Wysłany: 2015-03-28, 22:29 John Linus szuka siostry
Obudziło Cię pikanie budzika. Była szósta, dokładnie tak jak nastawiłeś budzik dnia poprzedniego, więc szczerze nie zdziwiło Cię to za bardzo. Rozejrzałeś się po pomieszczeniu. Był to mały, niezbyt czysty trzeba przyznać pokój w najtańszym motelu w Azalea Town w Johto. Oczywiście właściciel przyjął zapłatę z góry nie pokazując nawet pokoju w którym masz spać. Pomieszczenie nie było zbyt dobrze udekorowane - jedynie łóżko, biurko z krzesłem i mały telewizor. Prawie spartańskie warunki. Ogólnie to dobrze że dostałeś w ogóle jakiś telewizor. Szkoda tylko że w nim przez cały czas był nadawany rosyjski program z baletem. Nie trzeba mówić, że nie był on zbyt ciekawy. Na początku myślałeś, że jeśli to skończy to będzie coś innego, jednak szybko się okazało, że jest to zapętlone piętnaście minut tego samego fragmentu. Przynajmniej pewna pani w czwartej minucie całkiem ładnie podnosiła nogę. A tak, telewizora z niewiadomych przyczyn nie dało się wyłączyć. Próbowałeś nawet wyciągać wtyczkę, jednak okazało się, że została ona w jakiś sposób zabezpieczona i była niewyciągalna.
Mimo przeciwności losu w postaci grającego przez całą noc rosyjskiego baletu wyspałeś się całkiem nieźle. Aktualnie Twoje życie było w takim punkcie, gdzie ten najtańszy motel z miękkim łóżkiem okazał się tak samo wygodny jak najlepsza willa w okolicy. Co prawda przez ostatnie trzy lata udało Ci się odłożyć całkiem przyjemną sumę w postaci pięciu tysięcy dolarów, jednak uznałeś, że lepiej nie szastać nimi za bardzo. Jak to się mówi - "raz na kozie, raz pod wozem". Czy jakoś tak. Oprócz tego Twój dobytek składał się jedynie ze sterty ubrań - aktualnie znajdujących się na krześle obok, pokedexu, który jakiś czas temu znalazł się całkowicie przypadkiem w Twoich rękach... Chyba wypadł z ciężarówki z pokedexami, czy jakoś tak. Pięciu pokeballi, które również wypadły z tej samej ciężarówki i Twojego pokemona, Totodaile'a, który aktualnie odpoczywał w rogu pokoju. Ten akurat został złapany, a nie spadł z żadnej ciężarówki. No i przeżyliście razem kilka ciężkich chwil.
Do miasta trafiłeś z tego samego powodu, z którego zacząłeś podróżować - ktoś podobno gdzieś tutaj widział kogoś, kto przypominał osobę którą miałeś na portrecie. Po przybyciu jednak szybko się okazało, że wszystko co udało Ci się znaleźć to mnóstwo robaków i żadnego śladu ani człowieka którego szukasz, ani Twojej zaginionej siostry, tak więc na razie znajdowałeś się w martwym punkcie.
Starter: Totodile
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Wiek: 29 Dołączył: 28 Mar 2015 Posty: 34
Wysłany: 2015-03-28, 22:54
Cholerny balet. Co to ma być w ogóle, że zmuszają mnie do oglądania tego, i jeszcze słuchania przez całą noc. Ogłupia to człowieka, naprawdę. Ale przynajmniej miałem gdzie spać.
Azalea Town. Małe miasto słynące z... w sumie chyba niczego. Co mnie podkusiło żeby tu przyjeżdżać? To nie jest miejsce, w którym mógłbym ją znaleźć. Choć może i w takim odludnym miejscu łatwiej byłoby ukryć porwaną osobę niż w wielkim mieście? Nie wiem nawet, po co im ona. Trzy lata ani widu ani słychu. Rozpłynęła się. Ale wiem jedno - Emily wciąż żyje. Czuję to. Niby mogli ją zabić, żeby uciszyć... Ale nie zrobili tego. Wiedziałbym.
W każdym razie mój informator rozpłynął się w powietrzu i po raz kolejny zostałem z niczym. Wróciłem do punktu wyjścia, nie wiem co robić. Jak zawsze. Mogę tylko bezsensownie podróżować po Johto licząc na łut szczęścia.
Zdenerwowany tymi myślami zgarniam wszystkie moje rzeczy, jakie pozostały w tym pokoju, wymierzam kopniaka telewizorowi, żeby mu się jakoś odwdzięczyć za to, czym mnie raczył przez noc całą, po czym wychodzę z budynku. Czuję, że to tracenie czasu, ale i tak nie mam nic lepszego do roboty, więc po prostu łażę po mieście bez celu. Szukam czegoś interesującego. Cokolwiek, byle wyrwać się z tej rutyny.
Telewizor się wziął i się upadł na podłogę. Ma za swoje drań jeden. Nie będzie Ci już pokazywał baletu. Jednak to do niego należało ostatnie słowo - wziął i się wyłączył. Teraz. Jak już wychodzisz. No cóż, może powinieneś kopnąć telewizor kiedy wchodziłeś do pokoju, a nie męczyć się z nim przez całą noc? Chociaż wtedy czułeś się jakiś taki nieswój... No ale w końcu wychodzisz na miasto. Motel był opłacony wcześniej, więc wychodząc nie musiałeś już nic płacić.
Azalea Town... piękne malownicze miasto, którego specjalnością są robaki. A tak przynajmniej mówi ta reklama na przystanku autobusowym tuż pod motelem. Szczerze - jeśli miasto reklamuje się robakami to chyba nie masz co liczyć na zbyt dobrą rozrywkę w okolicy. Oprócz tego na ulicy znajdowało się niewiele ciekawych budynków. Oprócz kilkunastu domów dostrzec można było tu także jakiś supermarket z robakiem w logo, sklepy odzieżowe, szkołę dla dzieciaków w wieku podstawówkowym i... szkołę karate? No cóż, niektórzy uczą się samoobrony. Czyżby w mieście było niebezpiecznie ostatnio? Albo po prostu ludzie czasami lubią pobić się po twarzach.
Zauważyłeś też, że nie było zbyt wielu ludzi na ulicach, ale to można było zwalić na wczesną porę. Ulicą szła jakaś para, jedna kobieta otwierała właśnie kwiaciarnie, po drugiej stronie matka upominała swoje (masz nadzieję) dziecko, a w uliczce za motelem chrapał bezdomny. Jak tak teraz sobie przypominasz to chyba jeszcze żadnemu z nich nie pokazywałeś portretów. Kto wie, może oni coś będą wiedzieć?
Starter: Totodile
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Wiek: 29 Dołączył: 28 Mar 2015 Posty: 34
Wysłany: 2015-03-31, 04:04
No, tak. Rzeczywiście, nie pytałem jeszcze rdzennej ludności tego miasteczka. Od czasu do czasu tak robię, jak gdzieś zgubię trop, ale jeszcze nigdy nie trafiłem na nikogo, kto by cokolwiek wiedział. No, ale lepsze to niż siedzenie bezczynnie.
Zaczynam więc kolejne podchodzić do losowych osób. Z plecaka wyjmuję portrety pamięciowe Emily i tego agenta FBI. Eh, kiedyś pokażę go nieodpowiedniej osobie i się skończy cała ta moja 'misja'. No ale cóż, jaki w zasadzie mam wybór? Jeśli odpuszczę, nigdy jej nie znajdę, tak - mam przynajmniej nadzieję.
Najprędzej coś będzie wiedziała kwiaciarka, bezdomny, albo to płaczące dziecko. Kwiaciarka jest tu codziennie i zapewne zna ludzi, bezdomny też raczej nie przyszedł z daleka, a nie ma co robić to pewnie i patrzy, kto przechodzi którędy i kiedy. A dziecko? Dzieci patrzą na rzeczy, na które dorośli nie zwracają uwagi, bo są dla nich zbyt zwyczajne. Dlatego też do tej trójki kieruję się na początku. Jeśli nikt w niczym mi nie pomoże - zaczepiam losowych ludzi i kontynuuję poszukiwania.
EDIT: nu, i pożegnujemy się z 50 punktami Wiary i 12 Reputacji...
Kwiaciarka niewiele Ci powiedziała. Tak szczerze to tylko gdy do niej podszedłeś to od razu zaczęła się denerwować. Ach, ten Twój wygląd od zawsze tak działa na kobiety... Gdy tylko jej pokazałeś kartkę ona szybko zaprzeczyła, kręcąc głową. Nie chcąc jej dłużej męczyć szybko odpuściłeś i poszedłeś do następnej ofia... osoby. Kwiaciarka prawdopodobnie i tak nie miała by Ci nic do powiedzenia... Zauważyłeś jednak, że po tym jak ją zostawiłeś to ona szybko weszła do kwiaciarni i zamknęła za sobą drzwi. To chyba jednak można zwalić na karb zmęczenia.
Rozmowa z bezdomnym okazała się być nieco bardziej owocna, chociaż dużo niemilej pachnąca. Bezdomny, gdy rzucił okiem na portret zaśmiał się i powiedział:
- Huehehe, szukasz takiego człowieka? Nie wiem, może widziałem, może nie widziałem. Ale powiem Ci że dużo rzeczy widziałem. Dużo się tutaj dzieje, jak na małe miasteczko. Przynieś mi kierowniku to, to może coś opowiem
Przynajmniej tak to zrozumiałeś z jego bełkotu przerywanego ciągłą pijacką czkawką, po czym podsunął Ci on butelkę jakiegoś taniego wińska pod nos. "Błękitna winogron" się zwało i wyglądało jak coś czym można by było czyścić silniki do samochodów, gdyby się człowiek nie martwił że zeżre mu silnik. No cóż, przynajmniej już wiesz z jakiego powodu bezdomny jest bezdomny.
Kolejną osobą którą zaczepiłeś było dziecko, to jednak tylko na Twój widok się rozpłakało, a Ty zostałeś nazwany pedofilem przez jego matkę, po czym obydwoje szybko stąd odeszli.
Jeśli chodzi o pozostałych ludzi to potwierdziły się Twoje przypuszczenia - nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Być może rzeczywiście tutaj nigdy nikogo takiego nie było?
Starter: Totodile
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź
Wiek: 29 Dołączył: 28 Mar 2015 Posty: 34
Wysłany: 2015-04-05, 16:54
Ej, nie rób z mojej postaci retarda. Jak grałem zielonym, kutasogłowym ludzikiem to to miało jakieś fabularne uzasadnienie. Wiem, że Ci będzie ciężko, z powodu Twojej naturalnej ciągoty do komedii, ale proszę Cię - zachowaj tutaj realia dotyczące fabuły i postaci. To ma być archiwum X, nie głupi i głupszy.
***
Dobra. A więc znalazłem dwie osoby które potencjalnie mogą posiadać informacje na których mi zależy. Żul i kwiaciarka. Co najpierw? Cóż, żul raczej nigdzie nie ucieknie, poza tym jest skłonny do współpracy (oczywiście za należną zapłatą), a więc raczej się krył nie będzie. Za to kwiaciarka coś wie, a mówić nie chce. Unika mnie, więc potem może być ciężej się do niej dostać. Trzeba zaatakować teraz, póki wiem gdzie jest i - być może - nie przygotowała sobie całej gadki.
Dobra, decyzja podjęta. Idę do kwiaciarni. Widziałem, jak zamyka drzwi, ale nie zauważyłem, czy na zamek. Próbuję je więc otworzyć i zlokalizować ją w środku. Jeśli jednak są zamknięte, staram się przez szybę dojrzeć kwiaciarkę i dać jej znać, że chcę pogadać. Ciekawe, czy jej niechęć do mnie i moich poszukiwań pochodzi z niej samej, czy też ktoś jej np. groził. W tym drugim przypadku jakoś powinienem ją przekonać do rozmowy.
Już, już, wszystko będzie dobrze
---
Drzwi do kwiaciarni otworzyły się bezproblemowo - najwyraźniej zamykanie ich na klucz w środku dnia raczej nie służyło by dobrze biznesowi. wnętrze pomieszczenia było takie, jakim można było sobie wyobrazić kwiaciarnie. Było tutaj mnóstwo kwiatów i innych rodzajów roślin, zarówno żywych, jak i ciętych, prawdopodobnie przeznaczanych na bukiety i inne ozdoby. Było tutaj też kilka półek, wypełnionych tak zwanymi "różnościami" - jakieś śmieszne posążki aniołków, domków i zamków wykonane z drewna albo kamienia, takie kiczowate coś, co można sobie postawić gdzieś na półce, żeby zbierało kurz. Nie zauważyłeś, jednak nigdzie kwiaciarki, jednak zauważyłeś, że drzwi na zaplecze były otwarte. Po chwili wyłoniła się z nich starsza, pulchna kobieta w niebieskiej sukience z kwiecistym wzorem.
- Dobry. Przepraszam, za to co się przed chwilą stało. Moja córka, niestety w przeszłości była ofiarą pewnego zdarzenia i od tego czasu obawia się niektórych ludzi. - westchnęła kobieta.
- Od dawna jest na terapii, jednak niektórzy wciąż powodują u niej strach. Teraz będzie przez chwilę próbowała się uspokoić na zapleczu, proszę wybaczyć jej to zachowanie, mam nadzieję, że pana nie przestraszyła. Szkoda, bo to była taka wesoła dziewczyna...
Kwiaciarka przez chwilę błądziła wzrokiem po kwiaciarni, prawdopodobnie wspominając sobie przeszłość, jednak po chwili ponownie skupiła swój wzrok na tobie i już z uśmiechem zapytała.
- Tak więc w czym mogę panu pomóc? Kwiaty dla narzeczonej? Ukochanej?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.