Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )


Poprzedni temat «» Następny temat
Alexander Evans
Autor Wiadomość
Alexander 


Starter: Oshawott
Profesja: trener
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 25
Dołączył: 11 Sie 2015
Posty: 10
Wysłany: 2015-08-11, 13:02   Alexander Evans



Data urodzenia: 26 kwietnia 2001 (14 lat)
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Ewolucjonista
Lokalizacja: Oldale Town, Hoenn




Drobny, lecz wysoki jak na swój wiek chłopiec, o dużych, niebieskich oczach i delikatnych, można wręcz powiedzieć, dziewczęcych rysach twarzy. Gęste, jasne włosy, sięgające mu do brody są przycięte równo, tak, by nie przysłaniały mu świata podczas podróży. Chociaż chłopak sprawia wrażenie mizernego i niedokarmionego, to w rzeczywistości jest on sprawny fizycznie, dzięki wielu latach spędzonych na pomaganiu panu Jamesowi przy gospodarstwie, a także dzięki samowolnemu, aktywnemu trybie życia. Dzieciak najczęściej ubiera się w białe koszule, na które czasem narzuca skórzaną kurtkę, bądź brązowy sweter. Do tego zwykłe, ciemne spodnie i czarne trampki.


Alex jest inteligentnym, samodzielnym chłopcem, który zaraził się fascynacją pokemonami od przyszywanego dziadka. Niegdyś płaczliwy, tajemniczy, nieufny ludziom, zaś po opuszczeniu sierocińca i wychowywaniu się w zupełnie innych, cywilizowanych warunkach - pogodny, skory do zawierania nowych znajomości dzieciak. Zawsze chętnie pomaga innym ludziom, gdyż sam przeżył wiele złych rzeczy i stał się wrażliwy na wszelką ludzką krzywdę.


Nazywam się Alexander Evans. Urodziłem się dwudziestego szóstego kwietnia, dokładnie czternaście lat temu. W dniu narodzin trafiłem do sierocińca wraz ze starszym bratem. W gruncie rzeczy nie był to typowy ośrodek opiekuńczy, choć na samym początku działalności wszystko na to wskazywało. Oczywistą rzeczą jest fakt, że niewiele z tamtego okresu pamiętam. Jednak dzień odkrycia tajemnicy, którą skrywał ten nielegalnie założony ośrodek na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Do szóstego roku życia wszystkie dzieci traktowano tam normalnie, zapewniano im doskonałą opiekę, nigdy nie chodziły głodne. Nieskromnie przyznam, że byłem całkiem inteligentnym chłopcem i mimo przeżycia niespełna trzech wiosen, wiedziałem, że z moim bratem dzieje się coś dziwnego. Blizny na ciele, wiecznie podkrążone oczy i nagła zmiana charakteru u jedynej bliskiej osoby wywoływały u mnie zaniepokojenie. Byłem natrętnie dociekliwy i za wszelką cenę próbowałem dowiedzieć się co jest nie tak. Richard, gdyż tak brzmiało imię brata, strasznie się denerwował gdy go o to pytałem. Chociaż zawsze się o mnie troszczył, w takich chwilach krzyczał na mnie, a czasem nawet uderzał. Zamykał się często w łazience i płakał. Gdy zrozumiałem, że moje natręctwo wywołuje u niego jeszcze gorszy humor, przestałem pytać.
Gdy byłem już trochę starszym chłopcem, a mianowicie miałem wtedy prawie sześć lat, postanowiłem sprawdzić co robił mój brat, kiedy mnie przy nim nie było. Każdego dnia Rick wstawał bardzo wcześnie i znikał na prawie cały dzień. Pewnego dnia przypadkowo obudziłem się, gdy ten zamykał za sobą drzwi. Dziecięca ciekawość tknęła mnie do tego, bym zdecydował się na śledzenie go. Nawet nie przebrałem się w strój codzienny, tylko od razu za nim ruszyłem. Zaczaiłem się przy balustradzie schodowej i wówczas zauważyłem grupkę dzieci ze zrzedłymi minami, ustawioną w szeregu. Gdy brat zbliżył się do nich, jakiś starszy mężczyzna złapał go za kołnierz i rzucił na gromadkę dzieci, krzycząc, że znowu się spóźnił i za karę będzie pracował godzinę dłużej. Zacisnąłem nerwowo pięści, widząc jak Rick z trudem próbował się podnieść i gdy już mu się to udało został kopnięty przez tego samego tyrana w brzuch. Jedno z dzieci schyliło się do Ricka i postanowiło mu pomóc wstać, ale mężczyzna skarcił go słownie i rozkazał zostawić tego "bezużytecznego gówniarza" w spokoju. Łzy napływały mi do oczu i czułem się beznadziejnie bezradny. Chciałem rzucić się na pomoc jedynemu członkowi rodziny, w którym mimo wszystko miałem największego przyjaciela. Nagle poczułem dotyk na ramieniu. Zadrżałem wtedy i pisnąłem cicho, ale za chwilę na moich ustach spoczęła dłoń ludzka i stłumiła hałas. Zostałem odciągnięty do pokoju znajdującego się za moimi plecami.
- Uspokój się - usłyszałem, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Odwróciłem głowę i zobaczyłem jasnowłosą dziewczynę. - Nie płacz. To niedługo się skończy...
Przytuliła mnie do siebie. W tym momencie nie wytrzymałem i nadmiar emocji sprawił, że po mych policzkach pociekł strumień łez.
Jasnowłosa wyjaśniła mi wszystko. Byłem bardzo wrażliwym dzieckiem, a opowieść, którą mi słownie przekazywała, była dla mnie zbyt bolesna. Usta drżały, łzy z każdą to coraz gorszą informacją napływały mi do oczu, dłonie mimowolnie zaciskały się w pięści. Sierociniec skrywał potworną tajemnicę. Wszystkich chłopców w dniu ukończenia szóstego roku życia wykorzystywano do pracy. W zależności od wieku i siły przyzwano im odpowiednie stanowiska. Jedni pracowali w fabryce, drudzy ciężko harowali na polu, najstarsi zaś pracowali w kopalni. Ci, którzy byli wyjątkowo słabi, przewlekle chorzy lub nieposłuszni, mieli za zadanie żebrać na ulicach. Najgorszy był fakt, że aby wzmocnić ich skuteczność wypalano im oczy. Ludzie na ogół są skłonni pomagać dzieciom, a widok niewidomych z pewnością chwytał ich za serca. Dziewczyn nie wykorzystywano do pracy. Jasnowłosa, której imię brzmiało Rose, powiedziała mi, że mieli co do nich inne plany, które mogli zrealizować dopiero po osiągnięciu przez nie nastoletniego wieku. Nie chciała mi powiedzieć jakie. Dobrze, że tego nie zrobiła. Moje młodociane serce nie zniosłoby kolejnych tragicznych informacji.
Długo milczałem. Szybko do mnie dotarło, że starsza koleżanka podzieliła się ze prawdą nie bez powodu. No tak, za niecały miesiąc miałem mieć urodziny. Szóste urodziny. Uniosłem nieśmiało głowę i zapytałem:
- Co mam teraz zrobić?
- Wkrótce się dowiesz.
Rose podeszła do okna i stanęła do mnie plecami. Usłyszałem, że cicho płacze. Dało mi to do zrozumienia, że powinienem już ją opuścić, więc wstałem i z męczącym natłokiem myśli wybiegłem z pokoju. Ciekawość kazała zerknąć na miejsce, gdzie rano odbyło się tu nieciekawe przedstawienie. Jednak na sali nie było już nikogo.

Rick wrócił następnego dnia. Był cały blady, miał podkrążone oczy i liczne świeże rany na ciele. Pierwszy raz zobaczyłem go w tak tragicznym stanie. Chciałem coś powiedzieć, ale odjęło mi mowę. Chłopak uśmiechnął się do mnie smutno i położył się na łóżku.
Kilka dni później Richard obudził mnie w nocy. Pierwszy raz zobaczyłem go tak podekscytowanego. Na jego twarzy malował się tajemniczy uśmiech. Powiedział mi stanowczym głosem, że za pół godziny ma mnie tu nie być. Po prostu. Mam opuścić budynek i uciec jak najdalej stąd. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Niedbale dobierał słowa, gadał jak oszalały, ale był radosny. Złapał mnie za rękę i zaciągnął do pokoju najmłodszej grupy, w której znajdowało się małe okienko bez krat. Zbił szybę i kazał nam wszystkim po kolei wychodzić. Dotarło do mnie, że planował ucieczkę, jednak wcale mi się to nie podobało. Krzyczałem na niego. Mówiłem, że złapią nas i będziemy mieli przechlapane. Rick w ogóle mnie nie słuchał. Uśmiechał się głupio, co mnie zdenerwowało. Uderzyłem go w twarz. W normalnej sytuacji wkurzyłby się na mnie i oddałby dwa razy mocniej, tym razem jednak tylko otworzył szerzej oczy i uśmiechnął się pobłażliwie. Wówczas tajemnicza jasnowłosa, Rose, która również znajdowała się w pomieszczeniu podeszła do mnie, przejechała mi ręką po bujnej czuprynie i uśmiechnęła się. Zarumieniłem się wtedy, gdyż była to naprawdę piękna dziewczyna. Powiedziała mi, żebym zaufał bratu, że teraz wszystko się ułoży, że za parę dni z powrotem się zobaczymy. To ostatnie chyba najbardziej mnie przekonało. Kiwnąłem głową i jako ostatni opuściłem pomieszczenie. Rick został sam wraz z Rose.

Tak jak mi poradził Richard, uciekłem do lasu. Dzieci z sierocińca trzymały się w kilkuosobowych grupkach, tylko ja szedłem sam. Po pierwsze, uważałem to za lepsze rozwiązanie, gdyż jedna osoba nie rzucała się w oczy tak bardzo jak gromadka, a po drugie nie miałem odwagi zagadać do kogokolwiek. Odszedłem na bezpieczną odległość od sierocińca i zaszyłem się na jakimś drzewie, coby mieć dobry widok na budynek. Przeczuwałem, że lada chwila rozpocznie się obława na uciekinierów. Oparłem się głową o gałąź i tak czekałem...
Zasnąłem.
Nie wiem jakim cudem moje ciało zapragnęło odpoczynku na tak dużej wysokości, ale o dziwo nie spadłem. Więcej szczęścia niż rozumu. Już miałem zejść z drzewa, kiedy poczułem zapach dymu. Rozejrzałem się po okolicy.
- Gdzieś się pali ognisko? - pomyślałem.
Zaraz, zaraz...
Przeniosłem wzrok i zobaczyłem ogień wynurzający się z oczodołów okien sierocińca. Przez chwilę nie mogłem w to uwierzyć. Pomyślałem sobie, że nadal śnię, jednak to działo się naprawdę. W budynku wybuchł pożar.
Bracie, co ty najlepszego zrobiłeś?
Szybko zlazłem z drzewa, trochę przeceniając swoje akrobatyczne zdolności, bowiem zeskoczyłem ze zbyt dużej wysokości. Poczułem ból przeszywający prawą nogę, jednak tylko zacisnąłem zęby i bez zastanowienia pobiegłem w stronę sierocińca. Domyśliłem się od razu, że pożar został wywołany przez Ricka i Rose, ale nie byłem pewny, czy celowo, czy przez przypadek i czy udało im się uciec. Bałem się, że zostali w środku.
Podbiegłem pod drzwi budynku i bezmyślnie chciałem wparować do środka, jednak będący w pobliżu strażacy natychmiast mnie stamtąd odciągnęli. Pilnowali mnie do czasu zakończenia akcji. Okazało się, że w środku budynku zostali wszyscy dorośli, z czego przeżył tylko jeden mężczyzna, zaś jego stan był bardzo ciężki. Żadne dziecko nie zginęło.

Oczywistą sprawą jest fakt, że ludzie domyślili się, że pożar został wywołany za pośrednictwem sierot. Próbowali ode mnie wyciągnąć jakieś informacje, gdyż byłem pierwszym odnalezionym świadkiem i przez chwilę również pierwszym podejrzanym. Szybko uznali, że przeżyłem zbyt dużą traumę i dali mi spokój. Ucieszyło mnie to, bo kłamca ze mnie kiepski i bałem się, że w końcu wygadam im kto stoi za wywołaniem pożaru. Szczęście nie trwało długo. Chciałem wyruszyć w podróż, by odnaleźć mego brata i koleżankę, ale miałem tylko sześć lat. Trafiłem do prawdziwego sierocińca, gdzie nie traktuje się dzieci jak tanią siłę roboczą, tylko jak normalnych młodych ludzi. Ale nie pocieszyło mnie to ani trochę. Tęskniłem za bratem, chciałem wiedzieć co się z nim teraz dzieje.
W sierocińcu spędziłem tylko parę miesięcy. Szybko znalazł się człowiek, który postanowił mnie zaadoptować. Był to starszy, ciepły człowiek, o imieniu James. Szybko zdobył moje zaufanie i otworzyłem się przed nim. Opowiedziałem mu historię swojego przykrego życia. Powiedziałem mu nawet o tym, kto wywołał pożar w sierocińcu i że chciałbym odnaleźć swojego brata. Wysłuchał mnie uważnie i przysiągł, że nikomu o tym nie powie.

U pana Jamesa żyłem po dzień dzisiejszy. Starzec był kiedyś wielkim trenerem Pokemonów i postanowił zarazić mnie swoją pasją. Wiedząc, że marzy mi się w przyszłości wielka podróż po świecie postanowił nauczyć mnie żyć w zgodzie z pokemonami. W dodatku odkrył u mnie dziwny dar umiejętności porozumiewania się z pokemonami za pomocą telepatii, która pojawiała się wtedy, gdy więź między mną a pokemonem była wystarczająco duża. Podarował mi wówczas jajo pokemona, którym opiekowałem się jak najlepiej mogłem. Gdy wykluł się Oshawott, od razu potrafiłem się z nim porozumiewać. Wówczas zadecydowałem, że będzie on moim pierwszym pokemonowym kompanem.
Nauka bycia trenerem sprawiała mi wiele radości i zajmowała większą część czasu, jednak nie potrafiłem całkowicie zatrzeć śladów przeszłości. Nie było dnia, podczas którego nie pomyślałbym o Ricku i Rose.

Dziś, w moje czternaste urodziny, wyruszam w wielką podróż.
Uśmiecham się sam do siebie, wspominając stare, niekoniecznie dobre czasy.
- Chodź, Oshawott. Dziś zaczynamy nowy rozdział w życiu.


- brat Richard (17 lat)
Reszta rodziny nieznana.







Oshawott
Typ:
Poziom: 5
Ewolucja: Oshawott -> Dewott -> Samurott
Ataki: Tackle, Tail Whip
Umiejętność: Torrent (Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki wodne zadają do 1,5 raza większe obrażenia)
Charakter i historia: Jajo tego Oshawotta zostało znalezione przez pana Jamesa w środku lasu. Po barwie zorientował się, że w środku znajduje się pokemon typu wodnego, więc zdziwił się, że odnalazł je w miejscu, od którego najbliższy zbiornik wodny jest oddalony o kilkadziesiąt kilometrów. Postanowił je wziąć ze sobą i podarować mi, swojemu przybranemu synowi. Chciał w ten sposób zarazić mnie miłością do pokemonów i nauczyć odpowiedzialności. Kilka dni później obudził mnie cichy stukot i gdy otworzyłem oczy zobaczyłem, że skorupka zaczęła pękać, wypuszczając tym samym na świat nowe, żywe stworzenie. Opiekowałem się Oshawottem rok - uczyłem go podstawowych ataków, wraz z nim budowałem więzi przyjaźni, generalnie spędzałem z nim większość czasu. Nauczyłem się porozumiewać się z nim przez telepatię, co znacznie ułatwiło nam porozumiewanie się.
Oshawott to mądry, pewny siebie pokemon, który nie znosi stania w miejscu. Uwielbia walczyć, zdobywać nowe doświadczenia. Czasem może sprawiać wrażenie nieco zbyt przemądrzałego, gdyż jako jeden z nielicznych pokemonów jest w stanie dyskutować ze swoim trenerem, a nie tylko ślepo wykonywać jego rozkazy. Mimo to bardzo szanuje opiekuna i przyjaźni się z nim.


Box | Konto bankowe

Galeria z trofeami




- 5000$
- pokedex
- 5 pokeball
Ostatnio zmieniony przez Alexander 2015-09-04, 18:41, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
REKLAMA 

Starter: Oshawott
Profesja: trener
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 3110
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2015-08-11, 13:08   

Ostatnio zmieniony przez Yuki 2015-09-04, 18:41, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Yuki 


Wiek: 27
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 3110
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2015-08-11, 13:08   

~~ Akcept Karty Postaci ~~
_________________
 
  :
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.