Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )


Poprzedni temat «» Następny temat
Jafar
Autor Wiadomość
Kocur
widmo


Starter: Oddish
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Wiek: 27
Dołączył: 01 Lip 2014
Posty: 72
Wysłany: 2014-07-02, 12:59   Jafar

Imię/imiona: Jafar/Płomień
Nazwisko: Smith

Data urodzenia: 13.04.1997
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Hodowca
Team: None
Partner/partnerka: None, chociaż kiedy odszuka Szyszkę, to będzie to ona. Lub Cedr, ale ot nie ode mnie zależy, którego z nich spotka pierwszego ;) opisy niżej, w polu Rodzina.
Opis charakteru: Przede wszystkim jest bardzo ostrożny po tym, co zdarzyło się w jego życiu. Nie darzy tak łatwo zaufaniem, jak zwykł wcześniej. Dalej jest w nim mnóstwo szlachetności, bezinteresowności i szacunku do innych. Płomień jest jednak dużo bardziej skłonny do silnych emocji, jak nienawiść czy niechęć. Wcześniej starał się ich wyzbyć z chęci bycia dobrym i bez skazy ale po walce ze Skałą już nic nie jest takie samo. Zwykle jest obdarzony dużą dozą zdrowego rozsądku, odpowiednią ilością pewności siebie i wiary we własne możliwości. To dobrze wychowana osoba. Zwykle wie, co powiedzieć a czego nie w danej chwili i to robi z niego osobę bezkonfliktową. Rzadko zmienia zdanie, nie można mówić o nim, jako o huśtawce zdań i nastrojów. Ma zawsze jedno, sprecyzowane zdanie, nie zmienia się pod wpływem innych, jest bardzo samodzielny. Jest również uparty, kiedy już coś zdecyduje, naprawdę ciężko go zniechęcić, ciężko wybić mu coś z głowy. Jafar jest indywidualistą, bardzo inteligentną, już teraz pozbawioną złudzeń co do rzeczywistości. Potrafi sprawiać pozory osoby dobrze poinformowanej, nawet gdy tak nie jest.
Opisy wyglądu:
Wrzucam odpowiedniki kociego wyglądu w ludzkim charakterze, mojego autorstwa:
Wielkość: im większy tym bardziej pewny siebie.
Pyszczek: im dłuższy tym bardziej gadatliwy.
Kolor futra:
Biały - świadczy zawsze o nieśmiałości, czasem też o naiwności
Rudy - o upartości, bywa że o odwadze, która się czasem z uporem wiąże
Bury - zamknięcie w sobie lub jakieś silne rany z przeszłości, nie pozwalające przyjąć innego koloru. Czasem kocięta rodzą się bure, co oznacza, że ich charakter jest jeszcze nie ukształtowany.
Czarny - bardzo często odbija się w nim pesymizm i ogólnie posiadane negatywne cechy. Egoizm, egocentryzm, hipokryzja. Także brak tolerancji.
Brązowy - w swoim najszlachetniejszym odcieniu, głębokiej brunatności oznacza wielką inteligencję i wielkie możliwości. Kiedy jest jednolity ale bardziej czekoladowy, znaczy to często zmęczenie życiem, starość, lub zbyt dużą dojrzałość jak na swój wiek.
Reszta kolorów nie mówi nic o charakterze.
Jako człowiek:
    Wracam do domu i mogę teraz albo pobrandzlować się do hardporno z górnej półki albo spędzić godzinę na oglądaniu siebie w lustrze. Wybieram to drugie, bo zbyt kręci mi się w głowie, żeby skupić uwagę na ruchu na ekranie. Od razu rzuca mi się na twarz obraz chłopaka. Jego twarz nie ma wieku. Może mieć równie dobrze siedemnaście, co trzydzieści lat. Podkrążone oczy to pierwsze i chyba jedyne, co jest w tej twarzy łatwe do zapamiętania. Są duże i w kolorze płynnego miodu, jakby ciemnego złota, opadłych jesienią liści... pomarańczu w kolorze zachodzącego latem słońca (prane poinformować, że mogę zmienić kolor oczu za jakiś czas, bo znajomy robi mi awatar i oczy będą tam "jak będzie mu wygodniej", wybaczcie D:) .Porównań jest mnóstwo, ale żadne z nich nigdy nie będzie odpowiednie. Oczy otoczone gęstwiną długich rzęs, wręcz niewiarygodnie długich a wyżej ciemnymi brwiami, które zmieniają zupełnie wyraz mojej twarzy na ostry, skoncentrowany. Szczupły, ostro zakończony nos i szerokie, pełne wargi kończą chyba opis mojej twarzy. Spoglądam na czoło i już wiem, o czym zapomniałem. Burza kręconych, brązowych włosów tańczy bez ładu i składu na mojej głowie. Ich kolor waha się pomiędzy ciemnym blondem a jasnym brązem. Spoglądam niżej na klatkę piersiową. Jest szeroka i umięśniona i mimo, że mam na sobie koszulkę wyraźnie to widać. Jestem niski, jak na faceta. Nie to, że mi to szczególnie przeszkadza, ale nie ułatwia to zdobywania autorytetu.


Jako kot:

    Mijam sklepowe wystawy i przystaję. W szkle odbija się średniej wielkości płomiennorudy kocur o oczach w kolorze kłosów zboża latem. Złotych. Nieduże, spiczaste uszy są zakończone ciemno-rudymi pędzelkami. Ciemniejsze pręgi przecinają moje ciało niczym błyskawica burzowe niebo. Mrugam, tamten robi to samo. Emanuje spokojem, ale nie pewnością siebie. Długie, ale delikatne łapy zakończone niedużymi stopami z łatwością trzymają cały mój ciężar. Półdługie futro szarpie wiatr, rozwiewa mi kryzę. Samiec, którego widzę wygląda nieco jak duch, albo jak postać z marzeń sennych, bo tylko dzięki światłu księżyca go widzę. Zaciskam zęby i po raz kolejny ruszam przed siebie.


Historia: Dudniąca mi w uszach krew zagłusza wszystkie dźwięki i myśli, które pchają się do mojej głowy tłumnie jak nigdy. Dziękuję jej w duchu za to. Wiatr smaga moje futro, pcha w przeciwną stronę. Mimo tego brnąć muszę przed siebie, serce wali jak młotem. Łapy gładko przesuwają się po twardym betonowym podłożu, ledwo odrywając się od ziemi. Jestem jak cień, przemieszczam się lekkim chodem, krokiem charakterystycznym tylko dla mojego gatunku. Wzrok mam wbity w jeden nic nie znaczący punkt, choć wiem, że nie powinienem. Mimo, że jest środek nocy, a po jaśniejącym na czarnym niebie księżycu widzę, że zbliża się północ, to zagrożenie ze strony blaszanych machin i Pięciopalczastych nie straciło na sile. Sam nie wiem, kiedy zacząłem negatywnie się do nich odnosić. Strach pomyśleć, że jeszcze… wzdrygnąłem się na samą myśl, że jeszcze parę dni temu sam miałem futro tylko na… tylko na czubku głowy. Nie oglądam się za siebie, nie mam tego w zwyczaju, poza tym, muszę się spieszyć. Zawsze ja miałem najdalej na Spotkania. Skała zawsze wyznaczał na nie miejsca wyjątkowo daleko od mojej ludzkiej siedziby. Znów, nie mam pojęcia który raz tego wieczoru nawiedza mnie myśl o stalowoszarym kocurze. Krążą pogłoski, że od siedmiu wiosen nie przemienił się ani razu, ale nikt nie ma odwagi go zapytać. Nie bez powodu piastuje rolę swoistego Alfy, najważniejszego samca w grupie. Przyspieszam jeszcze bardziej. Nie mogę się spóźnić. Po tym jak straciłem stanowisko Bety, Skała wyładowuje na mnie całe napięcie za każdym razem, kiedy postąpię nie do końca tak, jak chciał.
Z zamyślenia wyrywa mnie dobrze znany mi dźwięk: przerażający, ogłuszający wrzask blaszanej maszyny. Dźwięk wydaje się być tak głośny, że byłby w stanie obudzić całe miasto a nawet śpiące za horyzontem słońce. Sztywnieję na środku jezdni w moment, wbijam wzrok w oślepiające światła, niczym sarna, która w złym momencie wybiegła na szosę, tkwię jak zaklęty. Podkulam puchaty ogon i zanim zdążam do końca zorientować się, co się dzieje, machina przejeżdża nade mną, krzycząc jeszcze przez chwile. Trwam jeszcze parę sekund na śmierdzącym spalinami asfalcie, potrząsam głową i ruszam w dalszą drogę. Tym razem już bardziej zważając na otoczenie.
Moja wyjątkowość wśród stada polega na tym, że po przemianie dokładnie pamiętam wszystko sprzed niej. Przez pewien czas byłem przez to bardzo potrzebny Skale, ale tylko do czasu, kiedy kocur dowiedział się wszystkiego, czego chciał. A on się nie przemienia. Jeśli raz się już czegoś dowie, nie zapomina, niezależnie od stanu skupienia dokładnie tak, jak ja. Cieszę się, że wreszcie nie muszę znosić bycia… nazwijmy rzecz po imieniu, bycia człowiekiem. Pod tym względem również jestem wyjątkiem. Większość stada to ten stan uważa za przejściowy, przeklina zmiennokształtność i uważa bycie zwierzęciem za karę. Ja dziękuję za to losowi. Od czasu kiedy zostałem Wybranym, moje życie zmieniło się. Na lepsze. Proszę sobie wyobrazić że dla mnie to człowieczeństwo jest przekleństwem, nie odwrotnie i szczerze zazdroszczę Skale stanu w którym się znalazł.
Mijam sklepowe wystawy i przystaję. W szkle odbija się średniej wielkości płomiennorudy kocur o zielonych oczach. Nieduże, spiczaste uszy są zakończone ciemno-rudymi pędzelkami. Ciemniejsze pręgi przecinają moje ciało niczym błyskawica burzowe niebo. Mrugam, tamten robi to samo. Emanuje spokojem, ale nie pewnością siebie. Długie, ale delikatne łapy zakończone niedużymi stopami z łatwością trzymają cały mój ciężar. Półdługie futro szarpie wiatr, rozwiewa mi kryzę. Samiec, którego widzę wygląda nieco jak duch, albo jak postać z marzeń sennych, bo tylko dzięki światłu księżyca go widzę. Zaciskam zęby i po raz kolejny ruszam przed siebie.
Chwilę później, do moich czułych nozdrzy dociera powietrze wypełnione znajomymi zapachami. Po docierającej do mnie woni poznaję starą Pokrzywę, nieudolnego Brzozę, słodki zapach młodej kotki Szyszki i wiele innych zapachów, których nawet nie muszę się starać, żeby przyporządkować do odpowiedniego kota. Dorosłych zapewne zainteresują liczby, chcecie pewnie wiedzieć, ile nas jest. Otóż, nikt się nigdy nad tym nie zastanawia. Koty giną; pod kołami aut, są rozszarpywane przez psy, czasem zabierają je ludzie bądź po prostu wybierają życie samotnicze. W naszym stadzie panuje złoty wiek. Jest nas więcej niż było kiedykolwiek. Przez to właśnie, wiele nisko postawionych w hierarchii kotów dostaje pod opiekę uczniów, ale o tym później.
Kiedy tylko moja woń dociera do zgromadzonych na niedużym placu kotów, z tłumu wyłania się wesoły pisk. Zwierzę, które przeciska się ku mnie jest bardzo młode. To nieduży, biały kociak w czarne pręgi, nazwany Brzozą. Jego jasne oczy błyszczą w blasku księżyca. Uśmiecham się. Kiedy na niego patrzę, przypomina mi się dzień, w którym do nas trafił. Nigdy nie został Wybranym i ciekaw byłem, czy jest tego świadomy. Trafił tu zupełnie przypadkiem, w czasach kiedy sam byłem jeszcze Betą. W porządku, skoro już zacząłem, odpowiem jak do było dokładnie.
Mozolnie wstający świt powoli ogrzewał moje płomienne futro, delikatnie, stopniowo budząc mnie ze snu. Uchyliłem powieki, pokazując budzącemu się ze snu światu zielone kamyki oczu. Leniwie podniosłem się z wygodnego legowiska i ziewając wyciągnąłem mięśnie, pozbywając się sennego odrętwienia. Rozejrzałem się po otoczeniu, szczęśliwy, że po raz kolejny obudziłem się w mojej ukochanej postaci. Patrol. Przypomniałem sobie i ruszyłem na obchód terenów naszego stada. Zajęcie to nigdy nie należało do moich ulubionych, ale musiałem się zmusić. Szedłem spokojnie, delektując się przyjemnym ciepłem letniego poranka. Byłem mało uważny, to fakt i nie raz wytykałem sobie później to niedociągnięcie. Nie szedłem przecież na patrol pierwszy raz, a jednak, stało się. Taki moment nieuwagi wystarczył, żeby wydarzyła się taka tragedia. Tak jak wspominałem, mam półdługie futro, przez co Pięciopalczaści jakoś bardziej do mnie… lgną, bo wydaje im się, że jestem zagubionym pieszczoszkiem, który zapodział gdzieś swoją dzwoniącą obróżkę. Tym razem było podobnie. Usłyszałem za sobą wesołe wołanie.
- Kooooteeeek! - krzyczał dziecięcy głosik a ja nie mogłem już nic zrobić. Poczułem tylko jak malutkie lepkie rączki podnoszą mnie z ziemi a potem było już za późno na jakiekolwiek działanie. Nie drapałem. Wiedziałem, co się zaraz stanie. Dziecko niemal rzuciło mnie na ziemię, ogłuszone bólem wbijających się w ciało tysięcy igiełek towarzyszącym pierwszej przemianie. Po jego pulchnych policzkach spływały łzy, zaciskał rączki w tłuste piąstki. Upadł. Odwróciłem wzrok. Wiedziałem, co powie na to Skała. Dobrze wiedziałem jak on reaguje, kiedy człowiek który nie został wybrany ulega przemianie. Wróciłem wzrokiem do dzieciaka, który nie był już właściwie dzieciakiem. No, może był, ale nie był człowiekiem. Białe kociątko w ciemne pręgi. W jasnych oczkach lśniło przerażenie.
Tak jak przy każdej przemianie, chcianej czy nie chcianej, lada moment na horyzoncie pojawił się lśniący punkcik. Długo wpatrywałem się w niego, zanim ułożył się w odpowiedni kształt. Księżyc, śliczna srebrzysta kotka z Zaświatów podeszła do kocięcia i polizała je po czole, szepcząc jego nowe imię. Do jego oczu zawitał spokój. Kotka rozpłynęła się w powietrzu.
To miała być moja kara, jeśli nie liczyć oczywiście straty tak ważnej rangi. Miałem nauczyć Brzozę wszystkiego: od polowania, przez wiedzę o Księżycu, po walkę i znajomość tradycji naszej grupy. Ja jednak, jako, że zawsze musiałem się wyróżniać od innych, cieszyłem się z tego, mimo, że Brzoza był… niezbyt pojętnym uczniem. Lubiłem go, bo się starał.
Kiedy tylko wkraczam w krąg światła, rzuca mi się w oczy pewna scena. Szyszka, śliczna szylkretowa koteczka o błyszczących złotych oczach i wielki, stalowoszary Skała rozmawiający z pyskami niewiarygodnie blisko. Ogon kocura tnie powietrze, krótkie futro jeży się na barkach, karku i ogonie. Widok rozwścieczonego Skały nie należy do przyjemnych. Wręcz przeciwnie. To najbardziej przerażający i mrożący krew w żyłach widok, jaki można sobie wymyślić. Uchyla pysk i pokazuje pożółkłe ostre jak brzytwa, zdolne do cięcia kociej skóry niczym kartki papieru zęby, syk, który wydobywa się z jego gardła, nie jest do końca czysty, przez ranę gardła, którą kiedyś doznał. Jego nieprzyjemne pomarańczowe oczy są zmrużone, czai się w nich nienawiść. Mała kotka uszy ma położone, ogon podkulony. Już na pierwszy rzut oka było widać w jej postawie uległość i strach. Sam bym się tak zachował. Jednak obawiam się jednego: że Skała nie wytrzyma napięcia i zaatakuje a wtedy po ślicznej i młodej koteczce zostaną najwyżej trociny. Jeśli ktoś stawi się szaremu kocurowi i pomoże małej niewinnej, to wtedy i jego, i ją zmieni w wiórki. Proste.
Nagle łapa wielkiego kocura wędruje ku uroczej mordce trzykolorowej. Zastygam w moment, wręcz czuję jak rozszerzają mi się źrenice. Drżę w napięciu. Krew kapie z policzka samiczki na suchą ziemię. Wielkie szkarłatne krople brudzą beton, rozchlapując się na wszystkie strony. Po moim ciele przechodzą dreszcze. Szybka decyzja. Atak bez mrużenia oczu i bojowego okrzyku. Skaczę ku samcowi w zupełnej ciszy, którą przerywa tylko dźwięk odrywających się od podłoża wysuniętych pazurów. Ląduję na jego grzbiecie.
- Tak nisko jeszcze chyba nie upadłeś, Skała – nie, to nie mówię ja. To nie może być mój głos. Ja nie kazałem nikomu obrażać tego samca, a jednak. To był mój własny głos, który wydobywa się z mojego gardła, nawet nie pytając mnie o pozwolenie. Panie Płomieniu, doigrał się pan. Teraz zajrzy pan w oczy śmierci we własnej osobie.
Wbijam się w jego skórę najgłębiej jak potrafię, ostre kły zaciskam na jego karku. Z jego szerokiego pyska wydobywa się jęk spowodowany przez nagłe ukłucie bólu. Czuję jak krew wpływa do mojego pyska. Nie byle jaka krew. Krew Skały, największego z kotów. Do moich żył wpływa adrenalina i już wiem, że nie będzie można mnie zatrzymać. Nagle przypominam sobie o Brzozie, którego zostawiłem w tym samym miejscu, gdzie do mnie podbiegł. A przypominam sobie dlatego, że właśnie dostrzegam, że kociak rzuca się na przywódcę. To koszmarny widok. On nie umie walczyć… - przemyka mi przez głowę, ale jest już za późno, żeby go czegokolwiek nauczyć. Może i łapie Skałę za szyję, ale ten odrzuca go od siebie jednym mocniejszym szarpnięciem masywnego łba i mój uczeń ląduje z hukiem pod śmietnikiem. Przechodzą mnie dreszcze i jeszcze bardziej wzrasta nienawiść. Trzeba skończyć rządy tego Żelaznego Kanclerza, ale przecież ja nie jestem sobą. Ciekawe jak będę się czuł jako zabójca.
Niedługo trwało, zanim stalowoszary kocur przypomina sobie, co powinien zrobić w takiej sytuacji. Chce przewrócić się na grzbiet i przygnieść mnie swoją ogromną masą, ale ja jestem szybszy. Kiedy tylko czuję, że przechyla się na jeden z boków, zeskakuję z jego grzbietu. Stado wiwatuje. Teraz stoimy naprzeciwko siebie, oboje dysząc ciężko i patrząc sobie nienawistnie w oczy. Może tak ktoś by mi pomógł… myślę, ale zaraz pozbywam się tego. Nie mogę wymagać od żadnego członka, żeby rzucił się na przywódcę. Jednak nagle, z tłumu wyskakuje Cedr, bardzo ciemno-rudy samiec i ciemnych oczach. Prawie tak samo masywny jak szary samiec, obecny beta, bez jednej z łap. Zastanawiam się tylko, po której stanie stronie.
Skacze ku mnie i już po chwili leżę przygwożdżony do ziemi. – Nie opieraj się – szepce z zaskakującym spokojem w głosie. Zza wielkiego cielska Bety słyszę śmiech przywódcy. Jeszcze nie wiem, że zaraz wszystko może się zmienić. Cedr odskakuje ode mnie i ku zaskoczeniu Skały, zaciska zęby na jego szyi. Nie na mojej, całe szczęście. Teraz jest dwa do jednego i tak zapewne tak już zostanie, bo reszta stada stoi zbyt sparaliżowana, żeby cokolwiek zrobić, tym bardziej sprzeciw stawić się Skale.
Kaleki kocur walczy dobrze. Mimo, że nie udaje mu się wystarczająco skutecznie schwycić Skałę za szyję, to atakuje odpowiednie części ciała. Każdy jego ruch wydaje się być dokładnie zaplanowany. Czy to możliwe, by planował zamach na Przywódcę, którego notabene powinien być poplecznikiem i przyjacielem? Ataki jego grubych łap są niezwykle precyzyjne. Atakuje czułe punkty: uszy, nos, pachwiny. Dokładnie wie, jak to się robi. Wie, jak układać łapy, żeby uderzenie było najbardziej bolesne.
- Szumowina! – dociera do mnie stłumiony lekko głos szarego kocura, którego pysk zginął w burzy rudego futra na mojej kryzie. Moje serce i oddech przyspieszają gwałtownie, kiedy czuję coraz bliżej siebie napięte mięśnie Skały. Mimo to, że walka jest nierówna i teoretycznie szala zwycięstwa powinna przechylać się na naszą stronę, to ku naszemu wielkiemu zdziwieniu dzieje się inaczej. Potężny samiec jest w stanie odepchnąć mnie i Cedr od siebie jednym mocnym szarpnięciem. Całe szczęście, w porę chwytam twór najbliższy moim kłom. Okazuje się nim być ucho Skały. Czuję, jak w ciągu jednego uderzenia serca miękka tkanka pęka. Zaciskam na niej zęby, trzymając się kurczowo, jak ostatniej deski ratunku. Skała nie zostaje jednak głuchy na zadawany mu ból. Efekt jest jednak odwrotny do tego, którego się spodziewałem. Stalowy samiec jest tak doskonale wyszkolony do walki, że nie posiada odruchu zwalniania uścisku, kiedy poczuje silny ból. Jestem w szoku, bo uścisk na moim gardle wzrasta. Ciepła, słodka krew spływa mi w dół przełyku, grzejąc trzewia do dalszej walki. Cedr dzięki przodkom zauważa dość prędko moją krytyczną sytuację po tym, jak wylądował w tłumie skutecznie odrzucony przez wroga. Po chwili znika mi z pola widzenia, bo nie jestem w stanie przekręcić szyi. Jego obecność odczuwam tylko po tym, że Skała jęczy w moje gardło, przygnieciony do podłoża ciężarem ciała Cedru. Zaciskam powieki, o wszelkie próby oderwania szarego ode mnie przynoszą odwrotny skutek i powoli zaczyna mi już brakować powietrza. Ściskam jeszcze bardziej jego ucho i coraz więcej krwi spływa drugiemu kocurowi na pysk, zalewając oczy i wreszcie nos, dzięki czemu musi rozluźnić szczęki, żeby samemu się nie udusić. A ja już wiem, że to moja ostatnia szansa. Szarpię resztkę ucha, która ciągle ściskam w pysku i odpycham od siebie tylnymi łapami cielsko potężnego samca, do którego pleców ciągle uczepiony jest Cedr. Oddech, który łapię jest najgłębszy, najświeższy i najprzyjemniejszy w całym moim życiu. W dół mojej piersi spływa gruby strumień szkarłatnej krwi. Wyraźnie odczuwam, że każda stracona kropla krwi osłabia moje zmiennokształtne ciało. Stoję jeszcze chwilę z głową luźno zwieszoną pomiędzy barkami i łapię potężne hausty powietrza jeden po drugim. Dopiero może po dziesięciu uderzeniach serca zawroty głowy ustają i jestem w stanie podnieść ją, żeby spojrzeć na pole walki, na którym niespodziewanie przybywa jednego kota, który usiłuje ściągnąć Cedr z grzbietu Skały. Jednak ów kot nie ma nawet najmniejszych szans na powodzenie swojego celu. Jest bowiem niewiele większy od głowy ciemno-pręgowanego. Jego futerko jest dziecięco puchate i idealnie jednolicie szare, niczym dokładna kopia grubej szaty Przywódcy. Posiada identyczną, lekko spłaszczoną mordkę kota brytyjskiego. Tylko oczy ma inne. Bo szczerozłote, lekko wpadające w bursztyn. Zupełnie, jak oczy kotki Szyszki. Czy to możliwe, żeby miała kocięta z tym potworem? Znam to kocię tylko z imienia. Z jego szeroko otwartych, czarnych od rozszerzonych źrenic zieje strach, niczym z otwartego w wietrzny dzień okna. Widzę dobrze, że gdyby potrafił płakać, łzy lałyby się z jego oczu grubymi strumieniami. Nie jest jednak człowiekiem i nie ma umiejętności płaczu. W inny sposób pokazuje swoje przerażenie. Uszy ma położone i toczy wielkimi ślepiami po tłumie w poszukiwaniu pomocy. Reszta stada jest jednak zbyt oszołomiona prędkim rozwojem akcji, żeby być w stanie zareagować.
Zanim Cedr orientuje się, z kim ma do czynienia, brutalnie zrywa Krzemienia ze swojego zadu i odrzuca w kierunku, w którym wcześniej Skała rzucił Brzozę. Jednak szary maluch nie pada tak niefortunnie, jak mój uczeń i po zaledwie dwóch uderzeniach serca wstaje z ziemi.
- NIE!!! - mrożący krew w żyłach wrzask przerażonego dziecka przecina powietrze, niczym strzała, poruszając otaczające nas budynki swoją niewiarygodną mocą. Jego wysoki głosik jest zachrypnięty przez wstrząsające jego ciałkiem emocje. – NIE!!! - powtarza, ponawiając żałosną próbę zdarcia napastnika ze swojego ojca. – Zostawcie tatusia! To mój tatuś0 moc dziecięcego głosu po raz kolejny porusza tłumem zgromadzonych kotów. Maluch z całych swoich malutkich sił ciągnie z rozpaczą za ogon brązowego kocura, który dalej przytrzymuje Skałę przy ziemi, uniemożliwiając mu ruch. Obraz syna Skały jest tak żałosny, że w jednej chwili zaczynam zastanawiać się, jak mogłem być tak nieczuły i zaatakować ojca tego dziecka. Jak mogłem na jego oczach rozlewać krew ukochanego taty. Coś ściska mi gardło i tym razem nie są to ostre zęby szarego samca. Ciekaw jestem, czy Cedr też nagle dopadły te dziwaczne wątpliwości
- Mamusiu! Co oni robią tatusiowi! Mamusiu, powiedz im, żeby go zostawili – krzyczy dalej młodzik, tuląc się do Szyszki i brudząc jej futerko na piersi brudnymi łapkami. Szylkretka przytula łapami syna do siebie i tylko kręci głową. Dwoje wojownicy nieruchomieją wpatrzeni we mnie. W oczach Cedru widzę pytanie. Co mam teraz zrobić?. Dziwię się, że pyta mnie o zdanie. Przecież decyzja powinna należeć do niego. Jest wyżej w hierarchii. Jednak teraz dostrzegam jego drżące ze zmęczenia mięśnie. Długo już wroga nie powstrzyma. Chętnych do walki po mojej stronie jest wielu, to wiem na pewno, jednak… czy nie jest więcej tych, którzy gotowi są oddać życie za Skałę? Wszystkie oczy kierują się w moją stronę. Pod moją czaszką dzieje się tak wiele, że muszę zamknąć oczy. Zerkam na Krzemienia. Potem dociera do mnie, że rozdarte gardło dalej mnie piecze a krew, choć nieco mozolniej dalej spływa z rany.
Nie jesteś mordercą - słyszę mój mocny, ludzki głos w głowie. Wiem, że decyzja powinna być podjęta błyskawicznie, jednak nie jestem w stanie myśleć szybciej, niż w tempie rannego ślimaka. Mijają kolejne, koszmarne uderzenia serca. Argumenty przesuwają się w moim wnętrzu niczym taśma. Przez chwilę mam szansę poczuć się, jak Przywódca.
- Puść go – grzmię w kierunku brązowego kocura, machając ogonem niczym metronomem, żeby dać upust emocjom – Wie, że przegrał - dodaję. Potem dzieje się dokładnie to, co przewidywałem. Kiedy tylko Beta rozluźnia szczęki, ciężko okaleczony Skała wystrzeliwuje spod niego i robi tylko jedną rzecz, zanim skoczy i zniknie w ciemności nocy: porywa sprzed Szyszki zwiniętego w kłębek jedynego syna i chwilę później obserwujemy już tylko koniec jego ogona.
Szok trwa długo. Niezwykle długo, choć przecież tak naprawdę nie ma się, co dziwić, ze względu na zaistniałą sytuację. Trwamy tak wszyscy w bezruchu, a panuje taka cisza, że słyszę bicie serc otaczających mnie braci. Cedr dalej siedzi przykucnięty, jakby pod jego ciałem dalej leżał przybity do ziemi Skała. Echo przed chwilą minionych wydarzeń mocno bije po pyskach wszystkie zebrane koty. Chcę zareagować, ale nie jestem w stanie robić nic innego, niż toczyć wzrokiem po wszystkich kotach po kolej. Najpierw patrzę na Szyszkę, u której stóp tłoczą się dwa kociaki, zaszokowane odejściem brata. Nie widzę w nich śladu genów Skały. Tak się zdarza, kiedy kotka w czasie rui kopuluje z więcej, niż jednym kotem. Wtedy w jednym, miocie są kocięta dwóch różnych kocurów. Nikt jednak nie uważa tego za coś złego. Nie postrzega się negatywnie takiej kotki. No, chyba, że ma ona stałego partnera, wtedy jest to niemile widziane. Dobrze, że tylko jednemu dziecku Szyszki dostały się geny byłego Przywódcy. No i Krzemienia już tu nie ma. I chyba nie jestem jedyny, który zdaje sobie sprawę, że stalowy kocur nie porwał kociaka bez powodu.
W końcu otępienie przerywa Cedr. Prostuje się i również patrzy na zgromadzonych.
- Płomieniu, chciałbym z tobą porozmawiać w cztery oczy – mówi głośno a jego głos w całkowitej ciszy wieczoru brzmi, niczym bombardowanie. Ruszam sztywno w jego stronę. W pośpiechu zlizuję odrobinę krwi z piersi.
Szybko oddalamy się od reszty stada. Jestem ciekaw, dlaczego kocur chce odejść tak daleko od nich. Czyżby chciał powiedzieć mi coś, czego reszta nie może wiedzieć? Moje napięcie rośnie. Brunatny kocur zatrzymuje się przy bramie jednego z domków jednorodzinnych. Przepuszcza mnie, żebym pierwszy mógł przecisnąć się pomiędzy prętami bramy. Znajdujemy się na średniej wielkości podwórku, oświetlonym blado sztucznym, białym światłem lampy ogrodowej. Słyszę, jak wzdycha.
- Zyskaliśmy śmiertelnego wroga. – mówi ponuro, siadając. Robię to samo. Dziś jest pełnia a więc moje rany goją się o wiele szybciej, niż w inne dni. Im Księżyc jest bliżej szczytu nieba, tym łatwiej nam wrócić do pełni zdrowia. Moje serce uderza o wiele mocniej, kiedy słyszę te słowa.. W końcu ktoś mówi to głośno. I było to tak, jakby ów fakt na dobre potwierdził ucieczkę Skały. Jakby wszyscy potrzebowali tego potwierdzenia. Jednoznacznego i nieodwracalnego. Zielone oczy otworzyły się nieco szerzej. Tylko po tym można poznać, że te słowa coś dla mnie znaczą.
- On wróci – mówię, potwierdzając jego słowa skinieniem głowy. Ku mojemu zdziwieniu, Cedr ledwo zauważalnie kręci głową.
- Umysł Skały nie jest tak prosty, jak ci się wydaje, Płomieniu. Będzie szukał popleczników. Zabranie Krzemienia miało symboliczne znaczenie. Jak ci się wydaje, jakie? – słucham go i w miarę, jak mówi, nabieram pewności, że do tej pory ani trochę nie znałem tego kocura.
- Zabrał kocię. Kocięta to zawsze przyszłość stada. To podstawa. – próbuję wydedukować. Tym razem to spojrzenie Cedra mówi mi, że mam rację.
- Przez wiele księżycy byłem jedynym towarzyszem Skały. Nie opowiadał mi o swoich planach, ale dużo rozmawialiśmy. Wiem, czego się boi i co uważał za niewielkie zagrożenie. Obserwowałem również ciebie. Widziałem, jak na niego patrzysz, jak obserwujesz każdy jego negatywny gest w stronę innych członków. Wiedziałem, że w końcu wybuchniesz… a Skała nigdy nie wiedział, że zbyt pochopnie mi zaufał. – obserwuję jego szeroką mordkę, kiedy mówi. Światło jasnego, jak nigdy księżyca nadaje jej mrocznego i tajemniczego wyrazu.
- Więc w nadchodzącej wojnie twoja wiedza będzie dla nas cenna. Jednak Cedr ma niepewną minę i już wiem, że znów się mylę.
- On już wie, że podzielę się z wszystkimi tą wiedzą. Dlatego zapewne postąpi inaczej, niż byśmy się spodziewali. A to nam jeszcze utrudnia zadanie. Znów mam wątpliwości, czy nie za wcześnie się ujawniłem. Ale nie mogłem pozwolić cię zabić. – teraz dopiero zaczynam rozumieć, dlaczego mój towarzysz jest tak ponury. Zupełnie nie wie, czego ma się spodziewać po swoim wrogu. Spoglądam znów na jego mordkę, w tej chwili zasnutą przez zamyślenie. Zapada między nami ponura cisza. Boję się odezwać. W tej chwili mam dość egoistyczne myśli; interesuje mnie kwestia tego, kto zostanie Betą. Oczywistym jest fakt, że Alfą, przywódcą jest teraz mój rozmówca. Zawsze po śmierci/odejściu/abdykacji Przywódcy zajmuje jego miejsce właśnie Beta. Znam co najmniej jednego dobrego kandydata na to stanowisko. To potężny, ubarwiony jak kot bengalski kocur, imieniem Wilk. Jest niezwykle zaprawiony w boju, jest doskonałym strategiem. Jednak Wilk ma jedną, decydującą wadę: nie uznaje kompromisów. Nie umie i chyba nigdy nie nauczy się współpracy.
- Decyzję dotyczącą Bety podejmę do jutra, kiedy słońce dotrze do szczytu nieba – decyduje,. Jakby słyszał moje myśli. Ja mrużę oczy w zastanowieniu. Po co mi o tym mówi? Może tylko myśli głośno i jego słowa nie wymagają komentarza.
- Może Szyszka? – przychodzi mi nagle do głowy i jestem bardzo zaskoczony odwagą swojego stwierdzenia. – Jest inteligentna, na pewno po naszej stronie. Całkiem dobrze walczy.
- Nie – mówi twardo. Jego głos brzmi tak, jakby sam przed momentem nad tym rozmyślał, jakby przekonywał samego siebie. – Wychowuje kocięta. Nie mogłaby się skupić na obowiązkach Bety. Poza tym, Krzemień nadal pozostaje jej synem. Wątpię, żeby chciała spiskować przeciwko niemu. – wyjaśnia mi cierpliwie a ja znów kiwam głową, uświadamiając sobie, że po raz kolejny to Cedr ma rację a nie ja. Znów się wygłupiłem. Podświadomie kiwam głową i delikatnie kładę po sobie uszy z ogarniającego mnie wstydu.
Wracamy powoli, w całkowitym milczeniu. Każdy nas jest pochłonięty swoimi odmiennymi myślami. Ledwo słyszalny zwykle szelest naszych futer, teraz brzmi wyjątkowo głośno. Przemykamy niewidzialni dla ślepych, ludzkich oczu. Noc zapada już na dobre. Słyszę gdzieś u góry uderzenia skrzydeł sowy, nocnego drapieżcy. Niemal widzę jej wielkie pomarańczowe oczy wyszukujące na ziemi myszy.

Mam zupełną mieszaninę w głowie nawet po sześciu księżycach od tego wydarzenia. Cedr zdecydował się mi ostatecznie zaufać i mianować mnie swoim Betą. I do tej pory również nie wiem, czy to błogosławieństwo, czy przekleństwo. On sam przeżył wizytę najwspanialszej Księżyc, które uznała go Alfą Stada. Widziałem jego oczy, kiedy otrzymywał symboliczne polizanie po czole. Było tak niesamowicie patetycznie, że nie mogłem się powstrzymać od uniżenia głowy. Więc byłem Betą. Od tamtej chwili stałem się kimś naprawdę ważnym i mogłem coraz częściej przebywać w towarzystwie Szamanki Szyszki i Alfy, mojego przyjaciela, Cedra. Szyszka, jako kot obdarzony przez Księżyc wiedzą na temat leczenia ziołami nie mogła się wiązać. Nie mogła mieć partnera, więc mogłem się tylko uśmiechać i prowadzić z nią banalne rozmowy. Zapanował względny spokój na kilka tygodni. Przykładaliśmy wyjątkowo dużo uwagi szkoleniu młodych w zakresie walki. Spodziewaliśmy się powrotu Skały ze swoim małym oddziałem w każdej chwili. Ale Skała nie przybywał. Potem stało się coś, co zmieniło nasze życie na dobre. Mój mało odpowiedzialny uczeń, Brzoza zapomniał schować się na czas przemiany i został zauważony przez grupę nastolatków. My, zmiennokształtni przykładamy wielką wagę do nie bycia zauważonym. Informacje o dziwacznych zdarzeniach w mgnieniu oka pojawiły się w prasie. Biedny Brzoza został wygnany a my musieliśmy się przenieść. Jako koty i jako ludzie wędrowaliśmy kilka dobrych tygodni. Nie wiem dokładnie, ile, jako zwierzę inaczej postrzegam mijający czas. Więc dotarliśmy na tereny, na których znajduję się teraz. Bardzo szybko okazało się, że nie jesteśmy jedynymi nieziemskimi stworzeniami zamieszkującymi to miejsce. W naszym życiu pojawiły się pokemony. Żyły w tych samych zaułkach i zakamarkach, co my więc prędko stały się częścią naszego życia. Może i skończyłoby się to inaczej, gdyby parę członków naszego Stada nie zauważyło, że pokemony rozumieją naszą mowę i dość łatwo jest je sobie podporządkować. W dodatku dysponowały dużą siłą. Te kilka osób pociągnęło za sobą innych aż w końcu... pozostałem tylko ja. Nawet Cedr pewnej nocy zniknął ze swoim Absolem a Szyszka zaprzyjaźniła się głęboko z Leafeonem i... porzucili mnie. Teraz chcę ich odnaleźć i sam nie wiem, czy odnawianie rozsypanego po całym regionie stada to dobry pomysł.

Rodzina (nie ma rodziny, więc opiszę członków Stada):
podaję mniej więcej przelicznik księżycy na ludzkie lata, stworzony przeze mnie
0-1 księżyc - 1 - 2 lat
2-3 księżyców - 3,4 lata
4 księżyce - 7 lat
5 księżyców - 8 lat
6 księżyców - 10 lat
7 księżyców - 11 lat
8 księżyców - 12 lat
9 księżyców - 13 lat
10 - 12 księżyców - 14-16 lat
13-18 księżyców - 17 - 19 lat
19 - 25 księżyców - 18-23 lat
26- 35 księżyców - 24-30
36-45 księżyców - 31-33 lat
46-55 księżyców - 34 lata
56-64 księżyców - 35-36 lat
65-75 księżyców - 37-42 lat
76-81 księżyców - 42-45 lat
82-90 księżyców - 46-50 lat
91-96 księżyców - 51-58
97-108 księżyców - 59-62 lata
109-119 księżyców - 63 - 65 lat
120-150- 66-70
151-180- 71-90 lat

Szyszka

Come up to meet you, tell you I'm sorry
You don't know how lovely you are
I had to find you, tell you I need you
Tell you I set you apart

Ja wyobrażam ją sobie, jako starszą Dakotę Blue Richards z ciemnymi długimi włosami, ale każdy może ją widzieć inaczej :)
http://upload.wikimedia.o...veyard_crop.jpg
A jako kotka to rzecz jasna szylkretka:
http://wallfon.com/walls/animals/tricolor-cat.jpg

Ciężko powiedzieć cokolwiek o postaci tak słabo zarysowanej. Mogę powiedzieć dokładnie wszystko co wiem a obraz i tak nie będzie dokładny. Zrobię to w formie luźnego opisu, żeby przyjemniej się czytało.
Więc Szyszka, a jako człowiek Tesalia ma około szesnastu lat. Jako kotka ma siedemnaście księżyców. Jako dziewczyna mniej więcej osiemnaście lat, choć trudno to jednoznacznie stwierdzić. Zacznijmy od dużo prostszej kwestii, czyli od jej wyglądu. Jako kotka: bardzo szczupła i raczej niewielka jak na prawie dorosłą. Sprawia wrażenie zabiedzonej a nabrzmiałe jeszcze sutki nie poprawiają jej sytuacji. Futerko ma w najbajeczniejszym z kolorów, mianowicie jest szylkretowe. Mieszanka wszystkich kolorów idealnie podkreśla jej urok osobisty. W sporej części białe, choć na grzbiecie ma czarne i rude plamy, pojawiają się także bure miejsca. Tak że cały jej grzbiet jest mozaiką barw i odcieni, niczym leśna ściółka usłana barwnymi opadłymi liśćmi. Samo futro jest półdługie, tak jak Jafara choć w dotyku o wiele bardziej miękkie i jakby gęstsze. Ma także całkiem uroczy cienki ogon i parę czujnych, sterczących na boki uszu.
Jako dziewczyna nie jest już tak piękna, co nie znaczy, że nie ma uroku osobistego, który przypisuje jej Jafar. Jest drobna i niska, jednak coś w jej urodzie nie pozwala oderwać od niej spojrzenia. Ma z pozoru nie wyróżniającą się twarz, chociaż jest w niej coś, co sprawia, że ciarki przechodzą po plecach. Mianowicie oczy. Nie za duże, orzechowe i niesamowicie głębokie.
Tesalia jest zwykle cichą i spokojną dziewczyną. Bardzo wiele z jej emocji i refleksji dzieje się tylko w jej głowie. Jeśli komuś w pełni nie zaufa, bardzo rzadko dzieli się z nim swoim zdaniem, jej wnętrze jest zamknięte dla niewłaściwych osób. Potrafi sprawiać pozory i często sprawia inne wrażenie niż jest w rzeczywistości.

Skała
Things we lost to the flames
Things we'll never see again
All that we have amassed
Sits before us shattered into ash


Wygląda o tak: http://iv.pl/images/72796668381930171520.jpg
Bardzo rzadko widywany jako człowiek. Jafar nie widział dotąd jego ludzkiej formy. Jako kocur zadziwia wielkością. Jest ogromny. Wielkie, mocne ciało pokrywa gruba warstwa stalowych mięśni. Posiada parę lekko wyłupiastych, jaskrawopomarańczowych oczu. Pysk ma spłaszczony, choć nie zupełnie płaski, jak u persa, ale bardziej płaski niż u większości kotów.
Instynkty zdecydowanie górują u niego nad uczuciami. Jest kocurem bardzo aktywnym, odważnym, samowystarczalnym, asertywnym. Często kieruje się własnymi popędami, wykazując przy tym olbrzymią energię. Ma ogromną wiarę w siebie i swoje możliwości, zdeterminowana potrafi wszystko skoncentrować na realizowanych zamierzeniach. Jest typem ekstrawertyczno-intuicyjnym, nie przejmuje się zbytnio problemami innych. Jest osobą asertywną, pewną siebie, silną i gotową do obrony własnych poglądów. Nie zawsze potrafi wybaczać błędy innych. Nie cofa się przed niebezpieczeństwami, wykazując wielka odwagę. Nie zawsze potrafi tez stanąć w obronie innych. Nie potrafi traktować kotów jak równych sobie, jest dumna i egocentryczna. Często będzie osiągać cele przez zastraszenie. Nie potrafi poddać się kontroli innych, ma tez ograniczone zdolności samokontroli. W sytuacjach zagrożenia potrafi brutalnie niszczyć, nie przyznając się do własnych błędów. Posiada mocny charakter, który przez długie miesiące życia przeszedł niejedną próbę.

Cedr

I tried to find myself
Looking inside your eyes
You're all that I wanted to be
There must be something else
Behind all the lies
That you wanted me to believe
Now everyone is saying
That I should find a way
To leave it all behind


Jest odważny, samowystarczalny i asertywny. Jego z pewnością podstawową cechą jest wola przewodzenia. Lubi wydawać polecenia podwładnym i korzystać z oznak władzy. Ma ogromną wiarę w siebie i swoje możliwości, zdeterminowany potrafi wszystko skoncentrować na realizowanych zamierzeniach. Jest wypełniony charyzmą i umiejętnością manipulacji nad innymi, potrafi przekonywać do swoich racji, samemu nigdy nie dając sobie ich narzucić.
W podejmowanych działaniach zachowuje się honorowo. Jest konstruktywnym przywódcą, przejawiającym wysokie kompetencje, naturalny autorytet i zdolność podejmowania decyzji. Wykazuje wysoki poziom samokontroli. Nie cofa się przed niebezpieczeństwami, wykazując wielka odwagę i pełne zaangażowani.
Nie potrafi poddać się kontroli innych, ma tez ograniczone zdolności samokontroli. Czasem staje się bezlitosnym megalomanem, wierzącym jedynie w rządy siły. Czasem jest osobą pozbawioną skrupułów, niemoralną i agresywną. Jego głównymi motywacjami są pociąg do niezależności i pokonywania swoich słabości, dążenie do wywierania wpływu na innych, osiąganie zwycięstwa nad innymi, pragnienie bycia niezwyciężonym.
Nieuporządkowany, chaotyczny i nieprzewidywalny świat wymaga konsekwentnego uporządkowania. Jest kotem zwracającym szczególną uwagę na ład i organizację. Wszelka spontaniczność, beztroska i lekceważenie zasad porządkujących rzeczywistość są niedopuszczalne. Potrafi jednak mimo tego poświęcać się dla innych i jest w nim dużo szlachetności.
To dziwne, ale nie mogę znaleźć odpowiedniego zdjęcia. Jest dużym, klasycznie pręgowanym brązowym kocurem.


Pokemony:

Cytat:
Oddish
Imię: Król Artur

Poziom: 7.00
Typ: l
Ewolucja: Oddish (lvl21) -> Gloom
    (Leaf Stone) ->Vileplume
    (Sun Stone)->Bellossom)

Ataki: Absorb, Sweet Scent, Secret Power (Egg Move), Solar Beam (TM)
Charakter i historia: W pewnym sensie sam wybrał swojego trenera, przychodząc do niego i nie dając mu spokoju. Był tak nachalny i tak uparty, że Jafar musiał w końcu przyznać, że przywykł do jego towarzystwa i nie chce, żeby odchodził. I mniej więcej tak zostali przyjaciółmi. Został nazwany Królem Arturem bez większego powodu, Jafar zawsze chciał mieć psa o tym imieniu. Oddish okazał się być bardzo inteligentnym ale także bardzo niezależnym pokemonem. Niczym kot, którym jego właściciel się staje. Zwykle będzie odmawiał posłuszeństwa, jeśli nie będzie się zgadzał ze zdaniem Płomienia.
Umiejętność: Chlorophyll - Kiedy podczas walki świeci słońce, szybkość Pokemona podwaja się. Wraca do normy, gdy pogoda się zmienia.
Trzyma: none


Cytat:
Growlithe
Imię: Hades
Poziom : 6
Typ:
Ewolucja: Growlithe (Firestone) -> Arcanine
Ataki: Bite, Roar, Ember, (TM) Overheat, Fireblast(TM)
Charakter i historia:
Ten growlithe to bardzo dumny i odważny pokemon. Gdy się na coś uprze, ciężko go przekonać na zmianę zdania. Preferuję agresywny styl walki. Noxxis otrzymał go od swojego dawnego przyjaciela - Cerisa, po tym, jak wydostał się z obozu jenieckiego.
Umiejętność: Intimidate - Podczas walki, przy wystawieniu obniża przeciwnikowi statystykę ataku o 10%. Dodatkowo, gdy jest pierwszym z pokemonów przy trenerze obniża szansę na spotkanie dzikiego pokemona o niższym poziomie o 50%
Trzyma: ---


Cytat:
Machop
Imię: Siłaczka

Poziom: 5.0
Typ: [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Fighting.png01[/0img]
Ewolucja: Machop (lvl.28) -> Machoke (Pad Pad) -> Machamp
Ataki: Low Kick, Leer, Close Combat (EM)
Charakter i historia: Siłaczka jest bardzo opiekuńczym pokemonem. Posiada bardzo silny instynkt macierzyński. Jest bardzo miła i ciepła, jak to typowa mamusia. Została wygrana przez Jafara na loterii po tym, jak jej poprzedni właściciel odszedł na emeryturę. Walka może i nie jest jej ulubioną czynnością, ale jeśli to będzie konieczne, będzie walczyła. Tym bardziej, jeśli ma walczyć w obronie innego pokemona z drużyny lub w obronie trenera. Uwielbia banany i spanie przy zapalonym świetle.
Umiejętność: Guts - Kiedy Pokemon zostaje podpalony, zatruty, sparaliżowany, zamrożony albo zasypia, jego atak wzrasta (x1.5).
Trzyma: - - -


Cytat:
Togepi ]
Imię: - - -

Poziom: 11.0
Typ:
Ewolucja: Togepi (szczęście) -> Togetic (Shiny Stone) -> Togekiss
Zadowolenie: 0
Ataki: Growl, Charm, Metronome, Sweet Kiss, Solar Beam
Charakter i historia: Toż to chodząca słodycz! Dosłownie i w przenośni. Jest nieco strachliwa i nieśmiała, ale poza tym czysty urok. Lubi tańczyć i śpiewać, a już najbardziej to śmiać się. Ha, smiech to ma naprawdę słodziaszny. Innymi słowy urok leje się z niej strumieniami, co dal poniektórych może być ciut przytłaczające. Mała jest święcie przekonana, że jest małą wróżką i nigdy nie rozstaje się ze swoją małą różdżką. Przy czym nieczęsto ją pokazuje.
Umiejętność: Serene Grace - Podwaja szansę występowania dodatkowych efektów ataków ofensywnych używanych przez tego Pokemona.
Trzyma:



Box | Konto bankowe

Galeria z trofeami

Zawartość plecaka:
- 2900$
- pokedex
- 5 pokeball

- jajo Ralts
- 2x Rare Candy
- jajo Fennekina
- jajo Houndoura
- - jajo Oshawatta
- jajo Tepiga z EM Body Slam
- jajo Eeevee z 25% shiny
- jajo Lillipupa z 25 % Shiny
- telewizor wart 1100$
- TM Psychic

Moja O-jakże-wspaniała-galeria:





Zdobywanie poziomów dzięki profesji trenera
    +1 lvl dla Króla Artura (Oddish, starter) 14.07.14
    +1 lvl dla Króla Artuta (Oddish, Starter) 14.08.14


Comiesięczny atak Egg Move:
    25.07.2014 Secret Power dla Oddish


Ostatnio zmieniony przez Kocur 2014-08-15, 11:40, w całości zmieniany 30 razy  
  :
     
REKLAMA
widmo

Starter: Oddish
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Dołączył: 01 Lip 2014
Posty: 72
Wysłany: 2014-07-14, 10:39   

Ostatnio zmieniony przez Kocur 2014-08-15, 11:40, w całości zmieniany 30 razy  
  :
     
Kocur
widmo


Starter: Oddish
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Wiek: 27
Dołączył: 01 Lip 2014
Posty: 72
Wysłany: 2014-07-14, 10:39   

KP Skończona wreszcie :)
_________________
Przygoda Karta Postaci Jezioro Kopalnia
Bank

Underneath the skin there's a human
Buried deep within there's a human
And despite everything I'm still human
But I think I'm dying here
  :
     
Yuki 


Wiek: 27
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 3110
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2014-07-14, 11:32   

~~ Akcept Karty Postaci ~~
_________________
 
  :
     
Kocur
widmo


Starter: Oddish
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Wiek: 27
Dołączył: 01 Lip 2014
Posty: 72
Wysłany: 2014-08-05, 13:46   

Mój osobisty cel: zebranie wszystkich starterów w jakiejkolwiek formie



Region I - Kanto
    Trawiasty: Bulbasaur
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

    Ognisty: Charmander

    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

    Wodny: Squirtle

    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

Region II - Johto


    Trawiasty: Chicorita
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

    Ognisty: Cyndaquil
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

    Wodny: Totodile
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

Region III - Hoenn

    Trawiasty: Treecko
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

    Ognisty: Torchic
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

    Wodny: Mudkip
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany


Region IV - Sinnoh


    Trawiasty: Turtwig
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

    Ognisty: Chimchar
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

    Wodny: Piplup
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany


Region V - Unova

    Trawiasty: Snivy
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

    Ognisty: Tepig
    Jajo - posiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

    Wodny: Oshawatt
    Jajo - posiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany


Region VI - Kalos

    Trawiasty: Chespin
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

    Ognisty: Fennekin
    Jajo - posiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany

    Wodny: Froakie
    Jajo - nieposiadany
    Niewyewoluowany - nieposiadany
    Pierwsza ewolucja - nieposiadany
    druga ewolucja - nieposiadany
_________________
Przygoda Karta Postaci Jezioro Kopalnia
Bank

Underneath the skin there's a human
Buried deep within there's a human
And despite everything I'm still human
But I think I'm dying here
  :
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.