Ależ ja bym go w ogóle o zdanie w tej kwestii nie pytała. A cóż mnie to interesuje, gdzie on woli spać.
Bądźmy jednak przez chwilę poważni. Naprawdę byłam mu wdzięczna. Nie dość, że przystojniak to jeszcze taki miły. Ten dzień waha się od miana najgorszego do najlepszego. Kolacja to rozstrzygnie.
- Jeszcze raz dziękuje. - Zwróciłam się do niego, kiedy wychodził. Mam nadzieję, że usłyszał. Nie często zdarza mi się tak szczerze za coś dziękować, ale... Należało mu się. I to nie tylko to. Będę musiała mu się jakoś odwdzięczyć.
- No... Zobacz, gdzie wylądowaliśmy. - Zwróciłam się niby do siebie, ale już sięgałam rękę po jedyny Pokeball przy pasku. Niech Cubonek też się nieco rozejrzy.
Christopher zdawał się słyszeć twoje podziękowania, lecz nic już na nie nie odpowiedział. Ty natomiast postanowiłaś zastąpić go innym towarzyszem. Po wypuszczeniu Cubone rozejrzał się nieufnie po pomieszczeniu, dokładnie zapamiętując każdy jego element. W końcu postanowił podejść do dywanu i sobie na nim przycupnąć. Odłożył kość obok, a ręce położył na swoich krótkich nóżkach. Był jednak czujny i w każdej chwili mógł złapać za swoją broń i zdzielić nią kogoś po kostce, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Przechylił głowę na bok i utkwił swoje spojrzenie w tobie, akcentując to krótkim "Bone", co miało chyba oznaczać przywitanie się. Ty natomiast sprawdziłaś godzinę w Pokedexie i dowiedziałaś się, że jest równo 19:20. Trochę czasu minęło, ale nadal miałaś go całkiem sporo do kolacji.
- Co Ty, wariacie mały. - Rzuciłam i nachyliłam się nad nim, żeby wziąć go na ręce. - Tu sobie przycupnij. Zobacz, jak mięciutko. - Yup, posadziłam go na samym środku łóżka. A co będzie na podłodze siedział? Chociaż prawdę mówiąc też w pierwszej chwili chciałam przetestować, jak leży się na takim dywanie. Postanowiłam jednak zachować resztki godności przy Christopherze.
Usiadłam zaraz obok mojego maleństwa. Czasem nie mogę się na niego napatrzyć. Może powinnam nadać mu jakieś imię? Byłby zadowolony? Pomyślę o tym później. Jako, że zostało mi trochę czasu do kolacji, postanowiłam 3/4 czasu przeleżeć, a pozostałe kilkanaście minut spędzić na rozpakowywaniu swoich rzeczy.
Cubone uznał, że nie słyszał twoich słów i dalej siedział sobie na dywanie. Kiedy jednak złapałaś go na ręce i postawiłaś na łóżku, ten od razu zbliżył się do krawędzi i z utęsknieniem wyciągnął ręce w stronę swojej kości, która pozostała na podłodze. Maluchowi zbierały się nawet w koncikach oczu łzy, więc czym prędzej podałaś mu jego zabawkę, a ten od razu się uspokoił i zaczął głaskać swoją kość, jakkolwiek nie brzmiałoby to dziwnie.
Postanowiłaś sobie poleniuchować, jednak nie było Ci dane poleżeć na własnym łóżku. Cubone był tak zajęty pielęgnowaniem swojej kości, że ani myślał ci się posuwać, ponieważ było mu tam bardzo wygodnie. Miałaś więc okazję przetestować puchaty dywan, który był bardzo wygodny i ciepły. Drobne włoski przyjemnie smyrały cię po karku. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy. Musiałaś wstać i zabrać się za rozpakowanie toreb. Szafa w środku wydawała się jeszcze większa niż z zewnątrz, przez co ze wszystkimi ciuchami spokojnie zamieściłaś się na swojej połowie. Nawet zostało Ci jeszcze trochę miejsca! Co do czasu, zostało sześć minut do godziny 19. Chyba czas się zbierać, masz przed sobą jeszcze maraton na schodach.
Ranybosko, byle by tylko się nie rozpłakał. Niech sobie już tam maca tą kość jak chce. Widać nawet Pokemony mają jakieś fetysze. A jeśli o fetyszach mowa, to od dziś jednym z moich będzie ten dywan. Świetna sprawa. Muszę sobie taki kupić i rozłożyć na łóżku. To dopiero będzie niebo.
Rozpakowywanie się, a przynajmniej wrzucenie ubrań do szafy zajęło mi mniej, niż się spodziewałam. Jak wrócę to tylko powyjmuję sobie na biurko jakieś drobiazgi, żeby było ładnie, a co. A tymczasem zejdę na tą kolację.
- Jesteś głodny? - Zapytałam się maleństwa i wzięłam go na ręce. Jego to mogę nosić cały dzień! Chociaż ciężko mi powiedzieć, czy on w ogóle to docenia. Trochę smutne, że woli kość od własnej właścicielki.
Cubone na początku nie zwracał na ciebie uwagi i dalej zajmował się swoją kością, jednak kiedy zorientował się, że od dłuższego czasu nad nim stoisz, podniósł łepek i dopiero teraz usłyszał twoje pytanie, które zdążyłaś do tego czasu powtórzyć kilka razy. Ten odparł jedynie "Kjuuuuub!" i zamachnął radośnie swoją kością w powietrzu. To chyba miało znaczyć "tak". Kiedy wyszłaś z pokoju i zamknęłaś go na klucz, ruszyłaś w stronę schodów. Zorientowawszy się, że nie zostało ci wiele czasu, urządziłaś sobie maraton, co widocznie spodobało się Cubonkowi, ponieważ nucił sobie cały czas pod nosem "Kju bon. Kju bon." i wystukiwał rytm na twoich rękach swoją bronią. Oczywiście nie na tyle mocno, aby pozostawić twoje przedramiona poobijane w siniakach. Lekko zdyszana dotarłaś na sam dół, gdzie czekali już na ciebie Christopher i Brodie, a w ich towarzystwie mogłaś dostrzec jeszcze jednego chłopaka (klik), którego nie miałaś jeszcze okazji poznać. Na początku nie zwrócili na ciebie uwagi, gdyż byli pochłonięci rozmową, jednak kiedy podeszłaś bliżej, cała trójka zwróciła się w twoją stronę.
- O, widzę, że masz towarzysza. To Cubone, prawda? - zapytał Christopher, nachylając się nad maluchem. Ten pomachał mu tylko przed nosem swoją kością i przywitał się ze wszystkimi krótkim "Booone". - Cieszę się, że przyszłaś. To jest Jasper, nasz sąsiad z pokoju obok - brunet przedstawił tobie długowłosego chłopaka, a ten wyciągnął w twoją rękę dłoń na przywitanie, przy okazji przebijając cię na wylot swoim zielonym, spokojnym spojrzeniem. Aż poczułaś ciarki.
Zbiegam zmachana po schodach, a ten sie cieszy. No co za... Najbardziej urocze stworzenie na świecie. No nie. Nawet, jeśli chciałabym być na niego zła, to nie potrafię. No jak niby ktoś mógłby się na niego gniewać? Wybaczam mu wszystko.
Chris i reszta już na dole. Mam nadzieję, że nie stoją tam od chociażby pięciu minut. Mogli iść już przecież na stołówkę, przecież bym, trafiła. Chyba. Pomyliłam męskie skrzydło z damskim. Pewnie myślą sobie o mnie teraz, że mój GPS jest na jakimś ujemnym poziomie. Cóż... Nie mogę ich winić. A jeśli mowa o "tej reszcie" to przypałętał się do nich całkiem przystojny gość. Czyżbym była w raju? Tutaj wszyscy są, jak z okładek magazynów? Najlepsza szkoła na świecie.
- Vailee. - Przedstawiłam się z delikatnym uśmiechem, kiedy wyciągnął do mnie dłoń. Chociaż po krótkim zastanowieniu... Stwierdzam, że ma w sobie coś niepokojącego.
Tak, Chris i Brodie zdecydowanie mogli myśleć, że nie trafisz sama na stołówkę. Może twój GPS poszedł na wcześniejsze chorobowe razem z sekretarką, którą chciałaś na nie posłać? Coby nie było, chłopcy wyraźnie martwili się, że pomylisz ponownie pomieszczenia. Zwłaszcza, że stołówka zdawała się nie być w środku akademiku. Wyszliście na zewnątrz i udaliście się chodnikiem w prawo, gdzie na jego końcu znajdował się niewielki budynek oświetlony z zewnątrz przeróżnymi lampkami. Całkiem przyjemnie to wyglądało w świetle zachodzącego słońca. Twoi towarzysze bez zastanowienia weszli do środka, a tobie nie pozostało nic innego, jak ruszyć za nimi.
Budynek nie wydawał się wielki, ale w środku odnosiłaś zupełnie inne wrażenie. Stołówka była ogromna! na prawej ścianie zastawione były lady z jedzeniem (chyba wiesz, o co mi chodzi ;-;), a za nimi stały kucharki z siateczkami na głowach, coby żaden włos nie dostał się do podawanych posiłków. Za nimi znajdowała się chyba kuchnia, ponieważ z lekko otwartych drzwi wydobywały się przyjemne zapachy, które poczułaś już w wejściu. Przy licznych stolikach nie widziałaś zbyt wiele osób. Była to zaledwie garstka uczniów, którzy pojawili się tutaj wcześniej niż reszta, tak samo jak ty. Dostrzegłaś może z sześciu chłopaków i dziewięć dziewczyn, a wszyscy oni siedzieli w mniejszych lub większych grupkach i zajadali się kolacją. Reszta stołów była pusta, co wyglądało dość biednie, patrząc na ich ilość. Po lewej stronie dostrzegłaś odgrodzone pomieszczenie siatką. Jasper poszedł za twoim wzrokiem i po raz pierwszy od twojego pojawienia się odezwał.
- To kąt dla pokemonów, które nie mogą jeść razem z uczniami na stołówce. Mają tam karmę i wszystko, czego im potrzeba - wytłumaczył aksamitnym, męskim głosem, od którego ponownie dostałaś ciarki. Tym razem jednak chłopak lekko się uśmiechnął, przez co nie sprawiał już wrażenia psychopaty (:<). Brodie zaproponował, żeby wypuścić tam swoich podopiecznych, aby mogli również najeść się przed snem. Pozostała dwójka przytaknęła na propozycję i czekali już tylko na twoją decyzję.
Może jednak dobrze, że poczekali. Ja szukałabym tej stołówki w tym samym budynku. Może znowu trafiłabym do skrzydła męskiego? Nie, żebym widziała w tym coś złego.
Dokładnie tak, pomieszczenie było o-grom-ne. To była stołówka, czy boisko do piłki nożnej? I nawet znalazło się tu miejsce dla tego smutnego kącika!
- Nie mogą...? - Zapytałam, jakby właśnie oznajmił mi najsmutniejszą rzecz na świecie. No bo jak to tak? Bez Cubonka? Smutek troszkę i żal w serduszku, nie? Ale cóż z tym można zrobić?
- Skoro tak... - Postanowiłam go oczywiście zostawić, żeby napełnił swój brzuszek. I oczywiście zgodziłam się z całą resztą. Dosłownie zżerała mnie ciekawość, jakie Pokemony mogą mieć przy sobie.
- No, zawsze mogłabyś schować go pod bluzką i mieć nadzieję, że któraś z kucharek tego nie zauważy. Nie chciałbym jednak narazić się na ich gniew, jeszcze dorzucą ci czegoś do jedzenia, albo coś - powiedział Christopher, zatrzymując się na chwilę, starając sobie wyobrazić kucharkę obcinającą paznokcie nad jego kolacją. Zaraz jednak wzdrygnął się i przestał sobie to wyobrażać stwierdzając, że jest to zbyt obrzydliwe. Tak... trzymanie Cubonka przy sobie nie jest chyba warte zastanawiania się codziennie, czym kucharki mogłyby cię tym razem zaskoczyć...
Podeszliście do kojca całą czwórką. Było już w nim kilka stworzeń, jednak żadnego z nich nie potrafiłaś rozpoznać, a też nie przyglądałaś się im zbytnio, gdyż czekałaś na to, aż twoi znajomi wypuszczą swoje pokemony. W tym czasie odstawiłaś Cubone za siatkę. Maluch popatrzał chwilę na ciebie, nie wiedząc za bardzo co się dzieje, jednak kiedy wytłumaczyłaś mu, o co chodzi, ten podszedł do wolnej miski z karmą i zaczął ją chrupać. Żeby nie było mu za nudno, co którąś granulkę kładł na podłodze i roztłukiwał ją swoją kością, klaszcząc przy tym w dłonie z dość wesołą minką. Chłopcy prawie że równocześnie wypuścili swoje pociechy, które rozciągnęły się ospale i ruszyły do jedzenia swojej kolacji. No tak, przecież one były już tutaj wcześniej.
- Teraz chyba jesteśmy czyści i ze spokojem możemy iść coś zjeść. O ile dobrze zauważyłem, do wyboru jest spaghetti, tosty albo sushi. Dość dziwne zestawienie - skomentował Christopher, zastanawiając się pewnie, co wybrać.
Przez chwilę to rozważałam. Naprawdę. Przemycenie Cubonka to dla mnie nic! Jednak... Christopher skutecznie odwiódł mnie od tego pomysłu.Okropna wyobraźnio, przestań to czynić. Fuj.
Na szczęście moja uwaga szybko została skupiona na czymś innym. Jakiegoż to Pokemona wybierze przystojniak numer jeden? Nie mam pojęcia co to jest. Przystojniak numer dwa? Też nie wiem jak się zwie... I w końcu przystojniak numer trzy? O dziwo tego też nie znam! Fajnie, fajnie. Mamy fioletowego jeżyka, żółwia i... Czy on ma zamknięte oczy? Widzi coś w ogóle? Skąd oni wytrzasnęli takie egzotyki? Chyba za bardzo się na nich kupiłam, bo dopiero w połowie zdania zorientowałam się, że Chris coś mówi.
- Sushi. - Rzuciłam z uśmiechem i skierowałam się do przemiłej pani kucharki.
Miałaś pewne obawy, odbierając swój posiłek. Wyobraźnia zdziałała już swoje, podsycona teoriami spiskowymi Christophera. Sushi jednak nie wyglądało źle - wręcz przeciwnie, całkiem smakowicie. Dostałaś do swojej porcji jakiś czerwonawy sok i udałaś się razem z chłopakami do wolnego stolika. Było w czym wybierać. Co do ich kolacji, wszyscy oprócz Brodiego postanowili wziąć to samo co ty. Ten był jednak nieufny wobec takiego dania na kolację, więc wziął sobie talerz jeszcze ciepłych tostów w serem i szynką.
- Vailee, co powiesz na to, abyśmy jutro poszli pozwiedzać trochę wyspę? Niby nie wolno nam wychodzić poza mury kampusu, ale tak naprawdę zasady te obowiązują nas od rozpoczęcia nauki - zaczął Christopher, zdradzając swoje plany na jutrzejszy dzień. Pozostała dwójka tylko dziwnie się na niego spojrzała. Niestety, nie mogłaś stwierdzić, czy to przez to, że ciemnowłosy zaprosił cię na jutrzejszy wypad, czy też dlatego, że nie mieli pojęcia, o czym on mówi, bądź nie popierali jego planu.
Dopiero teraz, kiedy zobaczyłam ten smakowity talerz z sushi, dotarło do mnie jak dawno nie miałam nic w ustach! Nie, żebym była tak bardzo głodna... Chociaż nie. Prawdopodobnie wszamałabym to wszystko już w drodze do stolika, ale cóż... Jestem w towarzystwie.
Zatrzymałam samolocik z kawałkiem maki w połowie drogi do ust, kiedy usłyszałam pytanie Christophera. Odpowiedź była dla mnie dość jasna, ale hej, hej, hej, co to za miny? Przerzuciłam wzrok z Jaspera na Brodiego. Wiedzieli o czymś, o czym ja nie wiem, albo... Christopher zaprosił mnie właśnie na ich "męski wypad", a oni nic nie wiedzieli? Westchnęłam. Może lepiej, żebym nie poszła...
- Z chęcią... - Myślę jedno, mówię drugie. No co ja poradzę, że perspektywa spędzenia z nimi czasu gdzieś w lesie jest dla mnie bardziej ekscytująca, niż gubienie się samej na tej wyspie?
Na szczęście Brodie oraz Jasper w miarę szybko się ogarnęli i już nie mieli takich nietęgich min, dzięki czemu nie popsuli całej atmosfery towarzyszącej kolacji. A szkoda było jeść takie dobre sushi z kiepskim humorem, prawda? W każdym razie podczas dalszego spożywania jedzenia obyło się już bez dziwnych min, a po odniesieniu pustych talerzy udaliście się do kącika, w którym siedziały wasze pokemony. Trafiłaś właśnie na moment, w którym Cubone okładał jakiegoś obcego pokemona kością po głowie, ponieważ ten zabrał mu jego karmę z miski. Kiedy cię zobaczył, przestał bić stworka i wyciągnął w twoją stronę rączki, domagając się tego, abyś go ponosiła. Widocznie spodobał mu się taki środek transportu.
- Widać, że niezły wojownik z twojego Cubone. Zapisałaś się już może na ćwiczenia? - zapytał Jasper, zwracając uwagę na to, co przed chwilą zrobił ziemny stworek ze złodziejem karmy.
Tak co chwilę na nich spoglądałam, by wyłapać jakiekolwiek niezadowolenie na ich twarzy. A może jednak powinnam wycofać się z tego, póki mogę? Chociaż... Ktoś by coś powiedział, gdyby mieli coś przeciwko, nie? Ostatecznie jednak nie powiedzieć nic. Dosłownie. Kolacja byłą pyszna, fajna, ale i cicha.
- No chodź tu. - Zwróciłam się do malucha, spełniając tym samym jego życzenie.
- Nie możesz bić innych bez powodu, wiesz? - Zapytałam delikatnie marszcząc brwi. - Mam nadzieję, że chociaż zasłużył... - Ale oczywiście nie mogłam być na niego zła. Myślę, że tracę wszelkie asertywne i stanowcze umiejętności, kiedy on jest w pobliżu.
- Hm? Jakie ćwiczenia? - Zapytałam zaskoczona. Mam nadzieję, że niczego nie przegapiłam!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.