- Dziękuję za radę. Myśli siostra, że mogę liczyć na jakąś nagrodę w związku z rozprawieniem się z tym gangiem? - zapytałem, przecierając swoje oczy i spoglądając na dziewczynkę. Nie byłem przekonany co do tego pomysłu. Na pewno nie nadawałem się na żadną niańkę. Ostatecznie jednak głupio było mi odmówić kobiecie, która troszczy się o tyle różnych osób. Mogłem jej odjąć przynajmniej jedno zmartwienie.
- Nie ma sprawy, zajmę się nią. Jeszcze raz dziękuję za pomoc. - uśmiechnąłem się lekko do kobiety, po czym podszedłem do dziewczynki, która zajmowała się swoimi Pokemonami.
- No, mała. Siostra Joy poprosiła mnie, żebym się Tobą zajął podczas podróży do Rustboro. Jesteś gotowa? - zapytałem, spoglądając na nią z góry nieco znudzonym i nieprzychylnym spojrzeniem. Miałem szczerą nadzieję, że nie opóźni ona mojego pościgu za Akumą.
-Jestem pewna, że officer Jenny będzie bardzo wdzięczna za każdą pomoc! - zapewniła się pielęgniarka, co chyba jednak nie do końca odpowiadało na twoje pytanie. Tak czy siak musiała ci wystarczyć taka odpowiedź gdyż siostra Joy już zajęła się kolejną osobą w kolejce.
Gdy do niej podszedłeś, dziewczynka zadarła głowę do góry i zmierzyła cię długim spojrzeniem. Na tyle długim, że aż zrobiło ci się odrobinę dziwnie. Może jednak do trzynastolatek nie powinno się mówić "mała". Nawet jeśli wzrostem i posturą wciąż takie były.
-Jestem Casey. - oświadczyła, brodę trzymając wysoko ale jeszcze nie przesadnie wymądrzalsko. Widać za to było, że nie chciała dać ci się zahukać. -A ty jak masz na imię? - zapytała, po czym zaraz dodała: -I nie martw się, ja też się tobą zajmę! Już trzy razy musiałam walczyć z tymi bandytami, więc trochę ich znam!
Uniosłem w zdziwieniu brwi, jednak nie zamierzałem jej inaczej nazywać. No bo... trzynaście lat to jeszcze dzieciak i taka była prawda. Zastanawiam się, dlaczego w ogóle rodzice puścili ją w świat... A z resztą, co mnie to interesuje?
- Kilian. - oznajmiłem krótko, przeciągając się lekko i poprawiając swój plecak, który... krótko mówiąc, chyba ważył mniej więcej tyle co ja.
- Trzy razy? Jak długo oni już tam siedzą? - zapytałem, uprzednio dając jej znak głową. Ruszyłem razem z dziewczyną do wyjścia z Centrum Pokemon. Rozejrzałem się przez moment po swoistym dziecińcu, zastanawiając się, czy jeszcze powinienem coś tutaj załatwić. Właściwie to nie znałem zupełnie tego miasta, więc... chyba pozostało mi jedynie ruszać za Akumą. Skierowałem swoje kroki w stronę zachodniego wyjścia, co jakiś czas zerkając na dziewczynkę. To zdecydowanie będzie długa podróż...
-No... Tak w ogóle to długo, tak od zawsze ale drogę blokują dopiero od dwóch tygodni. - odparła Casey, łapiąc szybko swoją torbę i ruszając za tobą. Wyraźnie nie chciała zostawać w tyle, bo może i robiła wszystko, by zachowywać się jak dorosła to jednak była zadowolona, że nie musi iść dalej sama. Po ostatniej walce z bandytami była raczej wystraszona, bo zagrozili, że jeśli jeszcze raz się tam pokaże to zabiorą jej pokemony a ukochanego Growlithe za nic nie chciała by stracić. Nie zwierzała ci się jednak z tego, próbując zachować pozory odwagi.
-A ty już walczyłeś z jakimiś bandytami? - zapytała ciekawsko po chwili, idąc dziarsko koło ciebie chociaż musiała zdrowo wyciągać nogi by dotrzymać ci kroku.
Centrum miasta szybko zamieniło się w podmiejskie osiedla, a potem i te zabudowania zaczęły się przerzedzać, aż w końcu wyszliście na drogę 117. Wokół widoki były całkiem przyjemne, łąki niższych i wyższych traw, co jakiś czas zarośla i nieregularny las, który raz to zbliżał się raz oddalał od drogi. Na początku zdarzały się jeszcze pojedyncze pola uprawne ale potem na dobre zapuściliście się już w dziką część regionu. Co jakiś czas przemykały nieopodal was dzikie pokemony, szybujący Swellow, Electrike węszący w zaroślach, drepczący w stronę lasu Seedot, ale żaden nie interesował się wami przesadnie. Przynajmniej na razie...
- Nie rozumiem. Sterczą tam od nie wiadomo jakiego czasu i nikt się nimi nie zajął? - rzuciłem dziewczynie zagubione spojrzenie. Naprawdę nie spodziewałem się usłyszeć czegoś takiego. Czyżby w Hoenn naprawdę było tak ciężko o jakiekolwiek służby utrzymujące porządek? Z tego, co mi wiadomo, to w Sinnoh takie sytuacje zdarzały się naprawdę rzadko i były szybko rozwiązywane?
- Z bandytami niekoniecznie... ale trochę tego na koncie już mam. W tym nawet jakieś zombie Houndoomy... No, także różnie to ze mną było. - podrapałem się po włosach, gdy dotarło do mnie przez ile dziwactw przeszedłem podczas całej mojej podróży... Chyba nie każdy mógł się pochwalić tego typu rzeczami.
Powoli przedostawaliśmy się przez kolejne części miasta, by ostatecznie znaleźć się na drodze prowadzącej do naszego celu. Rozglądałem się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego Pokemona. Miałem zamiar odrobinę podtrenować swojego Snorunta, który w końcu znacznie odstawał poziomem od pozostałych stworków w mojej drużynie.
- Miałabyś coś przeciwko, gdybyśmy zatrzymali się tutaj na jakąś walkę? - zwróciłem się do swojej tymczasowej towarzyszki, wpuszczając do swoich płuc świeże powietrze.
-Zombie? - Casey spojrzała na ciebie z niedowierzaniem. Coś jej się wydawało, że próbujesz ją wkręcać bo była od ciebie młodsza i wcale jej się o nie spodobało. Zadarła brodę jeszcze wyżej, decydując się nie skomentować twoich słów. Oj grabiłeś sobie, grabiłeś...
Jak to jednak bywa z dzieciakami taka "święta obraza" długo trwać nie mogła więc gdy zapytałeś ją o walki, odpowiedziała ci z promiennym i podekscytowanym uśmiechem: -Jasne, że nie! Walki są ekstra! Chcesz powalczyć też ze mną? Mój Growlithe jest bardzo silny! - pochwaliła się, pół na pół z pewnością siebie i nadzieją, że może faktycznie stoczyłbyś z nią pojedynek.
Kiedy zatrzymaliście się a ty zacząłeś się rozglądać wokół zrobiło się raczej cicho. Wiatr szumiał poruszając koronami drzew od czasu do czasu ale pokemony jakoś się poukrywały. Jedynie stadko rozćwierkanych Taillow przeleciało nad wami ale na tyle wysoko, że raczej nie dałoby się ich dosięgnąć nawet silnym atakiem. Natura chyba chciała zrobić ci na złość a tymczasem twoja towarzyszka już wypuściła z pokeballa swojego Growlithe, cały czas przy tym nawijając o swoich treningach i pojedynkach i tym, jak to wiele już się nauczyła.
- Powiem Ci tyle, moja droga. Psychiczne Pokemony, które nienawidzą ludzi, to bardzo, ale to bardzo złe połączenie, od którego lepiej jest się trzymać z daleka. - zadrżałem na samą myśl o tym, do czego zdolne są te najsilniejsze z nich. W końcu ile mocy potrzeba do przeniesienia czwórki ludzi do zupełnie innego świata, który potem okazuje się być jedynie jakąś dziwną iluzją?
- Hmm... Nie jestem pewien, czy mam w swojej drużynie coś... dzięki czemu walka mogłaby być uczciwa. - oznajmiłem, schodząc powoli z głównej drogi, żeby poszukać jakiegoś miejsca, w którym spokojnie moglibyśmy się ze wszystkim rozłożyć i potrenować. Było tu tle traw i tego typu rzeczy, że na pewno nie zajmie nam to dużo czasu.
-Myślisz, że jesteś taki silny? Ha! Zaraz się przekonamy! - zawołała Casey, rzucając swoją torbę na ziemię i przyjmując bojową pozycję iście z filmu o młodych trenerach. Widać było od razu, kim się inspirowała - szorty, bluzka, te rękawiczki bez palców... Tak czy inaczej miejsce do pojedynku mieliście dogodne. Niezbyt daleko od drogi, by jej przypadkiem nie zgubić, na słonecznej polanie porośniętej miękką trawą. Żadnych kamieni czy dziur nie było widać, kałuże też raczej zdążyły już powysychać od przedwczoraj kiedy ostatni raz padało. Cień był tylko po stronie Casey ale też dobrych kilka metrów za nią bo dopiero tam rosło kilka drzew.
-Nie martw się! Ja i Growlithe pokażemy ci, co potrafimy! - zapewniła dziewczynka, wypuszczając swojego ognistego psiaka z pokeballa. Mogłeś mu się teraz uważniej przyjrzeć i zauważyć, że nie było to Growlithe z najbardziej popularnej w miastach, domowej odmiany. Ten był wyższy, o dłuższych łapkach i smuklejszym ciele a jego jasna sierść na głowie, podbrzuszu i ogonie była krótsza i raczej szorstka niż puszysta. Wyglądał na bardzo zwinnego i faktycznie silnego pokemona.
- Co za narwane dziecko... - westchnąłem głośno, gdy mała odbiegła na tyle daleko ode mnie, żeby tego nie usłyszeć. Nie miałem totalnego pojęcia, co jest z nią nie tak. Czy te wszystkie filmy naprawdę tak bardzo oddziaływały na ludzi?
Nie mając innego wyjścia, ustawiłem się w znacznej odległości od niej, sięgając po jeden ze swoich Pokeballi. Nadal nie byłem do końca przekonany co do tej walki, jednak gdy zobaczyłem jej Growlithe, zmieniłem nieco zdanie. Tak wyglądającego psiaka jeszcze nie spotkałem.
- No, no... jestem mile zaskoczony. W takim razie moja kolej. Banette, chodź do nas. - wypuściłem ducha z kuli, spoglądając na nią z wyraźnym zadowoleniem. Przynajmniej w ten sposób mogłem choć trochę wyrównać szanse w tej walce.
Oczy dziewczynki zrobiły się wielkie jak spodki gdy ujrzała twojego pokemona.
-Wow! - zawołała z podziwem, podbiegając parę kroków bliżej by lepiej jej się przyjrzeć. Takiego stworka jeszcze nie widziała i natychmiast zeskanowała go swoim pokedexem by potem zaraz wrócić na swoją pozycję do walki.
-Dobra, zaczynamy! - zadecydowała, biorąc się pod boki i uśmiechając szeroko.
-Growlithe, zacznij od Agility, dwa razy okrążając Banette! Potem Flame Wheel i unik!
Westchnąłem cicho, gdy podeszła ona do Banette. Na całe szczęście w swojej drużynie nie miałem agresywnych osobników, jednak gdyby tak było, to przecież mogłaby ona zostać zaatakowana. Naprawde nie podobało mi się jej swobodne podejście do życia...
Pokręciłem głową, wyrzucając z niej wszystkie niepotrzebne myśli. Musiałem teraz skupić się na walce z tym... nietypowym Growlithe.
- Banette, rozpocznijmy od Screech. Obniżenie obrony przeciwnika na pewno nie będzie czymś, czego pożałujemy. Dodatkowo Twoja umiejętność sprawi, że wykonasz ten ruch jako pierwsza. Gdy ten przejdzie do ataku, wykonaj Sucker Punch. Dzięki priorytetowi tego ruchu, zaatakujesz przed nim. Następnie jak najszybciej przejdź do Feint Attack. Nie sposobu, żeby nasz przeciwnik zdołał go uniknąć.
No i tak to się wszystko zaczęło... Oba pokemony skoczyły do walki, posłusznie wykonując polecenia swoich trenerów. Screech sprawił, że Growlithe aż zapiszczał i położył uszy po sobie, nie przerwał jednak wykonywania Agility, okrążając pokemona ducha. Banette po obniżeniu obrony przeciwnika zabrała się za Sucker Punch... Ale ten niestety nie zadziałał, ponieważ Growlithe wykonywał właśnie drugi Agility. Feint Attack trafił w cel mimo próby uniku ze strony Growlithe. Psiak jednak szybko się pozbierał i odpowiedział Flame Wheel, a jego zwiększona szybkość sprawiła, że atak był trudny do uniknięcia i uderzył Banette prosto w twarz.
Screech obniża Defa o 20% ;3
----------------
- Bardzo dobrze. Kontynuujmy naszą walkę. Rozpocznij od kolejnego Sucker Punch. Następnie rozepnij wszelkie możliwe suwaki na swoim ciele, by przestraszyć naszego przeciwnika. Wykorzystaj ten moment, żeby wyprowadzić w jego stronę silne Knock Off. Wykonaj szybki unik, po czym kontratakuj za pomocą Gunk Shot. Przy dozie szczęścia, uda nam się zatruć Growlithe. - wydałem polecenia swojej podopiecznej. Uśmiechałem się przy tym z zadowoleniem. Uwielbiałem walki. Mogłem wtedy dać popis umiejętnością swoim, jak i moich Pokemonów. Pozwalało mi to również na zacieśnienie więzi, która się między nami pojawiła. Wróciłem jednak myślami do tego, co właśnie działo się przede mną. W pojedynkach nie można było się rozpraszać.
Rozpięcie suwaków Banette zadziałało świetnie, choć może nie do końca tak, jak miałeś to w planie. Bowiem to nie Growlithe a jego trenerka mocno się wystraszyła, wydając głośny pisk, który zupełnie zdezorientował jej pokemona. Lojalny psiak natychmiast zawrócił i pognał w stronę dziewczynki, by upewnić się, że nic jej się nie stało. Przez to Sucker Punch, który wykonała Banette znów nie zadziałał ale już Knock Off zbił Growlithe z nóg. Biedny pokemon ledwo pozbierał się z ziemi, mocno już skołowany, a tu od razu uderzył w niego Gunk Shot. Zatruć go nie zatruł ale i tak poważnie nadwyrężył jego siły tak, że Ember którym spróbował kontratakować ognisty pies nawet nie sięgnął Banette.
No dobra... niekoniecznie takiego efektu się spodziewałem, jednak wyszło dobrze. Nawet bardzo dobrze. Miałem tylko nadzieję, że widok Banette nie zostawił na psychice tego dziecka żadnego trwałego urazu. Najwyżej, jak nie będzie się mnie słuchała, to będę ją straszył swoim Pokemonem...
Wracając jednak do walki, pochwaliłem od razu swoją podopieczną. Byłem bardzo zadowolony z obecnego wyniku. Mój duch trzymał się o wiele lepiej niż czworonożny przyjaciel Casey.
- Banette, pora zakończyć ten pojedynek. Wyprowadź szybki Sucker Punch w stronę Growlithe. Jeśli jeszcze będzie się trzymał, wykonaj Phantom Force. Może i trwa dwie tury, ale będziemy mieć wtedy pewność, że walka zostanie zakończona. - poleciłem na spokojnie swojej podopiecznej, nie spuszczając swojego uważnego wzroku ani z dziewczynki, ani z jej Pokemona.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.