Imię/imiona: Doshizo
Nazwisko: Asakura
Wiek: 20 lat
Profesja: Koordynator
Profesja poboczna: Uzdrowiciel
Team: Leniwe Buły
Partner/partnerka: Aren
Opis charakteru: Najważniejszą cechą Doshiego jest niesamowita dbałość i troska o zdrowie pokemonów. Co więcej nie tylko swoje ma na oku, lecz te czyjeś i dzikie także. Jeśli jednak chodzi o takie bardziej ludzkie cechy, to jest on często leniwy i niechętny do jakiejkolwiek roboty. Oczywiście nie do przesady. Jego ulubionym jedzeniem jest prawie wszystko, co ostre, a jak zobaczy słodycze, to szaleje z radości i z oczu płyną mu łzy szczęścia. Strasznie martwi się o swoją siostrę, bo wie, że jest ciapą i jej dobroć na pewno naprowadzi ją kiedyś na człowieka, który to wykorzysta do złych celów, albo co gorsza - przeciwko niej samej. Rzeczy, które bierze na poważnie, można policzyć na palcach obu rąk, jednakże są one dla niego tak ważne, iż byłby w stanie dla nich poruszyć niebo i ziemię. Kolega często mu dogryzał mówiąc o nim "sprzedawczyk", ponieważ bardzo, ale to bardzo łatwo jest go przekupić słodyczami. Chcesz być żoną Dośka? Dziesięć deserów powinno załatwić sprawę. Chłopak stara się nie ukrywać emocji. Woli, aby inni widzieli z kim mają do czynienia. Czemu ma nie pokazywać jaką jest osobą, skoro na szczerości opiera się zaufanie? Uwielbia zagadki i ogólnie wszelkiego rodzaju łamigłówki. Umysł ryzykanta często nie pozwala mu myśleć racjonalnie i wybiera najtrudniejsze, najbardziej zawiłe rozwiązania. Woli sobie coś utrudnić i potem być zadowolonym z tego, że mu wyszło, aniżeli cieszyć się ze zbyt łatwej wygranej. Nie ma zamiaru wysłuchiwać obelg na temat osób, które są mu w większym, lub mniejszym stopniu bliskie. Chłopak stara się być względnie miły dla każdego. Nie można powiedzieć, że traktuje innych z pogardą czy też obrzydzeniem. Stara się też oczywiście trzymać odpowiedni dystans do każdej napotkanej istotki. Nigdy nie wiadomo jak dana osoba może być nastawiona do świata. A być może w dodatku słyszała o Doshizo "gdzieś tam"? I przyszła się z nim rozprawić? Kiedy do gry wchodzą Aren i Doshi, to właśnie ten drugi jest dyplomatą. Najważniejszą jednak cechą jego charakteru jest wrodzone nieposłuszeństwo. Jako myśliciel, inteligent, który ma w sobie ducha dobroci, woli robić masę rzeczy na przekór innym. Białowłosy za prawie każdym razem chce udowodnić, że wszystkie decyzje mogą być obrócone na korzyść obydwu stron i nie ma co się ograniczać do nudnego, monotonnego, prostolinijnego myślenia. Doshizo zawsze powtarza, że jeśli jest potrzeba wykonania czegoś niemożliwego, to należy bezzwłocznie uderzać do niego o pomoc. No dobra, ale mimo tej swojej dobroci nie jest z niego aż taki świętoszek, na jakiego mógłby wyglądać. Ukazuje swoje zło szczególnie wtedy, kiedy do gry wchodzi kwestia Pokemonów lub siostrzyczki. Opryskliwi i debilni trenerzy niesamowicie działają mu na nerwy. Nie można powiedzieć, że bezpodstawnie byłby w stanie ich zabić. Wierzy, że w każdym z nich jest chociaż odrobina dobra, a już na pewno w to, iż pośród nich istnieją pojedyncze osoby, które nie są w tej mieszance z własnego wyboru, a już tym bardziej powołania. W każdym każdej grupie musi się znaleźć przynajmniej jeden trener nie pasujący do danego towarzystwa. Jednakże za każdym razem Doshizo stara się ukierunkować tą osobę, aby była w stanie podjąć odpowiednią decyzję i zrobić krok naprzód. Do trenereów pokemonów duchów nastawiony jest sceptycznie. Co prawda byłby w stanie im zaufać, ale tylko do pewnego momentu. Tacy ludzie są dla białowłosego kompletną zagadką. Gdyby tylko mieli zagrozić jego bliskim, pokemonom lub domowi - od razu odwróciłby się do nich plecami. Istnieje na tym świecie wiele rzeczy, które mu się nie podobają, lecz jest w nim znacznie więcej tych, które lubi. I to bardzo. Przy okazji nie można zapomnieć o tym, że swojego stowarzyszenia traktuje jak rodzinę. W końcu to właśnie z nimi spędza większość czasu w obecnych czasach. Jednakże niektórzy by spytali "Ale co w sprawach miłosnych?" - otóż odpowiedź jest prosta. Nawet bardzo prosta. Trudno jest Doshiemu znaleźć dziewczynę, która by z nim wytrzymała. Jedno jest pewne - ma dużo do zaoferowania. Dlaczego? Dlatego, że stara się unikać okazywania swoich słabości. W końcu nikt nie chce podążać za słabym liderem i uciekać się po pomoc do bohatera, który jest słaby.
Opis wyglądu: Całkiem wysoki, bo posiadający sto-osiemdziesiąt dwa centymetry wzrostu chłopak o jasnych, wręcz białych włosach, które bardzo często wyróżniają go z tłumu. Nietypowy kolor, chociaż i tak uważa jest to bardziej problem niż przydatność, ponieważ szybko się brudzą od byle paproszków i często musi je przetrzepywać. Jasna cera i średnia waga oraz masa mięśniowa wyróżnia go spośród opalonych, mocno umięśnionych ludzi z jego okolic. Jego szczękę, którą często szczerzy podczas robienia sobie jaj z otaczających go ludzi zdobią bielusieńkie jak śnieżny puch zęby. Co jak co, ale Doshizo woli dbać o swoją aparycję w kwestiach zębów i zapachu. Śmierdzący i brudny lider, to zły lider. Żaden pokemon by nie chciał za nim pójść na wojnę. Bardzo często można zauważyć u niego zmarszczone czoło i ściągnięte brwi. Oznacza to wtedy, że coś analizuje. Coś, co niesamowicie przykuło jego uwagę i nie daje mu spokoju. Doshiego cechuje oczywiście dziarski chód z głową nigdy wbitą w ziemię. Zawsze celuje wzrokiem przed siebie. Nigdy za wysoko, nigdy za nisko. Pokazuje, że jest dumny z wielu rzeczy, zamiast dołować się czy pysznić czymś. Zwykle spotkać go można w skórzanym ubiorze, takim typowym dla podróżnika, ponieważ najlepiej na nim leży. Jest mu w takim materiale po prostu najwygodniej. Krótka historia kryje się za naszyjnikiem białowłosego. Ciągle wiszący wisiorek na klatce piersiowej chłopaka jest ostatnim prezentem po jego matce i także swego rodzaju talizmanem przynoszącym w jego mniemaniu szczęście. Na ile to jest prawdziwe - nie wie nikt. Doshizo jednak cały czas stoi przy przekonaniu, że ten przedmiot przynosi mu szczęście.
Historia: Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami i za siedmioma rzekami, w niewielkiej górskiej kotlinie leżała sobie mała wieś. A w tej wsi..! Absolutnie nic. Bo chodziło o tę wieś obok. Tak, tak. Tam już więcej było... Wszystkiego! Nie brakło sklepów, barów, sklepów, bazarów... Domów! I sklepów... Ale w tej opowieści, drogi czytelniku, przybliżymy Ci historię dość nietypowej przygody pewnego rodzeństwa. Dlaczego nietypowej, zapytasz? Czytaj dalej, a z czasem wszystkiego się dowiesz. @.@
Był to dzień jak co dzień, wyjęty prosto z życia nerdów. Najmłodsze pokolenia rodziny Asakura, jak zwykle spędzało czas przy kominku, wpatrując się w mały ekranik konsoli. Tym razem ich łaknące gier łapki dorwały po taniości dziwną, acz ciekawie zapowiadającą się serię Pokemon, za którą to młodzi wręcz szaleli. Co prawda, sprzedawca wydawał się dość nietypowym gościem, bowiem od razu po dokonaniu transakcji spakował manatki i ulotnił się jak najszybciej się tylko dało, ale dobra. Widząc to, rodzeństwo po prostu naiwnie stwierdziło, iż chodziło o pirata, którym - jak wiadomo - nie powinno się handlować. Aren z Doshi jednak wzruszyli tylko ramionami i udali się do domu, by odpalić nowy nabytek. O ile - jak sami stwierdzili - pudełko wyglądało w porządku, tak faktycznie nie mogli tego samego powiedzieć o płytce. Była ona cała czarna, przepasana krzywymi, zielonymi kreskami. Dziewczyna nieco zwątpiła w to, że gierka w ogóle odpali, jednak optymizm jej brata absolutnie nie pozwalał na tego typu myśli. Szybko więc włożył płytkę do stacyjki, po czym...! Czarny scenariusz białowłosej się spełnił, bowiem absolutnie nic się nie stało. Ekranik jak był ciemny, tak dalej... Oho, chwila... 3... 2... 1... PUF! Nagle, jak grom z jasnego nieba, konsola rozbłysła jasnym światłem, a gdy tylko wszystko zgasło, oba miejsca przy kominku były puste... Po prostu ni stąd, ni zowąd, dwójka całkiem młodych dzieciaków wyparowała. Jedyne co pozostało po ich doczesnych dokonaniach, to dwa pady - jeden na fotelu, drugi na łóżku - oraz biały napis na czarnym ekranie mówiąc: "Gra się zaczęła." Trochę się jeszcze popsuł kilka razy, zaczął się pojawiać typowy "śnieg" jak się to mówi, po czym w końcu elektryka padła. Było jasno. Nawet za jasno jak na porę sprzed kilku chwil. A może po prostu tak długo spali? Ale jakim cudem w takim razie nie zostali obrabowani? I w jaki sposób nie zamarzli? Hmm... zmieni to coś, jeśli powiem, że w nocy mogło być kilkanaście stopni na plusie? Niemniej - to nie jest ważne. Bardziej istotną sprawą jest... gdzie oni się znaleźli? Dwójka dzielnych - albo i nie, kto wie - osóbek zaczęła budzić się do życia i w zasadzie... nic nie pamiętali. Jedyne co wiedzieli, to to, że są w tym świecie nie bez powodu. Za każdym razem, kiedy próbowali sobie przypomnieć co robili ZANIM się obudzili ubrani i na zewnątrz, leżący bez jakiegokolwiek okrycia na trawie niedaleko miasta - kończyło się to nieziemskim bólem głowy. Zaczęli więc od samego początku. Jako że byli bardzo zaradni - nawet pomimo niedoskonałości - to obydwoje postanowili zacząć życie w tym świecie. Co więcej - po jakimś czasie zaczęli się przyzwyczajać i sądzić, że właściwie tutaj żyli na co dzień, tylko po prostu dopadł ich dziwny, bardzo okrutny rodzaj amnezji. I do tego bolesny... niemniej jednak tak zaczęła się przygoda brata i siostry z rodziny Asakura.
Rodzina:
Eustachy - tatuś
Miuriel - mamuś
Aren - siorka
Pokemony:
Honedge Imię: Excalibur
Poziom: 9
Typ: Ewolucja: Honedge (35 poziom) -> Doublade (Dusk Stone) -> Aegislash
Ataki: Tackle, Swords Dance, Fury Cutter, Metal Sound
Charakter i historia: Excalibur to jeden z tych pokemonów, które pragnęły wiedzy bardzie niż czegokolwiek innego, a jeśli nie udawało mu się zdobyć czego chciał - wściekał się i robił różne rzeczy, aby tylko rozładować swój gniew. Oczywiście sytuacje te miały miejsce jedynie za czasów bycia dzikim pokemonem. Do ogarnięcia swoich emocji zainspirował go Doshizo, który bardzo dużo czytał będąc młodzikiem. A czymże jest książka jak nie największym źródłem wiedzy w dziejach ludzkości? Co prawda na początku kierowała Honedgem głównie chciwość, lecz w miarę upływu czasu zaczął on rozumieć sprawy, o których wcześniej nie miał nawet pojęcia. Młodzieniec uczył pokemona niczym rodzic swoje dziecko, zaś ten zaczął się do niego przywiązywać. Budowała się między nimi nierozerwalna więź. Pytanie tylko - jakim cudem Honedge uzyskał swoje imię? Otóż w książkach Doshiego istniała pewna bajka mówiąca o złotym mieczu potrafiącym przeciąć wszystko, co wpadło mu pod ostrze. Wiara białowłosego w swojego nowego przyjaciela była tak wielka, iż nadał mu miano Excalibura sądząc, że jeśli ten zechce z całego serca, to też będzie tak potrafił. No i oczywiście - Honedge był pokemonem mieczem, dlatego też Doshizo bardzo często wykorzystuje pokemona do walki przeciwko tym dzikim jako oręż często biorąc w potyczce bezpośredni udział. W końcu kto nie chciałby dzierżyć mówiącego Excalibura?
Umiejętność: No guard
Trzyma: -
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.