Starter: Gastly
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Wiek: 26 Dołączył: 07 Lip 2014 Posty: 3668 Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-12-29, 00:17
Żyje na tym świecie już tyle lat, że powinienem się spodziewać jakiejś kompanii. Najwidoczniej obrońca dobra musi być całkiem silny, albo najzwyczajniej w świecie nie doceniają mnie. Mimo wszystko nie twierdziłem, że jestem niezwyciężony, aczkolwiek co nieco potrafiłem.
- Panie Obrońco, Twój czas jeszcze nie nadszedł, a ja naprawdę nie mam w zwyczaju naginać zasad, ale jeśli nie odejdziesz będzie musiał nadejść kres żywota.
Powiedziałem swoim chropowatym głosem spoglądając na tego, który śmiał mi wejść w drogę. Nic nie zareagowałem na jego pytanie odnośnie swoich motywów działania. Czasem sam zastanawiałem się po co to robię, no ale przecież jestem Śmiercią, nie pierwszą i zapewne nie ostatnią. Kiedyś znajdzie się ktoś na tyle silny, by oprzeć się mej mocy, aby stać się nowym Żniwiarzem. Zamachnąłem się peleryną, aby wywołać chmarę swoich denerwujących Zubatów, podczas gdy ja sam zniknąłem w cieniu i pojawiłem się tuż przed Jimmym. Przystawiłem zimne ostrze do policzka chłopca i delikatnie je naciąłem, aby mógł odczuć że to co robię dzieje się naprawdę. Mimo wszystko musiałem być w gotowości, gdyż moje Zubaty nie zatrzymają tego harcerzyka na dobre.
Starter: Charmander
Profesja: trener
Profesja poboczna: ewolucjonista Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączyła: 03 Lis 2015 Posty: 196
Wysłany: 2015-12-29, 00:57
Zauważyłam, ze coś kombinuje się zrobiłam barierę z wody przez co tylko jej tarcza sie naelektryzowała. -Widzisz nie masz sie naprawdę czego bać. Jestem tutaj do ochrony. Może pójdziemy sie pobawić gdzieś indziej? Zapytałam chłopca. Przy okazji wystrzeliłam całą swoją osłonę w miejsce gdzie zły mógł sie chować. Może i walił w ukrycia, ale nie zamierzałam się poddać. Małego musiałam chronić. -Może i pioruny wyglądają groźnie i słychać huk podczas ich uderzenia, ale o naturalne. To naturalne zjawisko. Nie musisz sie bać. Boimy sie tego co nie jest nam znane. Jesli jednak już to poznasz strach znika. Dlatego gdy tylko sie czegoś boisz postaraj sie to poznać. Poznałeś teraz co to pioruny więc nie musisz sie az tak bardzo bać. Co powiesz na jazdę na wodnym koniku?
Taktyka z światełkiem nie podziałała, więc pozostało mi jedynie wiercenie się w jej dłoni i mamrotanie nieprzyzwoitych przekleństw. Spojrzałam w stronę dziewczynki. Do końca działania magicznego proszku zostało około 2 i pół minuty, a ja nie mogłam się ruszać. Świetnie dzwoneczek, brawo. jesteś super, gratuluję.
- Spróbuj tylko ty szczeniaku, a obiecuje Ci, że pożałujesz - syknęłam, rzucając się na wszystkie strony, mając świadomość, że i tak nic nie zrobię. W geście desperacji ugryzłam ją w palec. Smakowała ohydnie.
//Nie, no strasznie trudne... Przydałby się jakiś MG, który by to wszystko ogarniał i nam mówił co i jak itd.
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-12-29, 10:20
/ No nie? Bo na dobrą sprawę już z samego początku coś w taktyce którejś z nas mogło potoczyć się inaczej niż założyłyśmy i wtedy cała reszta tej pisaniny traci sens. Innymi słowy, nie mogę być do końca pewna, że w ogóle udało mi się ciebie "złapać" xD
Zakładając że dalej trzymam wróżkę...
- To nic osobistego, moja droga. Ty masz swoje zadanie, a ja swoje. Ostatecznie nie zamierzam krzywdzić małej... Ej! Zaraz ja też mogę zacząć kąsać, a gwarantuję ci, że to może się skończyć dużo boleśniej!- warknęłam kiedy wróżka postanowiła mnie dziabnąć.
Tymczasem powrócił Wolfie z moim koszyczkiem. Zaczynałam coraz poważniej rozważać wpakowanie wróżki do butelki z kompotem... Ale ostatecznie nie była ona jeszcze aż tak upierdliwa w działaniu, mogłam ją dalej trzymać w łapach.
Kilkoma warknięciami poleciłam trzem Houndoomom pędzić w ślad za dziewczynką i uważnie ją obserwować. A jeśli znowu zacznie dotykać ziemi, osaczyć ją tak jak na początku, ale nie atakować- wyłącznie napędzić porządnego stracha.
- Na razie wszystko wskazuje, że troszkę tu sobie posiedzimy we dwie... Ciasteczko?
Zagadnęłam ot tak, z bidy i nierozumu wskazując koszyczek. Chwilowo dziewczynka była poza moim zasięgiem, wróżka w garści, a zatem można było nieco wyluzować.
Jest też opcja, że wróżka jest wolna i buja skrzydełkami w powietrzu. Na taką ewentualność śledzę ją i dzieciaka z ziemi, a w stosownym momencie próbuję wyskoczyć i przechwycić małą. Wszelkie zagrania typu wycie, warknięcia, płomienie buchające z pysków Houndoomów (oczywiście z rozumkiem i nie mające na celu upieczenia małej) jak najbardziej są wykorzystywane.
Starter: Fennekin
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Wiek: 27 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 329
Wysłany: 2015-12-29, 11:50
*wzdycha, że większość zdolności jej postaci jest związana z nocą, a jest dzień* wybaczta, że z Sebcia xD
Tak więc w ochronie dzieciaków Tasogaregami przypadła trochę... jakby chłopczyca? Młoda dziewczyna nie chciała się zbyt pochopnie i pośpiesznie wypowiadać na ten temat, dlatego nie zamierzała się na razie odzywać - jedynie wskoczyła na karuzelę, łapiąc się za rurę, coby nie wywalić się i być użyteczną przez resztę dnia... właśnie, dzień - to było jej przekleństwo, bowiem połowa jej umiejętności była związana z gwiazdami, które świeciły jedynie w nocy. Mimo wszystko wierzyła też, że uda jej się powstrzymać grożące Emmie zło.
Plany na przyszłość? Nie miała jakichś skomplikowanych. Przede wszystkim trzymać się blisko swojej "podopiecznej", by w razie ewentualnego ataku ją osłonić, ochronić od upadku lub innego możliwego zranienia. Następnie zaś po wychwyceniu wzrokiem przeciwnika miała zamiar złapać go w swoje Zaćmienie, by na koniec, podbierając z niego ciemną materię, atakować Strzałą porażenia. Przy okazji też wzdycha cicho, spoglądając na Emmę.
- Zachowaj spokój... zresztą, my dziewczyny, chyba jesteśmy twarde, nie? Damy radę!
- Pfu - wyplułam kłaki jej sierści. - Smakujesz jak zgniłe skarpetki - mruknęłam. Spojrzałam na Emily. Jeszcze chwila i znajdzie się w polu rażenia Houndoomów. Zacisnęłam pięści i ponownie rozjaśniłam swe skrzydła do granic możliwości. Jednak tym razem nie chodziło mi o oślepienie wilkołaczycy, tylko jej podwładnego. Blask wydobywający się z moich skrzydeł skutecznie zasłonił pole widzenia tak samo wilkołaczycy jak i jej pomagierowi. Odchrząknęłam i nabrałam powietrza.
- Houdnoom pomóż mi z ta wróżką - warknęłam, głosem wilkołaczycy. Ma się jeszcze jednego asa w rękawie.- Usiadła mi na mojej twarzy, szybko skacz - dodałam. Jeśli Houndoom się nabrał, to podejrzewam, że wywraca on swoją panią, a ja mogę spokojnie uciec. Jeśli nie, gryzę ją dalej po łapach w nadziei, że może to coś da, nadal świecąc jak żarówka.
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-12-29, 17:37
Zakładając, że dalej trzymam wróżkę i w międzyczasie mi nie nawiała...
Warknęłam głośno i mocniej ścisnęłam wróżkę. Przy okazji poznałam inną z jej specjalności, poza tym upierdliwym świeceniem.
- Cwana zagrywka, moja droga. Ale ten "Houndoom" jak go nazwałaś to moja prawa łapa, zawsze mi towarzyszy i zawsze zwracam się do niego po imieniu. Zawsze.
Byłam niemal w stu procentach pewna, że Wolfie się nie nabierze. A nawet gdyby, moje warknięcie na początku skutecznie postawiłoby go do pionu. Chyba jednak trzeba będzie użyć zasobów koszyczka... Nie wypuszczając wróżki z uścisku i nie zważając na to, że znowu bawi się w żarówkę, przeszłam ze swej wilczej skóry w postać ludzką. Wcześniej Wolfie przyniósł mi mój koszyczek, więc teraz tylko sięgnęłam do niego po butelkę z kompotem. Chociaż zamknięta na korek, nie należała to tych typowych "wąsko-szyjkowych". Zębami usunęłam korek, a potem bezceremonialnie wrzuciłam wróżkę do środka i ponownie zatkałam ujście butelki korkiem.
- Skoro nie chcesz być grzeczna posiedzisz sobie tutaj. A ja tymczasem muszę się zająć pewnym dzieckiem- powiedziałam potrząsając butelką, tak, aby porządnie zmoczyć wróżkę. Wtedy nawet gdyby udało jej się jakoś usunąć korek i uciec, z mokrymi i klejącymi się skrzydełkami daleko się nie przemieści.
Butelkę wkładam z powrotem do koszyczka. Jeszcze by się przewróciła i zbiła... Obłożona ciastkami, stojąca w koszyczku i na równym podłożu, stałaby sobie raczej stabilnie.
- Ruszamy, Wolfie. Ktoś na nas czeka- powiedziałam znowu zmieniając się w wilka.
Nawet bez mojej obecności, małej towarzyszyły moje pozostałe wilczki. Teraz mogłam spokojnie robić swoje, czyli wrócić do straszenia małej.
W razie gdybym nie miała wróżki w garści lub w międzyczasie by mi nawiała... W sumie robię to samo, co przewidziałam w poprzednim poście na taką ewentualność- razem z pozostałymi wilkami, nie zważając na nic, ruszamy tropem dziewczynki i wróżki, a z pomocą wszelkich dostępnych środków (wycie, pazury, płomienie, wyskoki w powietrze czy to z ziemi, czy to np. z drzewa/płotu/co się tam nawinie), chcę doprowadzić małą do panicznego strachu.
- Nietoperze? Jak miło - odparłem wykonując gest przed sobą. Jako że były to proste stworzenia moja sztuczka zadziała na nie idealnie - A teraz drogie zubaty, zacznijcie przeszkadzać swojemu dawnemu mistrzowi - Spojrzałem na lecące nietoperki. Sam szybko podbiegłem koło Jimmiego - Uciekaj Jimmy, nie oglądaj się - Odparłem miło i przyjacielsko do chłopca. Jesli upuścił swojego misia przy użyciu Mocy podniosłem go i mu dałem. Sam zwróciłem się do przeciwnika i patrzyłem jak jego nietoperki zabawiają się z nim.
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2015-12-30, 11:45
Jimmy
Mały chłopiec szukał swojego pluszowego króliczka, gdy wtem jako pierwszy wyjawił się Żniwiarz. Z początku malec nie widział złoczyńcy, dopóki ten nie przywołał swoich Zubatów. Jimmy odskoczył do tyłu, potykając się o własne buty i upadł na tyłek, a wtedy kontury Żniwiarza stały się ostrzejsze. Niespodziewanie zjawił się Night Saber, który krzyknął do Jimmy’ego, by ten uciekał. Cóż… poskutkowało, bo chłopiec z przerażeniem zaczął zwiewać, gdzie pieprz rośnie. Gorzej, że oprócz Żniwiarza boi się również swojego strażnika marzeń. Wystraszył się tak bardzo, iż nawet zapomniał o zagubionej zabawce. Późniejsze zagrania nie miały już przyszłości, gdyż sześciolatek dobiegł do swojej opiekunki, a tam jest bezpieczny. Mimo to jego przygoda zakończyła się płaczem, a nie śmiechem, co oznacza zwycięstwo Żniwiarza.
Ethan
Chłopiec bawił się na bujanym koniku, gdy nagle dostrzegł jak na wodzie w kałuży obok pojawiają się śliczne wzroki. Na jego twarz wstąpił radosny uśmiech, a tym samym Ethan zobaczył Mirę, do której podbiegł. Niespodziewanie chmury zaczęły się ściemniać. Chyba zbiera się na potężną burzę. Mimo to mały nie wydaje się być przerażony, ponieważ w kałuży dostrzegł kojący napis wykonany przez jego strażniczkę, którą zdaje się być mocno zafascynowany. Szeroki uśmiech zachwiał się, gdy Burzoburz trafił swoimi mocami w wodę, a ta rozprysła się na boki, ochlapując dzieciaka. Wtem młody zaczął postrzegać to jako zabawę i roześmiał się głośno, zwłaszcza, że nadal jest pocieszany przez Mirę, a Burzoburza ani widu, ani słychu. Na koniec złoczyńca chciał uderzyć piorunami w Ethana i jego nową przyjaciółkę, lecz ta obroniła ich obydwóch. Nie ma cienie wątpliwości, iż ta potyczka została zwyciężona przez Mirę.
Olivia
Olivia bawiła się w piaskownicy, gdy ktoś poczochrał jej włoski. Po chwili zorientowała się, że obok niej stoi uśmiechnięty od ucha do ucha Steve Wind, który przy pomocy swoich wietrznych zdolności zbudował kilka ciekawych piaskowych budowli. Te natychmiast wywołały na twarzy małej radość. Nie zwróciła nawet uwagi na to, że jej strażnik zaczął tworzyć osłonkę wokół. W końcu przybyła Zła Matka Natura, która, korzystając ze swojej kontroli pogody, rozpętała śnieg. Rudy brzdąc był tym mocno zaskoczony, ale na pewno nie przerażony. Dodatkowo Steve dbał o to, by ciepłe podmuchy odgoniły ziąb. Proszę państwa, mamy kolejne punkty dla drużyny dobrych.
Emma
Chłopczyca bawiła się na karuzeli, gdy zakradł się do niej Noidea. Emma nie widziała go, dopóki nie spowodował nagłego zatrzymania karuzeli. Wówczas ciemnowłosa dziewczynka poleciała do przodu i chociaż zębów sobie nie wybiła, to przywaliła czołem. Wielki siniak gwarantowany. Mała zaczęła głośno płakać. Niestety ale Tasogaregami nie udało się ani ochronić dziecka, ani go uspokoić. Propsy dla złych.
Emily
Dziewczynka siedziała sobie przy ogrodzeniu, gdy wtem podleciała do niej wróżka. Emily natychmiast przestała interesować się Lillipupem, by całą swą uwagę zwrócić na Dzwoneczka. W skupieniu słuchała, co ta ma jej do powiedzenia, a gdy dostała ciastko, podziękowała i dała kawałek psiakowi, a resztę schrupała sama. Niespodziewanie zjawiła się grupka groźnym Houndoomów. Szczeniak wystraszył się od razu. Emily również, lecz w przeciwieństwie do czworołapa nie zwiała, gdyż została lekko uspokojona przez swoją strażniczkę. Potem uśmiech na twarzy małej znów zniknął, gdy coś głośno i niepokojąco zawyło. Tym razem dziewczynka nie dała się tak łatwo uspokoić. Zadziałał na nią dopiero magiczny pył, ponieważ kiedy znalazła się w powietrzu i zaczęła lecieć (zapewne pierwszy raz w życiu), była kompletnie tym podjarana i zajęta. I potem nagle łup. Wielki, groźny wilkołak z przerażającym „uśmiechem” schwycił Emily za nogi i od razu sprowadził na ziemię, nie puszczając. Płacz przerażonej sześciolatki nastąpił błyskawicznie. Tłumaczenie, że wilk mówi, więc jest fajny i nadaje się do cyrku wcale nie pomagały. Niestety ale Dzwoneczkowi nie udało się ponownie przywrócić uśmiechu na twarz przedszkolaka, co oznacza wygraną Czerwonego Kapturka i jego wilczej bandy.
Mimi i Troy
Dzieci chuśtały się, udając grzeczne i ułożone. Nikt nie słyszał, że tak naprawdę obgadują innych z "Biedroneczek". Niespodziewanie strzała, która pojawiła się znikąd, uderzyła w jeden z metalowych łańcuchów, które trzymają huśtawkę. Oczywiście nie przebiła go, ale utkiwła tam, co zaciekawiło dwójkę bliźniąt. Potem pojawiła się Czarna Mara z zamiarem uśpienia maluchów i zesłania na nie koszmary. Problem w tym, że dzieci jeszcze jej nie widzą, a tym samym nie odczuwają w ogóle hipnozy. Do akcji wkroczyła Yui. Liany nic nie dały, jednak kula ognia leciała tuż w Czarną Marę, co zmusiło ją do teleportacji. Bliźniaki zachwycone tym zjawiskiem, wspólnie wyszeptały "wow, fajerwerki". Złota Strzała nie zdążył obronić towarzyszki, jednakże posłał jedną ze strzał ku Yui, a tam drasnęła lekko wróżkę w ramię. Na placu pojawiły się Murkrowy, by chronić swojej właścicielki, podczas gdy Złota Sztrzała posłał kolejną strzałę, lecz tym razem ku górze. Tak jak było w planach, słońce ukazało się w całej swej okazałości. Potem Yui posłała kolejną ognistą kulę, która została zniszczona przez pocisk Złotej Strzały. Drugi spudłował. Zjawiła się Lightypop, która na chwilę oślepiła Czarną Marę wiązką światła. Złota Strzała zaczął posyłać mnóstwo strzał i kilka z nich drasnęło wróżki. Złoczyńca miał odpowiednie warunki do użycia Płomiennego Rozbłysku (z tego co widzę to płomienny, a nie słoneczny). Rezultat jest wiadomy. Chwilowe ogłuszenie wszystkich w obręcie 5m, a więc nie tylko Mimi, Troya i dwie strażniczki, ale również swoją sojuszniczkę. Koniec końców był taki, że po "przebudzeniu się" z odrętwienia bliźnięta trochę jak roboty odeszły do opiekunki, nie pozwalając na dalszy przebieg zaplanoych działań Czarnej Mary i Yui. Co ciekawsze na ich twarzach nie widnieje ani uśmiech, ani płacz czy lęk. Kompletnie straciły wiarę zarówno w strażników jak i złoczyńców, co oznacza totalne zobojętnienie. Mówiąc prościej - remis.
Suckesy dobrych: 3
Sukcesy złych: 4
Misję pierwszą zwyciężają złoczyńcy (drużyna złych)!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.