Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-04-14, 17:29
Wow. Dosyć ciekawe zadanie. Zastanowiłam się chwilę.
- Dla chłopca proponuję Ozzy, a dla dziewczynki... może być Tima?
Trudno powiedzieć, czy wielorybowi się spodobają. Nie znam się na imionach.
Starter: Gengar
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30 Dołączył: 30 Wrz 2014 Posty: 971 Skąd: Kraków
Wysłany: 2015-04-16, 11:00
- Ja myślę o Welonce i Błazenku. - Odpowiadam Wailordowi, nie zastanawiając się ani chwili dłużej nad swoją wypowiedzią. - Wiadomo, każde imię powinno być dopasowane do charakteru, ale myślę, że wśród swoich dzieci znajdziesz wyjątkowo piękną Wailmer i śmieszka-Wailmera. - Dodaję, uśmiechając się przy tym spod wąsa.
- Imiooona? Uch, jestem słaby... Ale może skoro jesteście niebiescy, to... Aoi dla dziewczynki? A dla chłopca... Furo? Od pływaka? - podrapałem się po mokrych włosach, naprawdę nie mając pomysłu na żadne inne imię, które mogłoby się im spodobać.
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2015-04-17, 18:09
Daisiak jak już dla nijaka D: !
- Łał! Superanckie! Ale ty nic nie wymyśliłeś, więc nie płyniesz z nami - powiedział stanowczo Wailord, celując wzrokiem na Rotoma, który został odesłany z powrotem do swojego rodzinnego miasteczka w Sinnoh. Mówiąc inaczej Molin zostaje zdyskwalifikowana za brak odpisu na czas, a dodatkowo poniesie karę pieniężną w wysokości 5000$.
Wieloryb wcale nie żartował odnośnie upodobania wymyślonych przez was ksywek, którymi postanowił obdarzyć piątkę dzieci. Urocze Wailmerki wyglądają na zadowolone. Oczywiście dla was najważniejsza jest darmowa, bezpieczna i całkiem szybka przeprawa. Mimo wszystko dochodzą już godziny popołudniowe, patrząc położenie słońca na lekko zachmurzonym niebie. Podziękowawszy olbrzymowi za transport, pobiegliście przez siebie na zachód. Teraz wystarczy pokonać odcinek tej wysepki, potem znów wodna przeprawa (na szczęście tym razem krótsza) i będziecie na miejscu! Zmęczywszy się, zmieniliście bieg na marsz. Dzięki temu możecie dodatkowo podziwiać śliczne stepowe tereny, pojedyncze drzewka, wysokie trawy i niezgwałconą przez człowieka naturę. Niespodziewanie poczuliście dziwne łopotanie podłoża, jakby... trzęsienie ziemi?! Za chwilę do odczuć doszedł także zmysł słuchu, który wyłapał tętent kopyt. Nim się obejrzeliście, zostaliście otoczeni przez stadko dwunastu ponad półtorametrowych, masywnych i rogatych Pokemonów kopytnych. Czyżby kozły?
- Jam jest przywódca tego stada, Gogoat Wielki - przedstawił się jeden z nieznajomych stworów.
- Eee... Dzień dobry? A ja nazywam się Shy i przewodniczę tą drobną drużyną - wyjaśniła nieśmiało zielonowłosa.
- Widzę, że rozumiecie mowę Pokemonów. Pomimo ludzkiego wyglądu, od razu widać i czuć, że żadne z was nie jest zwyczajnym człowiekiem - stwierdził naczelny. - Co was sprowadza na te dzikie ziemie? - Chcemy uratować naszych... emm... Poke-przyjaciół. Zostali uwięzieni - wyjaśniła Shaymin.
- Och. To niezwykle szlachetne. Do tego narażacie własne życie dla Pokemonów, które wielu ludzi uznaje za podwładne sobie i gorsze - podsumował honorowy kozioł, pochylając ku wam łeb, a tuż za nim zrobiła to samo reszta Gogoatów. - Jakże możemy wam pomóc w tej misji? - zaoferował się natychmiast.
- Może... podwózka? Jeśli nie macie nic przeciwko, oczywiście - zaproponowała Shy, korzystając z okazji. Z niewiadomych powodów wierzchowce parsknęły z niezadowoleniem.
- Uch... To dosyć kłopotliwa prośba. Jesteśmy wolni od ludzi, a wożenie ich jest dla nas czynem haniebnym, który uwłacza dumie mężnego, niezależnego rodu Gogoatów. Biorąc jednak pod uwagę, że nie jesteście zwykłymi ludźmi, a do tego działacie w słusznej sprawie, możemy zrobić wyjątek. Pod warunkiem, że dowiedziecie swej bystrości i spostrzegawczości, znajdując różnice między nami. Po jednej dla każdego - objaśnił lider, a następnie ustawił czterech na pozór identycznych towarzyszy i sam stanął obok, co łącznie daje pięć rogaczów.
- O, ja mam. U pierwszego jest inny ogon. To całkiem przyjemne, powodzenia! - odgadła jako gijinka legendy, uśmiechając się szeroko uraczona łatwą i wesołą rozrywką. Nie ma co, prawdziwe dziecko.
Każdy ma za zadanie wskazać jeden szczegół, którym wybrany Gogoat wyróżnia się od pozostałych. Pamiętajcie, żeby nie brać pierwszego ani tych, które zrobili inni uczestnicy eventu przed Wami. Aby odpowiedź została uznana, należy napisać numer jelenia i czym się odznacza (ewentualnie jak ktoś woli może zaznaczyć na obrazku). Pamiętajcie, że jest PO JEDNEJ różnicy dla każdego! Czas macie do 20 kwietnia br., godz: 18:10. Każdy może napisać max. 2 posty.
Starter: Gengar
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30 Dołączył: 30 Wrz 2014 Posty: 971 Skąd: Kraków
Wysłany: 2015-04-18, 12:11
- Zatem dla mnie została dwójka. - Wypowiadam po chwili zastanowienia się. - Cóż, twój liściasty kołnierz na szyi/karku jest mniejszy niż u pozostałych. - Odpowiadam, uśmiechając się dalej. Coś mam dobry humor.
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2015-04-18, 21:49
Odpis wcześniej, bo nie ma co czekać, skoro rozwiązaliście zagadki i nie zapowiada się na dalsze posty ;)
- A więc dowiedliście swojej spostrzegawczości i bystrości. W związku z tym możecie skorzystać z naszej pomocy, by dostać się szybciej do przyjaciół w potrzebie - powiedział do was przywódca kozłów, po czym skierował łeb ku swoim druhom. - Bracia i siostry, naszym obowiązkiem jest nagiąć swą dumę, by pomóc tym dzielnym wędrowcom. Więc pochylcie się i dajcie dosiąść, a powiadam wam, zostanie nam to wynagrodzone.
Po tych słowach wszystkie Gogoaty skłoniły się, by łatwiej było wam wejść na ich grzbiety. Oczywiście każdy potrzebował jednego, więc po wyborze piątki wierzchowców, ruszyliście galopem na wschód, a pozostała siódemka na czele z dowódcą mknie tuż obok, robiąc za waszą eskortę. Po dotarciu bezpiecznie nad sam brzeg, podziękowaliście stworkom i zaczęliście się zastanawiać, jak tym razem pokonać wodną przeszkodę. Co prawda jest mniejsza niż poprzednia, ale i tak nie dacie rady jej przepłynąć. Nie widać tu też żadnych pomocnych Wailordów, mniej uczynnych Gyaradosów czy chociaż surowców potrzebnych do zbudowania tratwy.
- O! Zaraz! Chyba mam coś idealnego! Na śmierć zapomniałam o tej miksturze! - odezwała się niespodziewanie Shy, grzebiąc zawzięcie w kieszonkach swojej białej sukieneczki, z których po chwili wyjęła niedużą fiolkę z błękitno-srebrnym płynem przypominającym stanem skupienia rtęć. - To bardzo interesujący eliksir, który sprawia, że można latać. Już kiedyś zażywałam trochę i bez obaw, nie jest to nic trudnego, więc na bank każdy sobie poradzi. Problem w tym, że jak widzicie nie mam go zbyt wiele, więc każdy łyknie po kilka kropel i starczy to na krótko, więc nie ma czasu na akrobatyczne zabawy, rozumiecie? Trzeba lecieć prosto przed siebie.
Gdy każdy łyknął po kilka kropli mikstury, wzbiliście się wspólnie w przestworza i poszybowaliście dalej na wschód, coraz bardziej zostawiając za sobą główną wyspę regionu Sinnoh. Fruwanie rzeczywiście okazało się banalne. W sumie to nie musieliście nic robić, bo po zażyciu magicznej substancji mimowolnie unieśliście się. Jedyne co należy do waszych zadań to przekręcanie ciałem na boki, aby skręcić, a także wysuwanie szyi do przodu, by lecieć w przód. Proste jak bułka z masłem! Wszystko zdawało się być superowe, dopóki na horyzoncie nie pojawiły się różne Pokemony latające. Jedynie drobnej gijince Shaymin udało się je ominąć. Wy zostaliście natomiast rozdzieleni. Potworki nie wyglądają na skore do posłuchania próśb. Czasu na pogawędki też nie macie, więc... może być kiepsko. Każdy musi sam w dowolny sposób poradzić sobie ze swoim przeciwnikiem, a są nimi:
Paragoni (Did) - Vespiquen
Igamaro (Daf) - Staraptor
Serpifeu (Gwen) - Honchkrow
Irrbis (Księciu) - Yanmega
A więc znów trzeba się wysilić. Zadaniem każdego jest poradzenie sobie z rywalem w dowolny sposób. Oczywiście możecie jak najbardziej użyć do tego ataków, którymi dysponujecie. Czas macie do 21 kwietnia br., godz: 21:50. Każdy może napisać tylko jeden post (bo po co więcej?), dlatego runda może potrwać krócej, jeśli się prędko uwiniecie ;)
Starter: Dragonair
Profesja: trener
Profesja poboczna: uzdrowiciel Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Cze 2014 Posty: 4703 Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2015-04-19, 09:33
No proszę. Nasza przewodniczka skrywa wiele tajemnic. Aczkolwiek szkoda, że dopiero teraz przypomniała sobie o swoim eliksirze. Cóż, tak czy inaczej, po chwili wszyscy "ulecieliśmy". Mknąc tak w przestworzach, wydawało się, że nic nie stanie nam na drodze. No chyba żeby nie. Na horyzoncie pojawiło się kilka latających pokemonów. Przede mną wyrósł Honchkrow. Cóż, ja nie zamierzam mu ustępować- w końcu mój lot może się skończyć w każdej chwili- eliksir nie był przecież na stałe. Tak więc pierś do przodu i pędzę niczym husaria przy szarży.
- Leci się! Z drogi!- krzyczę.
Ale nie zamierzałam poprzestać wyłącznie na głosie i zdecydowanym przyspieszeniu. Postanowiłam skorzystać z jednej ze swych umiejętności. Wine Whip, czyli pnączy, którymi wywijałam dookoła siebie niczym biczami. Jeśli kruk (czy cokolwiek co się napatoczy) nie zechce ustąpić, najpewniej zostanie stanowczo strącony. W razie czego mogę mu poprawić innym ze swych ataków. Energy Ball na ten przykład.
Trzeba się było liczyć, że w międzyczasie mógł mi się skończyć eliksir i chcąc nie chcąc mogę spaść. Ha, dobre sobie. Jako plan awaryjny mam Leaf Tornado- gdyby szykował mi się upadek z przestworzy będę tak manewrować tym atakiem, żeby jakoś dobrnąć chociaż do płycizny. Dotarłam już tak daleko i nie pozwolę aby jakiś kruk czy eliksir wyłączyły mnie z zadania. Co to to nie.
- Na chama i do przodu! - krzyknąłem, szarżując Horn Leech'em w stronę królowej pszczół, żeby odbić się od niej do Shaymin. Najwyżej ją powalę, ale to też będzie dobre! W końcu... również przedostanę się na drugą stronę.
- Damn... Oczywiście musiały się pojawić jakieś latające mendy. - burknąłem, po czym jak najbardziej przyspieszyłem. Wykonałem zwód w dół, by następnie ostro wznieść się w górę, próbując przelecieć nad swoim "wrogiem". Wyciągnąłem nogę, żeby kopnąć go w skrzydło i tym samym uniemożliwić mu pogoń za mną.
Starter: Gengar
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca Karta Postaci: przejdź Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30 Dołączył: 30 Wrz 2014 Posty: 971 Skąd: Kraków
Wysłany: 2015-04-21, 18:26
Nie powiem, nieco spanikowałem. Ta ważka nie była do mnie jakoś pozytywnie nastawiona, a ja nie chciałem jej robić krzywdy. Skupiłem się i na chwilę zatrzymałem czas w mojej głowie.
Gdybym mógł szybko stąd odfrunąć, pomknąć nadzwyczaj szybko omijając Yanmegę.
Zrobiłem piruet i odwróciłem się ciałem w przeciwnym kierunku niż cel mojej podróży i zacząłem skupiać przed sobą energię słoneczną. Coś podpowiadało mi jak tego użyć i sam byłem zaskoczony, że przed moimi rękoma pojawiła się złocista kula, która kumulowała w sobie promienie gwiazdy. Obróciłem głowę by sprawdzić, czy Yanma jeszcze mi zagraża, a następnie uwolniłem promień i pomknąłem do przodu, używając siły odrzutu. Zaraz po wystrzeleniu słonecznego pocisku obróciłem się twarzą w kierunku naszego celu i zwinnie ominąłem ważkę.
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 25 Dołączyła: 24 Maj 2014 Posty: 9322 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2015-04-22, 23:12
Każdy na swój sposób poradził sobie z rywalem, na którego natrafił. Niektórzy lepiej, niektórzy gorzej, ale ważne, że wszystkim udało się w jednym kawałku dostać na ląd. Serpifeu wykorzystała swoje pnącza, by odgonić Honchkrowa. Kruk był dosyć uparty i próbował przeszkodzić samiczce, dopóki nie oberwał Vine Whipem prościutko w łeb, co podrażniło jego wzrok i zaczął kołować w całkiem innym kierunku. Paragoni postanowił przywalić Vespiquen Horn Attackiem. Całe szczęście, że ta królowa pszczół nie posiada żądła, bo mogłoby się rozegrać to dosyć nieciekawie. Igamaro miał w zamiarze wyminąć Staraptora, lecz nie wyczuł, że ptak będzie od niego znacznie szybszy. W mgnieniu oka dobrał się do nastolatka swoimi ostrymi pazurami. Z pomocą przyszły pnącza gijinki Snivy, bez których chłopak prawdopodobnie zostałby rozszarpany lub wpadłby do zimnej, głębokiej wody po ukończeniu działania eliksiru. W ciekawej sytuacji znalazł się Irrbis. Zawrócił nieco i ominął Yanmegę. Zapewne wpadłby do wody, gdyby nie udało mu się skumulować energii, dzięki której nabrał szybkości i w rezultacie gruchnął o stały ląd. Całe szczęście, że to tylko piasek i nic mu się nie złamało ani nie skręciło. Kiedy wszyscy wylądowaliście, ruszyliście dalej za Shy. Przeczuwaliście, iż jesteście blisko, bo wasze ukryte moce zdawały się uaktywniać, dawać o sobie znać. Normalnie jakbyście zażyli jakieś dopalacze! Wreszcie na wieczór, kiedy słońce zaczęło już zachodzić, wstąpiliście na wielki zielony step niezagospodarowany przez ludzi. Z daleko było widać kamienny krąg.
- Udało się! Wystarczy wejść do środka i odprawić rytuał, który zna... - zapiszczała podekscytowana gijinka Shaymina, lecz jej entuzjazm musiał zwolnić miejsca zdziwieniu, a po chwili przerażeniu, gdy zza głazów wyszła potężna bestia...
Ostateczne starcie. Musicie wspólnie pokonać olbrzymiego Houndooma, a także zająć, by Shy mogła bezpiecznie przedostać się na terytorium Pokehenge i odbyć rytuał. Do boju! Czas macie do 25 kwietnia br., godz: 23:15. Każdy może napisać dowolną ilość postów.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Yuki & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.