Starter: Gengar
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30 Dołączył: 30 Wrz 2014 Posty: 971 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-04-05, 11:23
- Widzę, że ktoś tu zgrywa bohatera. - Stwierdziłem niskim głosem do pegaza stojącego obok, który pomógł mi przelecieć przez poprzednią przeszkodę. - Jestem Real Taste. Ciekawie się dobraliśmy. - Powiedziałem bez ogródek zamrażając wytworzone przez niego kule, którymi ciskał. W sumie jedynie on wydaje mi się tu nie być tak postrzelony jak reszta ekipy. Parsknąłem cicho analizując zachowanie wyrywającej się do wszystkiego "smoczej" pegazki, która niemal nagina wolę smoka do swojej i decyduje za niego czy ten udzieli jej pomocy czy też nie oraz definitywnie kombinującego alchemika, którą jedyną substancją jaką wymienia z nazwy to piorunian srebra. Zakładam, że nie ma zielonego pojęcia co tak naprawdę robi.
Wzdycham ciężko i wywracam teatralnie oczami, starając się skupić na walce, w której oprócz zamrażania wodnych pocisków kompana, staram się bronić lodowymi ścianami przed potencjalnymi atakami.
REKLAMA
Starter: Gengar
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączył: 24 Cze 2014 Posty: 3565
- Mogę spróbować uratować Zebrę z drzewa, gdy będziecie zajmować się patykowilkami. - westchnąłem, a gdy reszta zajmie się wilkami, lecę uratować zebrę w opałach. Wygląda na dość chudą, więc nie powinienem mieć problemu z lotem razem z nią. Następnie oddalam się razem z nią w bezpieczne miejsce. *Gdy ktoś inny po nią leci, staję z boku i czekam, aż inni rozprawią się z wilkami*.
Starter: Riolu
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Wiek: 113 Dołączył: 06 Mar 2016 Posty: 167
Wysłany: 2016-04-06, 18:41
Stanęłam obok. Nie jestem dobra w wymyślaniu planów, akurat to jest mój słaby punkt. Cóż, widocznie nie ma tu nic do roboty...
- Ehh, zawsze mogę narysować jakąś groźną bestię, która wystraszyłaby te wilki. No, ale i tak ten pomysł jest pewnie kiepski...
Rainbow musiał odstawić Memory na ziemię, chociaż nie przeszkadzało mu jej noszenie. Wręcz przeciwnie, było nawet całkiem przyjemnie. Wszystko co dobre, szybko się jednak kończy. Kiedy przed grupą pojawiły się te dziwne stworzenia, niebieski pegaz chcąc, nie chcąc, musiał pozbyć się z pleców "balastu". W pierwszej chwili miał zapytać białego kucyka, czy czasami nie zna tych wilków, skoro wychowała się w dziczy, ale powstrzymał się przed komentarzem.
- Założę się, że skoro żyją w takich ciemnościach na tych bagnach, to pewnie niezbyt przepadają za światłem - powiedział, wznosząc się w górę. Wysokość obrał taką, aby nie wpaść na żadnego pegaza podczas lotu. Zderzenie, a tym bardziej upadek przy takiej szybkości nie były przyjemne. Rainbow rozpoczął swój lot po okręgu - na początku niezbyt dużym, jednak z każdą chwilą go powiększał i przyśpieszał. Jego specjalną zdolnością było wytwarzanie światła, więc postanowił z tego skorzystać. Ciągnął za sobą coraz większe smugi światła, tworząc z nich świetlisty żyrandol pod koronami drzew. Wilki na pewno mają bardziej wyczulony wzrok od kucyków i taka dawka światła nie powinna w żaden sposób zaszkodzić jego grupie, z wilkami powinno być natomiast inaczej.
Memory bez żadnych sprzeciwów zeszła z grzbietu pegaza. To było dla niej dość... Ciekawe doświadczenie, ale mimo wszystko wolała stąpać kopytami po ziemi. Naprawdę się bała, że ją puści. Co to by było, jakby wtedy spadła prosto na Mantykorę?
Z resztą kij z Mantykorą. Wygląda na to, że ich problemy to dopiero się rozkręcały! Memory zdecydowała się usunąć w cień. Zupełnie nie była przydatna w takich sytuacjach.
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2016-04-07, 15:49
Co tu się działo, ojojoj. Część kucyków uznała, że ich zdolności średnio się nadawały do walki, więc przezornie trzymały się z boku. Pozostałe coś tam zakombinowały. Uwielbiająca smoczki Blue' niewiele się zastanawiając postanowiła ruszyć poszukać jakiegoś gada w okolicy. W czasie gdy pegazica lustrowała okolicę (co niestety trwało) reszta robiła użytek ze swych umiejętności. Orange postanowił rzucać w teorii wybuchowym piorunianem srebra, w praktyce jednak wybuchy nie zrobiły na wilczkach większego znaczenia. Bardziej je tylko rozsierdziły. Real Taste postawił na twardą obronę w postaci lodowych ścian. Sea Breeze też działał działał wodą. Yami postawiła na zwykłe mordobicie, a Rainbow i Nara "naświetlili" nieco wilczki swoimi światełkami. Po takim zmasowanym ataku wilki obrały inną taktykę. Mianowicie "rozsypały się" po czym połączyły w jednego, wielkiego wilka. I właśnie w tym momencie powróciła Bluember ze smokiem. Wspomnijmy nieco o genezie smoka. Smok choć spory, był dość młody i kapryśny. Nie dał sobą pokierować ot tak. Tak więc zanim udało się go znaleźć, to troszkę zeszło i przekonać go również zajęło dobrych kilka minut. Na szczęście wizja spalenia kilku wilczków zdołała go ostatecznie przekonać. A zatem pojawił się smok i z pomocą swego płomienia, bez większych problemów zwęglił ogromnego patykowilka. Po skończonej robocie bezceremonialnie strząchnął z siebie zaklinaczkę i odleciał sobie w siną dal. Cóż, nie grzeszył kulturą, ale przynajmniej zrobił co miał zrobić i nie rozrabiał.
W międzyczasie Dod pospieszył Zecorze z pomocą i ściągnął zebrę z drzewa. Zebra wprost nie mogła przestać wam dziękować. Wyjątkowo nawet przestałą rymować jak to miała w swoim zwyczaju i wyrażała się dość "normalnie". Kiedy Zecora troszkę ochłonęła, Stardust podeszła do niej, aby wyjaśnić o co chodzi. Zebra pokiwała ze zrozumieniem głową.
- Wiem gdzie go szukać. Tak jakby. To znaczy znam niezawodny sposób, aby go odszukać, bowiem nigdy nie spotykałam się z nim w jego pracowni. Chodźcie, zaraz wam pokażę co i jak
Po raz drugi zawitaliście więc przed drzwiami jej chatki. Zebra przeprosiła was na moment i zniknęła w środku. Przez uchylone drzwi widzieliście wewnątrz całą masę buteleczek, ziół, eliksirów i wszelkiej maści innych przedmiotów. W końcu zebra powróciła Niosąc jakiś amulet na srebrnym łańcuszku i podała go Stardust.
- Wewnątrz jest ognik, który doprowadzi was do Starswirla. Właściwie doprowadzi was do kogokolwiek. Wyszepcz imię poszukiwanego kucyka przy tym białym krysztale, a ognik się pojawi i zrobi swoje. Powodzenia, moje kucyki. A przyda wam się, bo Starswirl na starość zrobił się straszliwie zgrzybiały i wredny.
Jednorożka postąpiła zgodnie z instrukcjami i niebawem faktycznie z kryształu na amulecie wystrzeliła mała świetlista kulka, która dość żwawo pomknęła w las i zatrzymała się kilka metrów od waszej grupki. Wystarczyło tylko za nim iść, co też wszyscy uczyniliście.
Wędrowaliście długo. Nawet bardzo długo. Dopiero o zmierzchu dotarliście na miejsce, którym była zamaskowana jaskinia z ogromnymi, kamiennymi drzwiami. Dopiero za którymś podejściem, wrota się przed wami otworzyły. Zecora miałą rację. Mag, którego wszyscy tak podziwiali zachowywał się jak jakiś zgrzybiały tetryk. No, ale był na tyle uprzejmy, że przynajmniej wpuścił was do środka.
- Co, już znowu się zaczyna? Starswil to, Starswil tamto. Czy nie mogę do tysiąca słońc mieć choć trochę spokoju na starość?!- zrzędził prowadząc was w głąb jaskini.
Dopiero wyjaśnienia Stardust troszkę go udobruchały.
- Co, Celestia znowu dała plamę? Ja wiedziałem, że tak będzie. Luna zawsze była tą bardziej rozgarniętą... To mówicie, że wszystkie ksieżniczki-alicorny poznikały i z nimi te całe Harmonijne Kryształy czy jak im tam, tak? Fakt, Celestia może nie grzeszy pomyślunkiem, ale z siostrą u boku nie powinna była dać się pojmać. Nie podoba mi się to. Pewnie będziecie mnie popędzać, ale moje obserwacje i magia wymagają trochę czasu. Nie jestem już tym samym młodzieniaszkiem, jak dożyjecie pierwszej setki to zrozumiecie o czym mówię. A teraz sio! Możecie sobie łazić po całej jaskini i robić co wam się żywnie podoba. Pod warunkiem, że nikt nie będzie mi przeszkadzał i walił w te drzwi.
Stary mag chwilę potem dosłownie zamknął wam przed nosem drzwi do jego prywatnej pracowni i zostawił w pozostałej części swej siedziby. Hm, mogło być gorzej...
~~~
Kolejny fragment na luzie. Po prostu piszecie co zamierzacie robić w siedzibie Starswirla. Można się tam poszlajać i pozwiedzać, można pogadać z innymi, albo można i nie robić nic tylko uderzyć w kimono, jako, że ma się ku wieczorowi. Totalna dowolność.
Skąd taki luźny etap? A z 2 powodów- po pierwsze przez względy osobiste i niedomagającą rodzicielkę nie miałam czasu dokładnie zaplanować tego konkretnego etapu eventu. Po drugie- widzę co się wyprawia na chacie i że sporo osób deklaruje się jechać na Pyrkon i generalnie bardziej was nie będzie niż będziecie. Dlatego potraktujcie ten fragment jako taki Jaguziowy akt dobrej woli ;P
Czas na odpis jest do 10 kwietnia (niedziela) do godziny 16:00. Limit postów wynosi tylko 1. Myślę, że wystarczy. Dodatkowo ten jeden jedyny raz, za względu na Pyrkon i w ogóle, nie wyciągnę konsekwencji za nieodpisanie.
Starter: Froakie
Profesja: koordynator
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączył: 11 Lis 2015 Posty: 205 Skąd: Z odległej krainy...
Wysłany: 2016-04-07, 16:56
Słysząc, że możemy robić co chcemy, od razu ruszyłem, by poszukać jakiejś biblioteki, albo pracowni. Spać można zawsze, a okazja, by zobaczyć to może się nie powtórzyć. Oczywiś, potem też prześpię się, albo porozmawiam z innymi.
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2016-04-07, 17:34
- Matko, jaki gbur - pomyślałam, gdy Starswil zamknął nam drzwi przed pyszczkami.
Przez chwilę zastanawiałam się, co by tu porobić. Myślałam o zawarciu bliższych znajomości z innymi kucami, ale uznałam, że te będą raczej wolały odpocząć. W sumie ja też, dlatego najpierw odrobinkę pomyszkuję, a potem legnę gdzieś w celu zregenerowania sił.
Starter: Gengar
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30 Dołączył: 30 Wrz 2014 Posty: 971 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-04-07, 21:15
Wzruszyłem jeno kopytkami, a następnie położyłem się na ziemi i urządzając sobie krótką drzemkę.
Starter: Cyndaquil
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 08 Paź 2015 Posty: 632
Wysłany: 2016-04-07, 22:07
Czarodziej, czy kim tam był Starswirl, na pewno nie należał do ludzi miłych, to fakt. Jednak skoro jego pomoc jest konieczna, to zostało mi jedynie przyjąć pokornie to, że musimy czekać za zamkniętymi drzwiami. Rozglądam się po jego jaskini, może uda mi się zauważyć coś ciekawego.
Wyobrażenia Diascii na temat Starswirla znacznie odbiegały od tego, kim tak naprawdę był. "No nic" - pomyślała. Było trzeba się rozejrzeć, w końcu to chata legendarnego czarodzieja.
Tak też Diascia rozejrzała się chwilkę tu i ówdzie, skrycie licząc, że znajdzie jakieś magiczne rośliny. Po oględzinach poszła się zdrzemnąć - w końcu kucyki pokonały już długą drogę.
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2016-04-10, 17:03
Korzystając z chwili wolnego postanowiliście zrobić to, co komu akurat przyszło do głowy. Część kucyków najzwyczajniej w świecie poszła rozejrzeć się za jakimś kątkiem do spania. Pozostałe, w tym Stardust, postanowiły wcześniej troszkę się porozglądać. Takim sposobem część "zwiedzająca" porozłaziła się po korytarzach i salkach wewnątrz siedziby maga. Salek wartych zobaczenia było całkiem sporo- od nawet przytulnej kuchni, poprzez korytarze z ustawionymi przy ścianach rzeźbami czy wiszącymi tu i tam gobelinami, na ogromnej bibliotece kończąc. Każdy znalazł jakiś kącik, który umiliłby czekanie na Starswirla i wyniki jego obserwacji.
Następnego dnia, zdążyliście się jeszcze sami obsłużyć jeśli idzie o śniadanie zanim Starswirl opuścił swoją prywatną pracownię.
- Nie jest dobrze, moi drodzy- stwierdził wchodząc do kuchni, gdzie jakimś sposobem wszyscy się zmieściliście i aktualnie posilaliście się.
- Nie jest dobrze, bo zaobserwowałem obecność kogoś, kogo liczyłem już nigdy nie zobaczyć. Najpewniej żadne z was nawet nie słyszało o Grogarze, nekromancie z północy? Ha, tak czułem, że nie słyszeliście. W końcu minęło już tyle czasu odkąd strąciłem go do jego więzienia. Najwyraźniej musiał się jakoś uwolnić i teraz szuka zemsty. A ja jestem już taki stary i nie czaruję już tak jak kiedyś...
Mag westchnął i przysiadł sobie na ziemi.
- Ale kiedy tak na was patrzę i na to jak jesteście zdeterminowani, możliwe, że jeszcze jest jakaś nadzieja. Chodźcie, coś mi właśnie przyszło do głowy
Starswirl nad podziw sprawnie powrócił do pionu i poprowadził was do swojej pracowni. Mimochodem bąknął, aby nikt niczego nie dotykał.
Wbrew pozorom salka w której się znaleźliście nie była jakąś mała klitką. Niemniej, można było odnieść takie wrażenie przez całą masę różnych ksiąg i zwojów poupychanych gdzie tylko się dało. Prawie jak u Zecory. Czego jednak nie było w chatce zebry to wyrysowany na ziemi dość spory krąg magiczny. Starswirl polecił wam stanąć pośrodku, całą grupką. Ciasno bo ciasno, ale jakoś się zmieściliście. Następnie stary jednorożec zaintonował jakieś zaklęcie. Jego róg rozświetlił się złotawym blaskiem, a chwilę potem również i krąg rozjarzył się podobnym światłem, obejmując was po kolei. A potem... wszystko zgasło. Rozejrzeliście się nieco zdezorientowani.
- Spokojnie, wszystko jest tak jak być powinno. To zaklęcie ujawni swoją moc w odpowiednim czasie, dlatego na razie nic nie widzicie. Taak... Nie wychodźcie jeszcze z kręgu! Teraz powinniście ruszać na północ, a tak będzie szybciej...
Zanim którekolwiek z was zdążyło chociaż zapytać co właściwie powinniście zrobić i kim był ten cały Grogar, krąg rozjarzył się ponownie i cała wasz grupka zniknęła.
Pierwsze co poczuliście to dojmujące zimno i mroźny wiatr. Potem zauważyliście mniej lub bardziej odległe szczyty gór i leżący wszędzie śnieg. Ha, stary jak bum cyk cyk przerzucił was na północne bezdroża Equestrii. W sumie ciężko było się w tym nie zorientować. Gorzej, że co wam po wiedzy o tym kto mógł stać za porwaniami, skoro nie bardzo wiedzieliście co dalej. Ech, ten stary tetryk chyba dorobił się sklerozy...
- Nie do końca o taką pomoc mi chodziło, ale przynajmniej jesteśmy bliżej naszego celu niż dalej. Ruszajmy. Trzeba będzie się tylko rozejrzeć za jakimś punktem orientacyjnym, żebyśmy wiedzieli w którą stronę iść- stwierdziła Stardust, strząsając z grzywy śnieg.
Ruszyliście więc ku pobliskiemu pagórkowi, stwierdzając logicznie, że z góry będzie widać nieco więcej. Poza tym na szczycie rosły jakieś iglaste drzewka, można było na moment osłonić się od tego wiatru.
Tylko, że kiedy dotarliście na miejsce nie byliście sami. Tym razem na waszej drodze stanęły Podmieńce- przypominające skrzyżowanie kucyka z owadem, a którą to krzyżówkę następnie wrzucono pod kosiarkę do trawy. Nieco pokraczne stworzenia o niepokojąco podziurawionych kończynach miały jeszcze jedną niezwykłą cechę, mianowicie moc kopiowania wyglądu swej "ofiary" oraz części jej umiejętności i wspomnień. Napatoczyliście się akurat na grupkę pięciu takich istotek, które o dziwo wyglądały na nie mniej zaskoczone tym niecodziennym spotkaniem. Stardust od razu ostrzegawczo błysnęła rogiem, a podmieńce zbiły się ciaśniej i posykując czekały tylko na pretekst do ataku.
W sumie ciekawa sprawa- one was nie atakowały. Jeszcze. Na razie tylko zerkały. Ciekawe, z tego co każdy was słyszało po podmieńcach, miały one w zwyczaju rzucać się na intruzów od razu. Nie uszło też waszej uwadze, że nawet jak na podmieńce i typowy dla nich wygląd te konkretne są jakieś takie, hm... mizerne? W ogóle jakieś łagodniejsze. Czyżby jakaś nieco milsza odmiana?
- Musimy uważać. Skoro natknęliśmy się na taką grupkę, niedaleko może być cały rój- szepnęła do was Stardus, nie spuszczając oczu z "robalowatych".
- Chyba mamy tu drobny impas, nie sądzicie?- rzuciła głośniej, zerkając na reakcję podmieńców.
Jak na razie odpowiedziały wam warknięcia i ciche posykiwania...
~~~
Powolutku zbliżamy się do końca eventu. Ale jeszcze nie całkiem ;P Teraz jesteście na dalekiej i mroźnej północy i macie do czynienia z piątką (oraz groźbą nadziania się na gigantyczny rój) Podmieńców. Musicie zdecydować czy spróbujecie rozwiązać sprawę pokojowo i jakoś się z tymi niemilcami ugadać, czy jednak postawić na twardą przemoc. No i co w razie czego będziecie działać po podjęciu decyzji.
Czas na odpis jest do 13 kwietnia (środa) do godz. 20:00. Limit odpisów na tę turę: max. 4
Starter: Cyndaquil
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź
Dołączył: 08 Paź 2015 Posty: 632
Wysłany: 2016-04-12, 21:27
Sytuacja była... dosyć ciekawa. W ciągu tak naprawdę kilkunastu godzin w życiu nas wszystkich wydarzyło się mnóstwo rzeczy: rozejrzeliśmy się po siedzibie Stardust, zdrzemnęliśmy się, zjedliśmy pyszne śniadanie, zostaliśmy teleportowali na daleką Północ, gdzie zaatakowały nas jakieś dziwne skrzyżowania kucyków i owadów. Taaak... To były bardzo interesujące godziny. Jednak wróćmy do aktualnych zdarzeń, bo w sumie nasza możliwa śmierć wydaje się z tego wszystkiego najciekawsza.
Cóż mogłem zrobić? Jedną z opcji była ucieczka, jednak jak zauważyła Stardust, reszta tych dziwnych mogła schować się gdzieś niedaleko, a ja wolałem na nie nie natrafić. Zatem zostało mi jedynie walczyć. Ale jak? Poszukuję Real Taste'a ażeby razem z nim wykonać ponownie kombinację ciosów lodowymi kulami. Jednak zanim to nastąpi staram się znaleźć jakieś źródło wody. Gdy go nie znajduję, poszukuję jakiegoś zagłębienia w terenie. Wtedy przyzywam niewielki obłok, normalnie używany przeze mnie do podlewania roślin w moim ogródku, i staram się zapełnić dziurę wodą. Dopiero wtedy przystępuję wraz z moim pomagierem do ataku.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.