[Rafikowy]

Była północ, spałaś spokojnie w swoim łóżku wypoczywając przed dzisiejszym dniem. Od wielu lat wracał do ciebie jak bumerang temat twojej matki , która opuściła was dom, oraz narastająca chęć przygody pokemon. Niestety twój Ojciec nie chciał ciebie puścić w końcu byłaś dla niego wszystkim. Pewna istota jednak o tym wszystkim wiedziała, czekała tylko na pewien moment. O dokładnie kiedy będziesz najbardziej zdeterminowana swoje marzenia spełnić. Gdy wybiła godzina minuta po północy usłyszałaś cichy grzmot, jakby oddalony wręcz 30 km od ciebie. Lecz odgłos dobiegał z twojego pokoju. Nagle usłyszałaś głos który nie przypominał żadnej osoby którą znasz. Był dosyć lekki a zarazem tajemniczy. Poważny a zarazem sarkastyczny.
- Znam twoje najskrytsze pragnienia Triti. Mogę spełnić każde życzenie, ale jest pewien warunek. Słyszysz mnie Triti?

[REKLAMA]

[Tete]

Unosiłam powieki obudzona hałasem. Wciąż walcząc z sennością rozejrzałam się po pokoju. Czyżbym zapomniała domknąć okna przed snem? Mogło trzasnąć przez przeciąg.
Gdy jednak usłyszałam głos straszliwie się zaniepokoiłam. Wydało mi się to tak abstrakcyjne, że przez dłuższą chwilę byłam pewna iż wciąż śnię. Usiadłam na łóżku naciągając kołdrę aż po same uszy.
-Tato? -zapytałam jakby była jakaś szansa, że to jednak on. Kompletnie nie dotarło do mnie co właściwie usłyszałam. Byłam zbyt przerażona by zwrócić na to uwagę. Może to jednak sen, paskudny koszmar?
-Furfrou! - zawołałam pokemona i spróbowałam go odnaleźć wzrokiem. Zwykle spał w moim pokoju.
W mojej głowie zaczęło się kłębić wiele myśli. Niektóre podsuwały coraz to bardziej makabryczne wizje włamywaczy, oraz morderców. Inne uspokajały przekonując, że wciąż śpię.
Powoli wysunęłam rękę z pod kołdry i przesunęłam ją w stronę nocnej lampki. Musze włączyć światło.

[Rafikowy]

Gdy tylko ta osoba usłyszała, że spytałaś się czy to nie twój ojciec. Nieznajomy odpowiedział.
- Nie nie jestem twoim tatą. Twój rodziciel śpi spokojnie. Chyba nie chcesz go niepotrzebnie budzić? Tym bardziej że nie masz powodu do nie pokoju. - Tajemnicza osobowość delikatnie się uśmiechnęła gdy pomyślałaś że to sen albo koszmar. Jakby wiedziała co myślisz. W chwili gdy zawołałaś swojego Pokemona Pudla twój pupil prawie że natychmiast się obudził. W momencie kiedy zauważył nieznaną sylwetkę. Zawarczał, już chciał się rzucić na jegomościa. Niestety męski głos powiedział.
- Nic jej nie zrobię , idź spać a gdy wstaniesz nie będziesz nic pamiętał o tym zajściu. A mnie będziesz kojarzył tylko z miłymi wspomnieniami - Jak obca osoba powiedziała, tak twój pokemon zrobił. Dziwne że ten mężczyzna ma taką moc nieprawdaż ? Gdy włączyłaś światło twoim oczom okazała się zwykłej budowy, męska sylwetka. Mężczyzna był łysy oraz miał niebieskie oczy.
- Więc? Zgadzasz się na moje warunki? Nie zrobię tobie krzywdy. Po tym zdaniu dodał po nieznanym ci języku. - Alle Nonu Mon

[Tete]

"Nie masz powodu do niepokoju" Ta! Akurat! W moim pokoju, w środku nocy, pojawił się jakiś obcy facet. Jak mam niby być spokojna?! To jest najdziwniejszy oraz najstraszniejszy koszmar jaki miałam od lat, albo...
Widząc jak Furfrou ponownie zasypia jeszcze mocniej zacisnęłam palce na kołdrze. Zupełnie tak jakby miała możliwość uchronienia mnie przed czymś innym poza zimnem. To zdecydowanie nie było normalne!
-J-jeśli się zgodzę to sobie pan pójdzie? - zapytałam, a po chwili dodałam -Jakie warunki?

[Rafikowy]

Mężczyzna uśmiechnął się do ciebie dosyć sarkastycznie. Gdy pomyślałaś o koszmarze, tajemniczy przybysz cichutko się zaśmiał.
- To nie koszmar, ale źle napisany pakt może go spowodować. Chociaż rzadko kiedy to się staje. Moi klienci są w 100 % zadowoleni, a ja tym bardziej. Gdy przykryłaś się kołdrą facet ruszył palcem. Wtedy też kołdra w ciągu sekundy spadła na ziemię.
- Mam moc i chcę ją wykorzystywać. Tak zostawię ciebie w spokoju po wykonaniu paktu. Lecz gdy wszystkie warunki jakie ty ustalisz będą spełnione zabiorę twoją duszę. Na swój użytek. Lecz jakie mogą być tej ryzykownej gry korzyści? Spełnię twoje 3 życzenia, a dług odbiorę gdy kolejne 3 warunki zostaną spełnione.