Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )


Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Gwen Brown
2015-06-21, 17:03
Schodami w górę, schodami w dół
Autor Wiadomość
Zeit 
Der apokalyptischer Reiter

Starter: Purrloin
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 31
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 186
Wysłany: 2014-09-29, 21:01   

Wypuszczenie kurczątka, żeby biegało sobie samopas po wielkim lesie, raczej nie było najmądrzejszym pomysłem. Malec niby przez większość czasu znajdował się jeśli nie w zasięgu twojego wzroku, to słuchu już na pewno, ale co jakiś czas znikał na moment gdzieś wśród zarośli, aby zaraz wyskoczyć z nich jak oparzony i schować się za nieco spłoszoną jego zachowaniem Jeanne. Twoja druga podopieczna była za to spokojna i przez cały czas grzecznie siedziała obok ciebie, odgryzając po kawałeczku ze swojego jabłka.
Spokój nie trwał długo. Kręcący się po leśnej dróżce Colt znów zniknął między krzakami, ale nie pobył wśród nich nawet dwóch sekund, bo praktycznie od razu wyskoczył stamtąd spanikowany. Tym razem jednak nie schował się za swoją Poké-koleżanką, tylko wskoczył ci na kolana i ukrył łeb za połą kurtki. Okazało się jednak, że tak naprawdę nie miał się czego bać – po krótkiej chwili, z głową przy samej ziemi, jakby próbował wypatrzeć tam zaginionego kurczaczka, z zarośli wyłonił się także mały Deerling. Ujrzawszy cię, stworek najpierw zamarł w bezruchu chyba święcie przekonany, że w ten sposób stanie się niewidzialny. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że cały czas go widzicie i udawanie drzewa w niczym tu nie pomoże, zebrał się na odwagę, aby podejść odrobinę bliżej. Skradając się na chudych nóżkach, z głową opuszczoną tak, że przez cały czas obserwował z dołu twoją twarz, podszedł ostrożnie do zafascynowanej tym widokiem Jeanne i jak gdyby nigdy nic zabrał jej z łapki niedojedzone jabłko. Odgryzł kawałek, resztę ot tak rzucił na ziemię, a następnie zaczął dobierać się do twojego bagażu, wyjmując z kieszonek plecaka starannie zapakowane w nie rzeczy. Już po chwili obok ogryzka walała się mapa, Rare Candy w obślinionym papierku i nadgryziony notes. Mały jelonek stał teraz przed tobą przeżywając uchwyt latarki, przypadkiem włączając ja i wyłączając przy każdym ruchu pyszczka. 185
_________________
karta ¤ box ¤ bank ¤ trofea

 
     
REKLAMA 
Azul Blue

Starter: Purrloin
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 01 Sie 2014
Posty: 259
Wysłany: 2014-10-01, 22:22   

 
     
BlueCat 
Azul Blue


Starter: Ralts
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 01 Sie 2014
Posty: 259
Skąd: Rybnik
Wysłany: 2014-10-01, 22:22   

Wgryzałem się w moje jabłko, obserwując energicznego kurczaczka, pilnując by się za bardzo nie oddalał. Parę razy oddalił się bardziej niż bym tego chciał, ale cieszyło mnie, że zawsze do nas szybko wracał, nie miałem go długo, ale zdaje się, że się powoli przywiązywał do nas.

Pojawienie się Deerlinga zaszokowało mnie... a raczej to, że tak sobie beztrosko podszedł i bezczelnie grzebał w naszych rzeczach, jakby nas tu nie było.
Pogłaskałem Colta po główce i postawiłem go obok Jeanne, po tym jak sam się podniosłem. Po czym wziąłem do ręki nadgryziony notes, i trzepnąłem nim jelonka w łebek. Niech sobie nie pozwala.
_________________

 
  :
     
Zeit 
Der apokalyptischer Reiter

Starter: Purrloin
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 31
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 186
Wysłany: 2014-10-10, 20:20   

Jelonek widocznie wcześniej nie miał styczności z ludźmi, bo nawet trzepnięcie w głowę nie zniechęciło go do dalszego przeszukiwania twojego plecaka. Sprawiło jednak, że memłaną wcześniej latarkę wypuścił z pyszczka, a ta spadła na ziemię i potoczyła się między krzewy. Uczynna Jeanne podniosła się z miejsca i ruszyła za nią, pozostawiając cię sam na sam z nieznajomym.
Pokémon przyglądał ci się przez chwilę badawczo, przekrzywiając łeb na boki i kręcąc zabawnie czarnym jak smoła noskiem. Zachęcony brakiem agresji z twojej strony, ośmielił się podejść nieco bliżej na pokracznie zgiętych nogach, po czym obwąchał dokładnie najpierw twoje pachnące jabłkiem ręce, a po nich wystający z kurtki kuperek Torchica, na co ten tylko ćwierknął z oburzenia, ale nie miał najmniejszego zamiaru wychodzić ze swojej bezpiecznej kryjówki. Deerling szybko stracił wami zainteresowanie i znów zaczął krążyć dookoła miejsca postoju, o mało nie tratując przy tym małej Ralts, która odniosła dla ciebie wciąż palącą się latarkę.
Ułamek sekundy wystarczył, aby jelonek schylił się, złapał leżącą na ziemi mapę w zęby i zaczął ją beztrosko przeżuwać. Widząc niepokój na twarzy twojej podopiecznej i to, że zaczyna się do niego zbliżać z wyciągniętymi łapkami – zorientowała się widocznie, że kradzież lub zjedzenie tej kartki papieru może przysporzyć wam później kłopotów w podróży – zaczął cofać się powoli, a gdy jego tylne nogi napotkały na drodze przeszkodę w postaci drzewa, spłoszył się strasznie i ruszył z kopyta do przodu, nie wypuszczając z pyszczka swojej zdobyczy. Zgrabnie przeskoczył przez pień, na którym do tej pory siedziałeś, ale z lądowaniem nie poszło mu już tak dobrze – przednie nogi splątały mu się z tylnymi, przez co zamiast pogalopować dalej w las, przewrócił się i z impetem upadł na ziemię. Ralts skorzystała z okazji i zabrała mu mapę, po czym wróciła do ciebie i grzecznie schowała ją do plecaka.
Zapadła cisza. Nie dało się nie zauważyć, że z małym jelonkiem coś było po tym upadku nie tak – ułożenie się we względnie naturalnej pozycji zajęło mu sporo czasu, a podnosić się najwyraźniej nie miał zamiaru. Leżał teraz z wyprostowanymi nogami i zawodził donośnie próbując przywołać matkę. Łatwo było się domyślić, że któraś z kończyn jest złamana albo w inny sposób uszkodzona. Jeanne spojrzała na ciebie niepewnie. Co teraz, zabrać go do Centrum Pokémon? Zostawić? Zadzwonić po pomoc?
_________________
karta ¤ box ¤ bank ¤ trofea

 
     
BlueCat 
Azul Blue


Starter: Ralts
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 01 Sie 2014
Posty: 259
Skąd: Rybnik
Wysłany: 2014-10-11, 13:32   

Westchnąłem ciężko. Głupi jeleń... jak nie robi kłopotów nam, to robi je sobie. I co ja mam z nim zrobić?
Schowałem Colta do jego Pokeballa, i spojrzałem na Jeanne. Domyślałem się o czym myślała. Pogłaskałem ją czule i wyciągnąłem z plecaka apteczkę oraz potion.
Jeśli obrażenia nie będą wielkie, prawdopodobnie sam będę w stanie coś na to poradzić, najpierw jednak muszę ocenić sytuację... Jeśli kończyna będzie faktycznie złamana, to dla jelonka raczej nie będzie już ratunku... co najwyżej będę mógł znieczulić kończynę potionem.
Ewentualnie jeśli sam nie będę w stanie nic zrobić, telefonicznie poinformuję Centrum Pokemon.
Jelonek nie jest zarejestrowany, więc bezpośrednio się pewnie tym nie zajmą, ale z pewnością mają kontakt z odziałem weterynarii który zajmuje się dzikimi zwierzętami.
_________________

 
  :
     
Zeit 
Der apokalyptischer Reiter

Starter: Purrloin
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 31
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 186
Wysłany: 2014-10-15, 00:28   

Gdyby kózka nie skakała… Cóż, trudno, selekcja naturalna nigdy nie śpi.
Jelonek wciąż się nie podniósł, jedynie nieporadnie rozglądał dookoła w poszukiwaniu ratunku. Niestety, mamy ani nikogo innego z rodziny nie było w pobliżu, jedynie kilka ptaków i Poké-robaków zainteresowanych zaistniałą sytuacją zebrało się na okolicznych drzewach, aby móc spokojnie obserwować rozwój wydarzeń, jak typowy tłum gapiów zlatujących się do każdego możliwego wypadku.
Widząc, że się do niego zbliżać, Deerling zaczął wierzgać mocno tylnymi nogami, starając się odpełznąć w bezpieczne miejsce. Przyniosło to jednak efekt odwrotny do zamierzonego, bowiem tylko bardziej zakopał się w błocie i trawie, co mogło tylko jeszcze bardziej zaszkodzić jego zranionej nodze. W akcie desperacji zaczął więc smętnie zawodzić, a wydawane przez niego odgłosy do złudzenia przypominały piski gumowej kaczki kąpielowej. Zamiast przywołać pomoc, jelonek zdołał tylko odstraszyć zebranych wcześniej gapiów, prawdopodobnie także zdradzić swoją lokalizację wszystkim drapieżnikom w promieniu kilku kilometrów.
Dzikie Pokémony to toporni pacjenci i zazwyczaj ciężko udzielać im jakiejkolwiek pomocy. Ten maluch nie był wyjątkiem – wciąż wyrywał ci z rąk chorą kończynę, ukrywał ją pod ciałem, a gdy nie puszczałeś, próbował zaatakować cię łbem uzbrojonym w zalążki rogów, co choć nie było ani trochę bolesne, to jednak skutecznie utrudniało pracę przy badaniu uszkodzonej kończyny. Zdążyłeś jednak wyczuć, że nie doszło do przerwania ciągłości żadnej długiej kości. Pęknięcie? Zwichnięcie? Naderwane ścięgno? Tego nie dało się stwierdzić. Potion zadziałał przeciwbólowo i pomógł trochę zmniejszyć opuchliznę, dzięki czemu jelonek pozwolił wstępnie opatrzyć nogę i usztywnić ją z pomocą kija znalezionego przez Jeannę. Twoja podopieczna dzielnie pomagała w opiece nad wciąż spanikowanym stworkiem. To jednak była prowizorka, Deerlinga koniecznie musiał zobaczyć wykwalifikowany weterynarz.
Siostra Joy, która odebrała telefon w Centrum Pokémon, zapewniła cię, że powiadomi odpowiednie służby i niebawem ktoś przyjedzie, żeby zająć się jelonkiem. Wypytała tylko szybko o twoją lokalizację oraz poprosiła, abyś przez najbliższych kilkanaście minut został na swoim miejscu, żebyś w razie czego mógł doprowadzić ratownika do poszkodowanego.

Pomoc w postaci młodego leśniczego oraz jego Herdiera w terenowym samochodzie przybyła wyjątkowo szybko. Krótkowłosy, lekko zarośnięty szatyn w zielonym uniformie, z odznaką na piersi i apteczką przewieszoną przez ramię, obejrzał wstępnie najpierw uszkodzoną nogę, później całego stworka, na koniec podał maluchowi lek uspokajający i załadował go na tylne siedzenie swojego wozu. Nie odjechał jednak od razu, zamiast tego wyciągnął ze schowka podkładkę pod kartki, długopis oraz cienki zeszyt, po czym wrócił do ciebie i zaczął zadawać pytania. Masę pytań: czy to twój Pokémon; czy był w takim stanie kiedy tu dotarłeś, czy został może ranny w skutek walki albo jakiegoś wypadku; czy to ty opatrzyłeś mu nogę i czy widziałeś w okolicy innych przedstawicieli tego gatunku? Wszystkie odpowiedzi skrupulatnie zapisał, a na koniec pogratulował ci tego, jak dobrze poradziłeś sobie z opatrzeniem urazu.
Wygląda na to, że został albo osierocony, albo porzucony przez swojego trenera, choć obstawiałbym raczej to pierwsze – westchnął, rzucając zapiski na fotel pasażera. Poczekał aż Herdier wgramoli się na tylne siedzenie, a tam usadowi obok przysypiającego po lekach jelonka, po czym zamknął za nim drzwi i zaczął niespiesznie pakować się do samochodu. – Co do nogi, wygląda mi to na zwichnięcie stawu nadgarstkowego, ale nie mam stuprocentowej pewności. Podwiozę go do Centrum Pokémon i zobaczymy co powiedzą lekarze. Poinformować cię o wynikach?
_________________
karta ¤ box ¤ bank ¤ trofea

 
     
BlueCat 
Azul Blue


Starter: Ralts
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 01 Sie 2014
Posty: 259
Skąd: Rybnik
Wysłany: 2014-10-21, 23:02   

Podałem leśniczemu swój numer kontaktowy i się pożegnałem. Co prawda nie chciałem z tym jelonkiem już mieć wiele wspólnego, ale czułem się odrobinę odpowiedzialny za całą sytuację. Było mi też go trochę żal, cóż... mogę przynajmniej dowiedzieć się, czy jelonkowi uda się ewentualnie zwycięsko wyjść z całej sytuacji.
Gdy leśniczy odjechał już, wziąłem Jeanne na ręce i z uśmiechem podziękowałem jej za pomoc. Przysiadłem na pniu, wciąż z moją podopieczną w rękach i odetchnąłem cicho.
- Dość już chyba tu przesiedzieliśmy. Ruszamy dalej?
Wyciągnąłem pogniecioną mapę oraz kompas, i upewniłem się odnośnie kierunku którym mamy dalej podążać, by dotrzeć do naszego obecnego celu.
Gdy kierunek został ponownie obrany, spakowałem do plecaka apteczkę oraz wszystko co było wyciągnięte luzem, następnie zarzuciłem całość na plecy i z Jeanne u boku, ruszyliśmy dalej
_________________

 
  :
     
Zeit 
Der apokalyptischer Reiter

Starter: Purrloin
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 31
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 186
Wysłany: 2014-10-28, 22:04   

Ponowne ustalenie kierunku marszu zajęło ci tylko moment, tak samo jak spakowanie wszystkich pozostałych rzeczy do plecaka. Nie było sensu dłużej zwlekać, także – zgodnie z twoim postanowieniem – wyruszyliście w dalszą drogę. Jeanne również zregenerowała siły, więc teraz dzielnie maszerowała przez las, bez problemu dotrzymując ci kroku.
Następnych kilkadziesiąt minut spaceru minęło bez żadnych sensacji: nie natknęliście się na innych trenerów szukających partnerów do sparingu ani na żadnych podejrzanych typów, którzy mogli zaszyć się w lesie, żeby tam napadać na bogu ducha winnych podróżników. Nie atakowały was nawet żadne dzikie Pokémony, choć samych stworków było w okolicy sporo – co chwilę między drzewami dało się dostrzec przemykającego Sawsbucka, niektóre nawet z młodymi, sporo ptaków żerujących w trawie i koronach drzew, sporo robaków obserwujących ciebie i Jeanne spod liści krzewów.
Niestety teren stawał się nieprzystępny. Nie dość, że co chwilę natykałeś się na barykady z gęstych zarośli czy zwalonych pni drzew, to wydeptana ścieżka z każdym krokiem była coraz bardziej grząska, aż w pewnym momencie zmieniła się w istne bagno, które, chcąc nie chcąc, trzeba było obejść. Pokryci błotem po kolana (lub, jak w przypadku Jeanne, po pas) jakoś przebrnęliście przez wielkie grzęzawisko, znajdującą się za nim barierę z niskich drzewek, za którą czekała was miła niespodzianka – znalazła się zagubiona wcześniej ścieżka, o dziwo wyjątkowo sucha i równa, prowadząca już prosto do Olivine City. Aby jednak nie było za łatwo, pod jednym z rosnących przy drodze drzew jak gdyby nigdy nic drzemał sobie Pinsir. Miał chyba jednak wyjątkowo lekki sen, bo wystarczył jedynie szelest liści i zgrzyt kamyczków pod podeszwami twoich butów, aby wyrwać go z objęć Morfeusza.
Pokémon podniósł najpierw jedną powiekę, później drugą, rozejrzał się nieprzytomnie dookoła, a gdy tylko jego wzrok spoczął na tobie i Jeanne, stworek zerwał się na równe nogi i stanął w pozycji bojowej, eksponując dumnie gigantyczne rogi. Ralts wzdrygnęła się i ukryła za tobą, nie miała nawet zamiaru próbować udawać odważnej.
_________________
karta ¤ box ¤ bank ¤ trofea

 
     
BlueCat 
Azul Blue


Starter: Ralts
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 01 Sie 2014
Posty: 259
Skąd: Rybnik
Wysłany: 2014-11-05, 01:44   

Zatrzymałem się osłaniając sobą Jeanne, i szybko oceniłem wzrokiem napotkanego stawonoga, oraz obecną sytuację.
Jest gotowy do walki, ale sam pierwszego ruchu nie wykona... prawdopodobnie czeka na nasz ruch, i zaatakuje tego co się zbliży. Raczej nie pozwoli nam się ominąć, a odwracania się do niego plecami też wolałbym uniknąć. Ucieczka z naszym bagażem nie będzie łatwa, więc pozostaje jedynie zmusić go do ustąpienia drogi... Że też zapomniałem kupić jakiś sprej na owady...
Wyglądało na to, że zostałem zmuszony do walki... cóż, niby jestem tym trenerem pokemonów, prędzej czy później mnie to czekało. Jednak absolutnie nie miałem zamiaru pozwolić Jeanne się do tego stwora zbliżyć... Więc został jedynie Colt.
O ile możliwości Jeanne poznałem z biegiem czasu jaki razem spędziliśmy, o Colcie nie wiedziałem praktycznie nic.
Co prawda nie planowałem rzucania go od razu na głęboką wodę, ale nie mamy większego wyboru, pora się przekonać na co go obecnie stać.
Wypuściłem więc kurczaczka z kuli, i przykucnąłem, zwracając się do moich podopiecznych.
- Nieco to nagle, ale będziemy musieli walczyć. Colt, to nasze pierwsze dni, nie wiem jeszcze co umiesz, ale póki co rób co potrafisz, drap i tnij go, byle tylko zadać mu jakieś obrażenia, my będziemy cię wspierać (Scratch i Cut).
Jeanne ma pokrzepiającą osobowość, więc poleciłem jej by wspierała Colta i dodawała mu otuchy podczas walki (Helping Hand), widząc jak się martwi, upewniłem ją, że wszystko będzie dobrze.
Wydając polecenia, przypomniały mi się dni spędzone w ogrodach szpitalnych, gdzie godzinami bawiłem się z Jeanne, często z użyciem jej telekinetycznych zdolności.
Jej zdolności wciąż się rozwijały, jednak nie byłem pewien, czy zdoła za jednym zamachem unieść coś tak znacznie cięższego od niej samej.
- Jeanne, spróbuj tego owada unieść w powietrze i ułatwić Coltowi atak. Jeśli nie dasz rady, nie martw się, skup się na jego poszczególnych częściach ciała, by chociaż utrudnić mu swobodne poruszanie się, zwłaszcza tych rogów. Colt nie może się znaleźć pomiędzy nimi. (Telekinesis)
Szybko wyciągnąłem pokedex i wycelowałem obiektyw na stawonoga, być może otrzymam jakieś użyteczne informacje, ale na wiele nie liczyłem. Skupiałem się głównie na obserwowaniu walki, będąc gotowy do wkroczenia do akcji jeśli sytuacja nie będzie wyglądała najlepiej. Swoim ciężarem co najmniej powalę go na ziemię bez większego trudu... Co prawda nie wiem co bym po tym z nim zrobił, ale sam przeciwnik na zbyt zwinnego to nie wygląda, jeśli zostanie przygwożdżony do gleby, to raczej niewiele będzie miał możliwości... A przynajmniej taką miałem nadzieję.
_________________

 
  :
     
Zeit 
Der apokalyptischer Reiter

Starter: Purrloin
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 31
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 186
Wysłany: 2014-11-10, 22:39   

Na pierwszy rzut oka przeciwnik nie wydawał się wymagający – wprawdzie przytłaczał rozmiarami zarówno Jeanne jak i małego Torchica, ale daleko mu było do naprawdę potężnych przedstawicieli swojego gatunku, których zdarzyło ci się już kilka razy w życiu oglądać. Poza tym nie wyglądał też na wybitnie agresywnego, bo choć nie przestawał eksponować rogów i wciąż trwał w pozycji bojowej, nawet niewprawiona w sztukach walki osoba była w stanie dostrzec wady w jego postawie, a co za tym idzie także luki w obronie: Pokémon skupił się na osłanianiu wątłymi górnymi odnóżami jedynie swojego brzucha, wystawiając na atak paszczę razem z wrażliwymi oczami, oraz wąskie przerwy w twardym pancerzu na dole brzucha. Kilka dobrze wymierzonych ciosów powinno szybko zakończyć walkę, nawet jeśli przeciwnik potężnego Pinsira był od niego ponad trzykrotnie mniejszy.
Colt, gdy zaraz po opuszczeniu Poké Balla dostrzegł zagrożenie na środku drogi, wzdrygnął się z przerażenia i pewnie gdyby nie to, że porastały go gęste, pomarańczowe piórka, byłby teraz blady jak ściana. Twoje słowa dodały mu niewiele otuchy, ale mimo tego malec kiwnął łebkiem na znak, że zrozumiał polecenie, po czym stanął naprzeciwko bestii i nastroszył się nieco, chcąc wyglądać na większego niż był w rzeczywistości. Nim przystąpił do ataku, Jeanne jeszcze na chwilę ukucnęła przy nim i uśmiechnęła się pokrzepiająco na dowód tego, że będzie służyła mu wsparciem, choć i ona dygotała na całym ciele stojąc zaledwie kilka metrów od rozwścieczonego owada.
Kurczątko natarło na przeciwnika, ale nim w ogóle zdążyło do niego dobiec, stwór wysunął się do przodu i chwycił malca między rogi. Na szczęście niezbyt go przy tym uszkodził – Torchic był na tyle mały, że zanim został mocniej ściśnięty, rogi wrogiego Pokémona zetknęły się ze sobą, uniemożliwiając mu przy tym zmiażdżenie celu. Korzystając z okazji, Colt przecisnął się między nimi i zaczął agresywnie drapać tylnymi nogami po oczach zaskoczonego chrząszcza. Atakując naprzemiennie Scratch oraz Cut zdołał go trochę poharatać, nim został brutalnie strącony na ziemię. Przed bolesnym upadkiem ochroniła go Ralts, która z pomocą Telekinesis pomogła malcowi wylądować delikatnie na ziemi.
Pinsir nie miał zamiaru tak łatwo odpuścić i tym razem to on natarł na małych wojowników. Z głową opuszczoną do samej ziemi ruszył biegiem w ich kierunku, a jego rogi rozszerzyły się niebezpieczne, gotowe chwycić oboje na raz i od razu ich zmiażdżyć.
_________________
karta ¤ box ¤ bank ¤ trofea

 
     
BlueCat 
Azul Blue


Starter: Ralts
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 01 Sie 2014
Posty: 259
Skąd: Rybnik
Wysłany: 2014-12-09, 21:40   

Tego momentu właśnie wyczekiwałem, nie mogłem pozwolić robalowi na wykonanie tego co zamierzał. Skoczyłem więc z miejsca, zasłaniając sobą moich podopiecznych i rzuciłem się na chrząszcza z zamiarem powalenia go, używając całego ciężaru mojego ciała.
Niezależnie od tego jak silne są jego szczypce, nic nimi nie zrobi przyciśnięty do gleby, bez możliwości podniesienia się, a swoimi wątłymi odnóżami raczej mnie z siebie nie zrzuci.
Jeśli uda mi się go dobrze docisnąć, pozwoli to też Coltowi na atakowanie bez narażania samego siebie, tak długo jak nie będzie się zbliżał do szczypiec.
_________________

 
  :
     
Zeit 
Der apokalyptischer Reiter

Starter: Purrloin
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 31
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 186
Wysłany: 2014-12-28, 14:48   

Pinsir mógł spodziewać się wiele, w końcu był wojownikiem, więc przewidywanie ataków przeciwnika musiało być jedną z jego podstawowych umiejętności – w przeciwnym wypadku nie przeżyłby długo na łonie natury, zwłaszcza skoro miał takie bojowe usposobienie. Wyglądało jednak na to, że wkroczenie Azula na pole walki wykraczało poza jego wyobraźnię, bowiem na początku znacznie zwolnił, a chwilę później zatrzymał się już całkiem i zaczął mierzyć chłopaka wzrokiem od góry do dołu, tylko co jakiś czas rozglądając się dookoła z wyraźną dezorientacją. Widać było, że stracił zapał do dalszej walki, a już na pewno nie miał zamiaru atakować większego od siebie człowieka, zwłaszcza że ten również nie zachowywał się w stosunku do niego agresywnie, a jedynie zagrodził mu drogę do swoich podopiecznych.
Jeanne odetchnęła z wyraźną ulgą i przysiadła na ziemi. Nie miała okazji zmęczyć się w czasie tej walki, ale stres z nią związany musiał wyczerpać ją psychicznie. Co innego Colt – widząc, że przeciwnik przestał atakować, błyskawicznie zyskał na pewności siebie i spróbował na niego zaszarżować, jednak wystarczyło jedno groźne spojrzenie Pinsira, aby kurczątko odwróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, po czym uciekło z piskiem i schowało za Ralts.
_________________
karta ¤ box ¤ bank ¤ trofea

 
     
BlueCat 
Azul Blue


Starter: Ralts
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 01 Sie 2014
Posty: 259
Skąd: Rybnik
Wysłany: 2015-01-08, 00:22   

Zatrzymał się... dobrze. To znaczy, że wzbudzam w nim przynajmniej trochę strachu i niepewności. Colt świetnie się spisał, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że o ile było mi wiadomo, to była jego pierwsza walka, ale na dzisiaj wystarczy, potrenuję z nim innym razem, w bezpieczniejszym i bardziej kontrolowanym środowisku.
Tymczasem, pozycja przeciwnika się nie zmieniła, nadal zagradzał nam jedyną ścieżkę do miasta.
Wycofałem Colta do kuli, i spojrzałem znacząco na Jeanne, aby trzymał się blisko mnie.
Odczepiłem łopatę zwisającą u boku plecaka i chwyciłem ją oburącz... militarna łopata bojowa to bynajmniej nie była, ale nada się. Nie wiem jak bardzo wytrzymały jest jego pancerz, ale z dobrym zamachem obrażenia zadam na pewno, a i zasięg dobry jest.
Głównym celem jednak jest zwyczajne zastraszenie.
Trzymając łopatę przed sobą, powoli, krok za krokiem, zbliżałem się do stawonoga... oby ustąpił drogi.
_________________

 
  :
     
Zeit 
Der apokalyptischer Reiter

Starter: Purrloin
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 31
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 186
Wysłany: 2015-01-16, 01:52   

Oczywistym powinno być, że Pinsir, pomimo początkowe brawury i dość agresywnego jak na wolno żyjącego Pokémona zachowania, nie będzie walczył z wariatem. No bo jak inaczej nazwać kogoś, kto najpierw rzuca się na niego z pięściami, a teraz próbuje zastraszyć łopatą? Normalni ludzie, a przynajmniej normalni posiadacze kieszonkowych stworków, po prostu wysłaliby je do walki, chwilę później przeganiając natręta bądź wykonując taktyczny odwrót z całą swoją drużyną. Azul był ewenementem, skoro sam wkroczył na pole walki, w dodatku spróbował obezwładnić dzikiego stworka.
Sam sobie może i nie był wielkim zagrożeniem, ale ta półtorametrowa łopata w jego rękach trochę przechylała szalę zwycięstwa na stronę chłopaka. Pinsir nie był głupi i nie miał zamiaru ryzykować – widząc, że przeciwnik zaczyna się powoli do niego zbliżać, cofnął się o kilka kroków, wymamrotał coś w swoim języku, po czym szybko odwrócił się na pięcie i czmychnął w las, pozostawiając niedoszłe ofiary same na pustej ścieżce.
Jeanne odetchnęła z ulgą. Fakt, nie była bezbronnym Pokémonem, ale typem bezlitosnej wojowniczki tym bardziej nie, więc rozwiązanie całej tej sytuacji w sposób pokojowy wyraźnie ją uszczęśliwiło. Uśmiechnęła się radośnie, gdy owad zniknął wśród zarośli, klasnęła łapkami i spojrzała wyczekująco na swojego trenera, dając mu tym samym do zrozumienia, że gotowa jest do dalszej drogi.
Tymczasem wysoko ponad koronami drzew znów coś zaczęło pogrzmiewać. Deszcz wprawdzie nie zaczął jeszcze nawet kropić, za to wiatr z minuty z minutę stawał się coraz silniejszy, zwiewając z liści nagromadzoną tam wcześniej wodę, która zaczęła lać się strumieniami na głowy dzielnych podróżników. Ralts westchnęła ciężko i odgarnęła na bok wilgotną grzywkę, spoglądając z wyrzutem w górę, jakby chciała posłać niebu karcące spojrzenie.
_________________
karta ¤ box ¤ bank ¤ trofea

 
     
BlueCat 
Azul Blue


Starter: Ralts
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 32
Dołączył: 01 Sie 2014
Posty: 259
Skąd: Rybnik
Wysłany: 2015-01-18, 01:05   

Odetchnąłem z ulgą i uśmiechnąłem się wesoło do Jeanne.
Udało się, całe szczęście. Oby nie było więcej takich niespodzianek po drodze... Dzisiejsza podróż, nie wspominając o tym robalu, wystarczająco mnie już wykańczała. Na szczęście wyglądało na to, że miasto było stosunkowo blisko już.
Przypiąłem łopatę na jej miejsce, poprawiłem torby na plecach i ruszyłem udeptaną ścieżką przed siebie.
Wyglądałem co chwilę na bok by upewnić się, że Jeanne trzyma się blisko mnie, zwalniając kroku jeśli trzeba.
-Już niedaleko.
Mam nadzieję, że zdążymy przed deszczem...
_________________

 
  :
     
Zeit 
Der apokalyptischer Reiter

Starter: Purrloin
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 31
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 186
Wysłany: 2015-01-25, 02:11   

Niestety, to było tylko pobożne życzenie. Ulewa dopadła ich jeszcze w głębi lasu, przez co musieli pokonywać nie tylko gęste zarośla i zwalone pnie – które z racji tego, że droga teoretycznie nie powinna być uczęszczana przez nikogo, jak gdyby nigdy nic leżały na jej środku i wybitnie utrudniały marsz – to także powstające do chwilę kałuże i rzeki śliskiego błota. Na szczęście byli już coraz bliżej celu swojej podróży, więc myśl o schronieniu się pod dachem Centrum Pokémon, albo chociaż przystanku autobusowego albo czegokolwiek mogącego stanowić osłonę przed ulewą, na pewno dodawała otuchy i zachęcała do dalszego marszu.
Wczesnym wieczorem, gdy tylko drzewa i wysokie krzewy przestały skutecznie ograniczać pole widzenia pary podróżników, ich oczom ukazało się spowite mgłą miasto oraz górującą nad nim latarnię morską. Nieczynną latarnię morską? Na to by wyglądało biorąc pod uwagę, że nie paliło się w niej żadne światło. W sumie w budynkach i na ulicach też żadne się nie paliło, pomijając małe rozbłyski pochodzące najpewniej od przejeżdżających między blokami samochodów. Awaria prądu albo coś w ten deseń, w sumie nic dziwnego, bo skoro od rana matka natura robiła wszystko, żeby uprzykrzyć Azulowi życie, to czemu nie miałaby posunąć się do odcięcia od świata całego miasta?

Po dotarciu do głównej drogi przecinającej Olivine City, ich marsz wreszcie nabrał sensownego tempa i zanim zdążyli się zorientować, byli już w samym centrum miasta. Prądu faktycznie nie było, nie licząc sygnalizacji świetlnej, która najwyraźniej posiadała osobne jego źródło, wszędzie dookoła panowały ciemności. W oknach niektórych mieszkań dało się zobaczyć płonące lampki naftowe lub świeczki, nieliczni przechodnie oświetlali sobie drogę telefonami komórkowymi czy innym elektronicznym sprzętem.
Lamp ulicznych brak, zgaszone logo Centrum Pokémon nie rzucało się teraz w oczy na tle innych budynków, dlatego odnalezienie go znów zajęło im trochę czasu. Na szczęście kilku mieszkańców miasta ulitowało się nad ubłoconym po pas i przemokniętym do suchej nitki trenerem, wskazując mu przybliżony kierunek, w którym powinien się udać. I tak po ponad półgodzinnym zwiedzaniu okolicy, Azulowi i Jeanne udało się wreszcie dotrzeć do lecznicy, gdzie – o dziwo – nikogo poza nimi nie było, nie licząc oczywiście Siostry Joy oraz jej Poké-pomocnic rozstawiających małe świeczuszki na wszystkich blatach, stolikach i przy każdym stopniu, o jaki można byłoby się potknąć. Zajęta wygrażaniem komuś (prawdopodobnie pracownikowi elektrowni, z tego co dało się usłyszeć) przez telefon pielęgniarka w pierwszej chwili nie zauważyła nawet, że podróżnicy pojawili się w budynku. Dopiero kichnięcie przemoczonej Ralts zwróciło uwagę kobiety.
Pół godziny! – warknęła z niespotykaną u jej koleżanek po fachu agresją, po czym prychnęła jakieś niezgrabne „do widzenia” i już miała rzucić aparatem o blat, ale w porę przypomniała sobie, że w przeciwieństwie do telefonu stacjonarnego, komórka mogłaby tego nie przeżyć. Wzięła kilka głębokich wdechów, odłożyła go delikatnie na bok i posłała przybyszom przyjazny, pełen współczucia uśmiech. – Jesteście w opłakanym stanie – stwierdziła dość… dziwnym tonem, jakby przez formalne „bardzo mi przykro, że jest ci źle” przebiła się nuta „ale chętnie to wykorzystam i zedrę z ciebie trochę kasy”, co zresztą znalazło potwierdzenie w jej kolejnej wypowiedzi:
Na pewno jesteście głodni i zmęczeni. Przekąsicie coś? Wypijecie herbatę? Mam wolny pokój na piętrze. W sumie kilka pokoi, bo ruch dzisiaj mały, ale myślę, że jeden wystarczy. Jednoosobowy z łazienką, czy bez?
_________________
karta ¤ box ¤ bank ¤ trofea

 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.