Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )


Poprzedni temat «» Następny temat
KP Urbiacz
Autor Wiadomość
Urbiacz 

Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 15 Sie 2014
Posty: 7
Wysłany: 2014-08-15, 17:49   KP Urbiacz

Imię: Eksperyment numer 61 (Max)
Nazwisko: brak
Wiek: teoretycznie 17 lat, w praktyce dla świata narodził się 8 miesięcy temu...
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Hodowca
Team: ---
Partner/partnerka: ---
Opis charakteru: Eks-61 ma dość złożony charakter. Z jednej strony przez to, jak został wychowany, jest ostry i dość bezwzględny. Zakodowane ma w umyśle, że nie jest człowiekiem, tylko "czymś gorszym", przez co darzy sporą dawką niechęci ludzi (przynajmniej tych, których poznał). Nie jest zły, ale ma nieco inaczej rozumiane pojęcia dobra i zła, niż te ogólnie przyjęte definicje. Ponadto, jak widać w historii, przemieszał się w nim charakter dziecka, którym teoretycznie jest (ma 8 miesięcy) z charakterem buntowniczego nastolatka, którym jest (fizycznie ma 17 lat) z charakterem "człowieka drugiej kategorii" (uległy, posłuszny ludziom kategorii pierwszej, a zarazem ich nienawidzący). W sumie to charakter złożony z wielu sprzecznych cech.
Opis wyglądu: Ciemnobrązowe, krótkie włosy, brązowe oczy, podczas używania mocy nabierające bardziej fioletowej barwy; w chwili ucieczki ubrany: w treningowy strój, czyli czarne spodnie sięgające mniej więcej kolan, bieliznę, rzecz jasna oraz bluzkę na suwak z wysokim kołnierzem z takiego materiału jak spodnie (materiał podobny do niektórych kostiumów kąpielowych, czyli taki, po którym woda spływa) z rękawem sięgającym do łokcia.
Historia: Eksperyment numer 61. Tak zwykli go określać ludzie z zespołu, chociaż w istocie nie był całym eksperymentem, a zaledwie jego połową, jego częścią. Oficjalnie miał na imię Max, ale nikt nigdy go nie używał. Imię otrzymał jedynie umownie, jedynie na papierze. Imię, które w sumie nie należało do niego. Max. Jego dawca nosił to imię. Nie należało zatem do niego. Nawet on sam nie należał do siebie. Był własnością zespołu badawczego, ludzi, którzy go stworzyli, a przede wszystkim, własnością ludzi, którzy zapłacili, aby go stworzono.
On sam wiedział o sobie jeszcze mniej. Właściwie nic. Wiedział, że jest "mężczyzną" czy "samcem", a przynajmniej tak wnioskował, porównując swoje ciało do ciał nielicznych mężczyzn w zespole badawczym - ciał ukrytych za długimi laboratoryjnymi fartuchami i ochronnymi strojami. Wiedział, że ma brązowe włosy i brązowe oczy, że ma dwie ręce, dwie nogi, parę oczu, uszu, nos... Umiał nazwać każdą część swojego ciała. Umiał nazwać wiele rzeczy. Nawet takie, których nie widział na oczy. Jak "niebo", "trawa" czy "słońce". Wiedział, że "niebo" ma błękitny kolor "za dnia", zaś ,,w nocy” jest ciemnogranatowe lub czarne. Wiedział, że "słońce" jest jasne i nie można w nie patrzeć zbyt długo, bo można oślepnąć. Wiedział, że trawa jest zielona i miękka - że żyje, jest żywa. Znał te pojęcia i ich definicje, chociaż nie był pewien skąd. Nigdy ich przecież nie widział, nikt też nigdy mu ich nie wyjaśniał.
Ogółem nikt nie rozmawiał z nim zbyt wiele, jakby sądzili, że nie jest dość inteligentny. Parę słów zamieniał z nim lekarz, badający go dwa razy dziennie, jego "nauczycielka" i kilka innych osób. Wszyscy pozostali, nawet jak kręcili się wokół niego, nie mówili nic. Początkowo próbował nawiązać z nimi kontakt - wtedy jeszcze nie umiał do końca mówić. Szybko jednak zrozumiał, że ludzie ci ignorują jego próby kontaktu, że nie chcą z nim rozmawiać. Zatem wolno my było porozumiewać się tylko z tymi kilkoma osobami, które odzywały się do niego.
Pierwszą rzecz, jaką mu wpojono, pierwsze słowa, które miał sobie zapamiętać do końca życia, jak zrozumiał, pierwsze, czego się dowiedział po "narodzinach" - to jest wyjściu chwiejnie na nogach, które nie mogły jeszcze utrzymać jego ciała w pozycji pionowej, z dziwnej kapsuły - były to słowa znaczące mniej więcej to: "Właśnie zostałeś stworzony - oznacza to, że tak naprawdę nie powinno cię tu być, nie urodziłeś się w żaden naturalny sposób, zatem nie powinieneś powstać - ale żyjesz i istniejesz, i zawdzięczasz to nam. Jesteśmy ludźmi, którzy cię stworzyli, zatem twoimi twórcami. Z czasem zapewne dostrzeżesz, że jesteś nieco do nas podobny - to mylne wrażenie, nie dawaj mu wiary. Ludzie są najwyżej postawionymi istotami w tym świecie. Ty nie jesteś człowiekiem, jak my, a zatem stoisz niżej w hierarchii świata. Jesteś... jedynie tworem ludzi. Musisz więc być nam posłuszny. Nigdy o tym nie zapominaj."
Słuchał tego wszystkiego, siedząc nagi niezgrabnie na ziemi tak, jak upadł, gdy przystosowane do znacznie mniejszego ciężaru ciała - wszak dotąd przebywał w przypominającym wodę płynie - nogi rozjechały się. Rozumiał wszystko, chociaż, gdy spróbował odpowiedzieć, z jego otwartych ust dobiegło jedynie kwilenie przypominające pisk małego zwierzęcia. Wtedy po raz pierwszy poczuł się... oszukany i samotny, chociaż nie wiedział, skąd pochodzi to uczucie.
Tego chłodnego głosu nie usłyszał już nigdy więcej.
Następne tygodnie 61 uczył się chodzić, biegać, mówić, skakać, posługiwać rękoma - jak dziecko, tylko kilkadziesiąt razy szybciej. Szybko zrozumiał, że im szybciej się czegoś uczy, tym większe jest zadowolenie jego "twórców". Starał się zatem jak najbardziej, chcąc zasłużyć na pochwałę i odrobinę cieplejszego traktowania. Nie wiedział czemu, ale podświadomie do tego tęsknił - chciał, aby ktoś go pochwalił, aby ktoś go przytulił, powiedział, że jest z niego dumny. Nic takiego jednak nie następowało. Nauczył się więc cieszyć z zawierającego nutkę dumy "dobrze" od mężczyzn w białych, długich kitlach. Raz jeden jedna z kobiet ćwiczących z nim koordynację i logiczne myślenie, po tym, jak 61 rozwiązał skomplikowaną łamigłówkę, złapała go za dłoń i zawołała z zachwytem "doskonale". 61 zrobiło się wtedy dziwnie cieplej - nie umiał określić, co to było.
Tej kobiety już nigdy więcej nie zobaczył.
Potem zaczęły się inne... treningi. "Maxa" przeniesiono do innej części budynku, gdzie kazano mu wykonywać skomplikowane testy sprawnościowe i umysłowe. Pokonywał sztuczne tory przeszkód, uczył się pływać, szybko biegać, skakać, chodzić po niemal pionowych ścianach. Wykonywał wszystko, chociaż gdzieś na dnie jego serca czaił się bunt: dlaczego ma robić to wszystko, skoro nikt go nigdy nie pochwali, nikt mu nie powie nawet jednego czułego słowa? Nie wiedział.
Raz spadł i skaleczył się w nogę. Lekarz jedynie zrobił mu zastrzyk, przemył i obandażował ranę, a jeden z pozostałych mężczyzn ostrym tonem skarcił go i powiedział, że nie powinien więcej dopuścić do tak stresującej dla nich sytuacji. Przecież, gdyby coś mu się stało, musieliby zacząć wszystko od nowa!
Czuł się... źle. Czuł się samotny i opuszczony. Czuł się okropnie, noga go bolała, a nikt nie ulitował się nad nim - wszyscy zachowywali się tak, jakby to on był winny. Jakby zrobił to celowo.
Tamtego dnia był szczególnie smutny, kiedy siedział w swojej "noclegowni". Skulony, obejmując rękoma kolana, w swoim "sypialnym przebraniu" czyli wiązanej z tyłu koszuli i krótkich, sięgających za kolana spodniach - i jednym, i drugim w beżowej barwie, przypominającym przy tym okrycie jakie nosiły osoby przygotowujące się do operacji w szpitalu – kołysał się lekko na łóżku, patrząc szeroko otwartymi oczami w przestrzeń. Po jego głowie tłukła się myśl: to niesprawiedliwie, to niesprawiedliwe, to niesprawiedliwe... Był zły i rozżalony - wiedział, instynktownie, że nie powinno tak być. Upadł, zranił się... Ktoś powinien do niego podejść, zapytać, czy nic się mu nie stało, przytulić go, pocieszyć... Przecież on był tak przerażony, tak się bał, kiedy poczuł - po raz pierwszy w życiu - ból tak silny... Chciał teraz zapłakać, ale nie umiał znaleźć w sobie łez. Na to też był zły, jakby to była wina "ludzi", że nie może nawet płakać w takiej chwili.
I wtedy to usłyszał. Głos powtarzający "to niesprawiedliwe", jakby w odpowiedzi na jego słowa. Przez chwilę myślał wręcz, że to jakieś dziwne echo odbite od wnętrza jego czaszki. Ale zaraz zrozumiał - to był czyjś głos. W jego głowie, ale nie jego.
- Tak, to niesprawiedliwe, oznajmił.
- Kim jesteś?- zapytał 61, rozglądając się czujnie, ale nawet jego wzrok, zazwyczaj doskonale widzący w ciemnościach, nie dostrzegał w "noclegowni" nikogo.
Przez chwilę panowała cisza i do umysłu chłopaka przybyła myśl "to szaleństwo... zaczynam wariować". Nie wiedział, skąd wie o wariowaniu, tak jak nie wiedział wielu innych rzeczy.
-Nie wiem - odpowiedział wreszcie głos. Wiem, że nie jestem nikim szczególnym, bo tak mi powiedziano.
Uklęknął na łóżku i podszedł do ściany, jakby spodziewał się, że tajemniczy rozmówca jest za nim. Był zdumiony... ale i zafascynowany. Czuł silne... podniecenie. Ta istota, kimkolwiek by nie była, była... taka jak on.
- Kto ci powiedział? - spytał 61.
- Zimny głos, który przybył w dniu, w którym się narodziłem
- Jesteś... samcem?
- Ty też, jak sądzę? - najwyraźniej właściciel głosu był równie zainteresowany tą znajomością, jak on.
- Usłyszałem cię dzisiaj, ale nie jesteś tu od dzisiaj... od dawna tu jesteś?
61 przymknął na chwilę oczy, wytężając pamięć.
- Dokładnie siedemdziesiąt cztery razy byłem w noclegowni, zatem przypuszczam, że minęło siedemdziesiąt cztery dni...- odparł - A ty?
- Dziwne, ale tyle samo... To oznacza, że narodziliśmy się w tym samym dniu.
- Ale nie jesteś tylko w mojej głowie?- chłopak zachichotał. "Wariuję" - powiadomił samego siebie.
- Nie, skąd ten pomysł? - zdziwił się właściciel tajemniczego głosu - Jestem całkowicie realny... i dotąd bardzo samotny. Tu nikt nie wygląda tak, jak ja. Nikt nie rozumie tego, co mówię. Nikt nie chce nawet mnie słuchać...
W jego głosie brzmiał żal, a 61 zrozumiał już, że kimkolwiek by nie był, nie wyglądał jak "ludzie". Zatem był jeszcze inny niż on. Oparł się plecami o ścianę, obejmując znów kolana rękoma - tym razem jednak czuł w sercu, w duszy coś... przyjemnego.
- A jak wyglądasz? - zapytał - Bo ja to w sumie jestem dość podobny do tych "ludzi"... Tak mi się przynajmniej zdaje...
- No cóż, przede wszystkim jestem niebiesko-czarny...
Tej nocy jeszcze długo trwała rozmowa prowadzona na poziomie wyższym niż jakikolwiek człowiek byłby w stanie zrozumieć. A kiedy dobiegała końca i miał się zacząć kolejny dzień treningów, zarówno dla drugiego, jak i pierwszego, 61 wiedział, że teraz coś się zmieniło. Że nie był już sam. Chociaż akurat tego pojęcia nie znał, nie umiał nazwać - właśnie zyskał pierwszego i jedynego przyjaciela.
A kiedy trzy miesiące później on i jego nowy przyjaciel, który określał siebie mianem "Eksperymentalny Stwór" albo w skrócie "Eksto", odkryli prawdziwy cel, dla którego ich stworzono, postanowili uciec. I niedługi czas potem uciekli. Z wielkim, naprawdę wielkim hukiem...
* * *
Wyjątki ze wspomnień Eks 61.

Ciemność... ciemność... dookoła tylko ciemność... i chłód. Gdzie jestem? Kim jestem? Co tu robię? Czuję... lęk. To nie powinno tak być. To nie powinno tak wyglądać. Nie powinno być zimno. Czemu to wiem? Skąd to wiem? Czemu czuję... lęk? Czy coś poszło nie tak?
Strach... co za okropne uczucie... Nie chcę się bać... ale boję się... boję się, że wszystko się skończy.
- Ile minęło czasu?... Istnieję, ale zarazem nie istnieję... czemu... czemu, czemu... Nie chcę tak istnieć. Chce istnieć naprawdę - powiedział do siebie chłopak.
- Istniejesz naprawdę.
- Kto to powiedział?
- Ja. Także istnieję.
- Gdzie jesteś? Czemu cię nie widzę? Czemu niczego nie widzę? Tylko czerń... Boję się! Słyszysz?! Odpowiedz!
- Też się boję... Ale nic nie poradzimy na to, że tu jesteśmy.
- Kim jesteś? Kim ja jestem?
- Ja... nie wiem. Ale wiem, że jesteśmy prawdziwi. I wkrótce dowiemy się, kim jesteśmy...
* * *

- Eksperyment numer 61 kontaktuje się z eksperymentem numer 112... - Mężczyzna przy aparaturze podniósł wzrok. - Czy to możliwe?
Nikt mu nie odpowiedział. Nic takiego dotąd się nie działo z żadnym z uprzednich eksperymentów - a sądząc po numerach było ich bardzo wiele. Jeden z pozostałych ludzi w pomieszczeniu odsunął się, wyciągając wyłączony telefon komórkowy.
- Trzeba powiadomić szefa - wyjaśnił, wychodząc. - Niech on zadecyduje!
* * *

- Więc... więc jesteś pokemonem?- To wydawało mu się niepojęte. Nowe słowo, którego dotąd nie znał, a zarazem wydawało mu się znajome. W jego umyśle pojawiły się obrazy różnych, dziwnych stworzeń.
- Tylko tyle wiem.
- Ja też jestem pokemonem?
- Nie wiem. Nie wydaje mi się. Wiedziałbyś.
- Więc kim jestem?- Przez chwilę szukał odpowiedzi, a jego towarzysz milczał.
- Człowiekiem? - zapytał niepewnie.
- Tak, to możliwe.

* * *

- Mamy polecenie od szefa - oznajmił naukowiec, wracając i wymachując znów wyłączoną komórką. - Powiedział "skoro się kontaktują, zróbmy mały eksperyment... przemieszajcie nieco ich DNA".
- To... to szaleństwo! - odparł jeden z głęboko zaszokowanych ludzi. - Mogą zginąć oboje przez takie dyrdymały!
- Och, straszne - rzucił sarkastycznie mężczyzna, chowając telefon do kieszeni fartucha. - I będziemy mieć eksperyment 62 i 113. Wielka mi rzecz. Mało już ich poginęło?
Mężczyzna zagryzł wargi. Właśnie w tym rzecz, że niemało. Czuł... czuł się wyjątkowo podle. Jak morderca. Nie czuł się tak podle od dnia, kiedy żona go opuściła, zabierając ze sobą dwójkę dzieci i pokazując nakaz sądowy, zabraniający mu się do nich zbliżać.
- Dobrze, dobrze - rzucił, czując, że spojrzenia wszystkich pozostałych skupiły się na nich. - Zróbmy to.

* * *

- Więc mówisz, że kiedyś stąd wyjdziemy... i wtedy zobaczymy Prawdziwy Świat?
- Tak sądzę.
- Ale... ale będziemy razem, prawda?
Przez chwilę panowała cisza.
- Tak... mam taką nadzieję...
- Obiecaj! - niemal krzyknął chłopak. Obiecaj! Nie chcę być sam! Boję się być sam!
- Obiecuję...

Przebudził się. Nie było to miłe przebudzenie. Nagle z ciemności znalazł się w jasnym świetle, a coś odłączyło się od jego karku. Poczuł nagle wielką falę zimna, kiedy spróbował wziąć wdech. Jego płuca wypełniła ciecz, a on sam poczuł nagły strach i nawroty ciemności. Zaraz jednak woda gdzieś uciekła i chłopak zdołał jakoś ręką wymacać "wyjście". Przeszedł kilka kroków... upadł.
Był nagi. Było mu zimno. Pluł wodą. Bał się.
A wtedy zabrzmiał ten głos. Głos... zimny i nieprzyjemny. Mówił, że nie jest taki jak oni. Mówił, że jest kimś drugiej kategorii. Że stworzono go, aby służył jemu i jemu podobnym. Słuchał, oszołomiony, niezdolny sam przemówić, wstać czy cokolwiek zrobić.

Walczył. Odkąd po raz pierwszy przejawił "zdolności", zwiększono intensywność jego treningów. Pierwszy raz, kiedy niechcący doprowadził manekina do stanięcia w płomieniach samym spojrzeniem, myślał, że ludzie będą źli. Ale oni chyba właśnie na to liczyli. Spodziewali się czegoś takiego, ba, wyglądali na zadowolonych i powtarzali "wreszcie się udało". Zrozumiał, że miał tak robić - więc robił. Nie wiedział jak, ale sprawiał, że różne rzeczy wybuchały, stawały w płomieniach albo ciskał nimi, nawet ich nie dotykając.
Jednocześnie udawało mu się kontaktować ze swoim nowym przyjacielem, którego nazywał zgodnie z jego życzeniem Eksto. Przekazał dla niego informacje, które udało mu się zdobyć. Nie było trudno je zdobyć, zresztą, domyślał się już - po tych pierwszych słowach zimnego głosu, jakie usłyszał, a także przebiegu tych całych treningów - o co chodzi.
- Mamy dla nich walczyć - poinformował go. Mamy być ich bronią... ich najlepszą bronią. Nie jestem pewien, ale chyba...
- Planują stworzyć więcej takich, jak my? Tak, też tak sądzę.
-To nie wszystko, Eksto. Zostało nam niewiele dni tutaj. Wiem, że niedługo mamy zostać przeniesieni. Boję się, że mogą nas rozdzielić.
-Z ich punktu widzenia nie ma co rozdzielać - zauważył pokemon. Bo nie wiedzą, że my się kontaktujemy. Bo nie wiedzą, prawda?
- Nie wiem, ale raczej nie...
61 wrócił do walki, podobnie jak Eksto.
* * *

- Mam ciekawą wiadomość - powiedział pewnego razu pokemon.
- Jaką?
- Nie mam zamiaru im służyć.
To stwierdzenie go nie zaskoczyło. Pokiwał głową sam sobie.
- Chcesz uciec?
- A ty nie? Miałem nadzieję, że razem uciekniemy...
- Oczywiście, że razem. Masz plan?
- Nie. Ale to nie jest konieczne. Pojutrze ma po nas przyjechać ten, który kazał nas stworzyć. Jutro mamy się po raz pierwszy spotkać ze sobą.
61 zachichotał.
- W sumie to prawda. Dotąd się nie spotkaliśmy. Nie fizycznie.
- Tak. Mamy walczyć dla niego razem. Ty, jako... mój trener. Mówili mi dzisiaj o tym, wpajali mi, że mam być posłuszny tobie.
- ...A ja mam być posłuszny jemu - dokończył 61. Zabawne. Więc co?
- Jutro, kiedy się spotkamy, będziemy razem silniejsi niż dzisiaj każde z nas osobno. Zaatakujemy ich, wydrzemy się na wolność. Jeśli po drodze zniszczymy część ich bezcennych urządzeń, może uda nam się wzbudzić panikę, która sprawi, że damy radę bezpiecznie uciec.
Chłopak wyciągnął przed siebie dłoń. Skupił się na kawałku ściany. A ta po chwili zaczęła się osmalać. Uśmiechnął się.
- To bardzo dobry plan, Eksto.
- A, właśnie... od jutra, jeśli uda nam się zbiec, nie będziesz już eksperymentem numer 61... Nie myślałeś nad tym, jak chciałbyś, abym cię nazywał?
Zdumiał się. Nie, w istocie nie myślał. Nie przyszło mu do głowy, że mógłby chcieć być jakoś nazywany, bo ludzie określali go wyłącznie mianem eksperymentu numer 61 albo po prostu 61.
- Więc? Ja osobiście też bym chętnie zmienił swoje imię...
- Powiem ci jutro, odparł 61. Jutro, kiedy faktycznie nam się uda. Dzisiaj śpijmy. Jutro czeka nas pracowity dzień.
* * *

Udało im się uciec. Laboratorium płonęło za ich plecami, a oni biegli, nie zastanawiając się. Wiedzieli, że za chwilę puszczą się za nimi w pogoń. Czy nie zawahają się ich zabić? Wiele czasu włożono w ich trening, więc nie przypuszczali, aby ich zabito. Ale na chwilę obecną niewola była równie zła, jak śmierć. Może nawet gorsza.
Kiedy po raz pierwszy zobaczył Eksto, zdziwił się. Był dwunożnym, nieco człekokształtnym stworem o wąskim, czarnym pysku i spiczastych niebieskich uszach. Wyglądał, jakby miał na twarzy maskę, która zasłaniała oczy. Całe jego ciało pokrywało futro. Stał na tylnych nogach, również czarnych od kolan w dół. Jego... dłonie przypominały bardziej... łapy. Na wierzchniej stronie każdej był kolec. Miał też ogon i coś na kształt włosów koloru czarnego wokół głowy. Kiedy zobaczył 61, zmrużył groźnie ślepia i wydał z siebie warkot, ale po chwili jego oczy rozszerzyły się, kiedy zrozumiał, że to on. Zdaje się, że był jego wyglądem zaskoczony niemniej niż on jego.
- To twój partner, 61 - oznajmił mężczyzna, który go przyprowadził. - Od dziś będziecie stale razem, będziecie walczyć ramię w ramię. A jutro opuścicie naszą wyspę.
- To twój pan, Riolu - oznajmiła kobieta, która przyprowadziła go do pomieszczenia. - Masz być mu posłuszny i wykonywać wszystkie polecenia.
- Mój... partner? - powtórzył powoli chłopak, wyciągając dłoń. Nie mógł się otrząsnąć z widoku, jaki prezentował sobą Eksto. On również wyglądał nieufnie. W głowie 61 znikąd pojawiło się nagle słowo "pokemon". Nie wiedział, skąd je zna.
- Tak jest - odparł naukowiec z zadowoleniem.
- Partner... posłuszny... - powtórzył i oboje - pokemon i chłopak - spojrzeli sobie w oczy. Nagle coś w nich błysnęło. Porozumienie. Niemalże skinęli sobie głowami. - Dobrze. Nie opuścimy tej wyspy jutro... ale dzisiaj!
Obrócił się gwałtownie w stronę ludzi, którzy obserwowali całe spotkanie, gotowi interweniować, gdyby ta dwójka nie zapałała do siebie sympatią.
- Eksto! Atakuj pięścią!
Po tych słowach sam rzucił się w kierunku wyjścia.
Chociaż nigdy nie mieli okazji razem walczyć, poruszali się w idealnej synchronizacji, unikając ataków ludzi, którzy dość szybko się ocknęli. Atakowali, przy okazji uszkadzając - zgodnie z pierwotnym planem - jak najwięcej maszyn po drodze - i bynajmniej nie oszczędzając ludzi. Eksto czy może Riolu pognał przodem.
- Jeśli dojdziemy do głównego komputera, zdołam wprowadzić większy chaos - oznajmił - Nawiasem mówiąc, inaczej sobie ciebie wyobrażałem.
- Nawzajem - odpowiedział, podpalając jeden z komputerów w pomieszczeniu za szybą. - Myślisz, że to było mądre?- zapytał - Ta cała... ucieczka?
- Konieczne.
Kilka chwil później pokemon stukał zawzięcie na klawiaturze jednego z komputerów z zadziwiającą precyzją, podczas gdy chłopak zastawił drzwi wszystkimi możliwymi rzeczami, stapiając jeszcze uprzednio zamek. Ludzie się przedrą, owszem. Ale nie dość szybko.
- Och - odezwał się nagle Riolu.
- Co się stało?
- To niebywałe, odparł pokemon, stukając na klawiaturze, ale znalazłem właśnie informacje o nas... O eksperymencie 61... pierwotnie ja byłem eksperymentem 112, który jednak wykasowano z rejestrów...
- I co? - zapytał, posyłając szafę jednym ciosem w stronę drzwi.
- Ja i ty... kiedy powstawaliśmy... Połączono nasze DNA.
- To znaczy...
- Popatrzył na niego.
- Jesteśmy związani bardziej niż nam się wydawało... Możliwe, że to właśnie dlatego, możemy się ze sobą kontaktować.
Przemilczał to zaskoczony.
- Co więcej - dorzucił Riolu - twoje DNA w istocie nie jest ludzkim DNA... nie całe. Powstałeś z pomieszania kodów genetycznych człowieka o imieniu "Max" i jakiś pokemonów... te nazwy nic mi nie mówią. Ja natomiast... ja jestem klonem pokemona o imieniu Riolu... ale także nie jest to czysty kod... poprawiono moją inteligencję, siłę, szybkość...
Stukał dalej. Tymczasem 61 zauważył, że ludzie wpadli już na pomysł, aby rozwalić ściany obok zastawionych drzwi.
- Eksto...- zaczął.
- Już.
W tym momencie wszystko zgasło. Światła, wentylatory, komputery. Zapadła cisza i ciemność. A po chwili... włączyły się spryskiwacze, zaczął wyć alarm, a zasilanie awaryjne migotało wściekle, nie mogąc uruchomić światła, zablokowane przez program, jaki włączył Riolu. Pokemon wskazał 61 kierunek głową i oboje, pośród ciemności, wypadli przez odblokowane zadziwiająco szybko drzwi. Roztrącili kilku ludzi i zaraz rozległy się za nimi strzały z jakiejś broni palnej. Bardzo mądrze strzelać w ciemności do nieznanego przeciwnika... Nic dziwnego, że zaraz rozległy się okrzyki "wstrzymać ogień".
Eksto i 61 uciekali. Wreszcie udało im się wypaść z budynku i na chwilę oślepił ich słoneczny blask. Dotąd nie widywali słońca nawet przez okna - bo i budynek nie miał okien. Zaraz jednak oboje dostrzegli las, skinęli sobie głowami i pomknęli w jego stronę.
- To jest wyspa - powiadomił Riolu - Przynajmniej tak mówili "opuścicie tę wyspę". Zatem czeka nas pokonanie wielkich ilości wody.
- Umiem pływać - poinformował 61 - Damy radę.
- Racja.
Zatrzymali się dopiero głęboko w lesie, mając świadomość, że pogoń tak łatwo nie odpuści. Chcieli jednak złapać na chwilę oddech - w przenośni, rzecz jasna - zamiast biec dalej bez sensu.
- Nawiasem mówiąc, to jak postanowiłeś się nazwać?
Przez chwilę znów milczał.
- Eks Sześć Jeden - oznajmił wreszcie, a pokemon zdumiał się.
- Ale... jesteś pewien? Nie jesteś już eksperymentem sześćdziesiątym pierwszym... żadne z nas nie jest.
Wzruszył ramionami.
- Wiem. Ale chcę pamiętać... Poza tym - Eks-61. Jestem eks-eksperymentem. I przyzwyczaiłem się do tych dwóch cyfr.
Wzruszył ramionami. Nie jego sprawa. A po chwili podrapał się z lekkim zakłopotaniem w tył głowy.
- A jak chcesz nazwać mnie?
- Ciebie?
- Słyszałeś ich... jestem twoim...
- Partnerem - wpadł mu w słowo, marszcząc brwi. Eksto był jego... partnerem (wiedział, że istniało jakieś inne słowo na opisanie takich relacji, jakie łączyły jego i Riolu, ale nie znał go) i nie chciał traktować go inaczej.
- Tak. Racja. I, cóż... nie jestem dobry w wymyślaniu różnych abstrakcyjnych rzeczy... Więc...
Położył mu dłoń na ramieniu.
- Pomyślimy nad tym potem. Na razie chodź, jeszcze nie uciekliśmy.
Zgodził się z nim. Popędzili, kierując się jego węchem, w stronę wody. A kiedy wiele godzin później, przemoczeni i ledwie żywi dobili do nieznanego, piaszczystego brzegu, zmęczeni, ale zadowoleni upadli na ten piach, popatrzyli na siebie i uśmiechnęli się.
- Uciekliśmy... - powiedział na głos cichym, łagodnym tonem Eks-61.
Riolu jedynie skinął głową.
Ale to był dopiero początek ich ucieczki. Oboje wiedzieli, że ci, którzy ich stworzyli, tak łatwo nie odpuszczą... i nie spoczną, dopóki ich nie odnajdą. Żywych... albo martwych.

Rodzina:
Jak zostało wyjaśnione w historii, Eks-61 nie posiada rodziny.

Pokemony:

Riolu
Imię: Eksto

Poziom: 6
Typ:
Ewolucja: Riolu (szczęście) -> Lucario (Mega Stone) -> Mega Lucario
Zadowolenie: 0
Ataki: Foresight, Quick Attack, Endure, Counter, Cross Chop (Eg)
Charakter i historia: Riolu, jaki ma charakter, widać także w historii. W tym duecie to on jest odpowiedzialny za część umysłową: obmyślanie planów, zajmowanie się technologicznymi sprawkami, etc. - można powiedzieć, że jest niemalże geniuszem z wielkim IQ. Eks-61 zaś jest bez wątpienia lepszy od niego w walkach (To nie oznacza, rzecz jasna, że on nie umie walczyć czy moja postać myśleć... po prostu Eks-61 ma lepszy instynkt i wyczucie w walce) we wszystkich czynnościach związanych z intuicją, instynktem i sprawnością fizyczną. Ma też lepsze wyczucie (mój partner nie do końca zawsze zdaje sobie sprawę z własnej siły, ponadto nie wierzy w intuicję, więc nawet, jeśli ją ma, to z niej nie korzysta). Z drugiej strony Eksto ma też bardzo kiepską wyobraźnię, a jego umysł jest cholernie racjonalny - podczas gdy Eks-61 potrafi wyobrażać sobie różne rzeczy i marzyć. W pewnym sensie wzajemnie się uzupełniają i razem stanowią "broń doskonałą" i niepokonanego wojownika. Rzecz jasna "niepokonany" to pojęcie względne.
Umiejętność: Praknster - Priorytet ataków niezadających obrażeń zostaje podwyższony o 1.
Trzyma: ---

Box | Konto bankowe

Galeria z trofeami

Zawartość plecaka:
- 5000$
- pokedex
- 5 pokeball


Zdobywanie poziomów dzięki profesji trenera:
+1 level dla Eksto (Riolu) - Sierpień

Bonusowy atak za miesiąc:
Sierpień - Riolu - Cross Chop (Eg)
 
     
REKLAMA 

Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 3110
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2014-08-15, 18:04   

 
     
Yuki 


Wiek: 27
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 3110
Ostrzeżeń:
 1/5/6
Wysłany: 2014-08-15, 18:04   

~~ Akcept Karty Postaci ~~
_________________
 
  :
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.