[Vereesa]

Powiedzieć mogłeś wiele rzeczy, że wystrój centrum pokemon jest estetyczny, że siostra Joy jest bardzo miłą kobietą, oraz, że mała mieścina do której udało Ci się niedawno dobić - zwana Aquacorde Town - jest całkiem przyjemnym miasteczkiem dla początkującego trenera. Mogłeś powiedzieć, że Seth jest dzisiaj nadzwyczaj wesoły oraz że pogoda jest świetna.. nie mogłeś jednak powiedzieć, że całe to 'wykluwanie poke-jajek' jest procesem szybkim tak jak obiecała Ci różowowłosa Joy. Siedziałeś w centrum już drugą godzinę i oczekiwaniu miało nie być końca!

Pomiędzy kolejnymi trenerami, którzy przynosili swoje na wpół przytomne pociechy, które wymagały natychmiastowej pomocy oraz zajmującymi zabawami Shinxa, który wesoło piszcząc biegał dookoła krzeseł mogłeś jedynie usłyszeć muzykę w radio. A propos Joy.. czyżby zniknęła? Nie widziałeś jej od jakiegoś czasu zza blatu, za którym wydawała się mieszkać od czasu jak wparowałeś do centrum... nagle jednak wyszła z zaplecza, a za nią wyszedł mały Audino - wyjątkowo mały jak na przedstawiciela swojego gatunku, gdyż miał nie więcej niż 80-90cm wzrostu. W łapkach pokemon trzymał tobołek, a z tobołka wystawał mały włochaty nosek i para puszystych uszek.
-Russell? - pytanie siostry Joy od razu dobiegło twoich uszu, kobieta patrząc na Ciebie wyszczerzyła zęby w ciepłym uśmiechu. -Przepraszam, że trwało to tak długo. Z twojego poke-jajka wykluł się mały Fennekin. Możesz się przywitać i złapać go do pokeballa. - po tych słowach podszedł do Ciebie stworek-pomocnik siostry Joy i wysunął swoje małe łapki podając Ci zawiniątko z Fennekinem.

Pokedex szybko wysłał Ci dane dotyczące pokemona, które wyświetlił na ekranie:

Cytat:

Fennekin Imię: - Poziom: 5 Typ: Ewolucja: Fennekin (16lvl) -> Braixen (36lvl) -> Delphox Ataki: Scratch, Tail Whip, Ember Charakter i historia: Fennekin wykluł się w centrum pokemon miasteczka Aquacorde w Kalos. Pokemon ten uwielbia się bawić, momentami zdaje sie, że to co jest jego celem życia to bieganie za piłką i gonitwa z innymi pokemonami. Walki nie są jego ulubioną częścią dnia, nie pogardzi jednak dobrą bitwą, szczególnie ceni sobie dwu-walki oraz potrójne bitwy. W przypadku napotkania wyraźnie mocniejszego od siebie rywala odmawia posłuszeństwa i ucieka z paniką. Umiejętność: Blaze - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki ogniste zadają do 1,5 raza większe obrażenia. Trzyma: -

Cała twoja drużyna była w dobrej formie, mogłeś więc spokojnie zdecydować o kolejnym kroku swojej podróży. Team Dream wydawał się o tobie zapomnieć.. nie dzwonili od trzech dni, może jednak czekają na kontakt z twojej strony? Albo tak jak powiedziała Ci dziewczyna przyjmująca aplikacje - kiedy będą uważali za stosowne to zadzwonią, nie ma potrzeby się wychylać.



-----
Czy w Team Dream obowiązuje konkretna hierarchia czy sam mogę się z tym pobawić?

[REKLAMA]

[R.]

Prawdą było, że już zaczynałem... nie, byłem dość mocno znużony tym całym oczekiwaniem, jednak znużenie wciąż nie wyparło ze mnie całkowicie tej ekscytacji związanej z tym, że moja drużyna lada chwila się rozrośnie. Nowy stworek to w końcu zawsze coś pozytywnego, prawda? A przynajmniej dla mnie. A, przy okazji zerkałem sobie od czasu do czasu na pokemony przynoszone przez innych, ale ja już miałem takich odruch - co prawda podziwianiem to nie było, bo to za mocne słowo, ale... zainteresowaniem? Tak, takim pozytywnym jak najbardziej!
Gdy siostra Joy wyszła z zaplecza, jeszcze przez parę chwili pozostawałem nieco zmulony, aż nagle poderwałem się gwałtownie, zdając sobie sprawę, że to JUŻ!
- Hmm, tak? - rzuciłem dość głupio, a na mojej twarzy wykwitł szybko szeroki, promienny uśmiech, gdy dostrzegłem zawiniątko. - Aa, jasne! - dodałem po chwili, odbierając małego, ognistego stworka na ręce. Nie wiedziałem za bardzo jak się zachować mimo tego, że w hodowli moich rodziców często znajdowałem się w podobnych sytuacjach. Ale no... to i tak była różnica!
- No cześć, malutki... - zacząłem łagodnym tonem głosu, wyciągając dłoń, by pogładzić delikatnie pokemona po uchu. - Od teraz jesteś z nami i gwarantuję, że czeka cię mnóstwo wrażeń. - Znów wyszczerzyłem ząbki w uśmiechu. - Zobacz, Seth, masz nowego kolegę... Jakby go tu nazwać? Może Inferno? Ha, pasuje do ognistego pokemona. - oznajmiłem ostatecznie, a po pokazaniu świeżo wyklutego pokemona Shinxowi, wyciągnąłem pokeball i złapałem w niego liska. Później wszyscy zapoznamy się bliżej, no nie?
Podziękowałem jeszcze siostrze Joy za zajęcie się już-nie-jajkiem i rozejrzałem się za mapą, która o ile wiedziałem powinna tu gdzieś być. Chciałem zerknąć na trasę do najbliższego miasta i niezwłocznie ruszyć dalej, może niekoniecznie by zadrzeć od razu z jakimś liderem, ale... może po drodze znajdę jakieś siedlisko pokemonów? Przydałoby się ze względu na robotę (i moje zachcianki także). Albo z kimś potrenuję. Ha, i jeszcze socjalizacja młodego Fennekina...! Trochę do zrobienia jest.

/możesz z tym zaszaleć, lubię w sumie zostawiać wolne pole do popisu zamiast za dużo narzucać, o. Tyle, że są zwykli członkowie jak ja teraz, lider, jego prawa ręka może, coś w ten deseń. Możesz nawet powymyślać jakieś swoje specjalne nazwy x>

[Vereesa]

Większość pokemonów, które przynosili trenerzy to tradycyjnie pokemony, które można było spotkać na każdej trasie takie jak Bunnelby, Fletchingi, Ziggzagoony, Scatterbugi i tym podobne 'szaraki'.

-Kiiin! - odpowiedział słabym piskiem maluch gdy usłyszał swoje imię. Inferno brzmiało dumnie! Nie miałeś wątpliwości, że Fenkowi się ono spodobało. Nim zniknął pochłonięty przez niebieskie światło pokeballa otworzył oczka i popatrzył na Ciebie z przymrużonych ślepi, słodki był - tego nie można mu było odebrać.
-Shiiii... Shinx, shinx! - ponaglał Cię Seth, zazdrośnik próbował skupić twoją uwagę na sobie. 'Plebs do pokeballa, a teraz oczka na mnie!' mówiło jego małe czworonożne ciałko. Wydawał się być spokojny gdy tylko na niego spojrzałeś, mały zazdrośnik!

Mapa, która wisiała na ścianie była bardzo porządnie wykonana, dowiedziałeś się z niej, że miasteczko Aquacorde ma dwa wyjścia, jedno prowadzi na północ - Drogą numer 2, w stronę Miasta Santalune - gdzie znajduje się sala treningowa oraz Lasu Santalune o którym naścienna mapa nie wspominała właściwie nic. Na południe mogłeś wybrać się w stronę miasteczka Vaniville drogą numer 1. Było również trzecie wyjście z miasta - zachodnie, które prowadziło do miasta Oreos, wydawało się być ono rozmiarów nie mniejszych niż Santalune, nie było o nich jednak żadnych informacji. Może siostra Joy powie Ci coś więcej? Możesz również sprawdzić w swojej elektrycznej encyklopedii.

[R.]

No cóż, Seth jak dla mnie był bardzo uroczy z tą swoją zaborczością - miałem tylko nadzieję, że gdy już będzie większy, to nie sprawi nam problemów. Ale na ten moment nie było czym zaprzątać sobie głowy!
Po przyjrzeniu się mapie, zmarszczyłem brwi w namyśle. Miasto Santalune wydawało mi się kuszące, ale ostatnia opcja niesamowicie mnie ciekawiła... na tyle, że nawet zaraz bym tam poszedł! Ale nie, nieee, najpierw postanowiłem zerknąć do mej encyklopedii, czy jest tam więcej na ten temat. Siostry Joy nie chciałem zajmować już swoimi pytaniami, w końcu miała swoją pracę, prawda? Zresztą i tak już zajęła się moim Fennekinem, ha!
Przy okazji sprawdzania, automatycznie pochyliłem się nieco i wyciągnąłem dłoń w stronę Setha, by go pogłaskać.

[Vereesa]

Pokedex jak zawsze służył pomocą, urządzenie dało Ci masę statystycznych informacji dotyczących miasta, a gdy przez nie przebrnąłeś dotarłeś do bardziej użytecznych linijek które mówiły o położeniu miasta - bowiem Oreos City znajduje się na szczycie niemal 60-cio metrowego Klifu! Rozciąga się nad wybrzeżem, nie mając jednak bezpośredniego dostępu do morza z samego miasta. Na przedmieściach znajduje się jednak sztucznie wytyczona ścieżka, prowadząca na dziką plażę. W dodatku, za 3 równe dni w tej miejscowości odbywać się będą drugie w tym sezonie Pokazy Pokemonów. Widząc jednak lokalizację mieściny spodziewać się można nie wielkiej liczby koordynatorów w walce o wstążkę tego miasta.
-Siostro Joy! Mój Zigzagoon! - krzyknął zadyszany chłopak, który wbiegł do centrum z półprzytomnym pokemonem w rękach. Mały wybił Cię ze skupienia nad pokedexem, chociaż maszynka oprócz wskazania drogi na e-mapie nie pokazywała już nic więcej. -On potrzebuje leczenia! - dzień jak co dzień w centrum pokemon. Siostra zajęła się pokemonem chłopaka, który od razu spojrzał na twojego Shinxa. Cudem okazało się pogłaskanie stworka, który wesoło zamruczał, gdyż młodzieniec zrobił krok w tył wyraźnie bojąc się pokemona. -Cfy.. fy to fhinx? - dykcja młodego znacznie się zmieniła, aż się biedny popluł.. zawstydzony swoim zachowaniem udał, że pytania nie zadał i wbił wzrok w ścianę za ladą siostry Joy.

[R.]

Teraz tylko musiałem się zastanowić ile mogłaby zająć mi podróż do Oreos City, bo... pokazy oczywiście mnie zainteresowały! Choć z drugiej strony, gdybym dotarł tam w miarę szybko, to mógłbym się nieco nudzić. Chociaż... może po prostu wykorzystałbym ten czas na przygotowania? No i ciekawe jaka doookładnie trasa mnie czeka, hm, tak w praktyce... A niech to szlag, chyba udam się prosto do tego Oreos City! A po pokazach, na które przyszła mi nagle spora ochota, wybiorę się prawdopodobnie do lasu Santalune, by rozejrzeć się dokładniej po tamtejszej faunie. A później miasto Santalune. Tak, to brzmiało jak plan!
Drgnąłem lekko wybity ze swojego skupienia, zerknąłem jeszcze ostatni raz na mapę, po czym schowałem pokedex z cichym westchnieniem. Dobra, to ustalone! A przynajmniej tak wstępnie.
- Eee? - mruknąłem z lekkim roztargnieniem, spoglądając na chłopaka, którego w pierwszej chwili nie zrozumiałem. Zaraz jednak na mojej twarzy pojawił się lekki uśmieszek. - Tak, to Shinx. W dodatku najlepszy z Shinxów, prawda, Seth? - Mój uśmiech się poszerzył, gdy popatrzyłem na swojego towarzysza. Co prawda dziwne zachowanie nieznajomego nieco mnie zadziwiło, ale postanowiłem nie wypytywać o za dużo jakiegoś obcego osobnika.

[Vereesa]

Tyle spraw, tak mało czasu ;-;
____


Pokedex wsparł Cię informacją o długości trasy, miała mieć nie więcej niż 8 kilometrów, zrobisz więc ją spokojnie w dwie godziny na prawdę powolnym marszem wliczając w to przystanek. Santalune było oddalone od Oreos o cały dzień drogi, więc będzie to na pewno większa wyprawa, jednak dalej nic specjalnego.
-Łał! Nigdy nie widziałem shinxa! - usłyszałeś głos dzieciaka, był bardzo zafascynowany twoim stworzeniem. Przetarł również usta rękawem, więc jego dykcja wróciła do normy. -Miłego dnia Seth, miłego dnia Panu. - pożegnał Cię i odwrócił się z powrotem do lady, tymczasem zadzwonił do Ciebie telefon, a na wyświetlaczu wyświetlił się numer zastrzeżony.

[R.]

/shh, mi też się zdarzają takie nagłe nawały D:

Dobra, to jeszcze chwila namysłu co tu zrobić. Gdybym wyruszył teraz do tego miejsca, miałbym naprawdę dużo czasu. Hmm...
- No, w naszym regionie trudno spotkać kogokolwiek z shinxem. - odparłem z lekkim uśmiechem, w sumie to nawet gryząc się w jęzor, by nie rozwinąć tej wypowiedzi. Lubiłem gadać o pokemonach, a zwłaszcza o swoich podopiecznych. Ekhem! Skinąłem tylko głową na pożegnanie chłopaka i... oho, telefon zadzwonił. Numer zastrzeżony. Czyżby praca wzywała? Zrobiłem wielce wymowną minę do Setha, wzruszyłem ramionami i powlokłem się do jakiegoś kąta, miejsca w którym nie było ludzi, no ogólnie... Kawałek dalej, coby mi nikt nie przeszkadzał! Gdy się nieco oddaliłem, odebrałem telefon.
- Słucham? - Miałem na początku podać swoje nazwisko zgodnie z nawykiem, ale skoro był to numer zastrzeżony, to pewnie trudno byłoby o pomyłkę, no nie? W dodatku nieco się podekscytowałem... bo jeśli to z roboty... ha!

[Vereesa]

Mała prośba: Jeśli zdobyłeś pokemona poza grą nie wyjmuj go tak po prostu z kieszeni :D poinformuj mnie zwyczajnie - jeśli chcesz oczywiście - i wtedy przeprowadzimy małe fabularne wprowadzenie :)
____


Czyżby praca? Odbieranie takich telefonów zawsze kryje w sobie nutkę przygody, nie wiadomo w końcu czy będą wzywać Cię do zapłacenia rachunków, oferować jakieś tandetne przedmioty 'codziennego użytku', które nigdy nie znajdą się w repertuarze tych używanych, czy może finalnie znajomy robiący sobie jaja? Nie tak było tym razem, trafiłeś w dziesiątkę - praca.
-Russel? - zapytał głos w słuchawce. -Z tej strony Agent Clove - Należał do Kobiety, znałeś go jednak nie mogłeś zidentyfikować, barwa ta była niska jak na damę, głos ten był zdecydowany i należał do osoby znającej swoją wartość, zawierał jednak nutkę seksownego kobiecego tonu - zachowując przy tym wszystkim jednak ton służbowy i utrzymując oficjalny charakter rozmowy. -Gdzie teraz zamierzasz się wybrać? Twój nadajnik pokazuje Aquacorde, jednak zgaduję, że nie jest to dłuższy przystanek. Proponuję miasto Oreos, na drodze 1F - prowadzącej z Aquacorde do Oreos - znajduje się mały las, a w nim podobno grasuje stado niezbyt bezpiecznych Ruffletów, najlepiej będzie jak je wyłapiesz i prześlesz do nas. Zrozumiałeś? - Agentka mówiła szybko, jednak z nienaganną dykcją, nie miałeś więc problemów ze zrozumieniem i zapamiętaniem tego co Ci przekazała.

[R.]

/Kejkej. To teraz informuję, że dorwałem Noibata w strefie safari, ale to chyba już wiesz :"D Cały skan mam już w kp.

Nie przerywałem kobiecie, gdy ta mówiła. Oh, jak dobrze się składało - będę miał jakieś zajęcie już w drodze do Oreos, a niedość, że spędzę trochę czasu na robocie w oczekiwaniu na dzień pokazów, to jeszcze może i trochę kasy wpadnie. No i skoro niezbyt bezpieczne pokemony grasowały sobie tak przy drodze, to lepiej było je wyłapać, no nie? Ha...! Praca z tymi wszystkimi stworkami często mogła być ryzykowna, ale i tak to lubiłem.
- Jasne. - rzuciłem do telefonu, gdy szybko przetrawiłem wszystkie informacje. - Tylko w co mam je złapać? - dodałem po chwili, zdając sobie sprawę, że tych kilka moich kulek do łapania poków zapewne nie wystarczy. Może przyślą mi jakiś sprzęt albo coś? Nie bardzo widziało mi się kupować pokeballe z własnej kieszeni, zwłaszcza, że pewnie i tak by mi nie wystarczyło na wystarczającą ilość. W końcu zacząłem swą podróż z niezbyt dużą ilością gotówki. Jeśli jednak będę musiał coś wymyślić... no cóż, z całą pewnością to zrobię. Nie chciałem w końcu, by jakaś fucha przeleciała mi koło nosa!

[Vereesa]

Tak tak, widziałem ^^. Jeśli chcesz go w grze to po prostu daj znać, jeśli czegoś nie chcesz w grze to też śmiało mów ;P
____



-Niczym się nie martw. Mam dla Ciebie zestaw Great Balli - naddatek odeślij wraz ze złapanymi pokemonami do biura naszej agencji. Odbierzesz je w każdym centrum pokemon, wystarczy, że na maszynie transferowej wpiszesz kod: 73aM Dr34IV1 - Agent Clove rozłączyła się. Gdy tylko podszedłeś do maszyny transferowej i rozgryzłeś jej system pojawiło się końcu miejsce na kod. Po wpisaniu go otrzymałeś 10 Great Balli, różniły się one od zwyczajnych Great Balli niewielkim grawerunkiem litery T na szczycie poke-łapacza.
Gdy odebrałeś potrzebne rzeczy, zobaczyłeś minę Setha. Nie był to twój uśmiechnięty Shinx, pokemon był delikatnie mówiąc poirytowany. Trochę powarkiwał i szturał Cię, byście w końcu opuścili to miasto, mały miał ochotę na przygodę!

[R.]

/oke, to od razu daję znać! W końcu to jeden z mych ulubionych poków i fajnie byłoby go mieć także w przygodzie x>

Zdążyłem jeszcze tylko wydać z siebie coś w stylu potakującego pomruku, zanim Agent Clove się rozłączyła. Okej, więc to chyba już wszystko...! A przynajmniej tutaj.
Po odebraniu Great Balli, spojrzałem na Setha, uśmiechając się dość, hm... przepraszająco?
- No już, już, idziemy. Szykuje się robota, pewnie będziesz musiał wgryźć się w jakieś ptactwo. Cieszysz się? - rzuciłem do pokemona dość wesoło, a po skinięciu na niego głową wyszedłem z budynku. Zaraz po jego opuszczeniu wypuściłem pozostałe pokemony - jakoś tak nie przepadałem za zbyt długim trzymaniem ich w tych kulach.
- No dobra, integrujcie się. Trzymajcie się tylko blisko mnie. - mruknąłem z jakże szerokim wyszczerzem. Inferno w końcu musiał poznać towarzyszy, no nie? Miałem tylko nadzieję, że stworki przypadną sobie wzajemnie do gustu...!
W każdym razie, zaraz po zerknięciu jeszcze raz na mapę w swym pokedexie, ruszyłem do miejsca docelowego.