W ostatniej chwili udało ci się opuścić statek, bowiem po krótkiej chwili od twojej ucieczki, przechylił się on w prawą stronę i zsunął się prosto do morza, które pochłonęło go razem ze wszystkimi pasażerami. Tym samym z rubinowymi potworami. Jak to mówią, szczęście w nieszczęściu. Aczkolwiek, twoje szczęście skończyło się na tym, ponieważ obolała leżąc na plaży dostrzegłaś, że pobliskich krzakach rusza się coś podejrzanego. To na pewno kolejny stwór z ich ekipy. Przypominając sobie poprzednie dni... możesz wywnioskować, że spotkanie z nim nie będzie zbyt miłe. Do tego jesteś sama. Bez swojej Moon w obcym środowisku.
Mam pytanko~ Jak jest z pokemonami? Wprowadzasz je do przygody, czy są już przy mnie od razu?
__________________________
No nieźle... Statek zatonął, ale ciekawi mnie, czy ktoś zdołał się uratować, tak jak ja. W końcu jeżeli mi się to udało, to dlaczego nie też i komuś innemu? Jeżeli tak, to ocaleli powinni być gdzieś niedaleko, albo... mógł nikt nie przeżyć. Trzeba pogodzić się z każdą możliwością.
Huh...? Jakieś stworzenie w krzakach? To nie wróży nic dobrego... Wprawdzie na pewno jakaś część pokemonów musiała się uratować przed epidemią, ale wątpię, aby był to któryś z nich. Za blisko tych potworów. Na pewno by go wyczuły. Może to być także jakiś człowiek. Chociaż nie wiem, czy by tak hałasował... Nie mam co ryzykować. Sama, w nieznanym mi regionie. Muszę się gdzieś ukryć i wydobrzeć, bo rejs statkiem nie należał do najprzyjemniejszych. Tak więc po cichu oddalam się do lasu. Może tam znajdę jakąś dobrą kryjówkę?
nie wprowadzam poków ~ masz je przy sobie ~
_____________________________________
Zanim zdążyłaś oddalić się do lasu, kreatura, która była odpowiedzialna za cały ten hałas... wyczuła twój zapach i powoli wyszła ze swojego ukrycia. Wydawałoby się, że tak słodkie stworzenia, jak Jigglypuff nigdy nie skrzywdziłoby człowieka. Co najwyżej spłatałoby mu figla. Aczkolwiek, w tym świecie ta różowa kulka, to prawdziwy potwór! Wpatruje się w ciebie swoimi czerwonymi, zakrwawionymi oczami przy czym szepcze po cichu coś w rodzaju "DIE". Chyba ma na ciebie ochotę. W sumie, kto by nie miał ochoty na świeże mięso... będąc krwiożerczą bestią?
Okej~
_________________
Eh... Wiedziałam, że to kolejny z tych potworów. Mogłam mniej się namyślać, a szybciej wiać do lasu, to by mnie nie wyczuł. Teraz muszę go zgubić. Wprawdzie mam tego balla, którego zdążyłam zabrać z ruin, ale nie ma sensu wypuszczać z niego obcego mi pokemona w takim momencie. Będę musiała poznać się z nim na spokojnie, a nie podczas ucieczki. Walka mogłaby zwabić tylko kolejne kreatury...
Jigglypuff nie powinien być zbyt szybki. Może uda mi się go zgubić gdzieś w lesie? Tam może czaić się jeszcze coś groźniejszego, ale nie mam innego wyjścia. Zostanie na plaży na widoku nie wchodzi absolutnie w grę. Do tego w towarzystwie tej różowej, zakrwawionej kulki.
Nie mam innego wyboru, uciekam do lasu w nadziei że uda mi się zgubić tą małą przybłędę.
Tak, jak sądziłaś Jigglypuff okazał się wolniejszy od ciebie, ale jednak nie zrezygnował z świeżego mięska i zaczął powoli cię gonić. Z czysto teoretycznego punktu... jego szansę z dogonieniem ciebie wynosiłyby zero procent, aczkolwiek dwadzieścia metrów od plaży twoja prawa noga zaczęła odczuwać skutki upadku z wysokości. Najmniejszy ruch ową kończyną zaczął sprawiać ci okropny ból, jakby ktoś przepiłowywał ją tępą piłą. Sytuacja, w której się znalazłaś nie wygląda zbytnio dobrze, do tego z oddali słyszysz przeklętą pieśń, różowego pokemona. Zbliża się i to nader szybko. Starasz się ukryć czy może dobiec do starej chaty, którą zauważyłaś kilkanaście metrów przed tobą?
Cholera! Że też ta noga musiała mnie zacząć boleć akurat w takim momencie! Ten świat nie zna już żadnej litości... W dodatku ten Jigglypuff... Strasznie mnie wkurza tym swoim nuceniem! Gdyby potworny ból nie rozrywał mojej prawej nogi, przysięgam, że rzuciłabym się na niego i osobiście uciszyła. Ale teraz? Nie pozostaje mi nic innego, jak schować się w tej chacie. Oczywiście jest możliwość, że natknę się na jakieś inne, zarażone pokemony, ale trzeba zaryzykować. W końcu gdzie ich teraz nie ma? Na pewno nie zamierzam chować się po krzakach i odsłonić się na atak z każdej możliwej strony. Może i ta różowa, krwiożercza kulka nie jest najszybsza, ale w moim stanie szybko mnie dogoni...
Stara chata powinna pomóc mi się przed nim ukryć i przeczekać te potworne bóle. Dlatego też jak najszybciej się do niej udaję.
Ostatnimi siłami zdołałaś dotrzeć do starej, ale dosyć solidnej chaty. Na szczęście drzwi do niej są otwarte, a co najważniejsze, zrobiłaś to przed spotkaniem z różową kulką. Chociaż słychać go coraz głośniej i głośniej. Widocznie musi być już bardzo blisko. W środku, po zamknięciu drzwi, oparłaś się o jedną ze ścian i odetchnęłaś z ulgą. Pomieszczenie nie jest zbytnio spore i większość rzeczy w nim jest zniszczonych. Widać, że przelatywało przez nie wiele osób. Miałaś zabrać się już za obejrzenie nogi, gdy zauważyłaś, że w jednym z kątów chaty ktoś śpi wraz ze swoim pokemon. Na razie jeszcze cię nie zauważył, ale zapewne stanie się to w najbliższej chwili.
Na szczęście mi się udało. Mogłam w niej teraz zostać przez jakiś czas, aby noga pozwoliła mi normalnie podróżować. Mogłabym nawet rozpalić tutaj ognisko, gdybym miała pewność, że ogień nie ściągnie tych potworów. A obawiam się, że ta chatka nie przetrwałaby zbyt długiego oblężenia. Tak więc muszę zachowywać się cicho i przetrwać...
Właśnie miałam obejrzeć moją nogę, kiedy zauważyłam kogoś. Nie widziałam kto to jest, ale miał przy sobie pokemona. Skoro go jeszcze nie zjadł, to jest raczej zdrowy. Obydwaj spali, więc na razie nie chciałam ich informować o swojej obecności. Będę mogła się przez ten czas zająć moją nogą. Osunęłam się spod ściany na podłogę i starałam się poruszyć obolałą kończyną. Muszę wiedzieć, co mi się w nią stało. Oby nie była złamana, oby nie była złamana...
Na szczęście możesz poruszać nogą, więc na pewno nie jest złamana, a co najwyżej zwichnięta. Aczkolwiek przez to, że musiałaś uciekać przed różową kulką, spuchła do granic możliwości i zmieniła kolor z naturalnego na bardziej czerwony, lekko podchodzący pod bordowy. W momencie, kiedy kończyłaś oglądać nogę, nieznajomy, a raczej nieznajoma, bowiem dostrzegłaś jej złote włosy spod ciemnego kaptura oraz lekki zarys piersi nad pokemonem, zdążyła się już obudzić.
- Kim jesteś i co tutaj robisz. - spytała się ciebie donośnym głosem, wstając w podłogi. - Mów! - dodała wyższym tonem, budząc swojego pokemona, którym okazał się być shiny Luxray oraz wyjmując broń z kieszeni.
O tyle dobrze, że noga nie jest złamana. Czyli już niedługo będę mogła ruszyć w drogę. Szkoda tylko, że postać, która wcześniej spała, zdążyła się obudzić. Nie myślałam, że będzie tak wrogo nastawiona, ale nie miałam jej tego za złe. W końcu każdy starał się jak mógł, aby przeżyć.
- Jestem... Kira i nie byłoby mnie tutaj, gdybym nie musiała się na chwilę zatrzymać - mówiąc to, spoglądam na moją spuchniętą nogę. Na razie postanowiłam nie zdradzać swojego prawdziwego imienia. Wprawdzie Kira to moje drugie imię, ale co tam. - Musiałam się gdzieś schować przed jednym z tych potworów - wyjaśniłam dosyć obojętnym tonem, spoglądając na Shiny Luxraya. Ładnie wyglądał, ale o niebo lepiej wyglądałby w normalnej formie.
- W sumie, to jeśli znam już twoje imię. Mogę cię dodać do mojej listy ofiar, co ty na to? Nie byłoby ci łatwiej? Nie musiałabyś nadal starać się, żeby przeżyć w tym okrutnym świecie. - kobieta zaśmiała się. - Lu, zarżnij tego nieproszonego gościa, który niedługo zakłóci nasz spokój. - dodała, wskazując dłonią na drzwi.
Po geście kobiety, shiny pokemon z największą gracją wyskoczył z chaty i pobiegł przywitać twojego prześladowce. Rozprawienie się z nim zajęło mu kilka chwil, po czym wrócił w nieskazitelnym stanie go swojej pani.
- Naprawdę nie masz przy sobie pokemona, żeby mógł cię bronić? Z jakiej planety jesteś? - spytała się ciebie, podając ci coś w rodzaju spray'u.
Spojrzałam na kobietę, jak na wariatkę. Serio? Lista ofiar? Nie stać jej na nic lepszego? Sama nie zajmuję się takimi rzeczami, ale coś czuję, że dla niej mogłabym zrobić wyjątek. Zaczynała mi mocno działać na nerwy.
- Nie znam twojego imienia, a i tak mogę cię dodać do mojej listy ofiar. Cieszysz się? - odparłam, złośliwie się uśmiechając. Potem zobaczyłam przed sobą Luxraya. Na początku myślałam, że ta baba na serio się chce mnie pozbyć, ale ona miała na myśli tamtego Jigglybuffa. Nie rozumiem... Po co robić tyle zamieszania? Jeszcze ściągnie na siebie uwagę innych maszkar, a tak to różowa kulka kiedyś by odpuściła. No ale cóż. W tej sprawie nie przemówię. W końcu robi to, na co ma ochotę. A jeżeli lubi się nadstawiać głodnym zombie, to już jej problem.
- Z Krainy Czarów. Tak się składa, że jakoś zabłądziłam i wyszłam z nory królika - powiedziałam z jeszcze większą zgryźliwością. Niech sobie nie myśli, że może wszystko, bo ja jestem ranna. - Tak się składa, że nie miałam jakoś czasu na szukanie moich balli, bo miałam tuż za sobą tego małego psychopatę - wyjaśniłam, przewracając oczami. Wolałam się ukryć i przeczekać, niż zwołać tutaj hordę z całego lasu.
Przyjęłam spray od kobiety i psikłam nim na obolałą nogę. Miałam nadzieję, że to coś pomoże, bo chciałam się stąd jak najszybciej wynieść. Co prawda, na początku miałam inne plany, ale nie zamierzam spędzić tutaj z tą babą ani chwili dłużej. Wolałabym rzucić się w paszczę Tyranitarowi, niż słuchać jej głosu nasyconego wyższością.
Gdy popsikałaś spuchniętą nogę spray'em, poczułaś przerażając zimno, które błyskawicznie przyszyło całe, twoje ciało. Poczułaś również niesamowitą ulgę od bólu, po czym zauważyłaś, że opuchlizna powoli zaczęła zanikać. To lekarstwo musi być bardzo silne i zapewne jest jednym z nowszych wynalazków naukowców.
- Wiesz, że zaczęłaś mi się podobać? Nie taka słaba laska z ciebie. Większość dziewczynek padało po wybuchu epidemii i strasznie mało ich zostało. Niewinne i zbyt przesiąknięte gadżetami, żeby potrafiły się obronić. Śmiać mi się chce, co technologia zrobiła z ich mózgami. Ty musisz być inna, nieprawdaż? - kobieta uśmiechnęła się do ciebie, zabierając ci spray. - Tyle powinno wystarczyć. Znalazłam to cacko w szpitalu i muszę przyznać, że idealnie pomaga ze skręceniami. - dodała, wychodząc na chwilę z chaty, po czym wróciła z idealnie prostą gałęzią. - Potrzeba jednak trochę czasu, żebyś mogła na nowo biegać, więc zaoferuję ci moją pomoc. Możesz ze mną podróżować przez pewien czas, ale nie oczekuj, że zostanę z tobą na wieczność. Odzyskasz siły i pożegnamy się ze sobą. O ile chcesz. To jak będzie, dziewczynko? - spytała się ciebie, wysuwając gałąź ku tobie.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy ból zaczął znikać. Jakie to cudowne uczucie. Ruszyłam lekko stopą, aby pozbyć się tego dziwnego uczucia odrętwienia. Ciekawe, skąd ona wzięła takie cacko. Hm... Tak jak myślałam, nadal się nie przedstawiła. No nic. Nie potrzebne mi jej imię, bo nie zamierzam tutaj długo zostać.
- Najwidoczniej - odpowiedziałam krótko na wypowiedź dziewczyny. Nie chciało za bardzo mi jej się słuchać. Uważa się za nie wiadomo kogo, bo ma tego wielkiego lwa. Czyli że co? Każdy, kto zginął w apokalipsie, był słaby? Jej podejście było co najmniej śmieszne. Kto był przygotowany na coś takiego? Nikt nie spodziewał się, że pokemony zaczną zabijać. Może uważać się za Bóg wie kogo, ale i tak w tym świecie nie ma to najmniejszego znaczenia. Prawda jest taka, że chowamy się jak myszy po kontach. Kiedyś i tak nas wszystkich dorwą. Prędzej, czy później wszyscy zginiemy.
- Nie widzę takiej potrzeby. Sama sobie poradzę. Ważne, że nie czuję już tego bólu. Zostanę tutaj na noc i z samego rana ruszę do wspomnianego przez ciebie szpitala, aby poszukać tam schronienia na kilka dni. No i nie jestem małą dziewczynką. Mam imię - odparłam. Nie zamierzałam jej się trzymać. Nie wytrzymałabym z nią tego czasu. Już wolę iść stąd z tą bolącą kostką, niż ruszyć w jej towarzystwie. Niech sobie nie myśli, że sama sobie nie poradzę. Może i nie wiedziałam, gdzie leży ten cały szpital, ale nie zamierzałam się jej o to pytać. Dowiem się jakoś, gdzie się znajduje i ruszę do niego.
Gdy skończyłaś mówić, kobieta popatrzyła na ciebie, po czym wybuchła donośnym śmiechem, łapiąc się za brzuch.
- Proszę cię... nie rozśmieszaj mnie. Chciałam być uprzejma, ale skończyło się bycie miłym dla przybłęd. Idziesz ze mną na moich warunków albo pożegnaj się ze życiem. Rozumiesz? - powiedziała dyktatorskim tonem. - Wiem, że tylko udajesz twardą i stanowczą. W głębi duszy jesteś miła i miękka, nieprawdaż? Nie graj ze mną nigdy więcej w głupie gierki, bo zawsze będziesz przegrywać. Teraz wstawaj i chodź. Chyba nie chcesz jeszcze bardziej mnie rozzłościć, Kiro? - dodała nieco milszym głosem, wyciągając do ciebie jeszcze raz gałąź, jakby była pewna, że w końcu ulegniesz. Ciekawe czy ma rację.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.