Co ona sobie myśli?! Chce mi rozkazywać i rozstawiać po kątach? Niedoczekanie! Złapałam za gałąź, podciągając się na niej szybko w górę i wyrywając ją kobiecie z ręki. Szybkim ruchem złamałam ją na pół i rzuciłam jej prosto pod nogi.
- Masz rację. Skończyło się bycie miłym dla takich samic psa. Nikt, ale to nikt nie działał mi tak na nerwy. Wolałabym być pożarta przez tamtego Jigglypuffa kawałek po kawałku, niż spędzić tutaj chwilę dłużej z tobą! Nie będę za nikim latała ani nikomu usługiwała. Szukaj dalej, bo ja na pewno tutaj nie zostanę! - wygarnęłam jej wszystko w twarz. Niech sobie nie myśli, że może mnie zastraszyć. W ogóle mnie nie zna, więc najlepiej niech zamilknie. Może i ma swojego złotego lwa. Myśli, że jestem słaba i bez niej nie przetrwam ani minuty na zewnątrz? Dawałam sobie radę sama przez tyle czasu i dalej sobie poradzę!
Wychodzę z domku i kieruję się na drogę, która mogłaby prowadzić do jakiegoś miasta. Oczywiście poruszam się poboczem, aby nie zwracać na siebie niczyjej uwagi i w razie czego móc schować się w jakichś krzakach. Jeżeli tamta kobieta będzie chciała mnie zatrzymać przy sobie, wypuszczam Senshi'ego, aby użył Mean Look i uwięził w domku ją i Luxray'a. Nie zamierzam się z nimi więcej użerać. Teraz będę musiała poszukać jakiegoś schronienia na noc. W końcu w nocy te potwory zaczynają dopiero polować.
smutno mi, że z nią nie poszłaś xD
___________________________
Kobieta popatrzyła na ciebie, po czym bez słowa wyszła z chaty, rzucając gałąź w jeden z jej kątów. Widocznie straciła chęci do przekonywania ciebie i po prostu postanowiła cię zostawić. Odczekawszy kilka minut, by mieć pewność, że kobieta wystarczająco się oddaliła, opuściłaś chatę. Może i ból przestał ci doskwierać, to i tak poruszanie się ze skręconą nogą zaczęło sprawiać ci niewyobrażalny problem. O bieganiu, to możesz zapomnieć przez najbliższe dni. Nie mniej jednej, w końcu dotarłaś do pobocza brukowanej drogi, pokrytej plamami zaschniętej krwi, której deszcze nie były wstanie domyć. Wędrowałaś nim dobre kilka godzin, a i tak przeszłaś niewiele kilometrów. Na szczęście przed całkowitą utratą sił oraz nadejściem nocy, natknęłaś się na wrak dobrze zachowanej furgonetki. Być może nada się na schronienie.
Nie smutaj. Coś czuję, że jeszcze ją spotkam xD
_____________________
Hm... to mocno podejrzane, że dała mi od tak odejść. Nie zamierzałam się jednak długo zastanawiać. Może nie chciało jej się bawić zepsutą zabawką z charakterkiem? Nie będę w to wnikała, ale na pewno jeszcze ją zobaczę. Świat nie jest taki duży, jak mogłoby się wydawać...
To cud, że znalazłam tą furgonetkę! Gdyby nie to, wyzionęłabym ducha na tej brudnej drodze, pozostawiając moje ciało na łaskę dzikich bestii. A na razie nie było mi go śpieszno opuszczać. Tak czy inaczej, będę musiała się w nim choć trochę przespać, bo tak długo nie wyrobię. Staram się znaleźć jakiś kij na poboczu, który służyłby mi do podpierania się i ewentualnego odparcia ataku. Następnie sprawdzam ostrożnie, co jest w naczepie i idę do kabiny, aby sprawdzić, w jakim jest stanie. Mam nadzieję, że szyby są całe, a w środku nie ma jakiegoś trupa... W razie jakiegoś niebezpieczeństwa, staram się schować w bezpieczniejszym miejscu.
Możliwe xD
________________________________
Dzięki podpieraniu się na kiju, który znalazłaś przy jednym drzewie, twoje kroki nabrały znacznie szybszego tempa, ale to nadal nie tempo porusza się na całkowicie sprawnych nogach. W kilka minut znalazłaś się przy furgonetce, której naczepa okazała się wypełniona stertą kartonów i skrzynek, w których możliwe, że znajdują się przydatne rzeczy. Aczkolwiek, brak ci sił, żeby teraz je sprawdzić, więc zamknąwszy drzwi do naczepy, skierowałaś się w stronę kabiny z siedzeniami. Szyby okazały się być w perfekcyjnym ścianie, a do tego wszystkie wykonane są z ciemnego szkła. Również w środku nie zastałaś żadnego trupa, więc gdy tylko wygodnie ułożyłaś się na fotelu, od razu zasnęłaś. Rano obudziło cię ciche drapanie w lewe drzwi samochodu. Czyżby kolejny zombie?
Furgonetka okazała się być w idealnym stanie. Świetnie. Nie dosyć, że sobie odpocznę, to możliwe, że znajdę w niej jakieś przydatne rzeczy. W końcu naczepa jest pełna kartonów, a one po prostu nie mogą być puste! Na pewno sprawdzę je rano, a teraz trzeba odpocząć przed kolejnym dniem tułaczki...
Obudziło mnie jakieś drapanie do drzwi. Pewnie to kolejny zombie, który zwęszył mój trop. Musiał być całkiem mały i słaby, skoro jeszcze nie dostał się do środka. W przeciwnym razie miałabym zapewnioną efektowniejszą pobudkę... Tak czy siak, trzeba to sprawdzić i pozbyć się ewentualnego zagrożenia. Najciszej jak mogę, podnoszę się na siedzeniu i uchylam lekko okno, aby zobaczyć, co mnie obudziło. Przy sobie mam swój epicki kij, więc w razie potrzeby go użyję.
Gdy wyjrzałaś przez szczelinę w oknie, ujrzałaś na dole malutkiego smoka, który swoimi różkami zdrapuje lakier z drzwi. Jego niebiesko-fioletowe ciałko pokryte jest praktycznie w stu procentach zaschniętym błotem, ale co najważniejsze nie widać na nim żadnych ran ani zadrapań. Również jego oczy wydają się być naturalnego koloru, więc możliwe, że nie jest zombie. Dziki, samotny pokemon, który jeszcze nie przemienił się w szkaradnego potwora, to naprawdę rzadkie zjawisko. Co najgorsze może on zaraz zniknąć z listy owych stworków, bowiem dostrzegłaś jak krzaki naprzeciwko was zaczęły szeleścić. Coś się zbliża.
To, co zobaczyłam, nieźle mnie zdziwiło. Pokemon, który nie zamienił się w bestię żądną ludzkiego mięsa. To naprawdę cud! Możliwe, że udało mu się przeżyć dzięki temu kamuflażowi z błota, które mogło maskować jego zapach. Muszę mu pomóc, w przeciwnym razie długo nie przeżyje. Z doświadczenia wiem, że szeleszczące krzaki to nic dobrego, więc trzeba działać szybko. Otworzyłam okno bardziej, aby się przez nie wychylić.
- Psssssst. Hej, mały. Tutaj. Musisz się schować, w przeciwnym razie za chwilę możemy mieć poważne kłopoty - powiedziałam do stworka ściszonym głosem, starając się zwrócić jego uwagę. Nie chciałam go również przestraszyć. Odsunęłam się, aby mógł wlecieć do środka i szybko zamykam drzwi. Jeżeli nie będzie chciał tego zrobić lub nie będzie mógł podlecieć, otwieram szybko drzwi i porywam stworka do środka, chowając się z nim w furgonetce. Nie pozwolę, aby coś mu się stało. Zresztą, przez to, że zawędrował aż tutaj, naraża na atak również mnie. Jeżeli coś napadłoby na niego pod samym pojazdem, to na pewno zorientuje się, że ktoś jest w pobliżu. W razie kłopotów mam swój epicki kij, którego mogę użyć do obrony!
Mały smoczek popatrzył na ciebie, po czym bez zawahania wleciał do furgonetki przez szczelinę w oknie. Widocznie nie boi się ludzi. Gdy tylko maluch był już bezpieczny, z krzaków wyłoniła się postać przemienionego bulbasaura. Z wystającym mózgiem i cieknącą z całego ciała krwią wlecze się w twoją stronę, przeraźliwie krzycząc. Musiał już wyczuć twój zapach i teraz pragnie twojej krwi, ale ty miałaś już na niego sposób! Zwinnie przecisnęłaś przez szczelinę kij i gdy tylko zombie dotarł pod sam samochód. Idealnie w sam środek mózgu wbiłaś swoją epicką broń, pozbawiając potwora ostatniego tchu. Akcja ratunkowa wykonana na medal!
Wiedziałam, że w krzakach czai się kolejna bestia! Na szczęście był to Bulbasaur, a nie jakiś Ursaring bądź Nidoking. Z tymi mogłabym mieć większy problem, ale z tym poradziłam sobie całkiem nieźle. I coś czuję, że znalazłam swoją pierwszą broń! Z tym kijem daleko zajdę! Kto wie, może go naostrzę i zrobię z niego włócznię, abo przyczepię do niego jakiś ostry przedmiot, aby łatwiej wbijać się w głowy zombie? Się jeszcze okaże. Na razie musiałam się zająć tym malcem.
- Wygląda na to, że problem mamy już z głowy. Przynajmniej na razie. Jestem Layla i cieszę się, że znalazłam kogoś, kto nie próbuje mnie zjeść - przywitałam się ze smokiem, uważniej mu się przyglądając. Pewnie był głodny. W sumie, mi też pasowałoby coś zjeść. - Hej, może pomożesz mi poszukać jakiegoś jedzenia? Założę się, że dawno nic nie jadłeś. Możliwe, że znajdziemy coś w naczepie - powiedziałam do stworka. Zanim jednak opuściłam kabinę, postanowiłam przeszukać schowki, w które była wyposażona. Możliwe, że znajdę tutaj coś przydatnego. Kiedy skończę już poszukiwania, ruszam ze smokiem (bądź zostawiam go w środku) w stronę naczepy, wspierając się na moim kiju.
Zrobienie z kija włóczni, to świetny pomysł, ale zanim to nastąpi... wypadałoby przeszukać furgonetkę. Na szczęście masz do pomocy smoczka, któremu bardzo się spodobałaś, bowiem polizał cię swoim malutkim języczkiem. Tak, jak zaplanowałaś zaczęłaś od schowka, w którym znalazłaś jedynie paczkę fajek, zapalniczkę do nich, prezerwatywę, dokumenty jakiegoś faceta oraz scyzoryk. Zabrawszy, co najpotrzebniejsze, razem z nowym pokemonem przeszłaś do tyłu furgonetki, żeby zagłębić się w kartonach i skrzyniach w naczepie. Jak to przeważnie jest, pierwsze okazały się być wypełnione stertą papierów albo po prostu były puste. Aczkolwiek, im dalej w las, to w tym przypadku lepiej! Dokładnie w dziesiątym kartonie znalazłaś trzy puszki dobrej jakości konserwy oraz dwie puszki fasolki. Dalej w ręce wpadł ci nóż survivalowy oraz dwie butelki wody mineralnej. Obie po dwa litry. To byłoby tyle z pożytecznych rzeczy. Reszta albo jest zgniła, albo totalnie zniszczona. Jednakże, łowy okazały się nawet udane.
Uśmiechnęłam się do smoka i pogłaskałam go po łebku. Okazał się niezwykle przyjacielski i ufny. Aż dziw, że przetrwał tyle pomiędzy chmarą zombie. Ze schowka zabrałam zapalniczkę, która mogła mi się bardzo przydać oraz paczkę papierosów. Nie zamierzałam sama palić, ale mogą mi się do czegoś przydać. Wątpię, aby te maszkary chętnie szły do dymu tytoniowego. Ich zgniłe mózgi przestawiły się na tryb ludzkiego mięsa i tylko je potrafią zwąchać. No, zapomniałabym jeszcze o scyzoryku. Wątpię, żeby przydała mi się prezerwatywa, czy dokumenty jakiegoś faceta. W najbliższym czasie nie zamierzałam się z nikim zabawiać, bo nawet nie miałam z kim... Z naczepy zabrałam puszki z konserwą i fasolą oraz wodę i nóż. Nie powiem, nieźle mi się poszczęściło z tą furgonetką. Dzięki niej znalazłam zapasy na kilka dni. Wszystko schowałam do mojego plecaka, nie licząc puszki konserwy i jednej butelki wody. Otworzyłam to, po czym wywołałam z moich dwóch balli pokemony.
- Witajcie, jestem Layla i jesteśmy zdani na siebie. Pewnie orientujecie się, jaka panuje teraz sytuacja... Bez zbędnego przeciągania. Wypuściłam was, abyście coś zjedli - oznajmiłam, krojąc konserwę na cztery porządne kawałki scyzorykiem, po czym zjadłam jeden z nich i popiłam to wodą. Pokemony też musiały coś zjeść. Może to nie wiele, ale na jakiś czas musi wystarczyć. Kiedy dojdę do miasta, postaram się znaleźć jakąś karmę dla pokemonów. Pewnie będzie im bardziej smakowała, niż żarcie z puszki.
biedny Lapras, taki niepotrzebny xD
______________________________________
Zabrawszy wszystkie potrzebne ci rzeczy, razem ze smoczkiem opuściłaś wóz, by móc swobodnie wypuścić swoje pokemony na nie do końca świeże powietrze. W końcu niedawno ubiłaś tutaj jednego z zombie. Może większość zgnilizny po prostu już wywietrzała, to i tak czuć lekki swąd. Pomijając ten fakt i obecną sytuację na świecie, zjedliście razem całkiem przyjemny posiłek. Pokemony nawet nie marudziły, gdy podałaś im po kawałku konserwy, którą wsunęły ze smakiem. Widocznie były bardzo głodne. Zaś ty będąc już najedzona i wypoczęta, razem ze swoim epickim kijem, schowawszy pokemony, opuściłaś teren furgonetki, kierując się dalej zakrwawioną drogą. Tym razem twoje kroki nabrały znacznie większego tempa. Po niecałych dwóch godzinach, zostawiając hen daleko za sobą furgonetkę, natknęłaś się na kobietę, która klęczy i szlocha nad ciałem mężczyzny. Po jego ranach możesz wywnioskować, że zaatakowały ich potwory. Idziesz dalej czy zatrzymujesz się przy kobiecie?
Tia, wyrzuciłam go do boxu, bo na razie mi się nie przyda xD Prędzej zombie by go zjadły :c Wątpię, żeby byli małżeństwem xD
______________________
Zanim jeszcze ruszyłam, schowałam scyzoryk do kieszeni spodni. Tak będzie poręczniej i łatwiej będzie mi go sięgnąć w razie potrzeby. Na nóż niestety nie mam na razie lepszego miejsca, więc zostanie w plecaku. Chociaż będę myślała, żeby ukryć go gdzieś w okolicach buta, bądź po prostu umieścić go w takim specjalnym przyborniku na udzie. Jednak tym zajmę się później.
Ruszając w drogę, od razu o wiele lepiej się poczułam. Widać, że ten posiłek dobrze mi zrobił, ale ja i tak wiem, że główną zasługą tak szybkiego przemieszczania się jest mój epicki kij! Nigdy się już z nim nie rozstanę! A może to towarzystwo tego smoka tak na mnie działało? (bo zakładam, że on poszedł ze mną xD) ... Znowu ludzie? Jak na apokalipsę zombie całkiem często spotykam ocalałych. I to w coraz dziwniejszych miejscach. Jeżeli ktoś o zdrowych zmysłach przeżył, to raczej ukrywa się po kątach i żyje, jak szczur, a nie płacze na środku drogi... No i z doświadczenia już wiem, że ludzie albo całkowicie zdziczeli i stali się odludkami, albo zrobili się wrednymi sukami, którym zagłada ludzkości niebywale napompowała ego. Postanowiłam jednak zatrzymać się koło nich i ocenić stan chłopaka. Obydwoje nie wyglądali na starych, raczej w moim wieku. Jeżeli mocno oberwał, to raczej nie ma już dla niego ratunku. W końcu karetki, a tym bardziej szpitale są nieczynne, więc znikąd pomocy.
- Szlochem go nie uratujesz. Radziłabym się gdzieś ukryć, zanim stwory wyczują krew i opatrzyć go jakoś - powiedziałam, dalej przyglądając się dziewczynie. Zastanawiam się, jak ona tyle przetrwała, skoro jest taka niezaradna.
- Kochałam go, a on mnie zostawił! Mówiłam mu, żeby tam nie szedł, ale był kretynem i to zrobił! Już nigdy więcej nie będziemy razem spać! Hipokryta i ignorant! Nigdy nie liczył się z moimi słowami! - kobieta zaczęła krzyczeć, uderzając pięściami w klatkę martwego chłopak, tak mocno, że świeża krew polała się z jego ran. - Rozumiesz to? Czy ty to... - zanim zdążyła dokończyć swoje kolejne zdanie, z jej oczu i ust zaczęła sączyć się czarna krew, a sama kobieta upadła na swego ukochanego.
Ta krew, ten nagły zgon... musi świadczyć o tym, że kobieta była na coś chora, więc może dlatego nie zważała na otaczający ją świat? To bardzo prawdopodobne. Przeszukujesz ich zakrwawione ciała czy idziesz dalej razem z smoczkiem?
A... ha? To było dość... dziwne. To całe jej zachowanie. Uderzała w chłopaka, aż poszła krew, a chwile potem sama się wykrwawiła. Niezły spektakl tutaj urządziła.
- Chodź, idziemy dalej. Może uda nam się dojść do jakiegoś miasta i znajdziemy jakieś schronienie na noc - powiedziałam do smoczka, ruszając dalszą drogą przed siebie. Nie zamierzałam ich przeszukiwać. To, co mam, powinno mi na razie wystarczyć. Zresztą, byli cali we krwi a ja nie miałam zamiaru się w niej brudzić. Ściągnęłabym tylko na siebie dzikie bestie, a tego nie chciałam. Poza tym, istniała możliwość zarażenia się czymś od tej kobiety. Może to i śmieszne, zważając, że choroba mogłaby być moim najmniejszym problemem, ale mimo to nie chciałam umrzeć tak jak ona. Wyobrażałam sobie siebie rozszarpaną przez jakiegoś ogromnego zombie, ale nie konającą samą, w jakimś zaułku.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.