarpia, która zechce współpracować. No i w razie czego, będzie okazja by się schłodzić wodą- jak na razie było jeszcze wcześnie, ale grzało srogo. Strach pomyśleć co będzie potem. Hm, może nie zafundują nam tu małej Sahary? Trybuci zdychający z odwodnienia to słaba rozrywka dla ludzi z Kapitolu. Nie, jeśli już to szykują nam coś bardziej finezyjnego...

Daisy7 - 2015-09-28, 16:48

~ Czas na odpis zostaje przedłużony o 24h, czyli do 29 września br., godz: 21:40 ~

Snazzy - 2015-09-28, 16:55

#znowuLenistwo #wybaczDais

Uuuuch. Nie udało mi się zbytnio znaleźć nic przydatnego. Niedobrze, ale... mam szczerą nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. Zyskałem bowiem buteleczkę żrącego płynu... i lepiej jej przypadkiem nie odkręcić. Cóż, w tej kwestii ryzykować nie zamierzam ryzykować, a jak zdobędę coś do rozpalania ognia to prawdopodobnie też użyję butelki jako domowego granatu, coby ewentualnie coś podpalić.
Na razie muszę znaleźć jednak coś do jedzenia i picia. To może być trochę ciężkie, ale liczę na łunę szczęścia albo chociaż sprzyjanie sponsorów, o ile jakichkolwiek mam. Z tego też powodu, skoro tyle mieszkań w tym budynku dało mi zaledwie jedną butelkę, idę w kierunku pobliskiego bazaru, który przeszukuję, a następnie przenoszę się do bloku obok, gdzie także przeszukuję mieszkania, a na sam koniec obieram tam nową bazę. Gdybym zaś natknąłbym się na coś żywego, zamierzam to zabić siekierką. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Mhrok - 2015-09-28, 23:39

Znad stawu udaliśmy się do teatru, a przynajmniej tego co po nim pozostało. Przeszukaliśmy każdy zakamarek budynku, jednak niczego wartościowego tam nie znaleźliśmy. Nie było to dziwne, bo już od początku było widać, że ktoś już nas ubiegł i co cenniejsze fanty już sobie przywłaszczył. Jednak wraz z dziewczynami nie zamierzaliśmy się poddawać i kolejne swoje kroki skierowaliśmy do siłowni. Tutaj mieliśmy nieco więcej szczęścia, bo udało nam się znaleźć jedzenie. Kawałki niezwykle słonego suchego mięsa może nie były najsmaczniejsze, ale przynajmniej napełniły nasze puste żołądki. Niestety po tym skromnym posiłku całej naszej czwórce zachciało się niemiłosiernie pić. Pragnienie odezwałoby się pewnie tak czy tak, jednak teraz było ono spotęgowane. Zapewne każdy z nas czuł się niezbyt komfortowo.
- Skoro udało nam się znaleźć kawałki tego mięsa, to na pewno jest tutaj coś jeszcze. - powiedziałem do swoich towarzyszek. - Jeśli była tutaj siłownia, to na pewno znajdziemy tutaj jakąś wodę albo napoje innego rodzaju.
Wielka wiara w siebie czy raczej wmawianie sobie czegoś? Nie byłem pewien jak można było określić moje wielkie wierzenie w to, że uda nam się zahamować nasze pragnienie, które z każdą chwilą było coraz bardziej dokuczliwe.

Kuroiyuuki - 2015-09-29, 18:35

Znaleziony przeze mnie kij zdawał się być całkiem dobrą bronią jak na początek. Nie zgarnęłam niczego do obrony podczas jatki przy rogu, ale teraz gdyby coś się stało miałam się czym bronić.
Zmierzałam ku wyjściu z tej dżungli, gdy oczywiście spotkała mnie najgorsza z możliwych niespodzianek. Wrogo nastawiony Ivysaur nie był niczym co mogłoby mnie uszczęśliwić. Znałam nieco naturę tych pokemonów, gdyż często spotyka się je w lasach, szczególnie kiedy znikają ładne hektary drzew.. Wtedy atakują jakby miały wściekliznę. Ten jednak nie atakował od razu. Do głowy wpadł mi zaraz szalony plan. Istne szaleństwo, które może się źle skończyć, ale uciec raczej też nie ucieknę od jego pnączy.
Odrzuciłam swój badyl na bok, pokazując tym samym, że nie mam zamiaru walczyć, w końcu właśnie pozbawiłam się broni. Ukucnęłam, i powoli sięgnęłam do tornistra mówiąc przy okazji:
- Nie chcę zrobić ci krzywdy.. - mówiłam spokojnie. Burczało mi w brzuchu, jednak w tym momencie.. Miałam lepsze zastosowanie na użycie Carvanhy, która napatoczyła się na mnie na samym starcie.
Powoli wyciągnęłam rybę i pokazałam ją roślinopodobnemu dinozaurowi.
- Chcesz? - spytałam, mając nadzieję, że tym samym przekonam go nieco do siebie. Mogłabym dać mu jagody, ale jeśli są trujące, pewnie będzie o tym wiedział, a wtedy bez wątpienia by mnie zatłukł, za to, że najpierw mówię "Nie chcę robić ci krzywdy" a potem daję mu truciznę..
Mimo wszystko miałam się na baczności. Mimo, że byłam teraz w nieco niekorzystnej sytuacji.. Chyba dam radę uciec co? W końcu, szybkie poderwanie się.. Zanim jego pnącza mnie dopadną.. Tak. Na pewno wyjdzie. Już widzę swoje szczęście.
Zostało mi jedynie liczyć na to, że tą rybą przekonam go do siebie i kto wie? Może zechce się do mnie przyłączyć?
Pewnie zaczęłabym go o to pytać, jednak na razie więcej czynów, mniej gadania.
- Śmiało, jedz. - podsunęłam bliżej kawałek.

Did - 2015-09-29, 19:02

Kur*a i jeszcze raz kur*a. Wiedziałam, że kiedyś znajdę się w takiej sytuacji. Muszę zrobić wszystko, żeby uporać się z tą małpką i pomóc Chmurkowi. Przygarnął mnie i darował mi życie, więc muszę się mu odwdzięczyć, by móc go później zabić z zimną krwią. To brzmi strasznie, ale taka jest prawda. Jeśli przeżyję teraz, to będę musiała z nim walczyć. Również z Chloe.
- Widzę, że się nudzisz. - powiedziałam spokojnym tonem. - Jeśli oddasz mi paczkę, to dostaniesz w nagrodę krakersa, który jest w moim obozie. Zaprowadzę cię tam. Później możemy się pobawić oraz zrobię ci lepszą zabawkę, co ty na to? - dodałam, układając w głowie plan awaryjny.
Co do wspomnianej zabawki, to może skusiłby się na grzechotkę? Mógłby zastanawiać się, co jest w jej środku oraz straszyć swoich przyjaciół albo innych uczestników... tajemniczymi dźwiękami! Wystarczy, że nasypię do paczki kamyki i piasek, zabierając stamtąd inne rzeczy.
- Jeśli małpka nie będzie przyjaźnie nastawiona i będzie próbowała mnie zaatakować, odskakuję na bok i próbuję ją od razu zabić szablą.
- Jeśli nie udałoby mi się odskoczyć, nastawiam ostrze szabli wprost na małpkę, by nabiła się na nie.
- Jeśli małpka nie zaatakuje mnie, bowiem zacznie uciekać, gonię ją jak najszybciej umiem i złapawszy ją, dźgam ją szablą, po czym odbieram paczkę. (w dwóch powyższych przypadkach również) Szybko biegam, więc może udałoby mi się ją złapać.


JEŚLI UDAŁOBY MI SIĘ UPORAĆ Z MAŁPKĄ - bawię się w poszukiwaczy skarbów z nią lub bez niej, AHOJ!

Akt O
"Wskazówki i inne duperele"

- jestem szybka, więc powinno pójść mi sprawnie
- gdy nie będę miała miejsca w plecaku, wracam się do bazy i zostawiam tam ewentualny łup
- robię wszystko ostrożnie, a przede wszystkim jestem czujna, nie zawaham się użyć szabli na obcym obiekcie
- wymienionych miejsc szukam na planie szkoły, by nie tracić czasu

Akt I

Akt II

Akt III
"Początek czegoś albo niczego"


Jeśli paczka okazała się bezpieczna, a jej zawartość niezbędnie potrzebna moim towarzyszom, zanoszę im ją bez żadnego zawahania, po czym wracam do swojej, pierwotnej misji. Czas wziąć się dobrze za poszukiwania, i to nie byle jakie! To będą największe poszukiwania w dziejach ludzkości, bo kieruje nimi May!

Akt IV
"Zjeść go czy nie zjeść?"


Na pierwszy strzał obieram stołówkę, której nie udało mi się wczoraj przeszukać, bardzo tego żałuję, ale miałam zbyt mało czasu, bo ktoś dał nam tylko dwadzieścia minut! Cholerne, dwadzieścia minut! Mniejsza z tym, nie mam siły zawracać sobie tym głowy. Muszę skupić się na znalezieniu jakiegokolwiek jedzenia i wody, bowiem to teraz najważniejsza rzecz, którą musimy znaleźć. Przy okazji poszukiwania jedzenie, rozglądam się za nożami lub innymi przyborami, które można byłoby wykorzystać jako broń, oraz części robotów. Roboty są popularne w Kapitolu, a ja mam dwóch znawców od robotów, więc może wykombinowaliby coś? Wracając do poszukiwania jedzenia, udaję się również do sklepiku szkolnego, o ile takowy znajduje się w szkole.

Akt V
"Szafa Gwałtów Woźnego i Gabinet Cierpień"


Jeśli miałabym mało miejsca przed kolejnymi poszukiwania albo nie mogłabym spakować wszystkich rzeczy ze stołówki i sklepiku na raz, wracam się do bunkra, by opróżnić plecak. Jestem szybka, więc mogę zrobić to naprawdę szybko. Załatwiwszy tą sprawę, wracam do roboty. Na kolejny cel obieram sobie gabinet pielęgniarki, którego wczoraj nie zdołałam przejrzeć w całości, bo głupi limit czasu! Na pewno gdzieś w nim kryją się jeszcze jakiejś rzeczy... może. Po gabinecie udaję się w stronę składziku na miotły, a może również substancji czyszczących, żrącym albo narzędzia? Kto wie! Niemniej jednak, biorę z niego wszystko, co potrzebne i użyteczne. Nie zapominając o własnym bezpieczeństwie. Nie biorę niczego w gołe ręce, co ma na sobie jakieś dziwne substancje.

Akt VI
"Sala Ekranów"


Na sam deser zostawiam sobie salę informatyczną, o ile takowa jest w szkole. Szukam w niej części komputerów, robotów, które mogłyby się przydać moim towarzyszom. Nie mam pojęcia, co będą mogli z tego, ale warto chociaż spróbować! Po owocnym albo i nie owocnym wypadzie, wracam do swoich towarzyszy.

Dexter - 2015-09-29, 19:47

Odkasłuję. Świetnie, jestem równie przydatny dla May i Chloe co zeszłoroczny śnieg, ale gorzej. Ze względu jednak na to, ze wychowany ze mnie młody człowiek, nie posłużę się innymi porównaniami czy też epitetami, choć bardziej obrazowałby naszą sytuację.
Odrzucam pomysł brania tych lekarstw. Przecież odrobina bólu mnie nie zabije, a te lekarstwa i owszem mogą. Szczególnie, że mam pecha. Mocniej opatulam się kocem i ... czekam.
Sam nie zrobię niczego, a mogę jeszcze wpaść w jakieś tarapaty. Staram się stłumić głód i pragnienie. Wytrzymam. Dam radę. A kiedy się pozbieram ... wyrżnę całą tą przeklęta zgraję. Wykończę ich jednego po drugim.

Molin - 2015-09-29, 20:10

Spodziewałam się, że nie uda nam się zaprzyjaźnić zbyt szybko, ale mimo to, Sandshrewy nie należą do agresywnych stworków i żyją raczej w przyjaźni razem z ludźmi, więc wielkim problemem to nie będzie. Jeśli Pokemon mi pozwoli, wyciągam do przodu rękę i staram się pogłaskać go delikatnie po plecach. Może to być nieco dziwne ze względu na to, że głaska go robot, ale w końcu może to do nas zbliżyć. Następnie zaczęłam dalej rozmawiać z Pokemonem. Głównie o tym, że przy nas mógłby być bezpieczniejszy. Nie każdy tutaj chce się zaprzyjaźnić z Pokemonami, jedzenia brakuje a on może być łatwym celem jeśli będzie sam, a wystarczy do tego chwila nieuwagi. Za współpracę z nami chronilibyśmy go, w końcu byłby jednym z nas. Na dodatek nie musiałby się martwić o samodzielnie zdobywanie pożywienia, a my nie będziemy go przemęczać ani zmuszać do robienia żadnych rzeczy zagrażających jego życiu czy zdrowiu, a nawet jeśli coś by mu się stało - pomożemy mu. I myślę też, że dołączenie do nas wyszłoby mu na plus. Reszta uczestników będzie zbierać całe jedzenie jakie uda im się tylko znaleźć, więc dla żyjących wolno Pokemonów zostaną tylko inne stworki, a polowanie do najbezpieczniejszych i przyjemniejszych nie należy. U nas by to było tylko ostatecznością, kiedy nie udałoby się nam znaleźć nic innego.
Daisy7 - 2015-10-01, 15:51

Najpierw przelećmy tych, którzy nie zaplanowali niczego specjalnie ciekawego na tą rundę. Są to przykładowo trybuci z jedynki. Róg Obfitości, który obrali za bazę, jest idealnym miejscem, więc nic dziwnego, że nie kwapią się do opuszczenia go. Wszystkiego pod dostatkiem, łatwo schować się przed plagą no i stanowi świetny punkt obserwacyjny. Angel i Thaddeus dalej postanawiają pozostać tutaj, dopóki w grze nie zostanie zdecydowanie mniej wrogów. Dopiero wtedy przystąpią do pozbywania się ich.
Jeśli Astrid przeżyje, będzie musiała podziękować ludziom ze swojego dystryktu, dzięki którym zagłębiła tajemną sztukę rozpoznawania kamieni. Bez problemu znalazła okazały kawałek krzemienia, przy pomocy którego rozpalenie ogniska to bułka z masłem, a taki ciepły ogień może ją nawet uratować. Po zastawieniu pułapek niedaleko nowej bazy przeszła się nad strumyk, gdzie chciała coś upolować lub pozyskać nowych Poke-sojuszników. Niestety ani to, ani to nie wyszło. Po powrocie do jaskini, ujrzała siedzącego przy wejściu Connela zajmującego się wyrywaniem piór z prawdopodobnie nieżywego Unfezanta.
- Niezła sztuka nam się trafiła. Myślisz, że te pióra warto zostawić? – zapytał trzynastolatek swoją towarzyszkę.
May miała drobną sprzeczkę z Mankey'em. Małpka nie wykazywała żadnych chęci oddania paczki, więc trybutka przygotowała szablę, by móc szybko pozbyć się przeszkadzającego urwisa. Gdy ten skoczył do tyłu, ostrze Ludenberg przecięło powietrze i ugodziło Mankeya w jedną z łap. Wydał z siebie piskliwy odgłos, natychmiast upuścił trzymany przedmiot, a następnie zwiał. Nie było sensu za nim biec. W środku pakunku młoda kobieta znalazła buteleczkę z substancją o konsystencji rtęci, lecz barwie biało-srebrnej. Jest mocno oleista, a także bezwonna. Jedyne co napisano na butelce to informacja „Dla Caleba”. Po oddaniu prawdopodobnego leku Marinowi, May zaczęła dokładnie przeszukiwać budynek szkolny. Na stołówce znalazł jednolitrową butelkę wody oraz 15 plasterków suszonych owoców. Gabinet pielęgniarki i składzik na miotły nie przyniosły żadnych łupów, ale za to z sali informatycznej udało się osiemnastolatce wynieść kilka przewodów i pozostałości po komputerach. Na koniec wróciła ze wszystkim do swoich sojuszników ukrywających się w szkolnym bunkrze.
Caleb siedział w kącie przykryty kocem. Starał się nie myśleć o głodzie czy pragnieniu. W końcu May przyniosła mu buteleczkę z czymś przypominającym syrop i upatrzonym jego imieniem. Czy chłopak zdecyduje się wypić substancję?
Chloe w tym czasie przekonywała do siebie Sandshrewa. Rezultat pozytywny. Mały chyba przestraszył się wizji walki z innymi trybutami bądź silniejszymi Pokemonami. Na znak zawarcia sojuszu polizał Darkwood oraz jej kumpli, a następnie zajął się drążeniem niewielkiego tunelu z bunkra na zewnątrz, o który wcześniej poprosiła go szesnastolatka.
Gavrill w poszukiwaniu picia zdecydował się odwiedzić central park. Wszedł północnym wejściem i kieruje się po skosie w stronę strumyka, tak aby nie być za blisko ani Rogu Obfitości, ani jaskiń. Po napojeniu się zostaje przy wodzie.
Na siłowni rozpoczęły się poszukiwania wody przez grupkę czterech sojuszników. Inerri „przypadkiem” zaaranżowała podzielenie się na dwa składy tak, by trafić do duetu z Aidenem. Kiedy byli tylko we dwójkę w innym pomieszczeniu niż Riven i Charlotte, Oseas niespodziewanie przytuliła się do zapewne zaskoczonego Tauretta. Stała tak chwilę z twarzą ukrytą w jego bluzce, po czym chwyciła jego dłoń i powoli przysunęła do swojej twarzy, by złożyć na niej delikatny pocałunek. W końcu odważyła się spojrzeć prosto w oczy kompana. Jej spojrzenie wygląda na łagodne, ale bardzo smutne.
- Wiem, że wybrałam najgorszą chwilę z możliwych, ale chcę to powiedzieć, zanim umrę. Podobasz mi się, Aiden. Nawet… nawet bardzo – powiedziała cicho, rumieniąc się. - Chcę zostać z tobą tak długo, jak to możliwe. Charlotte i Riven ci nie ufają. Jak będzie nas mniej, na pewno nie będą miały problemu z uduszeniem cię podczas snu. A jeśli spróbowałabym im przeszkodzić, skończę równie tragicznie. To my musimy się ich pozbyć, Aiden. Proponuję do końca tego dnia grać, żeby niczego nie podejrzewały, a w nocy, kiedy już zasną, będziemy musieli je… to jedyne wyjście – jęknęła, a następnie zamilkła, nie spuszczając lekko załzawionych oczu ze swojego obiektu westchnień i czekając na odzew z jego strony.
Nieświadomy intrygi panienki Carten i Ragbone w międzyczasie znalazły półtora litrową butelkę wody. Od razu wypiły po 250ml, by ugasić pragnienie, a tym samym w pojemniku został równy litr płynu.
Aren postanowiła poświęcić dla Ivysaura nieżywą Carvanhę, którą udało jej się wczoraj zdobyć. Pokemon z początku wydawał się niezwykle groźny i niemożliwy do ujarzmienia, ale to chyba z powodu głodu. Gdy tylko pożywił się rybą, zrobił się potulny jak baranek i zaczął łasić do Evan. Wygląda na to, że postanowił traktować ją jak swoją opiekunkę! Szkoda tylko, że dziewczyna została z pustym brzuchem i po Carvannie nie została jej nawet płetwa.
BUM. A cóż to? Wystrzał z armaty? Ktoś umarł? Laurel?! Coś podobnego. Przecież była ona nominowana przez wielu do tytuły zwyciężczyni. Okazało się, że zmarła na skutek kilku ukąszeń zadanych przez gończe osy, które zdenerwowały się na Slone, gdy ta postanowiła wybudować schron nieopodal ich gniazda. No nieźle.
I na końcu został nam nasz rodzynek Sebastian Mackenzie, który pewnie o tym nie wie, ale ma mnóstwo wielbicieli, dzięki swojej uroczej buźce. Problem w tym, że nie są to bardzo bogaci ludzie, którzy mogliby mu coś zasponsorować, więc siedemnastolatek musi sobie radzić sam. Jego wyprawa na bazar okazała się być strzałem w dziesiątkę. Nikt przedtem tu nie był, więc wszystkie dobroci zostały na swoim miejscu. Chłopakowi udało się zdobyć aż dwie paczki suszonych owoców (po 15 plasterków w każdej), dwulitrową butelkę wody (wypił 200ml) i niewielką paczkę krakersów, które wszamał na raz – zaspokoił obydwie potrzeby. W mieszkaniach w drugim bloku nie znalazł niczego ciekawego, lecz mimo na razie się tam osiedlił.

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angela Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate); sojusz z Thaddeusem.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - posiada: wodę, jedzenie, mały nóż, nieżywego Raticate; sojusz z Angelą
Astrid Stone (d. 2) - posiada: włócznię, 21 plasterków suszonego mięsa, krzemień; sojusz z Connelem.
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: Sandshrewa, szablę, grubą moro bluzę z kapturem, paczkę krakersów - 19szt., odłamki szkła, latarkę, buteleczkę wody utlenionej, mnóstwo gazików, przeterminowane tabletki na ból głowy; sojusz z Calebem i May. Niezaspokojone pragnienie: jedzenie i picie.
Caleb Marine (d. 3) - posiada: sztylet, grubą moro bluzę z kapturem, koc, prawdopodobne lekarstwo; sojusz z Chloe i May; ciężko ranny w czoło – obandażowane, ma gorączkę i drgawki. Niezaspokojone pragnienie: jedzenie i picie.
Aiden Taurett (d. 4) - posiada: mięso (4 duże porcje), skórę Lieparda; sojusz z Charlotte, Inerri i Riven. Niezaspokojone pragnienie: picie.
Gavrill Durnovo (d. 5) - posiada: Staravię, nieżywe Rattaty (2), linki, druciki.
Riven Carten (d. 6) - posiada: szyszki, kawałki drewna (3); sojusz z Charlotte, Inerri i Aidenem.
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura, gruby patyk, plecak (butelka z prawie pełną wodą, bandaż, krzesiwo, 12 nieznanych jagód); jest lekko ranna w kostkę – obandażowana, prawie wyleczona. Niezaspokojone pragnienie: jedzenie.
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę, kawałki drewna (2), buty trapery z kolcami (założone), latarkę, butelkę z silnie żrącą substancją, 1,8/2l wody w butelce, 2x suszone owoce (po 15 w jednym).
Charlotte Ragbone (d. 10) - posiada: pieczonego Magikarpia, 1/1,5l wody butelce; sojusz z Riven, Inerri i Aidenem.
Inerri Oseas (d. 11) - posiada: pieczonego Magikarpia; sojusz z Riven, Charlotte i Aidenem. Niezaspokojone pragnienie: picie.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, grubą moro bluzę z kapturem, plecak (1l wody w butelce, 15 plasterków suszonych owoców, przewody, pozostałości po komputerach); sojusz z Chloe i Calebem. Niezaspokojone pragnienie: picie.
Connel Vanders (d. 12) - posiada: łuk i strzały (9), 1l wody w butelce, nieżywego Unfezanta, pióra; sojusz z Astrid.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 4 października br., godz: 16:00.

Gwen Brown - 2015-10-01, 19:26

Niestety z łowów nad strumieniem nic nie wyszło. Ale za to sidła rozstawione- zajrzę do nich później. Na razie powróciłam do naszej kryjówki, gdzie był już Connel. Jemu bardziej się poszczęściło- ustrzelił Unfrezanta. Zacnie.
- Mogą się przydać, szczególnie lotki. Trzeba by pochodzić po lesie i rozejrzeć się za jakimiś w miarę prostymi patykami. Z resztą można nawet je lekko naprostować nad ogniskiem, gdyby nie były jakieś mocno powyginane. W każdym razie patyki, pióra i jakieś twardsze kamienie, albo odpowiednio przygotowane kości z tutejszych jaskiń i można robić strzały. Jeszcze pogrzebię się w bebechach twojej zdobyczy- z oczyszczonych jelit można by zrobić swego rodzaju sznureczki- w sam raz żeby umocować groty czy coś. Fakt, to nie będą strzały takie jak te kapitolińskie, ale lepsze samoróbki niż żadne. A jakby się dobrze porozglądać to może i dałabym radę zmaniścić jakieś kamienne noże. Raczej się nie zanosi, abyśmy znaleźli coś takiego w lesie, a takie cudeńko też się może przydać. No nic, jakby nie patrzeć trzeba sprawić tę ptaszynę, a mięso przypiec nad ogniem. Surowe długo by nie poleżało, zwłaszcza w takiej temperaturze. Rozstawiłam kilka sideł, za parę minut przejdę się i zerknę czy coś się nie złapało. A tak poza tym, widziałeś coś godnego uwagi?- zagaduję
W czasie gdy Connel będzie jeszcze skubał Unfrezanta, ja porozglądam się ciutek po jaskiniach. Skoro znalazłam jeden krzemień to znajdą się i inne. Pamiętam jak za dzieciaka bawiliśmy się w robienie takich kamiennych "broni". Aż nie myślałam, że dziecięca igraszka może się tak przydać. Ale nie będę marnować na to zbyt wiele czasu- to taka robota na każdą chwilę. Teraz, za dnia można na spokojnie rozpalić ognisko, nie ryzykując że naszą pozycję zdradziłby dym. Z resztą zatroszczę się, aby do środka trafił suchutki opał- nic nie robi takiego dymu jak mokre liście, a tego wolę uniknąć. Przypiecze się ptaszydło, poprzegląda co przydatniejsze wątpia i można iść sprawdzić pułapki. Oczywiście ruszając w teren zachowuję pełną ostrożność i uwagę. Głupio byłoby wleźć pod nóż innego trybuta, albo pod groźnego pokemona.

Sebuś - 2015-10-03, 22:33

#możeprzeżyje #takifarciarz #sponsorzyprzybywajcie :heart:

Uch! Nie ukrywam, że chyba trochę się zmęczyłem, ale warto było, prawda? Prawda! Oto bowiem mam wodę ze sobą oraz także jedzenie, dzięki czemu nie umrę z głodu! Jestem z tego powodu cholernie zadowolony, dlatego chyba czas ponownie ruszyć do boju. Tym razem za cel obstawiam blok stykający się ścianą ze sklepem obuwniczym, do którego trafiłem na początku - zawsze jest potem możliwość przejścia przez dach na sąsiedni budynek, a i z wysokości zapewne dojrzę, czy ktoś się zbliża lub atakuje. Na sam początek zaś przeszukuje znajdujące się w nim mieszkania, a na sam koniec ląduję na ostatnim piętrze budynku, gdzie cierpliwie wyglądam przez okna w poszukiwaniu niebezpieczeństwa. Gdyby zaś coś albo ktoś próbował mnie zaatakować - tradycyjnie siekierą w nogi, a potem dekapitacja biednej istoty.

Mhrok - 2015-10-04, 09:19

Żeby poszukiwania wody były bardziej efektowne, podzieliliśmy się na dwa zespoły - Riven poszła z Charlotte, a mi przypadła ich koleżanka, Oseas. Gdy tylko znaleźliśmy się w innym pomieszczeniu, dziewczyna przytuliła się do mnie. Byłem zaskoczony, bo nie spodziewałem się czegoś takiego od 12-letniej trybutki. W pierwszym momencie wydawało mi się, że po prostu chce mnie z zaskoczenia zabić, jednak moje przypuszczenia nie okazały się być prawdziwe. Oseas wyznała, jest we mnie zauroczona.
- Co jest do cholery? - zapytałem sam siebie w myślach. - Rozumiem widmo śmierci i inne rzeczy, ale czemu 12-latka wyznaje miłość osobie o 5 lat starszej od niej? Za kilkanaście lat różnica nie byłaby widoczna, ale nawet nie chodzi o to. Jaka może być szansa, że to tylko gra?
Ta myśl najbardziej mnie przerażała. Już podczas wcześniejszych Głodowych Igrzysk były takie sytuacje, że kilkunastoletni zawodnicy, uważany przez innych za słabeuszy, okazywali się być jednymi z najlepszych wojowników. Istniała zatem możliwość, że tak samo jest w przypadku Oseas. Pytaniem teraz było, czy była jej to własna intryga, czy przygotowana wraz z Riven i Charlotte. Bez względu na wszystko musiałem zachować jak największą ostrożność.
- Wszystko rozumiem Oseas. I muszę ci powiedzieć, że możliwie też coś do ciebie czuję. - postanowiłem udać uczucie do dziewczyny, po jeśli okazałoby się, że nie gra, a bym ją odrzucił, mogłoby się to dla mnie źle skończyć. - Jeśli Charlotte i Riven są zagrożeniem, to masz rację, będzie trzeba ich się pozbyć. - następnie przytuliłem dziewczynę do swojego torsu, żeby ją uspokoić.
- Aiden, czy ty na pewno postępujesz dobrze? - odezwał się jakiś głosik w mojej głowie.
Sam nie wiedziałem, czy możliwe igranie z uczuciami przerażonej 12-latki jest słuszne. W normalnych okolicznościach ta przepaść wiekowa sprawiłaby, że nawet byśmy się nie poznali, a co dopiero mówić o jakimś uczuciu. Jednak tutaj, podczas Głodowych Igrzysk, wszystkie zasady ze świata zewnętrznego przestają obowiązywać.
Niestety nie udało nam się odnaleźć z Oseas żadnej wody, ani innych rzeczy, zatem wróciliśmy do Riven i Charlotte. Okazało się, że im udało się znaleźć zachomikowaną gdzieś półtora litrową butelkę zdatnej do picia wody. Była już ona lekko opróżniona, zatem musiały one już nieco wypić. Biorę od nich otwartą butelkę, po czym piję tyle, żeby zaspokoić swoje pragnienie na kolejne kilka-kilkanaście godzin.

Did - 2015-10-04, 13:51

- Chloe, Calebowi jest już lepiej, a do tego ma lekarstwo i Sandshrew do pomocy, więc może udamy się do budynku obok (ten po lewej od szkoły) i przeszukamy go? Aczkolwiek, najpierw napij się trochę wody i zjedz coś. - spytałam się Chloe, zjadając dwa plasterki jabłka, które popijam 1/4 butelki wody. Gdy najem się i napiję, podaję prowiant swoim towarzyszom. - Powiedz, gdy będziesz gotowa. - dodałam, układając rzeczy z plecaka w bunkrze.
Caleb to silny facet, więc da sobie radę. Poza tym, jest w bunkrze i ma pokemona do pomocy, więc nie muszę się o niego zbytnio martwić. Gdybyśmy byli w lepszej sytuacji, to na pewno poczekałabym, aż wyzdrowieje, ale nie mogę tyle czekać, gdy nasze zapasy wieją pustkami. Koniecznie musimy znaleźć więcej wody i trochę jedzenie, bo inaczej będzie z nami krucho. Do tego, może znajdziemy coś przydatnego? W końcu, to budynki mieszkalne, a nie jeden człowiek ma zapędy do zbierania dziwnych rzeczy. Podsumowując, gdy ogarniemy wszystkie sprawy, udaję się razem z Chloe do budynku po lewo od szkoły. Szukam w nim jedzenie, wody, narzędzi, krzesła, noży, prysznicu, większych kawałków drewna, nożyczki, taśma, klej, lustra, poduszek, jodyny, butelek lub innych pojemnych naczyń. Zaś po drodze rozglądam się jakimś długim, giętkim patykiem i patykami.

Molin - 2015-10-04, 14:51

Chmurek nie da rady odpisać, więc ja tu tak trochę mniej więcej napisze co z nim robimy ;-;
~

Korzystając z tego, że May znalazła pożywienie chwyciłam kilka kawałków jabłka, wystarczająco na tyle żeby się najeść, po czym popiłam je wodą, starając się nie wykorzystać jej zbyt dużo. Następnie podałam to wszystko Calebowi. Jako że jest chory to zapewne będzie potrzebował nieco więcej pożywienia, ale jak na razie z tym nie było problemu, może wziąć ile chce byleby tylko zaspokoił swoje potrzeby. Na sam koniec podałam jeszcze krakersa Sandowi w podziękowaniu za to, że zgodził się nam pomóc. Następnie podaje Calebowi lekarstwo. Nie mamy innego wyjścia, jest bezwonne, więc Sand nie określi po zapachu czym może to być, a w inny sposób tego nie sprawdzimy. Musimy zaryzykować.
Przystaje na propozycje May, jednak wcześniej proszę Sanda o przypilnowanie Caleba. Informuje go, że w razie czego będziemy w budynku po lewej, więc jeśli nie byłby w stanie go ochronić przed kimś kto zbliża się w stronę naszej kryjówki - niech wyskoczy przez wcześniej zrobiony tunel i do nas przybiegnie uważając żeby nikt go nie zauważył. Obiecałam, że w zamian na pewno coś dostanie.
Następnie ruszam razem z towarzyszką do budynku obok i skupiam się na szukaniu różnych potrzebnych rzeczy. Po drodze większe patyki i może też ostro zakończone kamienie, a w budynku większe kawałki desek czy jakiegoś innego twardego materiału. Poza tym też różne narzędzia, nożyczki czy taśmę, jodynę, oraz lekarstwa które także mogłyby się mimo wszystko przydać. Oczywiście zależy nam też na jedzeniu i wodzie, a także pustych butelkach czy innych przedmiotach tego typu w których moglibyśmy tę wodę oraz jedzenie przynieść. Staram się nieść przy sobie tyle ile dam radę, jednocześnie trzymając przy sobie szable, natomiast znalezione rzeczy na które nie będę mieć już miejsca oddaje May.

Kuroiyuuki - 2015-10-04, 15:21

#TakBardzoChora #PomysłówTakMało #WenyBrak #SzybkoSzybko

Nie ma co ukrywać. Gdy roślinopodobny zaczął się do mnie łasić po zjedzeniu ryby, niezwykle się ucieszyłam. Zyskałam sprzymierzeńca, który bez wątpienia bardzo, a to bardzo mi pomoże. Ivyzaury często spotyka się przy wycinkach lasu, ich pnącz potrafią doprowadzić do zguby, a żeby tego mało potrafią strzelać ostrymi liśćmi! Do tej pory nie ogarniam jak to one robią, ale teraz nie mam po co sobie zawracać tym głowy.
- Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracować. - oznajmiłam, głaszcząc go po głowie.
- Chodź ze mną. Może znajdziemy więcej jedzenia. Gdybyś zobaczył coś ciekawego, poinformuj mnie. Dostaniesz nagrodę najszybciej jak będę w stanie ci coś dać.. - dodałam po chwili, ruszając w kierunku budynków jakie widziałam.
Ciągle miałam nadzieję, że znajdę Sebastiana.. Samotność zaczynała mi doskwierać, może i miałam teraz Ivysaura, ale ja chcę, żeby towarzyszył mi jakiś człowiek!
I JESTEM GŁODNA!
Zaraz też przypomniałam sobie o tych jagodach, które zebrałam. Wyjęłam kilka i pokazałam dinozaurowi.
- Wiesz może czy są trujące, albo jadalne? - spytałam. - Jeśli są jadalne, to dobrze. Jeśli trujące.. Będą doskonałą pułapką na jakiś głodomorów. - jeśli tylko okażą się jadalne, zaraz zjadam kilka co by przynajmniej nieco uspokoić głód.
Gnałam w kierunku budynków, marząc by znaleźć tam coś jadalnego, czy zdatnego do ubrania.. Cokolwiek. Każdy budynek, który wyda mi się pełen czegoś ciekawego zostanie przeze mnie przeszukany. O ile ktoś tu już nie był.. Ale coś na pewno zawsze mogę znaleźć. W razie, gdyby był tu jakiś inny, wrogo nastawiony trybut przywitam go swoim kijem.
- Mam do ciebie prośbę.. - zwróciłam się do Ivysaura. - Jeśli nie będzie to dla ciebie problemem.. Zaatakuj każdego kto się na nas rzuci. Pewnie potrafisz robić jakieś różne dziwne rzeczy, których nie pojmuję.. Nie ukrywam, że twoja pomoc bardzo mi się przyda.

Daisy7 - 2015-10-04, 20:35

Astrid gadała jak najęta, tłumacząc Connelowi różne rzeczy, zaczynając na zastosowaniu piór, a kończąc swoimi sidłami, które niedawno zastawiła niedaleko jaskini. Ten jednak zdawał się jej nie słuchać. Oczy utkwione miał w miejscu znajdującym się gdzieś za sojuszniczką. Jakże wielkie musiało być jej przerażenie, gdy nagle twarz chłopaka zrobiła się bojowa i w mgnieniu oka sięgnął po łuk. Była tak przerażona, że nogi zrobiły jej się jak z waty, lecz stojąc tak jak słup soli, zorientowała się, że trzynastolatek nie celuje prosto w nią, lecz coś bardziej w górę i na prawo od niej. Strzała świsnęła tuż nad głową Stone i po chwili rozległ się donośny jęk. Prosto na Connela i Astrid leci zdenerwowana Starvia.
- Sory, musiałem działać szybko – rzucił nastolatek na swoje usprawiedliwienie, jednocześnie wyciągając z kołczanu następną strzałę. - Leć dobij tamtego przy strumieniu, bo nam jeszcze zwieje, a ja zajmę się ptakiem – dodał prędko, naciągając cięciwę.
Sebastian tak ładnie sobie wszystko zaplanował, lecz chyba nie przewidział, że może nie udać mu się nawet opuścić budynku, w którym się znajduje. Na samym dole przy wyjściu z opuszczonego bloku wpadł na Muka. Buźki to on nie ma przyjaznej, ale chyba taki wyraz mordki mają wszystkie stworki tego gatunku, więc istnieje szansa, że wcale nie myśli o zatruciu Mackenziego.
Aiden postanowił udawać silne uczucie wobec Inerri, by przypadkiem nie narazić się na jej gniew. Chociaż jeśli rzeczywiście go kocha, to nie powinna chcieć go zabić. No ale właśnie… jeśli RZECZYWIŚCIE go kocha. Po spotkaniu z pozostałą dwójką dziewczyn, Taurett oraz Oseas wzięli po kilka sporych łyków wody, by ugasić pragnienie. Potem cała czwórka pozwoliła sobie na odpoczynek w siłowni, jako, że i tak nikt niczego bardziej kreatywnego nie wymyślił.
May, Chloe i Caleb zjedli po 2 plasterki suszonych jabłek, a następnie popili je 250ml wody na głowę. Dodatkowo chłopak zmusił się do wypicia lekarstwa. Chyba nie było zbyt dobre, sądząc po jego minie, ale to może być dobry znak, bo zazwyczaj, gdy lek jest ohydny, działa wyśmienicie. Po nakarmieniu Sandshrewa jednym krakersem oraz zostawieniu przez Ludenberg zbędnego bagażu, ta wraz z drugą dziewczyn opuściły bunkier, by udać się na przeszpiegi pobliskiego budynku. W trakcie poszukiwań May znalazła giętki patyk, koc, nić, pustą butelkę 2l i nieduży metalowy pojemniczek, w którym roi się od mnóstwa kolorowych i z pewnością słodkich, ale jakże twardych landrynek. Natomiast Chloe udało się zabrać trzy ostre kamienie, lusterko i 17 plasterków suszonego mięsa. W międzyczasie Caleb odpoczywa i kuruje się pod opieką ziemnego jeża. Lekarstwo zaczyna od razu działać, co można stwierdzić na podstawie polepszenia się samopoczucia chorego i ustąpienia drgawek. Jeszcze tylko niech syrop zbije gorączkę, a wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Gdy Aren pokazała Ivysaurowi jagody, ten o mało co nie wytrącił jej ich z ręki. Zdołał się powstrzymać w ostatniej chwili, kiedy dziewczyn powiedziała, że jeśli są trujące, to nadadzą się jako podpucha dla rywali. Takim sposobem Evan dowiedziała się, iż posiada mordercze owocki, co niestety nie pomogło zwalczyć jej głodu. Po opuszczeniu central parku dziewczyn skierowała się wraz z Poke-towarzyszem ku blokom. Tam właśnie ujrzała Muka stojącego tyłem do niej. Już miała się wycofać, lecz wtem dostrzegła, że Pokemon zagradza przejście komuś będącemu wewnątrz budynku. Zaraz, zaraz… toż to Sebastian!
U Angel i Thaddeusa wszystko bez zmian. Gavrill natomiast został postrzelony przez Connela i zwija się z bólu przy strumyku, próbując zahamować krwotok z brzucha. Oj długo to on nie pożyje. W tym czasie jego ptaszyna poleciała do sprawcy tragedii, by w odwecie wydziobać mu oczy.

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angel Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate); sojusz z Thaddeusem.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - posiada: wodę, jedzenie, mały nóż, nieżywego Raticate; sojusz z Angelą
Astrid Stone (d. 2) - posiada: włócznię, 21 plasterków suszonego mięsa, krzemień; sojusz z Connelem.
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: Sandshrewa, szablę, grubą moro bluzę z kapturem, paczkę krakersów - 18szt., odłamki szkła, latarkę, buteleczkę wody utlenionej, mnóstwo gazików, przeterminowane tabletki na ból głowy, 3 ostre kamienie, lusterko, 17 plasterków suszonego mięsa; sojusz z Calebem i May.
Caleb Marine (d. 3) - posiada: sztylet, grubą moro bluzę z kapturem, koc, lekarstwo (zostało 3/4 buteleczki), 0,25/1l wody w butelce, 9 plasterków suszonych owoców, przewody, pozostałości po komputerach; sojusz z Chloe i May; ciężko ranny w czoło – obandażowane, ma gorączkę.
Aiden Taurett (d. 4) - posiada: mięso (4 duże porcje), skórę Lieparda; sojusz z Charlotte, Inerri i Riven.
Gavrill Durnovo (d. 5) - posiada: Staravię, nieżywe Rattaty (2), linki, druciki; ciężko ranny w brzuch.
Riven Carten (d. 6) - posiada: szyszki, kawałki drewna (3); sojusz z Charlotte, Inerri i Aidenem.
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura, gruby patyk, plecak (butelka z prawie pełną wodą, bandaż, krzesiwo, 12 trujących jagód); jest lekko ranna w kostkę – obandażowana, prawie wyleczona. Niezaspokojone pragnienie: jedzenie.
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę, kawałki drewna (2), buty trapery z kolcami (założone), latarkę, butelkę z silnie żrącą substancją, 1,8/2l wody w butelce, 2x suszone owoce (po 15 w jednym).
Charlotte Ragbone (d. 10) - posiada: pieczonego Magikarpia, 0,5/1,5l wody w butelce; sojusz z Riven, Inerri i Aidenem.
Inerri Oseas (d. 11) - posiada: pieczonego Magikarpia; sojusz z Riven, Charlotte i Aidenem.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, grubą moro bluzę z kapturem, plecak (koc, nić, pusta butelka 2l, 20 twardych landrynek w metalowym pojemniczku, giętki patyk); sojusz z Chloe i Calebem.
Connel Vanders (d. 12) - posiada: łuk i strzały (8), 1l wody w butelce, nieżywego Unfezanta, pióra; sojusz z Astrid.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 7 października br., godz: 20:40.

Gwen Brown - 2015-10-04, 21:01

Kiedy zobaczyłam jak Connel sięga po łuk normalnie zbaraniałam. Czy on właśnie chciał zerwać sojusz? Ale nie, w porę zauważyłam, że nie celuje we mnie tylko gdzieś koło mnie. Kiedy się odwróciłam ujrzałam leżącego w oddali trybuta i lecącą ku nam Starvię. Czyli niespodziewane polowanko- chytrze...
Kiwnęłam Connelowi głową, że przyjęłam do wiadomości jego słowa i z włócznią w dłoni pognałam ku leżącemu. Musiałam tylko uważać na to ptaszydło- niewykluczone, że zechce rzucić się na mnie. Dlatego właśnie dobrze, że mam włócznię. Gdy tylko zauważam, że Starvia jest za blisko mnie robię użytek ze swej broni- kilka energicznych machnięć czy młynków i ptaszek nie bardzo będzie miał jak się do mnie dobrać. Gdyby udało mi się go jakoś pchnąć i ubić, to dobrze, a jak nie to najpewniej zrobi to mój sojusznik. Ja tymczasem dalej pędzę ku tamtemu trybutowi. Zwija się na ziemi, mieliśmy go jak na talerzu, więc najpewniej oberwał dość mocno- inaczej próbowałby uciekać. Załatwiam sprawę dość brutalnie i konkretnie.
Kiedy będę już przy nim, najpierw walnę go na odlew, tak aby go mniej więcej zdezorientować, aby skupił się na nowym bolącym miejscu, a nie na mnie. Jakby mi się udało, to nawet i tam gdzie zarobił strzałę, a przynajmniej gdzieś w pobliżu. Ewentualnie w głowę- też dobrze. A potem szybkie pchnięcie w jakiś strategiczny punkt ciała- szyję, klatkę piersiową... Takie dźganie powtarzam dla pewności, że ubiję gościa. Tu mam też całkiem niezły plus- dzięki włóczni nie muszę podchodzić nie wiadomo jak blisko, tylko zachowuję jakikolwiek, ale jednak dystans. Dobry patent, gdyby ów trybut próbował chociażby kopać. A jakby już wybitnie zaszła taka potrzeba to i przejdę do rękoczynów- grunt, aby zabić. Jednak zanim ubiję tego trybuta muszę mieć pewność, że ta jego ptaszyna nie zaatakuje mnie od tyłu. Ciężko ranny człowiek nie zwieje ot tak, a mi moje oczy są miłe i wolałabym aby żaden stwór ich nie wydrapał... Jakby nie patrzeć robię wszystko, aby ten konkretny trybut nie wyszedł żywy z konfrontacji ze mną, ale żebym i ja nie oberwała zanadto. Kiedyś trzeba przelać pierwszą krew, ale wolę pożyć jak najdłużej...

Rozmyślania co by było gdyby Gavrill i jego ptaszyna padli i co bym robiła potem

Miejmy nadzieję, że uda się ubić i tego gościa i jego ptaszynę. Wtedy zyskamy nie dość, że kolejną porcję mięsa, to i rzeczy, które miałby przy sobie ów jegomość. Wszystko trzeba będzie dokładnie zebrać. Ryzykowałabym nawet ściągnąć mu kurtkę czy inną przydatniejszą część garderoby(jakiś pasek, rękawiczki, itp.), zanim ci z Kapitolu wyślą poduszkowiec po zwłoki. Najważniejsza sprawa to ogarnąć trochę to miejsce- przysypać ślady krwi ziemią czy coś, aby się tu nie przywlókł jeszcze jakiś drapieżnik. Staravię czeka w zasadzie to samo co upolowanego wcześniej Unfrezanta. Generalnie wszelkie łupy znoszę do jaskini.

Mhrok - 2015-10-06, 21:52

Postanowiliśmy w czwórkę nieco odpocząć w siłowni, zanim wyruszymy dalej. Dziewczyny się relaksowały, a ja dalej rozmyślałem o tym, co przed chwilą powiedziała mi Oseas:
- Czy ta cała sytuacja z wyznaniem mi miłości i propozycją pomocy mogłaby być ukartowana. Niby Oseas to 12-letnia dziewczyna, jednak nie mam pojęcia, jak mogła być przygotowywana do Głodowych Igrzysk. Istnieje szansa, że było to jedynie wyuczona kwestia, a dziewczyny już wcześniej obmyśliły sprytny plan eliminacji przeciwników. Albo Oseas sama na to wpadła. Ja pomogę jej zabić Riven i Charlotte, a po chwili w moich plecach znajdzie się nóż. - przełknąłem gulę, która pojawiła się w moim gardle, gdy wyobraziłem sobie tą hipotetyczną sytuację. - Z drugiej strony, to wszystko na prawdę jest prawdą i Oseas na serio jest we mnie zakochana. W tej małej dziewczynce muszą kotłować się niesamowicie skrajne emocje, więc nie jest to dziwne, że wyznała mi zauroczenie. - westchnąłem ciężko. - Obojętnie czym było to spowodowane, muszę na nią najbardziej uważać. Zaś jeśli chodzi o jej propozycję... - spojrzałem na trójkę dziewczyn, a w szczególności na Riven i Charlotte. - Możliwe że wcześniej czy później i tak skrzyżowalibyśmy swoje bronie na polu walki. Ale czy zbrodnia zaproponowana przez Oseas była słuszna. - kotłujące się w moim umyśle myśli, rozpędzone niczym samochody na torze wyścigowych, zaczynały powoli przyprawiać mnie o ból głowy. - Aiden, nie możesz się wszystkim zadręczać. Obserwuj te dziewczyny i potem się zobaczy co dalej.
Wstałem na równe nogi, po czym mocno się przeciągnąłem. Nie mogliśmy zbyt długo przebywać w jednym miejscu, gdyż zwiększało to naszą szansę na zostanie wykrytym i tym samym śmierć.
- To jak dziewczyny, jesteście gotowe na dalsze poszukiwania? - spytałem swoje sojuszniczki. - Proponuję przeszukać jeszcze okoliczne budynki. Może uda się nam znaleźć coś ciekawszego niż tutaj.

Sebuś - 2015-10-06, 22:25

#ŻyciowyPrzegrywZnów #ZnówNaOdwalBoJutroCzasuNiet

No to się wkopałem mocno. Wchodząc do budynku nie zauważyłem tego gluta, który się zapewne schował w jakimś kącie. Nic to, przynajmniej nie jest jeszcze tak źle. No i kątem oka zauważyłem Aren. Jest mi cholernie miło, że dziewczyna żyje, dlatego chciałbym się chociaż raz do niej odezwać... odezwać do jakiegokolwiek człowieka, bo chyba zaraz nie wytrzymam.
Ale nie. Stwierdzam, że w sumie mi tu dobrze się siedzi, a ten cały Muk może prędzej czy później się znudzi. Z tego właśnie też powodu zawracam na ostatnie piętro, gdzie są mieszkania i lokuję się w jednym z nich, uważnie obserwując teren, a także upewniając się wcześniej, że nic mi nie grozi. Nikt przecież nie chce, żebym zginął... prawda?

Dexter - 2015-10-07, 19:38

Pozytywnie zaskoczony, że jednak nie zdechłem w tym zatęchłym bunkrze, pomimo gorączki zabieram się do pracy. Trzeba coś wykombinować, wziąć się w garść i zacząć zabijać tych nieszczęśników, którzy wciąż żyją.
Wygrzebuję się spod koca i przeglądam znaleziony sprzęt komputerowy. Być może coś z tego wciąż nadaje się do recyklingu i uda mi się stworzyć z tego jakąś broń - laser, robota, miotacz ognia. Cokolwiek. Lepszy rydz niż nic.
Kiedy skończę czekam na powrót dziewczyn i bawię się z małym pokemonem. Powoli trzeba pomyśleć nad ewakuacją z tego miejsca.

Daisy7 - 2015-10-07, 20:07

~ Czas na odpis zostaje przedłużony o 2h 20min, czyli do dzisiaj, godz: 23:00 ~



(bo i tak nie odpiszę dzisiaj, a Wy mnie tak ładnie prosicie ;-;)

Kuroiyuuki - 2015-10-07, 20:21

W pewnym sensie ucieszyłam się na wieść, że te jagody są trujące.. Mogę je wykorzystać jako przynętę do załatwienia sobie kolacji, czy też jako zmyłkę dla nieuważnych przeciwników. Pod warunkiem, że nie będą obeznani w owocach lasu.. W każdym jednak razie zaraz opuściłam las.
Kiedy zobaczyłam Muka miałam szczerą ochotę go wyminąć i to bardzo szerokim łukiem. Smród jaki roztaczał trzymałby się mnie jeszcze tak długo, że na kilometr wyczuliby mnie przeciwnicy i pokemony, a te agresywne lubiące takie smrody jeszcze by mnie dopadły. W żaden sposób się z tego nie cieszyłam, jednak gdy dłużej się przyjrzałam..
- Sebastian.. - powiedziałam cicho, gdy dojrzałam twarz chłopaka, który z resztą zaraz znikł w budynku.. Tak przynajmniej to wyglądało. Miał nico przekichane.. Ten glut torował wejście i mógł tam siedzieć przez wieki jak i równie dobrze wejść do środka i całkowicie odciąć mu drogę ucieczki. Sama z resztą chciałam się do niego dostać więc postanowiłam poświęcić swoją jedyną broń. Rozejrzałam się, gdzie rzucony kij zrobi jak największy hałas, po czym postanowiłam cisnąć go w tamtym kierunku jak najmocniej, by poleciał daleko, a uderzając o coś zrobił jak najwięcej hałasu, który być może zaciekawi Muka, a sama zaś postanowiłam pozostać w ukryciu.
- Ivysaur.. Słuchaj. W tym budynku jest mój przyjaciel i prawdopodobnie jedyny ludzki sojusznik. Nie atakuj go. Będę ci też bardzo wdzięczna jeśli pomożesz mi przy odciągnięciu tego gluta od wejścia do budynku, najlepiej jak najdalej.. Przepłoszenie go to chyba niezbyt wykonywalne zadanie.. - oznajmiłam cicho, by jak na razie nie zwracać na siebie uwagi gluta. - Wiem, że umiesz używać pnączy do podnoszenia dużych ciężarów, ale pewnie potrafisz też coś innego prawda? Byłbyś w stanie jakoś odwrócić jego uwagę jeśli sam rzut patykiem by nie wystarczył? Nie ukrywam, że jeśli udałoby ci się go nawet przepłoszyć, byłabym bardzo szczęśliwa. Wynagrodzę ci całą pomoc dla mnie najszybciej jak będę mogła. Bez ciebie pewnie nie byłabym w stanie teraz zrobić czegokolwiek z tym Mukiem. - oznajmiłam stworowi, chcąc jak najbardziej zachęcić go do działania. W końcu jedno i drugie nabierze do siebie więcej zaufania i chyba nie będę musiała już tak bardzo go prosić, a zacznę po prostu rozkazywać.. Tak trochę.

Did - 2015-10-07, 21:04

- Świetna robota. - powiedziałam do towarzyszki, poprawiając plecak. - Może rozejrzymy się w tym drugim budynku? No wiesz, tym po prawej od szkoły? Aczkolwiek, najpierw udajmy się do bunkru, dobrze? Zostawimy rzeczy i odwiedzimy przy okazji Caleba. - dodałam, po czym ruszam w kierunku bunkru.
Gdy dotrę już do naszej bazy, wykładam wszystkie rzeczy z plecaka, by zrobić w nim miejsce na nowe. Załatwiwszy to, czekam, aż Chloe skończy i będzie gotowa, żeby ruszyć do kolejnego budynku na łowy. Tym razem do tego po prawej od naszej bazy. Jeśli dotrę do niego bez żadnych problemów, szuka w nim jodyny, narzędzi, taśmy, kleju, jedzenia, wody i wszystkich innych rzeczy, które mogą mi się przydać.

Molin - 2015-10-07, 21:33

- Nawzajem - odpowiedziałam jedynie tyle, po czym także zabrałam się do pracy.
Mieliśmy na celu jak najszybszy powrót do bazy, po czym dalsze przeszukiwanie pobliskich budynków. W bunkrze zgodnie z obietnicą Sand otrzymał suszony owoc - w końcu mówiłam, że na pewno coś dostanie. Odłożyłam też zdobyte rzeczy, po czym trzymając w ręku szable ruszyłam za May do bloku po prawej stronie szkoły. W środku starannie przeszukuje mieszkania, głównie sprawdzając kuchnie i łazienki, gdzie można znaleźć najbardziej przydatne rzeczy. Lekarstwa, jodyna czy różne trujące czy żrące specyfiki, natomiast w kuchni jedzenie, woda i naczynia. Zależy mi też na różnych sznurkach czy większych kawałkach twardych materiałów, mogących posłużyć za tarcze oraz rzeczach typu taśma, klej lub nożyczki. W miarę możliwości rozglądam się też za częściami komputerów czy różnych maszyn tego typu, po czym sprawdzam je i biorę tylko te użyteczne, trochę się na tym znam więc nie powinnam mieć problemu. Oczywiście też nie przesadzam, gdyż wiem,że niektóre z nich potrafią być ciężkie, a nie zmieścimy wszystkiego w plecaku May, tym bardziej, że ja większość rzeczy muszę nosić w rękach. Dlatego rozglądam się też za najróżniejszymi torbami, plecakami, nawet odrobinę dziurawymi, które mogłyby mi pomóc. Dobry byłby też nawet jakiś worek czy większy kawałek materiału, który dałoby się zawinąć i jako taki worek wykorzystać.

Daisy7 - 2015-10-08, 11:05

Dobrze, znów idziemy po kolei. Organizatorom nie spodobało się, że Angel i Thaddeus ciągle się lenią na Rogu Obfitości, dlatego postanowili napuścić na nich zdenerwowanego Shiftry’ego. Co prawda nasi mistrzowie szybko poradzili sobie z Pokemonem, któremu o dziwo udało się zwiać, jednak w trakcie walki z bestią młodzieniec został ranny w obydwie kostki. Koleżanka od razu opatrzyła mu rany, lecz nie zmienia to faktu, że Montblanc może mieć problemy z poruszaniem się, a zwłaszcza zwinnym i szybkim, co powinno ucieszyć jego przeciwników.
Astrid pognała w kierunku strumyka, gdzie po ziemi miotał się mocno ranny Gavrill. Obawiała się ataku Staravii, lecz ta kompletnie zignorowała dziewczynę, by jak najszybciej dostać się do jej sojusznika. Pewnie dlatego, że to on wypuścił strzałę. Stone po dobiegnięciu do Durnova, zadała mu kilka mocnych cieć włócznią i już przy trzecim rozległ się huk armaty oznajmiający czyjąś śmierć – w tym wypadku Gavrilla oczywiście. Szesnastolatka zabrała cały jego dobytek. Nie miała jednak po co ściągać z niego ubrania, gdyż były całe zakrwawione, a kurtka i bluzka zapewne też wyglądają jak ser szwajcarski. Po zasypianiu plam krwi ziemią, wróciła do jaskini, odłożyła łupy w kąt i pomogła Connelowi przy obrywaniu piór z nowego ptasiego nabytku.
- Może spróbujemy rozpalić ognisko i upiec obydwa ptaki, żeby mięso szybko się nie zepsuło? – zaproponował trzynastolatek.
Chloe wraz z May wróciły na moment do szkolnego bunkra, aby zostawić niepotrzebne rzeczy. Przy okazji Darkwood dała Sandshrewowi obiecaną nagrodę w postaci suszonego owocu. Następnie obydwie nastolatki ponownie poszły na przeszukiwania. Tym razem celem ich wycieczki stał się budynek na prawo od szkoły – opuszczona fabryka rowerów. Łupy, jakie udało się tu znaleźć to: nóż, piła ręczna (May) oraz plecak, łom (Chloe). W tym czasie Caleb zajmował się konstruowaniem czegoś z części, jakie przedtem przyniosła jego kumpela (z przewodów i pozostałości po komputerach). Nie udało mu się zbudować robota ani lasera, ale za to mechaniczną procę. Jak to działa? Jak zwykła procą z tą różnicą, że po włożeniu przedmiotu, którym będziemy ciskać, do specjalnego pojemniczka, mechaniczna korbka sama naciąga linkę i robi to znacznie lepiej niż siła ludzkiej ręki, dzięki czemu przedmiot leci szybciej, dalej i uderza z większą siłą. Oczywiście procę trzeba cały czas trzymać, bo sama nie ustoi ;-;
Aiden, Charlotte, Inerri i Riven udali się do kamienicy za siłownią. Pewnie nawet nie wiedzą, że w tej obok dzień wcześniej poległ trybut. Tak czy siak zaczęli przeszukiwać budynek, a rezultatem owych przeszukiwań były: scyzoryk (Inerri) i plecak (Riven). Trochę biednie, ale cóż poradzić.
Sebastian zdecydował nie wdawać się w konflikt z Mukiem, dlatego zrezygnował z opuszczenia budynku i zostawiając śluzowatego Pokemona w spokoju, zawrócił na górę, by tam ukryć się w jednym z mieszkań. Fioletowy stwór nie popełzł za nim, lecz też nie odpełzł nigdzie indziej. Wówczas do akcji wkroczyła Aren. Dziewczyna rzuciła patykiem w metalowe śmietniki, które wywracając się, doprowadziły do niezłego hałasu, który zainteresował Muka. Kiedy tylko Pok poszedł zobaczyć, co się stało, Evan wraz z Ivysaurem pobiegli do opuszczonej kamienicy. Po chwili stanęli oko w oko z Mackenziem (Ivysaur nie atakuje). Śmiesznie by było, gdyby teraz któreś z nich zrezygnowało z pokojowych zamiarów, hehe. Niezręczną ciszę przerwało jeszcze bardziej niezręczne burknięcie brzucha szesnastolatki.
Chyba wszyscy odczuli, że bardzo szybko robi się coraz cieplej. Aktualnie temperatura może mieć już ze 25-27 stopni i zdaje się, że nadal rośnie. Wspaniałomyślni organizatorzy postanowili poinformować trybutów, co czeka ich dnia dzisiejszego, dlatego też nadali krótki komunikat: „Jak się bawicie? Nie zapomnijcie wziąć kremu z filtrem, bo po południu będzie nieźle prażyć. Jeśli nie masz dużego zapasu wody, możesz zacząć spisywać testament”. Nadchodzi kolejna plaga – plaga suszy.

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angel Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate); sojusz z Thaddeusem.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - posiada: wodę, jedzenie, mały nóż, nieżywego Raticate; sojusz z Angelą; ranny w obydwie kostki - opatrzone.
Astrid Stone (d. 2) - posiada: włócznię, 21 plasterków suszonego mięsa, krzemień, nieżywe Rattaty (2), linki, druciki; sojusz z Connelem.
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: Sandshrewa, szablę, grubą moro bluzę z kapturem, plecak (łom); sojusz z Calebem i May.
Caleb Marine (d. 3) - posiada: sztylet, grubą moro bluzę z kapturem, koc, lekarstwo (zostało 3/4 buteleczki), 0,25/1l wody w butelce, 8 plasterków suszonych owoców, paczkę krakersów - 18szt., odłamki szkła, latarkę, buteleczkę wody utlenionej, mnóstwo gazików, przeterminowane tabletki na ból głowy, 3 ostre kamienie, lusterko, 17 plasterków suszonego mięsa, koc, nić, pusta butelka 2l, 20 twardych landrynek w metalowym pojemniczku, giętki patyk, mechaniczna proca, ubranie po Keiu (kurtka, bluzka, spodnie, buty); sojusz z Chloe i May; ciężko ranny w czoło – obandażowane, ma gorączkę.
Aiden Taurett (d. 4) - posiada: mięso (4 duże porcje), skórę Lieparda; sojusz z Charlotte, Inerri i Riven.
Riven Carten (d. 6) - posiada: plecak (szyszki, 3 kawałki drewna); sojusz z Charlotte, Inerri i Aidenem.
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura, plecak (butelka z prawie pełną wodą, bandaż, krzesiwo, 12 trujących jagód); jest lekko ranna w kostkę – obandażowana, prawie wyleczona. Niezaspokojone pragnienie: jedzenie.
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę, kawałki drewna (2), buty trapery z kolcami (założone), latarkę, butelkę z silnie żrącą substancją, 1,8/2l wody w butelce, 2x suszone owoce (po 15 w jednym).
Charlotte Ragbone (d. 10) - posiada: pieczonego Magikarpia, 0,5/1,5l wody w butelce; sojusz z Riven, Inerri i Aidenem.
Inerri Oseas (d. 11) - posiada: pieczonego Magikarpia, scyzoryk; sojusz z Riven, Charlotte i Aidenem.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, grubą moro bluzę z kapturem, plecak (szabla, piła ręczna, nóż); sojusz z Chloe i Calebem.
Connel Vanders (d. 12) - posiada: łuk i strzały (8), 1l wody w butelce, nieżywego Unfezanta, nieżywą Starvie, 2x pióra; sojusz z Astrid.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 11 października br., godz: 11:10.

Gwen Brown - 2015-10-08, 13:02

Poszło szybko. Szczególnie ucieszył mnie fakt, że Staravia nie rzucała się na mnie i mogłam spokojnie działać. Chwila moment i usłyszeliśmy huk armaty. Kolejny trybut mniej.
Ile to już nas zostało?- zastanawiałam się, przeglądając dobytek owego osobnika. Przeliczyłam usłyszane dotąd armatnie wystrzały.
Trzynaścioro. Tak, na pewno trzynaścioro. Tylko patrzeć jak rzucimy się sobie do gardeł, trzeba będzie uważać na ćpuna...- stwierdziłam w myślach, podnosząc się z nowymi łupami i wracając do jaskini. Na razie jednak nie chciałam, aby było po mnie poznać o czym rozmyślałam.
- Ptaki i te 2 Rattaty. Już teraz mamy mięcha, a mięcha, a przecież jeszcze nie sprawdzałam sideł, które wcześniej zastawiłam- stwierdziłam, pokazując mu dwa szczurki, które trzymałam za ogon. Pozostałe zdobycze stanowiły linki i druciki. Mogą się przydać...
- Rozejrzę się za jakimś sensownym opałem do ogniska.
Nie odchodziłam daleko- w zasięgu paru kroków od jaskiń mogłam znaleźć tyle opału ile dusza zapragnie. Uważałam jednak, aby nie brać czegoś co generowałoby spore ilości dymu- jeszcze tylko brakuje, aby ktoś nam się zwalił na głowy. Oczywiście cały czas dzierżę włócznię, aby w razie czego móc się obronić. Sama poruszam się ostrożnie i czujnie się rozglądam. Kiedy już znajdę odpowiednią ilość opału, wracam. Potem wystarczy to wszystko podpalić iskrą, wykrzesaną z pomocą krzemienia i ostrza mojej włóczni i można bawić się w pieczenie. W lesie rozglądam się za jakimiś sztywnymi patykami- nadzieje się na nie mięso i będzie opiekać jak na rożnie.
Ciężko jest dzielić mięso, nie mając jakiegoś noża. Na szczęście ostrze włóczni, choć nieco niewygodne, nawet nieźle się do tego nadawało. Potem wystarczyło nabić podzielone porcje na te patyki, które miałam nadzieję przynieść i przypiekać nad ogniem. W najgorszym przypadku będzie się to odbywać z pomocą mojej włóczni.
Tymczasem organizatorzy postanowili zesłać nam kolejną plagę. Jak miło...
- Susza? Dobrze, że mamy pod ręką strumień. No, chyba, że ci na górze postanowią go wysuszyć, ale wtedy zawsze pozostaje jeziorko dookoła Rogu. Jego raczej nie wysuszą, podejrzewam, że to byłoby jedyne jakieś konkretne źródło wody na arenie. Nie zdziwiłabym się gdyby próbowali nas wszystkich zagonić pod jezioro- rzuciłam do swego towarzysza.
Czas sobie płynął, a robota powoli posuwała się do przodu. Kiedy uporamy się z naszymi świeżutkimi zapasami, oznajmiam, że idę ogarnąć sidła. Trudno powiedzieć czy w tym skwarze coś zechce w ogóle wyjść na świat, ale kto tam wie? Sprawdzić nie zaszkodzi... Oczywiście zachowuję wtedy pełną ostrożność i skupienie.

Snazzy - 2015-10-08, 21:16

#SebuśWykrakał #NowyWieszcz #ProrokJakSięPatrzy

No to muszę przyznać, że mam ogromnego farta. Nie dość, że spotkałem Aren, to ta jeszcze odegnała ode mnie Muka i nawet zdobyła podopiecznego w postaci Ivysaura. Pamiętam te stwory jeszcze z czasów, gdy spokojnie żyliśmy sobie jako mieszkańcy Dystryktu Siódmego. Ich pnącza pomagały transportować wyrąbane drewno, dzięki czemu nie było trudności ani więcej śmiertelnych wypadków. W sumie to aż się zaczynam zastanawiać, czy to aby na pewno zbieg okoliczności, że Aren zdobyła właśnie go.
Moje rozmyślania niestety przerwało ciche, aczkolwiek wyraźnie burczenie czyjegoś brzucha i to raczej na pewno nie był mój żołądek. O matko, biedna Aren... przecież widzę, że ma obandażowaną kostkę, a dodatkowo zapewne jest głodna. By jakoś ją udobruchać, uśmiecham się do niej, a następnie podaję paczkę suszonych owoców, coby miała jakiś prowiant.
- Gramy w jednej lidze, prawda, mała? Dlatego myślę, że najrozsądniej byłoby się schować i najmądrzejszą decyzją byłoby schowanie się w piwnicach. Tam na pewno będzie chłodniej niż na górze, a przecież nie chcemy się odwodnić, nie? - proponuję, a następnie wyglądam ponownie przez okno. - Jeśli mogę też coś zasugerować, proponuję też udać się do szeregu budynków na zachód od parku. Tu w tych okolicznych nic więcej nie ma, więc czas przeszukać nową okolicę. Przy okazji też możemy zajść do parku narąbać odrobiny drewna, gdyby był nam potrzebny opał, okej? Masz jeszcze coś ciekawego do zasugerowania?

Kuroiyuuki - 2015-10-09, 20:57

Przez cały ten czas napięcie i emocje powodowały, że zapomniałam o jednej.. Bardzo ważnej rzeczy.
BYŁAM GŁODNA.
Donośne burczenie wprost z mojego brzucha przerwało ciszę, które panowała co prawda krótko, ale panowała... Żołądek dał jasno znać, że domaga się w końcu posiłku.. Jednak jedyne co miałam to zapewne nie zbyt pyszna Carvanha, którą zjadł Ivysaur...
Chciałam już spytać Sebastiana, czy ma może coś do jedzenia, ale ten wyprzedził moje pytanie dając mi paczkę suszonych owoców. Szybko ją otworzyłam i wręcz "zasysałam" zawartość. Nie było to może wymarzone danie, ale w tym momencie zjadłabym nawet Ponytę z kopytami! Chociaż nie wiem jak smakuje konina.. Ale w tym momencie jakkolwiek przygotowana.. Zjadłabym.
Dopiero kiedy opróżniłam całe opakowanie przypomniałam sobie o dobrych manierach..
- Dziękuję.. - odpowiedziałam w końcu.
- Dobra myśl. Piwnica w taką pogodę to doskonałe miejsce. O ile nie będzie w jakiejś więcej Muków, czy jakieś inne gluty.. Urg.. - oznajmiłam, komentując jego pomysł. Zgadzam się z jednym, piwnica będzie teraz doskonałym miejscem do schowania się. Temperatura ciągle rośnie i rośnie. Ivysaur może i z tego powodu by się cieszył, ale nie ludzie, którzy nie znoszą upałów. Nawet robota w lesie w trakcie jakiegoś była okropna..
- Skoro w okolicy nic więcej już nie ma, to po co tu siedzieć? Jestem za pójściem gdzieś indziej. Tylko zróbmy to szybko.. Nie chcę się ugotować na tym słońcu. Co do parku.. - chwilę się zamyśliłam, chcąc znaleźć jak najwięcej podpuch, które mogłyby z tego powodu wyniknąć.. I szybko, a to bardzo szybko znalazłam jedną, bardzo dużą.
- Lepiej nie. Zbliża się upał. Robi się coraz goręcej, a to oznacza, że robi się sucho. Drzewa nie lubią gdy jest sucho.. Wiesz co to oznacza prawda? - spytałam, nie czekałam jednak na odpowiedź. - POŻAR! Nie chcę się spalić. Lepiej już zostawić te drewno. Póki co będzie tak gorąco, że za ciepłem to my raczej szybko nie zatęsknimy.. Z resztą nie zapowiada się, żebyśmy go potrzebowali.. W razie czegoś.. - spojrzałam na Ivysaura. - Pewnie dałby radę nam coś przynieść. Ten gatunek lubi ciepło. I to nawet bardzo. - uśmiechnęłam się.

Snazzy - 2015-10-10, 21:17

Trochę się zaniepokoiłem, gdy dostrzegłem, że Aren zaczęła pałaszować całą paczkę, ale uznałem, że w następnych kryjówkach na pewno znajdziemy też coś do jedzenia albo ewentualnie stworzenie, które będziemy mogli poświęcić na jedzenie. A na razie czas się chyba ruszyć, prawda? W tym celu podchodzę do dziewczyny i wrzucam do jej plecaka kawałki drewna, latarkę i butelkę ze żrącym środkiem, o ile jest ona szczelna.
- Nie ma sprawy, myślę osobiście, że powinniśmy sobie pomagać, więc... na zdrowie? Chociaż moim zdaniem nie powinnaś od razu wyjadać wszystkich, ale cóż, stało się - wzdycham, a następnie potakuję. - Masz rację, dlatego chyba nie będziemy ryzykować i od razu idziemy na północny zachód, okej? Zgaduję, że nie masz żadnej broni, a ja mam tylko siekierę, więc uznajmy, że w przypadku zagrożenia będziesz uciekać, a ja postaram się przytrzymać trochę przeciwnika, dobrze? - proponuję, a następnie nie czekając na odpowiedź dziewczyny i zmierzam do szeregu budynków znajdujących się na zachód od Central Parku. Zamierzam się wpierw znowu rozejrzeć wnikliwie po mieszkaniach, a dopiero na koniec zejść do piwnic. W międzyczasie też jestem w stanie gotowości, by zaatakować bądź bronic się narzędziem., gdyby wyskoczyła na nas jakakolwiek istota wrogo nastawiona.

Kuroiyuuki - 2015-10-10, 22:29

- Co ci poradzę.. Jestem głodna. Nie jadłam niczego od wylądowania na arenie... Uwierz, że latanie z pustym brzuchem i oddanie jedynej ryby dla Ivysaura to wielkie poświęcenie.. Chociaż nie ma co, opłacało się. - skierowałam swój uśmiech w kierunku dinozaura, który mimo, że był ze mną dość krótko już zagościł w moim serduszku i trudno będzie się z nim rozstać czy zginąć..
Plecak zrobił się nieco ciężki kiedy wpakował do środka jeszcze dodatkowy ładunek.. Ale, nie było tak źle. Słaba nie jestem!
Ucieszyłam się nieco gdy Sebastian przyznał mi rację. W Siódemce zwykle mnie lekceważyli i niezbyt liczyli z moim zdaniem, ale taka odmiana była bardzo miła.. Ktoś w końcu skomplementował moje uwagi! A kiedy w naszym rodzinnym domu mówiłam, że lepiej nie pchać się do lasu, to oczywiście mnie lekceważyli, a potem atakowały stada Gończych Bedrilli!
- Jedyne co miałam do obrony to porządny kij, ale użyłam go, żeby odgonić Muka z pod wejścia.. - mruknęłam, ale przynajmniej glut sobie poszedł! Na coś się kijaszek przydał. Niech spoczywa w pokoju.
- Niech ci będzie.. Ale wiedz, że póki mam Ivysaura nie ucieknę! Słucha się jedynie mnie.. I pewnie nawet jakbym mu powiedziała, niezbyt by się chciał ciebie słuchać.. Chociaż.. Kto go wie? Może i by cie polubił. - oznajmiłam z nadzieją, że nie będziemy zmuszeni do tego planu. Nie chcę go zostawiać! To jedyna osoba, której mogę w stu procentach zaufać na tej arenie. Nie mogę go zostawić i sobie uciekać, jedziemy na tym samym wózku. To byłoby jak zostawienie go na pastwę losu.
Kiedy chłopak tylko ruszył w kierunku wyjścia podreptałam za nim, starając się nadążyć i jednocześnie nie opóźniać naszego marszu.
- Ivysaur, bądź czujny. - mówię do stwora nie chcąc by coś nas nagle zaatakowało. Nie mówię tu tylko o ludziach, pokemony też się tutaj czają jak nic.
- Jeśli zobaczyłbyś coś zdatnego do zjedzenia.. Rattatę czy coś podobnego, postaraj się to jakoś złapać.. Pewnie masz w zanadrzu jakieś sztuczki co? - zaśmiałam się, po czym skierowałam głowę w kierunku Sebastiana.
- W plecaku mam takie zabójcze jagody.. Lepiej ich nie jedz. Pamiętaj o tym. Nie chce żebyś przez nie zginął.. - wypowiadając te słowa, w moim głosie było wyraźnie słychać troskę. To aż nieco dziwne.

Did - 2015-10-11, 00:54

- Pora wracać. - westchnęłam, poprawiając plecak.
Gdy tylko wrócę do bunkru, zostawiam w nim wszystkie rzeczy, które mam przy sobie z wyjątkiem szabli. Ta może mi się bardzo przydać podczas mojej misji. Jakiej misji? Odpowiedź jest bardzo prosta, nie tracąc czasu biorę do ręki pustą butelkę wody oraz landrynkę, którą daję do powąchania Sandowi. Jeśli nie wyczuje w niej nic podejrzanego, biorę ją do ust i wyposażona jedynie w moje początkowe ubrania, szablę oraz butelkę, biegnę w stronę stawu, który widziałam podczas pierwszego dnia. Zapewne nie znajdę w nim zbyt czystej wody, ale przynajmniej będziemy o dwa litry cieczy do przodu. Podczas biegu staram się skupić jedynie na swoim celu, by jak najszybciej do niego dotrzeć i wrócić równie szybko z napełnioną butelką. Jestem przyzwyczajona do biegu, więc powinno mi się udać. Do tego, landrynka, którą ssę, sprawi, że zacznę produkować więcej śliny, dzięki czemu będę mogła nawadniać swój organizm. Poza tym, to cukier, a cukier dodaje energię!
- Niedługo wrócę, ale jeśli wpadłabym w tarapaty, krzyknę głośno słowo "Marchewka", dobrze? - mówię do towarzyszy przed wyruszeniem.
Oby nic nie przytrafiło mi się po drodze. Jestem ciekawa jak wielu uczestników miało spotkanie z dzikimi pokemonami. Ja już miałam i raczej nie chciałabym tego powtarzać. Chociaż, kto wie, co przyniesie mi los. Mogę mieć tylko złudną nadzieję, że tym razem będzie dla mnie łaskawy.

Molin - 2015-10-11, 01:44

Wróciłam się razem z May i także zdecydowałam się czegoś poszukać. Jednak najpierw było coś ważniejszego do zrobienia. Wzięłam kawałek ubrań naszej wcześniejszej ofiary, po czym zawinęłam w nim lusterko i przykucnęłam przy Sandshrewie.
- Chloe ma dla Sanda dla ciebie zadanie. Nie powinno mu się przy tym stać nic złego, ale jeśli z jakiegoś powodu odmówi jego wykonania to nie będzie większego problemu. W każdym razie, jeśli wszystko się uda to dostanie nagrodę - powiedziałam - Chloe da ci to lusterko, a Sandy postara się przekopać mniej więcej do połowy parku. Upewniając się, że nikogo tam nie ma, wyjdzie na powierzchnie i wyciągnie otrzymany przedmiot, po czym wykorzystując to, że panuje susza i jest niezwykle gorąco, przy pomocy lusterka odbije promienie w stronę jakiegoś suchego kawałka drewna czy trawy i wywoła pożar. Z tego co wie Chloe, Pokemony gatunku Sandshrewa nie żyją w lasach, a bardziej w jaskiniach czy pod ziemią, więc nic złego nie powinno się żadnemu z nich stać. Sand natomiast szybko schowa się do tunelu, dzięki czemu też będzie bezpieczny - wyjaśniłam mu wszystko.
Jeśli wyrazi zgodę, biorę zawinięte lusterko i wiążę dwa końce materiału przez ramię Sanda, tak, żeby trzymało się mocno na jego plecach. Później ściągnie to z siebie przy pomocy swoich pazurów. Jednak kazałam mu wyruszyć dopiero za chwilę, na wszelki wypadek, żeby przypadkiem pożar nie napotkał też May. Spytałam się go też czy nie zna żadnego źródła czystej wody, z którego moglibyśmy skorzystać.
Jednak nie mogłam zostać tu bezczynnie. Podałam Calebowi jeszcze trochę lekarstwa - odrobinę, mając nadzieję, że to zwalczy gorączkę. Nieco się boje dawać mu więcej, tym bardziej, że nie mamy podanej żadnej informacji jak ta substancja działa. Poprosiłam go też, żeby spróbował zrobić łuk z posiadanego przez nas patyka i nici. Sama natomiast wzięłam piłę, łom oraz częściowo wypełnioną butelkę wody do plecaka, wcześniej wyciągając z niego całą resztę rzeczy. Następnie ruszam na kolejne poszukiwania po szkole. Po pierwsze - rozglądam się za rzeczami które mogła pominąć May lub uznać je za niepotrzebne. Kamienie nadające się na pociski do procy, najlepiej ostro zakończone, ale niekoniecznie, wytrzymalsze patyki, kawałki drewna i twardych materiałów. Po drugie - woda. Jeśli Sand zna jakieś miejsce które jest niedaleko to tam wyruszamy. Jeśli nie - przeszukuje łazienki czy stołówkę sprawdzając, czy aby nie ma tam już żadnego źródła wody. Wiem, że wszystko jest stare i zniszczone, ale kto wie czy z takiego kranu nie poleci parę kropel wody? Jeśli będzie w miarę zdatna do picia do wypełniam butelkę do pełna. I poza tym - szukam też innych przydatnych rzeczy za którymi rozglądaliśmy się wcześniej. Różne specyfiki, jodyna, nożyczki czy taśma, albo inne narzędzia. Wykorzystuje też łom do dostania się w miejsca które wcześniej mogły być niedostępne dla May. Jeśli w trakcie poszukiwań skończyłoby mi się miejsce w plecaku to po prostu wracam, odstawiam rzeczy i ruszam dalej.

Dexter - 2015-10-11, 10:26

Cieszę się, że zaczyna mi się polepszać. Z gorączką można żyć, to zawroty głowy i ból były najgorsze. Nosi mnie ze złości, że pozwalam dziewczynom wszystkim się zajmować, a sam jestem kulą u nogi. Teraz jednak, kiedy wyraźnie lekarstwo zaczęła działać i ja mogę pomóc. Jakoś ... .
Spoglądam za wybiegającą May i za wybierającą się na poszukiwania Chloe. Znów zostaję sam w bunkrze. Niejako założyły, że będę tutaj bezpieczny, a w razie niebezpieczeństwa, obronię naszą bazę. Nas zapas broni coraz bardziej się powiększa. Cieszy mnie to. Szczególnie, że posiadamy broń zarówno do walki na dystans jak i w zwarciu.
Kiedy zostanę sam, robię coś, czego chyba jeszcze zbyt dobrze nie zrobiliśmy. Mianowicie przeszukuję dokładnie bunkier. Kiedy tutaj zeszliśmy, po prostu omietliśmy go wzrokiem, a ze względu na Sanda nie odważyliśmy się na a) głośne i b) dokładnie przeszukiwanie. Poza tym mój stan nie pozwalał na spokojnie rozglądanie się. Liczyła się każda sekunda. Teraz mam czas ... całe jego mnóstwo.
Wstaję i zabieram się za przeglądanie wnętrza. To bunkier. W szkole. Nie chcę wierzyć, że nie ma tutaj niczego więcej. Skoro mieli bunkier to musieli się na coś przygotowywać. Pukam w ściany, czy nie ma gdzieś ukrytego przejścia. Sprawdzam też kąt w którym wcześniej spał pokemon, czy nie pilnował czegoś wartościowego.
Cały czas jednak pozostaję czujny i nasłuchuję. Jeśli usłyszę zbliżające się kroki, które nie będą należały dla Chloe lub May, staję obok drzwi, ukryty w cieniu, gotowy by zaatakować. Być może napastników będzie więcej, dlatego będę miał tylko jedną szansę. Nie wygram z dwójką, nie mówiąc już o trójce, a nie chcę odejść nie zabierając nikogo ze sobą. Dlatego też, kiedy ktoś wejdzie do środka i nie będą to moje sojuszniczki, nie będę zadawał pytań. Korzystając z elementu zaskoczenia, wychylam się w przód i wbijam sztylet w tętnicę ofiary, po czym staram się wrócić w cień. Być może uda mi się przeżyć?

Daisy7 - 2015-10-11, 15:00

No to jedziemy z tym koksem! Zaczynamy tradycyjnie od Thaddeusa i Angel? Czemu by nie. Dwójka osiemnastolatków postanowiła napełnić wodą z jeziora wokół Rogu Obfitości kilka pustych butelek, których nikt przedtem nie zabrał. Tak na wszelki wypadek, gdyby organizatorzy postanowili wysuszyć ten zbiornik wodny albo wpuścić do niego jakąś substancję trującą. Teoretycznie obydwie te możliwości są mało prawdopodobne, ale przezorny zawsze ubezpieczony, prawda? Łącznie pozyskali 3,5l wody do swojej dyspozycji.
Astrid razem z Connelem nazbierali trochę drewna na opał, starając się wybierać to, które nie będzie się zbytnio dymić. Bez problemu rozpalili ognisko i upiekli na nim całe mięso, jakie posiadali. Ze względu na gorące powietrze, jakie biło od płomieni, po zakończonym procesie pieczenia mięsiwa, zgasili palenisko. Niestety nie wzięli pod uwagę tego, że mięsko piekąc się na świeżym powietrzu „wypuściło” mocne i kuszące zapachy. Zanim dziewczyna ruszyła, by sprawdzić sidła, jakie zastawiła w okolicy, do obozowiska przybyła mała wataha złożona z trzech Mightyen.
- Oż w mordę – wyszeptał trzynastolatek, zamieniając się w słup soli. Wygląda na to, że tym razem nie ma w zanadrzu żadnego sprytnego planu, a wilki jak na złość nie boją się i powoli podchodzą coraz bliżej was, powarkując złowrogo.
May zdecydowała się na dosyć szalony pomysł opuszczenia dotychczasowego bunkra w celu udania się nad staw i zdobycia stamtąd wody pitnej. W szkole zostawiła wszystko oprócz szabli i dwulitrowej butelki. Nie czekając, aż na dworze zrobi się jeszcze goręcej, opuściła budynek i pomknęła jak strzała w stronę parku. W międzyczasie ssała jedną z landrynek, które Sandshrew uznał jako zdatne do spożycia. Słodki cukiereczek rzeczywiście dodał dziewczynie energii, ale jednocześnie pobudził jej pragnienie. Dotarłszy nad staw, Ludenberg wypiła trochę wody, a potem napełniła butlę i zaczęła wracać. Bieg z dwulitrowym balastem nie należał do najprzyjemniejszych, ale ważne, że jej się udało. Wróciła cała i zdrowa, chociaż przepocona i zmęczona do bunkra, a tam czekała ją miła niespodzianka. Otóż Caleb jako jedyny wpadł na genialny pomysł dokładnego przeszukania schronu. Po kilku minutach za stertą gratów znalazł sporą skrzynię. Otworzywszy ją, o mało nie zapiszczał z radości. W środku znajduje się: 12 porcji pełnowartościowych, sycących, suszonych posiłków, 2 pięciolitrowe butle z czystą wodą oraz folię życia. Niestety nie starczyło mu czasu na zrobienie łuku, o który poprosiła go Chloe. A właśnie, Chloe! Dziewczyna najpierw podała towarzyszowi odrobinę lekarstwa (gorączka została w końcu zbita), następnie zapytała ziemnego jeża o pobliskie zbiorniki wodne, lecz odpowiedź była negatywna, a potem posłała go z tajną misją polegającą na przekopaniu się do połowy parku i spróbowaniu spowodowania tam pożaru przy pomocy lusterka, jakie zamontowała mu na grzbiecie używając do tego bluzki po Keiu. Kiedy Sandshrew ruszył, jego opiekunka ogarnęła miejsce w plecaku i poszła na dokładne przeszukiwania szkoły z nadzieją, że jej koleżanka coś przeoczyła. Okazało się, że nie, więc Chloe wróciła z pustymi rękami do bunkra, w którym zastała uradowanych sojuszników. Ciekawe jak radzi sobie mały odważniacha.
Krótko, ale dramatycznie na temat drużyny złożonej z Aidena, Inerri, Charlotte i Riven. Zespół dalej przeszukiwał kamienicę. Na koniec zostawili sobie dach. Gdy tylko Taurett zbliżył się do krawędzi, Charlotte i Riven popchnęły go, czego rezultatem było zrzucenie chłopaka. Zgon nastąpił natychmiast, o czym zakomunikował wystrzał z armaty. Inerri patrzyła zszokowana na swoje sojuszniczki.
- Sorry, ale prędzej czy później musiałybyśmy go zabić. Jest za mało żywych trybutów, aby bawić się w sojusz czteroosobowy – wyjaśniła Ragbone tonem bardzo neutralnym, wręcz znudzonym.
Dwunastoletnia Oseas zaczęła drżeć. Jej oczy zaszły łzami, lecz po chwili jej twarz zmieniła się z przerażono-smutnej na wkurzoną do granic możliwości. Zacisnęła pięści i rzuciła się biegiem na swoje „koleżanki”.
- Wy s*ki! – wrzasnęła, wydobywając scyzoryka.
Najpierw rzuciła się na Charlotte. Nie musiała się z nią długo cackać, ponieważ po chwili zleciała z dachu i skończyła tak samo jak jej ofiara.
- Nie daruję ci tego, po*ebana dzi*ko! – krzyknęła ponownie Inerri, tym razem rzucając się z ostrym przedmiotem na zszokowaną Riven. Jeden cios w szyję i po sprawie. Carten nie żyje.
Na dachu z żywych osób została już tylko Inerri. Załkała cicho, a potem osunęła się na podłoże i zemdlała (ale żyje!).
Została nam ostatnia dwójka, która zawiązała między sobą sojusz. Sebastian po „nakarmieniu” Aren, wraz z nią opuścił budynek, a raczej miał taki zamiar. Przed drzwi bloku wrócił ich „znajomy” – Muk. Chyba jednak nie zaciekawiło go nic, co wypadło ze śmietników, w które Evan rzuciła patykiem. Ivysaur wykonał pozycję gotowości do ataku, jednakże nie robi nic, zanim nie otrzyma poleceń od swojej nowej pani.
I co tam u Sandshrewa zapytacie? Niestety jego misja zakończyła się niepowodzeniem, gdyż w trakcie przekopywania się, wpadł do wielkiej jamy Onixa. Wrogi Pokemon zabił ziemnego jeża :c

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angel Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate, 1,5/1,5l wody w butelce); sojusz z Thaddeusem.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - posiada: wodę, jedzenie, mały nóż, nieżywego Raticate, 2/2l wody w butelce; sojusz z Angelą; ranny w obydwie kostki - opatrzone.
Astrid Stone (d. 2) - posiada: włócznię, 21 plasterków suszonego mięsa, krzemień, upieczone Rattaty (2), linki, druciki; sojusz z Connelem.
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: plecak (łom, piła ręczna, 0,25/1l wody w butelce); sojusz z Calebem i May.
Caleb Marine (d. 3) - posiada: sztylet, 3x grubą moro bluzę z kapturem, koc, lekarstwo (zostało 3/5 buteleczki), 8 plasterków suszonych owoców, paczkę krakersów - 18szt., odłamki szkła, latarkę, buteleczkę wody utlenionej, mnóstwo gazików, przeterminowane tabletki na ból głowy, 3 ostre kamienie, 17 plasterków suszonego mięsa, koc, nić, 19 twardych landrynek w metalowym pojemniczku, giętki patyk, mechaniczna proca, ubranie po Keiu (kurtka, spodnie, buty), szabla, nóż, 12 porcji suszonych posiłków, 2x 5/5l wody w butelce, folia życia; sojusz z Chloe i May; ciężko ranny w czoło – obandażowane.
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura, plecak (butelka z prawie pełną wodą, bandaż, krzesiwo, 12 trujących jagód, kawałki drewna - 2, latarka, buteleczka z silnie żrącą substancją - 400ml); jest lekko ranna w kostkę – obandażowana, prawie wyleczona; sojusz z Sebastianem.
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę, buty trapery z kolcami (założone), 1,8/2l wody w butelce, 15 suszonych owoców; sojusz z Aren.
Inerri Oseas (d. 11) - posiada: pieczonego Magikarpia, scyzoryk; w stanie utraty przytomności.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, plecak (szabla, 2/2l wody w butelce); sojusz z Chloe i Calebem.
Connel Vanders (d. 12) - posiada: łuk i strzały (8), 1/1l wody w butelce, upieczonego Unfezanta, upieczoną Starvie, 2x pióra; sojusz z Astrid.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.
Aiden Taurett (d. 4) - zepchnięty z dachu kamienicy przez Charlotte i Riven.
Charlotte Ragbone (d. 10) - zepchnięta z dachu kamienicy przez Inerri.
Riven Carten (d. 6) - zabita przez Inerri poprzez dźgnięcie scyzorykiem w szyję.

Mhrok może odebrać 3000$.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 14 października br., godz: 15:00.

Gwen Brown - 2015-10-11, 16:33

Robota szła całkiem sprawnie. Dalej grzało niemiłosiernie, ale jednak trzeba było ogarnąć to mięcho. Grzechem byłoby gdyby się popsuło. W międzyczasie ciszę przerwały armatnie wystrzały. Jeden, drugi... O wow! Trzeci! I to praktycznie jeden za drugim.
- Że ludziom chce się naparzać w takim upale. Ale z drugiej strony maleje szansa aby niechcący wpaść na innych- rzuciłam.
Czyli zostało nas dziesięcioro. Jest rozmach. To chyba pierwsze Igrzyska, gdzie ludzie padają jak muchy. Kurcze, przecież dziś jest dopiero drugi dzień! Tymczasem nasza względnie dobra sytuacja przybrała dość nieprzyjemny obrót. Wspominałam, że było gorąco jak na pustyni? No tak. I że łudziłam się, że nic do nas nie przytupta? No to moje nadzieje trafił szlag. Aromaty z ogniska przywabiły drapieżniki w postaci trzech Mightyen. Wilczki niespecjalnie się nas obawiały, ba zaczynały podchodzić coraz bliżej. Z taką watahą nie ma żartów. Teraz przyszły trzy, ale cholera wie ile ich tam krąży po lesie. Czy w ogóle są jakieś inne... Za dużo niewiadomych, a sytuacja robiła się coraz bardziej dodupna. Mocniej ścisnęłam w dłoni włócznię.
- Żadnych gwałtownych ruchów. Powolutku wycofujmy się do jaskini. Jeśli będzie trzeba spróbuję odwrócić ich uwagę, ale bądź gotowy do ataku.- cedzę przez zęby szeptem, nie spuszczając oczu z Mightyen.
Na razie trzeba będzie wdrożyć plan "A" czyli powolutku się wycofać. Ale niewykluczone, że piesełki nie zechcą współpracować i mogą próbować atakować. No to przechodzimy do planu "B", a mianowicie rzucam w ich stronę jedną z Rattat. Zapasów ci mamy dostatek, jeden szczurek mniej nie zrobi różnicy. Szczurkiem w wilki i choda! Najlepiej gdzieś wysoko- na jakieś drzewo czy w jakiś wyżej położony punkt w jaskini, tak aby wilczki nie mogły się do mnie dobrać. A gdyby było już całkiem do dupy, próbuję się bronić włócznią. Nie wiem jak, ale muszę pilnować się, aby mnie któryś skurczybyk nie zaszedł od pleców. W czasie walki nie ma czasu na jakieś półśrodki- trzeba atakować jakkolwiek, byle przyniosło to korzystny dla mnie skutek. Chociaż z potencjalną trójką przeciwników może być to czyste samobójstwo. Ale nie zamierzam dać się im zagryźć. Jeśli trzeba będzie poświęcę nawet Connela, żeby jego zeżarły. Byle samemu przetrwać. Dla Dwójki!
Ale dla jasności- jeśli da się z tego wyjść bez jawnej jatki, staram się tak to zakończyć. Nie prowokuję starcia z wilkami.

Sebuś - 2015-10-12, 19:56

Czyli jesteśmy sehr kaput. Oto bowiem Muk powrócił na swoje stanowisko przy wejściu, a my ponownie zostaliśmy uwięzieni w budynku... znaczy Aren po raz pierwszy, a ja, niestety, drugi. Chyba zaczynam powoli przeklinać, iż zdecydowałem się tutaj wejść, skoro nic ciekawego nie znalazłem, ale cóż, mogło być gorzej. W każdym razie zastanowienie jest ciężkie, bowiem możemy albo wypłoszyć Muka z pomocą Ivysaura, albo znaleźć inną drogą ucieczki, a skoro jesteśmy na parterze... okna!
- Dobra, Aren, bierz bulwiastego pod pachę, idziemy inną stroną - komunikuję, po czym chwytając pewniej siekierę zmierzam do okna, które wychodzi na drugą stronę albo na którąś z bocznych uliczek - wszędzie dobrze, byle jak najdalej od tego gluta. Gdy już zaś dojdziemy do tego odpowiedniego miejsca, zamachuję się, by wybić dziurę w szybie z pomocą toporka, a następnie oczyścić ją ze szkła, które może nas poranić. Na sam koniec zaś wychodzę jako pierwsze, potem zamieram pomóc swojej koleżance z dystryktu oraz jej podopiecznemu, a na sam koniec - zwiewamy do tych budynków na wschód od parku... o ile oczywiście wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Kuroiyuuki - 2015-10-12, 20:31

Serio się wkurzyłam widząc tego przebrzydłego Muka przy drzwiach. Dlaczego nie mógł zainteresowany śmieciami tam zostać, tylko przykleił się do tych drzwi.. Jakby je kurcze pokochał. Na prawdę nie do zniesienia!
Miałam wręcz ochotę wykorzystać Ivysaura, żeby jakoś mu dokopać.. Ale nie znałam zbytnio jego umiejętności. Ba! Nawet nie potrafiłabym wydać mu rozkazu! W życiu nie używałam pokemonów w ten sposób, mało tego, jedynie się z nimi przyjaźniłam.
Darem z nieba był pomysł Sebastiana. Niby tak oczywisty, ale jakoś w tym momencie nie byłabym w stanie go wymyślić. Wyjście oknem to jeden z lepszych pomysłów i żeby tego mało nie trzeba będzie przejmować się glutem.
W między czasie, gdy on przygotowywał nam wyjście ja oraz Ivysaur staliśmy na straży, gdyby glut postanowił wejść do środka i nieco nas.. Udupić.
- W razie czego Ivysaur, postaraj się uśpić Muka. Wiem, że coś takiego potrafisz, często widziałam twoich pobratymców usypiających przeciwników. Ale zrób to tylko wtedy gdy wejdzie do środka i będzie chciał nam coś zrobić. - mówię do stworka, w międzyczasie czekając, aż wyjście będzie gotowe, a wtedy używając wszystkich sił staram się podnieść Ivysaura i pomóc mu wyjść przez okno po czym sama wychodzę na wszelki wypadek i tak uważając na wszelkie ostre krawędzie, by w końcu razem z Sebastianem ruszyć do wybranego przez nas miejsca. Chciałam zająć jakieś nowe tereny najszybciej jak się da, nim pogoda zbytnio się rozhula.

Did - 2015-10-13, 22:50

Udało mi się! Udało! Jeśli jestem zdolna zrobić coś takiego, to mogę również wykonać plan, który chodzi mi po głowie od dłuższego czasu! Zawsze marzyłam, żeby to zrobić, a teraz? Teraz mam idealne warunki do tego! Aczkolwiek, zaczekajmy z tym.
Na razie muszę się ogarnąć i trochę odetchnąć. Przyda mi się solidne nawodnienie organizmu, a jako, że mamy pod dostatkiem wody, to mogę wybrać sobie tą najczystszą! Po zgaszeniu pragnienia, biorę trochę zapasów, żeby odzyskać energię, straconą podczas biegu. (Jeśli będzie mi się chciało pić po jedzeniu, to oczywiście to robię)
Następnie ściągam z siebie cienką bluzę i próbuję z niej zrobić coś w rodzaju czapki, która ochroni mnie przed promieniami słonecznymi. Resztę czasu, aż do momentu, w którym moim towarzysze będą gotowi do wyjścia, odpoczywam pod ścianą bunkru.
Kiedy już wszystko załatwimy, zabieram z sobą szablę, sztylet, dwa ostre kamienie i kawałek szmaty, po czym wraz z towarzyszami wyruszam dopełnić plan, który krąży mi po głowie od dłuższego czasu. Jaki plan? To proste! Teraz podczas suszy cały park jest idealnym miejsce, żeby urządzić na tej arenie prawdziwe piekło. Wystarczy jedna iskra, a pójdzie z dymem. To fakt, że wraz ze sobą pochłonie wiele istnień, ale to nie nasza wina. To nie my nas tutaj zamknęliśmy! Czas podłożyć ogień, czas wypłoszyć zwierzynę z lasu. Wszyscy uciekną od ognia. Wszyscy się przestraszą. Co do samego podkładania ognia, podkładam go w lewym, dolnym rogu parku. Używam do tego kamieni, którymi staram się wykrzesać śmiertelną iskrę. Podczas całej akcji jestem czujna i gotowa do obrony. Oczywiście, jeśli któryś z moich towarzyszy będzie chciał zmienić plan, słucham się go. Do tego, ważny jest fakt, że rozpalanie ognia mam w małym paluszku. Po całej akcji, uciekam wraz towarzyszami do bunkra.


#dopiszcośdlamnieMolu ._.
#Moluładniejopiszeakcję
#słuchamsięMola
#dupasłonia

Molin - 2015-10-14, 14:21

Wykorzystując to, że Calebowi udało się znaleźć dość dużo zapasów przydałoby się trochę posilić. Wcześniej mieliśmy ograniczone zasoby, ale teraz nie ma z tym problemu. Mimo wszystko, po odkręceniu butelki wody najpierw sprawdzam jej zapach i ogólnie stan, to samo z jedzeniem. Wątpię żeby w bunkrze ktoś trzymał zatrute zapasy, ale jeśli to pułapka zastawiona przez organizatorów? W końcu to dziwne, że udało nam się znaleźć aż tak dużo jedzenia w jednym miejscu. Oczywiście jeśli zauważę, że z wodą lub jedzeniem jest coś nie tak to informuje o tym May.
Następnie trzeba się w końcu zabrać za łuk, proszę przy tym o pomoc Caleba. Broń mam zamiar stworzyć z patyka i nici które wcześniej znaleźliśmy, a jeśli chodzi o strzały - biorę wcześniej znalezioną piłę i przy jej pomocy niszczę kawałek skrzynki, oczywiście wcześniej wyciągając i odkładając w bezpieczne miejsce rzeczy. Staram się wyciąć kilka podłużnych kawałków, a następnie naostrzyć ich końcówki. Nic lepszego nie będziemy mieć na ten moment. Oczywiście przy tym wszystkim uważam żeby nie zrobić sobie żadnej krzywdy.
Jako że Sand nie wraca już od długiego czasu, wydaje mi się, że sami będziemy musieli wziąć sprawy w swoje ręce. Bierzemy procę, łuk, "strzały", ostre kamienie i landrynki, a także szable i sztylet. Z cienkich bluz od organizatorów stworzyliśmy sobie okrycia na głowę - po prostu związaliśmy je żeby chroniły nas przed słońcem. Głównie plan jest taki - dostać się do parku i podpalić go. May nie powinna mieć z tym problemu. Niesie przy sobie sztylet i szable, natomiast my z Calebem łuk, procę, jedną z szabli i resztę wyżej wymienionych przedmiotów. Nie możemy się też za bardzo śpieszyć i przemęczać ze względu na suszę, więc nie biegniemy i jesteśmy ostrożni na każdym kroku, nasłuchujemy i rozglądamy się za wrogami. W razie czego najpierw do akcji wkraczamy my z Calebem - staramy się go zestrzelić za pomocą łuku lub procy, gdzie za pociski posłużą nam landrynki, lub w sytuacji w której będziemy mieć pewność że trafimy w przeciwnika - kamienie. Natomiast jeśli komuś uda się do nas zbliżyć to rozprawia się z nim May, lub ja za pomocą szabli którą także noszę u swojego boku. Gdy tylko dostaniemy się do parku May wznieca ogień, a gdy upewnimy się, że ten za chwilę nie zgaśnie - wracamy do bunkra, oczywiście tak samo ostrożnie jak wcześniej.
Po powrocie najpierw idę do bunkra napić się wody i ew. zaspokoić inne potrzeby, po czym ruszam na piętro szkoły razem z procą i ustawiam się przy jednym z okien od strony drogi. Skoro las płonie to reszta będzie musiała uciekać, dlatego przy pomocy procy staram się ich powystrzelać, jeśli kogokolwiek zobaczę. Staram się też znaleźć na tyle dobre miejsce żeby ciężko było mnie z niego wypatrzeć, a w razie czego chowam się za ścianą.

Daisy7 - 2015-10-14, 18:46

Astrid i Connel znaleźli się w trudnym położeniu. Wilki nie chciały dać za wygraną i gdy trybuci robili krok do tyłu, te wykonywały dwa do przodu. Było jasne jak Słońce, że lada moment rzucą się na naszą dwójkę.
- Było fajnie, ale trzeba skończyć tą idiotyczną grę – wyszeptał chłopak, uśmiechając się tajemniczo, po czym błyskawicznie wyciągnął łuk i strzelił w jednego z psowatych celując prosto w jego klatkę piersiową. - Chodźcie wilczki, chodźcie! – krzyknął tonem szaleńca.
„Walka” nie trwała długo. Zanim trzynastolatek został zagryziony przez ostatnią Mightyenę, udało mu się zabić dwie pozostałe. W tym czasie Astrid zdążyła zwiać na drzewo i stamtąd rzucić w ostatnią w ostatniego drapieżnika włócznią. Nie trafiła, ale przestraszyła go, więc zwiał. Zanim szesnastolatka zdążyła zejść, na miejsce zbrodni przyleciał poduszkowiec, by zabrać ciało chłopaka. Szkoda, że razem z nim wszystko co przy sobie posiadał.
Sebastianowi, Aren i Ivysaurowi udało się wydostać z budynku przez wybite okno. Nie zwlekając z niczym, pomknęli ku budynkom położonym na wschód od Central Parku. W pierwszej kolejności trafili na starą wędzarnie, gdzie znajduje się sporo wysuszonego mięsiwa. Trzeba jednak uważać, bo nie każde zdążyło się ususzyć i niektóre są popsute, a przy tym śmierdzą na kilometr. Zostając tu dłużej, można się nawet udusić.
Angel i Thaddeus bez zmian – cały czas koczują przy Rogu Obfitości schowani w cieniu. Inerri natomiast leży omdlała na dachu budynku i jeśli szybko się nie obudzi, prawdopodobnie umrze z powodu przegrzania organizmu.
Najciekawiej dzieje się u trójki sojuszników. Po najedzeniu się, napojeniu, zrobieniu łuku przez Chloe i zostawieniu kilku rzeczy w bunkrze, dziewczyny postanowiły opuścić kryjówkę, by wywołać pożar w Central Parku. Tylko Caleb został w szkole (nie odpisał, a wy nie możecie za niego zdecydować, że idzie). Kiedy ogień zajął się wysuszoną trawą w południowo-zachodnim fragmencie parku, trybutki zaczęły zwiewać z powrotem do szkoły podstawowej. Niedaleko ich bazy zostają zaatakowane przez Raichu. Ognisty szczur raczej nie ma przyjacielskich zamiarów, o czym świadczą jego naelektryzowane poliki gotowe do zadania śmiertelnego ciosu przy pomocy prądu.
Po krótkiej chwili ogień rozprzestrzenił sił nieco i wywołał tak duży dym, że wszyscy na arenie są go w stanie zobaczyć, jeśli tylko spojrzą w odpowiednią stronę na niebie. Nawet nie wiecie jak bardzo to ożywienie akcji spodobało się widzom!
Bum! A cóż to?! Ktoś umarł? Organizatorzy postanowili hojnie ukrócić męki Caleba i gdy został sam w bunkrze, wpuścili tam kilka (sześć) wygłodniałych Houndoomów. Wilki w mgnieniu oka zamordowały nastolatka i wyjadły jego zapasy, a przy tym także trochę jego ciałka. Co gorsza postanowiły się tam osiedlić! Ciekawe jak zareagują na to Chloe i May.

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angel Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate, 1,5/1,5l wody w butelce); sojusz z Thaddeusem.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - posiada: wodę, jedzenie, mały nóż, nieżywego Raticate, 2/2l wody w butelce; sojusz z Angelą; ranny w obydwie kostki - opatrzone.
Astrid Stone (d. 2) - posiada: włócznię, 21 plasterków suszonego mięsa, krzemień, upieczone Rattaty (2), linki, druciki.
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: sztylet, plecak (łuk, kiepskie strzały - 10, 19 twardych landrynek w metalowym pojemniczku, mechaniczna proca); sojusz z May; czapka z ubrania na głowie.
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura, plecak (butelka z prawie pełną wodą, bandaż, krzesiwo, 12 trujących jagód, kawałki drewna - 2, latarka, buteleczka z silnie żrącą substancją - 400ml); jest lekko ranna w kostkę – obandażowana, prawie wyleczona; sojusz z Sebastianem.
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę, buty trapery z kolcami (założone), 1,8/2l wody w butelce, 15 suszonych owoców; sojusz z Aren.
Inerri Oseas (d. 11) - posiada: pieczonego Magikarpia, scyzoryk; w stanie utraty przytomności.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, plecak (---); sojusz z Chloe; czapka z ubrania na głowie.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.
Aiden Taurett (d. 4) - zepchnięty z dachu kamienicy przez Charlotte i Riven.
Charlotte Ragbone (d. 10) - zepchnięta z dachu kamienicy przez Inerri.
Riven Carten (d. 6) - zabita przez Inerri poprzez dźgnięcie scyzorykiem w szyję.
Connel Vanders (d. 12) - zabity przez Mighteynę.
Caleb Marine (d. 3) - zabity przez Houndoomy.

Chmurek może odebrać 4000$.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 17 października br., godz: 18:45.

Gwen Brown - 2015-10-14, 22:43

Sytuacja była kiepska. Nawet bardzo. I kiedy już zaczynałam myśleć, że pożegnam się z życiem... ćpun zwrócił na siebie uwagę wilków. Niewiele myśląc rzuciłam się do ucieczki. Mój towarzysz, jak łatwo się domyślić nie wyszedł cało z tej przygody. Kiedy ostatni z wilków w taki czy inny sposób się zmył, miałam chcęć przeszukać ciało Connela. I wtedy ci z Kapitolu: "A takiego wała!" I przysłali poduszkowiec. Kurna, jak tak to się ociągają, a jak bym skorzystała to od razu są! Najbardziej było mi szkoda nie żarcia, nie łuku... tylko butelki na wodę.
- Kurna poważnie? Nawet zza grobu będziesz mnie udupiał?- rzuciłam w przestrzeń za znikającym w oddali poduszkowcem. Złośliwość rzeczy martwych nabrała właśnie nowego znaczenia...
Tymczasem na placu boju zostały jeszcze dwie ubite przez Connela Mightyeny i potencjalnie co najmniej 2 strzały. Postanowiłam zainteresować się i jednym i drugim. Bez łuku strzały wydawały się kompletnie bezużyteczne, ale i tak postanowiłam je zabrać. Będę sobie na nich choćby przypiekać mięso. Uważnie oglądam też Mightyeny, może pozyskałabym chociaż z jednej z nich jakąś skórę? Obrabiać je włócznią nie będzie takie proste, ale postanowiłam spróbować. Uporawszy się z zadaniem, profilaktycznie zmywam się z bezpośredniego otoczenia tej jatki. O, będzie powód, aby sprawdzić sidła, co je wcześniej zastawiłam. Sprawdzę je, łyk wody ze strumienia na lepszy marsz i w drogę.
Potem postanowiłam przejść się do tych budynków które widać zza basenu. Miałam nieodparte wrażenie, że na szczycie jednego z nich coś leży, ale z takiej odległości całe nic widziałam. No i zawsze to jakaś rozrywka. Na razie przy jaskiniach przelało się tyle krwi, że musi tam to wszystko troszkę się przewietrzyć i uspokoić. W dodatku sądząc po tym dymie z oddali ktoś zabawił się w piromana, a nie chciałam dać się usmażyć pośród tych wszystkich suchych badyli. W takim bloku czy innej kamienicy byłam jakby ciut bezpieczniejsza.
Tradycyjnie poruszam się ostrożnie i nie prowokuję starć... z czymkolwiek. Na miejscu staram się też dokładnie przeszukać blok, ale też z rozumkiem- zanim wlezę do jakiegoś pomieszczenia dokładnie ogarniam sytuację. A gdyby trafił się ktoś wrogo nastawiony to włócznią go. Ktoś ledwie żywy? Dobić włócznią! Rozeźlony pokemon? Ha, zależy jaki, ale jeśli nie zechce współpracować to i niego potraktuję włócznią. I dokładnie wszystko przeszukuję, każde pomieszczenie i zakamarek. Liczyłam na znalezienie jakiegoś naczynia na wodę, jakiejś butelki czy innego termosu. Może nawet znalazłby się jakiś plecak na te wszystkie klamoty? Albo chociaż kawałek szmaty na zrobienie sobie "węzełka"... W każdym razie nie próżnuję.

Did - 2015-10-16, 17:10

Jestem idiotką... podłożyłam ogień w złym miejscu i dopiero teraz się o tym zorientowałam! No cóż... czasami tak bywa. Mniejsza z tym, na obecną chwilę mam inne zmartwienie, a mianowicie cholernego Raichu, i to jeszcze naładowane prądem! Jak nic strzeli w nas. Postaram się jednak zrobić wszystko, żeby nim nie trafił. Kątem oka daję znać Chloe, by rzuciła czymś, gdziekolwiek. Szczur powinien zainteresować się tym (albo i nie), dzięki czemu będę miała chwilę, żeby rzucić w niego sztyletem, a następnie szybko odskoczyć, dla pewności z kilka razy. Kto wie czy wystrzeli swój piorun od razu. Mam nadzieję, że Chloe odczyta po tym moje myśli i zabije tego szczura strzałem w głowę.
Kuroiyuuki - 2015-10-16, 21:07

Nie da się ukryć jak bardzo się cieszyłam, kiedy wydostaliśmy się z tego przebrzydłego bloku zastawionego przez Muka. Glut pozostał za nami czyli, nie było żadnego większego zagrożenia. Przynajmniej my nie byliśmy w jakimkolwiek zagrożeniu. Za to ludzi w parku - a i owszem.
- A nie mówiłam, że będzie pożar? - oznajmiłam wręcz tryumfalnie. Organizatorzy są tak bardzo przewidywali, że po prostu człowiek nawet w pewnym sensie nie obawia się tego co ma się stać. Z resztą, w siódemce często podczas suszy wybuchały pożary więc dla nas nie było to wielkim zaskoczeniem. Teraz pewnie cały las zostanie pochłonięty przez płomienie.
- Nie chcę nic mówić, ale jeśli ten ogień pochłonie cały las pewnie nie będziemy mieli zbytnio jakiegokolwiek rodzaju opału.. Nie zdziwię się, jeśli Organizatorzy zechcą nas teraz zamienić w mrożonki. - mruknęłam niezbyt zadowolona tą myślą, ale całe szczęście drewnianych mebli zdolnych do poćwiartowania siekierą chyba nie zabraknie... Chociaż, znając życie pewnie tak.
Kolejnym powodem do uciechy była stara wędzarnia. Co prawda większość mięsa jest pewnie zepsuta, ale część chyba jeszcze się do czegoś nadaje, a to oznacza jako takie nowe zapasy..
- Ivysaur, nie wiem zbytnio czy jesteś zdolny do jedzenia zepsutego mięsa.. Jeśli się nie mylę, jesteś też typem trującym, więc coś takiego pewnie nie zrobi ci różnicy, ale mimo wszystko, uważaj. Zjedz trochę, bo pewnie jesteś głodny, ale dla nas też coś zostaw. - oznajmiłam dinozaurowi po czym sama jedynie jak najszybciej chciałam zebrać nadające się do zjedzenia dla człowieka suszone mięso, a przy okazji rozejrzałam się, czy nie ma tutaj jakiś przydatnych do ataku na człowieka narzędzi po czym szybko opuściłam to miejsce nie chcąc się udusić.
- Idziemy do kolejnego budynku co nie? - pytam Sebastiana po tym jak opuścimy wędzarnie.

Sebuś - 2015-10-17, 10:13

Daisy, przy Inerri na mapce nie ma imienia XD #GrammarSnazziWCieleSebusia #PoprawkiNaPorządkuDziennym xD

- Czyli zabawiasz się w proroka? - nie ukrywam, że miałem ochotę się roześmiać, co w tej sytuacji było... dziwne. Heloł, znajdujemy się w końcu na arenie, gdzie rozgrywamy Igrzyska Głodowe! - Teoretycznie nadal istnienie szansa, że niektóre drzewa zostaną tylko zwęglone, jednak mimo to po tej suszy i pożarze mróz byłby najbardziej przewidywalny. Takie zmiany temperatury mogą zagrozić przecież życiu człowieka - dodaję, zastanawiając się przez moment i rozglądając po wędzarni. Dużo tu mięsa. Cholernie dużo. Ciężko będzie z jego przechowywaniem, bo zapach i w ogóle, a poza tym... chyba z okazji upału nie powinniśmy go brać za dużo. Z tego powodu sam biorę pięć sztuk takiego mięsiwa, a następnie zwracam się cicho do Aren.
- Pozwolisz, że rozejrzę się za innymi przedmiotami, okej? - po czym nie czekając na dziewczynę, zająłem się nieco mniej żywieniowymi poszukiwaniami z nadzieją, że uda mi się znaleźć coś, z czego można by skonstruować jakąś pułapkę... chociaż inżynierem w tej kwestii raczej nie jestem. Następnie zaś, gdy zabierzemy to, co potrzebne, wychodzę wraz z dziewczyną i jej podopiecznym, by przejść do budynku obok - im dalej od pożaru, tym lepiej, czyż nie? Gdyby zaś coś nas zaatakowało, staram się bronić naszej dwójki "toporem wojennym", waląc wpierw w nogi, a dopiero później dekapitując.

Molin - 2015-10-17, 14:59

I jesteśmy w dupie. Raichu do najsłabszych Pokemonów nie należy, ale jednocześnie nie jest też agresywnym stworkiem. Z tego co mi wiadomo, atakują bez powodu tylko wtedy, gdy są "przeładowane". Może z tego powodu nie będzie za bardzo skupiał się na celowaniu, tylko po prostu zacznie atakować żeby wyrzucić to wszystko z siebie? Albo uspokoi się po ataku? Mam nadzieje.
W każdym razie, nie możemy dać się trafić. Na szczęście mam w gotowości procę, bo od samego początku spodziewałam się, że nie uda nam się na spokojnie dostać do bunkru z powrotem. Dlatego szybko wkładam do niej jedną z przygotowanych w pobliżu landrynek, a następnie odskakuje w bok, jak najdalej i strzelam. W skoku prawdopodobnie mój strzał nie będzie celny - nie musi. Zależy mi tylko na zdekoncentrowaniu Raichu. Strzelił gdzieś koło jego głowy, policzka. Jeśli nie wykonał ataku - da nam to czas, a jeśli zaczął - jest duża szansa że nie trafi. Po odskoczeniu biorę jeden z ostrych kamieni i wkładam go do procy i tym razem celnie strzelam prosto w niego, o ile będę w bezpiecznej pozycji. Jeśli Raichu będzie już wtedy gotowy do ataku to staram się go uniknąć i dopiero wtedy atakuje, a jeśli mamy czas, robię to od razu strzelając w jedno z miejsc, które zapewniłoby jak najszybszą śmierć dla szczura. Jednocześnie uważam też żeby nie przeszkodzić w ataku May. Mogłoby się to źle skończyć, gdyby w jakiś sposób obydwa by nie wyszły.

Daisy7 - 2015-10-17, 17:06

Gdy tylko poduszkowiec odleciał, Astrid zwinnie zeszła z drzewa i podeszła do ciał Mightyen. Wpierw wyjęła z nich dwie strzały, a następnie udało jej się obrobić trochę jedną z nich, dzięki czemu zdobyła nieco skóry porośniętej mięciutką, nieco śmierdzącą sierścią dzikiej hieny. Później napiła się wody „na zapas” i ruszyła na północny-wschód, a w trakcie drogi ogarnęła zastawione przedtem sidła. W jedno schwytała się Rattata (już zdechła), niestety inne są puste. Zabrawszy martwą mysz, szesnastolatka powlokła się dalej. W pierwszej kolejności dotarła do kamienicy położonej najbardziej z brzegu. Mimo przeszukiwań mieszkań nie znalazła niczego interesującego, co nieco ją zaskoczyło. Wszedłszy na dach, zrozumiała, dlaczego tu tak biednie. Otóż budynek został już spenetrowany, a na dachu leży jakaś nieprzytomna dziewczynka. Ma ślady krwi na ręce, a obok leży również zakrwawiony scyzoryk. Jak postąpi w tej sytuacji panna Stone?
Angel i Thaddeus siedzieli sobie wygodnie w ukryciu przed słońcem na Rogu Obfitości, aż tu nagle ujrzeli wielki dym w południowo-zachodniej części Central Parku. Zaniepokojeni tym, że pożar bardzo szybko zajmuje kolejne suche tereny, z bólem serca postanowili opuścić swoją dotychczasową bazę. Wzięli to, co wcześniej spakowali i ruszyli wzdłuż strumyka. Takim sposobem dotarli pod jaskinie, gdzie znaleźli nieprzyjemny widok obdartego ze skóry Pokemona. Uznawszy, że sprawca tego może być gdzieś blisko, zdecydowali się iść dalej. Na swoje nowe lokum wybrali basen. Nie pachnie tu zbyt ładnie i do tego pływalnia została już doszczętnie splądrowana przez innych, więc czemu chcą osiedlić się tutaj? Mają jakiś chytry pomysł? Kto wie…
Chloe i May znalazły się w bardzo niekomfortowej sytuacji. Otóż stoją oko w oko z rozgniewanym Raichu. Okazało się, że Darkwood dobrze kombinowała i elektryczny szczur rzeczywiście jest „przeładowany”, dlatego pała taką wrogością. Z jednej strony źle, bo nie wiadomo, co mu odwali, ale z drugiej ma osłabioną celność. Dziewczyny poradziły sobie z przeciwnikiem prędko i bez krzywd dla nich. Najpierw Chloe trafiła Raichu w policzek, na co ten wystrzelił piorun w niebo, a potem oberwał sztyletem , który wbił mu się w sadełko. Jeden celny traf z mechanicznej procy ostrym kamieniem w skroń poskutkował natychmiastowym zgonem Poka. Proszę pamiętać, że sztylet nadal znajduje się do połowy w ciele trupa. Co trybutki zrobią z gryzoniem i czy zdążą zwiać przed szybko rozprzestrzeniającym się ogniem? Tego dowiedzą się państwo już za chwilę.
Na koniec został nam duet z siódemki. Przy pomocy Ivysaura, a dokładniej mówiąc jego dobrego węchu, Sebastianowi i Aren udało się zebrać tylko to mięsiwo, które nie było zepsute. Chłopak wziął 5 kawałków, a dziewczyna 7, ale warto dodać, że Mackenzie znalazł jeszcze duży i ostry jak brzytwa nóż - taki jakim obrabia się świnie, czy coś ;-; (plecak Evan robi się coraz cięższy, a Sebastianowi nie starczy rąk i kieszeni na noszenie większej ilości przedmiotów!). Po opuszczeniu wędzarni trybuci udali się do budynku obok, który okazał się być jakąś łaźnią albo czymś takim. Jest tu sporo pustych butelek, jeśli jesteście nimi zainteresowani, ale nie licząc ich, to nie ma tu nic wartego uwagi.
- Jak się bawicie? – rozległ się głośny głos zewsząd. - Widzimy, że spodobały wam się wysokie temperatury. Skoro tak to dobrze, bo wieczorem wpuścimy do was pewną ognistą istotę, która będzie sobie latać po okolicy i pilnować, czy przypadkiem jakaś zbłąkana owieczka nie snuje się po nocy ulicami Nowego Jorku. Wiecie… Taka godzina policyjna. Do odezwania!

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angel Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate, 1,5/1,5l wody w butelce); sojusz z Thaddeusem.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - posiada: wodę, jedzenie, mały nóż, nieżywego Raticate, 2/2l wody w butelce; sojusz z Angelą; ranny w obydwie kostki - opatrzone.
Astrid Stone (d. 2) - posiada: włócznię, 21 plasterków suszonego mięsa, krzemień, upieczone Rattaty (2), nieżywą Rattatę, linki, druciki, 2 strzały, skórę Mightyeny.
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: szablę, plecak (łuk, kiepskie strzały - 10, 18 twardych landrynek w metalowym pojemniczku, mechaniczna proca); sojusz z May; czapka z ubrania na głowie.
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura, plecak (butelka z prawie pełną wodą, bandaż, krzesiwo, 12 trujących jagód, kawałki drewna - 2, latarka, buteleczka z silnie żrącą substancją - 400ml, 7 kawałków suszonego mięsa); jest lekko ranna w kostkę – obandażowana, prawie wyleczona; sojusz z Sebastianem.
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę, buty trapery z kolcami (założone), 1,8/2l wody w butelce, 15 suszonych owoców, 5 kawałków mięsa, ostry nóż; sojusz z Aren.
Inerri Oseas (d. 11) - posiada: pieczonego Magikarpia, scyzoryk; w stanie utraty przytomności.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: plecak (---); sojusz z Chloe; czapka z ubrania na głowie.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.
Aiden Taurett (d. 4) - zepchnięty z dachu kamienicy przez Charlotte i Riven.
Charlotte Ragbone (d. 10) - zepchnięta z dachu kamienicy przez Inerri.
Riven Carten (d. 6) - zabita przez Inerri poprzez dźgnięcie scyzorykiem w szyję.
Connel Vanders (d. 12) - zabity przez Mighteynę.
Caleb Marine (d. 3) - zabity przez Houndoomy.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 20 października br., godz: 17:10.

Gwen Brown - 2015-10-17, 17:27

Nie było tak źle. W moje sidła złapała się Rattata, którą zabrałam ze sobą. Zyskałam też dwie strzały i skórę Mightyeny. Jest dobrze.
Tymczasem dotarłam do celu swojej tymczasowej wędrówki. W kamienicy było cicho i spokojnie i... pusto. Ktoś tu był i nieźle przebrał wszystko. Powolutku posuwałam się coraz dalej, aż trafiłam na dach. A tam leży dziewczątko, nieprzytomne, pokrwawione... Ukrócę ci męki dziecko... Niewiele się zastanawiając, błyskawicznie pchnęłam ją włócznią, prosto w serce. Celowanie do nieprzytomnego dziecka nie jest zbyt trudne. Mała pewnie nawet nie będzie wiedziała kiedy umrze. W każdym razie coby się nie działo i tak zamierzam ją ukatrupić. Kiedy będzie już po wszystkim zerkam co tam ma ciekawego przy sobie, przy czym na razie najciekawszy wydaje mi się jej scyzoryk.
Niemniej muszę działać ostrożnie. Jestem na dachu budynku, może być mnie widać, dlatego kiedy już ubiję dziewczynkę, zaraz przypadam do ziemi. Hm, ciekawe jak tam sytuacja na dole? Ostrożnie podpełzam bliżej krawędzi dachu, ale tak aby nie wychylać się za bardzo i jednocześnie cośkolwiek widzieć. Hm, pożar się porządnie rozprzestrzenił, pewnie para z Jedynki opuściła Róg. Ale w tej sytuacja sama bym tak zrobiła, aby nie ryzykować uwędzenia się w tym metalowym klocu. Ale, ale, o wilku mowa! Cholera, znowu depczą mi po pietach- umościli się na terenie basenu. Nie ma żartów, jeśli chciałam z nimi walczyć to nie z obojgiem na raz. Mogłam mieć tylko nadzieję, że nie zauważyli mnie, albo, że nie wpadną na odwiedzenie tej kamienicy. Muszę mieć ich na oku.
Powoli wycofuję się i wchodzę do środka kamienicy. Na swoją nową "bazę" obieram jeden z pokoi, z których miałabym widok na to, co dzieje się na basenie. Jeśli Karierowcy mieliby się do mnie dobierać wolałabym wcześniej o tym wiedzieć. Na razie jednak zostaję tutaj, w budynku- może sobie pójdą?
Tymczasem w Kapitolu musieli się nudzić. Organizatorzy poinformowali, że napuszczą na nas coś co lubi bawić się ogniem. Z opisu strzelałabym, że będzie to Charizard. W każdym razie kolejny powód, aby siedzieć cicho i się nie wychylać. W starciu z Jedynką może i mam jakieś szanse, ale nie z latającym, plującym ogniem jaszczurem. Nie, na razie zostanę w kamienicy i poczekam na rozwój wypadków.

Snazzy - 2015-10-20, 13:30

No cóż, szczęściarzami nie jesteśmy, bowiem trafiliśmy z wędzarni do... jak się okazało, łaźni. W środku jest od cholery butelek, jednakże pożar trawi właśnie las i podejrzewam, że na razie nie będziemy mogli uzupełnić naszych zapasów wody, a szkoda - autentycznie! Nie ukrywam też, że przy suszy niekoniecznie podoba mi się taki obrót rzeczy, ale może to nawet i lepiej, bo dzięki temu nie będziemy załatwiać co chwila naszych potrzeb fizjologicznych, a zapasy, które na razie mamy być może nam wystarczą. W każdym razie do plecaka Aren pakuję jedną butelkę - tak w razie co. Następnie zaś wychodzimy, szukając tym razem już budynku mieszkalnego, coby znaleźć w takowym piwnicę i tam się schować przed ukropem. W ramach ochrony przed atakiem staram się być czujnym i atakować napastnika w razie potrzeby. Natomiast gdyby przypadkiem Aren dostała, zamierzam ją bezpiecznie doholować do jakiegoś schronienia. Gdyby zaś zdarzyło się, że dziewczyna umrze (czego jej, nie daj Boże, nie życzę), zabieram jej plecak. Podejrzewam zresztą, że taka byłaby jej wola, żebym otrzymał jej rzeczy po jej śmierci.
Did - 2015-10-20, 16:41

- Dobra robota, Chloe. - westchnęłam, ocierając pot z czoła, lewą dłonią.
Jeden problem mamy z głowy, ale drugi czeka na nas w bunkrze. Caleb umarł, co zapewne jest sprawką jakiegoś dzikiego pokemona albo nawet całej grupy dzikich pokemonów. Nie sądzę, żeby odszedł z tego świata przez ranę i szkody, które doznał w czasie walki z Keiem. Co to, to nie. Nie jestem, aż tak głupia! Umiem się domyślić, że coś się święci... dlatego zostanę na noc w budynku i nie będę szalała... jak z tym biegiem do stawu po wodę.
- Weźmy tego Raichu do bloku, dobrze? - spytałam się Chloe, wyciągając sztylet z ciała Raichu, prawą dłonią.
Z tego, co wiem, to Raichu gromadzi prąd w żółtej końcówce ogona, więc nie powinien jebnąć mnie nim, gdy będę wyciągała z niego mój sztylet. Poza tym, to logiczne, że nie może mieć prądu w całym ciele, bo kopnąłby w kalendarz już jakiś czas temu, a dokładniej mówiąc, to przy narodzinach. Chociaż, zapewne by się nigdy nie urodził, bowiem nie miałby rodziców. W skrócie, to w ogóle byśmy go nie spotkały, ponieważ jego gatunek nie istniałby w takich okolicznościach.
- Tnij, ja muszę być czysta. - mówię do towarzyszki, kiedy już zdołamy przytargać Raichu do bloku.
Czas przejść do głównej części naszego planu. Chloe ma za zadanie pociąć tego szczura na dużo kawałków. Dzięki kilkoma z nich wybawimy dzikie pokemony z bunkru, żeby móc je po kolei pozabijać, jak one zabiły Caleba. To będzie już mój moje zadanie, ale wpierw pomogę Chloe przenieść się na piętro. Kiedy już wszystko będzie gotowe, biorę od Chloe przygotowane dla mnie kawałki i najszybciej, jak tylko potrafię (świetnie biegam), biegnę zastawić pułapkę na Houdoomy. Ściśle mówiąc, kładę ogon (być może w jego końcówce jest jeszcze jakiś ładunek elektryczny i jebnie w psa, kiedy będzie chciał posilić się mięsem. Kto wie! Do tego, dzięki drewnu, suchemu drewnu, ja będę bezpieczna), który trzymam z dala od siebie na kawałku drewna, pod tunel zrobiony przez jeża. Następnie na niego większy kawałek mięsa (zapach mięsa i świeżej krwi powinien wybawić osobniki z bunkru, w końcu mogą, a zapewne są, głodne) i gdy tylko wyjmę drewno, uciekam do bloku (do Chloe), zamykając po drodze wszystkie drzwi. (staram się to zrobić niesamowicie sprawnie i szybko, bo wolę nie ryzykować spotkania z psami.) Na miejscu przygotowuję się do walki, biorąc łuk do ręki. Staram się strzelać bardzo precyzyjnie, by nie zmarnować wszystkich strzał na jednego pokemona. Jako główny i pierwszy cel obieram sobie osobnika z największymi rogami, bowiem to on jest liderem grupy. Gdy zginie, zapewne zasiejemy panikę w stadzie. Być może same się wybiją albo uciekną w las? Kto wie! Gdyby chciały cisnąć w nas jakimś atakiem, szybkim ruchem chowam się za ścianą. Ogólnie ujmując rzecz, staram się dbać o własne bezpieczeństwo w czasie całej tej akcji oraz o bezpieczeństwo Chloe pod sam jej koniec. Czemu by nie spróbować oswoić ostatniego psa? Przydałby się w naszej drużynie. Zobaczyłby, że jesteśmy silne i z nami przeżyje! Kiedy Chloe zacznie z nim rozmawiać, strzegę ją za pomocą łuku lub procy. Jeśli pies będzie chciał nas zaatakować, strzelam w niego strzałą lub nabojem z procy. Jeśli będzie chciał nas zaatakować jakimś atakiem dystansowym, odpycham nas za ścianę, a następnie zabijam psa z łuku lub procy. (jeśli jest byłaby taka możliwość, to staram się bronić przy walce z ostatnim psem, żeby mógł on wysłuchać CHloe do końca. Jeśli się nie zgodzi/zacznie uciekać, strzelam w niego)

Molin - 2015-10-20, 16:52

Łatwo poszło. Teraz, po szybkim uzgodnieniu planu razem z May, czekam aż wyjmie sztylet z ciała Raichu. Szczur magazynuje elektryczność w swoim ogonie, a jego policzki służą tylko do wypuszczania jej, także nie się czego obawiać, żadne "resztki" jego mocy nie powinny jej trafić. Następnie szybko go przenosimy w bezpieczniejsze miejsce, w pobliżu jakiegoś budynku żeby mieć więcej czasu. Ze względu na nadchodzący pożar musimy zdecydowanie uważać żeby nas nie podsmażyło. Ale co do samego miejsca - blok. Po cichu do środka razem z naszą zdobyczą. Jeśli chodzi o Houndoomy - są w bunkrze. Nie ma szans żeby którykolwiek nas usłyszał czy wyczuł, nawet jeśli zapach Raichu byłby dosyć mocny. Na dodatek jest to sprawdzone miejsce, gdyż razem z towarzyszką sprawdziłyśmy je w całości i nie było tam nic groźnego.
Tutaj mogą być sobie takie drastyczne sceny, +18 i takie tam. Daisy kazała napisać.
Po wejściu zamykamy drzwi (jeśli są tu jakiekolwiek drzwi) i zabieramy się za Raichu. A dokładniej ja zabieram, gdyż ze względu na dalsze plany May mogłaby mieć problem. Przy pomocy szabli odcinam Raichu ogon, a dokładniej, że tak powiem, ogon z kawałkiem jego tyłka. Na wszelki wypadek, gdyby te jego resztki mocy znajdowały się w końcówce, nie powinny dostać się aż do tej części, tylko pałętać się tam po całym ogonie. Na wszelki wypadek, żeby trzymanie go było bezpieczniejsze "wtykam" mu tam jedną z drewnianych strzał za którą bez problemu będzie można go trzymać, gdyż dzięki temu mamy pewność, że nikt nie zostanie kopnięty prądem. Po tym zajmuję się jego skórą, która mogłaby się w przyszłości do czegoś przydać. Jeśli jednak widzę, że zajęłoby mi to zbyt dużo czasu do rezygnuje i przechodzę do następnego kroku. Następnie trzeba się wziąć za resztę. Nie będziemy nosić ważącego 30 kg szczura, prawda? Nie mam zamiaru się przy tym też jakoś specjalnie starać, równo pokrojony być nie musi, ważne żeby było szybki. W każdym razie - na pierwszy ogień idą łapy. Odkrawam wszystkie po kolei, po czym odsuwam gdzieś na bok żeby mi nie przeszkadzały. Tułów przekrawam na 4 mniejsze części, pozbywając się przy tym niepotrzebnych rzeczy jak kości czy takie tam. Ale kości mimo wszystko mogłyby być do czegoś przydatne, więc kładę je gdzieś na kupkę z boku. Oczywiście też nie szarpie się z tym wszystkim i pozbywam się tylko tego, co mogłoby być problematyczne przy przenoszeniu kawałków (w sensie, dużo waży) lub po prostu przeszkadza mi przy krojeniu szczura. Resztę zostawiam, bo nie mamy czasu. Głowę za to zostawiam, i tak do niczego nam się nie przyda. Następnie dziele się z May i zanosimy na pierwsze piętro 3 kawałki mięsa i kończyny Raichu. Ogon i kawałek brzucha zostawiamy na dole do dalszej części planu. W razie gdyby stało się coś złego - mam przy sobie szable którą cały czas się posługuje, dlatego bronię się przy jej pomocy.
Następnie na pierwszym piętrze przy oknie przygotowuje się do kolejnej części. Wyciągam pudełko z landrynkami i kładę je sobie w miejscu, do którego mam łatwy i szybki dostęp, ale jednocześnie też nie muszę się martwić o to, że spadnie, a landrynki się rozsypią. Kładę przy nich pozostałe kamienie. Okno otwieram (o ile w ogóle jakieś jest), a jeśli nie dam rady to najpierw ściągam "czapkę" ze swojej głowy, owijam dłoń dla bezpieczeństwa i sama zbijam szybę. Wtedy już nie będzie czasu na ponowne jej zakładanie, więc po prostu odkładam bluzę z boku. Jeśli byłoby to wymagane, uważam na przygotowane landrynki, żeby przypadkiem w żaden sposób nie uszkodzić pudełka czy ich nie rozsypać. Gdy już wszystko będzie gotowe biorę do ręki procę, a z boku w bezpiecznym miejscu (żeby nikt się na nią nie nadział) kładę szablę. Przy miejscu May kładę łuk i strzały żeby była już gotowa. Do procy załadowuje kamień i wszystko obserwuje. Jeśli ktokolwiek zbliżałby się do May - strzelam. Nikt nie spodziewa się ataku, więc jest duża szansa że trafię, ale uważam żeby nie zranić w żaden sposób swojej towarzyszki. Mam jednak nadzieje, że to nie będzie wymagane.
Gdy wszystko będzie przygotowane, czekam aż zbliżą się psy. Naszym celem (o czym wcześniej informuje May) jest lider stada - Houndoom z największymi rogami. Z tego co wiem to w większości tak to wygląda to możliwe, że tu też nie będzie różnicy. Po zabiciu ich przywódcy psy będą zmieszane. Z jednej strony spanikują po stracie przywódcy, wystraszą się, z drugiej będą chciały zemsty. To mądre Pokemony, więc prawdopodobnie ruszą do walki. Dlatego przy pomocy przygotowanych pocisków strzelam we wszystkie które ruszą w naszą stronę, oraz te uciekające. Oczywiście najpierw musimy chronić swoje życie, dlatego gdyby któryś uciekł to nie stanie się nic złego. Gdyby psy zaatakowały płomieniami - chowamy się po bokach, przy ścianie, tak że płomień przeleci przez okno i nie trafi żadnej z nas. Na dole są zamknięte drzwi, więc gdyby któryś się dostał z pewnością to usłyszymy i jedna zdąży przygotować szable. A zanim do nas doskoczą raczej powinnyśmy zdążyć je powystrzelać.
Kontynuujemy to aż zostanie tylko jeden, szósty. Nie strzelamy w niego o ile nie zajdzie taka potrzeba - atak lub ucieczka. Ale jeśli jest możliwość to w razie ataku staramy się obronić w taki sposób żeby żadne z nas nie zostało ranne. Jeśli się to uda, zwracam się w stronę psa:
- Ej - krzyczę do niego tak, żeby na pewno dobrze mnie usłyszał - Zostałeś tu sam, więc nie masz zbyt dużych szans na przeżycie. Masz wybór - albo do nas dołączasz i współpracujesz, albo giniesz. Ucieczka ani atak nic ci nie da. Nie myśl też o ataku z zaskoczenia kiedy do nas dołączysz, bo mogę ci obiecać że to ty skończysz na tym gorzej. W każdym razie - dołączenie do nas nie wyjdzie ci na złe. Będzie sporo świeżego mięska z innych uczestników, a także będziesz mógł pobawić się w polowanie. No więc, co wybierasz?
Przemawiam z pełną pewnością siebie, stworowi tego gatunku powinno się to spodobać. Jeśli spróbowałby nas zaatakować biorę szablę i bronię się przy jej pomocy, ale jakby zdecydował się na płomienie - zwyczajny unik. Warto też wspomnieć o tym, że cały czas jestem chroniona przez May, więc pies będzie miał problem z atakiem, a w razie ucieczki bez zastanowienia w niego strzelamy.

Daisy7 - 2015-10-20, 17:15

Czas na odpis zostaje przedłużony, dopóki forum się nie naprawi.
Kuroiyuuki - 2015-10-20, 19:26

Z wędzarni do łaźni.. A w łaźni?
Nic przydatnego, tylko butelki. Żeby jeszcze były pełne to byłabym w siódmym niebie. Jednak na nasze nieszczęście - oczywiście, że były puste! To łaźnia. Powinno tu być trochę wody, ale nie. Bo po co?
Moglibyśmy sprawdzić, czy w starych instalacjach hydraulicznych jest jeszcze nieco życiodajnego płynu, ale bez wątpienia nic z jakiegokolwiek kurka by nie popłynęło, a jak już to albo zatrute, albo z rdzą gorszą niż kałuża.. Czyli też niezdatne do wypicia.
Cóż. Nie sprzeciwiałam się kiedy Sebastian wpakowywał kolejną butelkę do plecaka. Jedna butelka nie robi większej różnicy, chociaż trzeba przyznać, że przyda się znaleźć jakąś stałą bazę bo mój kręgosłup w końcu strzeli focha albo dyskiem.
- Ognista Istota? - oznajmiłam najbardziej oburzonym tonem jaki istnieje. - Nie dość, że susza to jeszcze czymś latającym i zionącym płomieniami będą straszyć? Im tam w Kapitolu chyba jest na prawdę zimno.. Humpf.. - ciekawe czy ci wszyscy, którzy to oglądają, cieszyliby się z tego, że jakiś ognisty pokemon przyleci podpalić im tyłek jak wychylą się z domu. I pewnie w tym momencie nieźle sobie nagrabiłam ale co z tego.. I tak prędzej czy później zginiemy.
Trzeba było znaleźć jak najszybciej jakieś miejsce, w którym można się schować. Mało tego.. Chciałam odpocząć. Nie tylko łażenie i upał dawały się we znaki, ale i kostka, która w dalszym ciągu nieco uwierała, chociaż było i tak lepiej niż świeżo po ugryzieniu.
Podążałam za Sebastianem, czujnie obserwując okolice. W razie ataku rozkazuję Ivysaurowi atakować przeciwników pnączami i rozglądam się za możliwością schowania bądź ucieczki, jeśli przeciwnik będzie silnym pokemonem.

Daisy7 - 2015-10-21, 18:27

Zacznijmy od najbardziej zaskakującej, dziwnej, szalonej i nieprzewidzianej akcji zaplanowanej przez Chloe i May. Najpierw powrót pod dawną kryjówkę, a potem krojenie Raichu (Chloe pozyskała trochę skóry i kości). Następnie przyszła kolej na zwabienie ukrywających się w bunkrze Houndoomów. Jak można się było domyślać, psiska prędko wyczuły zapach mięsa i po jakimś czasie trójka z nich wybiegła z budynku szkoły. Dziewczyny są już ukryte w bloku obok na pierwszym piętrze i zaraz rozpęta się tu prawdziwa wojna. Coś jednak nie poszło po ich myśli. Otóż wyszła tylko połowa watahy, co oznacza, że pozostałe zdecydowały się nie wychylać. No i cała trójka ma na oko podobne rogi, więc też niełatwo określić, czy któryś z nich to lider. Tak czy siak Ludenberg posłała pierwszą strzałę, która świsnęła niedaleko jednego z ognistych psów. Nie ma się co dziwić, że spudłowała, bo strzelanie do ruchomego celu i to ze średniej odległości dla kogoś, kto nie specjalizuje się w posługiwaniu łukiem, jest doprawdy trudnym wyzwaniem. W każdym razie stwory zorientowały się mniej więcej, co się dzieję i zaczęły głośno szczekać. Pewnie ostrzegają pozostałych. Chloe przy pomocy mechanicznej procy i landrynki uderzyła jednego z Pokemonów w łapę. Ten zawył, ale w ramach zemsty wystrzelił ogniem z pyska. Szesnastolatka miała zaplanowany unik na taką okazję, lecz wiadomo, że nie wszystko co zaplanowane musi się udać. Zwłaszcza w takiej sytuacji. Dlatego też w rezultacie płomienie liznęły jej lewą rękę (dokładnie to dłoń i nadgarstek), powodując na niej bolesne poparzenie. Jednemu z wilków udało się zwiać z powrotem do szkoły, a ten najchudszy i najmniejszy chyba się przestraszył, bo uciekł na dobre gdzieś daleko. Został ostatni. Zamierzał potraktować ogniem drugą rywalkę, lecz tej udało się trafić go w porę strzałą w szyję. Krew się polała i istota zdechła.
Angel i Thaddeus, usłyszawszy o wieczornej niespodziance, postanowili zmienić bazę i z otwartego basenu przenieśli się do kamienicy umieszczonej w punkcie położonym najdalej na północny-wschód. Jest to kamienica, której póki co nie przeszukują.
Astrid szybkim ciachnięciem zabiła nieprzytomną Inerri, po czym zabrała jej łupy i zeszła z dachu. Zdecydowała ukryć się w jednym z mieszkań w kamienicy w pokoju z widokiem na basen. Niestety niewiele jej to teraz da, skoro trybuci z jedynki postanowili zmienić lokum.
Został nam Sebastian i Aren. Chłopak wrzucił dziewczynie do plecaka pustą 2l butelkę przez co już nic więcej się tam nie zmieści. Następnie we dwoje opuścili budynek i udali się do pobliskiego będącego kamienicą. Od razu zeszli na dół, by ukryć się w piwnicy, gdzie jest przyjemnie chłodno, ale zajeżdża stęchlizną. No cóż, coś za coś!
Coraz bliżej wieczoru, coraz bliżej wieczoru~ A ogień zajął już prawie calutki Central Park.

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angel Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate, 1,5/1,5l wody w butelce); sojusz z Thaddeusem.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - posiada: wodę, jedzenie, mały nóż, nieżywego Raticate, 2/2l wody w butelce; sojusz z Angelą; ranny w obydwie kostki - opatrzone.
Astrid Stone (d. 2) - posiada: włócznię, 21 plasterków suszonego mięsa, krzemień, upieczone Rattaty (2), nieżywą Rattatę, linki, druciki, 2 strzały, skórę Mightyeny, pieczonego Magikarpia, scyzoryk. Nie może podróżować z większą ilością rzeczy na raz!
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: szablę, plecak (17 twardych landrynek w metalowym pojemniczku, mechaniczna proca, fragment skóry Raichu, 5 większych kości Raichu, 2 ostre kamienie); sojusz z May; solidne poparzenie lewej dłoni i nadgarstka.
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura, plecak (butelka z prawie pełną wodą, bandaż, krzesiwo, 12 trujących jagód, kawałki drewna - 2, latarka, buteleczka z silnie żrącą substancją - 400ml, 7 kawałków suszonego mięsa, pusta butelka 2l); jest lekko ranna w kostkę – obandażowana, prawie wyleczona; sojusz z Sebastianem. Nie może podróżować z większą ilością rzeczy na raz!
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę, buty trapery z kolcami (założone), 1,8/2l wody w butelce, 15 suszonych owoców, 5 kawałków mięsa, ostry nóż; sojusz z Aren.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, sztylet, plecak (łuk, kiepskie strzały - 8, 2 kamienie; sojusz z Chloe; czapka z ubrania na głowie.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.
Aiden Taurett (d. 4) - zepchnięty z dachu kamienicy przez Charlotte i Riven.
Charlotte Ragbone (d. 10) - zepchnięta z dachu kamienicy przez Inerri.
Riven Carten (d. 6) - zabita przez Inerri poprzez dźgnięcie scyzorykiem w szyję.
Connel Vanders (d. 12) - zabity przez Mighteynę.
Caleb Marine (d. 3) - zabity przez Houndoomy.
Inerri Oseas (d. 11) - zabita przez Astrid, gdy była nieprzytomna.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 24 października br., godz: 18:10.

Gwen Brown - 2015-10-22, 11:41

Okazało się, że poza scyzorykiem dziewczątko miało jeszcze pieczonego Magikapia. No i teraz miałam okazję odczuć brak jakiegokolwiek plecaka, ponieważ nie bardzo miałam możliwość doładować sobie jakiś dodatkowy przedmiot. To nic, ten problem postaram się rozwiązać w trakcie. I nawet miałam ku temu niegłupi zamysł. Mam skórę Mightyeny, prawda? A kto powiedział, że nie mogę sobie w nią zawinąć swego dobytku i nosić jak taki pakunek? No, tylko na razie nigdzie się nie wybieram. Do wieczora coraz bliżej, a że organizatorzy lubili niespodzianki, wolałam nie ryzykować nadziania się na jedną z nich.
Para z Jedynki też postanowiła się gdzieś ukryć, ale z radością zaobserwowałam, że wybrali sobie na kryjówkę inną kamienicę, dalej od tej mojej. Mogłam się nieco wyluzować, bo najpewniej nie zaplanują sobie nocnych wędrówek z powodu tego ognistego stwora. Byłam więc względnie bezpieczna. Postanowiłam więc uszczuplić nieco swoje zapasy (i zyskać nieco cennego miejsca), zjadając zdobycznego Magikarpia. Wyglądam też sobie ukradkiem za okno, coby wiedzieć jak tam sytuacja na zewnątrz. A na zewnątrz działo się. łuna nad parkiem była ogromna, pewnie fajczył się już cały. Miałam szczerą nadzieję, że organizatorzy kiedyś go ugaszą- w końcu w parku była woda. A może to nie jedyne źródło wody na tej arenie? Zafrapowana tą koncepcją postanowiłam ot tak spróbować odkręcić któryś z kranów w mieszkaniu, w którym przebywałam i zobaczyć co się stanie. Najpewniej nie poleci nic, ale może, może jednak coś poleci. Najpewniej brudny męt z pordzewianych rur albo nawet coś zatrutego. No, jeśli coś poleci nie zamierzam od razu rzucać się do kranu i tego pić- wpierw muszę obadać czy się po tym nie przekręcę. Jak jest brudne i śmierdzi to nawet nie zamierzam spróbować. Ale gdyby chlusnęło coś względnie czystego... Może nie umrę po spróbowaniu maciupeńkiego łyczka? Takiego jak objętość łyżeczki? A jeśli nie da rady to będę musiała poczekać do rana i obadać sytuację w parku- może dałoby się jakoś dostać do tamtejszych źródeł wody? Cholera wie, kiedy to się fajczy w najlepsze...
W każdym razie nie zamierzam się na razie stąd ruszać. Na pewno nie do rana. Czekam do świtu i dopiero kiedy upewnię się, że nic nie zamierza mnie zeżreć czy spalić żywcem, opuszczam kamieniczkę i wędruję na zachód. Stwierdziłam też, że nie będę taka straszliwie pasywna i zastawiam na Jedynkowiczów drobne sidła w tej wąskiej alejce do najdalszych kamienic, na samym początku tej alejki- żebym jeszcze nie chcący na nich nie wlazła. I tak nie zamierzam się na nich samemu rzucać, ale niech nie mają tak za łatwo, cwaniaki. Może sobie chociaż nogi pokaleczą, albo się potłuką jak się wychrzanią o te sidła. W każdym razie szybkie pułapki z części moich zasobów linek i drucików (NIE WSZYSTKICH!) i idę w siną dal, tam gdzie sobie zamierzyłam.
Pamiętam, że z tego boku w którym spaliśmy z Connelem widać było targowisko, a za targowiskiem szkołę, chyba podstawówkę. Obok chyba było przedszkole- w każdym razie też jakiś szkolny przybytek, a jak spojrzeć jeszcze bardziej na północ od nich, to też były jakieś budynki. Właśnie zamierzam powędrować ku tamtym samotnym budynkom (na mapce to te 3 nad targowiskiem- dla jasności). Może jeszcze nikt się w nich nie kręcił? To znaczy to jest mój zamysł na wypadek, gdyby nie dało się nijakim sposobem dostać do parku. Bo jeśli pożar ma się bardziej ku końcowi z miłą chęcią powędrowałabym ku jeziorku, a może nawet ponownie zadekowała się w Rogu? Konstrukcja na środku jeziora raczej sfajczyć się nie sfajczyła, a co najwyżej porządnie odymiła. Może Jedyneczki nie postradały wszystkich zasobów tego przybytku? Z miłą chęcią zaopatrzyłabym się wtedy w plecak, jakąś butelkę z wodą i może łuk?
Ale to zależy od tego jaka jest sytuacja w parku. Jeśli dalej pali się w najlepsze to wędruję ku wspomnianym wcześniej budynkom i przeszukuję jeden z nich. Oczywiście włócznia w gotowości i pełna ostrożność- nie zamierzam ładować się niepotrzebnie w kłopoty.

Did - 2015-10-23, 19:23

ODDAWAJ MI SZABLĘ ZŁA MATKO!!!
_________________________________
Nie do końca wyszło po naszych myślach, ale przynajmniej pozbyliśmy się dwóch psów, co jest niezłym wyczynem! Mniejsza z tym, trzeba zabierać się stąd w trymiga. Na dole jest ładny szereg budynków różnej maści, więc czemu nie przeszukać jednego i obrać go jako schron na tę noc?
- Owiń tą ranę skórą Raichu. Powinna być jeszcze zimna, więc trochę złagodzi ból, a na razie chodź. Musimy przedostać się do innego budynku. Biegnij, co sił w nogach. - powiedziałam do Chloe, poprawiając włosy, po czym niczym struś pędziwiatr pognałam do określonego celu. http://i.imgur.com/PvMvsnd.png
Kiedy dotrzemy już do niego, zamykam drzwi i zaczynam przeszukiwać dokładnie każde pomieszczenie, unikając zbytniego podchodzenia do okien, żeby nie kusić organizatorów. Głównie szukam wody, lekarstw, jedzenia, przyborów do szycia, ubrań, nożyczek oraz wszystkiego, co może nam się przydać w dalszych poczynaniach. Po skończeniu przeszukiwania, razem z Chloe obieramy jedno, solidne i najbezpieczniejsze pomieszczenie jako bazę na noc. Jeśli znajdę jakieś ubrania, staram się nimi zakryć okna. Przed pójściem spać, ustalam warty z moją towarzyszką. (trzymam je przez ubranie, żeby nic sobie nie zrobić i robię to bardzo powoli)

Molin - 2015-10-24, 16:25

Nie jest ani dobrze, ani źle. Cały plan się posypał, wszystko wyszło na odwrót niż miało być, ale mimo tego jeden pies padł. Ale co z tego? Ja jestem ranna, a psy mogą nas zaatakować mimo to. Musimy mieć nadzieję, że tak się nie stanie. Poprosiłam May o pomoc, po czym szybko podzieliłam skórę Raichu na części, z jednej miałam zrobić malutki woreczek, z a drugą przywiązać coś do dłoni. Landrynki wysypałam na większy kawałek i zrobiłam z niego wcześniej wspomniany worek, po czym zawinęłam, ale przy sobie zatrzymałam ze trzy na wszelki wypadek. Następnie wzięłam chłodne, metalowe pudełko i przystawiłam je do oparzonego miejsca i z pomocą towarzyszki przywiązałam je skórą żeby się trzymało, ale żebym mogła swobodnie poruszać palcami. W ten sposób powinno to nieco schłodzić poparzone miejsce. Następnie chwyciłam wszystkie pozostawione przez siebie rzeczy i z procą w prawej dłoni oraz woreczkiem z landrynkami i szabląruszyłam za May, po drodze też zabierając rzuconą gdzieś bluzę i zakładając ją na głowę w celu osłony. Mięsem podzieliłam się z May, ale wychodząc z budynku rzuciłam gdzieś jeden kawałek, w inną stronę niż idziemy i najlepiej jak najdalej. Dlaczego? Mięso mamy i tak sporo, a jego waga może nam przeszkadzać, a na dodatek zmyli to Houndoomy w razie pościgu. Mogą pobiec do bloku, gdzie zostało trochę resztek z Raichu, za mięsem i za nami. Jeśli się pomylą to jest szansa, że zapach w końcu zaniknie i zgubią trop, przez co poddadzą się w poszukiwaniach.
Następnie biegnę za May ile sił w nogach, starając się dotrzymać jej kroku. W razie czego jeśli byłoby po drodze otwarte okno (albo jego brak) to wchodzę przez nie, uważając żeby się niczym nie skaleczyć. W środku uważam na dzikie Pokemony, w razie czego bronię się przy pomocy procy lub szabli, w zależności od odległości dzielącej mnie od Pokemona, ale jeśli ten nie ma wrogich zamiarów to staram się go nie denerwować i pomyśleć nad oswojeniem go. W przypadku walki wyjęte wcześniej landrynki palcami lewej dłoni załadowuje do procy, natomiast prawą ręką strzelam, ewentualnie walczę nią przy pomocy szabli, odkładając procę gdzieś na bok. Jeśli wszystko będzie w porządku - przeszukuje dom razem z May. Skupiam się głównie na wodzie, w razie czego sprawdzam wszystkie krany i inne rzeczy tego typu, czy czasem nie znajdzie się tam kilka kropel wody. Poza tym zimne rzeczy. Jakiekolwiek, ważne tylko żeby były zimne i nadawały się do odpowiedniego schłodzenia rany, a także bandaży którymi mogłabym zastąpić skórę Raichu. Wszystkie pudełka czy pudełeczka też mile widziane, a także inne przydatne przedmioty których szuka także May.

Snazzy - 2015-10-24, 18:05

Dobra, nie było tak źle, ale prawdopodobnie będziemy musieli założyć jakąś bazę. W tym celu też znaleźliśmy się w piwnicy. Na sam początek upewniam się, czy nic nie czyha na nas w zakamarkach, po czym wyjmuję z plecaka Aren pustą butelkę, kawałki drewna oraz naszą wodę i stawiam w kącie. Sam na razie zaś stoję na warcie, a w razie zagrożenia walczę siekierą w jednej ręce i ostrym nożem w drugiej, pilnując, aby do Aren nic złego się nie zbliżyło ani krzywda jej się nie stała.
Daisy7 - 2015-10-24, 19:57

Astrid zabunkrowana w jednym z mieszkań w kamienicy zdecydowała się zjeść znalezionego przy Inerri Magikarpia. Był wręcz wyśmienity. Normalnie ryby te uchodzą raczej za niezbyt smaczne w porównaniu do takich frykasów jak Feebasy, ale co tu narzekać, kiedy siedzi się wygłodniałym na Igrzyskach Śmierci. Zjadłszy pieczone mięsko, posprawdzała krany, czy przypadkiem z któregoś nie wypłynie woda. No niestety nie.
Gdy Chloe ogarnęła swój dobytek i owinęła rękę kawałkiem skóry i metalowym pudełkiem, co przyniosło odrobinę ukojenia, wraz ze swoją sojuszniczką opuściła kamienicę i pognała ku innemu, niezbadanemu jeszcze budynkowi. Okazał się być pozostałościami po bibliotece. Z przydatnych rzeczy May znalazła nożyczki i cienką, przezroczystą taśmę samoprzylepną, natomiast Chloe tłustą maść na odmrożenia. Biorąc pod uwagę aktualną temperaturę, maść wydaje się kompletnie nieprzydatna, ale kto wie, co zażyczą sobie organizatorzy. Co do Pokemonów – żadnych tu nie zastali tak samo jak wody czy to w kranie, czy jakichś butelkach.
Sebastian i Aren siedzą w swoim ukryciu. Nie znaleźli tam niczego przydatnego, ani nikogo czy niczego czyhającego na ich biedne życie. Można by pomyśleć, że najwyższy czas zregenerować siły, ale wcale nie. Przynajmniej nie w przypadku Sebastiana, który postanowił trzymać wartę przez noc.
Angel i Thaddeus siedzieli w swojej kamienicy i bardzo irytował ich widok Pokemonów uciekających z central parku. Tyle pysznego mięska na wyciągnięcie ręki, a oni muszą gnić w czterech ścianach. W końcu, kiedy zaczęło się ściemniać, mężczyzna zdecydował wyjść dosłownie na kilka metrów przed budynek, by złapać chociażby jednego małego Sentreta. Mylne poczucie bezpieczeństwa zawiodło go. Już nie wrócił z wyprawy. Otóż ledwo opuścił kamieniczkę i już został spalony na popiół przez nasłaną z dowództwa bestię. Swoją drogą okazał się być nią mega Charizard w wersji ciemnej, aby trudniej było go dostrzec w nocy. Montblanc ze swoim ekwipunkiem okazał się być jego jedyną ofiarą. Jaszczur został zabrany z areny około 4:45.
Nie licząc tej wpadki z osiemnastolatkiem z Jedynki, nic ciekawego (ciekawego dla mieszkańców Kapitolu, żeby nie było wątpliwości) nie wydarzyło się na arenie aż do rana. Pożar strawił przez noc prawie cały Central Park. Jedynym miejscem, gdzie nie dotarły płomienie, okazał się być Róg Obfitości, a wszystko będzie wodnej ochronie wokół niego. Ale teraz (8:30) o poranku nie ma już pożaru. Jakim cudem? Otóż organizatorzy o piątej nad ranem spuścili z nieba deszcz. I to nie byle jaki, istny deszcz zenitalny – niesamowicie intensywny i prawdopodobnie długotrwały. Szykuje się powódź? Niewykluczone. Najgorzej w tej sytuacji mają Aren i Sebastian, gdyż zakotwiczyli się w piwnicy, gdzie woda zaczęła się już pojawiać, a wraz z nią wypływają wszystkie brudy o nieprzyjemnym zapachu. Dodatkowo Mackenzie przez prawie całonocną wartę jest wymęczony. (Ze względu na nowe anomalia pogodowe, nie brałam pod uwagę opisów, które przyszykowaliście na nowy dzień, bo może zdanie wam się odmieni i zrezygnujecie z planów).

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angel Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate, 1,5/1,5l wody w butelce); głodna i spragniona.
Astrid Stone (d. 2) - posiada: włócznię, prowizoryczny plecak (21 plasterków suszonego mięsa, krzemień, upieczone Rattaty - 2, nieżywą Rattatę, linki, druciki, scyzoryk); spragniona.
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: szablę, plecak (17 twardych landrynek w woreczku, mechaniczna proca, fragmenty skóry Raichu 50x50, 5 większych kości Raichu (30-40 x 7-10), 2 ostre kamienie, tłusta maść na odmrożenia, 1kg mięsa Raichu); sojusz z May; solidne poparzenie lewej dłoni i nadgarstka - owinięte skórą Raichu i schodzone metalowym pudełkiem; czapka z bluzy na głowie; głodna i spragniona. Nie może podróżować z większą ilością rzeczy na raz!
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura, plecak (butelka z prawie pełną wodą, bandaż, krzesiwo, 12 trujących jagód, kawałki drewna - 2, latarka, buteleczka z silnie żrącą substancją - 400ml, 7 kawałków suszonego mięsa, pusta butelka 2l); sojusz z Sebastianem; głodna i spragniona. Nie może podróżować z większą ilością rzeczy na raz!
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: siekierę, buty trapery z kolcami (założone), 1,8/2l wody w butelce, 15 suszonych owoców, 5 kawałków mięsa, ostry nóż; sojusz z Aren; głodny i spragniony.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, sztylet, plecak (łuk, kiepskie strzały - 8, 2 kamienie, 1kg mięsa z Raichu, nożyczki, przezroczysta taśma samoprzylepna); sojusz z Chloe; czapka z ubrania na głowie; spragniona.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.
Aiden Taurett (d. 4) - zepchnięty z dachu kamienicy przez Charlotte i Riven.
Charlotte Ragbone (d. 10) - zepchnięta z dachu kamienicy przez Inerri.
Riven Carten (d. 6) - zabita przez Inerri poprzez dźgnięcie scyzorykiem w szyję.
Connel Vanders (d. 12) - zabity przez Mighteynę.
Caleb Marine (d. 3) - zabity przez Houndoomy.
Inerri Oseas (d. 11) - zabita przez Astrid, gdy była nieprzytomna.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - zabity przez mega Charizarda.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 27 października br., godz: 20:00.



Seb, nie daj się, jesteś ostatnim facetem! XD

Gwen Brown - 2015-10-24, 20:14

Noc przebiegła mi nad wyraz spokojnie. W międzyczasie morda mi się ucieszyła- padł gość z Jedynki. Ach jak przyjemnie! Potem o świcie nadeszła kolejna miła niespodzianka- ugaszono płonący park. To był znak. Zgarnęłam wszystko co miałam i niewiele się zastanawiając pognałam ku parkowi, a konkretniej do Rogu. To była okazja, której nie mogłam przegapić. Teraz kiedy nikogo tam nie było, mogłam spokojnie spenetrować Róg w kontekście przydatnych rzeczy- porządny plecak, żeby przepakować swój dobytek, butelki, łuk i strzały... No głupotą byłoby nie skorzystać z takiej okazji!
W samym parku może być teraz względnie bezpiecznie- lądowe pokemony z pewnością uciekły. Teraz jeszcze porządnie lało. Ale tak porządnie. Chyba szykują nam powódź. Coby to nie było najpierw mam epicki plan aby dotoczyć się na Róg, zgarnąć co sobie zamierzyłam, w międzyczasie łyknąć sobie wody i... zmywam się stąd. Skoro tak leje trzeba szukać wyższych miejsc, bo niestety, ale wielce prawdopodobne, że Róg też zatonie. Kieruję się w tym celu ku blokom na północy. Może nawet do tego, w którym spędziliśmy pierwszą noc z Connelem? W każdym razie jeśli zrobię wszystko co sobie założę później muszę dostać się do środka takiego budynku i wejść wyżej. Jeśli wody będzie przybywać i pięter nie wystarczy, moją jedyną szansą będzie dach.
Bardzo możliwe, że nie tylko ja zechcę wrócić do Rogu. Jeśli ktoś się na mnie nadzieje to nie zamierzam pozwolić delikwentowi na urzeczywistnienie jego planów. Ubijam takiego upierdliwca i robię swoje. Zaszłam za daleko aby ktoś teraz miał mnie ukatrupić...

Kuroiyuuki - 2015-10-26, 20:48

Kiedy w końcu dotarliśmy do wybranego przez siebie miejsca, byłam pewna, że w końcu odpocznę. Pragnęłam tego jak nigdy, byłam zmęczona.. Ba! Wręcz wycieńczona. Nigdy bym nie pomyślała, że ucieszę się z tego, że znalazłam się w zimnej i wilgotnej piwnicy, podczas gdy na dworze panował upał i skwar.
Nawet nie zauważyłam kiedy po prostu zasnęłam. I spałabym pewnie długo i smacznie gdyby nie unoszący się smród i coraz większa ilość wody. Od razu zerwałam się na równe nogi i zrozumiałam, że właśnie Kapitol ma zamiar sprawdzić, czy potrafimy dostatecznie dobrze pływać..
Powódź? Gorzej być nie mogło.
Rozejrzałam się po piwnicy by ocenić jak szybko woda będzie dostawać się do środka i zabrałam rzeczy, które Sebastian uprzedniej nocy wyjął i schował w kącie pomieszczenia. Już chciałam mu je dać, by szybciej zabrać się na wyższe piętra, jednak zaraz z tego zrezygnowałam.
Patrząc na niego od razu zrozumiałam, że przez całą noc stał i czuwał by nic złego się nie stało. Poświęcił w tym momencie całą swoją energię jaka mu pozostała i co za tym idzie siłę, nie mogłabym teraz rzucić na niego wszystko gdy sama wygodnie z plecaczkiem uciekała bym na wyższe piętra. Spałam w nocy niczego nieświadoma, a on wysilał się by nas bronić.. Nie jestem bez dusznym mordercą, by teraz być w stanie zwalić na niego większość roboty. Zasłużył na porządny odpoczynek.
- Chodź najszybciej jak możesz wyżej. Gdy się przeniesiemy, odpocznij. Nie myśl, że pozwolę ci się tak męczyć. Tobie sen też jest potrzebny. - oznajmiłam przechodząc obok niego i dając część rzeczy Ivysaurowi. Miałam zamiar zająć najwyżej położone piętro, w którym oczywiście warunki pozwalałyby na spokojny sen i spędzenie tego dnia. Niech się tam sami wybijają, chcemy pożyć najdłużej jak się da.
- Dziękuję, że stałeś całą noc na warcie.. - dodałam, zanim zniknęłam na piętrze wyżej.

Snazzy - 2015-10-26, 21:59

No cóż, sen nie przyszedł tak łatwo. Obiecałem w końcu Aren, że będę nad nią czuwał i czuwałem całą noc. Teraz zaś czuję, że moje ciało ledwie się mnie słucha, ale cóż, warto było.
- Oj tam, sen jest dla słabych - żartuję lekko, po czym wzdycham, przechodząc wraz z dziewczyną na wyższe kondygnacje, byle tylko nie zostać zalanym. Przy okazji także zabieram wszystkie swoje rzeczy i posilam się szybko zanim udam się na konieczny spoczynek. Gdy już zaś znajdziemy się na bezpiecznej przystani, oddaję towarzyszce w bezpieczny sposób swoją broń, by miała czym nas bronić, a sam idę się zdrzemnąć gdzieś w kącie, upewniwszy się uprzednio, iż jest to bezpieczna okolica.

Wojas - 2015-10-27, 16:09

Odpis Molin
---------------------
Najwidoczniej naciągała kolejna plaga - powódź. Niezbyt mi to pasowało, ale na szczęście na początku dostaliśmy nieprzemakalne bluzy, które mogą się przydać, więc ściągam swoją z głowy i po prostu ubieram i zakładam kaptur. Następnie czekam aż May zabierze coś jeszcze z biblioteki i ruszamy do nowej kryjówki - wybranego przez nią bloku. Gdy już się tam znajdę, wykonuje razem z nią pojemnik przy pomocy kości i skóry Raichu (Did opisze ;-;), a następnie zbieram do niego trochę wody. Przy okazji też przyglądam się jakimkolwiek roślinom w okolicy, żeby sprawdzić czy deszcz nie wywołuje u nich żadnych szkód. W końcu nie wiadomo co organizatorzy sobie wymyślili. Jeśli May wpadłaby jeszcze na jakiś pomysł - pomagam jej, lub słucham gdyby zmieniła nasz plan.

Did - 2015-10-27, 17:15

1. Poszukiwanie schronienia.
Jako, że organizatorzy przygotowali specjalnie dla nas powódź, razem z Chloe szukam bloku albo kamienicy w strefie X. Wybieram budynek, który znajduje się najbliżej nas, by nie przemęczać się oraz by zbytnio się nie przemoczyć. Przed wyjście pamiętam, żeby założyć na siebie bluzę przeciwdeszczową i wziąć trzy książki w twardych okładach z biblioteki. (nie tracę na zbytnio dużo czasu, jeśli nie znajdę ich na widoku, biorę trzy losowe, ale duże książki.
Strefa X - http://i.imgur.com/URjrvIK.jpg
2. Poszukiwanie schronienia II
Kiedy już znajdziemy blok albo kamienicę, udajemy się prosto na ostatnie piętro, żeby wybrać sobie najlepszy pokój (całe okna), z tych blisko klatki schodowej, na naszą bazę. Pamiętam, żeby zamknąć drzwi do budynku za sobą oraz drzwi do naszego pokoju, a także okna, jeśli byłyby otwarte.
3. Robienie zbiornika
Na zabicie czasu, oddaję się pracy, a dokładniej mówiąc próbie zrobienia zbiornika na wodę przy pomocy skóry, taśmy oraz kości. Najpierw starannie prostuję skórę na podłodze, a następnie odmierzając od wierzchołków kątów długości za pomogą mojego, małego palca, robię na końcu odcinków precyzyjne, krótkie nacięcia, przez które próbuję przecisnąć kości, by wystawały ich krańce, czyli grubsze części. Skóra Raichu jest bardzo elastyczna, więc powinno mi się udać. Dla bezpieczeństwa wszystko dokładnie zabezpieczam taśmą klejącą (mogę zrobić z taśmową linę). Mając już gotową podstawę zbiornika na wodę, wstaję z podłogi i gdy tylko dowiem się od Chloe, że deszcz nie jest trujący, staram się napełnić moje dzieło wodą. Robię to, formując podstawę na kształt miski z kościstymi podpórkami. Chodzi mi oto, że związuję wolne krańce kości za pomocą taśmy (tu również mogę zrobić z taśmową linę), tworząc szkielet piramidy bez postawy, a skóra samoistnie utworzy w nim miskę, gdy związane końce kości będą na dole, a skóra na górze.
4. Dopowiedzenia
Gdy uda mi się napełnić mój zbiornik, ustawiam go z bezpiecznym miejscy, mogę do tego wykorzystać rzeczy znajdujące się w pokoju. Jako, że mamy metalowe pudełko, je również staram się napełnić wodą. (zamykam po tym okno). Jeśli woda będzie względnie czysta, chociaż piłam gorsze pomyje, piję ją oraz daję napić się Chloe. Po wszystkim, przeszukuję razem z nią nasz pokój, a następnie siedząc w objęciach, czekamy na koniec ulewy. Oczywiście, zawsze jestem czujna i gotowa, żeby obronić się przed czymkolwiek moją szablą czy łukiem. Również w trakcie poszukiwać schronienia.


Zbiornik:

Masz tu statyw
http://www.studionm.pl/im...w_a1060_big.jpg
Odwróć go, żeby nóżkami był go góry.
przywiąż do końców nóżek chustę
ta chusta wpadnie w środek i zrobi taki hamak
Robię takie coś, tylko, że z czterema nóżkami i skórą ;=;

Daisy7 - 2015-10-27, 20:39

Astrid opuściwszy budynek, pobiegła w stronę Central Parku. Przez wielki deszcz niezbyt widziała, co dzieje się wokół niej tak sam jak biegnąca niedaleko w tę samą stronę Angel. Dziewczyny dobiegły do jeziora mniej więcej w tym samym czasie i dalej nie zdając sobie sprawy ze swojej bliskości, popłynęły prosto na Róg Obfitości (a przy okazji się trochę napiły, gasząc tym samym pragnienie). Na lądzie jako pierwsza stanęła panienka Blakmore, gdyż pływa lepiej od swojej rywalki. Mimo to nie zdążyła zdobyć niczego nowego, zanim pojawiła się Stone. Kobiety widzą się już i stoją oko w oko w odległości około 6m od siebie. Która z nich wyjdzie żywo z tego pojedynku? A może zaskoczy nas jeszcze jakiś sojusz?
Aren wraz z Sebastianem oraz Ivyaurem opuścili piwnicę po uprzednim zabraniu swoich gratów i udali się do mieszkania na czwartym piętrze z nadzieją, że tutaj woda nie dojdzie. To musiałaby być naprawdę ogromna powódź. Po oddaniu przez Sebastiana broni (siekiera) towarzysze, zdecydował się on zdrzemnąć. Zanim jednak odpłynął, kątem oka dostrzegł leżący na parapecie za oknem mały metalowy pojemniczek, do którego przyczepiono niewielki spadochron. Trybuci od razu sięgnęli po przedmiot, a w środku znaleźli jedynie krótką notatkę: „Sen za dnia nie jest dobrym pomysłem, bo można się już nie obudzić. Dajcie nam trochę romantycznych uniesień, a my odpłacimy się wam pyszną kawusią”.
Na koniec zerknijmy co u May i Chloe. Kobiety ubrały się w swoje nieprzemakalne bluzy, założyły kaptury i popruły prędko ku pierwszej lepiej kamienicy w nazwanej przez Ludenberg „strefie X”. Tam też zakotwiczyły się w jednym z mieszkań, gdzie nie ma wybitych okien i zamknąwszy się, zaczęły tworzyć dziwny pojemnik na wodę. W sumie to May go robiła, a Chloe sprawdzała deszczówkę. Jako, że nie „odkryła” w niej niczego dziwnego, pozwoliła towarzyszce napełnić nią prowizoryczną miseczkę. Potem wspólnie napiły się wody i na tym koniec.
Komunikat dla wszystkich żyjących trybutów od organizatorów: „Jeśli nie zaczniecie się sami wytępiać, zmusimy was do tego”. Fajnie.

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angel Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate, 1,5/1,5l wody w butelce); głodna.
Astrid Stone (d. 2) - posiada: włócznię, prowizoryczny plecak (21 plasterków suszonego mięsa, krzemień, upieczone Rattaty - 2, nieżywą Rattatę, linki, druciki, scyzoryk).
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: szablę, plecak (17 twardych landrynek w woreczku, mechaniczna proca, 1 większa kość Raichu (40x7cm), 2 ostre kamienie, tłusta maść na odmrożenia, 1kg mięsa Raichu); sojusz z May; solidne poparzenie lewej dłoni i nadgarstka - owinięte skórą Raichu i schodzone metalowym pudełkiem; głodna.
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura, siekierę, plecak (butelka z prawie pełną wodą, bandaż, krzesiwo, 12 trujących jagód, kawałki drewna - 2, latarka, buteleczka z silnie żrącą substancją - 400ml, 7 kawałków suszonego mięsa, pusta butelka 2l); sojusz z Sebastianem; głodna i spragniona. Nie może podróżować z większą ilością rzeczy na raz!
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: buty trapery z kolcami (założone), 1,5/2l wody w butelce, 15 suszonych owoców, 3 kawałki mięsa, ostry nóż; sojusz z Aren.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, sztylet, plecak (łuk, kiepskie strzały - 8, 2 kamienie, 1kg mięsa z Raichu, nożyczki, przezroczysta taśma samoprzylepna, 3 duże książki w grubych okładkach), "miska"; sojusz z Chloe.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.
Aiden Taurett (d. 4) - zepchnięty z dachu kamienicy przez Charlotte i Riven.
Charlotte Ragbone (d. 10) - zepchnięta z dachu kamienicy przez Inerri.
Riven Carten (d. 6) - zabita przez Inerri poprzez dźgnięcie scyzorykiem w szyję.
Connel Vanders (d. 12) - zabity przez Mighteynę.
Caleb Marine (d. 3) - zabity przez Houndoomy.
Inerri Oseas (d. 11) - zabita przez Astrid, gdy była nieprzytomna.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - zabity przez mega Charizarda.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 30 października br., godz: 20:40.

Gwen Brown - 2015-10-29, 07:40

No nie wierzę! Ci z Jedynki to kurcze jak rzep do psiego ogona- przyczepili się i praktycznie cały czas są tam gdzie ja. No, w tym wypadku "przyczepiła" się tylko tamtejsza dziewoja. Niemniej szlag mnie jasny trafił. Miałam dość chowania się po kątach, bo Jedynka, miałam dość zastanawiania się czy będą urządzać sobie krwawe łowy. Nie zamierzam już dłużej się chować. Żadnych sojuszy. Wóz albo przewóz, ale choćbym miała sczeznąć nie dam jej zejść z tej platformy. Nie Jedynce. Dodatkowo nakręcił mnie krótki komunikat organizatorów...
Nie wiedziałam jaką laska ma broń, ale wolałam zaatakować zanim zdoła ją wydobyć. Dlatego dla odwrócenia uwagi rzuciłam w nią pierwszym lepszym fantem ze stosu, a potem rzuciłam się nań z moją włócznią. Korzystam z faktu, że mogę ją dzięki temu trzymać trochę na dystans- przy tego typu skurczybykach, bardzo to jest na rękę. Tak czy inaczej moja taktyka jest prosta jak budowa cepa- zadźgać ją. Pchnięcie w nogi i ból na chwilę odbierze jej koncentrację, pchnięcie w rękę i teraz boli ją w dwóch miejscach, pchnięcie w brzuch i już ją mam... W każdym razie obudziła się we mnie chęć mordu, atakuję z cała swoją mocą, nie kryję się ze swoją siłą. Skoro jestem w stanie zabijać gołymi rękami, to z bronią pójdzie mi znacznie sprawniej.

Są teraz dwie opcje- albo zdechnę i moja wątpliwa przygoda się kończy...

Albo przeżyję. Gdybym przeżyła, najpierw opatruję swoje ewentualne obrażenia. Podejrzewam, że znajdę coś odpowiedniego- najwyżej uzyję ciuchów Jedynki jak bandaża. Potem zgarniam to co sobie zamierzyłam (plecak, do którego przekładam swoje klamoty, łuk i coś na wodę) i podążam ku blokom na północy, najpewniej ku temu, w którym już kiedyś byłam z Connelem. W kwestii tego zgarniania- przeglądam jeszcze co ma Jedynka. Jeśli ma np. jakiś sztylet, to po grzyba mi scyzoryk? Zamieniam je i biorę to co jest lepsze, czyli sztylet. Żarcia nie biorę- swoje go mam aż nadto. Cóż, po walce pewnie będę troszkę "wymemłana", więc szukam sobie wśród tych klamotów czegoś, czego mogłabym użyć jak boi- czegoś co uniesie się na wodzie i w razie gdybym musiała odpocząć w czasie płynięcia, coś co mogłoby jako tako utrzymać mnie na powierzchni. Nie ma głupich- nie dam się utopić. W każdym razie nie ma strachu- ludziska raczej nie rzucają się na Róg, więc nie ma powiedziane, że muszę gnać na akord. Fakt, jest opcja, że zechcą się mną zainteresować jakieś miejscowe stworzonka, ale liczyłam na łut szczęścia. Chociaż z moim szczęściem mogłoby być rożnie, dlatego nie zaszkodzi być czujnym. Tak troszeczkę.
Jeśli uda mi się dotrzeć cało do tego bloku, wchodzę jak najwyżej i uważnie obserwuję sytuację z wodą. Im bardziej będzie się podnosić tym wyżej wchodzę. No, na dach to już tak w ostateczności- dopóki mogę siedzieć w suchym mieszkaniu, nie wyłażę na ten deszcz. Może organizatorzy kiedyś go "wyłącza". Jakby nie patrzeć w czasie powodzi średnio idzie się naparzać na śmierć i życie. Chyba, że chcą w ten sposób zmusić pozostałych do pozrywania sojuszy...

Sebuś - 2015-10-29, 22:23

Dziwnie się czuję. Z jednej strony ledwo się trzymam, ale z drugiej ta karteczka... mimo wszystko boję się też, że wyślą nam zatrutą kawę. W każdym razie gra jest warta ryzyka, bowiem może dzięki temu oboje przeżyjemy, a i przy okazji organizatorzy za ten mały pokaz uczuć nas tak szybko nie ukarzą.
Z tego powodu przede wszystkim podchodzę do Aren, wzdychając.
- Lepiej coś zjedz. Obawiam się, że dzięki innym... to może być długi dzień... o ile się wpakujemy w tę grę, a nie ukrywam, że trochę mi się podobać - oznajmiam z rozbrajającym uśmiechem na twarzy, ostatnie zdanie wypowiadając ledwo słyszalnym szeptem, a następnie czekam aż dziewczyna się posili. Następnie zaś, o ile mi ona na to pozwoli, delikatnie ją obejmuję, przybliżając swe wargi do jej szyi. Czuję wręcz, że serce bije mi szaleńczo, a ja... cóż, kompletnie nie wiem, co i jak mam robić.

Kuroiyuuki - 2015-10-30, 17:20

#TakBardzoNieWieCoRobi #SebuśPomusz #SnazzyBądźFacet

Kiedy znaleźliśmy się na czwartym piętrze, zajęłam miejsce jak najdalej od okien. Miałam dziwne przeczucie, że jeszcze coś nas przez nie zaatakuje. Usiadłam więc pod ścianą razem z Ivysaurem, który jak na razie dużo nie miał do roboty. Zbytnie zaskoczenia nas nie spotykały, było nawet całkiem spokojnie.. Trochę nawet za bardzo. Jednak nie chciałam by było inaczej. Przywykłam do spokoju i chciałam, żeby ten spokój trwał jak najdłużej.
Kiedy przeczytaliśmy wiadomość od organizatorów, początkowo nabrałam wątpliwości. Kawa? A co jeśli coś z tą kawą będzie nie tak? W końcu na Igrzyskach ostatnio nic się nie dzieje, ludzie nie zabijają się w tempie ekspresowym więc to chyba normalne, że Kapitol się nudzi. Więc.. Raczej nie zabiją nas kawą, to by było nudne.
Przeżuwając kawałek suszonego mięsa zastanawiałam się nad tym, czy zrobienie tego czego zapragnie tłum będzie w jakikolwiek dobre.. To trochę tak jakbyśmy byli serio ich marionetkami, chociaż mamy własną wolę. Nie ukrywam jednak, że od początku chciałam dołączyć do Sebastiana z jednego powodu..
Był najbliższą mi osobą na tej arenie.. A ludzie poszukując towarzysza potrafią na prawdę posunąć się bardzo daleko i to chyba był właśnie taki moment.
Wzięłam kilka łyków wody i dałam Ivysaurowi przekąskę w postaci jednej porcji suszonego mięsa, co by miał się czym zająć.
Nie sprzeciwiałam się.
Kiedy chłopak mnie objął przez chwilę nawet zapomniałam, że właśnie toczymy walkę na śmierć i życie. Atmosfera przybrała nieco mniej bitewny nastrój z czego.. Nie ma co ukrywać. Cieszyłam się jak cholera.
Gdy tylko jego usta dotknęły mojej szyi, czułam jak ciarki ekscytacji przebiegły po moim ciele. I chyba zarówno on jak i ja, nie mieliśmy do końca pojęcia co w tym momencie zrobić.. Wiec. Po prostu wtuliłam się w niego.
- Trochę się boję.. - przyznałam. - Te całe Igrzyska.. Myśl o tym, że będę musiała kogoś zabić jest.. Przytłaczająca.. - te słowa miały swoje zadanie w tym całym romansidle, ale też wyrzucenie tego z siebie było cudną ulgą.
Poza tym.. Trzeba coś zrobić, chwycić widzów za serce. Niech w Kapitolu płaczą nad tą miłością trybutów.
Może to będzie przepustką do życia?
Nikt prócz organizatorów nie musi wiedzieć, że to tylko.. Teatr tych, którzy zaraz zginą.

Did - 2015-10-30, 19:25

Czas zacząć przygotowywać się do bitwy. W końcu została nas już tylko szóstka, więc wypadałoby ruszyć tyłek! Aczkolwiek, najpierw muszę się najeść. Mamy mięso Raichu, więc czemu nie skorzystać z niego i go nie usmażyć? Przydadzą mi się do tego kartki, kamienie i jakiś kawałek drewna z pokoju oraz zlew, w którym rozpalę prowizoryczne ognisko. Dla bezpieczeństwa nabieram przed tym wody do miski, żeby móc zgasić je, gdyby wyszło spod mojej kontroli. Gdy już uda mi się rozpalić ognisko w zlewie jakiejś łazienki (JEŚLI BĘDZIE DYM, TO OTWIERAM OKNO, ŻEBY SIĘ NIE ZACZADZIĆ), przygotowuję połowę mięsa do pieczenia. Oczywiście nie piekę całej połowy, bo trwałoby to zbyt długo, dlatego dzielę jeszcze ową połowę na pięć części i tłukę lekko sztyletem, żeby kawałki zrobiły się cieńsze. Tak przyszykowane mięso, nadziewam na strzałę i opiekam nad ogniem. Po jego usmażeniu, gaszę ognisko, starając się, żeby w misce zostało trochę wody. Sama zjadam dwie części, a trzy oddaję Chloe. Po posiłku piję trochę deszczówki, żeby zaspokoić pragnienie i zabieram się do drugiego etapu przygotować. Dzięki bluzie rozbijam okno w innym pokoju i zbieram duże, średnie, oczywiście ostre kawałki. Gdy uda mi się zebrać sporą kolekcję, moją bluzą, wracam do naszej bazy i zaczynam ulepszać swoje strzały, właśnie szkłem, które przyklejam na taśmę. Wszystko robię bardzo ostrożnie i za pomocą bluzy, żeby się nie pociąć. Po skończonej pracy, trzepię bluzę, a następnie ją ubieram. Teraz czekam jeszcze na Chloe, żeby wyruszyć na łowy, ale najpierw będziemy musiały ustalić nasz cel.
Molin - 2015-10-30, 19:40

W czasie kiedy May przygotowuje posiłek ja zabieram się za przeszukiwanie bloku - zaczynam od parteru ze względu na to, że gdyby go zalało to potem mogę nie mieć możliwości. Szukam każdej przydatnej rzeczy, wcześniej zostawiając swoje przy May żeby ich przypilnowała - ale procę, landrynki i szablę mam przy sobie do ewentualnej obrony. Szukam każdej przydatnej rzeczy, ale sądząc po tym, że zostało nas mało i przydałoby się kogoś zamordować - głównie rzeczy mogących w tym pomóc. Lepszych broni, części z których można coś zrobić, kamieni do procy lub na strzały, jakichś kawałków szkła, noży, narzędzi czy czegokolwiek z którego można zrobić jakieś ciekawe rzeczy. Zapalniczki, taśma, nożyczki, zapałki, szklane naczynia w szczególności butelki, a także jakieś żrące środki, czy po prostu jakieś płyny, środki czyszczące, a także różne dezodoranty czy lakiery do włosów. Ogólnie, spraye tego typu w puszkach. Zależy mi też bardzo na czymś co pomogłoby mi z tym poparzeniem - schłodzone zbytnio nie przeszkadza, ale mimo wszystko. Poza tym może być coś do jedzenia, ale średnio jest mi to potrzebne w tym momencie.
Jeślibym wpadła na jakiegoś Pokemona to najpierw próbuje ocenić jego zamiary w stosunku do mnie - znam się na nich więc nie ma z tym problemu. Jeśli byłby agresywny to wycofuje się i próbuje go uspokoić, a jeśli nie dam rady to po prostu atakuje go procą lub szablą w zależności od odległości która nas dzieli. Jeśli natomiast będzie spokojny to staram się go zachęcić do współpracy, oferując zapłatę w postaci jedzenia i ochronę przed innymi uczestnikami, którzy mogliby go zaatakować w celu zdobycia pożywienia.
Jeśli przeszukam cały blok to wracam do May, robię to też w przypadku gdybym miała przepełniony plecak. Cały czas mam przy sobie szablę i jestem gotowa się bronić, oczywiście posługując się przy tym prawą, sprawną ręką, a lewa służy mi tylko do napełniania procy pociskami.

Sebuś - 2015-10-30, 19:53

Ciężko nie było zauważyć, że dziewczyna wyraźnie jest spięta i boi się tego wszystkiego, co ma nadejść, dlatego pozwalam sobie na oderwanie swych warg od jej skóry, a następnie nieznaczne wzmocnienie uścisku, by dodać Aren otuchy. Rozumiem ją doskonale, bo sam jestem w takiej samej sytuacji. Na ile mogę sobie pozwolić? Na pewno... nie za dużo. Przecież jesteśmy nadal nastolatkami i przecież nie będziemy urządzać sobie orgii na arenie, prawda? Dlatego też zamierzam tak mniej więcej cały czas ją tulić i uspokajać.
- Spokojnie mała... nikogo nie będziesz musiała zabijać. Wiesz... czuję, że chyba nawet ty wyjdziesz z tego cało. W końcu masz tego małego spryciaka, a poza tym jesteś z Siódemki. Walczyć bronią na pewno dobrze umiesz... - szepczę cicho, uśmiechając się smutno.

Daisy7 - 2015-10-30, 22:46

A więc na Rogu Obfitości doszło do interesującej bitwy. Astrid schyliła się po pierwszy przedmiot, jaki miała w zasięgu ręki. Okazała się być nim latarka. Nie zastanawiając się długo, cisnęła nią w rywalkę. Ta jednak wykonała niesamowicie prędki unik i jeszcze w skoku rzuciła w przeciwniczkę sztyletem. To była jej jedyna broń, ale podziałała. Ostrze wbiło się w klatkę piersiową panienki Stone. Szesnastolatka złapała rękojeść sztyletu, jednak nie mogła już nic zrobić. Runęła do tyłu prosto w wodę, a krew dodatkowo zwabiła grasujące w jeziorze Pokemony takie jak Carvanhy. Trybutka, na swoje szczęście, umarła jeszcze zanim zaczęła być pożerana przez drapieżne ryby. No cóż... chociaż morderczyni nie zdołała zabrać łupów trupa.
Sebastian i Aren zdecydowali się zagrać tak, jak ich poproszono, a raczej nakazano, bo zapewne gdyby nie posłuchali rady z kartki, lada moment ktoś z Kapitolu „przypadkiem” sprawiłby, że w kamienicy zmaterializuje się krwiożercza bestia. Trybuci zdecydowali się nie iść od razu na całość. I dobrze, bo wtedy widzowie nie czekaliby z niecierpliwością na dalszy rozwój uczucia, jakie zaiskrzyło między parze z Siódemki. Już po chwili na parapet upadł nowy pojemniczek opatrzony małym spadochronem. W środku znajduje się jeszcze gorąca kawa (400ml). Niestety opakowanie jest mało wytrzymałe i nie nada się do powtórnego wykorzystania (to taki styropianowy kubeczek, który przez krótko trzyma ciepło, a żeby napić się napoju ze środka, trzeba przedziurawić wieczko, więc potem kubeczek nie jest zbytnio użyteczny). Przypominamy, że dziewczyna zjadła kawałek suszonego mięsa, a drugi dała Ivysaurowi. Uzupełniła też płyny w organizmie, wypijając kilka łyków wody.
May udała się do łazienki, gdzie w zlewie rozpaliła ognisko przy pomocy kamieni, drewna z poniszczonych regałów i kartek papieru wyrwanych z książek, które zakosiła z biblioteki. Trochę to trwało, zanim udało jej się wzniecić ogień, ale ostatecznie starania przyniosły oczekiwany efekt. Pół kilograma mięsa Raichu podzieliła i rozpłaszczyła na pięć kawałków. Po upieczeniu ich dwa zjadała, a pozostałe oddała towarzyszce, a raczej zamierza jej je oddać, gdy tylko ta wróci z przeszukiwań bloku. Dodatkowo skorzystała z wody z prowizorycznego pojemniczka do ugaszenia ognia oraz zaspokojenia pragnienia po mięchu. Chloe, tak jak już wiecie, udała się na przeszukiwania bloku. Na korytarzu, a raczej klatce schodowej natknęła się na Duskulla. Trudno jednak określić jego zamiary. Nie atakuje, ale kiedy tylko nastolatka chciała się odrobinę zbliżyć lub coś powiedzieć, zaczął przygotowywać się do zadania ciosu. Co gorsza to duch, a ducha przecież nie zabije sztyletem czy strzałem z procy.
Deszcz powoli staje się mniej intensywny, lecz nadal nie przestaje padać.

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angel Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate, 1,5/1,5l wody w butelce); głodna.
Chloe Darkwood (d. 3) - posiada: szablę, plecak (17 twardych landrynek w woreczku, mechaniczna proca); sojusz z May; solidne poparzenie lewej dłoni i nadgarstka - owinięte skórą Raichu i schodzone metalowym pudełkiem; głodna.
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura, siekierę, plecak (butelka z wodą 1,7/2l, bandaż, krzesiwo, 12 trujących jagód, kawałki drewna - 2, latarka, buteleczka z silnie żrącą substancją - 400ml, 5 kawałków suszonego mięsa, pusta butelka 2l); sojusz z Sebastianem.
Sebastian Mackenzie (d. 7) - posiada: buty trapery z kolcami (założone), 1,5/2l wody w butelce, 15 suszonych owoców, 3 kawałki mięsa, ostry nóż; sojusz z Aren.
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, sztylet, plecak (łuk, kiepskie strzały ulepszone kawałkami szkła - 8, 4 ostre kamienie, 1,5kg mięsa z Raichu, nożyczki, przezroczysta taśma samoprzylepna, 3 duże książki w grubych okładkach, 1 większa kość Raichu (40x7cm), tłusta maść na odmrożenia, 3 kotleciki z upieczonego mięsa Raichu), "miskę"; sojusz z Chloe.

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.
Aiden Taurett (d. 4) - zepchnięty z dachu kamienicy przez Charlotte i Riven.
Charlotte Ragbone (d. 10) - zepchnięta z dachu kamienicy przez Inerri.
Riven Carten (d. 6) - zabita przez Inerri poprzez dźgnięcie scyzorykiem w szyję.
Connel Vanders (d. 12) - zabity przez Mighteynę.
Caleb Marine (d. 3) - zabity przez Houndoomy.
Inerri Oseas (d. 11) - zabita przez Astrid, gdy była nieprzytomna.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - zabity przez mega Charizarda.
Astrid Stone (d. 2) - zabita przez Angele.

Gwen może sobie dodać 4000$.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 2 listopada br., godz: 22:50.

Sebuś - 2015-11-02, 16:20

A więc mamy kawę. Cóż za sukces, chociaż obawiam się tego, co się stanie, jeśli wypijemy kawę. A co, jeśli ktoś ją zatruł? W każdym razie opcja istnieje tylko jedna i Aren zapewne się z nią zgodzi. Sięgam więc po kubek i wypijam połowę jego zawartości, którą następnie odstawiam na bok.
- To tak w razie co... nie chciałbym, żeby ci się coś stało, więc poczekamy tak z piętnaście minut. Jeśli nic mi nie będzie przez ten czas, dopijesz resztę, okej? - tłumaczę, a następnie przystępuję do przeszukiwania pomieszczenia. Jego chyba jeszcze nie sprawdziliśmy, więc by się przydało to zrobić, nieprawdaż?

Kuroiyuuki - 2015-11-02, 17:08

Kawa! Jak słodko, a raczej gorzko. Szkoda, że nie mamy mleka, ale taką też wypiję. Innego wyjścia nie mamy. Nie mogę w końcu narzekać. I tak cud, że mamy ten dar z niebios, chociaż nie wiadomo jak bardzo "bogowie" pójdą nam na rękę. Bardzo możliwe, że będzie zatruta. Nie jesteśmy nastawieni do zabijania innych, więc pewnie Kapitol uzna nas za bezużytecznych.
Niechętnie przystałam na propozycję Sebastiana, jednak też nie mogłam odmówić, gdyż już wybił połowę z tego co było w kubku. Mogłam się jedynie modlić do losu, żeby z tą kawą było wszystko w porządku.
Kiedy ten zaczął przeszukiwać to piętro - nie mogłam siedzieć bezczynnie.
Dałam Ivysaurowi swój plecak, mówiąc by strzegł go jak oka w głowie, a sama jedynie z siekierą udałam się na pięto wyżej by nieco poszperać i poszukać jakiś ciekawych rzeczy.
W razie, gdyby znalazło się tutaj jakieś niezbyt przyjaźnie nastawione stworzenie staram się je zabić celując prosto w głowę lub coś czym mnie zaatakuje.. Pokemony są tak niebezpieczne, że lepiej atakować wszystko co puszczą w twoim kierunku, jednak swój rozum mam i gdyby było tutaj coś bardzo niebezpiecznego zwiewam informując o tym Sebastiana. Nigdy nie wiadomo co Kapitol mógłby umieścić nam nad głowami! Nawet jeśli to tylko blok, może tu być nawet.. Nawet.. Nie wiem co, ale coś niebezpiecznego? Bardzo, a to bardzo możliwe. Trzeba mieć się na baczności.

Molin - 2015-11-02, 17:41

Duch. Cholera. Nie mam jak go zaatakować, więc trzeba wymyślić coś innego. Z początku staram się nie denerwować ducha - podnoszę nieco rękę, dając mu znak, że nie mam zamiaru mu w niczym przeszkadzać, po czym powoli się wycofuje. Ale to niekoniecznie może zadziałać, więc mam plan także na to, jakby spróbował mnie zaatakować. Wprawdzie samego ducha nie mogę uderzyć, ale co jeśli chodzi o jego ataki? Je już mogę być w stanie dotknąć, inaczej nie byłyby w stanie zrobić mi żadnej szkody, tylko by przeze mnie przeniknęły. Dlatego jeśli duch zdecyduje się zaatakować to przy pomocy szabli już jakiegoś większego przedmiotu który będzie znajdował się pod ręką - blokuje jego cios. Samemu duchowi nie wyrządzę krzywdy, ale przynajmniej będę w stanie obronić siebie. Oczywiście staram się też zrobić to w taki sposób, żeby w razie czego trafiła mnie jak najmniejsza część ciosu, więc przy okazji także się odsuwam. Jeśli będzie już po wszystkim - wycofuje się do miejsca w którym będę bezpieczna, o ile będę w stanie to przeszukuje trochę dom, a potem wracam do May. Albo jeśli by mnie gonił to nadal ostrożnie z szablą w ręce wycofuje się na zewnątrz lub w inne miejsce gdzie za mną nie pójdzie. Oczywiście jeśli Chloe wpadnie na jakiś plan to ruszam razem z nią, o ile będę w stanie.
Did - 2015-11-02, 19:17

Cholera... Chloe jest coś. Zapewne zaatakował ją jakiś pokemon, a że większość pokoi była zamknięta, to obstawiam jakiegoś ducha. Jesteśmy w kompletnej dupie. Nie możemy się przed nim bronić, więc jedyne, co nam pozostaje to... ucieczka, ale jak? Zagradza pewnie nam klatkę schodową... a co z dachem? Właśnie z dachem?! Jesteśmy na ulicy, w której każdy budynek jest połączony ze sobą, więc łatwo będzie nam przedostać się do drugiego, gdzie uciekniemy już klatką schodową. To właśnie planuję zrobić. Na szczęście Chloe nie zamykała za sobą drzwi, więc nie muszę ich otwierać, wystarczy, że poczekam, aż zdoła się wycofać, a potem pociągnę ją siłą na dach. (gdyby Chloe umarła, to uciekam sam) Na dachu oceniam moją sytuacją i staram się jak najbezpieczniej przedostać się na drugi budynek, z którego uciekam jak najszybciej, klatką schodową, na ulicę. Gdyby plecak przeszkadzał mi w przejściu na inny dach, przerzucam go w pierwszej kolejności.
Daisy7 - 2015-11-02, 22:50

A więc po kolei. Najpierw Angel. Dziewczyna, kiedy już ochłonęła po zabiciu rywalki, wzięła z rogu obfitości przemoczone opakowanie krakersów. Miła szczęście, bo foliowe opakowanie nie dopuściło do środka ani kropli wody. Zjadłszy prowizoryczny posiłek, popiła go jeszcze wodą, a następnie przystąpiła do rozkładania słabo widocznych z daleka sideł wokół wysepki (Rogu Obfitości). Widocznie uznała, że Kapitol postanowi zmusić innych do zbliżenia się do centralnej części areny, więc woli się przygotować na ewentualny atak ze strony rywali.
Sebastian już chwilę po wypiciu kawy dostał silnych drgawek i zaczęła mu lecieć z buzi piana. Proces ten trwał bardzo krótko, więc Aren nawet gdyby nie była w totalnym szoku, nie dałaby rady go uratować, tym bardziej, że nie posiadała odpowiedniego lekarstwa. Już po chwili dziewczyna stała nad martwym ciałem byłego sojusznika. Z rozpaczy wyrwał ją dopiero odgłos armaty sygnalizujący śmierć trybuta. W związku z tym niespodziewanym zdarzeniem nie biorę pod uwagę planów Aren z postu, bo prawdopodobnie się nieco zmieniły. I oczywiście uznaję, że nie dopija reszty kawy, jaka została w styropianowym kubeczku.
Duskull nie miał przyjaznych planów wobec dziewczyny, na którą się natknął. Posłał ku niej mylący promień (Confuse Ray), przed którym nie była się w stanie obronić, a na pewno nie przy pomocy szabli czy innego przedmiotu. Chloe popadła w prawdziwy obłęd spowodowany oszołomieniem. Następnie o mały włos nie dostał zawału, kiedy przeciwnik ją wystraszył (Astonish). Całkowicie skołowana i przerażona była łatwym celem, dlatego też Duskull postanowił zakończyć swoje „dzieło” i wniknął w cień biedaczki, by zadać jej szybki i ostateczny cios (opis dziwny, ale chodzi o Shadow Sneak xd). Kolejny uczestnik Głodowych Igrzysk odstrzelony. May przez chwilę czekała na towarzyszkę, jednak domyśliwszy się, że ta umarła, zdecydowała się zadbać o własne życie. Szybko pomknęła na dach budynku i jakże wielkie było jej szczęście, że właz na samą górę nie był zablokowany. Aktualnie znajduje się na dachu tego samego budynku. Żadnego łatwego przejścia nie ma, ale może spróbować wskoczyć na dach kamienicy obok, która prawie ociera się o budynek, na którym się aktualnie znajduje lub zrezygnować z tego pomysłu i wykombinować coś innego. Póki co Duskull nie przyleciał za nią na dach.
Powiem Wam, drodzy widzowie, że w tej edycji mamy twarde babki, za to jakichś słabych facetów. Ciekawe jak będzie za rok, nieprawdaż?

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angel Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate, 1,5/1,5l wody w butelce); głodna.
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura, siekierę, plecak (butelka z wodą 1,7/2l, bandaż, krzesiwo, 12 trujących jagód, kawałki drewna - 2, latarka, buteleczka z silnie żrącą substancją - 400ml, 5 kawałków suszonego mięsa, pusta butelka 2l).
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, sztylet, plecak (łuk, kiepskie strzały ulepszone kawałkami szkła - 8, 4 ostre kamienie, 1,5kg mięsa z Raichu, nożyczki, przezroczysta taśma samoprzylepna, 3 duże książki w grubych okładkach, 1 większa kość Raichu (40x7cm), tłusta maść na odmrożenia, 3 kotleciki z upieczonego mięsa Raichu), "miskę".

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.
Aiden Taurett (d. 4) - zepchnięty z dachu kamienicy przez Charlotte i Riven.
Charlotte Ragbone (d. 10) - zepchnięta z dachu kamienicy przez Inerri.
Riven Carten (d. 6) - zabita przez Inerri poprzez dźgnięcie scyzorykiem w szyję.
Connel Vanders (d. 12) - zabity przez Mighteynę.
Caleb Marine (d. 3) - zabity przez Houndoomy.
Inerri Oseas (d. 11) - zabita przez Astrid, gdy była nieprzytomna.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - zabity przez mega Charizarda.
Astrid Stone (d. 2) - zabita przez Angele.
Sebastian Mackenzie (d. 7) – umarł na skutek zatrucia kawą.
Chloe Darkwood (d. 3) – zabita przez Duskulla.

Sebastian może sobie dodać 4000$, a Molin 5000$.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 5 listopada br., godz: 22:55.

Kuroiyuuki - 2015-11-05, 17:56

To wszystko.. Stało się tak szybko. Nie byłam w stanie mu pomóc, nie miałam nawet jak tego zrobić. Był jedyną osobą, której mogłam zaufać na tej przebrzydłej arenie, a teraz zostałam sama. Sama jak ten palec.. Miałam teraz jedynie Ivysaura.. Pokemona. Więc.. Chyba nie było tak źle. Zawsze.. Zawsze to jakiś sojusznik. Prawda?
Wzięłam wszystkie rzeczy należące do Sebastiana (Nawet buty, a kto potrzebującemu zabroni). Dobrze wiedziałam, że chciałby bym przetrwała, więc musiałam je zabrać by wzbogacić swój arsenał i pognać ku chwale.. Tylko w taki sposób będę w stanie mu się w pewien sposób odwdzięczyć.
Wyrzuciłam resztę kawy przez okno, nie chcę jej nawet widzieć na oczy. Po Igrzyskach będzie to chyba najbardziej znienawidzony przeze mnie napój.
(W tym też momencie udałam się na piętro wyżej)
Dałam Kawałki Drewna Ivysaurowi, były dość ciężkie więc dla mnie to duże utrudnienie, a dla niego.. W sumie nic. Ma w końcu swoje pnącza, a w razie czego.. Może wykorzystać je jako broń, więc nakazuje mu w razie gdyby zobaczył niebezpiecznego przeciwnika, bu cisnął je w jego kierunku.
Sama zaś przygotowuję swój arsenał. Nóż włożyłam za pasek by mieć do niego szybszy dostęp, założyłam trapery Sebastiana, a w razie gdyby były nieco przy duże rozglądam się po piętrze by znaleźć coś co mogłabym upchać do środka by nieco mniej "latały" i mocno je zawiązuję. Zjadam jeszcze dwa kawałki suszonego mięsa i wypijam kolejne kilka łyków wody by porządnie podnieść się na siłach po czym przeszukuję jeszcze dokładnie to piętro w poszukiwaniu czegoś co mogłoby się nadać na broń, po czym jeśli sytuacja będzie na to pozwalała - opuszczam budynek i zmierzam w kierunku kolejnego rzędu mieszkań i innych struktur podążając w kierunku wschodnim. Jeśli dobrze myślałam, zaraz gdzieś tam w okolicach Rogu rozpocznie się ostateczna rzeź. Muszę się do niej jak najlepiej przygotować, więc mam też nadzieję, że znajdę coś ciekawego do obrony i walki.. Mam nóż, mam siekierę. Ale przyda się też coś na dystans. Jeśli w kolejnych budynkach nie znajdę niczego ciekawego, trzymam się na obrzeżach lasu i jedynie szukam ciekawej i bezpiecznej kryjówki. Jak na razie bezpiecznej..

Did - 2015-11-05, 19:07

Dlaczego jeszcze żyję? Dlaczego moi kompani umarli, a ja żyję? Nie rozumiem tego, przecież nie jestem jakaś wyjątkowa. Jedynka nadal się trzyma, bo ludzie ją kochają, a ta dziewucha z siódemki musiała coś zrobić, że przytrzymują ją przy życiu, więc może i ja powinnam zacząć grać? Z łatwością podpaliłam las, zabiłam Kei'a, zostawiłam Chloe na pewną śmierć... nawet nie próbowałam jej pomóc... Już wiem! Zagram psychopatkę, która zaczyna słyszeć głosy i pragnie zemsty, by pomścić Caleba i Chloe. Tak, to będzie to! Gra, aż po kres igrzysk. Jeśli mam umrzeć, to z rozmachem, a nie jak jakaś ciota.
- Już dobrze May, nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze, dasz radę, za nich, za twych druhów. Obróć tą arenę w pył. - zaczynam szeptać do siebie, wyszczerzając zęby.
Nakarmię te plugawe świnie tym, co chcieli zobaczyć od początku. Stanę się prawdziwym łowcą, ale najpierw muszę wydostać się z tego budynku. Luka pomiędzy kamienicami jest praktycznie niewidoczna, więc z łatwością powinna się przez nią przeprawić. Następnie mogę się tylko modlić, żeby drzwi na dachu były otwarte, by móc wybiec na ulicę i skierować się w stronę rogu. Tam pewnie ukrywa się ta dziwka. Tej drugiej nie chce mi się nawet szukać.
- La la la la la la ... rozjebię wam głowy ... la la la la la la ... zarżnę jak szmaty ... la la la la la la ... no chodźcie do mnie ... la la la la la. - po cichu nucę, snując się w stronę rogu (na twarzy mam przez cały czas wyszczerzony uśmiech). Oczywiście jestem czujna, a moje zachowanie to tylko gra, więc jeśli zajdzie taka potrzeba, nie zawaham się zabić z łuku albo z szabli. Niech mają swoje widowisko!

@Mapka uzupełniająca mój odpis
http://i.imgur.com/u8sO9hX.jpg

Daisy7 - 2015-11-06, 12:19

Angel po rozłożeniu już sideł wokół całego rogu, zregenerowała ponownie siły wrzucając coś na ząb, a potem zdecydowała się wspiąć na metalową konstrukcję, by mieć z góry lepszy widok na ewentualnych nadchodzących trybutów. Siedzi tam w kucki ze sztyletem, który ostrzy pieszczotliwie, aby łatwo mógł wbić się w skórę swojej przyszłej ofiary.
Aren po zabraniu wszystkich łupów Sebastiana (musiała zostawić jedną butelkę z wodą, bo by się dwie nie zmieściły do plecaka) i wylaniu zatrutej kawy za okno, zdecydowała się opuścić trupa, po którego już nadlatuje szybowiec (swoją drogą ciekawe jak zgarnie ciało ze środka budynku). Nastolatka na moment ukryła się w innym mieszkaniu, aby przygotować się do dalszej wędrówki (je, pije, daje kawałki drewna Ivysaurowi, zakłada trapery, wkłada nóż za pasek, by móc go prędko dosięgnąć). Kiedy już wszystko było gotowe, opuściła blok i udała się na wschód. Mijając pobliskie budynki, zaglądała do nich, lecz wszystkie wyglądają na doszczętnie splądrowane. Czyżby Kapitol maczał w tym palce? Na to wygląda. W końcu nastolatce udało się dotrzeć do zachodniego wejścia do Central Parku. Ukryła się w pobliżu terenu dawnego zoo, gdzie znajduje się mnóstwo popiołu i zwęglonych konarów po wczorajszym pożarze.
Natomiast May bez problemu przeskoczyła na kamienicę obok, z którego szybko zeszła i ulicami opuszczonego Nowego Jorku również skierowała kroki ku Central Parkowi. Zatrzymała się w połowie drogi do południowej bramy, by ogarnąć dwa budynki, które ją zaciekawiły. Ten po prawo to sklep z pluszowymi misiami, a po lewo dawny salon fryzjerski. Obydwa jednak są wybrakowane, że tak powiem, czyli pozabierano z nich wszystko. Teraz nie ma najmniejszych wątpliwości, że to sprawka organizatorów. Tak w ogóle to świrnięta postawa Ludenberg przypadła do gustu mieszkańcom Kapitolu. Prezydentowi Snowowi również, gdyż wykorzystuje osobę fiśniętej trybutki do zastraszania społeczeństwa i wciskania im kitu, że wszyscy, którzy będą się mu sprzeciwiać, postradają zmysły.

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angel Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate, 1,3/1,5l wody w butelce).
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura (trzyma 2 kawałki drewna), siekierę, nóż, buty trapery z kolcami (założone), plecak (butelka z wodą 1,5/2l, bandaż, krzesiwo, 12 trujących jagód, latarka, buteleczka z silnie żrącą substancją - 400ml, 3 kawałki suszonego mięsa, 15 suszonych owoców, 3 kawałki mięsa, pusta butelka 2l).
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, sztylet, plecak (łuk, kiepskie strzały ulepszone kawałkami szkła - 8, 4 ostre kamienie, 1,5kg mięsa z Raichu, nożyczki, przezroczysta taśma samoprzylepna, 3 duże książki w grubych okładkach, 1 większa kość Raichu (40x7cm), tłusta maść na odmrożenia, 3 kotleciki z upieczonego mięsa Raichu), "miskę".

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.
Aiden Taurett (d. 4) - zepchnięty z dachu kamienicy przez Charlotte i Riven.
Charlotte Ragbone (d. 10) - zepchnięta z dachu kamienicy przez Inerri.
Riven Carten (d. 6) - zabita przez Inerri poprzez dźgnięcie scyzorykiem w szyję.
Connel Vanders (d. 12) - zabity przez Mighteynę.
Caleb Marine (d. 3) - zabity przez Houndoomy.
Inerri Oseas (d. 11) - zabita przez Astrid, gdy była nieprzytomna.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - zabity przez mega Charizarda.
Astrid Stone (d. 2) - zabita przez Angele.
Sebastian Mackenzie (d. 7) – umarł na skutek zatrucia kawą.
Chloe Darkwood (d. 3) – zabita przez Duskulla.

Sebastian może sobie dodać 4000$, a Molin 5000$.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 9 listopada br., godz: 15:00.

Did - 2015-11-08, 20:24

Czyżby mój plan się udał? W sumie, to nie ma znaczenia, bo jestem teraz w totalnej kropce. Angel zajęła wyspę, więc dostanie się do niej... jest troszeczkę ryzykowne. Ma widok na cały park, więc jesteśmy dla niej łatwym celem. Co do tej drugiej, to obawiam się, że może posiadać pokemona. Podsumowując, jestem w dupie. Totalnej dupie. Muszę nadal grać, by dostać się w pobliże którejkolwiek, żebym mogła przebić jej głowę strzałą, a następnie odprawić psychopatyczny rytuał, by nakarmić widownię.
- Śnieg! Zawsze kochałam bawić się w śniegu, Chloe! Jest zarazem delikatny i zimny. Pobawmy się w nim, dobrze? - spytałam się mojej Chloe, a raczej powietrza. - Czekaj! Zapomniałam o czymś! Mama zawsze kazała nam zakładać szalik, żebyśmy się nie przeziębili, ale tutaj nie mamy szalików. Zróbmy własne! Z dołu koszulki! - powiedziałam, odcinając kawałek koszulki nożyczkami, by zrobić szalik, który ma być niczym innym, aniżeli maską, która ochroni mnie trochę przed wdychaniem powietrza zmieszanego z zapachem popiołu. - Zróbmy aniołki na śniegu! Chodźcie, Chloe i Caleb! Ty też Keisuke! Im nas więcej... tym lepiej! - dodałam, robiąc aniołka w popiele, żeby zrobić naturalny kamuflaż. Po wykonaniu owej czynność, zaczynam mazać popiołem przednią część siebie, nie zapominając o twarzy. Chodzi mi o to, żeby w jak największym stopniu stać się czarna od popiołu. Włosów również nie oszczędzam. - Jestem cała mokra, ale podobno śnieg dobrze robi na cerę! - zaśmiałam się. - Koniec! Wy nędzne kreatury! To przez was tutaj jestem! Odejdźcie ode mnie! - błyskawicznie zmieniam się z wesołej dziewczynki w brutalną i oschłą kobietę. - Dobrze, że zginęliście! Byliście śmieciami. One też są śmieciami, których zamierzam się pozbyć! - demonicznie zaśmiałam się, uderzając szablą o małe drzewo. - Ja nie chciałam, przepraszam was! Chloe, Caleb, Keisuke! Nie obrażajcie się na mnie! Chodźmy dalej. - znów przybieram maskę małej dziewczynki, a następnie snuję się wgłąb parku, okryta naturalnym kamuflażem.
Oczywiście, gdyby kogoś spotkała, przybieram maskę złej kobiety i zabijam go łukiem albo szablą. Jeśli byłaby to Aren, utrzymuję ją na dystans, a jeśli zaczęłaby atakować, uciekam przed nią. Jestem od niej szybsza, więc powinnam dać sobie radę.

Obrazek mapki - uzupełniający mój odpis http://i.imgur.com/ucXm0Tp.jpg
Im bliżej jeziora, tym bardziej jestem przy ziemi. Ostatni kawałek drogi idę nawet na kuckach, by Angel mnie nie dostrzegła.

Kuroiyuuki - 2015-11-08, 21:22

W parku więcej było popiołu niż czegokolwiek innego na tej arenie. Nie cieszyło mnie to za bardzo, bo oznaczało to mniejszą ilość kryjówek i większą widoczność. Angel siedziała sobie zadowolona na wysepce i ani śniła się ruszyć. Żeby tego mało, miała pewnie doskonały widok na całą okolicę. Trzeba więc było pobawić się nieco z kamuflażem, więc nie zawahałam się przed wykorzystaniem tego co tu było. Zdjęłam plecak i naciągnęłam bluzkę na twarz, po czym starannie "wytarzałam się" w popiele i dopiero po tym poprawiłam ubranie i własnoręcznie usmarowałam swoją twarz po czym wysmarowałam też Ivysaura.
- Będziesz wtedy mniej widoczny. - mówię. Omijałam kwiat, bo był dosyć ważną częścią jego ciała, więc chyba nie za dobrą rzeczą byłoby mu ubrudzić listki. Trochę to minus dla jego kamuflażu, ale na pewno nie będzie aż tak źle.
- Słuchaj Ivysaur. Bez wątpienia potrafisz usypiać przeciwników takim dziwnym proszkiem prawda? - spytałam stworka. - Kiedy będziemy blisko rogu, a wiatr będzie wiał w jego kierunku, nie w naszym, użyj tego pyłku. Jeśli uda nam się uśpić Angel, która jest teraz na wysepce na jeziorze będziemy mieli dużą szansę by się jej pozbyć. W razie, gdybyś dojrzał drugą z pozostałych trybutek ciśnij w jej kierunku najpierw jeden, potem drugi kołek. Twoje pnącza są bardzo silne więc pewnie dasz radę wyrzucić je na sporą odległość. - mówię do dinozaura.
Już za niedługo to wszystko się skończy. Przeżyjemy, albo zginiemy. Licho wie. Coby się jednak nie stało - chcę dążyć do zwycięstwa. Nie mam broni dystansowej, mogę jedynie walczyć w zwarciu, jednak Ivysaur posiada spore możliwości by dręczyć przeciwników znajdujących się daleko. Wystarczy jeden, dość silny powiew wiatru w kierunku rogu i usypiający pyłek pogna na wystarczającą odległość by uśpić daleko położonych przeciwników.
Zmierzałam w kierunku rogu, im bliżej byłam tym niżej ziemi, aż w końcu skończyłam czołgając się. W momencie, w którym trawiasty stwór użyłby swojego pyłku, nabieram powietrza i chowam głowę w bluzce, by przypadkiem nagła zmiana kierunku powiewów nie sprawiła, że usnę. Jeśli jednak się uda i sen zmorze znajdującą się na rogu Angel, szukam najdogodniejszego miejsca, by dostać się na wysepkę, uprzednio sprawdzając czy w wodzie nie ma zbyt wielkiej ilości Carvanah. Nie chce zostać zjedzona! Starczy, że na początku Igrzysk jedna mnie upierdzieliła w nogę.
W razie gdyby pojawiło się coś, co chciało atakować, a ja akurat leżałabym na ziemi, turlam się by wykonać uniki i jak najszybciej wstaję wyjmując nóż i atakując stworzenie, starając się od razu je zabić ciosem w szyję.

Daisy7 - 2015-11-09, 19:04

A więc po kolei. Zarówno May jak i Aren wpadły na pomysł, aby nieco zakamuflować się przy pomocy wytarzania w pyle i nasmarowania nim. Dodatkowo trybutka z siódemki zrobiła to samo z Ivysaurem, uważając na jego liście na grzbiecie. Następnie obydwoje podeszliście niedaleko jeziorka wokół Rogu Obfitości. Mieli szczęście, bo Angel była zajęta wpatrywaniem się w inną stronę, gdzie zdawało jej się, że dostrzegła ruch. W sumie to wcale jej się to nie zdawało, ponieważ w popiele kawałek od jeziora rzeczywiście znajdowała się panienka Ludenberg. Dziewczyna ma prawdziwe szczęście, że Blakmore nie posiada łuku ani strzał, bo wówczas prawdopodobnie strzeliłaby kilkoma w teren, który wydawał jej się podejrzany. Całą tą sytuację wykorzystała Evan, a raczej jej podopieczny, który użył usypiającego proszka z nadzieją na to, że proch doleci aż do Rogu Obfitości. No niestety przeliczyli się, gdyż Angel nie wydaje się ani odrobinę śpiąca. Pojwił się też pewien problem u roślinnego stworka. Otóż pył niezbyt dobrze wpływa na jego skórę. Mówiąc dokładniej podrażnia ją, a w rezultacie całe ciało swędzi Ivysaura.
- Kojarzycie scenę w Central Parku? Co prawda nie zostało z niej wiele, ale mimo to zrujnowana i zwęglona konstrukcja rzuca się w oczy. Właśnie pojawił się tam jeden egzemplarz bardzo efektywnej broni miotającej. Mówiąc dokładniej kusza ze specjalnym celownikiem, który ułatwia trafienie w cel. Tuż obok niej leży sakiewka z trzema bełtami (pocisk przypominający strzałę, jest od niej cięższy i krótszy). No cóż... myślę, że kogoś z was to zainteresuje, nieprawdaż? Zwłaszcza osoby szybkie bądź te, które nie noszą ze sobą dodatkowego obciążenia, heh - poinformował głos z góry.

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Angel Blakmore (d. 1) - posiada: plecak (sztylet, koc, gruby sznur, pusta butelka, nieżywy Raticate, 1,3/1,5l wody w butelce).
Aren Evan (d. 7) - posiada: Ivysaura (trzyma 2 kawałki drewna), siekierę, nóż, buty trapery z kolcami (założone), plecak (butelka z wodą 1,5/2l, bandaż, krzesiwo, 12 trujących jagód, latarka, buteleczka z silnie żrącą substancją - 400ml, 3 kawałki suszonego mięsa, 15 suszonych owoców, 3 kawałki mięsa, pusta butelka 2l).
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, sztylet, plecak (łuk, kiepskie strzały ulepszone kawałkami szkła - 8, 4 ostre kamienie, 1,5kg mięsa z Raichu, nożyczki, przezroczysta taśma samoprzylepna, 3 duże książki w grubych okładkach, 1 większa kość Raichu (40x7cm), tłusta maść na odmrożenia, 3 kotleciki z upieczonego mięsa Raichu), "miskę".

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.
Aiden Taurett (d. 4) - zepchnięty z dachu kamienicy przez Charlotte i Riven.
Charlotte Ragbone (d. 10) - zepchnięta z dachu kamienicy przez Inerri.
Riven Carten (d. 6) - zabita przez Inerri poprzez dźgnięcie scyzorykiem w szyję.
Connel Vanders (d. 12) - zabity przez Mighteynę.
Caleb Marine (d. 3) - zabity przez Houndoomy.
Inerri Oseas (d. 11) - zabita przez Astrid, gdy była nieprzytomna.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - zabity przez mega Charizarda.
Astrid Stone (d. 2) - zabita przez Angele.
Sebastian Mackenzie (d. 7) – umarł na skutek zatrucia kawą.
Chloe Darkwood (d. 3) – zabita przez Duskulla.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 12 listopada br., godz: 19:05.

Did - 2015-11-12, 17:15

- Mikołaj! - zawołałam, wyrzucając z plecaka całe surowe mięso, wszystkie książki, kość oraz miskę . - Musimy być pierwsi u Mikołaja, Chloe! Ma dla nas prezenty! - dodałam, zaczynając sprint do sceny w central parku.
Musi mi się udać pierwszej dobiec do prezentu! On będzie mój, bo tylko ja na niego zasługuję! Jestem szybka (nie posiadam ciężkich butów jak Kuro + moja zdolność), pozbyłam się zbędnego balastu oraz nie mam nikogo, kto by mnie spowalniał (Kuro ma Ivysaura, którego swędzi całe ciało, więc nie da rady biec bez przerwy). Gdyby jakimś cudem udało mi się dobiec do kuszy pierwszej, nie biorę jej do ręki, tylko staję obok niej z łukiem w gotowości. Każdego intruza trzymam na dystans, a jeśli zagrażałby mojemu życiu, strzelam do niego. Jeśli jednak nie udałoby mi się dobiec do kuszy pierwszej, ale chwilę później, celuję w miejsce, w którym ów broń leży. Zanim ktoś zdąży ją podnieść i strzelić, ja wykonam to pierwsza, bowiem będę miała łuk w gotowości. Przeciwników, którzy podejdą blisko mnie, staram się zabić za pomocą szabli. Pamiętaj o szybkich skokach i unikach, by ich zmylić. ACZKOLWIEK JEŚLI WIDZĘ, ŻE PRZECIWNIK NIE MA ZŁYCH ZAMIARÓW, NIE STRZELAM ANI NIE WALCZĘ SZABLĄ. Oczywiście, uważam na pokemony, bo te zawsze mogą być groźne.

Kuroiyuuki - 2015-11-12, 17:48

Kiedy tylko usłyszałam o kuszy wiedziałam, że muszę ją zdobyć. Jeśli ma być moją przepustką do wygranej, nie będę tu tak stać. Sama do mnie nie przyleci!
- Ivysaur. Dużo już dla mnie zrobiłeś.. Nie śmiałabym prosić o więcej. Jesteś wolny, możesz wrócić do swojego poprzedniego życia. Z resztą.. Uporam się sama. Nie chcę narażać cie na więcej problemów. - oznajmiłam żegnając się ze stworem i nie czekając zrzuciłam plecak. Ruszyłam w kierunku sceny. Już raz tam byłam więc powinnam tam trafić stosunkowo szybko.
Pędziłam na złamanie karku usuwając wszelkie przeszkody z mojej drogi siekierą i w razie potrzeby atakując nią pokemony, które byłyby niezbyt przyjacielsko nastawione. Wiem, że będzie tam bez wątpienia ta druga dziewczyna.. May.
Jeśli będzie chciała mnie zaatakować, zrobię to samo rzucając w jej stronę nóż, po czym rzucę się na nią z siekierą.
JEŚLI JEDNAK NIE BĘDZIE ATAKOWAĆ, ja również nie atakuję. Być może.. Jakoś się dogadamy? To byłby zabawny zwrot akcji. Ale i tak jak na razie muszę się skupić, żeby się nie zabić po drodze o co innego..

Daisy7 - 2015-11-13, 19:38

Cała trójka trybutów obrała sobie za cel zdobycie podarunku od Kapitolu. May wyrzuciła prędko z plecaka cięższe rzeczy, po czym pognała ku scenie. Dzięki swojej zdolności ponadprzeciętnego biegania dotarła na miejsce jako pierwsza, jednak nie schwyciła od razu kuszy. Zamiast tego stanęła obok broni z łukiem w gotowości z zamiarem zabicia wszystkich, którzy nadbiegną i nie będą wykazywać złowrogich zamiarów. Trochę po niej dotarła Aren. Dziewczyna pozbyła się całego plecaka, a także wypuściła Ivysaura na wolność. Jako, że nie zaczęła atakować Ludenberg, ta nie posłała ku niej morderczej strzały. Dosłownie kilka sekund po Evan zjawiła się Angel. Ta trybutka zdecydowała się zabrać ze sobą jedynie sztylet, a pozostałe duperele wyrzucić. Prawdopodobnie gdyby nie wodny odcinek byłaby tu przed Aren, ale cóż, nawet umiejętność dobrego pływania nie zawsze zapewnia zwycięstwo. Blakmore dostrzegłszy, że ktoś dobiegł przed nią do kuszy, postanowiła chociaż zabić rywalkę z siódemki, lecz ta dosłownie w ostatniej sekundzie dziabnęła ją siekierą w szyję. "Bestia" z jedynki padła na trawę z przedzieloną do połowy szyją. Evan zdążyła zabrać swoją siekierę oraz sztylet oponentki, zanim pojawił się szybowiec, który zabrał ciało faworytki wielu z widzów.
- Proszę państwa, doszliśmy do finału - zakomunikował podekscytowany głos.

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
Aren Evan (d. 7) - posiada: siekierę, nóż, sztylet, buty trapery z kolcami (założone).
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, sztylet, plecak (łuk, kiepskie strzały ulepszone kawałkami szkła - 8, 4 ostre kamienie, nożyczki, przezroczysta taśma samoprzylepna, tłusta maść na odmrożenia, 3 kotleciki z upieczonego mięsa Raichu).

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.
Aiden Taurett (d. 4) - zepchnięty z dachu kamienicy przez Charlotte i Riven.
Charlotte Ragbone (d. 10) - zepchnięta z dachu kamienicy przez Inerri.
Riven Carten (d. 6) - zabita przez Inerri poprzez dźgnięcie scyzorykiem w szyję.
Connel Vanders (d. 12) - zabity przez Mighteynę.
Caleb Marine (d. 3) - zabity przez Houndoomy.
Inerri Oseas (d. 11) - zabita przez Astrid, gdy była nieprzytomna.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - zabity przez mega Charizarda.
Astrid Stone (d. 2) - zabita przez Angele.
Sebastian Mackenzie (d. 7) – umarł na skutek zatrucia kawą.
Chloe Darkwood (d. 3) – zabita przez Duskulla.
Angel Blakmore (d. 1) - zabita przez Aren.


Piszecie to co zwykle, zasady znacie. Czas na odpis trwa do 16 listopada br., godz: 19:40.

Kuroiyuuki - 2015-11-14, 19:35

#BoBlackieMusiWszystkoTakFabularnieIŁadnie

Dotarłam na miejsce. May już tutaj była, spodziewałam się ataku, jednak tego nie zrobiła. Czyżby nagle stała się moją sojuszniczką? Bez wątpienia była to wielka niewiadoma. Moja druga przeciwniczka jednak postanowiła walczyć do ostatniej chwili. Ledwie kontem oka ujrzałam jak ta rzuca się w moim kierunku, odruchowo zamachnęłam się siekierą prosto w jej szyję. Krew trysnęła, a ona padła nieżywa na ziemię. Byłam w szoku.. Nie podobało mi się to. Nie chciałam odbierać cudzego życia! Nawet jeśli była to obrona własnego, nie chciałam. I nie będę też w stanie żyć z tą okrutną myślą..
- May, prawda? - spytałam, odwracając się w kierunku mojej ostatniej żywej przeciwniczki. Rzuciłam siekierę na bok, w ręce trzymałam już jedynie sztylet zabrany trybutce z jedynki.
- Nie musimy ze sobą walczyć. Zakończmy to tu i teraz. - oznajmiłam podnosząc swoją dłoń z narzędziem, którym zaraz dokonana zostanie wielka zbrodnia przeciwko Kapitolowi. - Popełnijmy samobójstwo, pokażmy Kapitolowi, że nie będziemy się ciągle nawzajem zabijać. Nie pozwólmy nasycić ich oczu dalszą krwawą jatką. W tym momencie.. I tak prędzej czy później Kapitol nas załatwi! Dlaczego więc nie zginąć w tym momencie? Na przekór zasadą. Na złość Kapitolowi. - namawiałam swoją przeciwniczkę mając nadzieję, że przyniesie to pozytywny skutek.
- Dla wolności! - oznajmiłam, mając nadzieję, że tym samym momencie wbijając sztylet w swoją pierś, z nadzieją, że i moja przeciwniczka targnie się na swoje życie z pozytywnym skutkiem.

Did - 2015-11-14, 19:52

- Aren? - spytałam się swojej przeciwniczki. - Tak, to ty! - odpowiedziałam na swoje pytanie. - To wszystko wina Kapitolu? Czyli nie mamy świąt, a to nie jest śnieg, tak? - rzuciłam łuk na bok. - To wszystko było kłamstwem, moją wyobraźnią. Caleb, Chloe... oni naprawdę nie żyją. - jęknęłam, sięgając po sztylet. - Dla wolności! - oznajmiłam wbijając po Aren nóż w pierś. - Nie rób tego kretynko! To nie ich wina! Oni są naszym wyzwoleniem! Ty idiot... - krzyczę ostatnimi siła, zakładając maskę kobiety mściwej i pragnącej zemsty.
Daisy7 - 2015-11-15, 16:24

Dziewczyny przywitały się ze sobą, a potem postanowiły targnąć na własne życie. Owa propozycja wyszła od Aren, która jako pierwsza wbiła sobie sztylet w pierś. Padła na ziemię i zaczęła mocno krwawić, a po chwili rozległ się odgłos armaty sygnalizujący śmierć trybutki z siódemki. May za namową "sojuszniki" postanowiła uczynić tak samo. Kaptiol czekał z nadzieją, że jednak odrzuci swój sztylet i zamiast niego uniesie w górę ręce, krzycząc "wygrałam". Jednak nic takiego nie miało miejsca, więc kiedy Ludenberg podniosła ostrze z zamysłem wbicia go sobie, rozległ się głos któregoś z organizatorów.
- Stop! - krzyknął. - May, zostałaś tylko ty, przeżyłaś, a tym samym wygrałaś i czeka cię wieczna chwała, życie w dostatku, majątek i wszystko czego zapragniesz! Nie pozwól dać sobą manipulować przez tą, która postąpiła głupio i umarła! Pomyśl o swojej rodzinie! - dodał prędko. - Jeśli zmądrzałaś, odrzuć sztylet na bok i ciesz się zwycięstwem. Jeśli nie... rób, co chcesz, ale pamiętaj o swojej rodzinie - zakończył już spokojniejszym tonem, celowo po raz drugi podkreślając wyrażenie "swoja rodzina". Jak postąpi nasza wariatka?

Położenie trybutów na mapie - zobacz.

Spis żywych trybutów:
May Ludenberg (d. 12) - posiada: szablę, sztylet, plecak (łuk, kiepskie strzały ulepszone kawałkami szkła - 8, 4 ostre kamienie, nożyczki, przezroczysta taśma samoprzylepna, tłusta maść na odmrożenia, 3 kotleciki z upieczonego mięsa Raichu).

Spis nieżywych trybutów:
Hinge Eisenberg (d. 6) - zabity przez Angele.
Salvera Combe (d. 8) - zabita przez Davida.
Chris Sherly (d. 9) - zabity przez Laurel.
December Cropperwood (d. 10) - postrzelony przez Connela i zabity przez Ursaringa.
Whip Marchwalker (d. 11) - zabity przez Thaddeusa.
Roseen Taurett (d. 4) - zabita przez Lieparda.
Caroline Åkerman (d. 5) - umarła ze strachu przez mega Gengara.
Keisuke Martros (d. 2) - zabity przez May i Chloe.
David Crafty (d. 8) – zmarł na skutek połamanych kości przez wichurę.
Laurel Slone (d. 9) - zmarła na skutek użądleń kilku gończych os.
Gavrill Durnovo (d. 5) - postrzelony w brzuch przez Connela i dobity przez Astrid.
Aiden Taurett (d. 4) - zepchnięty z dachu kamienicy przez Charlotte i Riven.
Charlotte Ragbone (d. 10) - zepchnięta z dachu kamienicy przez Inerri.
Riven Carten (d. 6) - zabita przez Inerri poprzez dźgnięcie scyzorykiem w szyję.
Connel Vanders (d. 12) - zabity przez Mighteynę.
Caleb Marine (d. 3) - zabity przez Houndoomy.
Inerri Oseas (d. 11) - zabita przez Astrid, gdy była nieprzytomna.
Thaddeus Montblanc (d. 1) - zabity przez mega Charizarda.
Astrid Stone (d. 2) - zabita przez Angele.
Sebastian Mackenzie (d. 7) – umarł na skutek zatrucia kawą.
Chloe Darkwood (d. 3) – zabita przez Duskulla.
Angel Blakmore (d. 1) - zabita przez Aren.
Aren Evan (d. 7) - popełniła samobójstwo wbijając sobie sztylet w pierś.

Kuroiyuuki może sobie dodać 5000$.


Did ma czas na odpis do 18 listopada br., godz: 16:25.

Did - 2015-11-17, 23:05

#wygrywamdlaKuro._.

- Wygrałam? - spytałam się ich niepewnym głosem. - Naprawdę to zrobiłam? Szkoda, że Chloe nie ma przy mnie. Właśnie... ona była robotem, bez rodziny. Jej ciało powinno nadawać się ponownie do użytku, nieprawdaż? Oddalibyście mi je ze wszystkim? - spytałam się ich, powoli oddalając sztylet od piersi. - Chce dostać prezent od mikołaja... - dodałam.
Jeśli oddadzą mi jej ciało, to będę mogła ją przywrócić do życia. Niestety, nie będzie już tą samą Chloe, ale zawsze moją Chloe. Razem będziemy żyć w szczęściu, o ile jest to możliwe.

- Nie macie mnie... nie jestem waszą zabawką spośród wielu... - zaczynam się śmiać. - Od początku byłam od nich silniejsza, bo wiedziałam, że muszę grać. Gra to klucz do zwycięstwa. Nigdy nie oszalałam, nigdy się was nie bałam, nigdy nie byliście nade mną. - dodałam, rozkładając ręce. - WYGRAŁAM! - wykrzyczałam.

Daisy7 - 2015-11-18, 15:39

Organizatorzy zapewnili, że May otrzyma resztki po Chloe. Co do transmisji na żywo to ucięli ją w momencie, gdy nastolatka zaczęła mówić prawdę. No bo po co pokazywać widzom, że jakaś słaba dziewucha z Dwunastki zrobiła sobie jaja z Kaptiolu? Nie, to niesmaczne. Kiedy Ludenberg została zabrana z areny, otrzymała obiad godny królów, a po nim wręczono jej pudło z nagrodami: 20.000$, 10 Rare Candy oraz masterball z klonem Garchompa. Co do ciała Chloe okazało się, iż jednak zostało już zutylizowane. Smuteg.

Klon Garchomp
Imię: ---

Poziom: 50
Typ:
Ewolucja: Gible (24lvl) -> Gabite (48lvl) -> Garchomp <-(Mega Stone)-> Mega Garchomp
Ataki: Double-Edge (Egg Move), Fire Fang, Tackle, Sand Attack, Dragon Rage, Sandstorm, Take Down, Sand Tomb, Dual Chop, Slash, Dragon Claw, Dig, Crunch
Charakter i historia: May otrzymała Garchompa jako nagrodę za zwycięstwo w pierwszej edycji Igrzysk Śmierci: Zabij lub zgiń. Pokemon był przetrzymywany w ciasnej klatce i nie traktowano go odpowiednio, dlatego jest niezwykle agresywny i nienawidzi ludzi, których najchętnie by pomordował. Łatwo się irytuje i wpada w szał, a wtedy staje się prawdziwą maszyną do zabijania. Zawsze działa pochopnie, chociaż jest inteligentnym i bystrym Pokemonem, który mógłby obmyślać naprawdę interesujące taktyki, gdyby nie był taki porywczy oraz raptowny.
Umiejętność: Rough Skin - Kiedy Pokemon zostaje zaatakowany fizycznym atakiem, HP przeciwnika spada o 1/16 wartości maksymalnej.
Trzyma: ---


Gratulacje Did!
Dziękuję wszystkim za udział.
Może jeszcze kiedyś to powtórzymy ;d


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group