Alexandra z uwagą wysłuchała tłumaczeń koleżanki. Co jakiś czas nawet potakiwała głową. „Hmm… Czyli reszta dnia zależy głównie ode mnie. Mogłybyśmy przysiąść nad brzegiem jeziora albo pospacerować wzdłuż łąki. Ciekawe czy będziemy świadkami postępów innych uczestników Safari. Mniejsza...” Krótkie przemyślenia zostały przerwane nagłym pomysłem. Dziewczyna odruchowo klasnęła w dłonie. Następnie ruszyła spacerem w kierunku najbliższego zbiornika wodnego.
-Tak sobie pomyślałam Lys… Odwiedzimy później tutejszego jubilera? Co prawda Hiro wspominał, że ten dziadek bywa nieobliczalny oraz nieugięty... Jednak gdyby odprawił mnie z kwitkiem, to mogłybyśmy poszukać tej starszej pani. Musi istnieć jakaś realna szansa na pozyskanie wiedzy. Choćbym miała wykonywać trudne zadania...- Alex od samego początku była ciekawa tego zawodu. Zbieranie informacji, odkopywanie surowców, ćwiczenie poszczególnych technik trwało sporo czasu. Jakby nie patrzeć prawdziwi mistrzowie niezbyt chętnie zdradzali swe tajemnice. Tutaj pojawił się prawdziwy problem. Niestety rudowłosa pragnąc podbić Ligę Pomarańczową, mogła pozostawić brunetkę całkowicie z tyłu. W końcu to Alex zaproponowała wspólną podróż, jednocześnie zdradzając górnolotne marzenia. Tymczasem koleżanka miała zupełnie odmienne plany. Tylko Wszechpotężny Arceus znał przyszłość...
-Myślisz, że spotkamy jeszcze osoby z pokemonowymi elementami ubioru? Ciekawi mnie ilu projektantów wpadło na podobny pomysł. Za dużo myślę!- Ostatnie zdanie było bardziej stwierdzeniem niż jakąkolwiek uwagą. No co?! Strój Flygona bardzo ją zaintrygował, jak również zainspirował...
/Gall :D Taki drobny błąd... Tam wyżej powinno być Alex (nie Aura)/
Ciekawe czy można czuć się jeszcze lepiej niż teraz… Dziewczyna jakoś przekonała Purrloin do siebie, a co za tym idzie zyskała nowego członka drużyny. Właściwie pierwszy raz użyła oficjalnie pokeballa. Zazwyczaj dostawała podopiecznych albo wykluwały się ze znalezionych jajek. Tym bardziej doceniała swój talent odnośnie dyplomacji. Jak właściwie będzie wyglądała relacja Alex oraz kota w przyszłości, to jedynie czas pokarze. Tymczasem spomiędzy krzaków wyłoniła się rudowłosa koleżanka. Trzeba przyznać, że napędziła brunetce prawdziwego stracha. Niemało brakowało, a Lys usłyszałaby jej krzyk albo zobaczyła tył jej pleców podczas ucieczki. Koniec końców Alexandra zaśmiała się trochę nerwowo. Następnie wysłuchała relacji rówieśniczki...
-Po pierwsze i najważniejsze… Proszę mnie tak więcej nie straszyć. Myślałam, że jakiś dziki pokemon postanowił zakosztować mojej krwi.- Przynajmniej teraz obie miały temat do żartów. Mimo wszystko trenerka współczuła znajomej. Głównie dlatego, iż wiedziała jaka naprawdę jest Lys. „Wielka szkoda! Nowy pokemon Lys miałby lepiej niż u niejednego trenera. Może jeszcze coś złapie przed wyjściem z Safarii...” Rozmyślania zostały nagle przerwane pytaniami. Alex pokazała pokeball niczym prawdziwy skarb, jednocześnie wstając z kucka.
-Lys, a pomyślałaś o zwykłej rozmowie i krótkim przedstawieniu się? Może jakby jakiś pokemon poznał ciebie bliżej, to dobrowolnie wybrałby podróżowanie przy twym boku. Ja właśnie takim sposobem przekonałam do siebie Purrloin. Pewnie mieszka ich tutaj całkiem sporo, prawda? Hmm... Chciałabyś spróbować ostatni raz czy wracamy?- Lepiej poznać szczerą opinię koleżanki. Cóż... Mimo faktu złapania pokemona było jej trochę smutno. Wolałaby uczcić "wspólny" sukces niż wyłącznie swój łut szczęścia. Poza tym zniechęcona porażkami rówieśniczka mogła chcieć opuścić Safari. Wtedy Alex zaproponuje wizytę w pobliskiej cukierni...
Wielki Arceusie! Cóż to za nadzwyczaj dziwny kocur?! Łakomczuch, kawalarz, a w dodatku pieszczoch. Dziewczyna prędzej spodziewała się drapania, gryzienia, zwodzenia na manowce, a tutaj proszę… Trudno powstrzymać uśmiech, gdy fioletowa kulka sama z siebie żąda trochę więcej uwagi. Oczywiście Alex uległa pokusie i pogłaskała Purrloin pod brodą. Podobno tam wszystkie kotowate mają gruczoły zapachowe. Następnie pomiziała pokemona za uchem, a później wzdłuż grzbietu. Niestety jedyną karmę jaką posiadała to ta prywatna. Czy mieszkańcy Safari powinni ją jeść? Ostatecznie dziewczyna pogrzebała wewnątrz torby. Chwilę trwało nim wyciągnęła jagódkę Kelpsy.
-Wybacz, ale raczej nie mam nic innego. Owoce też potrafią być smaczne. Rozumiem, że chciałbyś ze mną podróżować, prawda? Wystarczy nacisnąć łapką ten przycisk od śmiesznej kulki. Pochwyci ciebie czerwony promień i zamieszkasz wewnątrz. Podobno wnętrze pokeballa jest dostosowane do każdego gatunku stworków.- Najwyraźniej brunetka lubiła wyjaśniać innym wszelkie nieścisłości. W końcu kot mógłby się przestraszyć tak nagłego "zniewolenia". Wreszcie dziewczyna zaryzykowała i położyła Safariball niedaleko Purrloin. No! Teraz decyzja zależała od samego kota. Oby przycisnął guzik...
Naprawdę różne rzeczy mogły spotkać dziewczynę... Jednak na taki obrót spraw nie była przygotowana. Coś zaatakowało jej twarz. Bez wizji bardzo trudno omijać przeszkody czy zachować równowagę. Toteż Alex spróbowała ostrożnie pozbyć się intruza. Wreszcie ciepłe cielsko zeskoczyło na trawę. Świetnie! Połowa sukcesu za nią. Kiedy dostrzegła kawalarza na moment zaniemówiła. „O… To niemożliwe! Purrloin! Najprawdziwszy, prawdziwy kot z Unovy… Jego ewolucja podobno łączy elegancję z niezwykła gracją...” Pozostawało przekonać jakoś pokemona do współpracy. Co prawda łatwiej rzucić Safariballem, a później oczekiwać dobrego rezultatu. Mimo wszystko nie ma gwarancji, że Purrloin posłucha jej podczas walk czy pokazów. Poza tym dziki pokemon zawsze ma opcję typu: czmychnąć pomiędzy krzaki. Dlatego brunetka wyciągnęła karmę. Odpakowała pudełko i postawiła pomiędzy nią, a skocznym stworkiem.
-Hej, hej… Masz ochotę na smaczną przekąskę? Jestem Alexandra i miło mi ciebie poznać. Szukam tutaj odważnego pokemona, który zechce zostać moim towarzyszem. Podróżuje przez Wyspy Pomarańczowe, aby zostać jubilerem. To taki zawód, gdzie wyrabiasz biżuterię. No wiesz… Medaliony, diademy, kolczyki, pierścionki.- Alexandra jako tako zagadała do Purrloin. Zachowała najwyższy spokój i pokojowe zamiary. Niestety trudno tłumaczyć cokolwiek, jeśli druga osoba mało widziała/wiedziała odnośnie wymienionego zawodu. Oczywiście nastolatka chwilowo zapomniała o fryzurze czy krwawiącym policzku. Uczesanie można poprawić później, a przyjaźnie zawiera się tylko raz, o! Pozostawało poczekać na reakcję samego kota...
Odjęłam z banku pieniądze :) No i dziękuję za spełnienie mojej prośby!
Według dziewczyny trzy godziny to bardzo dużo, aby znaleźć jakiegokolwiek pokemona. Osobiście nie zamierzała rzucać pokeballami w każdy okaz jak jakaś furiatka. Lepiej spokojnie pospacerować, popatrzeć, porozmawiać i ewentualnie niech stworzenie samo zadecyduje. Dlatego Alex opuszczała kasy biletowe z jakąś taką nieśmiałością. Jak już zostało wcześniej wspomniane pochwała najważniejsze rzeczy. Następnie odszukała koleżankę. Gdy rudowłosa udzielała odpowiedzi na jej pytanie, to Alexandra uważnie się rozglądała. Gdzieś tam w głębi postanowiła sobie, iż po mniej więcej godzinie wróci tutaj oraz spróbuje kilku potraw. Awaryjnie wypadałoby skorzystać też z toalety przed powrotem do Centrum! Tymczasem dziewczyny maszerowały już losową alejką pośród drzew. "Hmmm... Chyba tutaj najprędzej odnajdziemy jakieś gąsienice, pająki czy inne owady. Mam nadzieję, że będa jakoś pokojowo nastawione. W normalnym lesie już dawno zostałybyśmy zaatakowane albo zignorowane..." Takie myśli przechodziły przez głowę nastolatki. Niespodziewanie zboczyła z głównej ścieżki. Nie mówiąc nic Lys weszła pomiędzy drzewa. Może samotne poszukiwania są lepszym rozwiązaniem... Cierpliwie odgarniała rękami nisko rosnące gałęzie. Wreszcie przykucnęła pośrodku podszycia leśnego. Wyczekiwała jakiegoś nagłego dźwięku, ruchu, szelestu krzaków. Szczerze? Najlepiej gdyby jakiś stworek sam do niej przyszedł. W końcu raczej nigdzie się nie spieszyła...
Gdyby się dało Gall, to bardzo bym prosiła o opisywanie otoczenia trochę w przyszłość, bo trochę tak nie wiedziałam co odpisać ^.^"
Alexandra zdążyła przywyknąć do tłumów czy ogólnego czekania. Dawna praca w restauracji ojca miała jednak swoje plusy. Tymczasem Lys spokojnie odebrała co trzeba i zniknęła za majestatyczną bramą. No cóż... Po krótkiej chwili przyszła też kolej brunetki. Wnikliwie przeglądała dostępne opcje pokeballi czy karmy. Niby miło byłoby pozwiedzać, ale złapanie rzadszego okazu stanowiło jakieś wyzwanie. Dlatego chwilę później wybrała opcję 10 pokeballi plus kilka przynęt. Ulotkę również chętnie przygarnęła. Oczywiście zaraz wyciągnęła portfel i odliczyła potrzebną sumę.
-Proszę... Powinno wszystko się zgadzać. Właściwie, to poprosiłabym jeszcze maskotkę tej uroczej żyrafy (Girafarig) oraz pocztówkę. Ile muszę dopłacić?- Później Alex mogłaby o tym zapomnieć. Poza tym jakoś sobie nie wyobrażała przepychanek wyłącznie po dwie rzeczy. Także dopłaciła mężczyźnie odpowiednią ilość pieniędzy. Następnie schowała starannie przedmioty do tylnej kieszeni. Później wystarczyło tylko odnaleźć rudowłosą koleżankę.
-To co Lys? Masz już na oku konkretną część Safari? Trudno mi się rozeznać czego mogłybyśmy się tutaj spodziewać albo co właściwie spotkamy...- Według trenerki szczerość była lepsza od udawania. W końcu ogólne zasady Safari poznała dopiero dzisiaj. Projektanci natomiast pomyśleli o trawie, wodzie, drzewach, kamieniach. Jednak jakie pokemony właściwie tutaj żyły? Mogły być sztuki ściągnięte z Kanto czy Jotho, ale równie dobrze z drugiego krańca świata. Zamiast wmyślać niestworzone rzeczy pozostawało faktycznie eksplorować to miejsce. Alexandra posłała Lys uśmiech pełen sympatii. Ostatecznie ruszyła pierwszą, lepszą ścieżką. Niech los zadecyduje o wszystkim...
Ogólnie nie jest źle... Po prostu muszę się przyzwyczaić do nowego stylu pisania i nie martw się! Ja tak odpisuje co 3-4 dni. Jeśli wolisz częściej, to daj znać. Poza tym musisz mi pisać ile np. odejmujesz mi kasy za poszczególne rzeczy :P
Niestety Alexandra nigdy nie opuszczała wyspy Hamlin, żeby cokolwiek o tym wiedzieć. Co prawda czytała książki o nietypowych rezerwatach typu Pinkan oraz strefach zakazu kłusownictwa, ale najwyraźniej to zupełnie inne sprawy. Przynajmniej koleżanka była na tyle miła i uprzejma, żeby wyjaśnić jej ogólne zasady działania Strefy Safari. Trzeba przyznać, że brzmiało to dość interesująco, jak również tajemniczo. Pokemony "tam" żyjące miały zapewnione lepsze warunki od dzikich kuzynów. Ich środowisko raczej nie ulegnie zniszczeniu pewnego dnia, bo człowiek wymarzył sobie nowe pole. Jednak dość tych rozmyślań! Alex kolejny raz maszerowała za rudowłosą. Jakoś tak czuła się bezpieczniej. Podczas spacerów lepiej nie gubić drogi czy koleżanki, no... Oczywiście w głównej części miasta brunetka ukradkiem patrzyła to tu, to tam za wspomnianym przez Hiro jubilerem. Warto wiedzieć na przyszłość gdzie staruszek stacjonował. Niby dziewczyny miały mapę, ale gdyby postanowiły się rozdzielić powstałby pewien problem. Tymczasem! Wreszcie stanęły przed upragnionym celem podróży, czyli Strefą Safari. Alexandra sama nie wiedziała co powiedzieć. Rzadko widywała taki tłum (nie licząc Centrum czy rodzinnej restauracji). Nagle Lys zadała brunetce chyba najważniejsze pytanie tego dnia. Czy dziewczyna naprawdę potrzebowała nowego podopiecznego? Niby wcześniej rozmawiały o Larveście. Jednak słowa, a czyny to naprawdę co innego.
-Cóż... Myślę, że na wszelki wypadek możemy wziąć kilka pokeballi. Miło byłoby zobaczyć ulubione stworki, ale zawsze istnieje szansa, że odmówią jakiejkolwiek współpracy. Poza tym nie chcę żałować czegokolwiek, jak bym nagle zmieniła zdanie...- Alexandra mniej więcej wytłumaczyła rówieśniczce swoje podejście. Następnie zajęła miejsce w kolejce. W końcu zostaną rozliczone osobno, prawda? Oby tylko te tłumy sprawnie się przemieszczały.
~3 RC
~2 HS
~2500$ + 6500$ (za 6 dni pracy)= 9000$
~Przedmiot: Soothe Bell
~2 dodatkowe EM za uczestniczenie we walce (krótkiej, ale jednak!)
Delphox Imię: Natrium
Poziom: 50
Typ: Ewolucja:
Fennekin(lv.14)->Braixen(lv.34)->Delphox Ataki: Future Sight, Role Play, Switcheroo, Shadow Ball, Scratch, Tail Whip. Ember, Howl, Flame Charge, Psybeam, Fire Spin, Lucky Chant, Light Screen, Psyshock, Mystical Fire, Flamethrower, Will-O-Wisp.
Dodatkowe EM: Heat Wave, Hypnosis, Magic Coat
Charakter i historia:
Tak naprawdę Delphox pochodzi z regionu Kalos. Jako młody Fennekin rozpoczął ryzykowną, niebezpieczną podróż w celu odnalezienia Alexandry. Przez ten czas spotkało go wiele przygód, porażek czy sukcesów. Przeszedł nawet ostateczną ewolucję. Tylko dzięki intuicji, psychicznym mocom oraz zdobytym informacjom zawędrował aż do Letniej Szkółki, gdzie wreszcie znalazł dziewczynę.
Z charakteru jest bardzo spokojnym oraz cierpliwym lisem. W końcu życie, jak również długa wędrówka nauczyły go pokory. Lubi pracować zespołowo, żeby później podziwiać "owoce" tej współpracy. Ma silnie poczucie odpowiedzialności, więc przestrzega zasad i kiedy raz coś przyrzeknie to dotrzymuje słowa. Poza tym czasami pilnuje młodszych pokemonów, aby zbytnio nie broiły. Jego ulubione danie: ciasto z pikantnych jagód. Najchętniej spędza wolny czas na czytaniu starych książek.
Umiejętności:Blaze- Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki ogniste zadają do 1,5 raza większe obrażenia.
Trzyma: ~~~
~ Formularz ~
Dawny MG: Gwen
Nowy MG: Gall
Chcę by moją przygodę: Przenieść, bo chcę dalej ją kontynuować
Powód przenosin: Gwen niestety chwilowo zrezygnowała z bycia MG :(
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.