Jasper od razu pośpieszył z wytłumaczeniem, kiedy zauważył, że nie wiesz, o czym mówi.
- Oh, czyli sekretarka ci o nich nie wspomniała? Dziwne. W każdym razie są dwa rodzaje ćwiczeń. Pierwsze są jedną z lekcji i podlegają ocenie, więc jak możesz się domyślić, są obowiązkowe. Drugie są natomiast dobrowolne i może się na nie zapisać, kto chce. Nie są one częścią naszych zajęć, są to raczej takie zajęcia pozaplanowe. Podobno para, która zrobi największe postępy zasłuży na jakąś nagrodę, ale nie jestem pewien, czy to prawda - oznajmił długowłosy, robiąc przerwę po to, aby sięgnąć do kojca po swojego pokemona i następnie schować go w pokeballu.
- Nagroda czy nie, jest to dobry sposób na podniesienie swoich i podopiecznych umiejętności. Z tego co się orientuję, to na pierwszym roku nie ma za dużo ćwiczeń i jest większy nacisk na teorię niż praktykę - wtrącił się Christopher, "puszczając" ci dokładnie takie samo oczko jak przed opuszczeniem twojego pokoju.
- Zaczynam mieć wrażenie, że cały personel coś do mnie ma... - Powiedziałam naburmuszona. Nie dość, że recepcjonistka wysłała mnie do złego skrzydła to jeszcze ta jędza z sekretariatu "zapomniała" wspomnieć o dodatkowych zajęciach. Westchnęłam cicho.
- Brzmi świetnie. - Przyznałam, mimo wszystko z uśmiechem. - Pewnie się na nie zapiszemy, nie? - Zapytałam Cubonka, którego trzymałam na rękach. Prawdę mówiąc jest ze mnie okropny leń, ale jeśli on wykaże entuzjazm to nie będę mogła mu tego odmówić. Najwyżej się wypiszę.
Ten Chris jest uroczy. Też bym mu puściła oczko, gdybym nie wyglądała przy tym, jakbym miała paraliż twarzy. Muszę poćwiczyć przed lustrem, o.
Na twoje pierwsze słowa chłopaki zareagowali śmiechem. Widocznie nie mieli takich przeżyć z tymi osobami, więc było im do śmiechu. Plusem jednak było to, że nie cały personel się na ciebie uwziął, w końcu dostałaś smaczne jedzenie bez żadnych niespodzianek w środku. Kucharki były praktycznie aniołami w porównaniu do sekretarki czy recepcjonistki.
Cubonek na twoje pytanie zareagował równie entuzjastycznie, co wcześniej, gdy biegłaś po schodach. Widocznie maluch chciał się sprawdzić z innymi pokemonami w ćwiczeniach, a dzisiaj dzięki okładaniu obcego stworka nabrał jeszcze większych chęci do wyżycia się na kimś.
W drodze powrotnej rozmawialiście jeszcze o mniej istotnych sprawach, aż w końcu przyszedł czas na rozdzielenie się. Christopher odprowadził cię na właściwe piętro, martwiąc się pewnie o to, abyś znowu nie zabłądziła. Nie odprowadził cię jednak pod same drzwi; pożegnał się na schodach, życząc dobrej nocy i dużymi susami zbiegł na sam dół, kierując się w stronę swojego skrzydła. Ty zaś ruszyłaś do swoich drzwi, jednak niespodzianka, były one otwarte, a przecież pamiętałaś, że przekręcałaś je na klucz. Zajrzałaś do środka przez uchylone drzwi i zauważyłaś dwie rzeczy: kilka walizek rozwalonych po całym pokoju i blondynkę (klik), która siedziała na łóżku i widocznie była zbyt pochłonięta przeglądaniem jakiegoś magazynu, aby zwrócić na ciebie uwagę. Zaraz, sprostowanie: siedziała na TWOIM łóżku i całkowicie olewała to, że weszłaś do pokoju.
Rany... Było mi go naprawdę szkoda. Nie dość, że do siebie miał wysoko, to jeszcze mnie odprowadzał. Nie było przecież ze mną tak źle. Trafiłabym, serio. I pewnie bym mu o tym powiedziała, ale... A niech jeszcze sobie przy mnie pobędzie.
Kolejny zong tego dnia: drzwi do pokoju były otwarte. Albo ktoś mi się włamał, albo... Przyjechała moja współlokatorka! Biorąc pod uwagę, gdzie ją zastałam... Byłabym bardziej szczęśliwa z pierwszego wariantu.
Widocznie jednak laseczka słabo ogarnia, bo nie zauważyła nawet, że weszłam do pokoju. Uśmiechnęłam się delikatnie na znak naszej kwitnącej od pierwszego spotkania przyjaźni i podeszłam do niej. Spokojnie... Wytłumaczę jej tylko i sprawa będzie wyjaśniona.
- No cześć. Cieszę się, że będziemy razem mieszkać. Przyszłam tu wcześniej od Ciebie i jak widzisz zajęłam już tą cześć pokoju. Tobie przypada przeciwna ściana. - Zaakcentowałam, bo widocznie umknął jej ten drobny szczegół i czyjeś rzeczy porozrzucane na łóżku i szafkach. No nic, przecież każdemu się zdarza, nie?
Twoja nowa przyjaciółka zdawała się w ogóle nie słuchać, co do niej mówisz. Dalej przeglądała ten swój modowy magazyn z głową spuszczoną w dół. Normalnie jak grochem o ścianę. A może ona jest głucha, skoro nie słyszała, jak weszłaś i do niej mówiłaś? A nie... jednak nie. Po chwili krępującej ciszy podniosła w końcu swoją blond głowę, aby spiorunować cię spojrzeniem.
- Trudno było nie zauważyć tych wszystkich śmieci porozrzucanych po pokoju. I zajrzałam do szafy, masz okropny gust. W życiu nie pokazałabym się w takich ciuchach - cóż, przynajmniej była szczera, prawda? Mówiła to wszystko z odrobiną wyższości w głosie, jakbyś miała okazję rozmawiać z jakąś królową Kalos, czy inną primabaleriną. Trudny typ. - Maleńka, nie wydaję mi się. Nie mogę spać na tamtym łóżku, ponieważ jest tam słabsze oświetlenie niż tutaj. To jak, przeniesiesz się sama, czy może ci pomóc? - zapytała, tym razem zbyt przesłodzonym głosem, wyszczerzając się do ciebie sztucznie. Cubone chyba zwietrzył, że ta laska to same kłopoty, więc powiedział coś po swojemu i zamachał groźnie kością w stronę blondynki. To chyba miała być jakaś groźba.
- Fuuuuj, zabierz mi z oczu tego paszczura - skomentowała zachowanie Cubonka, teatralnie zakrywając usta wewnętrzną częścią dłoni. Chyba nie spodobał jej się twój mały przyjaciel.
Kiedy słuchałam tego, co ma do powiedzenia, mimowolnie podniosłam jedną brew ku górze. Skąd... Ona się urwała? Tylko otworzyła gębę, a już mam ochotę potraktować ją taśmą. Jej mozg przeprowadzał wyjątkowo długą analizę w sprawie tego, czy ktoś do niej podszedł. Mam wrażenie, że jak ją strzelę w pysk to zacznie wyć z bólu dopiero za jakieś pięć minut. I wszystko skazywało na to, że jeszcze trochę i się o tym przekonamy. Wszystko bowiem skwitowała czymś, co było jej największym błędem. Jak... Mogła obrazić mojego Cubonka? Definitywnie nie będę umiała żyć z tą laską w zgodzie.
- Słuchaj... Jestem w stanie zrozumieć, że Twoja blond czaszka wolniej przetwarza informacje, więc powtórzę. To... Jest moja strona, ponieważ zajęłam ją wcześniej. - Uśmiech całkowicie znikł z mojej twarzy, nie mogłam ukryć irytacji. Nachyliłam się nad nią. - Jeśli chcesz spać na świetle to mogę Cię zaraz wystawić za okno.
Kiedy zaczęłaś mówić do niej poważniejszym tonem, bez zbędnych uśmiechów, ta również je sobie oszczędziła i wstała, aby zrównać się z tobą wzrokiem. No, prawie jej się to udało, bo okazało się, że była od ciebie wyższa o jakieś 6-9 centymetrów. Nałożyła ręce na piersi i słuchała tego, co masz jej do powiedzenia.
- W takim razie ty masz problem z rozumowaniem prostych słów, gdyż mówiłam ci już, że teraz jest to MOJE łóżko. Mam to przeliterować, czy tym razem sobie poradzisz z przyjęciem tej wiadomości do swojej pięknej główki? - zapytała, na końcu znowu używając tego przesłodzonego do porzygu tonu. Czy to nie zaczyna się robić irytujące? Co do swojej groźby, to nie musiałaś się pochylać w stronę blondynki, lecz podnieść głowę lekko do góry, co straciło na pożądanym przez ciebie efekcie. Może skrócisz jej nogi, aby nie patrzyła na ciebie z góry? - Malutka, jeśli naprawdę zamierzasz mi grozić, to wysil się na coś bardzie... Zabierz to coś z MOJEGO łóżka! - dziewczyna zamierzała cię zrównać z ziemią jakąś ripostą godną blondynek, ale nie było jej dane dokończyć przez Cubone, który zeskoczył z twoich rąk prosto na łóżko. Maluch pochylił się w jej stronę i groźnie zawarczał, bijąc końcówką kości po swojej dłoni (taki gest, jaki wykonują nauczycielki z linijką, kiedy uczeń coś zbroił, nwm czy ogarniasz o co mi chodzi ;-;), czym spowodował przerażenie u nastolatki. Wystraszyła się na tyle, że aż odskoczyła do tyłu, potrącając twoje ramię.
No i jeszcze jest wyższa! Te dodatkowe centymetry stwórca powinien jej przeznaczyć na objętość mózgu, a nie wzrost. Niech mnie ktoś trzyma, bo zaraz rozsmaruje jej twarz na ścianie. Będę miała oryginalne malunki, o których mówił mi Chris. To jest podobno dozwolone.
Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Cubone doskonale wiedział, gdzie jest jej miejsce, a ja... Musiałam jej to jeszcze dobitnie przetłumaczyć na język, który z pewnością zrozumie. Już chciałam coś powiedzieć, kiedy wjechała we mnie tym grubym cielskiem. No tego juz za wiele! Złapałam ją za bluzkę pod szyją i pociągnęłam gwałtownie w dół, żeby zrównała się ze mną wzrokiem. Postarać, hm?
- Zrobię co mogę. - Powiedziałam z zaczepnym uśmiechem i zerknęłam na Cubonka. - Masz ostatnią szansę, żeby go przeprosić.
Co jak co, ale jej cielska nie można było nazwać grubym. Mogłaś się z tym nie zgadzać, ale miała wręcz idealną figurę. W domu pewnie cały czas siedziała na chomikowej diecie i jadła wszystko, co zielone. Kiedy złapałaś ją za ciuchy i porządnie nią potrząsnęłaś, ta w pierwszej chwili nie wiedziała, co się tak właściwie dzieje. Źrenice rozszerzyły się jej ze zdziwienia, kiedy zrozumiała, że odważyłaś się na taki krok. W porę się jednak ogarnęła i zanim cokolwiek jej zrobiłaś, odepchnęła cię od siebie obiema rękami z całej siły tak, że wylądowałaś na łóżku.
- Twoje niedoczekanie! - dostałaś w odpowiedzi od mocno zbulwersowanej blondynki. Chyba ona też przestała się cackać. Gdy była zajęta poprawianiem na sobie bluzki, którą jej pogniotłaś, Cubone szybko zeskoczył na podłogę i uderzył ją w nogę swoją kością z okrzykiem wojennym "Cuuuuuuubone!". Ta zdezorientowana nie poczuła na początku bólu. Pewnie mózg blondynki potrzebował czasu na przetrawienie tego, co się stało, tak jak przypuszczałaś. Dopiero po chwili złapała za swoją błękitną torebkę i magazyn leżące na łóżku i odskoczyła jak poparzona od pokemona.
- Zobaczysz, zamkną gdzieś tego dzikusa! - wyrzuciła, kulejąc na prawą nogę. Nie mogłaś jednak stwierdzić, czy naprawdę ją bolała, czy była tak dobrą aktorką. Syknęła, kiedy rzuciła magazyn na drugie łóżko i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. Chyba odzyskałaś swoje łóżko.
Było grube, szanowny mistrzu gry. Ta laska nie dość, że była gruba to jeszcze głupia! Moje niedoczekanie?
Skąd ta dziewczyna się w ogole urwała? Pierwszy raz miałam do czynienia z człowiekiem, który miał bardziej wypchany stanik skarpetkami, niż mózg szarymi komórkami. Nie dość, że postanowiła przeprowadzić się na moje łóżko, to jeszcze miała coś do mojego stylu ubierania, zwyzywała mi Cubonka, odmówiła za to przeprosin i jeszcze... Mnie popchnęła. To wszystko przy pierwszym spotkaniu! Co jak co, ale niech tylko dowiem się jak jej na imię, a wyląduje w Death Note z dopiskiem jakieś fantazyjnej śmierci. Z resztą... Nie mogła być w żadnym razie zaskoczona tym, co miałam zamiar teraz zrobić. Już poderwałam się z miejsca i... Na zamiarach się skończyło, bo robotę dokończył nie kto inny, jak Cubone. Zaśmiałam się delikatnie, widząc jej oburzenie. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby jej wydłubał oczy tą kością.
Westchnęłam, kiedy już zostaliśmy sami w pokoju.
- Jaki z Ciebie mały predator. No nie spodziewałam się. - Pogłaskałam go. - Ale nie rób tak więcej. - Nie chciałam go skarcić, ale... - Nie chcę, żebyś miał kłopoty. Po prostu zostaw to mi. Wyrwę jej te blond kłaki, jeśli znowu będzie sapać.
Wyjaśniłam i... Schowałam go do Pokeballa. Dziś koniec wrażeń dla Pokemonów. Ja jednak byłam tak zdenerwowana, że nie wysiedziałabym w pustym pokoju, dlatego zdecydowałam się na spacer.
Cubone z uśmiechem zniknął w czerwonej poświacie prosto w ballu. Widocznie był zadowolony z tego, co zrobił i nawet twoje upomnienie nie ściągnęło uśmiechu z jego pyszczka. Teraz możesz być przynajmniej pewna, że troszczy się o ciebie tak, jak o swoją kość, albo nawet bardziej!
Byłaś taka nabuzowana po starciu z blondynką, że nie mogłaś usiedzieć spokojnie na miejscu. Spacer powinien ci dobrze zrobić, ale była też możliwość, że spotkasz na swojej drodze swoją kochaną współlokatorkę i będziecie miały przed sobą kolejną rundę. Tym razem w surowych warunkach, bo bez amortyzatorów w postaci łóżek czy mięciutkich dywanów. Tylko twardy chodnik, ostre krzaki i latarnia, która świeciła ci nad głową.
I proszę, jak na zawołanie. Laska stała z jakimiś dwoma dziewczynami pod stołówką i żywo o czymś z nimi dyskutowała. Mogłaś się domyślić, że wyżalała im się na swoją lokatorkę (czyt. ciebie), a te tylko jej przytakiwały, jak takie śmieszne ozdobne pieski w samochodzie. Miałaś do wyboru iść dalej i nie zwracać na nie uwagi, albo zawrócić, zanim nie będzie za późno. A nie, zaraz... chyba cię zauważyły, bo odwróciły się wszystkie w twoją stronę. Uciekasz? Idziesz dalej? Spuszczasz im wszystkim ciężki łomot? A może coś innego?
Gorzej być nie mogło. Wyszłam zaczerpnąć świeżego powietrza, odstresować się po sytuacji, która miała przed chwilą miejsce, przygotować się psychicznie na ignorowanie tej jędzy do końca nauki w akademii i tym podobne. Naprawdę ostatnią rzeczą, którą chciałaby zobaczyć teraz moje piękne oczy, były jej blond kłaki. I teraz pytanie za sto punktów: Co ujrzałam za rogiem? Los chyba naprawdę lubi płatać mi filge. Drogi Arceusie, dlaczego wystawiasz moją cierpliwość na próbę?
Naprawdę miałam ochotę się na nią rzucić, ale... Nie, nie, nie! Jestem cywilizowanym człowiekiem. Poza tym zdaję sobie sprawę, że trzy to więcej, niż jedna. Nawet, jeśli te szczeniaki umiałyby tylko gryźć po kostkach to i tak by bolało.
Niemalże warknęłam, kiedy wymieniłam z nią spojrzenia i... Odwróciłam się na pięcie. Idę stąd. Wystarczyło jednak jedno słowo, jedna najmniejsza zaczepka, a polałaby się tu krew.
O tak, krew mogłaby się polać. Ale czy warto dla takich pustych blondynek tracić miejsce w tak fajnej akademii? Jeszcze tylu przystojnych chłopców musi się tutaj kręcić... A ilu jeszcze dotrze jutro!
Postanowiłaś wykazać się anielską dobrocią i olać kompletnie trzy laski, które chyba się z ciebie naśmiewały. Kiedy odwróciłaś się do nich, aby upewnić się, z czego tak rżą, spostrzegłaś, że te znalazły się błyskawicznie obok ciebie z diabelskimi uśmieszkami. No co poradzisz, skoro nie pozwolą ci nawet być tą mądrzejszą i zostawić je w spokoju? Tak właściwie to chciałaś podjąć ostateczną próbę oddalenia się od nich, ale trzy harpie otoczyły cię tak, że nie miałaś jak uciec. Dopiero teraz mogłaś przyjrzeć się uważniej jej koleżankom (1)(2). Obydwie miały tak sukowaty wyraz twarzy jak ich blondwłosa koleżanka. Z tym się chyba trzeba urodzić, bo innego wytłumaczenia na to nie ma.
- Gdzie się wybierasz, maleńka? Właśnie rozmawiałyśmy o tobie i twojej małej maszkarze. Może z nami na chwilę zostaniesz? Zdaje mi się, że nie było nam dane dokończyć tego, co zaczęłyśmy - zaczęła pogardliwym tonem twoja współlokatorka, na co jej przydupasy zachichotały z nie wiadomo czego. Blondynka wystąpiła do przodu i stanęła bliżej ciebie, patrząc na ciebie z wyższością.
Wiedziałam, że sobie nie odpuści... Chciałam sobie spokojnie odejść, wymazać z horyzontu jej brzydki ryjek (przynajmniej do ostatecznej chwili, kiedy nie wrócimy na noc do pokoju), a ona i jej pieski zagradzają mi drogę. No i cały misterny plan na nic. Jak to leciało? "Arceusie. Daj mi proszę cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to je wszystkie pozabijam..."
Skrzywiłam się, kiedy otworzyła usta. Chciała dokończyć sprawę? Szybka analiza - jakie plusy i minusy wszczynania bójek jeszcze przed rozpoczęciem semestru? Westchnęłam. Z jednej strony chciałam ją przerobić na kompot, a z drugiej strony...
- Wolę jednak siedzieć gdzieś, gdzie stężenie głupoty w powietrzu jest nieco mniejsze... - Zerkałam to na jedną, to na drugą. - Chętnie bym to dokończyła, ale nie chcę kłopotów, a przynajmniej z Twojego powodu. Nie jesteś tego warta. - Stwierdziła właśnie ta moja druga strona. Niemniej jeśli zacznie się coś dziać - będę się bronić.
Arceus jak na złość nie chciał zesłać ci ani siły, ani cierpliwości, ani żadnych innych łask. Widocznie myślał jak facet i miał na tyle pomyślunku, aby wiedzieć, żeby nie mieszać się w babskie sprawy. Pewnie nawet bóg nie chciał poznać gniewu którejś z rozgniewanych, obecnych tutaj kobiet, włącznie z tobą.
- Myślę, że nie pomagają ci takie żarciki - oznajmiła blondynka, spuszczając z tonu, jakby ktoś spuścił z niej całe powietrze. - Chyba to dlatego, że twojego malutkiego obrońcy nie ma w pobliżu - powiedziała, spoglądając ci za ramię na dziewczę w kucyku. Ta doskoczyła do ciebie od tyłu i szybko złapała za pasek, na którym miałaś zaczepiony jeden pokeball. Zgrabnie odczepiła go i równie szybko, co się przy tobie pojawiła, odskoczyła do tyłu ze zdobyczą. Jak ona śmiała zabrać ball należący do Cubonka?! Byłaś teraz bezbronna, przynajmniej czysto teoretycznie. Nadal miałaś nadzieję, że Arceus ci pomoże i skopiesz miednice tym sukom, wszystkim w tym samym czasie. Pewnie pobiłabyś tym kilka światowych rekordów.
- Świetnie, Caren. Skoro pozbyłyśmy się tego brzydala, możemy przejść do konkretniejszych rzeczy - znowu głos zabrała blondynka, palcem wskazującym popychając twoje ramię do tyłu. Chyba domyślałaś się, do czego zmierza. Dziewczyny z tyłu zaczęły chichotać, rzucając sobie ballem Cubonka niczym jakąś piłką plażową.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.