Pokemon Crystal
PBF Pokemon. Liczy się zabawa, a nie wygrana :3

Archiwum - Przygoda Fuyuko

Chiyuri - 2015-10-03, 20:10
Temat postu: Przygoda Fuyuko
Mt. Coronet. Największa góra regionu Sinnoh, pełna krętych korytarzy i kamiennych pięter. Gdzieś tutaj podobno znajduje się coś, czego szuka Daigo, Twój trener. Dreptaliście tymi korytarzami już kilka dobrych godzin, szukając czegoś, o czym nie miałaś pojęcia, jak w ogóle może wyglądać. Chłopak jednak sprawiał wrażenie, jakby dobrze wiedział, na czym mu zależy.
- Zaczynam powoli coraz bardziej tracić nadzieję... - westchnął.
Tymczasem do Twojego nosa dobiegł słodki zapach. Zapach czegoś lepkiego, o prawdopodobnie nieco metalicznym smaku... Zapach krwi. Twój trener zdawał się nie zauważać niczego, tylko z uporem maniaka odgarniał kamienie na ziemi.

Yuki - 2015-10-03, 21:38

Z godziny na godzinę coraz bardziej traciłam cierpliwość. Ile jeszcze będziemy szukać tego głupiego kamienia? Rozumiem, że to ważne dla Daigo, jednakże jak na razie tylko dłubiemy w ziemi i nic poza tym. Pominę już fakt, iż niedługo nastanie ciemność, a tym samym pora kolacji. Obiad mogłam sobie odpuścić na rzecz poszukiwań, ale nie cholera kolacje. Słysząc westchnięcie mego właściciela spojrzałam na niego. Już chciałam coś powiedzieć w jego kierunku, kiedy poczułam charakterystyczny zapach. Krew. Dużo krwi. Nie jest dobrze. Walka w środku góry, kiedy się jest otoczonym przez grube ściany nie jest zbytnio przyjemna. Dzika ucieczka też nic nie da zważywszy na to ile jest tu zakrętów i skrzyżowań. Mt. Coronet od wewnątrz do czysty labirynt. Najlepiej będzie jak sama ustalę co jest źródłem tego zapachu. Nie będę niepokoić Daigo. Niech dalej sobie dłubie.
- Muszę na stronę. Zaraz wracam. - poinformowałam swego właściciela, po czym ruszyłam w stronę z której dobiegał aromat świeżej krwi.

Chiyuri - 2015-10-17, 22:11

Nie musiałaś odchodzić specjalnie daleko. Już po kawałku boczny korytarz odbijał nieco w dół. Było tam zdecydowanie ciemniej niż w tym, którym poruszaliście się z Daigo, jednak jako gijinka nie miałaś zbytnich problemów z dostrzeżeniem tego, co chciałaś zobaczyć. A może wolałaś tego nie widzieć?
Koło sporego głazu leżał... Kłębuszek. Brązowy, poplamiony krwią, zwinięty... Po bliższym przyjrzeniu się mogłaś zauważyć, że był to chłopak. Instynktownie wyczułaś, że jest w bardzo kiepskim stanie, ale jeszcze żył. Niestety był nieprzytomny.

Yuki - 2015-11-01, 12:06

Bez zbędnych przemyśleń i wypowiedzi podbiegłam do rannej gijinki. Sądząc po wyglądzie, a dokładniej uszach oraz ogonie, był to chłopak przeobrażony z formy Eevee. Kto mógł doprowadzić go do takiego stanu? Czy ci, co go skrzywdzili są jeszcze we wnętrzu góry? Nie mam co nad tym się zastanawiać. Najpierw trzeba mu pomóc. Nikt na mojej warcie nie będzie umierał. Trzeba go jak najszybciej zabrać do centrum badań. Tam go uleczą ze wszelkich ran. Delikatnie podniosłam gijinkę i wzięłam go na swoje barki. Nie dam rady sama go przenieść. Może i jestem w połowie pokemonem, ale nadal kobietą. Ten chłopak jest dla mnie zbyt ciężki.
- Baka Daigo! - Krzyknęłam z całych sił. Mój właściciel powinien mnie usłyszeć, jeżeli znajdował się nadal w tym samym miejscu. - Chodź tu szybko! Znalazłam rannego chłopaka w tunelu. Potrzebna mu natychmiastowa pomoc lekarska!

Chiyuri - 2015-12-02, 00:58

- Biegnę! - usłyszałaś głos swojego przyjaciela. W międzyczasie nieprzytomny chłopak... Jęknął. Wygląda na to, że nie było z nim tak tragicznie, jednak nadal nie odzyskał przytomności. Ot, mimowolne jęknięcie zawodu.
Daigo dobiegł do Ciebie i od razu zaczął grzebać w torbie. Wyjął kilka buteleczek i ustawił je na płaskim kamieniu niczym na stoliku, po czym przeszedł do roboty.
- Pomóż mi - mruknął, ściągając z chłopaka kurtkę. Na szczęście jego nogi nie były aż tak poharatane, żebyście musieli rozbierać go także od pasa w dół. Daigo wylał zawartość buteleczki na wacik i zaczął ostrożnie przemywać rany, które zdawały się zasklepiać. Niektóre prawdopodobnie i tak trzeba będzie zaszyć, ale jak na pierwszą pomoc, nie było źle.
- Będziemy musieli go stąd wynieść - dodał, kończąc opatrunek. - Po kamień przyjdziemy jutro, nie ma aż takiego pośpiechu. Musi zobaczyć go lekarz. Chodź - złapał nieprzytomnego chłopaka pod pachę i przerzucił sobie jego ramię przez szyję. Jeśli zrobisz to samo, powinno Wam się go nieść całkiem wygodnie (jeśli można mówić o wygodzie w trakcie ciągnięcia bezwładnego ciała...).


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group