Cieszę się, że nie spowalniłam swoją ciążą oraz porodem Hakurena i Darka. Sądziłam, że może wolą wrócić do swojej sali, by tam dalej pracować, ale jeśli wolą cieplejsze miejsca, to dobrze. Miło będzie nadal przebywać w takim licznym towarzystwie. Dzieciaki będą miały nowych wujaszków. Hehe. Oczy mi się zaświeciły na tekst o ślubie. W Humilau? Przy takiej pięknej pogodzie, jak teraz? Jestem za. Uśmiechnęłam się z radością do Saitou. - Z tobą mogłabym brać ślub wszędzie, nawet w ciemnej jaskini. - Odparłam. - To miasteczko będzie najlepsze na tą okazje. Tylko trzeba wszystko zorganizować. Świadków znaleźć... Co byś powiedział, aby właśnie Hakurena i Darka nimi mianować? A N byłby ojcem chrzestnym naszych maleństw.
- Nie mam nic przeciwko chłopakom - dodał Saitou. Nie mieliście wprawdzie matki chrzestnej, ale kto wie, może po drodze ktoś się nadarzy? W końcu musicie poczynić pewnie przygotowania. - Jak sądzisz, czy lepiej byłoby mieć skromny ślub w gronie najbliższych, czy może chcemy wyprawić huczne weselisko? Stawiam na to, że Ghetsis żadnego ze swoich lewych kont bankowych nie miał na własne nazwisko, a korzystał pewnie z Twojego, N'a, mojego i kilku innych bliższych służących, lokajów, może też tej pokojówki która bywała w jego pokoju i wychodziła oblepiona jakimś dziwnym, zielonym mchem...
Tak, Saitou właśnie zaczynał planować Wasze wesele i obliczać niezbędne finanse. Co Ty byś bez niego zrobiła? Hitsu przysunął się bliżej Ciebie i przytulił, za to Hana zaczęła podskakiwać na ramionach ojca.
Przytuliłam do siebie Hitsu. Jaki on uroczy. Przypomina mi szczeniaczka. Taki cichy i spokojny. A Hana to jego przeciwieństwo. Mam nadzieję, że nie będą się ze sobą stale kłócić jak podrosną. A co do ślubu, jego formy...
- Wiesz. Najlepiej by było zrobić skromne wesele, w takim gronie, jakim teraz jesteśmy. Ty, ja, dzieciaki, N i jego dziewczyna oraz Hakuren z Darkiem. Yhm. I może jeszcze Brycen. W podzięce za pomoc z Kyuremem. Ojciec raczej sie nie pojawi zważywszy na to, gdzie siedzi. Chyba, że ty chcesz jeszcze kogoś zaprosić? Na przykład znajomych ze starego domu. O. - Tak. Chodziło mi o dom dziecka, w którym Saitou się wcześniej wychowywał. Może miał tam jakiego bliskiego przyjaciela. A może coś wie o swojej rodzinie? Nigdy nie mówił o swych rodzicach.
- Myślę, że moglibyśmy zaprosić także Draydena i Iris, oni również dość mocno nam pomogli - zwrócił uwagę Saitou. - A co do znajomych... Nie, nie, nie mam nikogo, z kim utrzymywałbym stały kontakt. Większość znajomych pewnie nawet o mnie nie pamięta, a część na pewno ma do mnie żal, że nie zrobiłem niczego, żeby im pomóc, chociaż sam niezbyt mogłem. - głos kamerdynera nieco się zmienił, jakby wesołością próbował ukryć to, że jest mu jednak nieco przykro. - Sądzę, że to byliby już wszyscy. Przynajmniej z mojej strony.
Przytaknęłam na słowa Saitou o zaproszeniu smoczego lidera i tego samego typu trenerki. To prawda, że nam pomogli z Kyuremem. Trzeba też im to wynagrodzić, jak Brycen'owi. Słuchając dalszych wywodów mego ukochanego zastanawiałam się nad tym, czy niedałoby sie odnaleźć prawdziwej rodziny Saitou. Uśmiechnęłam się ciepło. Było mi żal kamerdynera. Rozumiem, że nie chcę wprowadzić złej atmosfery, ale niech sie nie zmusza do okazywania radości.
- No to liste gości i typ ślubu mamy zaplanowane. Jeszcze miejsce... Na plaży? Potem najwyżej sie przeniesiemy do restauracji, bo pewnie dzieciaki będą głodne. - Rzekłam zmieniając nieco temat, żeby Saitou nie myślał już o starym życiu w domu dziecka.
Saitou przytaknął. Zdawał się zapomnieć już o tym, że w ogóle wspominaliście o domu dziecka i zupełnie pogrążył się w rozmyślaniach na temat Waszego ślubu. W myślach dobierał już kwiaty i kolory, rozkojarzając się na chwilę i niezbyt słuchając tego, co masz do powiedzenia. Było widać, że jest niesłychanie przejęty. Hana za to wyciągnęła łapki w Twoją stronę, przekrzywiła łepek i zamrugała oczami.
- Mama? - zapytała, uśmiechając się do Ciebie rozbrajająco. Hitsu poprawił się nieco, patrząc na siostrę jakby nieco oburzony, że śmie zakłócać spokój i przeszkadzać dorosłym w trakcie rozmowy.
Ojeju. Ojeju! Moje dziecko przemówiło! Wypowiedziało swe pierwsze słowa! Aż się wzruszyłam i wyciągnęłam dłonie, by przyciągnąć do siebie córkę. Miałam ochotę przytulić ich obojga. Jednak... Czułam, że po ślubie moje życie, a raczej nasze będzie dosyć szare. Wychowywanie dzieci, zajmowanie się domem. Wątpie, bym mogła dalej być trenerką... A tyle jeszcze chciałam zrobić... Nie. Nie mogę się dołować takimi myślami. Lepiej pomyśle wraz z Saitou nad ślubem.
Nie miałaś się czym martwić. Saitou zajął się organizacją bardzo dobrze, dbając o to, żeby wszystko było zgodne z Twoim gustem. Ty zajęłaś się w tym czasie dziećmi, które przez te kilka, kilkanaście nocy urosły do wieku mniej więcej trzech lat i zaczynały już konkretnie gadać. Zanim się obejrzałaś, nadszedł dzień ślubu... Krzesełka rozstawione przy plaży, zachodzące słońce, welon, Saitou wbity w garniak i te sprawy... Podniosła atmosfera, marsz weselny i goście, którzy na każdym kroku powtarzali Ci, jakie to będzie piękne zajście. Tylko Dark zostawał w tyle jakiś taki... smutny?
No tak. Taki byłby układ na kolejne parenaście lat. Saitou praca, a ja dom i dzieci. Wychowanie ich byłoby najważniejsze. Nie miałabym najmniejszych szans, by samej się wyszkolić. Cholera. Powinnam się cieszyć, a a zamiast tego myśle o pierdołach. Powinnam się z tym pogodzić. Do tego stres mnie zżera z tym ślubem... Niby zawsze chciałam być z Saitou. Kocham go, ale z tym wszystkim wiąże się wielka odpowiedzialność. Chyba mnie to przerasta. Nie miałam jeszcze okazji, by się wyszaleć. Spojrzałam na Darka. Co z nim? Też się tym przejmuje jak ja? Raczej nie ma czym się tutaj zamartwiać.
Czas na podejmowanie decyzji szybko Ci się jednak kurczył. Zanim się obejrzałaś, pierwsze nuty marszu weselnego rozbrzmiały w okolicy, a Ty szłaś piaszczystą ścieżynką prosto na prowizoryczny, ale bardzo ładny ołtarz, przy którym stał już Twój wybranek. Braciszek N doprowadził Cię do samych schodków prowadzących do kapłana, który udzieli Wam błogosławieństwa. Pierwsze chwile formułki wypowiadanej przez księdza minęły błyskawicznie... Wspominał o woli Arceusa, wsparciu i miłości... A potem przeszedł do Waszej przysięgi. Saitou cały ten czas miał oczy wpatrzone w Ciebie.
- Czy bierzesz sobie tę oto Yukino Harmonię za żonę, ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, wsparcie w dobrych i złych chwilach, w biedzie i bogactwie, chorobie i zdrowiu, póki śmierć Was nie rozłączy?
- Tak. - Saitou uśmiechnął się do Ciebie.
- Czy bierzesz sobie tego oto Saitou Hajime za męża, ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, wsparcie w dobrych i złych chwilach, w biedzie i bogactwie, chorobie i zdrowiu, póki śmierć Was nie rozłączy?
... jaka jest Twoja odpowiedź?
Ta. Niby wszystko dobrze i pięknie, ale... Właśnie. Czemu ja się zastanawiam ciągle nad tym całym ślubem? Czy mam powody do zmartwień? Muszę zrobię zrobić teraz w głowie listę argumentów za i przeciw. Może i jest za późno, ale nadal mam możliwość, aby... Nie. Jeszcze nie pora na uciekanie. Muszę być pewna swej decyzji. Ciąża, dzieci, ślub. To wszystko za szybko się dzieje. Czuje, jakby ten ślub był głównie z powodu tego, że urodziłam bliźniaki. Do tego. Mam dopiero 18 lat. Serio. Może i jestem dorosła fizycznie, ale nadal mam duszę nastoletniej dziewczynki. Może nie powinnam jeszcze bawić się w dorosłość? Zostanie teraz żoną Saitou spowoduje, że stanę się automatycznie kurą domową z wiejską chustą na głowie. Będę mężowy codziennie grochówkę gotować, przewijać pieluchy i sprzątać. Nie jestem tego typu dziewczyną. To ja wolę pracować na utrzymanie rodziny. Chociaż... Wolałabym tak ogólnie zdobywać kase z własnej woli, tak dla swojej satysfakcji. Szlag. Jestem egoistką. I ja mam być dobrą matką? I żoną? Kiedy miałam problem z Kyuremem. Do tego nie potrafiłam osiągnąć swych celów... Musze najpierw zrobić to, co chcę, potem bawić się w rodzinę... Czuje, że to wszystko jest takie sztuczne. Jakbym była w śnie. Tak długo latałam za Saitou i nagle odwzajemnił moje uczucia tak z dnia na dzień? Aż mi się wierzyć nie chcę, że tu stoje i się w niego wgapiam. Kocham go, jednak nie jestem gotowa na to wszystko. Przerasta mnie ta cała sytuacja. Czuje presje z każdej strony...
- Przepraszam Sai-chan - Rzekłam ze smutkiem, a razem spokojem. Oderwałam kawałek sukni przy biodrze, by sięgnąć po jeden z pokeballi. Inaczej. Zerwałam dół sukni, by ukazać swe nogi, do których miałam dopięte paski z kulami. Tak. Przypięłam sobie z pokeballami. Specjalnie. Nie, żebym miała wszystko zaplanowane od samego początku... Wypuściłam z balla Charizarda, po czym zwinnie na niego wskoczyłam. Łatwiej było mi się poruszać bez zbędnego dołu sukni ślubnej. Już nie spojrzałam na swego ukochanego, czy dzieci. Po prostu kazałam Charizardowi odlecieć w morze, wprost przed siebie. Żeby szybciej zniknąć rzekłam smokowi, by użył Aerial Ace. Zamierzałam na początek dostać się do Johto, gdzie chciałam przejść mały remanent wyglądu. Tak, żeby nikt mnie nie poznał...
Cóż no. Wizja ślubu Saitou na zawsze pozostanie wyryta w jego pamięci jako panna młoda uciekająca z gołym dupskiem na pokemonie. Charizard z kolei nie miał najmniejszego problemu z wiezieniem Cię na swoich plecach bez względu na obecny stan Twojej garderoby. Słyszałaś tylko zduszone okrzyki zdziwienia Twoich gości, a już po chwili towarzyszył Wam tylko szum morza, przez które leciałaś w kierunku innego, odległego regionu.
Wylądowałaś w mieście Ecruteak w Johto. To przyjemne, ciche i spokojne miasto, którego mieszkańcy żyją w hermetycznej społeczności. Mogłaś zaszyć się tutaj na dłużej, a także odświeżyć nieco swój wygląd...
Podziękowałam Akai'owi za pomoc w ucieczce, po czym go schowałam i ruszyłam uliczkami miasteczka. Yhm. Na początek przydałoby się przebrać. Nie będę wiecznie chodzić w samych majtkach. Dlatego też na początek pobiegłam do sklepu z odzieżą. Spodenki, kurtka z długimi rękawami, bo zima się niedługo zacznie, czarny top, czapka na kocie uszy, żebym się tak nie wyróżniała... Do tego podkolanówki ciemne i trampki. Potem włosy. To one najbardziej mnie charakteryzują. Po znalezieniu salonu fryzjerskiego poprosiłam kobietę, czy tam faceta, niezależnie od tego, kto tam był o przefarbowanie mych włosów na fioletowy, jasny kolor. Kolejna rzecz po tej... Zmiana imienia i nazwiska. Yukino Harmonia Gropius Hajime już nie istnieje. Teraz jestem Kanade Heiwajima. Trenerka w stanie spoczynku. Znajdę robotę u jakiegoś profesora. Yhm. Oak byłby dobry, on często przyjmuje uczniów pod swe skrzydła. Będąc z nich dużo bym się dowiedziała. Teraz pytanie jak się dostać do kolejnego regionu. Nie mogę znowu użyć Charizarda. Statek. O. Bym musiała iść do Olivine, a stamtąd przepłynąć do do jakiegoś portowego miasteczka w Kanto, stamtąd dojdę spokojnie do Pallet Town, w którym urzęduje Oak. Dobra. To wszystko mam już zaplanowane. Jednak. Najpierw to pójdę się przespać, jestem zmęczona tą całą ucieczką. Udałam się więc do pobliskiego Centrum Pokemon i tam zajęłam jeden z pokoi pod nowe wcielenie.
Jak postanowiłaś, tak zrobiłaś. Nowa garderoba oraz zmiana wyglądu kosztowały Cię niecały tysiąc. Po podliczeniu wszystkich kosztów wyszło dokładnie 977$. Mogłaś się teraz cieszyć nowym wyglądem - fryzurą, kolorem włosów i nieco odmienionym stylem ubioru. Z daleka nie poznałby Cię pewnie ani braciszek N, ani nawet Saitou, nie mówiąc już o osobach, które nie były Ci aż tak bliskie. W spokojnym Ecruteak nie było nikogo, dla kogo taka chęć zmiany byłaby zaskakująca - ot, dziewczyna postanowiła zmienić nieco swój image. W Centrum przespałaś się za darmo, a Akai wrócił pod okiem pielęgniarki do pełni sił po wyczerpującej podróży. Obudziłaś się wyspana i wypoczęta, gotowa do dalszej drogi. Tylko co zrobisz i gdzie się skierujesz?
Ta, jak wczoraj myślałam, tak zrobię. Przystanek Kanto, Pallet Twon. Dom profesora Oaka, który szuka nowych uczniów do swoich badań. Mam potrzebną wiedzę, by kimś takim się stać. Dzięki temu zyskam dom, pieniądze oraz robotę, dzięki której nie będę się nudzić. Wyprawianie młodych trenerów z starterami w świat. Przygotowując potrzebne rzeczy, czyli paszporty, legitymacje i tego typu karty, żeby przepłynąć statkim do Kanto, poczułam, że... Łzy mi lecą. Najzwyczajniej w świeci po prostu się rozpłakałam. Zostawiłam dzieci. Saitou. Stchórzyłam. Nawet nie pomyślałam o ich uczuciach! Jak mogłam to zrobić! Schrzaniłam wszystko. Cholera. Ale. Już tego nie cofnę. Muszę się pogodzić z rzeczywistością, którą sama sobie stworzyłam. Otarłam łzy i wyszłam z Centrum Pokemon. Skierowałam się do miasteczka Olivine, gdzie mieści się port.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.