Stara malutka nabiera zupełnie nowego znaczenia. Tak szczerze powiedziawszy to bardzo jej współczuję. Utknąć w ciele dziecka, mając przy tym swoje lata? Niezbyt komfortowa sytuacja. Masz tyle do powiedzenia, a nikt nie weźmie cię na poważnie, bo przecież wyglądasz jak dziecko, a więc jesteś dzieckiem. Nieważne, że mądrym i doświadczonym. Przeciętny człowiek nie zrozumiałby fenomenu zatrzymanego starzenia. Tak samo jak nie wierzy w mojry, w rusałki i inne tego typu cuda. No cóż. Rozpromieniam się na widok mojego wikinga.
- Ach, pewnie. To moja siostra, Lena - spoglądam na mężczyznę znacząco. - Będzie nam towarzyszyć przez pewien czas, bo prawdopodobnie nie poradziłabym sobie sama z pewnym diabłekiem.
Uśmiecham się słodko.
- A to - tym razem zwracam się oczywiście do kobiety. - Mój luby, Louis.
Chwilowa pauza. W takich momentach cieszę się, że chociaż przed nim nie muszę zgrywać głupka. Ta sytuacja - choć już niezręczna - byłaby jeszcze bardziej nie do zniesienia.
- Randka to randka. Chodźmy pływać! - ciągnę ciemnowłosego za sobą do wody.
I chlup! To tak na rozładowanie sytuacji.
- Albo nie, mam lepszy pomysł na rozruszanie się. Chodźmy na zjeżdżalnie - rzucam ochoczo.
Zwracam się oczywiście zarówno do mojego mężczyzny jak i do Leny. Przecież nie będę taką suczą i nie każę jej odejść na drugi koniec basenu. Byleby mieli tutaj jakieś zjeżdżalnie, bo basen bez nich to prawie jak nie basen. Przynajmniej dla kogoś kto nie ukatrupił jeszcze swojego wewnętrznego dziecka. Czyli dla mnie~!
Biorę 7500$ (5000$ + 2500$) 5 RC, 3 HS, Black Glasses, Poison Barb. Oczywiście wszystko leci na konto Zoyki, ale jestem zbyt leniwa żeby się przelogować, wybaczcie. ;w;
Kingler Imię: Mister Pinchy bądź Król Szczyposław
Poziom: 30 lvl
Typ: Ewolucja: Krabby (28 lvl) -> Kingler Ataki:Wide Guard, Mud Sport, Bubble, Vice Grip, Leer, Harden, Bubble Beam, Mud Shot, Metal Claw, Stomp, [EM] Ancient Power Charakter i historia: Pokemon otrzymany jako nagroda za udział w Letniej Szkółce Pokemon. Jest nieco opóźniony. A przynajmniej takie sprawia wrażenie. Szwankuje u niego głównie pamięć. Czasem ma lepsze, a czasem gorsze dni. Póki co udaje mu się spamiętać do trzech ataków maksymalnie. Jeżeli taktyka zawiera ich więcej, Kingler staje się zdezorientowany i wybiera zupełnie przypadkowe ataki. Zoya zaprzysięgła sobie, że pomoże mu zwalczyć problem. I tak jest już lepiej! Wystarczyło chwile przysiąść a z dwóch poleceń umiejętność zapamiętywania wzrosła do trzech. No, ale być może to jedynie efekt tego, że wcześniejsza taktyka była bardziej skomplikowana i się krabowi mieszało w głowie. Ciężko ocenić zważywszy na fakt, że Zoya dopiero poznaje swojego nowego przyjaciela. Kingler uwielbia puszczać bańki a także toczyć pianę z pyska. Ogólnie lubi okręgi i okrągłe przedmioty i kształty. Czasami kręci się w kółko po piachu żeby zostawiać po sobie ładne ślady. Jego wadą jest przyzwyczajenie do szczypania ludzi. Może jak był mniejszy i jego szczypce nie budziły grozy to było to dość akceptowalne, ale teraz... czasem leje się nawet krew. Ma drobny kompleks na punkcie mniejszego ze szczypiec. Lubi jak się go poleruje tak żeby błyszczał w słońcu a woda ściekała po nim niczym po masce świeżo umytego samochodu. Obżera się - on nie je, on naprawdę się obżera - glonami. I ogólnie, zielskiem. Ale najbardziej lubi to wodne.
Umiejętność:Shell Armor - Blokuje ciosy krytyczne przeciwnika.
- Psia krew.
Kładę głowę na stolę, odsuwając wcześniej talerz i komentuję sprawę niezadowolonym mruknięciem. Odechciało mi się jeść jednak burknięcie w brzuchu było dość przekonującym argumentem by niebawem zabrać się za śniadanie. Zresztą, Louisowi byłoby przykro gdybym wszystko wyrzuciła. "Nie chcemy cię stracić." Całkiem miło usłyszeć to od Mojr. Choć pewnie chodzi tu bardziej o to, że wyszkolić łowcę wcale nie jest tak łatwo. A, nie, zaraz. Przecież chronię nie tylko ludzi, ale i interes Prządek. Wszystko jasne.
- Kto to będzie? Znaczy, ten ktoś od pomocy? - podpytuję podnosząc głowę. - Albo dobra, mniejsza, przekonam się pewnie niebawem. Aczkolwiek ciekawi mnie jeszcze jedna sprawa. Od kiedy używacie telefonów komórkowych? To ci dopiero zaskoczenie!
Spoglądam na zegarek.
- Dobra, kochana, muszę kończyć. Mam dzisiaj zaplanowany dzień i chciałabym żeby coś mi z tego wyszło, rozumiesz chyba. Mimo demonów i takie tam. A, siniakami nie musisz się przejmować. Chyba że bardzo Ci się nudzi. Wcale bym się za taką przysługę nie obraziła.
Uśmiecham się pod nosem. Ach te ich machloje! Kombinować z ludzkim żywotem też niby nie mogą, a jednak tu jestem. Rozłączam się - jeżeli Lachesis nie ma nic do dodania - i zabieram się za śniadanie. Huh. Wygląda na to, że niezbyt przejęłam się tym prze-pro-potężnym demonem. Znaczy, może i się przejęłam, ale póki nic się nie stało to po cóż mam dramatyzować? No. Tak. To zjadam, idę się ogarnąć - szybka popołudniowa toaleta, kostium pod ubranie, bielizna do torby, blablabla - i chyba mogę wychodzić z domu. Na basen, yay~! Przywołuję swojego Nazcę. Niech mi towarzyszy w drodze, będzie raźniej.
SZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, Chmurzasty <3 Staruszku Ty mój : D Huehue, nie no, żartuję <3 Życzę Ci, żebyś nigdy nie zdarzyło ci się tak do końca dorosnąć i zabić swojego wewnętrznego dziecka, bo poważni i dorośli ludzie mają zero zabawy i radości z życia ;w; I w ogóle, love <3
Coś tu jest nie tak. Począwszy od krasnoludków, które wydają się się być zdziwione faktem, że je dostrzegam - no, przynajmniej jeden jest w szoku - skończywszy na zjawach unoszących się nad oblepionymi dziwną mazią Houndourami. Zaraz, to chyba krew! Zaraz wpadnę w panikę. A co jeżeli to tylko wytwór mojej wyobraźni? Zawsze wierzyłam w takie rzeczy, mogłam więc najzwyczajniej w świecie sfiksować. Tyle że ludzie psychicznie chorzy raczej nie dopuszczają do siebie myśli, że coś jest z nimi nie tak. Co więcej - wierzą, że to co widzą musi być prawdą. ... Na błękitne pióra Articuno, co tu się do cholery wyrabia?! Stoję tak, sparaliżowana strachem i nie do końca wiem co począć. Kiedy niebezpieczeństwo zbliża się na niezbyt przyjemną odległość, postanawiam działać. Nie chcę tu zginąć. Nie chcę narażać Poochy i Stantlera. Rogacza czym prędzej zawracam do pokeballa, a pieseła chwytam na ręce.
- Wskakujcie - proponuję krasnoludkom.
Co począć? Przecież nie miałabym serca zostawić ich na pastwę losu. Tylko... gdzie ja właściwie mam uciekać? Czy jestem w stanie zostawić Houndoury w tyle na taką odległość by zbiec? Spoglądam na oszkloną witrynę sklepu. W sklepie? Że niby szkło ma mnie obronić przed tymi podłymi zwierzorami i zjawami? Ach, samo zdarzenie jest tak irracjonalne... że nie może się nie udać! Hyc, wskakuję do sklepu i zamykam drzwi z trzaskiem. Oby tu nie weszły, oby tu nie weszły, oby tu nie weszły... Boję się obejrzeć za siebie. Z drugiej strony robię z siebie idiotkę wpadając do sklepu w ten sposób.
- Dzień... dzień dobry - dukam. - Uch. Przepraszam za trzaski i hałasy.
Obracam się nerwowo. Oby odpuściły. Oby ich nie było. Zaglądam w głąb budynku, niby to rozglądając się za interesującym mnie towarem. Oby wejście do wnętrza podziałało. Nie chcę wpaść w panikę na środku sklepu. Zwłaszcza, że nikt nie zdoła mi pomóc. Ba, uznaliby to pewnie za jakiś histeryczny napad, a ja leżałabym na ziemi, rozrywana przez te psiory. ... Cudownie. W co ja się wpakowałam?
- Co to było... - mruczę do siebie pod nosem, cichutko.
Ja chcę czirliderkiii <3 Wiem ze do recznej nie pasuje za bardzo, ale kto nam zabroni? xD Jak sie zgodzicie to moge zaprojektowac stroje dla dopingujacychvkobitek i dla pokemonsow, np. nwn Ewentualnie logo druzyny, ale to zobaczym jak z praca uwu
Ururu, przepraszam, że nie zrobiłam w końcu logo, ale dostałam telefon z pracy i musiałam cały weekend harować ;w; ;w; ;w;
Wyszło świetnie, jak zawsze, taka dumna z drużyny <3
Uuu. Nie lubię jak się złości. I w równym stopniu nie przypadają mi do gustu jego propozycje uczestniczenia w akcji. Chcąc nie chcąc jest śmiertelnikiem. A ja po trochu Mojrą. To jakby nieco pomaga w starciu z nadistotami. Mniejsza.
- Ho ho, patrzcie go, jaki pewny siebie! ... Mmm, no nie wiem, nie wiem. Zastanowię się - robię poważną minę, by zaraz roześmiać się.
- No dobra, znasz mnie, tobie nigdy nie odmówię. Chętnie się gdzieś wybiorę. Najpierw na basen, a później na jakąś imprezę. Z zastrzeżeniem. Żadnej meliny - o co zresztą bym cię nie posądzała - i żadnych nie-ludzi. Żadnych demonów, strzyg, upiorów i innych dziwów. Dobrze byłoby się napić drinka, potańczyć i odetchnąć. Chyba że już coś zaplanowałeś?
Wtulam policzek w szyję mojego wikinga. W zasadzie powinnam zafundować Sigi wypoczynek. Odeślę go gdzieś jutro. No, co prawda dzisiaj odesłałam go w nieodpowiednim momencie, ale przecież tym razem nie będę sama. Po tylu razach powinnam już przywyknąć do walk, potyczek i innych bójek. I ich konsekwencjach. Niestety naprawdę trudno się przyzwyczaić. Nah. Takie życie.
Aw <3 To ja biorę TM Protect dla Poochy, RC póki co dopiszę do KP, a z jajców wybieram Mareep z EM Body Slam *w* I souczyk, że z Miszki, ale nie chce mi się przelogowywać uwu
Spoglądam na Louisa wymęczonym wzrokiem.
- Wezmę najpierw prysznic, dobrze?
Właściwie bardziej oznajmiam niż zapytuję. Doceniam to, że się martwi, ale dosłownie marzę o tym żeby zmyć z siebie to wszystko. Uśmiecham się. Na pewno zrozumie. Kieruję się więc do łazienki. Przymykam drzwi. Zrzucam odzienie. Spoglądam w lustro. Nie spodziewam się niczego innego niż alegorii rozpaczy. I wycieńczenia. Czasami zastanawiam się czy nie życie nie byłoby lepsze. Pustka. I co z tego? Najgorsze jest widmo zbliżającej się śmierci, a później... nic. I już. Takie to proste. Kiedy jednak rankiem budzi mnie zapach parzonej kawy i smażącej się jajecznicy, a zajrzawszy do kuchni dostrzegam rozpromienionego Louisa, wszystko nabiera sensu. Ciepła woda w ruch. Wskakuję pod prysznic. Będzie bolało. Choć pewnie nie bardziej niż teraz. Zmywam z siebie brud, krew i wspomnienie minionego wieczoru. Wyjść na luźną imprezę tylko po to by zabawa zakończyła się masakrą. Zawsze o tym marzyłam. Po prysznicu pobieżne opatrzenie krawych pamiątek po starciu z nie-człowiekiem. Zawsze określam przeróżne istoty tym mianem. Ale jestem kreatywna. Huh. Ubrania do wywalenia. Jak zwykle. Szukam w łazience swojej nocnej koszuli. Chyba że zapomniałam ją tu zostawić, ups. W każdym razie bielizna - koszula, albo i nie, najwyżej z pokoju zgarnę - i wychodzę z łazienki.
- Wybacz, że tak długo. No i... nie bardzo wiem co Ci powiedzieć - przysiadam się do niego. - Byłam na tej imprezie na którą tak żarliwie zapraszała mnie znajoma. Od początku przeczuwałam, że to nie miejsce dla kogoś takiego jak ja.
Znaczące spojrzenie. Nie lubię nazywać rzeczy po imieniu kiedy chodzi o moją pracę. Bardzo chciałabym prowadzić normalne nudne życie. Niestety - albo i na szczęście - Louis dzieli mój sekret. Wiedział odkąd tylko mnie znalazł. Nigdy nie zadałam sobie trudu by odkryć skąd się o tym dowiedział. Chyba nawet nie chcę wnikać.
- Ktoś dosypał mi jakieś świnstwo do drinka. Na szczęście nie wypiłam go do końca. Mimo to dawka okazała się na tyle silna, że... Ech. Było ciężko. Bywam taka nieuważna. Zaszedł mnie w tej obleśnej toalecie, a wtedy zauważyłam, że to nie-człowiek. Rozpadł się w drobny proch, jak to często bywa. Na szczęście. Jakbym się wytłumaczyła z trupa w damskim kiblu? Nijak. Chociaż... Prawie dopiął swego. A ludzie w tak upadłych miejscach raczej nie interesują się innymi. No cóż. Ta moja znajoma, Alice, wydawała się taka ułożona! Po niej nie spodziewałam się syfiastego lokalu dla ludzi bez perspektyw. Wracając do tematu. Prawie mi nie wyszło, wiesz? - przygryzam wargę i opuszczam wzrok.
Nie wiem dlaczego Louis zawsze wierzy w każdą moją opowieść. Ale to dobrze. Zwariowałabym gdybym nie miała w kimś oparcia. I już raz byłam na skraju szaleństwa. Och, Lou, gdyby nie ty... Może to mój anioł stróż? Po tym co widziałam jestem skłonna uwierzyć we wszystko.
- A teraz weź mnie na ręce, zanieś do łóżka i dobranoc. Dzisiaj śpisz ze mną.
O, takie mam dzisiaj żądania! Należy mi się po ciężkim dniu w pracy.
Blond włosa niewiasta wkroczyła chyżo na polane. Początkowo wszystko szło po jej myśli. Choć spóźniona, kroczyła przed siebie z wyjątkową - jak na siebie - gracją. Jakoś tak popędziła przed siebie w zaaferowaniu, bo oczywiście musiała zaspać na ceremonie, że aż nie zauważyła korzenia wystającego z ziemi. Runęła przed siebie. Wianek wszczepiony zbyt lekko we włosy spadł, a biała lniana sukienka zapewne zabrudziła się od trawy. I cały misterny plan by znaleźć sobie pana młodego czy pannę młodą pewnie nie dojdzie do skutku. Podniosła powoli wzrok i ujrzała czyjeś stópki. O, ciekawie. Wzrok wyżej. Rude, gęste włosy. Jeszcze wyżej. Ładna, dziewczęca twarz. W dodatku to dziewoja z drużyny przeciwnej. Leżąc jeszcze na ziemi, pochwyciła parę kwiatów rosnących w zasięgu ręki i szybko splotła z nich coś w rodzaju pierścionka. Ba, pierścienia. Dźwignęła się z trawy, przyklęknęła na jedną nogę i bez zbędnych ceregieli zapytała:
- Zostaniesz, droga niewiasto, mą obozową żoną?
Po chwili zarumieniła się, opuściła nerwowo wzrok i przygryzła lekko wargę.
"Aaa, co ja robię. O borze wszechlistny. A co jeżeli uzna mnie za szaleńca?" tysiące myśli, niepewność i lekkie poczucie stresu czy strachu. Norma.
Aaa, przepraszam ;_; To przez to wstawanie do roboty na trzecią nad ranem i żegnanie kumpli jadących na Ućstock ;___; Ju wszystko rozumiem, także okej uwu Zapomnijmy o moich postach XD"
A co z nami, człowiekami? :v Macie jakieś pomysły na bronie, ewentualne zasadzki? Bo z tego czo wyczytałam to mamy brać udział razem z pokemonami. Może zrobimy sobie kamuflaż? Twarze wymalowane w barwach otoczenia, żeby się z nim zlewać. I kończyny też, ofc :v No i stroje dostosować. Zoyka akurat nie ma jakichś super zdolności, ale jakby jej dać odpowiednio dużego i niezbyt ciężkiego kijaszka, np. od szczotki to może coś podziałać. Pod nogi podkładać czy coś xd No iiii może jakieś linki między drzewami porozwieszać? Jakieś podkopy zakryte liściami? Takie tam zasadzki, to chyba nie jest zabronione? :v
Btw. Post Dida odnośnie iluzji. Chciałbym dopowiedzieć, że większość duchów @edit i innych poków? @edit nie wywołuje iluzji przez ataki, tylko swoje zdolności, więc taka forma również jest zakazana. Daisy lama ~ xd w sumie, to było już zademonstrowane na szkółce, lel + nie wiem czy są jakieś ataki z iluzją w ogóle xd
- nie można jej używać, bo jaki jest w tym sens? Ani to kreatywne, ani to zabawne. Poza tym, można to podpiąć na chama pod to - "nie może zabrać flagi ani jej nigdzie przenieść (np. żeby schować pod kamieniami czy coś)" - w końcu przez iluzję może ona zniknąć z oczu przeciwników. Będę miał to gdzieś i jeśli jakaś drużyna użyje iluzji (w jakikolwiek sposób), dostanie ode mnie 0/20, bo nie wykonała prawidłowo zadania. Bwa.
O kurcze, i tu mamy problem, nie pomyślałam ;_; Ach, dobra, to się jakoś pomyśli nad zadaniem, które zadowoli każdego :v Wojenny larp w lesie z przebraniami nie byłby taki zły, drużyna kontra drużyna *_* Mi mózg dzisiaj wysiada, bo jestem totalnie wymęczona ;_;
Chociaż... to może te pokemony po prostu związać ze sobą? Noga przy nodze ewentualnie ogon przy ogonie i kazać im tak maszerować po zróżnicowanym torze, równolegle do trenerów? I trenerzy musieliby opracować podopiecznym taktykę na przebycie całej trasy, a swoją opracowywaliby na bieżąco. Dwa pokemony na pewno będą uzupełniać się na tyle i atakami, i ciałem, że dadzą radę przebrnąć <3 Choć wiem, że to ju trochę tak na siłę, no ale chcę dobrze dla wszystkich ;_;
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.