Opis wyglądu:
Jestem.. inny niż moi pobratymcy. Odznaczam się bledszym i bardziej szarym futrem, niż inne Drowzee. Nieraz można zauważyć na nich zaschnięte plamy pewnej szkarłatnej cieczy, która czasami dość przypadkowo mnie brudzi.. To dość irytujące. Zawsze noszę przy sobie medalik, który... otrzymałem od pewnej małej dziewczynki. Tak, była bardzo miła. Co dziwne, pozwala mi na kontrolowanie swych psychicznych mocy, i skupianie ich w medalionie. To bardzo ułatwia kontakty z innymi. Wokoło mnie ciągle latają jakieś denerwujące insekty, które przeszkadzają w codziennych sprawach. Czy to, że nie biorę zbyt często kąpieli tak bardzo im przeszkadza?
Opis charakteru:
Cóż, jako Pokemon psychiczny, dość trudno zgłębić tajniki mego umysłu. Wiem jedno.. uwielbiam dzieci, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Uwielbiam patrzeć, jak małe, słodkie oczka opadają po męczącym dniu, gdy w ciemności nucę im swą kołysankę. Gdy ich piskliwe głosiki z westchnieniem mówią "Dobranoc, Kehtô". Cóż, nie rozumiem tylko jednego.. dlaczego, gdy otwierają te swoje piękne oczenta w mej grocie, zaczynają płakać? Wtedy śpiewam im.. a one powoli się uspokajają. Tak. Ja chcę je tylko chronić przed dorośnięciem. Nikt, kto jest dorosły nie wierzy już w to, w co wierzył w dzieciństwie. Dlatego to najlepszy czas, by pożegnać życie. By oszczędzić im tak wielu smutków. Przecież jestem dobrym Pokemonem. Pokemonem, który ratuje świat przed smutkiem. A przy okazji dobrze się bawi.
Historia: Moja historia zaczyna się dość wcześnie, mając zaledwie parę dni od wyklucia się z jajka. Wtedy to pierwszy raz, jakby przez mgłę zobaczyłem uśmiechniętą, pełną radości i lekkiego podziwu twarz swej pani. Jako pokemon psychiczny od urodzenia miałem bardzo przejrzysty umysł. Pamiętam to, jakby było wczoraj.
Ten usmiech.. był pierwszym, czym zobaczyłem przed sobą. Młoda, wieku przedszkolnego dziewczynka, z dwoma fikuśnymi, orzechowymi warkoczykami i wielkimi, zielonymi oczami. Moja pani.. zajmowała się mną najlepiej, jak mogłęm sobie tylko wymarzyć. Przynoisła mnie do swego przedszkola. Karmiła. Poświęcała czas. Inni patrzyli na mnie z podziwem, ponieważ byłem wyjątkowy - me futro, zamiast żółtego było lekko różowawe, jakby przydymione - byłem jednym z niewielu na świecie błyszczących Drowzee.
Sielanka trwała dość długo - ponieważ ponad dwadzieścia lat - i bardzo mi to odpowiadało. W końcu, jako szkolna dziewczyna, zaczęła bardziej zgłębiać tajniki mego gatunku i starała się nauczyć jakichś ruchów. Niektóre się udały, niektóre nie. Gdy coś mi nie wychodziło, pani była zdenerwowana, jednak starała się tego nie okazywać. Wyszło na to, że zostałem nauczony trzech ataków, które opanowałem do perfekcji. Jednak moja pani nie chciała być trenerką. Ona w ostatniej chwili zmieniła kierunek.. i stałą się koordynatorką. Cjhciała występować w pokazach, by ukazać światu mój wdzięk. Problem był jeden.. nie posiadałem go. Z wiekiem, moje lśniące, gęste futro zaczęło rzednieć i szarzeć, co nie spodobało się mojej opiekunce. Do tego nieznaczne zmarszczki, które posiadałem jako młody Drowzee pogłębiły się, szpecąc skórę do tego stopnia, że najzwyczajniej w świcie nie nadawałem się do tego rodzaju sportu.
Moja pani.. załamała się. Przestała mnie karmić. Zwracać na mnie uwagi. Trwało to od czasu, gdy porzuciła marzenia o koordynatorstwie i zatrudniła się w jakimś biurze. Nie było jej całe dnie. Zamykając mnie w małym pomieszczeniu, głodząc, nie dopuszczając do światła dziennego nie postępowała słusznie. Płakała po nocach. Miała dużo stresu w pracy. Gdy chciałem ją pocieszyć, przytulić, jak za dawnych lat.. odtrącała mnie. Tego było za wiele. W końcu, gdy desperacja osiągnęła poziom krytyczny, nie wytrzymałem. Nienawidziłem jej. Była jedną, wielką, chodzącą obojętnością, która mnie nie zauważała.
Pewnego ranka, takiego samego jak zawsze, gdy zbierała się do pracy, pierwszy raz od wielu dni spojrzała na mnie. Na mnie, nie obok mnie. Przez mój umysł przeniknęła iskierka nadziei, jednak ona.. ona.. powiedziała, że to koniec. Jestem śmieciem. Bezużytecznym darmozjadem, który zepsuł jej karierę. Rzucając we mnie wszystkim, co miała pod ręką, wykrzykując prosto w twarz, że mnie nienawidzi, zapomniała o jednym. Pokemony także miały uczucia. Uczucia, które mogły ulec zmianie. Moje właśnie uległy. To, co zrobiłem potem na zawsze wyryło się w moim mózgu. Jakby w transie podszedłem do ząbkowanego noża do chleba, który pod wpływem złości moja "pani" zrzuciła na podłogę. Niespiesznie go podniosłem, przyglądając się swoimi oczyma na ostre, poszarpane żelazo. Następnie mój obłąkańczy wzrok padł na nią.
Znieruchomiała. Wyglądała, jakby właśnie przestała oddychać, a czas się zatrzymał. Tylko jej wzrok dawał znak, że jeszcze nie zamieniła się w kamienna figurę. Z przerażeniem śledziłą każdy mój niespieszny ruch stopą, coraz bliżej i bliżej. Zastanawiałem się, dlaczego nie ucieka, a potem pojąłem, że nie patrzy na mnie, tylko na medalion, który podarowała mi w dzieciństwie. Wtedy wróciły wspomnienia.
Wracała właśnie, cała zdyszana z zabawy na placu zabaw ściskając cos w małej piąstce. Skocznym krokiem podeszła do mnie i wcisnęła do dłoni mały amulet, prosty, o kształcie koła. Uśmiechnęła się wtedy, dumna ze swego znaleziska i kazała obiecać, że nigdy się z nim nie rozstanę.
Z mego oka wypłynęła łza. Jedna. Potem następna. Zacisnąłem oczy, przerywając wylew cieczy. Ta kobieta to nie tamta dziewczynka sprzed lat. Dorosłość ją zabiła. A za śmierć płaci się śmiercią. Taka jest zasada.
Gdy do niej podszedłem, ona nadal się nie ruszyła. Wtedy dopiero pojąłem, że medalion hipnotyzuje ją. Była w transie, wywołanym przez moja wściekłość. Chciałem, żeby cierpiała jak ja. Żeby głodowała, nie wychodziła przez całe dni z obskurnego pokoju. Jednak na to nie było czasu.
Uniosłem nóż i na chwilę się zatrzymałem. Zero reakcji. Moja ręka wykonała szybki ruch, gładko przecinając tkanki na ręce mojej byłej właścicielki. Krew strzeliła, ochlapując mnie, jednak ona ani drgnęła. Nie. Chcę, żeby płakała. Błagała mnie o litość, drąc się z bólu.
Upuściłem medalik, a ona wzięła głęboki haust powietrza. Jej mózg musiał przetrawić zbyt późną sytuację, że krwawi. Obficie. A także leniwie zwisającą z jej przedramienia skórę. Popatrzyła na mnie ze łzami w oczach i krzyknęła. To był przerażający krzyk. Mrożący krew w żyłach krzyk. Tak. Bardzo mi się podobał.
Próbowała uciec, lecz nadal nie mogła się ruszać. Moje psychiczne moce jej to uniemożliwiały.
Położyłem niespiesznie swój oręż ostrzem do rany dziewczyny. Znowu krzyk. O tak. O to chodzi. Zacząłem energicznie piłować jej ręke. Po niespełna minucie pozbawiony nerwów i ścięgien placek wylądował na podłodze. Już nie krzyczała. Nie miała siły. Jej urywany szloch łączył się w kakofonii z cichymi jękami i moim głosem.. Tak. Nie zauważyłem nawet, jak zacząłem nucić jakąś melodię. Spodobała mi się.
Wbiłem energicznie ostrze w brzuch, kręcąc ręką wokoło własnej osi. Zwymiotowała. Wbijałem coraz głębiej i głębiej, pawając się w odrażającym widoku jej śliskich wnętrzności, które teraz mnie otaczały. Poruszyłem stopami, czując pod nimi oślizgłe organy. Miłe uczucie.
Ząbkowany nóż poderwał się wyżej, do płuc. Przebił jedno, co wywołało kolejną falę niewyobrażalnego bólu mojej pani. Zaraz.. Ona jeszcze funkcjonuje. Smutne. Nie mogę pozwolic biedaczce się tak długo męczyć..
Wyjąłem czerwone ostrze z brzucha dziewczyny i nadciąłem gardło. Następnie, stając na paluszkach, ponieważ nie byłem zbyt wysokim pokemonem, niespiesznie wyciągnąłem dłoń, by pogładzić ją po oku. Cofnąwszy ją, w oczodole ział czarny otwór, które płakał krwią. Dokończyłem całość wyjmując szaleńczo bijące serce w jej piersi i wkładając do gardła. Chciałem by zobaczyła.. przepraszam, poczuła. Widzieć już nie mogła. ...jak to jest, gdy serce podchodzi ci do gardła z głodu, ze strachu, czy przeżyje się następny dzień.
Po wszystkim widziałem tylko jej wnętrze w całej kuchni, a także poroozrzucane garnki, w których znajdowały się pojedyncze organy. Zgarnąłem resztę wewnętrznej części mojej byłej pani i ładnie posegregowałem w innych patelniach. To, co zostało z jej wewnętrznej strony zaciągnąłem pod drzwi wejściowe. Ktoś zobaczy ładny widok.
Postanowiłem, że uratuję inne dzieci i pokemony. Pokemony przed spotkaniem się z takim samym losem, który zgotowała mi moja była właścicielka, a dzieci przed trudami dorosłości.
Chciałem tu zostać. Leżeć, delektując sie zapachem krwi i ludzkich organów, jednak nie mogłem w takich warunkach pomagać ludziom, dlatego uciekłem do lasu. Znalazłem dogodną grotę. Postawiłem krzesło, obok przewiązałem sznur, które znalazłem na wysypisku śmieci. Tak. Tak będzie ciekawie. W międzyczasie udało mi sie wymyslić słowa do melodii, którą nuciły moje usta podczas ratowania mojej pani.
Come little children, come with me
Safe and happy, you will be
Away from home, now let us run
With Hypno, you'll have so much fun
Oh, little children, please don't cry
Hypno wouldn't hurt a fly
Be free to frolic, be free to play
Come with me to my cave to stay
Oh, little children, please don't squirm
These ropes, I know, will hold you firm
Now look to me, the pendant calls
Back and forth, your eyelids fall
Oh, little children, you cannot leave
For you, your families will grieve
Minds unravelling at the seams
Allowing me to haunt their dreams
Do not wail and do not weep
It's time for you to go to sleep
Little children, you were not clever
Now you'll stay with me forever
Bardzo mi się podobała.. pomagała dzieciom usnąć, a ja mogłem je spokojnie ratować. Z każdym z osobna się zaprzyjaźniałem, ponieważ nie można nie kochać dzieci. Co noc byłem z nimi i śpiewałem im. Oczywiście nie rozumieli słów.. A gdy już widziałem, że nadszedł odpowiedni czas, zabierałem je do swojego domu, by tam dokończyć mój plan.
Pomogłem tak wielu dzieciom..
Może
I Tobie
trzeba pomóc?
Come, little children, come with me...
Rodzina: ---
~ CIEKAWOSTKI ~
~
Nie gardzę dobrymi jagodami... Gustuję w Payapa Berries..
~
Ułożyłem własną kołysankę. Chcesz posłuchać? Na pewno ci się spodoba..
~
Nie przepadam, gdy świeci słońce. Rani moje oczy. Krew z nich wtedy wypływająca jest taka słodka..
~
Trenerzy? Och, te irytujące osoby, próbujące zamknąć mnie w jakichś śmiesznych kulkach ? Cóż, każdy, który tego próbował nie złapał już nikogo, poza dżdżownicami pod ziemią..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.