To, co u Zeit - niestety przez gapiostwo mojego brata nie mogłam dać częściej odpisu. Przepraszam. ;/
Pokeball uderzył leciutko robaka, po czym z błyskiem zamknął pokemona w środku. Kulka turlała się na prawo i lewo, ty zaś błagalnie wypowiadałeś swoją osobistą modlitwę. W końcu jednak usłyszałeś zbawienny dźwięk - delikatne "pyknięcie" mogło oznaczać tylko to, iż pokemon został w środku. Nikita tymczasem wstał z ziemi, wyciągając do ciebie dłoń, by pomóc tobie się podnieść.
- Brawo! To twój pierwszy zlapany pokemon, prawda? - zapytał, patrząc na ciebie z miłym uśmiechem. Najwyraźniej i on cieszył się z tego, że udało ci się za pierwszym razem.
Tymczasem Axew odszedł kawałek dalej, odwracając się do ciebie tyłem. Chyba było mu wstyd, bowiem w pewnym sensie zawiódł - o mały włos nie zranił ciebie podczas walki z dzikim pokemonem. Położył się na ziemi, smutno spuszczając główkę.
Skan dostaniesz, jak Marque już będzie. Ja nie chcę ingerować w takie rzeczy :P
Co do levela - proponuję, żebyś poczekała na Marque, bo nie chcę w takie sprawy ingerować. ^^
a co do "venomata" - przez pewien zespół o pięknej nazwie "Venom" ciągle to mylę. XD
Jeszcze jedno - przepraszam za brak tak długo odpisów :/ Mój brat utopił bezprzewodowego neta w herbacie i nie miałam przy sobie neta.
Ponyta grzecznie odebrała od ciebie sitrus berry, jedząc je ze smakiem. Choć nie było widać tego po jej pyszczku, dałabyś głowę, że teraz właśnie się uśmiechała. Tymczasem chłopiec przed tobą wyraźnie się uspokoił. Niestety, najwyraźniej jego squirtle była w coraz gorszym stanie, co od razu zauwazył twój towarzysz.
- Pogadamy o tym po drodze - rzekł szybko, przerywając chłopakowi, który otworzył pyzatą buzię, by coś powiedzieć - Squirtle wyraźnie cierpi i powinniśmy jak najszybciej dotrzeć do PokeCentrum. - dopowiedział, patrząc na ciebie znacząco.
- Ja... Chciałem dotrzeć do mojej babci w Viridian City. Mama powiedziała, że ona była kiedyś wspaniałą trenerką i pomoże mi wytrenować moją squirtle! - zawołał radośnie chłopiec, wyraźnie zafascynowany myślą o staniu się lepszym trenerem. Oczy mu błyszczały, a na twarzy widniał rozmarzony uśmiech. W międzyczasie wstał, nadal mocno trzymając rannego pokemona w swoich ramionach - Tylko pewnie najpierw powinienem przestać być tchórzem, co nie? - sama nie byłaś pewna, czy pytał ciebie, czy siebie samego. - Pomożecie mi tam się dostać, naprawdę? Po wizycie w PokeCentrum możemy też pójść do mojej babci, na pewno będzie wam wdzięczna za pomoc. Przy okazji zjecie też coś porządnego. - dodał po chwili, patrząc to na was, to na swoją squirtle. Najwyraźniej chciał już ruszyć.
Zaraz po jego słowach jednak usłyszałaś na plecami coś, co brzmiało trochę jak jęk. Odruchowo wasze spojrzenie powędrowało w stronę omdlałego shiny Beedrilla. Maks zmrużył oczy, przyglądając mu się uważnie.
- Chyba nie jest aż tak omdlały... - ocenił, widząc, jak pokemon próbował podnieść się z ziemi. Widać było, iż został mocno ranny, a jednak wciąż nie chciał się poddać. Patrzył na ciebie i twoją ponytę walecznym wzrokiem. Nie wyglądał jednak na zdenerwowanego. "Be... Beedrill..." doszło do twoich uszu. Wprawdzie z wielkim wysiłkiem, ale jednak nadal starał się pokazać swoją siłę.
Po następnych zdarzeniach, Elyss była już pewna, iż to wcale nie event, a brutalna rzeczywistość. Chociaż... Czy aby na pewno? Od zawsze lepiej szło jej dogadywanie się z ludźmi przez wirtualny świat. Nawet teraz, to ona zagadała to jakiejś nieznajomej. W "realu" nie zmusiłaby się do tego.
Mimo wszystko jednak, rozmyślała chwilę nad propozycją Kyuu dotyczącą utworzenia party. Logicznie podchodząc do sprawy, to był dobry pomysł. Jednak czy ona na pewno chciała angażować się w jakieś poważniejsze kontakty? Chociaż, mogła potraktować to przecież jako zwykłą pomoc między graczami, bez żadnych przyjacielskich uczuć. Ledwo zauważalnie kiwnęła głową i dopiero wtedy wysłuchała pomysłu nowej towarzyszki.
- To całkiem dobry pomysł. - przytaknęła, po czym wzrok elfki powędrował na łuk nowopoznanej koleżanki - Jesteś łotrzykiem, prawda? Mogłabyś powiedzieć mi nieco więcej o twoich umiejętnościach? To pomogłoby nam się zgrać. - tutaj zrobiła krótką przerwę, dając Kyuu czas na odpowiedź - Ja zajmuję się głównie wytwarzaniem lekarstw, mikstur, ewentualnie szat bądź lekkich pancerzy.
Przykro mi, ale nie lubię tego turniejowego systemu sędziowania walk :/ Musisz się niestety zadowolić tylko tym przez ten +/- tydzięń. ;p Jakbym coś pokręciła w fabule - możesz dać mi znać, bo to normalne przy zastępstwach.
Axew oddychał ciężko, szamotając sie na wszystkie strony, jak i atakując scratch. Efekt był dość marny, bowiem jedynie tracił on siły, a zranił napastnika tylko minimalnie. Dopiero, gdy zawołałeś do niego, na chwilę się otrząsnął. Zaczął przygotowywać się do użycia Dragon Pulse. W tym samym momencie jednak wrogi stworek postanowił puścić ogon twojego podopiecznego. Axew zachwiał się, zaskoczony, wyprowadzając Dragon Pulse w złym kierunku, bowiem... Prosto na ciebie. W ostatniej chwili Nikita popchnął cię na bok z okrzykiem "uważaj!". Wylądowaliście obaj na ziemi, od razu patrząc z powrotem na walkę. Najwyraźniej w Axew coś się zmieniło... Wyglądał na bardzo zdenerwowanego faktem, iż przez swojego przeciwnika omal nie zranił własnego trenera! Wyprowadził kolejnego Dragon Pulse, tym razem bardzo celnie trafiając w robaka. Zaskoczony nagłym atakiem przeciwnik odskoczył niezdarnie w bok, przewracając się przy tym. Przynajmniej odczepił się od ogonka Axew, a do tego mały smok miał teraz idealną okazję do wykonania reszty twojego planu. Użyte na Venipede night slash oraz scratch zdecydowanie go zabolały, bowiem był zbyt obity na użycie jakiegokolwiek ruchu. Podobnie jak twój Axew, który musiał chwilkę odetchnąć po użyciu tylu ataków na raz. Za chwilę byl jednak na nowo gotowy do walki.
Przejmuję to miejsce! 8)
W razie jakichś niezgodności z tym, co działo się dotychczas, napisz mi na PW/chatcie, bo to chyba standard przy zastępowaniu MG.
Pochwalona Ponyta jedynie zarżała wesoło. Najwyraźniej słowa Terry zmotywowały ją lepiej do działania; to było też widać w efektach. Beedrill, który przyjął na siebie całe Heat Wave, opadł na ziemię w ułamku sekundy. Drugi z nich zrobił unik, chcąc od razu zaszarżować na biedną klacz z Fury Attack. Blitzkrieg, nieco pokąsany, nie miał szansy na uniknięcie tego ataku. W ostatniej chwili, zanim osa dopadła bezbronną Ponytę, Nidorino należący do Maksa po prostu skoczył na nią całym swoim cielskiem, zaś growlithe dokończył dzieła prostym ember. Pokonane przerośnięte owady resztkami sił zebrały się z podłoża, po czym powoli, niezdarnie wycofały się w krzaki. Najwyraźniej nie chciały już zadzierać z wyraźnie silniejszą od nich trenerką, natomiast ponyta zarżała radośnie, podchodząc do Terry dumnym krokiem.
Walka jednak nie zakończyła się jeszcze. Venomat, zgodnie z poleceniem trenerki, zajął się pozostałym, najcenniejszym Beedrillem. Wykorzystując przewagę w postaci oszołomienia, wyprowadził bezbłędną serię tackle. Każdym z nich trafił idealnie, zaś jego ofiara nawet nie miała szansy na obronę. Owad opadł na ziemię, wydając przy tym lekki odgłos przypominający poniekąd jęk. Przez chwilę jednak próbował resztkami sił podnieść się z gleby, jednak oberwał naprawdę silną serią ciosów; zemdlał po chwili. Najwyraźniej dopiero teraz można było uznać walkę za sukces.
Młody trener, któremu Terry właśnie uratowała życie, jednym ruchem wziął medykamenty podane przez dziewczynę. Kiwnął tylko głową, od razu zabierając się do leczenia rannego squirtla. Przez chwilę wydawało się, jakby w obliczu zagrożenia życia jego pokemona nagle wyzbył się strachu. Cóż, wprawdzie było już po walce, ale od widać było, iż młody czuł ulgę.
- Ja... Dziękuję za pomoc. One pojawiły się tak... Nagle... Dzięki wam i ja, i Alice jesteśmy cali... Dziękuję! - chłopiec był wyraźnie zestresowany, ale też szczęśliwy z obrotu spraw. Tulił do siebie nadal przerażonego Squirtla. Gołym okiem szło zauwazyć, jak bardzo przyjacielscy byli.
- Dobra robota - znikąd za plecami Terry pojawił się też Maks. Poklepał ją jedynie po ramieniu, spoglądając z uznaniem.
Co. Się. Tutaj. Dzieje. Do jasnej cholery, CO?! Miała już gdzieś, gdzie gapił się ten bachor... Ale czemu nagle wyjął nóż spod sukienki? I czemu to dziewczyna? Elyss nie rozumiała już zupełnie nic. Zmieszana, rozwścieczona i w dużym szoku, przymknęła oczy. Gdy tylko więzy na jej dłoniach i nogach opadły, postanowiła działać szybko. Zgrabnym ruchem przełożyła ciężar ciała na ręce, by przekręcić ciało w bok i wytrącić dzieciakowi nóż z ręki, zaraz potem przeturlać się w bok i złapać go we własną dłoń. Ciąg dalszy planu był taki, by rzucić się na dzieciaka tak, by jednym dźgnięciem wbić mu sztylet między oczy. Czy się uda? Cóż, okaże się od Boga Dilda w niebie. Jedno było pewne - w oczach Elyss widać było teraz tylko żądzę mordu.
Uff. Może związana, ale bezpieczna. To zawsze jakiś pozytywny postęp. Odetchnęła z ulgą. Wydawało się przez chwilę, iż była już spokojna. Ale... Chwila. Ona? Spokojna? Co? Nie minęły 3 sekundy, gdy znowu zaczęła się szarpać. Do jasnej cholery, ktoś, kto to zrobił, zapłaci! Ostro zapłaci!
W sumie, musiała teraz wyglądać naprawdę komicznie. Naga, związana, szamocząca się dziewczyna na plaży wydająca z siebie dziwne, niezidentyfikowane odgłosy. Ni to warczenie, ni to krzyk. Momentami formowało się to w przekleństwa, jednak na ogół było niezrozumiałe. Dopiero po chwili dała sobie spokój, rozumiejąc, że tylko traci sily. Nadal była wściekła, ale przynajmniej nie dałaby rady dłużej się szarpać. Przeanalizowała sytuację, próbując dotrzeć do jakichś rozwiązań. Spróbowała przeturlać się tak, by pokeball leżał obok niej, nie zaś pod nią.
Jeśli to zaś nie wyszło, Elyss patrzy jedynie ze złością w oczach na to dziwną, zaślinioną paskudę. Może nie było to przyjemne, jednak konieczne.
- Może nie będziesz tak stać jak słup soli i mi pomożesz? - syknęła rozwścieczona do dzieciaka. Pierdolony gnojek
Głupio tak zginąć od krwiożerczych fal, do jasnej cholery! Kurwa mać! Musiała coś zrobić. I to szybko. Przez sekundę zastanowiła się. Houndour!
- Houndour! - zawołała donośnie. Nie miała dostępu do pokeballa, ale liczyła po cichu na to, iż uda jej się wywabić stworka za pomocą lekkiego szantażu - Pokaż się, pomóż mi! Wiesz, że jesteśmy związani, gdy ja zginę, ty również! Tego właśnie chcesz?! Swojej śmierci?! - kontynuowała, błagalnym wzrokiem zerkając w miejsce, gdzie znajdował się pod jej ciałem pokeball. Liczyła na to, że jej jedyny przyjaciel wybierze mądrze. W końcu od niej teraz zależał jego los.
Gdyby jednak to nie pomogło, Elyss spróbuje po prostu wyczołgać się z dala od wody, krzycząc przy tym donośnie o pomoc. Oczywiście, przerywając to niecenzuralnymi epitetami dotyczącymi sprawcy tego czynu. Do kurwy nędzy, była na plaży! Ktoś musiał tutaj być!
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.