Spoglądam zaciekawiona na Laprasa i podchodzę, najpierw delikatnie gładząc go po łebku
- Wspaniały pokemon. Chętnie skorzystam z zaproszenia, dziękuję. Jestem Sara, a Ty? - pytam, wchodząc ostrożnie na skorupę pokemona
Spoglądam na wodę, a potem na Novę i trzecią osobę, której nie znam.
- No dobra, ja widzę dwa wyjścia. Albo za pomocą lodowych ataków typu Ice Beam zamrażamy wodę i przechodzimy. Ale tu może być problem, bo lód może być zbyt cienki żeby po nim swobodnie przejść. Opcja druga wziąć i przepłynąć na pokemonach. Lub z ich pomocą. Ale tu znowu... Nova... i Ty... Nie wiem jak masz na imię, wybacz... Macie jakieś wodne pokemony? Ja mam tylko Squirtle'a, on nam zbytnio nie pomoże... - przykucnęłam przy wodzie sprawdzając jej głębokość wzrokiem i latarką, by zobaczyć dno
Spojrzałam na nich. Wyglądali na zgraną parę
- Hej, jasne. Czemu nie? Jestem Sara. A to Fae - rzuciłam, przedstawiając siebie i Charmeleona. Bo w sumie czemu nie? Zawsze w kupie raźniej, ale trójka to już tłok...
Sięgnęłam dłonią do plecaka. Sporo tam było śmieci, ale mieliśmy też coś, co może się przydać. Mianowicie... Latarkę! I to z bateriami... Jeszcze nieużywana, oby działała... Spojrzałam na kopytkującego do nas ognistego konika i dziewczynę obok niego. Wyglądała dość... oryginalnie
- Cześć - rzuciłam nieco nieśmiało na powitanie wkładając baterie i sprawdzając latarkę
No i dobra, my też się zabierzemy, a co! Zwłaszcza, że Riolu byłby cennym dodatkiem do drużyny...
- Fae, mamy przewagę nad ciemnością - patrzę na ogonek Charmeleona z dumą - A jak to będzie za mało, to i tak damy sobie radę, nie? A skoro Iron Island... Przeciwnicy będą pewnie typu stalowego. Damy radę - rozglądam się po innych uczestnikach wyprawy
- Cześć wam, Sara jestem, a to mój starter, Fae - macham ludziom i staję gdzieś gdzie mnie będzie średnio widać. Po co robić zamieszanie, i tak nas sporo...
Uff, zdążyłam! :D
Pobiegłaś więc za nim... i o mało nie przygniótł cię spadający kawał belki. Zdążyłaś odskoczyć w ostatniej chwili, ale masz piękną ranę od drzazgi na policzku. W dodatku nigdzie nie widzisz Tresha, za to na trzecim piętrze słyszysz ciche, dziecinne łkanie i jakby... zaniepokojony świergot jakiegoś ptaka? Gorzej, że schody zawalone są cegłami i kawałkami ściany, zupełnie nie do pokonania. Ale to tylko jedna para schodów, może inne zaprowadzą Cię na górę? Ha, pewnie by zaprowadziły, ale w zamku byłaś dość krótko, w dodatku tylko w swoich pokojach i kuchni, i zawsze szłaś tędy... Więc... Co teraz zrobisz? Nie znasz innej drogi, macie mało czasu, Tresh zniknął, z góry słychać bolesne jęki i płacz... Co zrobisz?
- Uh... Mamy problem - powiedział mężczyzna nieco zmieszany, jakby w odpowiedzi na twoje pobożne życzenia. Preston zamarł w bezruchu w drugą jagódką w pyszczku
- Ale jak fo frowlem? - zapiszczał, nerwowo poruszając ogonkiem. Oak zauważył jego zdenerwowanie
- Spokojnie, nic, czego nie dałoby się rozwiązać. Po prostu do cofnięcia przemiany potrzebny jest jeden, niezwykle rzadki przedmiot, zwany Reverse Berry. Nie musisz zrobić nic prócz zjedzenia go... Ale tylko nieliczne Audino wiedzą, gdzie można go znaleźć. A Audino nie widzieliśmy tu od wieków... Właściwie, w tym regionie chyba naturalnie nie występują - zmartwił się nieco. Preston na tę wieść wziął i zemdlał...
- Wszystko Ci wyjaśnimy, ale dopiero gdy spotkasz się z naszym Panem - odpowiedział Yamask już nieco przyjaźniej - Nie obawiaj się. Dostaliśmy rozkaz by Cię osłabić w razie gdybyś chciała się opierać. Nasz Pan musi się z Tobą jak najszybciej zobaczyć - dodał. Pofrunęliście w stronę przeciwną od wieży, w stronę dość niepokojąco mrocznego lasu. Nie padał tu nawet najmniejsze promienie światła, a przecież świeciły gwiazdy, księżyc zresztą też... Zaraz, księżyc? A nie był czasami dzień, jak zaczynałaś walkę? Co się dzieje? Czyżbyś zaczynała wariować, a może to przez zmęczenie? Twój lot stał się mniej równy
- Już jesteśmy prawie na miejscu - jeden z Mismagius zauważył Twoje zmęczenie - Zaraz odpoczniemy
<Szykuje kapliczkę i rytualne ostrze>
Panie Ciemności, przyjmij tę oto ofiarę jako dowód mojej wierności wobec Ciebie... Niech krew, która wypłynie z jej żył będzie Twoim pokarmem, niech dusza, która wyfrunie z jej ciała stanie się osłodą Twego życia pod powierzchnią...
Kiwnęłam mu głową
- Hej, gratulacje - uśmiechnęłam się nieśmiało - Dobra walka... Już nie mogę się doczekać naszej - rzucam, jakby to było pewne, że dostaniemy się do następnej rundy. Potem patrzę w napięciu na tablicę, która ma wywołać następną dwójkę, nadal gładząc Luxio po łebku. Ciekawe, kto teraz... i kogo nam wylosują. W sumie moje pokemony nie są jakoś zaawansowane, więc... No, zobaczymy. Poza tym koleś w kapturze... Kim jesteś i co tu robisz, skoro twoje pokemony nie dają innym szans? Interesujące... No ale nic to jednak, na razie trzeba się skupić na wygranej!
Tresh spojrzał na Ciebie smutnymi oczyma
- Kochanie... Ufam Ci. Zawsze. Nie zapominaj o tym - westchnął - A czy potrafisz rzucić takie zaklęcie? Jeden błąd i wylatujemy w powietrze - mruknął. W tym samym jednak momencie usłyszeliście głośny trzask dochodzący z wnętrza zamku, a zaraz potem dziewczęcy krzyk. Zaraz, dziewczęcy? Tresh sapnął
- NIEE! - wrzasnął, a po chwili już go obok Ciebie nie było, przedzierał się przez niedomknięte drzwi niczym Bóg Zagłady, niczym prawdziwy demon, jakby na chwilę wróciła mu energia. Zniknął za ścianą, która po kilku sekundach rozpadła się na Twoich oczach, a drzwi opadły bezwładnie nieopodal, potrzaskane. Wyglądało to, jakby ściana się nie rozsypywała... Tylko jakby coś ją niszczyło od środka. Zostałaś sama, nawet ntei gdzieś zniknął, czyżby poszedł po pomoc? Ten zamek jest teraz niebezpieczny...
Z mojej strony na bank 7, bo przypomina mi tę smoczynkę ze Spyro, bardzo ładne jak dla mnie. Poza tym 3 bo smoczek jest uroczy, słodki i w ogóle, też chcę tak umieć...
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.