- Nie za bardzo lubię o sobie mówić... - spojrzałam na Snazzy, odwracając wzrok od oślepiającego słońca. Nie chciałam, aby wszyscy znali mój życiorys na pamięć. Ale skoro miałam z nimi "pracować", to dobrze by było, żebyśmy sobie ufały nawzajem. - Pochodzę z Oblivii. Płynęłam statkiem do Kalos w poszukiwaniu mamy i brata, kiedy rozbił się zaatakowany przez czerwonookie bestie. Prawdopodobnie ocalałam jako jedyna, bo wrak poszedł na dno - wyjaśniłam w dużym skrócie. Nie musiały też od razu wszystkiego wiedzieć, prawda? - Wiecie może, w jakim mieście jesteśmy? Od Daisy dowiedziałam się, że obecnie znajdujemy się w Unovie, ale nie znała już konkretnej nazwy miasta - zapytałam, idąc naprzód.
- Oblivii? Pochodzę z jej okolic, ale wyniosłam się z tamtą przed epidemią... za marzeniami i pracą! - Snazzy uśmiechnęła się do was. - Jesteśmy w Virbank City. Niegdyś to było przepiękne miasto, a dziś pełno tu trupów i śmieci. Mam nadzieję, że kiedyś powróci do swojego poprzedniego stanu. - dodała.
- Uważajcie! - Chiyuri powiedziała do was, ściągając was z ulicy. - Grupa zombie... zajmę się środkiem, Snazzy weź prawą stronę, a Layla zajmij się tą trójką przy śmietniku. - dopowiedziała, wskazując ci trójkę zombie przy śmietniku. Mianowicie, Mudkipa, Delcatty i Lombre. Jeśli się pośpieszysz, zdołasz załatwić jednego albo nawet i dwóch, zanim cię zauważą.
Byłam trochę oburzona tym, że Chiyuri wysłała mnie na taką małą grupkę, kiedy ona i Snazzy wzięły największe. No ale cóż, może to i nawet lepiej? Z tymi powinnam się uporać szybko, więc jak starczy czasu, to pomogę jeszcze dziewczynom.
Postanowiłam zaatakować z kataną w ręku. Zamierzałam się do nich zbliżyć cicho i szybko - tak, żeby ciachnąć chociaż jednego z zombie. Lombre powinien wydawać się łatwym celem. Za życia i tak nie był szybkim i zwinnym pokemonem. Najbardziej obawiałam się Delcatty, ale na nią też miałam sposób. Kiedy uda mi się zlikwidować jednego z nich, staram się to zrobić jeszcze z drugim. W razie konieczności wspomagam się pistoletem, który trzymam w drugiej dłoni. Gdybym któregoś nie zahaczyła ostrzem i ten by się na mnie rzucił, gotowa jestem do niego strzelić.
W mgnieniu oka dostałaś się do grupki pokemonów i bez problemowo przecięłaś Lombre na pół, który nie zdążył w ogóle zareagować. Równie sprawnie poszło ci z Mudkipem, ponieważ po zarażeniu się wirusem, stracił swój refleks i zdołał jedynie podbiec do ciebie, co skończyło się dla niego, dziurą w głowie. O dziwo, Delcatty znikł ci z oczu. Chwilę zajęło ci zlokalizowanie niego, aż w końcu zjawił się tuż przed tobą i powalił na ziemię. Na szczęścia miałaś plan awaryjny, a że kulka w łeb zawsze jest niezawodna... już po chwili wyszłaś z całego zamieszania, cało.
- Nic ci nie jest? - Chiyuri krzyknęła do ciebie, podbiegając razem z Snazzy.
Z Delcatty było trochę problemów, tak jak się tego spodziewałam. Na szczęście pistolet załatwił potwora i już po chwili mogłam zrzucić z siebie ciało. Fuj. Ubrania nadają się jedynie do wyrzucenia. Super.
- Nie, chyba nic - odparłam, podnosząc się z ziemi. Sprawdziłam jeszcze na wszelki wypadek, czy nie mam na ciele żadnych głębszych zadrapań albo ugryzień. Nie było chyba jeszcze przypadku zarażonego człowieka, ale wolałam nie nabyć się jakiegoś zakażenia bądź jakiegoś innego syfu. - Możemy iść dalej? - zapytałam, oglądając się na miejsce, z którego przybiegły dziewczyny. Czyżby tak szybko uporały się ze swoimi celami?
Nie licząc ubrudzonych ubrań, wyszłaś z tej potyczki zupełnie bez szwanku, co jest naprawdę szczęściem, zważając na okoliczności w jakich się znalazłaś. Kątem oko ujrzałaś, że dziewczyny również poradziły sobie ze swoimi przeciwnikami, więc nie zwlekając ruszyłyście dalej. Reszta drogi do apteki minęła wam w spokoju i dokładnie, kiedy słońce zaczęło zachodzić za horyzont, dotarłyście pod jej bramy. Ów budynek składa się z jednej mniejszej części, która zapewne jest magazynem, oraz większej, dwupiętrowej. Widocznie właściciel apteki mieszkał na pierwszym piętrze, a także na części parteru, nieprzeznaczonej na sklep.
- Proponuję, żebyście razem przeszukały ten większy budynek, a ja zajmę się magazynem, dobrze? Oczywiście zaraz dołączę do was albo zawołam was do siebie, kiedy znalazłabym jackpot. - Chiyuri spytała się was.
- Spoko. - odparła Snazzy.
W końcu dotarłyśmy do apteki. Był to dość duży budynek, więc będziemy miały co w nim robić. W dodatku był ogrodzony i brama była w raczej dobrym stanie, więc jest nadzieja, że nie nadziejemy się tam na żadną bestię. Wysłuchałam Chiyuri i przystałam na jej propozycję, a kiedy poszła, zatrzymałam na chwilę Snazzy.
- Co ty na to, aby się rozdzielić? Ja zajmę się górą, a ty przeszukasz dół. Tak pójdzie nam sprawniej - zapewniłam ją, rozglądając się jeszcze wokół. Jeżeli dziewczyna się zgodzi, wchodzimy do środka, wcześniej zamykając bramę i próbujemy się dostać do budynku, który zapewne wcześniej komuś służył za mieszkanie. Jeżeli nam się nie uda, wypuszczam Kirlię i proszę go, aby teleportował nas do środka, jeżeli oczywiście nie będzie to dla niego kłopot. Proszę go również o to, aby został przy mnie i pomógł mi przeszukać górną część domu.
- Dobrze. Jeśli będziesz w kłopotach, to krzycz. - Snazzy uśmiechnęła się do ciebie, zaczynając przeszukiwanie dolnych pomieszczeń mieszkania, zaś ty powędrowałaś na górę.
Na ów piętrze znajdują się cztery pomieszczenia, zapewne jednymi z nich są sypialnia oraz łazienka. W końcu ktoś tutaj mieszkał, wiec musiał gdzie spać oraz się myć. Mniejsza z tym, wybrałaś pierwsze, lepsze drzwi, żeby zacząć przeszukiwanie. Niestety to, co ujrzałaś w wybranym pokoju nie jest przyjemnym ani interesującym widokiem. Oprócz sypialni i łazienki, znajduje się tutaj też druga sypialnia, należąca do dziecka, które dostrzegłaś martwe na łóżku. Na oko dziewczynka miała z pięć albo siedem lat... czekaj! Ale co to? Obok jej wiotkiej i zimnej twarzy, leży dziwny złoty dzwonek z czerwonymi wstążkami(?). Nie wygląda, jakby był zwykła rzeczą, to chyba jakiś pokemon. Czyżby to on zabił dziewczynkę w trakcie snu, ale w takim razie... dlaczego jej nie zjadł?
Cztery pokoje to stosunkowo mało do przeszukania. Jeżeli szybko mi pójdzie, to może będę mogła pomóc dziewczynom. O ile nie wyrobią sie przede mną, tak jak z tymi potworami do zabicia.
Przeszukiwałam po kolei pomieszczenia, jednak wyglądało na to, że nie znalazłam jak na razie nic przydatnego. Aż do czasu... W kolejnym pokoju zastałam martwą dziewczynkę na łóżku. Zakryłam nos rękawem. Pewnie już tutaj troche leżała i nie chciałam wdychać tego powietrza. Sytuacja jednak zrobiła swoje. Od razu przypomniałam sobie tego martwego chłopca z przerażoną miną. Oczami wyobraźni widziałam już Hitmochana, który wymierzał cios w moje plecy. I Moon...
Potrząsnęłam głową, aby wyrzucić z głowy bolesne wspomnienia. Wiedziałam, że same od tak nie znikną, ale nie chciałam tego od nowa przeżywać. Kiedy już się otrząsnęłam, zauważyłam żółtą kulkę obok ciała. Nie wyglądała ona na zabawkę i miałam przeczucie, że może być to pokemon. Pytanie tylko, czy ma dobre zamiary, czy wręcz przeciwnie. Gdyby był krwiożerczą bestią, pewnie zjadłby tę dziewczynkę, ale nigdy nic nie wiadomo. Wzięłam w ręce swój kij i wycelowałam w kulkę. Spojrzałam na Kirlię.
- Senshi, bądź gotów - ostrzegłam pokemona i trąciłam kulkę końcem kija.
Kiedy wycelowałaś kijem w dzwoneczek, ten podskoczył ze strachu i błyskawicznie schował się pod poduszką. Takie zachowanie całkowicie eliminuje podejrzenia o tym, że jest on krwiożercą bestią, drzemiącą przy ciele dziewczynki. Widocznie jest tylko bardzo przywiązanym pokemonem, który po śmierci swojej trenerki... pozostał przy niej, czekając na jej pobudkę. Ta jednak nigdy nie nastąpi, a biorąc pod uwagę, że pokemony również muszą coś jeść i pić, czekanie przyniesie tylko kolejną śmierć. Tym razem samego dzwoneczka. Może uda Ci się uratować go przed tym? Chociaż teraz trudno będzie Ci zdobyć jego zaufanie.
Wybacz, że musisz dopominać się o odpisy ;_; postaram się ogarnąć D:
_________________
Jak się okazało, dzwoneczek wcale nie był bestią, tylko wiernym pokemonem swojej trenerce. Która nie żyła już jakiś czas. Jeżeli dalej tak pójdzie, to pokemon umrze z pragnienia i głodu. Po tym, jak chciałam go zaatakować, pewnie nie będzie skłonny do przyjęcia pomocy ale muszę spróbować.
- Hej, wybacz mi, że chciałam cię uderzyć, ale chyba rozumiesz, że w dzisiejszych czasach trzeba być ostrożnym. Nie chciałabym ci zrobić krzywdy. Jestem Layla, a to mój przyjaciel, Shenshi - przedstawiłam siebie oraz Kirlię. Chciałam wzbudzić chociaż odrobinę zaufania w stworku, aby móc go nakarmić i z nim porozmawiać. To chyba nic wielkiego, prawda? - Widzę, że jesteś przywiązany do swojej trenerki. To wielki atut dla takiego pokemona jak ty. Tylko... może ona leżeć tutaj jeszcze jakiś czas A ty wyglądasz na głodnego. Pewnie nic nie jadłeś, prawda? Proszę, weź to - oznajmiłam, wyciągając z plecaka paczkę z karmą dla stworków i wysypując jej trochę na łóżko. Nie chciałam robić żadnych niestosownych ruchów, aby nie spłoszyć dzwoneczka. No i... pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że dziewczynka nie żyje. A ja chyba nie mam serca powiedzieć mu o tym, że jest martwa. Ale w końcu będzie trzeba go uświadomić. Ech... Ciężkie jest to życie. W każdym razie poprosiłam Senshiego, aby zajął rozmową malucha, a ja w tym czasie chciałam dyskretnie przeszukać pokój i dowiedzieć się, jak zmarła dziewczynka. Bo nie powiem, trochę mnie to zaintrygowało. Jeżeli dowiem się czegoś więcej, to może będę wiedziała, jak wyjaśnić to temu stworkowi? Nie ważne, jakbym się starała, to na pewno i tak go zaboli, ale warto próbować.
spoko :D
_______________
Kiedy przestawiłaś się, dzwoneczek lekko wychylił się zza poduszki i wesoła pomachał swoimi wstążkami. Niestety, gdy tylko zaczęłaś wyciągać karmę z plecaka, wrócił do swojej kryjówki. Tym razem musiałaś poczekać dłuższą chwilę, żeby stworek ponownie ją opuścił. Zrobił to zapewne tylko przez karmę, którą zaczął zajadać ze smakiem. O dziwo po skończonym posiłku nie uciekł z powrotem pod poduszkę, ale wlepił w ciebie swoje, słodkie oczka. Czyżby powoli nabierał do ciebie zaufania? Może! Jednak teraz musisz być jeszcze ostrożniejsza, aniżeli wcześniej.
Pokemon tak zajął moją uwagę, że nie mogłam sprawdzić na spokojnie pokoju. No nic. Liczyłam na inicjatywę ze strony Shenshi'ego, ale nie mogę odejść tak teraz od dzwoneczka, bo inaczej całkowicie straci do mnie zaufanie. Jeżeli jest w pokoju coś wartościowego, to na pewno nie ucieknie.
- Widzę, że karma smakowała. Chcesz jeszcze? - zapytałam i w zależności od odpowiedzi malca dostosowuję się do niej. Myślałam, jakby go tutaj zagadać, żeby dowiedzieć się czegoś więcej, ale oczywistym jest, że nic mi nie odpowie.
- Wiesz... przyszłam tutaj z dwoma koleżankami szukać zapasów. W starym szpitalu jest nas spora grupka. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale za oknem zrobił się naprawdę wielki syf... Pokemony nie są już tak przyjazne jak kiedyś i musimy się przed nimi ukrywać albo walczyć, żeby przetrwać - lepiej, żeby znał prawdę. Jeżeli tego nie zrozumie, szybko przejdzie na stronę tych bestii. - Oczywiście nie wszystkie takie są. Jak widzisz po sobie i po moim przyjacielu, nie wszystkie stworki uległy temu czemuś, co to zapoczątkowało. Więc na razie jesteście względnie bezpieczni. Może... chciałbyś dołączyć do nas w szpitalu? Inni na pewno nie będą mieli nic przeciwko, a siedzenie tutaj w niczym ci nie pomoże - wyjaśniłam, starając się przekonać do siebie żółtą kulkę. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale nie możemy go tak tutaj zostawić.
Kiedy skończyłaś mówić, dzwoneczek podleciał do okna, żeby na własne oczy przekonać się czy mówisz prawdę. To, co ujrzał za nim, wywołało u niego chwilowe oszołomienie. Widocznie był zbytnio skupiony na swojej trenerce, żeby dostrzec apokalipsę, która rozprzestrzeniała się po jego oknem, co brzmi nieco ironiczne. Mniejsza z tym, bowiem widok zrujnowanego miasta był dla niego, jak kubeł zimnej wody. W końcu zrozumiał, ze jego trenerka odeszła, a żeby przeżyć musi iść dalej, bez niej i bez swojej przeszłości.
- Chin-chin. - powiedział do ciebie, machając swoimi wstążkami. Ciekawe o co mu chodzi?
Myślałam, że mówiąc całą prawdę, zniszczę światopogląd dzwoneczka, ale ten zniósł to o wiele lepiej, niż przypuszczałam. Zbyt małą wiarę w niego pokładałam. Okazał się wytrwałym pokemonem. Ciekawe, czy miała na to wpływ śmierć jego trenerki, czy też był już taki, zanim się poznali?
- Hm? O co ci chodzi? Chcesz mi coś przekazać? - zapytałam stworka, nie rozumiejąc, co chce mi powiedzieć. W takich chwilach żałuję, że nie potrafię rozmawiać z pokemonami... Poprosiłam Kirlię, aby porozmawiał z żółtą kuleczką i dowiedział się, czego chce. Może Senshi będzie w stanie przekazać mi to, czego ten nie może?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.