Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )


Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Daisy7
2015-02-26, 19:18
Przygoda Lyxina & Hireka
Autor Wiadomość
Tete 
Tejrikoteto // Triti


Starter: Furfrou
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 183
Wysłany: 2014-06-24, 23:37   Przygoda Lyxina & Hireka




- Musimy dostać się do przystani na południu, o tu - Max wskazał jeden z prostokątów na mapie. - Stamtąd powinniśmy bez problemu znaleźć statek, którym dopłyniemy do Groen City . Tam jest pierwsza sala... Cały czas jesteś pewien, że chcesz tam iść?
Max chyba już setny raz pytał o to samo. Jakby obawiał się, iż w przeciągu minuty jego przyjaciel zmieni zdanie.
Droga jedenasta była w sumie jedynie koleinami po śladach dżipów. Poza transportami raczej mało kto przybywał do Numain Town. Kiedyś miasteczko tętniło życiem. Zostało niemal postawione na ruinach jakiejś świątyni. Nowe odkrycia z początku przyciągały archeologów, ale i ciekawskich, lecz po latach wszystko zostało już dogłębnie przebadanie. Bark jakichkolwiek innych rozrywek zniechęcił turystów i miasteczko podupadło.
Na gałęzi wyschniętego drzewa przysiadł Pidgey. Pokemon wyczyścił sobie pióra dziobem. Przez chwilkę rozglądał się dookoła. Chyba szukał czegoś do jedzenia gdzieś w pobliżu. Możliwe, że właśnie coś wypatrzył bo szybko wzbił się w powietrze i odleciał.

____________________________________________
- Tak Max, jestem pewien co do tego, że chcę to zrobić. Dziadek ma rację, że muszę ruszyć do przodu i zadbać o swoją przyszłość. - odparł przyjacielowi Renly ciężko przy tym wzdychając, po czym ruszył drogą no Numain Town. Dla milszej atmosfery zaczął przyśpiewywać jedną ze starych piosenek śpiewanych na wykopaliskach. Idąc wypuścił Arona stwierdzając:
- Co się będziesz sam nudził w pokeballu, prawda Elly? - po czym podrapał stworka i uśmiechnął się do niego.
- Hmm... Szkoda, że Numain jest już rozkopane, choć może a nuż się coś tam znajdzie. - mruknął pod nosem Ren, mając nadzieję, że przyjaciel nie zacznie się zastanawiać czy Renly przed samą ruiną wejdzie do niej, nie bojąc się tego, co spotkało go wcześniej. Na samą myśl o tym chłopaka przechodziły dreszcze podekscytowania i strachu, które sprawiały że chciał wejść dla samej świadomości tego uczynku.
Widok odlatującego Pidgeya zainteresował Rena, mającego nadzieję że nie zwiastuje to żadnych kłopotów, lecz na wszelki wypadek rozglądał się, w poszukiwaniu jakiegoś śladu niebezpieczeństwa, lub po prostu czegoś ciekawego, czując podekscytowanie swoją podróżą, którą właśnie rozpoczął.
- Max, lider w pierwszym mieście operuje pokemonami jakiego typu? - spytał się Renly, myśląc o tym że podczas najbliższego postoju musi zacząć trenować z Ellym, aby być przygotowanym do walki, dlatego podzielił się z resztą tym stwierdzeniem.
____________________________________________
- Skąd niby mam to wiedzieć?! To ty chcesz zostać mistrzem, nie ja -burknął Max. - Może obejrzyj odznaki dziadka?
Był jednak pewien problem. Wszystkie metalowe monety wyglądały mniej więcej tak samo. Od kiedy dziadek Rena skończył swoją podróż minęło trochę czasu. Chyba dość dużo skoro wszystkie kolory zniknęły z odznak. Takie wyjaśnienie wydawało się naprawdę mało prawdopodobne, tylko czy co innego mogło wchodzić w grę?

Pidgey nie poleciał zbyt daleko. Wylądował przy jakimś kamieniu. Z uporem dziobał go. Co jakiś czas odskakiwał na bok, aby spróbować swoich sił z innej strony. Głaz niespodziewanie drgnął. Kiedy to się stało ptak zatrzepotał skrzydłami, lecz to nie zniechęciło pokemona. Wprost przeciwnie! Teraz z jeszcze większą zaciekłością chciał dobrać się do swojego celu.
____________________________________________
- Co to to się dzieje? - powiedział Renly patrząc na Pidgeya skubiącego kamień - Chodźmy i przekonajmy się. - po czym ruszył w kierunku kamienia. Będąc bliżej przyjrzał się dokładnie kamieniowi, nie podchodząc zbyt blisko, aby nie przepłoszyć Pidgeya.
- Jak myślicie, może to jakiś pokemon? - rzekł z zaciekawieniem Renly, wyciągając Pokedex i nakierowując go na kamień. - Elly, spróbuj przewrócić ten kamień na drugą stronę. Jeśli to się nie uda, spróbujemy razem.
- Interesujące, może coś tego Pidgeya jest pod nim? - mruknął chłopak, po czym dalej przyglądał się kamieniowi, starając się też nasłuchiwać dźwięków, które mogły mu wyjaśnić, co też u licha się dzieje.
____________________________________________
Ptak widząc zbliżającego się Arona zatrzepotał butnie skrzydłami. Nie miał zamiaru pozwolić na odebranie sobie zdobyczy. Gdy Elly dzieliło już tylko parę kroków od kamienia Pidgey zaatakował. Doskoczył wysuwając do przodu szpony. Na Aronie nie zrobiło to większego wrażenia. Na metalowej skorupie pojawiły się tylko dwa płytkie zadrapania.
"Dwebble" : odzywa się lektor z pokedexu. W dużym skrócie charakteryzuje pokemona. Jest to typ robaczo-kamienny. Regionem jego występowania są pustynie. Dzięki sokowi z swojego pyszczka jest w stanie topić, jak i sklejać, skały.
____________________________________________
- Ło żesz ty, co to ma znaczyć?! - krzyknął Renly, patrząc na to co się stało. Informacje z Pokedexu wyjaśniły trochę mu, to co się stało, jednakże chłopak nie miał zamiaru cofnąć się od walki z kimś, kto zaatakował jego pokemona. Odetchnął i przyjął swoją opanowaną postawę, po czym rzekł:
- Elly, czas pokazać panom kto tu rządzi. Najpierw użyj Harden, aby być jeszcze bardziej twardszym, a następnie zaszarżuj na Pidgeya używając Tackle, starając się wymijać wszystkie jego ataki, które na pewno nastąpią. Kiedy już go dopadniesz staraj się obijać go cały czas używając Tackle, a także utrzymując jak najbliższy dystans do niego, aby nie uciekł ci.
Sam Renly zaczął obserwować pole walki, chcąc niczego nie przegapić, a w razie nagłego ataku ze strony Dwebble'a chciał natychmiast zareagować. Przygotował też sobie już pokeballa, jednak nie będąc pewien czy chciałby Pidgeya lub Dwebble'a, choć prędzej już tego drugiego. Tak, to jest myśl, taki Dwebble może się przydać na wykopaliskach, trza go mieć!
____________________________________________
Dwebble wystawił oczka z swojej skorupki. Uważnie obserwował całą walkę. Pidgey zaatakował jeszcze raz z równie mizernym skutkiem. Wystarczył jeden cios Arona, aby ptak zdecydowanie osłabł. Spłoszony chciał odlecieć, lecz Elly nie pozwolił na to. Kolejny atak i Pidgey legł na pasku. Zarzęził cicho nim stracił przytomność. Walka dobiegła końca nim zdążyłeś rozejrzeć się po okolicy.
Robak wystawił już całą swoją główkę z pod kamienia. Popatrzył na ciebie i radośnie uniósł do góry szczypce, a potem powolutku zaczął iść w stronę odległych paskowych wydm.
- To będzie pierwszy złapany przez ciebie pokemon, podczas walki - zauważył Max. Patrząc na twarz Rena lekko się uśmiechał. Ten pojedynek nie był trudny, czy emocjonujący, ale zdołał wyrwać chłopaka z dawnego otępienia.
_____________________________________________
- Dwebble, kolego! Uratowałem Cię przed Pidgeyem i chciałbym Cię w zamian poprosić o małą przysługę. Co ty na to, aby udać się ze mną w moją podróż? - powiedział Renly uśmiechając się do pokemona i wyciągając w jego stronę pokeball. Jeżeli pokemon by się zgodził, chłopak miał zamiar złapać go do pokeballa, zaś na wszelki wypadek miał plan B. W przypadku odmowy, był gotów wypowiedzieć nowe komendy dla Elly'ego, wyglądające tak:
- Elly, znowu użyj Harden, po czym zaszarżuj na Dwebble'a i zacznij go obijać używając Tackle, tak aby dociskać go do ziemi, dzięki czemu nie będzie mógł wykonać żadnego ruchu! - sam trener był już gotów do rzucenia pokeballa w dzikiego pokemona, kiedy ten tylko będzie wystarczająco osłabiony.
_____________________________________________
Robak spojrzał w stronę chłopaka. Wysłuchał tego co ten miał do powiedzenia. Następnie chwilę stał w miejscu. Zerknął za siebie na rozległe pustkowia. Nie miał ochoty rozstawać się z swoim domem. Może gdzieś pośród wydm ktoś na niego czekał?
Dwebble pokręcił przecząco główką i powoli zaczął się wycofywać. Nie spodziewał się, że Aron, należący do Rena, go zaatakuje. Schronił się w muszli podczas pierwszego natarcia. Tackle zdecydowanie nie było efektywne. Pokemon pisnął kiedy Elly spróbował docisnąć go do ziemi. Robak nie miał wyboru; musiał się bronić. Wystawił szczypce i użył Fury Cutter. Z początku było kompletnie nieefektywne. Jednak im dłużej Dewbble powtarzał ruch ten stawał się dwa razy bardziej skuteczny.
Pidgey zaczynał dochodzić do siebie. Pewnie niebawem odleci i zaszyje się w jakiejś dziupli.
- Elly nie wygląda dobrze - zauważył Max - Może lepiej byłoby wycofać się z tej walki...?
______________________________________________
- Hmm... No dobra Max, możesz mieć rację. Narażać Elly'ego raczej nie powinienem. Dwebble, droga wolna, idź. - powiedział po chwili przemyślenia Renly, będąc trochę zawiedziony tym, że nie wyszło mu. Jego uwagę zaś przykuł Pidgey. Niegłupie by było złapać jego, też się może przydać i być dobrym towarzyszem. Z tą myślą Renly rzucił w Pidgeya pokeballem, a w razie jakby nie udało się za pierwszym razem, chciał kazać Elly'emu znowu ogłuszyć pokemona i po tym ponownie rzucić balla. Po skończonej robocie Ren przeciągnął się, po czym głośno się zaśmiał i powiedział:
- No, oto pierwsze nasze perypetie, ale jak na razie komu w drogę, temu czas, więc ruszajmy dalej! - i ruszył przed siebie, wcześniej mówiąc Elly'emu, że się dobrze spisał i schował Arona do pokeballa, aby ten mógł trochę odpocząć.
______________________________________________
Dwebble wydał z siebie coś co przypominało prychnięcie. Szybko przebierając nóżkami ruszył przed siebie, aby niebawem zniknąć w kępie suchej trawy.
Pidgey zniknął w pokeballu. Kulka zakołysała się parę razy, a potem zastygła w bezruchu. Tak, oto Renly stał się szczęśliwym posiadaczem nowego pokemona!
W czasie dalszej podróży nie wydarzyło się nic specjalnego. Do Numain Town dotarli popołudniu. W centrum miasta znajdował się duży plac. Biorąc pod uwagę sporą ilość zaklejonych gazetami sklepowych witryn jeszcze parę lat temu gościło tu więcej ludzi. Teraz otwarta pozostała tylko malutka kawiarenka, sklepik z pamiątkami, oraz pokecentrum.
_____________________________________________
- Dam tej Pidgey na imię Igria, kiedyś mi takie się obiło o uszy. Ale na razie udajmy się do pokecentrum uleczyć pokemony i potem do kawiarenki coś przekąsić. - powiedział Renly wchodząc do miasta. Swoje pierwsze kroki skierował tak jak powiedział wcześniej, do pokecentrum. Tam oddał pokemony, aby mogły uleczyć swoje rany, kupił im parę smakołyków i udał się do kawiarenki. Na miejscu zamówił sobie kawę i w miarę sute śniadanie, jakąś jajecznicę, kiełbaski i chlebuś, usiadł przy stoliku na zewnątrz, jeśli jakiś był i zaczął obserwować miasto.
- Hmm... Szkoda miasta, kiedyś tu sympatycznie było, a teraz takie pustki. Może w tym sklepiku będzie jakiś przewodnik po regionie? - powiedział Ren, pomiędzy jednym kęsem a drugim - To jest plan, śniadanie, poszukiwanie jakiegoś przewodnika i w końcu trening, który się na pewno przyda. Jak uważasz?
______________________________________________
Max kupił trochę karmy dla swojego pokemona nim opuścił pokecentrum razem z Renem. Zamówił sobie mniej więcej to samo, ale zamiast kawy wybrał mrożoną herbatę. Paręnaście dni temu zaczęła się kalendarzowa wiosna. Poranki i noce były wciąż chłodne, ale za dnia robiło się coraz upalniej. Co prawda na tych wyschniętych pustkowiach różnice między porami roku były dość znikome.
-Z drugiej strony gdybyśmy ruszyli dalej już na wieczór dotarlibyśmy do Przystani - stwierdził Max otwierając puszkę, a następnie nalewając jej zawartość do szklanki. -Lecz chyba nie darujesz sobie okazji na zbadanie tutejszych ruin.
Dziewczyna pracująca w kawiarni była bardzo miła. Sama zajmowała się obsługą wszystkich klientów. Nie było ich wielu. Oprócz chłopców przyszło jeszcze jakieś stare małżeństwo oraz mężczyzna w średni wieku, który co jakiś czas przerzucał kolejną stronę czytanej gazety.
Kiedy skończyli posiłek siostra Joy zdążyła opatrzyć pokemony Renly'ego. Igria całkowicie zapomniał o wszelkich uprzedzeniach do nowego trenera, gdy tylko podstawił jej pod dziób coś do jedzenia.
_______________________________________________
W pokecentrum Renly kupił 8 paczek karmy, idealnie na 4 dni i jednego pokeballa, a w sklepie z pamiątkami przewodnik po Numain Town. Następnie swoje kroki skierował kawałek za miasto, by tam móc potrenować na jakiejś polanie. Po przyjściu wypuścił Elly'ego i Igrię z pokeballi ze słowami:
- Dobra, czas na trening. Igrie, ty będziesz z powietrza pikować na Elly'ego i używać na nim Tackle, a ty Elly będziesz miał unikać tych ciosów, a jeśli będziesz mógł to spróbuj zaatakować Igrię używając Tackle. A, i użyj wcześniej Harden, aby wzmocnić swoją obronę.
Po jakimś czasie walki, Ren ustawił parę większych kłód wbitych w ziemię i powiedział do swoich podopiecznych:
- A teraz tak. Igria, ty będziesz pikować na tą kłodę z lewej, cały czas, zamęczaj ją, a ty Elly będziesz taranował i szarżował na tą - i pokazał cele ataku.
W międzyczasie przejrzał przewodnik po Numain, by przygotować się do eksploracji okolicy.
________________________________________________
Z wschodu nieco wiało. Niestety przywiewał jedynie suche, pustynne, powietrze. Promienie słońca świeciły coraz mocniej. Przez co robiło się coraz goręcej.
Na polanie nie było miejsca, w którym dało by się schować. Ciągnąca się w dal polana. Jedynie większe kamieni oraz wyschnięte krzewy niszczyły monotonię.
Pokemony posłusznie zabrały się za trening. Niestety Igri zniechęciła się już po pierwszym celnym ciosie Elly'ego. Potem nie miała specjalnej ochoty się przykładać do ćwiczeń. Do tego widać było, że zaczyna nie lubić Arona. Oberwała od niego zdecydowanie zbyt wiele razy.
Pidgey podleciał do Renly'ego i przysiadł mu na ramieniu. Dziobnął go lekko w ucho domagając się uwagi. W tym czasie Elly kontynuował trening.
W przewodniku znajdowała się dokładna mapa okolicy. Miasto powstało na planie koła. Od głównego placu odchodził pięć uliczek.
Na południe od centrum znajdowała się pompa, która dostarczała tutejszym ludziom wodę. Z przewodnika wynikało, że są tam organizowane wycieczki.
Kawałek na wschód zaznaczono ruiny. Była to jakaś starożytna świątynia. Wokół niej stworzono coś na kształt muru. Ma on chronić zabytek przed piaskiem. W przewodniku umieszczono parę zdjęć.
Poza tym znalazłeś adres tutejszego muzeum, oraz masy hoteli i jadłodajni.
Nim Renly zdołał dojść do działu "historia" pojawił się Max. Ten zdecydowanie bardziej wolał pokręcić się po mieście, niżeli wychodzić poza dające cień, oraz chłód zabudowania.
-Masz - powiedział dotykając zimną puszką ramienia przyjaciela. Wyciągnął też dwie butelki z wodą mówiąc:
-To dla twoich podopiecznych.
Max przysiadł się obok. Otworzył własny napój.
- Trening się udał?
_________________
Ostatnio zmieniony przez Tete 2014-11-08, 17:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
REKLAMA 
Tejrikoteto // Triti

Starter: Furfrou
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 183
Wysłany: 2014-06-24, 23:41   

Ostatnio zmieniony przez Tete 2014-11-08, 17:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Tete 
Tejrikoteto // Triti


Starter: Furfrou
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 183
Wysłany: 2014-06-24, 23:41   

- Igria, jak nie będziesz ćwiczyć, to walka ci nie za dobrze pójdzie, więc trzeba się przyłożyć, zaś ty Elly, możesz dawać lekkie fory jej, ok? - powiedział Renly uśmiechając się obserwując jak jego pokemony się droczą.
Kiedy przyszedł Max z wodą, Ren dał swoim pokemon wodę, a sam wstrząsnął puszką i część jej zawartości "wytrysnął" na siebie, chcąc się schłodzić i powiedział:
- Max, wspaniały z ciebie przyjaciel, uratowałeś mnie i moich towarzyszy, nie ma co, prawda? A co do treningu... No cóż, Elly nauczył się nowego ataku, a mianowicie błotem, trochę oślepiający przeciwnika, tylko że niestety droga Igria nie chce trenować, co? - powiedział drapiąc główkę Pidgeya - Teraz możemy udać się do tych okolicznych ruin, zobaczymy co tam takiego ciekawego znajdziemy, choć niewiele się spodziewam po miejscu, które setki osób już przejrzały, ale nie zaszkodzi spróbować.
Po tych słowach Renly wstał i ruszył w kierunku ruin mówiąc jeszcze:
- No, mam nadzieję że za wiele zabawimy, no chyba że coś fajnego się znajdzie. - i zaśmiał się donośnie.
_______________________________
- Pokemony są trochę jak ludzie, nie? Mają różne charaktery -odparł Max. Spojrzał na niebo. Nie było na nim nawet jednej chmurki.
- Skoro chcesz to możemy tam iść. W sumie głupio byłoby ominąć największą atrakcję miasteczka.

Świątynia była naprawdę blisko samego miasta. Prowadziła do niej wygodna asfaltowa droga. Cały czas delikatnie schodziła w dół. Niebawem minęliście mur. Z zewnątrz piach dochodził niemal do jego szczytu, lecz w środku był znacznie niżej; o wysokość jakiś dwóch pięter. Ruiny budynku prezentowały się naprawdę wspaniale. Wysoka wieża zdawała się przebijać niebo swoim szczytem. Jej strukturę można było porównać do ułożenia prostokątnych klocków. Na dole znajdował się największy, wyżej coraz mniejsze. Blado czerwone cegły gdzieniegdzie się ukruszyły. Gdzieniegdzie dało się dostrzec elementy płaskorzeźb. Niestety zbyt zniszczonych na schodź by próby rekonstrukcji.
Po bokach wrót stały cokoły, a na nich resztki dawnych pomników. Nie zabrakło też tabliczki z informacjami dla zwiedzających.
W środku temperatura była znacznie niższa. Mieli przed sobą długi hol. Po jego prawej, i lewej stronie, na ścianach znajdowały się mozaiki. W większości wykonane przy użyciu czerwony kamieni. Na końcu pomieszczenia ustawiono piedestał. Ogromna rzeźba sięgała niemal do sklepienia. Wyglądała bardzo niepokojąco. Czarny materiał, z której powstała, silnie odcinał się od wszechobecnej czerwieni. Pierwsza myśl jaka przychodzi do głowy gdy wpatrujesz się w to coś to "demon".
Po prawej od wejścia siedział łysy mężczyzna. Biorąc pod uwagę jego ubiór musiał pilnować tego miejsca. Na chwilę przestał wachlować się gazetą i zerknął na nowo przybyłych gości. Okulary nieco zsunęło mu się z nosa, więc szybko je poprawił.
_________________________________
Na widok demona przez głowę Rena przebiegły myśli w stylu:
- Cóż to takiego, do diaska?
Przez chwilę stał w zadumie, obserwując rzeźbę, po czym zreflektował się, podszedł do strażnika, podał mu rękę i powiedział:
- Witam, Renly Sticklless, miło mi. Czy to pan zajmuje się oprowadzaniem po ruinach, czy ktoś inny? A jeśli tak, to jaki jest koszt wejścia, a także czy dałoby się pochodzić samemu tutaj trochę?
Sam kompleks wywołał ekscytację u Renly'ego, którego zaciekawiło to miejsce, choć tyle osób już tam przeszło, że marne są szanse na znalezienie czegoś nowego, jednakże wiele było tam pewnie interesujących rzeczy, które Ren mógłby umieścić w swoim dzienniku.
_________________________________
Mężczyzna wstał i podał rękę Renly'emu.
- Wejście jest darmowe - wyjaśnił. - Kiedyś organizowano wycieczki, lecz teraz zbyt mało ludzi się tym interesuje. W świątyni można się poruszać tylko po głównej nawie. Zresztą tylko w niej można znaleźć coś ciekawego do obejrzenia. Jednak jeśli chcesz zobaczyć coś więcej możesz udać się do muzeum. Przeniesiono tam wszelkie mniejsze, i bardziej kruche, rzeczy. Poza tym na tyłach świątyni są ruiny. Właściwie pozostały same fundamenty.
Mężczyzna wskazał tablice ustawione na metalowych stojakach. Narysowana tam jak przed laty wyglądało to miejsce i jego otoczenia. Wieża górowała nad niewielką wioską. Resztę budynków nie wzniesiono jednak z podobnej czerwonej cegły, a z jakiegoś żółtego piaskowca. Zapewne z tego powodu jedynie świątynia była w tak dobrym stanie.
Stróż spostrzegł pokeballe bo dodał:
- Nie licz jednak na to, że znajdziesz tu pokemony. Dużo trudu włożono w to, aby odgonić je z tego miejsca. Sandshrewy tworzyły tunele pod zabytkami niszcząc je przy okazji.
_________________________________
- Dobrze, dziękuję za poradę. - odpowiedział Renly - Chodź Max, zobaczymy co tu jest ciekawego.
Renly skierował się ku głównej nawie, oglądając uważnie wszystkie płaskorzeźby, freski i inne ślady po dawnych mieszkańcach tego miejsca. Bardzo często obmacywał ściany, szukając jakichś przycisków, choć to raczej było robione z przyzwyczajenia, niźli z przekonania że coś tu jest. Dalej kierował się ku tyłom, aby obejrzeć sobie ruiny.
- I jak Max, co uważasz? - zagadnął Ren do swojego przyjaciela, po przejściu kawałka drogi w ruinach - Ciekawie tu według ciebie, czy nie? A co ważniejsze, czy po obejrzeniu tego miejsca idziemy jeszcze do muzeum, czy może już skierujemy się dalej? Ja bym proponował iść do przystani, aby już móc popłynąć do Groen City, bo w muzeum raczej nic nie będzie, co mogłoby przykuć naszą uwagę.
Idąc korytarzami Renly wyjął swój dziennik i starannie przerysowywał wszystkie co ciekawsze rzeczy na ścianach, by móc w wolnym czasie sobie przeanalizować to wszystko, kierując się też słowami z przewodnika, który co nieco mógłby mu powiedzieć.
__________________________________
Na wszystkich mozaikach widniał motyw płomieni. Dość często pojawiała się też podobizna demona. Typowym, i powtarzającym się, symbolem był jego łeb widziany z góry; podłużny, przypominający nieco czaszkę, z czterema sterczącymi rogami.
Jedynym znakiem wyróżniającą się w obrazach była blado szara ryba.
-Trochę już późno -Max zerknął na swój zegarek. - Jeśli teraz wyruszymy dalej noc może nas zastać w środku drogi. Chyba lepiej jak wyruszymy jutro wcześnie rano.
Chłopak popatrzył jeszcze raz dookoła.
- Schodź zachowało się naprawdę wiele wciąż trudno powiedzieć coś więcej o zwyczajach ludzi mieszkających tutaj. Podobno w czasach gdy powstawała ta świątynia okolica była równie żyzna co ta przy szczycie.
__________________________________
- No to w takim razie, możemy tu zostać i pooglądać wszystko - odparł uśmiechnięty Renly - Proponuję w muzeum dowiedzieć się z jakichś innych obiektów, o co chodzi z tym demonem, a także motywem płomieni. Ogólnie, ciekawie jest tu. Te freski są najprawdopodbniej wizerunkami pokemonów, jak widzieli je kiedyś ludzie - na potwierdzenie swoich słów Ren wyciągnął Pokedex, aby sprawdzić, czy jest w nim coś podobnego do fresków, po czym po obejrzeniu wszystkiego, co w ruinach było, Renly stwierdził:
- No dobrze, ruszmy zatem ku muzeum - po czym wyszedł z ruin i skierował się ku muzeum, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej. W drodze przejrzał także przewodnik po mieście, sprawdzając czy jest coś na ten temat powiedziane, a także wypuszczając swoich pupili, aby ci mogli trochę poprzebywać na świeżym powietrzu. Pokazał im rysunki fresków z ruin, mówiąc:
- I to mogli być wasi przodkowie, ciekawe, prawda? - i roześmiał się na myśl o tym.
___________________________________
Pokedex niestety nie rozpoznał pokemonów. Pewnie lepiej poradziłby sobie gdyby miał odczynienia z rzeźbą, a nie freskiem.
-Może kiedyś pokemony naprawdę wyglądały inaczej? -zasugerował Maz przyglądając się pustemu ekranikowi. -Tak jak pokeballe.
Wpisał nowe hasło. Niebawem urządzenie wyświetliło niewielką żółto-czarną tubkę. Dołączono do niej klucz o podobnych kolorach.

Igria po zrobieniu paru kółek w powietrzu usiadła właścicielowi na ramieniu. Widać było jak puszy piórka i z wyższością patrzy na spacerującego obok Arona. Elly mimo iż jest cierpliwym pokemonem to nie potrafił znieść, że ktoś nowy jest bliżej jego trenera niż on. Wymusił więc na Renly'm to by niósł go na drugim ramieniu. Oczywiście chłopak nie dał rady taszczyć na barkach ponad 60kg. Tylko co mógł zrobić; kazać wrócić im do pokeballi; zgonić, a może wepchnąć Arona do plecaka i targać go przez resztę drogi?

Muzeum umiejscowiono parę kroków od centrum. Był to duży biały budynek, wyglądał na nowy. Na drzwiach wisiała tabliczka "czynne do 18". Została nieco ponad godzina na zwiedzanie. Koszt biletu to 50.
___________________________________
Na myśl o tachaniu obu pokemonów, Renly powiedział tylko jedno:
- Albo obydwoje udajecie się do muzeum o własnych siłach, albo wracacie do pokeballi, ja nie mam zamiaru męczyć się z tachaniem was, takie rzeczy tylko w wyjatkowych wypadkach a ten nim nie jest na pewno
Kiedy w końcu dotarli do muzeum, na widok tabliczki Ren stwierdził:
- No cóż, płacimy za siebie i jak widać trzeba się streszczać w tą godzinę
Po wejściu do muzeum chłopak uiścił opłatę, po czym skierował swoje kroki do wnętrza muzeum. Tam chodził i szukał czegoś na temat demona z ruin, starych pokemonów, a także innych ciekawostek, które mogły mu się przydać.
____________________________________
Oba pokemony niechętnie dostosowały się do polecenia trenera. Przez resztę drogi Pidgey szybował ponad ich głowami, a Aron szedł przy nodze chłopaka.

W szklanych gablotach, na parterze, znajdywało się bardzo wiele drobnych znalezisk. Wazy, na których wciąż było widać żyłki pęknięć pozostałych po sklejeniu odłamków. Niewielkie gliniane figurki będące zapewne dziecięcymi zabawkami. Wykonana z kości oraz kwarcu biżuteria. Wszystko to pozwalało lepiej zrozumieć sposób życia ludzi mieszkających tu przed laty. To jednak wzmagało tylko chęć na zadanie pytania: "czemu już ich tu nie ma?". Z badań wynikało, że parę set lat temu nagle wyschły pobliskie źródła wody. W przeciąg jednego roku tętniąca życiem okolica przemieniła się w pustynię.
Na piętrze utytułowano przedmioty wydobyte z świątyni. Na wielu z nich znajdował się wizerunek demona. W wszelkich opisach na tabliczkach nazywano go "Gofirem". W okół niego koncentrował się kult. Według odnalezionych zapisków to właśnie ten stwór uwięził rybę; symbol urodzaju, pozwalając ludziom żyć w dostatku.
-Chyba już czas się zbierać -zauważył Max zerkając na zegarek. - Kiedy po południu chodziłem po mieście znalazłem tani hotelik. W cenie są dwa posiłki. Jeszcze będziemy mieć wiele okazji do nocowania w pokecentrum. Mm, co ty na to?
____________________________________
- Hmm... Gofir, interesujące - mruknął Renly, po czym zanotował to czego się dowiedział w notatniku, na stronie poświęconej demonowi - Jak myślisz Max, ile dajesz na to, że wyschnięcie wszystkiego nastąpiło po tym, jak Gofir zniknął?
Po tym jak trzeba było wyjść z muzeum i Max zaproponował nocleg w hotelu, Renly stwierdził:
- Jak śpisz na pieniądzach, to idź to hotelu, ja wolę trochę zaoszczędzić i przespać się w pokecentrum, choć... Niech będzie, masz mnie, ale bierzemy razem pokój i dzielimy po połowie.
Po tych słowach Ren skierował się do hotelu, gdzie wziął razem z Maxem pokój (co by nie było, z pojedynczymi łóżkami), zjadł tam kolację i nakarmił pokemony, po czym zmęczony całym dniem, rzucił się do łóżka, biorąc wcześniej prysznic.
____________________________________
- Oh, to tylko legenda -odparł Max wzruszając ramionami. -Jednak to w pewien sposób dość prawdopodobne.

Hotelik wypatrzony przez Maxa był nieduży. Wnętrze zostało odszykowanie skromnie. Było jednak czystko, a kolacja smakowała wyśmienicie. Do tego nikt nie zapomniał o pokemonach. Dostały swoją porcję pyszności. Widocznie trenerzy byli równie cenionym klientem co turyści.

-Śpisz już? -zapytał Max kiedy już leżeli w łóżkach. -Pewnie jutro o tej porze będziemy już na statku płynącym do Groen. To naprawdę duże miasto. Do tego znajduje się tam pierwsza sala. Spotkasz tam wielu innych trenerów. Wielu silnych trenerów...
Max przekręcił się na bok i spojrzał w stronę Renly'ego.
- Raczej nie będę się starał zdobywać odznaki, ale bardzo chciałbym jakoś ci pomóc. Dlatego od jutra też zabiorę się za porządny trening razem z Nosepass'em.
____________________________________
- Wiem, że tak zrobisz i wierzę że dobrze ci pójdzie trening, bo potencjał jednak ma każdy, a w Groen na pewno mi się przydasz i mi pomożesz. - odezwał się Renly słuchając Maxa - A teraz chodźmy spać i bądźmy gotowi na jutro. - po czym zamknął oczy i zasnął.
Na następny dzień Ren wstał, zjadł pożywne śniadanie, po czym odbył krótki trening ze swoimi pokemonami i postanowił pomóc Maxowi z jego Nosepass'em. Kiedy obydwaj byli znowu na polanie, Renly powiedział:
- Czas na trening! Dobra, twój Nosepass nie jest mistrzem szybkości, więc musisz skupić się na rozwijaniu jego umiejętności defensywnych. W tym celu zrobimy tak. - po czym wypuścił Arona z pokeball'a - Elly, poćwiczymy trochę z Nosepass'em i Maxem. Zaszarżuj na Nosepassa, odskakując ewentualnie od jego ciosów i przy nim zacznij obijać go Tacklem, wcześniej używając Mud Slap, aby zmniejszyć jego celność. Ty Max musisz wymyślić jakąś taktykę przeciw temu i to szybko!
Następnie Renly stanął swoją "bitewną" postawą i z uwagą obserwował rozwój sytuacji, dając różne wskazówki swojemu przyjacielowi.
____________________________________
Trochę szkoda było odchodzić z tego miejsca. Śniadanie było naprawdę przepyszne. Nawet pokemony, które otrzymały swoją porcję, były w niebo wzięte.

Max z początku był nieco zaskoczony tym wyzwaniem. Widać było, że nie jest do końca pewny tego co powinien zrobić. Jego pokemon to wyczuwał co odbiło się na sile jego ataków. Do tego dość często pudłował. Ostatecznie Nosepass padł wyczerpany. Max westchnął i przywołał pokemona do pokeballa.
-Trzymaj - podał ci 200 pokedolarów. -Nawet nic nie mów! Już niebawem wezmę je z powrotem przy następnej walce!
Chłopak uśmiechnął się pogodnie.
- To teraz do centrumpokemon i w dalszą drogę?
_____________________________________
- Niech i będzie tak - odezwał się z uśmiechem Renly patrząc na Maxa dającego mu pieniądze, po czym schował je i powiedział - Jak mówisz, do centrum i w drogę, Groen City czeka!
Renly pogratulował jeszcze swojemu Aronowi, podrapał go za uchem i schował go do pokeballa. po czym ruszył wraz ze swoim przyjacielem do pokecentrum. Tam dał do uleczenia Elly'ego, poczekał aż to samo stanie się z Nosepassem, po czym rzekł:
- Dobra, czas iść, mamy jeszcze trochę drogi przed sobą.
 
     
Tete 
Tejrikoteto // Triti


Starter: Furfrou
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 183
Wysłany: 2014-06-24, 23:45   

Im chłopcy bardziej oddalali się od Numain, a zbliżali do Przystani, tym okolica ulegała coraz większym zmianom. Pustkowia ustąpiły miejsca trawiastym równiną. Niebawem pojawiły się też niewielkie zagajniki.
Starszy człowiek, prowadzący furmankę zaprzężoną w Doduo, uniósł dłoń na powitanie, kiedy minął trenerów. Potem jeszcze parę razy kogoś spotkali. Głównie miejscowych farmerów.
Max był nieco mniej rozmowny niż zazwyczaj. Do tego cały czas rozglądał się uważnie dookoła. W końcu, gdy dzieliło ich już parę metrów od Przystani, powiedział:
- Ren, chciałbym rozejrzeć się po okolicy. Mój Nosepass jest naprawdę świetnym towarzyszem, lecz przydałby mi się jeszcze ktoś jeśli na poważnie zabiorę się za bycie trenerem. Spotkajmy się o szóstej w porcie. Weźmiemy jakiś statek i już jutro z rana będziemy na miejscu. Dobra... To do zobaczenia!
Max lekko klepnął przyjaciela w ramię i ruszył w stronę lasku.
Do czasu ponownego spotkania zostało dobre pięć godzin. Renly mógł również pokręcić się po okolicy, albo poczekać w miasteczku.
Tutejsza fauna zapewne znacznie różniła się od tej pustynnej. W pobliżu rzeki muszą mieszkać jakieś wodne pokemony. Z kolei między tymi rzadko rosnącymi drzewkami swój dom mają stworki owadzie, albo roślinne.
________________________________
- O, no to powodzenia życzę. - odpowiedział ze zdziwieniem Renly, patrząc na swojego przyjaciela. Coś mówiło mu, że Max zaczyna przechodzić pewne zmiany emocjonalne, miejmy nadzieję że na dobre. - Przejdę się i też może czegoś poszukam.
Wpierw Renly skierował do lasu, gdzie postanowił poszukać jakichś pokemonów, ale nie pierwszych lepszych Wurmple'i, czy Caterpie'ich, a czegoś rzadkiego. Na miejscu wywołał Elly'ego i Igrię i powiedział do nich:
- Max chce się wzmacniać, to dobrze, ale my też nie możemy się opierdzielać. Idziemy poszukać wam jakiegoś fajnego sprzymierzeńca, ale i nie tylko. Jeżeli nam nie wyjdzie, powalczymy z tymi pokemonami tutaj, aby sprawdzić wasze umiejętności w praktyce bitewnej, wierzę w was, więc dajcie z siebie wszystko.
Pierwszym krokiem było przejście się uważnie po całym lesie, przy okazji oglądając różne pokemony Pokedexem. Drugim zaś, w przypadku nie znalezienia niczego ciekawego, czy to pokemona, czy innej rzeczy była walka z paroma dzikimi pokemonami, w celach treningowych.
________________________________
Lasek nie był gęsty. Pomiędzy drzewami płożyły się niskie krzewy. Już niedaleko stąd znajdowała się rzeka. Powietrze było nieco chłodniejsze i wilgotne. Promienie słońca przebijały się przez korony drzew tworząc na ziemi złote mozaiki.
Elly nie był zbyt dobry w poszukiwaniach. Leśna ściółka głośno szeleściła pod jego łapkami, do tego czasami zaplątywał się w jakieś chaszcze. Niemniej jednak jego starania nie poszły do końca na marne bo przyniósł swojemu trenerowi jagodę.

Igria z kolei radziła sobie nieco lepiej. Dzięki możliwości zobaczenia wszystkiego z góry pomogła Renly'emu odnaleźć Weedle. Robak siedział między gałęziami dębu żując jego liście.
_______________________________
- E, nudy tu, co nie, ekipo? - mruknął Renly potykając się po raz kolejny o durny patyk - Pójdźmy do miasteczka i zobaczmy cóż się tam dzieje, ok?
Po swoich słowach obrócił się w tył i ruszył do zabudowań przy przystani mając nadzieję na znalezienie roboty na najbliższych parę godzin. Wpierw udał się do przystani, sprawdzając czy może zabukować jakieś miejsce na statku, po czym udał się do jakiegoś baru, w celu zjedzenia czegoś. Następnie zaczął się szwendać po mieście, zagadując paru miejscowych, czy mają tu coś ciekawego w okolicy, co by turysta miał coś do zobaczenia na parę godzin.
_______________________________
Przystań była dla pustynnych miast łącznikiem z centralną częścią kraju. Mogła poszczycić się sporych rozmiarów targiem. Dostań tu można było zarówno produkty od tutejszych rolników, jak i takie przywiezione z góry rzeki. Przy jednym z stoisk stało duże akwarium. Za jedyne 899 dolarów można było kupić pływającego w nim Magikarpia. Jeden z nich w jakiś niepokojący sposób przyglądał się młodemu trenerowi.

Renly dowiedział się, że wieczorem wypływa barka do Groen. Podróż nią nie będzie tak wygodna jak statkiem pasażerskim, który odpływa codziennie o trzynastej, lecz z pewnością znacznie tańsza. Do tego na miejscu będą już wczesnym rankiem.
Max nieco się spóźnił. Wystarczyło aby przyszedł parę minut później, a wasz statek już by odpłynął. Nie był jednak sam.
- Spotkałem ją nad rzeką, też jest trenerką -wyjaśnił Max gdy oddalali się już od brzegu.
- Amy - przedstawiła się niewysoka blondynka. Jasne włosy miała prosto ścięte. Sięgały jej do ramion. Ładnie zakrzywione brwi dzieliło parę milimetrów od grzywki. Oczy miała ciemno szare. Jej szeroki nos oraz policzki zdobiło trochę piegów.
- Również płynę do Groen aby zdobyć odznakę. Słyszałam, że pierwszy lider wcale nie jest łatwy do pokonania, dlatego dużo trenowałam. W sumie gdyby nie Max to pewnie przegapiłabym dzisiejszy statek.
- W sumie mi też nieomal wyleciało to z głowy -odparł chłopak uśmiechając się lekko.
Renly'emu nie umknęło, że teraz przy pasku przyjaciela nie było jednego, a już dwa pokeballe.
_______________________________
- Miło mi, Renly Sticklless, archeolog z zawodu i zamiłowania, a także trener pokemonów. Bardzo się cieszę, że będziemy mieli dodatkową towarzyszkę w naszej wyprawie do Groen, a zawsze wspólnie będzie można wymyślić sposób na tego lidera. - odparł Ren uśmiechając się szarmancko i kiedy dziewczyna nie patrzyła, mrugnął porozumiewawczo do Maxa - Bardzo dobrze, że się nie spóźniliście, bo szkoda mi by było samemu płynąć, jednak za bardzo lubię towarzystwo Maxa. A właśnie, cóż takiego złapałeś tam w lesie, bo widzę że masz nowego pokeballa. Ja jedyne co dorwałem, to jagódka, ale dobre i to.
Renly sprawnym krokiem wszedł na barkę, po czym opłacił przewóz i znalazł sobie i towarzyszom wygodne miejsce do siedzenia, gdzie zaczął rozmowę z Amy, chcąc dowiedzieć się trochę o niej, samemu o sobie też mówiąc, rzucając od czasu do czasu jakimiś zabawnymi historyjkami, a także dopytując się o jej wiedzę odnośnie lidera z Groen, jego pokemonów, ich typów i innych. Zaproponował także wspólny trening wszystkim, w celu wzmocnienia się, kiedy już będą na brzegu. W trakcie rozmowy wypuścił też Igrię i Elly'ego, przedstawił ich, po czym delektował się wraz ze wszystkimi spokojną podróżą.
_______________________________
- Archeolog?! To brzmi naprawdę fajnie! - powiedziała składając ręce. - Zdecydowanie lepiej niż hodowca...
Na chwilę zamilkła, ale słysząc o liderze natychmiast się ożywiła.
- Mój kuzyn mówił, że w pierwszej sali dominują pokemony roślinne. najlepszym rozwiązaniem jest więc używanie ognistych, owadzich, trujących, albo latających pokemonów.
Max widząc mrugnięcie lekko wzruszył ramionami i odwrócił wzrok; zupełnie jakby chciał powiedzieć "tak jakoś wyszło".
- Jest niewielki niebieski i ma pyszczek wypełniony ostrymi zębami. Aha, zgadza się, to Totodile. Wystarczyło przejść tylko kawałek dalej, na skraj lasu, aby spotkać całe stado wylegujące się na brzegu. Szkoda, że ich nie widziałeś.

Podczas rozmowy Renly dowiedział się, że Amy mieszkała razem z rodzicami na farmie, niedaleko miasteczka Dorp. Bardzo lubiła zajmować się pokemonami. Potem zainteresowała się ich trenowaniem. Jej, starszy o sześć lat, kuzyn już wcześniej wyruszył zdobyć odznaki. To on przekazał jej najważniejsze informacje i zmotywował do podróży.
Wszyscy dostali miejsce w niewielkiej kajucie podpokładem. Prycze były strasznie niewygodne. Do tego pomieszczenie znajdowało się niedaleko maszynowni, więc cały czas słyszeli warkot. Jeśli komukolwiek udało się zasnąć to już przed szóstą obudzono ich. Dobili do Groen. Zupełnie nie przypominało miast, które widzieli do tej pory. Doskonale było widać, że znajduje się na wzniesieniu. W centrum znajdowała się ogromna szklarnia, a inne budynki, niczym schody, były budowane niżej im bliżej portu się znajdowały. Dominował tutaj kolor zielony. Nie tylko dlatego, iż wszędzie posadzono dużo drzew. Dachówki wszystkich mieszkań miały limonkową barwę.
______________________________
- Trawiaste powiadasz... - mruknął Renly myśląc o tym, co powiedziała mu nowo poznana dziewczyna - Igria, to będzie coś dla ciebie, słyszysz? Bierzemy się za ostry trening, żeby pokazać w Groen kto tu rządzi![/b]
Widok miasta był dla Rena wielką odmianą, po przebywaniu w okolicach rozkopanego Numain, który patrząc na to, co narastało przed nimi stwierdził:
- Pięknie tu, trzeba będzie zobaczyć czy mają tu coś ciekawego, choć widok jest cudowny, to trzeba przyznać.
Archeolog, choć pozornie wyglądał jakby tylko obserwował widoki Groen, tak naprawdę był zajęty już obmyślaniem strategii na pierwszego lidera. Wiedział, że choć ma Igrię, która miała przewagę nad pokemonami roślinnymi, mała Pidgey jest jeszcze niedoświadczona i łatwo się poddaje, więc trzeba będzie popracować z nią nad tymi aspektami.
W końcu, kiedy już wysiedli z barki, Renly rzucił do swoich towarzyszy:
- Co wy na to, żeby coś przekąsić? Ja bym dokarmił też Igrię i Elly'ego, którzy też są z całą pewnością głodni. Potem możemy pochodzić po mieście, znaleźć sobie jakiś nocleg i potrenować później. Dobry plan?
_______________________________
- To dobry pomysł - stwierdziła Amy. - Sądzę, że bez problemu będziemy mogli przenocować w pokecentrum.
Dziewczyna rozejrzała się po przystani. Wypatrzywszy plan miasta podeszła do niego. Chwilę przyglądała się mapie. W końcu dotknęła palcem jakiegoś punktu.
- Centrum-pokemon jest położone niedaleko szklarni. Jeśli będziemy iść w tamtą stronę dojdziemy na miejsce, a pewnie po drodze znajdziemy coś do jedzenia.
- Mm, chodźmy. Mam ochotę na mocną kawę... -mruknął Max i zaczął iść w wskazanym kierunku. Noc na statku była dla niego koszmarem. Prawie w ogóle nie spał. Schodź nie dręczyła go jako taka choroba morska, to i tak nie mógł powiedzieć, że lekkie kołysanie wcale mu nie przeszkadzało. Wielokrotnie zwiedzał jaskinie znajduje się głęboko pod ziemią. Nawet w nich, odgrodzony kamiennymi ścianami od świata, nie czół się tak źle jak na łodzi. Miał wrażenie, że ta zaraz zanurzy się pod wodę stając się dla niego metalową trumną.

Minęła szósta rano, większość ludzi jeszcze spała. Wąska uliczka, którą szli, pięła się cały czas w górę. Na czarnych latarniach przywieszono donice z kwiatami. Na ich liściach połyskiwały kropelki rosy. Promienie słońca powoli odganiały chłód poranka.
Niebawem znaleźli niewielką restaurację. Jedzenie tam podawane nie było zbyt dobre, lecz ciepłe napoje oszałamiały swoim smakiem. Sam aromat kawy sprawiał, że człowiek czuł się mniej śpiący.
- Przepasz, czy moglibyście pokazać swoje karty trenerów? - poprosiła kelnerka przynosząc dla Maxa dolewkę.
- Podobno coraz częściej zdarzają się oszustwa - powiedziała Amy, kiedy kobieta już odeszła. -Każdy trener z licencją może jeść darmowe posiłki w miejscach oznaczonych oficjalnym symbolem ligi.
Wskazała nalepkę na drzwiach, która przedstawiała pokeball oraz okrągłą monetę, będącą odznaką.
- Jadłodajnie, które się na do zgadzają dostają z tego sporo kasy. Tylko jeśli zaczną na nich żerować także trenerzy bez licencji bywa gorzej -powiedział Max kończąc kolejną filiżankę kawy.
- W sumie osoby trenujące pokemony bez tej karty nie są niczym złym. Tylko po prostu nie mogą korzystać z pewnych profitów. Słyszałam, że w Duister mieszka profesor Ivy. Od niej pewnie dowiedzielibyśmy się więcej na ten temat. Przy okazji zdobywania trzeciej odznaki można ją odwiedzić.

Gdy skończyli jeść ruszyli do pokecentrum. Na miejscu kompani Renly'ego wyleczyli swoich podopiecznych. Bez problemu załatwili też sobie nocleg.
- Przejdziemy się zobaczyć salę? -zapytała nieśmiało Amy. -Wiem, że to chyba jeszcze za wcześnie na walkę z liderem, ale bardzo chciałabym zobaczyć te wszystkie kwiaty, które w niej rosną.
________________________________
- Przejście się jest dobrym pomysłem, przyjrzenie się przyszłemu polu bitwy nie będzie takie głupie, a i chciałbym zobaczyć jak ładnie to wygląda.
Renly skierował się ze swoimi towarzyszami, zgodnie z ich wolą do sali, gdzie Ren postanowił bacznie przyjrzeć się całemu polu walki. Każdy najdrobniejszy szczegół zapisywał i przerysowywał do notatnika, gdzie miał zamiar później rozpisywać sobie strategie walki, lecz oczywiście oprócz tego, delektował się wyglądem kwiecistej sali.
Po skończonym spacerze po sali, Ren powiedział do swojej kompanii:
- No dobrze, chodźmy może gdzieś w takie miejsce, gdzie będziemy sobie mogli poćwiczyć, co wy na to?
Po odnalezieniu takiego miejsca, Renly miał gotowy cały plan treningu. Najpierw chciał sprawdzić siłę nowego pokemona Maxa i Amy, aby wiedzieć co z nimi robić. Aby sprawdzić to, kazał walczyć im z Elly'm i Igrią, przy okazji sprawdzając ich kondycję i ćwicząc z nimi.
________________________________
Szklarnia znajdowała się w centrum parku. Z bliska budziła, swoim wyglądem, jeszcze większy podziw. Miała wysokość czteropiętrowego mieszkania. Metalowe pręty, które podtrzymywały kolejne tafle szkła, wyglądały niczym bluszcz. Przez co budowla zdawała się być równie delikatnie jak znajdujące się w jej wnętrzu rośliny. Były to w większości kwiaty. Niektóre przykrywały ziemię niczym dywan. Inne zwisały z koron nielicznych drzew. To było niewiarygodne, że aż tyle rodzajów kwitnących roślin udało się zgromadzić w jednym miejscu.
Plac do walk pokemon położony był na tyłach budynku. Jednym z szerszych boków przylegał do ściany szklarni. Z innych stron otoczony był roślinnością. Wysokie palmy oraz ozdobne krzewy odgradzały go nieco od reszty szklarni. Samo pole nie wyglądało nadzwyczajnie; kompletnie płaska, prostokątna, arena na ubitej ziemi.

- Niedaleko centrumpokemon jest plac do walk. Jest wcześnie, więc pewnie jeszcze nikogo tam nie ma. Będziemy mogli w spokoju poćwiczyć. Z drugiej strony potem mogą pojawić się inni początkujący trenerzy. Wyzwanie ich na pojedynek też może być dobrym pomysłem -zauważył Max.
- Walczyć...? Do tej pory walczyłam jedynie z moim kuzynem. - powiedziała Amy nieco zmartwiona. - Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzę.
Plac przy centrum pokemon był znacznie mniejszy od tego w szklarni. Nie był też prostokątny, a okrągły. Za pomocą czerwonego, białego i czarnego piasku stworzono na nim wzór pokeballa.
- Jeśli nie chcesz to nie musisz -zasugerował Max.
- Mm. Nie, jeśli chcę zdobyć odznaki muszę pojedynkować się z różnymi ludźmi - odparła po czym wyciągnęła z torby dwa pokeballe. -Na początku wybieram ciebie Thana!
________________________________
-Numel? Dobrze, zatem Igria, idź! Najpierw walczmy ze sobą, a potem spróbujemy z innymi trenerami - krzyknął Renly wypuszczając Pidgey z pokeballa- Igria, będziesz miała przewagę nad tą Numel, dzięki swojej zwrotności. Najpierw wzleć do góry i szybuj szybko nad przeciwnikiem, aby go skołować, po czym pikuj ku niemu, unikając ataków i zasyp go Tackle'ami, po czym odbij się i uciekaj znowu w górę. Następnie powtórz ten manewr kilka razy, a także staraj się unikać ataków Thany!
Ren przyjął swoją postawę bitewną i zaczął chłodno analizować wszystkie szczegóły pojedynku, obserwując w skupieniu ogół, a także rzucając jak najwięcej zachęcających okrzyków, w stronę Igrii, tak aby nie straciła woli walki. Pomimo pięknego wyglądu okolicy, Renly specjalnie się już nim nie zajmował będąc myślami przy walce. Kształt areny, dał zalążek nowego pomysłu archeologowi, który kiedy tylko o tym pomyślał, błyskawicznie krzyknął:
- Igria! Zacznij latać dookoła areny, jak najszybciej się da, kierując odbijany wiatr w stronę Numela, dzięki czemu może wytworzysz jakiś atak wiatrem, wierzę w ciebie!
_______________________________
Numel był nieco skołowany zachowaniem przeciwnika. Okręcał głowę w tą i wewte, aby nadążyć za Pidgey'em. Zupełnie nie rozumiał dlaczego ten latał dookoła zamiast stanąć do walki. Przez ten brak koncentracji pokemon Amy oberwał dwa razy.
-Thana, kontratakuj! -krzyknęła dziewczyna widząc jak jej podopieczni kuli się w obawie przed kolejnym atakiem. Numel wypatrzył dogodnej okazji i zadał cios. Tylko, że jego Tackle było silniejsze o tego, którym parę razy uraczył go Pidgey. Na tyle potężne, iż Igria uderzyła o ziemię. Leżała z trudem powstrzymując powieki przed zamknięciem. Powoli podniosła się, i rozłożyła skrzydła. Chyba miała zamiar uciec, poddać się i zakończyć walkę, lecz głos trenera powstrzymał ją. Renly naprawdę w nią wierzył, więc jeśli się postara na pewno jej się uda! Wzbiła się w powietrze i zgodnie z poleceniem zaczęła szybko krążyć wokół areny. Mała piaskowa burza niemal całkowicie zasłoniła pole walki. Tylko, że Numel niespecjalnie się tym przejął.
-Ren, może zmienisz pokemona? -zasugerował Max. -Żywioł twojego przeciwnika to nie tylko ogień, ale i ziemia.
-Thana, poczekaj aż się zmęczy i zwolni. Wtedy użyjesz Ember!
Amy dzięki przewadze odzyskała pewność siebie. Wygrana była dla niej równie ważna co dla Renly'ego.
___________________________-
- No dobrze Igria, ładnie sobie radzisz, ale Numel ma jednak nad tobą przewagę, dlatego Elly, idź ty! - powiedział Renly wypuszczając z pokeballa Arona i dając Pidgey przerwę - Elly, wpierw użyj Harden, aby wzmocnić swoją obronę. Następnie, użyj Mud Slap, aby oślepić przeciwnika i zaszarżuj na niego używając Tackle. Następnie staraj się unikać jego ataków i biegać wokół niego, atakując go to tu to tam Tacklem.
Ren cieszył się, że Igria nie odpuściła sobie, dlatego wiedział że dzięki wytrwałym treningom będzie mogła sobie z tym radzić. Sytuacja nie była zła, ale nie była też świetna, Thana niestety miała przewagę siły nad Igrią, jednak Pidgey dostatecznie zraniła Numel i otworzyła nową drogę dla Arona. Ren stał dalej i w skupieniu obserwował walkę, już szukając nowych strategii do zwycięstwa, a do Igrii mruknął tylko, żeby się szykowała na to, że powróci na pole bitwy.
___________________________
Pidgey uniósł się wyżej, a potem robiąc pętlę zawrócił i usiadł na ramieniu trenera. Był z pewnością już nieco zmęczony, ale zadziornie rozkładał skrzydła i skrzeczał, jakby chciał powiedzieć, że wycofał się dla dobra Numela.
Gdy Aron wszedł na arenę od razu uderzył w niego ognisty pocisk, a potem kolejny. Kłęby dymu całkowicie przysłoniły stalowego pokemona. Thana prychnęła z zadowoleniem i odwróciła się do przeciwnika tyłem.
- Uważaj! -krzyknęła Amy, kiedy Aron użył Mud-Slap. Numel odwrócił się tak niefartownie, że błoto uderzyło go prosto między oczy. Potrząsnął łepkiem starając się pozbyć błota. Spróbował użyć płomieni, lecz Elly z łatwością je ominął uderzając przeciwnika. Kolejny ognisty pocisk również nie trafił celu, dając okazję Aronowi do bezpiecznego ataku. W końcu jednak oślepienie przestało działać. Pancerzyk Elly został kolejny raz wystawiony na działanie płomieni. Aron wytrzymał to uderzając po raz ostatni. Thana zachwiała się. Jej krótkie nóżki ugięły się i Numel legł na ziemi.
- Świetna robota, teraz wracaj -Amy przyzwała podopiecznego do pokeballa. -Chyba nie mam wyboru. Scyla idź!
Na polu walki pojawił się Maractus.
- Scyla, Sweet Scent, a potem Absorb!
 
     
Tete 
Tejrikoteto // Triti


Starter: Furfrou
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 183
Wysłany: 2014-06-24, 23:49   

- Dobra Elly, nie będzie łatwo - powiedział Ren do swojego pokemona - Zaszarżuj na Maraktus, i użyj Headbutt kiedy będziesz przy niej, po drodze omijając ataki! Następnie cały czas atakuj ją Headbuttem, to z jednej, to z drugiej, tak aby nie mogła cię trafić, a pomiędzy jednym z ataków użyj Mud Slap, aby ją oślepić. A ty Igria, szykuj się do wejścia - mruknął do swojego pokemona Renly
Ren, z zapałem obserwował walkę, ciesząc się z pokonanego pierwszego pokemona swojego przeciwnika, choć wiedział że łatwo może przegrać, dlatego cały czas trwał w skupieniu, czekając na możliwość zakończenia walki, ze skutkiem jego zwycięstwa.
_______________________
Elly uderzył jako pierwszy. Tym samym wpadając wprost w różowy pyłek, który wytworzył Maractus. Skołowany jego zapachem Aron zaatakował kolejny raz zapominając całkowicie o uniku. Kolejny raz porządnie zranił roślinnego pokemona, lecz wystawił się na atak z jego strony. Zielonkawe drobinki uleciały z ciała Elly zostając wciągnięte przez Maractusa. Aron zachwiał się, ale zdołał wykonać kolejny atak; Mud-Slap. Było to mało efektywne.
-Scyla skończ to, Absorb!
Elly nie dał rady już ustać. Trawiasty pokemon wyssał z niego resztki energii.
- Dobra robota Scyla! -pogratulowała Amy.
-Maraa - odpowiedział radośnie pokemon robiąc piruet w miejscu.
_______________________
- O żesz ty, ładnie ci idzie, Amy - powiedział Ren, patrząc na przegraną swojego pokemona - Elly, wracaj, Igria czas do walki!
Renly widział, że Igria pomimo ran gotuje się do walki i jest chętna zwycięstwa, dlatego archeolog wiedział, że trzeba je jej dać.
- Igria, wzleć wysoko, tak aby nie dorwały cię te pyłki Maraktus, a następnie postaraj się skrzydłami wytworzyć wiatr, zdolny do zdmuchnięcia ich. Potem pikuj ku Scyli i zaatakuj ją Tacklami, po czym odbij się od niej nóżkami i z nowym impetem wbij się w nią ponownie, znowu atakując Tacklem. Staraj się unikać jej Absorbów, a jeżeli znowu będzie chciała utworzyć pyłek, wyleć z jego zasięgu.
Nauczony przegraną Elly'ego, Renly wiedział czego trzeba się strzec.
- Tak, to jest prawdziwe myślenie trenera, zrozumieć przeciwnika, po czym pokonać go, znajdując słabe punkty w jego strategii - mruknął Ren, nie kierując tego do nikogo, bardziej jako jego spostrzeżenie, które musiał wypowiedzieć na głos.
______________________
Igria odegnała z areny resztkę różowych pyłków, a następnie z impetem wbiła się w przeciwnika.
-Scyla Peck! -krzyknęła Amy
-Maraa - odparł pokemon i dziobnął przeciwnika jednym z kolców. Pidgey odleciał biorąc rozpęd. Szybko ponowił atak. Zmęczony poprzednią walką Maractus zgiął się w tył przez impet uderzenia. Igria wylądowała kawałek dalej. Ciężko oddychała. Cały czas czujnie przyglądała się przeciwnikowi. Ten powoli podniósł łepek. Uniósł do góry łapkę. Żółty kolec zabłysł w promieniach słońca. Scyla zastygła w bezruchu. Po chwili jej ciałko zwiotczało i upadła. Amy natychmiast podbiegła do pokemona. Uklękła przy nim.
- Hej, Scyla...
- Mar... -odpowiedział słabo pokemon.
- Byłaś cudowna! Naprawdę! - zapewniała Amy uśmiechając się przy tym, trochę smutno, ale szczerze. Potem zwróciła się do Renly'ego:
- To był świetny pojedynek. Jestem pewna, że poradzisz sobie z pierwszym liderem. Chyba pójdę do siostry Joy...
Dziewczyna przyzwała Maractusa do pokeballa. Kiedy przechodziła obok chłopaka wręczyła mu 250 dolarów.
- Nawet na mnie nie patrz - powiedział Max. - O rewanżu pogadamy jak wygrasz z pierwszym liderem. No właśnie... Chyba poszwendam się po tutejszym lesie. Muszę znaleźć jakiegoś dobrego pokemona na walkę z roślinnym przeciwnikiem.
_______________________
- Gratulacje Amy, dobrze sobie radziłaś - odpowiedział uśmiechnięty Renly - Trzymaj tak dalej, a będzie dobrze. Ja chyba też przejdę się do siostry Joy, z Ellym i Igrią. Zaś tobie Max radzę poszukać dobrego pokemona, co byś miał szanse nie tylko z liderem, ale i ze mną. - dorzucił z wyzywającym uśmieszkiem.
Po tych słowach Renly skierował się do pokecentrum, wcześniej gratulując swoim pokemonom udanej walki. Czekając na to, kiedy jego pokemony odpoczną w pokecentrum, Ren zaczął wypytywać o ciekawe rzeczy w okolicach miasta, gdzie znalazłyby się jakieś fascynujące pokemony, albo ruiny, czy inne rzeczy ciekawe dla archeologa. Plan był prosty, najpewniej najpierw do lasu, albo jakiegoś innego miejsca z pokemonami, a potem do ruin, czy czegoś jeżeli by było.
________________________
W poke-centrum pojawiło się już więcej osób. Inni trenerzy przynosili swoje pokemony, aby zostały wyleczone, albo kupowali potiony czy pokeballe. Po odczekaniu paru minut Renly i Amy otrzymali swoje pokemony z powrotem. Gdy wyszli na zewnątrz zerwał się wiatr.
- Zobacz, z tej wysokości widać inne miasta - powiedziała dziewczyna wskazując na zachód. Faktycznie, niczym skała z morz, z pomiędzy koron drzew wystawały zabudowania odległego miasteczka.
- Hm, nie wiem jak ty, ale ja chyba wyzwę kolejnego trenera na pojedynek. Zobacz tamten ma Pikachu i Petilil, powinnam z łatwością wygrać.
Amy uśmiechnęła się i ruszyła w stronę małej areny.
W tych okolicach nie było tak wiele ruin jak na piaszczystych obrzeżach. Jedyne co byli w stanie wymienić miejscowi to cztery wodne świątynie. Najbliżej była Wschodnia, lecz i tak trzeba liczyć jakiś dzień drogi. Nie prowadziła do niej żadna asfaltowa droga. Trzeba wędrować paręnaście kilometrów wąską ścieżką. Idąc pod górę noga z łatwością mogła się omsknąć na śliskim kamieniu i tragedia gotowa. Podróży nie ułatwiały dzikie pokemony. O wiele przyjemniejszym miejscem na spacer jest tutejsze nabrzeże. Idąc dalej trasą dziewiątą można było wejść na dobrze oznaczony szlak, a nim dojść do Magicznego źródełka. Pobliskie lasy również mogły okazać się dobrym miejscem na spacer.
Wiatr znowu dał o sobie znak. Silniejszy podmuch zmierzwił włosy Renly'emu. Niespodziewanie przywiewając ,wprost do jego rąk, czarną czapkę z daszkiem. Miejmy nadzieję, że jej właściciel jest gdzieś niedaleko.
_________________________
Kolejny, cholerny podmuch wiatru - mruknął Ren, ciaśniej się opatulając płaszczem, który wyjął, kiedy zrobiło się chłodno. Na widok czapeczki gwizdnął z podziwem i rzekł:
- Ulala, ciekawe czyje to nakrycie głowy? - potem już głośniej, tak aby wszyscy go usłyszeli dopowiedział:
- Przepraszam, nie zgubił ktoś właśnie tej o to ładnej czapki?
- Hmm... Jeżeli nikt się nie znajdzie, to zatrzymam ją sobie, w zasadzie brakuje mi nakrycia głowy, choć może nie akurat takie, ja bym potrzebował poważniejszego. Ha! - pomyślał Ren rozglądając się uważnie po przechodniach, szukając właściciela czapki. - Dobra, uporam się z tym i przejdę się w kierunku źródełka, a nuż coś ciekawego znajdę.
Mając w głowie plan, archeolog stanął raźniej i ponownie się rozejrzał, mając nadzieję, że właściciel zaraz się pojawi. W jego głowie pojawiła się przelotna myśl o tym, kto u licha może nosić taką śmieszną czapkę?!
_________________________
Ches biegł za swym psim przyjacielem co sił. Widać, że wywąchał zapach porwanej wiatrem czapki swego trenera. Growlithe wyprowadził go na prostą drogę, gdzie spostrzegł wysokiego człowieka trzymającego jakiś czarny przedmiot w ręku. Gdy podbiegł bliżej był pewny, że to jego nakrycie głowy i powiedział:
-Przepraszam, chyba masz moją czapkę... chwila, chyba skądś Cię kojarzę...
Ches uspokoił swojego Pokemona, który zaczął warczeć na wysokiego mężczyznę przed nim. Naprawdę nie wiedział, skąd go zna, ale był pewien, że kiedyś już go widział.
-Jestem Ches, może pamiętasz, w jakich okolicznościach się spotkaliśmy...?
_________________________
- Skoro to twoja czapka, to proszę - odpowiedział Renly podając nakrycie głowy jego właścicielowi - Powiadasz, że powinienem cię znać, niech no ja pomyślę... Hmm... Chwileczkę, chyba wiem, daj mi chwilę...
Renly przeszukiwał swoje wspomnienia, szukając obrazu Ches'a, którego skądś kojarzył ale nie wiedział skąd. Jakiś młody archeolog z wykopalisk? Sprzedawca ze spożywczego na przeciwko domu? A może sąsiad z okolicy? W pewnym momencie, Ren "zaskoczył" i spojrzał na młodego mówiąc:
- Ches! Jak mogłem zapomnieć, tyś mnie narysował z tym dziwnym cosiem, co go znalazłem w ruinach w okolicach naszych! Zresztą poczekaj, nadal go mam. - Renly zaczął grzebać po plecaku i pasie, aż w końcu wyciągnął trochę wymięty rysunek, ale nadal wiernie przedstawia młodego Rena. - Kopę lat młody, widzę żeś wyruszył w swoją podróż, gratulacje. W sumie, mój znajomy, Max, na razie jest zajęty, więc towarzystwo osoby znajomej będzie dobre, chciałbyś się przejść ze mną do Magicznego źródełka? A nuż coś ciekawego znajdziemy.
_________________________
Ches odebrał swoją czapkę i powiedział:
-Dzięki za znalezienie jej. Chętnie popodróżuję z takim sławnym archeologiem jak ty! - ucieszył się chłopak. Choć dopiero co ruszył w swoją podróż, już zaczynała go męczyć wędrówka, ale spotkanie znajomej twarzy w tym miejscu pokrzepiło Chesa i dało nową energię do działania. Właściwie, to czemu nie mógłby spróbować zawalczyć z innym trenerem - to byłaby jego pierwsza taka walka. Wierzył w swojego Growlitha i umiejętności, jakich nabył czytając książki o Pokemonach w domu. A więc, ukrywając ekscytację, odparł:
-A nie chciałbyś może się ze mną zmierzyć? To byłaby niezwykle dobra lekcja dla mojego FlameClaw...- na głos swojego imienia piesek wypuścił odrobinę ognia ze swojego pyska.
Ches wiedział, że jest gotowy, czekał długo na ten moment. Jeśli uda mu się namówić archeologa do pojedynku będzie mógł sprawdzić i pokemona, i siebie.
- To jak, wchodzisz w to?
__________________________
- Dobry trening nie jest zły, wchodzę w to! - powiedział Renly, mocno przybijając "sztamę" z Ches'em. - Dobra, chodźmy poszukać sobie jakiegoś pola do walki i można zaczynać.
W głowie Rena już zaczęły znikać wszelkie zbędne myśli i pozostały te, dotyczące przyszłej walki. Przeciwnik miał tylko Growlithe'a i to mało doświadczonego najpewniej, jednakże nigdy nie można nie doceniać ukrytych zagrań przeciwnika, więc trzeba się strzec.
- Proponuję jakieś bardziej kamieniste podłoże, albo piaszczyste, bez żadnych drzew, aby ataki twojego FlameClaw'a nie zjarały wszystkiego dookoła - odezwał się Renly.
Po znalezieniu odpowiedniego miejsca archeolog zdjął swoje rzeczy, wypuścił z pokeballi Elly'ego i Igrię, po czym pokazał im Chesa i jego FlameClawa.
- To są Ches i FlameClaw, Ches to mój stary znajomy i dotrzyma nam towarzystwa przez jakiś czas. Kurde, duża mi już się robi ta gromadka, nie ma co. - powiedział Ren wskazując na wspomnianych.
- Dobra Igria, idziesz pierwsza! Powodzenia Ches i niech wygra najlepszy - uśmiechnął się Renly - Dobra, Igria graj defensywnie i staraj się jak najwięcej unikać, nie pozwalając się trafić, to ważne, pamiętaj! Pomiędzy jego atakami spróbuj użyć na nim Sand Attack, a kiedy indziej wbij się w niego i użyj na nim Tackle. odbijając się jak od Maraktusa, ale nie atakuj znowu, tylko unikaj ataki. Następnie staraj się to powtarzać.
__________________________
Skorzystanie ponownie z niewielkiej areny przy pokecentrum było najwygodniejszym wyjściem. Ta została już przeorana. Lecz poza tym, że wzór pokeballa nieco się starł, nie zmieniła się specjalnie.
Na ławce niedaleko areny siedział jakiś znudzony chłopak. Odrywał kawałki waty cukrowej i przyglądał się zbliżającym trenerom. Widząc Growlithe ożywił się jednak. Wyprostował plecy opierając wygodnie. Odgarnął włosy, koloru intensywnej czerwieni, z czoła. Niewiele to dało bo wiatr ponownie poruszył niesfornymi kosmykami, i te wróciły na poprzednie miejsce. Obserwatorowi chyba nie przeszkadzało to aż tak bardzo, bo dał sobie spokój z poprawianiem ich.
__________________________
-Powodzenia - odparł Ches i wyjął Pokedexa. Szperał coś w nim jakieś pół minuty i wziął się do dawania instrukcji swojemu pokemonowi. Był bardzo zdenerwowany, krew w nim buzowała, ale starał się tego nie okazywać (z mizernym skutkiem). Na szczęście, już miał plan.
-Flameclaw, zaszarżuj i użyj Bite! Jesteś zwinniejszy, jeśli się postarasz, dopadniesz Igrię zanim odleci, a i skakać umiesz dobrze. Jeśli zacznie się wycofywać (Flinch), gryź dalej, jeśli będzie poza zasięgiem twych kłów, Ember! Ale pamiętaj też o defensywie - jeśli Pidgey zaatakuje, uniknij i kontruj! Szczególnie uważaj na piasek... (jakby co, mój piesek ma Intimidate, czyli atak Pidgeya zmniejsza się o 1 poziom)
__________________________
Flameclaw był szybszy. Dopadł Pidgey'a zanim ten uniósł się w powietrzu i mocno zranił. Igria wyrwała się z paszczy przeciwnika. Starała się czym prędzej wznieść, lecz kolejne kłapnięcie pozbawiło ją paru piór w ogonie i wytrąciło z równowagi. W ostatniej chwili uderzyła mocniej skrzydłami. Piach uniósł się do góry, a ona, pod jego osłoną, dała radę zwiększyć dystans. Growlithe skoczył za ptakiem, ale na próżno. Igria korzystając z tego zaatakowała. Flameclaw jeszcze raz spróbował pochwycić przeciwnika. Niestety znacznie minął się z celem wystawiając tym samym na Tackle. Pidgey jeszcze raz użył Sand Attack. Ognisty pokemon zrezygnował z kolejnych prób użycia Bite. Nadszedł czas na skorzystanie z ataku bardziej pasującego do jego żywiołu. Niczym czerwona strzała płomienie wystrzeliły z jego pyska. Oślepiony piaskiem spudłował. Ośmielona tym Igria zaatakowała. Growlithe pisnął, kiedy szpony przeciwnika poraniły mu nos. Teraz miał okazję. Wypluł ognistą kulę, która teraz nie miała możliwości minąć celu.
- Łoł! - krzyknął chłopak, który przyglądał się pojedynkowi. -To się nazywa moc ognia! Ten płomień był cudowny! - zerknął na Renly'ego i zapytał -Masz jeszcze jednego pokemona? Będziecie dalej walczyć? Chcę ponownie zobaczyć te fajerwerki! Hej, trzymaj.
Mówiąc ostatnie zdanie rzucił Ches'owi potion.
__________________________
- A mam jednego, niech i będzie, Elly do boju! - krzyknął Renly chowając Igrię do pokeballa - No Ches, popiszcie się teraz, zobaczymy jak to będzie.
Porażka nie wstrząsnęła Renem, nawykłym do naturalnego cyklu życia, raz pod wozem, raz nad wozem, więc trzeba iść dalej.
Renly zrobił głęboki wdech, po czym spokojnie powiedział:
- Elly, użyj Harden, po czym graj defensywnie. Unikaj jego wszystkich ciosów, jednakże stopniowo zbliżaj się do niego, aż w końcu zaszarżuj na niego, używając Headbutt. Następnie odskakuj przed jego ciosami i w między czasie użyj Mud Slap, aby go oślepić. Potem co jakiś czas znowu taranuj go Headbuttem, ale priorytetem jest unikanie ciosów.
- Nie jest to mistrzowska taktyka, ale zawsze coś. Cholera, przewaga typów swoje robi - pomyślał Sticklless, myśląc o walce.
 
     
Tete 
Tejrikoteto // Triti


Starter: Furfrou
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 183
Wysłany: 2014-06-24, 23:50   

Ches złapał Potion i schował go do kieszeni - Nie ma na to czasu, ale dzięki!- odezwał się do chłopaka.
To będzie trudny pojedynek, pomyślał. Ale cóż, przy odrobinie szczęścia...
-Dobrze, FlameClaw, nieźle ci poszło, ale teraz musisz teraz jeszcze bardziej się postarać! - krzyknął chłopak (nie na pokemona, ale z emocji). [b] - Jesteś od niego o wiele bardziej zwinny, nie pozwól, by do ciebie podszedł! Trzymaj jak największy dystans, ale nie wychodź poza arenę! Szczególnie uważaj na Mud Slap. Atakuj, gdy będziesz w bezpiecznej odległości! Używaj tylko Ember, twoje kły nie przebiją się przez ten pancerz, o wiele łatwiej będzie go przypalić! Jeśli zajmie się ogniem, skup się jeszcze bardziej na defensywie, unikaj, skacz, uciekaj, ale gdy będziesz maksymalnie daleko, zaatakuj!
 
     
Tete 
Tejrikoteto // Triti


Starter: Furfrou
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 183
Wysłany: 2014-06-25, 01:13   

Growlithe był szybszy od swojego przeciwnika. Ognista kula wystrzeliła w stronę Arona. Ten był jednak wypoczęty, i mimo odniesionych obrażeń jego moc niezmalała. Zaszarżował na FlameClaw. Psi pokemon chciał odskoczyć, lecz nie dał rady. Rany z poprzedniej walki dały o sobie znać. Mimo iż Headbutt nie trafił prosto w cel to i tak spełnił swoje zadanie. Growlithe uderzony w tylne łapy stracił równowagę i padł na arenę. Powoli uniósł powieki. Jego pazury zaskrobały o ziemię. Niezgrabnie wstał utykając lekko. Odwrócił się w stronę Arona. Ten już szykował się do kolejnego natarcia. FlameClaw spróbował zrobić unik padając na lewy bok i turlając się, przy okazji robiąc sobie zasłonę z swoich płomieni. Elly nawet przez chwilę się nie zawahał. Wbił się w prost między języki ognia kolejny raz atakując. Growlithe został odepchnięty w tył. Piach uniósł się do góry gdy szorował grzbietem o ziemię. Zatrzymał się kawałek dalej i opadł na bok. Leżał nieprzytomny z lekko rozchylonym pyskiem.
Chłopak odgarnął grzywkę do tyłu. Westchnął po czym klepnął rękami w kolana. Pochylił się do przodu i powoli wstał. Czerwone kosmyki z powrotem opadły mu na czoło. Podszedł do Ches'a tak, że dzieliło ich może dziesięć centymetrów.
- Miło z twojej strony, że pozwoliłeś mu wygrać, ale wiesz co... - chłopak stuknął Ches'a końcem patyka, po wacie cukrowej, w pierś. -Ogień nie jest stworzony do przegranych!
Nieznajomy obrócił się na pięcie. W teatralnym geście rozłożył ręce na boki. Przy okazji wyrzucając patyk, który wylądował prosto w śmietniku.
- Ż-a-ł-o-s-n-e!
Skomentował jeszcze, a potem schował ręce do kieszeni spodni i ruszył w stronę wyjścia z parku.


lvl8 HP:16/28 +0,5lvl

lvl7 HP:0/26

_____________
Czy od teraz moglibyście pisać dialogi kursywą, a ataki pogrubieniem? Łatwiej mi się będzie to czytać, szczególnie w czasie rozpatrywania walk.

Tpz. Jeśli macie zamiar używać w czasie walki jakiś rzeczy też o tym powiadamiajcie. W ramach np. myśli postaci.
 
     
Lyxin 
Krul

Starter: Aron
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 24
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 24
Skąd: Łódź
Wysłany: 2014-06-25, 01:48   

- Pozwolił wygrać, ha! Żarty się ciebie trzymają, chłoptasiu. Opierając się tylko na ogniu, za daleko nie zajdziesz, wszechstronność to podstawa. - powiedział cicho Renly do młodego obserwatora - Zrozumienie tej cennej nauki pozwoli ci na bycie prawdziwym trenerem, który może pokonać wszystkich liderów, zawsze mając kogoś, kto będzie szachował typ lidera. A ty Ches, no cóż... Dobra walka, gratulacje pokonania Igrii, zaś co do walki z Ellym... jest bardziej doświadczony i bardziej wypoczęty był, ale FlameClaw jest dobrym pokemonem, ma zadatki na potężnego pokemona, nie ma wątpliwości. Cóż ty na to, aby udać się teraz do pokecentrum i na wycieczkę do Magicznego Źródełka? Potem spotkamy się z moimi znajomymi, Maxem i Amy.
Ren wziął głęboki oddech i wypuścił powoli powietrze z płuc, po czym schował Elly'ego do pokeballa, po czym poczekał na swojego młodszego towarzysza i skierował swoje kroki ku pokecentrum i wyleczył swoje pokemony, a następnie udał się z Chesem do Magicznego źródełka.

____
Jak rozumiem mogę używać RC bez jakichś fabularnych postów? I takie pytanie, jeżeli chodzi o safari, skamieliny z loterii/kopalni, itd. Co trzeba fabularnie jakoś z tobą zrobić, a co nie, bo by się przydało to już określone na przyszłość :D
_________________
 
     
Hirek 

Starter: Growlithe
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 25
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 43
Wysłany: 2014-06-25, 02:21   

O nie, FlameClaw!- krzyknął Ches po powalającym ciosie Arona. Wbiegł na arenę, klęknął przy swoim Pokemonie i sprawdził jego stan. Na szzcęście nie miał on poważnych obrażeń, więc odetchnął z ulgą i schował Growlithe'a do pokeballa, a ognistego maniaka po prostu olał. -Nieźle ci poszło, Ren- czuł się zawiedziony przegraną, ale w sumie - przeciwnik miał więcej Pokemonów i były one bardziej wyszkolone. No cóż, nie ma się co martwić - postanowił ruszyć za nowym kompanem.
_________________
 
     
Tete 
Tejrikoteto // Triti


Starter: Furfrou
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 183
Wysłany: 2014-06-25, 16:03   

Było już po dziesiątej kiedy chłopcy opuszczali pokecentrum. Ich podopieczni doszli do siebie po ostatnim pojedynku. Joy uprzedziła jednak, że FlameClaw nie powinien się przemęczać.
Początek drogi był bardzo prosty. Szklarnia oraz centrum znajdowały się na szczycie wzniesienia. Wszystkie drogi odchodzące stąd mogły prowadzić tylko w dół. O tej godzinie miasto ożyło. Po ulicach przejeżdżały kremowe trolejbusy. Jakaś kobieta podlewała kwiaty na balkonie. Młodsze dzieci, z plecakami przerzuconymi przez ranę, biegły w stronę domów. Starszy mężczyzna staną przed witryną piekarni i przyglądał się pysznie wyglądającym tortom.
Na zachodzie znajdowało się wyjście na drogę dziesiątą. Po przejściu mostu należało kawałek iść przy głównej ulicy. Dopiero kawałek dalej znajdowało się zejście na trasy turystyczne. Poza tą prowadzącą do źródła były jeszcze dwie inne. Jedną można było dotrzeć do Skały Fearowa, a kolejną do różanego ogrodu.
Teraz podróż nie była już taka łatwa. Szlak obrany przez Renly'ego i Ches'a był najpopularniejszy, i najbardziej uczęszczany, lecz im wyżej byli tym węższy się stawał. Szum rzeczki towarzyszył im prawie cały czas. Parę razy musieli przejść przez niewielki, zbite z bali mostki. Po drodze spotkali parę innych osób. Część wyglądała na zaprawionych w takich wycieczkach. Z pleckami, i w wygodnych butach, maszerowali dziarsko pod górę.
magiczne Źródełko było jeziorkiem. Na jgo środku znajdowało się parę kamieni spomiędzy których ciurkała woda. Las dookoła cicho szumiał. Jakiś ptak zaćwierkał między gałęziami. To miejsce emanowało spokojem.
Na przeciwległym brzegu, od tego który zajmował wydeptany przez ludzi plac i ławki, z pomiędzy krzaków wystawił łepek Mudkip. Pokemon rozejrzał się dookoła, a potem wskoczył do wody.
_________________
Wszystkie przedmioty, które otrzymałeś poza fabułą, będą wysyłane w paczkach. Te odbierzesz w pokecentrum. Ich nadawcą może być ktoś z rodziny, dobry przyjaciel, itp..
(Chyba dodam to jako podpunkt do zasad. xp)

Co do cukierków. Dawaj gdzieś wzmiankę, że dajesz je swoim pokemonom. Przede wszystkim dlatego, aby np. w czasie walki nie zwiększyły Ci się nagle statystyki, albo by w przeciągu godziny nie wepchnąć pokemonowi pięćdziesięciu RC.
 
     
Lyxin 
Krul

Starter: Aron
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 24
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 24
Skąd: Łódź
Wysłany: 2014-06-25, 16:35   

- Ho, ho ho, ładnie tu. - powiedział Renly uśmiechając się na widok Magicznego źródełka - Myślę, że odpoczniemy sobie trochę i przejdziemy się po okolicy, na przykład znaleźć ci jakiegoś pokemona, bo z jednym do lidera raczej się nie udasz. W sumie, mi jakieś też się przydadzą, bo trawiasta liderka może nam sprawić trochę problemów.
Ren usiadł na trawie i wypuścił z pokebalii swoich podopiecznych mówiąc im:
- Jak wam się tu podoba? Pobiegajcie, czy latajcie po okolicy i nacieszcie się tym widokiem, bo trochę się różni od waszych naturalnych środowisk, co? I jeśli coś ciekawego zauważycie, to dajcie mi znać.
Archeolog rozłożył się wygodnie na ziemi, zdejmując płaszcz i wykorzystując go jako koc.
- Jak myślisz Ches, czego się można spodziewać tutaj? - mruknął Renly z półprzymkniętymi oczami - Ja myślę, że jeżeli chodzi o pokemony, to będzie dużo typowo leśnych i wodnych pokemonów, choć może znajdzie się tu jakiś kompleks jaskiń, a nuż, choć na myśl o wejściu do takiej... brrr, aż ciarki mnie przechodzą na samą myśl, od razu złe wspomnienia się budzą.

_____
To ja już informuję, że dostałem 2 RC z eventu + Dome Fossil z loterii.
_________________
 
     
Hirek 

Starter: Growlithe
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 25
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 43
Wysłany: 2014-06-25, 18:16   

-Trzeba przyznać, piękne miejsce - odparł Ches - lecz muszę złapać jakiegoś pokemona. Nie wątpię jednak, że FlameClaw poradziłby sobie z trawiastym liderem - właściwie ma bardzo duże szanse! Jednakże warto się zabezpieczyć na każdą ewentualność...- chłopak rozejrzał się chwilę dookoła i zdecydował - Pójdziemy poszukać czegoś niedaleko w lesie, a wy sobie tu posiedźcie. Wolałbym nie zakłócać spokoju tego miejsca walkami... Wypuścił Growlithe'a i poszli razem szukać przygód do lasku niedaleko, bacznie uważając, czy nie oddalą się za daleko od źródełka.
_________________
 
     
Tete 
Tejrikoteto // Triti


Starter: Furfrou
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 183
Wysłany: 2014-06-25, 23:00   

Podczas gdy Renly leżał przy źródełku Ches razem z FlameClaw obchodzili okolicę. Psi pokemon był naprawdę przydatny w czasie poszukiwań. Bardzo szybko trafił na pierwszy trop, który doprowadził go do nory Rattaty. Szczurek jeszcze ich nie zobaczył, lecz musiał coś usłyszeć. Stanął na tylnych łapkach. Zaczął poruszać wąsami.

W tym czasie do Renly'ego wróciły uradowane pokemony. Każdy z zapałem przekonywał trenera aby poszedł razem z nim. Igria trzepotała skrzydłami wskazując północ. Z kolei Elly ciągnął chłopaka za nogawkę twierdząc, że lepiej iść na południe.
 
     
Hirek 

Starter: Growlithe
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 25
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 43
Wysłany: 2014-06-25, 23:37   

-Choć, piesku, zostawmy tego szczura w spokoju-powiedziął do FlameClawa Ches. Miałem zamiar złapać innego typu pokemona niż ratata... ale cóż, to jest las, na pewno jakiś się tu znajdzie.... a może nawet spotkam jakiegoś rzadszego w tych okolicach! - pomyślał chłopak i z zapałem zabrał się razem ze swym pieskiem do szukania czegokolwiek interesującego.
_________________
 
     
Lyxin 
Krul

Starter: Aron
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel
Karta Postaci: przejdź
Wiek: 24
Dołączył: 24 Cze 2014
Posty: 24
Skąd: Łódź
Wysłany: 2014-06-26, 11:41   

- Ej, ej, zdecydujcie się. - powiedział Renly patrząc na swoich pupili, przekonujących go do pójścia w dwie różne strony - Może pójdziemy w obydwie strony, co? Albo inaczej, rzucę monetą. Orzeł to północ, reszka to południe, co wypadnie, tam pójdziemy.
Ren wstał z ziemi, przeciągnął się, starając pozbyć się ostatnich śladów ospałości i zaciekawiony tym, co jego podopieczni znaleźli, wyjął monetę, po czym nią rzucił. Następnie zebrał swoje rzeczy i wyruszył tam, gdzie wskazała moneta.
- Ciekawe co takiego robi Ches, mam nadzieję, że nie wpadnie w kłopoty. - pomyślał Ren - Tak samo Max, kurde a mówili żeby nigdy się nie rozdzielać, bo się złe rzeczy dzieją.
_________________
 
     
Tete 
Tejrikoteto // Triti


Starter: Furfrou
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista
Karta Postaci: przejdź
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 183
Wysłany: 2014-06-26, 14:49   

FlameClaw szczeknął i z zapałem zabrał się do dalszych poszukiwań. Z nosem przy ziemi badał całą okolicę. Zdarzało się, że przez chwilę znikał Ches'owi z oczu, lecz pokemon bardzo szybko zauważał, iż jego trener nienadążna. Cofał się wtedy, a potem dalej zajmował się tropieniem. W jednej z takich chwil, kiedy Growlithe zniknął chłopakowi z oczu, na daszku jego czapki wylądowało parę skrawków liści. Na wszystkich znajdowały się ślady ugryzień. Tuż nad głową Ches'a, na gałęzi drzewa, siedział Scatterbug. Owad przyglądał się człowiekowi połykając ostatni listek.


Wypadł orzeł, dlatego też Renly skierował się na północ. Igria była bardzo szczęśliwa, że właśnie za nią postanowił podążyć trener. Elly był troszkę niepocieszony i powoli człapał za chłopakiem. Niemniej jednak nie można było mówić o jakimkolwiek faworyzowaniu.
Pidgey zaczął krążyć nad czymś ukrytym w krzakach. To wyglądało jak pokeball. Najzwyklejszy w świecie czerwono-biały. Może jeśli Renly odpuści sobie przedzieranie się przez te chaszcze, i podnoszenie znajdy, to zdąży zobaczyć znalezisko Arona.


___________
Świetnie, że cały czas kontynuujecie poszukiwania. Ponoć jak ktoś długo szuka to w końcu znajduje... :D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.