Pokemon Crystal Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

 Ogłoszenie 

Przenieśliśmy się na nową domenę! Zapraszamy na...
www.pokemoncrystal.wxv.pl


Ohayo!
Na forum
Dodatkowe
Współpraca
Witaj przyszły mistrzu!

Marzyłeś kiedyś, by zostać trenerem lub koordynatorem Pokemonów? Wybrać niepowtarzalnego startera z którym wyruszysz w prawdziwą podróż. Móc zdobywać nowe stworki, trenować je, by stały się championami. Na Crystalu zapewniamy takie atrakcje! Najpierw wystarczy założyć kartę postaci, a potem wybrać odpowiedniego mistrza gry, który poprowadzi Ci niezapomnianą przygodę. Dodatkowo oferujemy: Fakemony, pokazy, walki z liderami i innymi userami, konkursy z nagrodami, eventy, zagadki itp. Ale to nie wszystko, bowiem możesz także zdecydować się na granie Pokemonem! Warto wspomnieć, że poznasz tu wielu przyjaciół z różnych stron Polski. Zaproś znajomych i pozwól ponieść się na skrzydłach wyobraźni już dziś!
Poradnik:
jak zacząć grę?

Masz jakieś pytania? Pisz na PW do Daisy7.


Nasze forum...

- Powstało 23 marca 2011r.
- Pierwszą domeną był pun, a drugą aaf.
- Umożliwia posiadanie epickich Fakemonów.
- Umożliwia granie jako człowiek lub Pokemon.
- Gościło ponad 350000 odwiedzających oraz 450 osób zarejestrowanych.
Pomogą Ci

Daisy7 , Gwen Brown , Yuki
GG/Skype: D: --- / ania.daisy7, G: 38162565 / ---, Y: 35451075 / Yukiyorin
Profil: Daisy, Gwen, Yuki
Ranga: admin, junior admin, moderator, gracz


Grasz na forum? Daj coś od siebie i sam poprowadź przygody innym!
Poszukujemy nowych mistrzów gier! Zapraszamy chętnych do zgłaszania się : )


Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Daisy7
2014-09-01, 14:10
Kocurowa gra
Autor Wiadomość
Szin 
Space Diva


Starter: Poochyena
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 336
Wysłany: 2014-07-16, 12:38   Kocurowa gra

Mam nadzieję, że wstęp się w miarę spodoba. I wybacz, że dopiero dzisiaj, wczoraj nie mogłam się jakoś zebrać ;w;
    Kanto, okolice Lavender Town

Deszczowe krople nieugięcie ciskały z chmur. Leżałeś pod drzewem, zwinięty w kłębek niczym zagubione kocię. Przy czym tkwiłeś obecnie w postaci pięciopalczastego, toteż dla przeciętniaków byłby to widok nader nietuzinkowy. Na szczęście byłeś tu sam, otoczony roślinną barierą, chroniącą cię niczym ramiona matki. Prawie sam. Nie należy zapominać o Królu Arturze. Roślina nie odstępowała cię nawet na krok, jeden malusi. Była zawsze. Przywyknąłeś, jakkolwiek irytujące by to nie było. Gdzieś pośród tej nieskażonej ludzką stopą flory odnalazło się lustro. Musiało zostać porzucone już dawno, bowiem wrosło w pień drzewa i stało się jego integralną częścią. Dostrzegłeś odbicie człowieka, który wydał ci się dziwnie obcy. Ty to ty. A jednak jakby nieco odległy, nieswój. Kręcone włosy zdawały się tkwić w jeszcze większym nieładzie niż zazwyczaj, cienie pod oczami uwidoczniły się. Skóra pobladła. W oczach zabrakło tego magicznego blasku... Dopadła cię melancholia. Chandra. Zdarzało się. Rzadko, bo przecież należałeś do tych dzielnych osób co to nie poddają się tak łatwo. Juz nie raz, nie dwa to udowodniłeś. Ale z tym stanem to właśnie tak jest. Nic nie zapowiada jego przybycia. Jednego dnia pełen energii, drugiego... bez sił na cokolwiek.Poprzedniego dnia sparaliżował cię sen. Pomarańczowe ślepia, nienawistne syknięcie. Byłeś przygnieciony, bez wyjścia, bez możliwości ucieczki. Czułeś się jak insekt pod podeszwą czyjegoś buta. Śliskie uczucie, przeszywające na wskroś. Znikąd pomocy. Tylko wlepione w ciebie rzesze różnokolorowych, drapieżnych ślepi. Trudno ocenić jak długo męczyła cię ta wizja. Kiedy zasnąłeś było ciemno, a kiedy zbudziłeś się... nadal ciemno, acz gdzieniegdzie przebijała już szarość poranka. Dlaczego zmorzyło cię tak gwałtownie? Tak nagle? Szedłeś, podróżowałeś... nagle postanowiłeś przystanąć tutaj, pod tym konkretnym drzewem, i zasnąć. Poczułeś takie zmęczenie, że nie mogłeś oprzeć się perspektywie odpoczynku. A może jesteś chory? Złapałeś jakieś cholerstwo? A może to dlatego, że robiłeś po drodze tak mało przerw? Napad melancholii zbił cię z nóg? ... Ach. Ciężko określić. Czy kot to zwierzę stadne czy może urodzony samotnik? Jak to powinno być? Ty, jako jednostka, odczuwałeś potrzebę odnalezienia reszty. Odbudowania tego co zaprzepaszczone. Sen stał się jawą, strach był równie namacalny. Potrzebowałeś czegoś. Czegoś co nieokreślone. Nie zwyczajnej rozmowy. Słowa nie mają teraz najmniejszego znaczenia. Brakowało ci czegoś, co nie jest tak łatwe do zdobycia. Uczucie. Tak, jakieś uczucie... I wtedy coś zaszeleściło w krzakach, przerywając natłok dziwacznych, nachalnie nienaturalnych myśli. To coś miało humanoidalny kształt, aczkolwiek instynkt podpowiadał ci, że owa istota nie jest człowiekiem. W dodatku Oddish wyglądał na niezmiernie zaaferowanego. Wręcz podniósł alarm! Wbiegł w ciebie z impetem. Dość bolesne uderzenie. Podskoczył parokrotnie. Wręcz cisnęło mu się na usta coś w rodzaju musimy iść, musimy iść! Szybko, szybko! Teraz! Kształt wyostrzył się, acz nadal pozostawał skąpany niemalże całkowicie w cieniu. Kątem oka zdołałeś jedynie dostrzec błysk czegoś pomarańczowego. Stworzenie najwyraźniej zorientowało się, że jego obecność została wykryta. Do twych uszu dobiegł cichy chichot, gdzieś na pograniczu słyszalności. Jeszcze się zobaczymy!, zapewnił tajemniczy nieznajomy. Tym razem głos jakby dosłownie wyryto ci w głowę. Nie słyszałeś go w dosłownym sensie. Uczucie tak dziwne, że po twych plecach przeszedł mroźny dreszcz. Szelest. Postać rozpłynęła się w mroku. A wraz z jej odejściem, zniknął także ten dręczący, melancholijny nastrój. Nim wszedłeś na teren lasu, jakaś babuszka próbowała odwieźć cię od tego pomysłu. Z przekonaniem zapewniała cię, że ten las jest nawiedzony. Że lepiej obrać inną drogę. Może i jest dłuższa, może i zajmie ci tę parę dni więcej..., ale dla Ciebie ważny był czas. Bo to właśnie w Lavender Town - według pewnego kota-wędrownika - znajdziesz wskazówkę gdzie odnaleźć swych towarzyszy. A przynajmniej jednego z nich. Kocur-podróżnik nie był zbyt wiarygodnym źródłem informacji, w dodatku był pod wpływem jakiegoś dziwnego specyfiku i trochę motał się w zeznaniach. Ale ty nie miałeś najmniejszego punktu zaczepienia. Musiałeś korzystać z każdej, choćby najmniejszej podpowiedzi. Toteż niestraszna ci była przeprawa przez las Aokigahara. Las samobójców. Ponoć ci, którzy zboczą ze ścieżki, tracą wolę życia. Stopniowo. Im bardziej zagłębiasz się w las, tym więcej pojawia się wątpliwości. Aż w końcu brakuje już sił by dźwignąć się z mchu. Tak przynajmniej mówiła babuszka. I najwidoczniej nie myliła się. Każda legenda kryje w sobie krztę prawdy. Nikt jednak nie wspominał o istocie o ludzkich kształtach, kryjącej się wśród powyginanych gałęzi drzew.
_________________
 
     
REKLAMA
widmo

Starter: Poochyena
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Dołączył: 01 Lip 2014
Posty: 72
Wysłany: 2014-07-16, 14:33   

 
     
Kocur
widmo


Starter: Oddish
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Wiek: 28
Dołączył: 01 Lip 2014
Posty: 72
Wysłany: 2014-07-16, 14:33   

Jasne, długość posta wynagradza czekanie :) Mój nie grzeszy jakością, bo dziś chyba nie jest mój dzień, wybacz D:

Las samobójców. Dobrze, że nie sala. Albo drzewo wisielców. Czuję obrzydliwe dreszcze przechodzące mi po plecach i czuję jak cała moja dojrzałość znika i zaczynam się trząść jak małe dziecko. Jak do cholery sens życia może zniknąć w ciągu jednej nocy? W głowie pojawia mi się wiele dziwnych możliwości ale żadna nie wydaje się być odpowiednia. Któryś ze starszych członków stada powiedział kiedyś "Jeżeli rano masz podły nastrój, to znaczy, że po prostu wstałeś". Co dziwne, kilka dni po tych swoich słowach zmarł we śnie ze starości. Księżyc chyba zaśmiała się z niego. Być może stąd wziął się ten mój nagły smutek. Zachciało ci się ignorować staruchę. Jeszcze poprzedniego dnia śmiałem mieć nadzieję. Miałem przed oczami uśmiech Szyszki a w nozdrzach jej wspaniały, delikatny ziołowy zapach. To dziwne, że nawet jako człowiek myślę o niej "Szyszka" a nie jej ludzkie imię. Ale myślenie o niej w tej chwili ma zupełnie inny cel. Chcę pozbyć się obojętności. Zaciskam zęby i używam całej siły woli, żeby wstać. Hamuję strach pchający mi się do mózgu i nie zapominam zebrać bagażu, który jest przecież wszystkim, co mam na tym świecie. Ludzka komórka, niezwykle rzadko używana a jednak przydatna ląduje na dnie skórzanej torby. Zapinam ją dokładnie i biorę pod pachę Artura z braku czasu na szukanie jego balla. Staram się powstrzymać drżenie rąk, choć nie jest to proste, bo las sprawił, że jestem trochę zdekoncentrowany. Staram się myśleć o tym, że póki jestem człowiekiem, moje szanse na odnalezienie towarzyszy są większe. Człowieka o wiele łatwiej jest znaleźć, niż kota. Mam nadzieję, że się nie mylę.
Kiedy słyszę jego szept czuję, jak moje serce znacznie przyspiesza bicie ia ja znów czuję się jak mały chłopiec. Jak to bezbronne dziecko zamienione w rude kocię. Dostaję gęsiej skórki a Artur przylega do mnie. Nie mam pojęcia, co to znaczy. Niebezpieczeństwo minęło, ale nie zmieniło to faktu, że czułem się bardzo nieswojo. Coś nie chciało dać mi spokoju. Ściskam mocno zielonego przyjaciela i zaczynam biec w kierunku, gdzie, jak mi się wydaje jest miasteczko Lavender Town.
_________________
Przygoda Karta Postaci Jezioro Kopalnia
Bank

Underneath the skin there's a human
Buried deep within there's a human
And despite everything I'm still human
But I think I'm dying here
  :
     
Szin 
Space Diva


Starter: Poochyena
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 336
Wysłany: 2014-07-17, 13:55   

Szyszka. Ten przyjemny zapach ziół. Kojący. Uspokajający. Teoretycznie. W tej chwili nic nie było w stanie uspokoić twych skołatanych nerwów. Je- stem, je- stem, je- stem..., serce dudniło ci w piersi. Pochwycony na ręce Oddish schował twarz w twej koszulce. To odważne stworzenie, aczkolwiek w takiej sytuacji pod każdym ugięłyby się kolana. Pokemon, być może niezależnie od siebie, roztoczył dookoła woń sweet scent. Może to próba złagodzenia mrocznego klimatu, może to prośba o pomoc? Niech ktoś przybędzie, wesprze was, dotrzyma towarzystwa. Byle tylko nie ten złowieszczy stwór, kryjący się gdzieś pośród flory. Biegłeś przed siebie. Nierówny teren okazał się niemałą przeszkodzą. Korzenie, mech rozkopany przez tutejszą zwierzynę - to tu żyją jakieś normalne istoty!? - połamane gałęzie. Co rusz potykałeś się o coś. Nie pomagała tutaj zręczność wyrobiona w kociej formie. Różnica budowy, wielkości... Choć zwinniejszy niż przeciętny człowiek, to wciąż ograniczony przez formę pięciopalczastego. Nie zwalniałeś. Starałeś się utrzymać tempo. Wiedziałeś, że nie możesz sobie pozwolić nawet na chwilę odpoczynku. Gdzieś tam czaiła się ta istota. Czułeś jej obecność. Co gorsza, wcale nie wydawało się by odległość między wami ulegała zmianie. Nic z tych rzeczy! Momentami czułeś oddech leśnej bestyji na plecach, lecz gdy łypałeś w przerażeniu za siebie nie dostrzegałeś nic poza liśćmii wprawionymi w ruch. Kiedy Król Artur opanował już dreszcze wstrząsające jego drobnym ciałkiem, oderwał twarz od twej koszulki. Znowu coś go zaaferowało. Dosłownie zmusił cię do rozejrzenia się po terenie. Biegłeś, biegłeś... a zdawało się, że takie drzewo to już po drodze mijałeś. Identyczny układ gałęzi. Ale to mógł być przypadek, prawda? Tak próbowałeś to sobie wytłumaczyć. Nie zatrzymywałeś się. Adrenalina. Coś jednak wprawiło cię w takie osłupienie, że nagle przerwałeś swą ucieczkę. Stanąłeś jak wryty. Przed tobą znajdowało się lustro. T o lustro, wrośnięte w drzewo. Znalazłeś się dokładnie w swym początkowym położeniu. Chwilowo utknąłeś w martwym punkcie.
- O... - mruknął jedynie roślinek, kiwając głową z niedowierzaniem.
_________________
 
     
Kocur
widmo


Starter: Oddish
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Wiek: 28
Dołączył: 01 Lip 2014
Posty: 72
Wysłany: 2014-07-17, 21:33   

Biorę kilka głębokich oddechów z zamkniętymi oczami. Sam nie wiem, czemu to robię, jakoś nie mam pewności czy cokolwiek może mi pomóc w obliczu tych wydarzeń. W teorii powinienem mieć dobrą orientację. Mam nieco wyostrzone zmysły, przez kota, który we mnie żyje, ale mimo tego Las Samobójców (pisany z dużej litery wygląda bardziej dramatycznie <3) sprawił, że się zgubiłem. Wydaje mi się być to jeszcze bardziej niewiarygodne, biorąc pod uwagę fakt, że biegłem przed siebie. Nie skręcałem. Ale mimo tego znów tu jestem. A może w tym lesie jest wiele drzew z wrośniętymi lustrami? Właściwie to wcześniej nie zwróciłem większej uwagi na owe lustro i zupełnie nie wiem, dlaczego tak się stało. Wpatruję się w nie teraz, bo nie mam pewności, czy widzę je naprawdę. To zupełnie nienormalne, ale nic w tym lesie nie jest normalne. Widzę w nim swoją twarz i podkrążone od zmartwień oczy. Podnoszę do niego Oddisha i pytam, czy też je widzi. Czekając na reakcję i odpowiedź stworka zastanawiam się, jak się tu znalazłem. Mimo rozmowy z babuszką mam dziwne wrażenie, że nie do końca pamiętam wydarzenia poprzedniego wieczora. Może to tylko wrażenie, może to wszystko powoduje ten las. Co strzeliło mi do głowy, że zatrzymałem się w tak upiornym miejscu? Drzewa są dziwnie ciemniejsze niż zwykle. Mimo, że dzień wstał już jakiś czas temu, to panuje półmrok a ja czuję nieprzyjemny chłód i nieodłączne mrowienie w okolicach karku przez wbite we mnie stworzenie Istoty. Właściwie to strach już powoli mija, przyzwyczajam się do jego obecności i zaczynam myśleć coraz bardziej racjonalnie. Chociaż wciąż czuję, jakbym miał do nogi przywiązaną kotwicę niepewności. Moje mięśnie zdają się odmawiać posłuszeństwa, chociaż jednocześnie dalej czuję, że mam nad nimi władzę. Naprawdę chcę się wydostać z tego miejsca. Mimowolnie zaczynam myśleć, co zrobiłby Cedr, gdyby był tu ze mną. Cedr zainteresowałby się bardziej tym kimś, kogo widziałem i słyszałem, niedaleko. Nie bałby się czegoś, co nie mogło mu, przynajmniej z dotychczasowego doświadczenia, zrobić fizycznej krzywdy. Z każdym cierpieniem psychicznym potrafił sobie poradzić. Więc Cedr uznałby, że to Istota tu rządzi i aby się stąd wydostać musi z nią się rozprawić. Żałuję, że nie jestem teraz kotem. Najeżenie sierści na barkach, wypięcie piersi i lekkie wysunięcie pazurów dodałoby mi odwagi. Z innej strony cieszę się, że nie ma ze mną innego członka Stada. Nie chcę, żeby ktokolwiek widział mnie w takim stanie. Dlatego jedną ręką przyciskam cebulkę do piersi a drugą, zwisającą u boku zaciskam w pięść dla dodania sobie otuchy.
- Czego chcesz!? - pytam głośno twardym, zdecydowanym głosem, dużo odważniejszym, niż się czuję. Mówię, jak przystało na Betę Stada. To właśnie jedna z moich większych zalet. Potrafię doskonale ukrywać emocje. A mój spokojny ton nieco pomaga również Arturowi.
  :
     
Szin 
Space Diva


Starter: Poochyena
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 336
Wysłany: 2014-07-24, 11:51   

Lustra ulokowane w samym sercu tajemniczego i zdradzieckiego lasu to co najmniej niespodziewane zjawisko. Kto je tu umieścił? W jakim celu? Babuszka słowem o tym nie wspominała. Może uznano to na zbyt nieistotne w obliczu tego co spotyka ludzi po przekroczeniu granicy Lasu Samobójców? Wszystko wskazuje na to, że szklane tafle tkwią tutaj odkąd teren zaczął pokrywać się roślinnością, niezależnie od tego jak niewyobrażalnie to brzmi. Zostały ulokowane przypadkowe czy wszystko ma jakiś głębszy sens? To to samo czy inne lustro? Wydawało ci się, że nie zbłądziłeś. Gdzieś w twym wnętrzu wciąż tkwił ten koci instynkt. Ba! Nawet więcej niż tylko to. Przez cały ten okres przebywania w kociej formie przejąłeś ze zwierzęcia wszystko co najlepsze, a pięciopalczasta forma stała się dla ciebie nie tyle główną formą, co przejściowym stadium. Ciekawie toczą się losy niektórych osób, ciekawie... Jednakże w tej chwili to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia. Pokazałeś Oddishowi lustro, a raczej jego odbicie w krystalicznej tafli. Wszystko się zgadzało. Twoja twarz, odzwierciedlająca wymęczenie - bardziej psychiczne niż fizyczne - i on, twój wierny towarzysz, w skupieniu przyglądający się przedmiotowi. Co więcej, był zniesmaczony ideą zespolenia tworu ludzkich rąk z tym co jest wytworem natury. Przez krótki moment obrzydzenie było na tyle intensywne, że stworek przestał drżeć, strach rozpłynął się. Niestety dość szybko uległ na powrót negatywnym stanom, podjudzanym przez tą diaboliczną atmosferę panującą w Lesie Samobójców. Czas się otrząsnąć. Szybkie przypomnienie - jak zachowałby się ten dzielny kocur w obliczu takiej sytuacji? A, no, właśnie. Naprężyłeś mięśnie. Jakże czasami brak tych kocich atutów! Mimo wszystko zdawało się, że twoja poza zachowuje wrażenie lekko wyzywającej, drapieżnej. Coś w stylu to nie ty jesteś panem całej tej porąbanej sytuacji. Twój głos zadudnił echem po okolicy. Odpowiedział ci cichy chichot, narastający z każdą kolejną sekundą. Ostatecznie przybrał na sile do tego stopnia, że był wręcz nie do zniesienia dla twojego wrażliwego, wyostrzonego słuchu. Wiedziałeś jednak, że nie jest to realny ból. Zdążyłeś to rozpracować. Wszystko co dzieje się w tym lesie to wyłącznie sprawka manipulacji twoją psychiką. Nic poza tym.
- Chcę... - chwila zawahania. - Ciebie. Nie, nie ciebie.
Cisza. Przejmująca cisza, rozpraszana łagodnym szmerem liści.
- Twoich uczuć. Pragnę twoich uczuć, tak, tak. Żywię się tajemnicą, troskami, prawdą. Wszystkim tym co człowiek - i nie człowiek - ukrywa przed światem zewnętrznym. Wszystkim tym, co doprowadza istoty takie jak ty do szaleństwa. Krzyk obłędu, szept rozpaczy; to niczym muzyka dla mych uszu!
Niewiele się wyjaśniło, choć przynajmniej wiesz czym jesteś dla tej tajemniczej istoty. Pożywieniem. Niezbyt to pocieszające.
- Shhh... Nie czujesz się może zmęczony? Zmruż swe ślepka. Nie opieraj się. Zaśnij. Po co dążyć dalej? Czeka cię tylko rozczarowanie. Pustka. Cichosza. Śpij, śpij, zaśnij. Ofiaruję Ci spokój. Bo i czegóż innego potrzeba tak zmąconej duszy jak Twoja?
Dziwne, aczkolwiek z każdym kolejnym słowem nakłaniającym cię do drzemki, czułeś jak stajesz się coraz to senniejszy. I wtedy przyuważyłeś, że Istota skryta w cieniu wykonuje dziwne ruchy za pomocą... rąk? Dłoni? Ciężko stwierdzić cóż to, aczkolwiek skojarzyłeś, że już wcześniej widziałeś podobne gesty. W telewizji. Podczas jakiegoś durnego show, w którym zatrudnili hipnotyzera. O tyle, o ile ten z ogłupiającego pudełka oszukiwał swą publiczność, ta Istota zdawała się posiadać realną umiejętność usypiania swych ofiar. Nieciekawie.
_________________
 
     
Kocur
widmo


Starter: Oddish
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Wiek: 28
Dołączył: 01 Lip 2014
Posty: 72
Wysłany: 2014-07-24, 22:10   

Słucham jego słów z coraz większymi emocjami. Z coraz większą niepewnością. Księżycu jasny, co mnie spotkało? Chroń mnie ode złego, modlę się krótko w duchu, chociaż rzadko mi się to zdarza.To dziwne, ale drugi raz podczas tego samego ranka żałuję, że nie jestem kotem. Żałuję, że nie mogę położyć uszu, wyszczerzyć zębów i zasyczeć z wściekłością. Och, tak, na ten gest prawie każdy drżał. Jeśli dodać do tego gardłowy charkot, można zasiać zwątpienie w niemal każdym przeciwniku. Ale Istoty to nie dotyczy. Poza tym, nie jestem kotem i wyglądałoby zupełnie dziwnie, gdybym zaczął syczeć i warczeć na coś, czego nie widzę. Właściwie to widzę i cieszy mnie to. O wiele groźniejszy jest przeciwnik, którego nie można zobaczyć. Wzdrygam się mimo woli, słuchając jego słów. Co to ma być do cholery za koszmar? Może za kilka chwil obudzę się pod lustrzanym drzewem a las okaże się być zwykłym lasem, w którym pełno zwierząt i promieni porannego słońca, których teraz mi tak brakowało. Udaję, że nie mogę go zlokalizować, żeby zyskać na czasie i móc przemyśleć odpowiedź. Tak szczerze, to nie mam zielonego pojęcia, co powiedzieć.
- To kim tak właściwie jesteś? Człowiekiem? Może pokemonem? Posiadłeś sztukę ludzkiej mowy? No, no. - pytam, bo naprawdę nic innego nie przychodzi mi do głowy. Biorę pokemona na ręce. Nie, dlatego, że chcę się poczuć lepiej, czy coś w tym rodzaju. Zwyczajnie boję się, że tak słaba i delikatna istotka może ulec jego mrocznej energii. Dlatego mam nadzieję, że udzieli mu się iskra odwagi, którą dalej w sobie mam. Prawdopodobnie to właśnie dzięki niej zostałem Wybrany. Dzięki spontanicznej niepohamowanej odwadze, która objawia się w naprawdę dziwnych momentach. Mimo jednak tej odwagi, magia Istoty działa na mnie. Czuję się zmęczony. Jakbym już nigdy nie miał być szczęśliwy. Ale po raz kolejny używam całej siły woli i skupiam na nim spojrzenie. Myślę nad słowami jak najbardziej wypełnionymi nadzieją i chęcią życia.
- Mylisz się, co do mnie. Mam misję do spełnienia, nie potrzeba mi spokoju. Opieram się twojej mocy, widzisz? - ostatnie zdanie nie do końca jest prawdą, przynajmniej po części. Powieki mi ciążą, mam ochotę położyć się, zwinąć w kulkę i zasnąć. Śnić o wiecznie zielonych łąkach, polowaniach w lesie pełnym zwierzyny, Szyszce, takiej jak kiedyś, pachnącej rozmarynem i jakimś ziołem na kaszel. Taką ją poznałem. I gdybym miał teraz umrzeć, to chciałbym ją taką zapamiętać. Uroczą, wręcz słodką o wielkich oczach i futerku niczym poszycie usłane jesiennymi liśćmi. O dziwo, myślenie o Tesalii pomaga. Czuję, jakbym czuł powiew jej słodkiego oddechu na swojej mordce, jakby stała tuż obok i niemal się rozczarowałem, kiedy po otwarciu oczu nie zobaczyłem jej oblicza. Myślenie o niej pomaga, ale muszę pamiętać, żeby się całkiem nie zatracić. Miód rozlewa się moim wnętrzu. Jestem uratowany.
- Masz jakieś imię? - pytam już prawie zupełnie bez strachu. - Ja jestem Jafar.
_________________
Przygoda Karta Postaci Jezioro Kopalnia
Bank

Underneath the skin there's a human
Buried deep within there's a human
And despite everything I'm still human
But I think I'm dying here
  :
     
Szin 
Space Diva


Starter: Poochyena
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 336
Wysłany: 2014-08-11, 11:33   

Przepraszam za aż tak długą nieobecność ;w;

Sen czy nie sen, oto jest pytanie. Aż zapragnąłeś się uszczypnąć żeby przekonać się czy sytuacja w której się znalazłeś jest rzeczywista. I nic się nie zmieniło. Lustra te same, drzewa spowite w mroku... Nigdzie saren, zajęcy czy ptaków raczących przechodniów swymi radosnymi pieśniami. Wciąż otaczały cię wizje niczym z halucynacji po narkotykach i ciążące nagromadzenie negatywnych wibracji. Istota ukryta wśród drzew zaśmiała się ochryple po usłyszeniu twych pytań.
- Kpisz sobie ze mnie? Porównywać mnie do tych parszywych istot? Do ludzi? Jestem ponad to! - usłyszałeś w odpowiedzi.
Nie było wspomnienia o byciu pokemonem, nie znalazło się także zaprzeczenie. Także najprawdopodobniej właśnie tym jest - pokemonem, który przyswoił ludzką mowę. Zmęczenie było dominujące, ale ty nie pozwalałeś przejąć mu ostatecznej kontroli. Nie można się poddać. Nie tu, nie teraz. Twoje poszukiwania dopiero się rozpoczęły. Ledwie natrafiłeś na pierwszy trop. Poddać się teraz? W Lesie Samobójców? Pozostać zapomnianym, wraz z resztą pogrzebaną pod leśnym poszyciem? To nie w twoim stylu. Starałeś się skupić na pozytywach. Słońce, kucyki, gagi, śmieszne i urocze sytuacje z udziałem kotów. Pozytywów było mnóstwo, wystarczyło się na nich skupić. Ale tajemniczy pokemon usilnie starał się zdekoncentrować cię. Pochwyciłeś Cebulkę i przytuliłeś ją do siebie. Może nieco zbyt mocno, bo pokemon zareagował cichym piskiem. A może to reakcja na niespodziewaną bliskość? Miałeś rację. Król Artur poddał się woli Istoty. Jeszcze chwila, jeszcze troszkę a zanurzyłby się dogłębnie w Krainie Snów. I kto wie czy tym razem zdołałbyś wyrwać go z sideł diabolicznych mocy? Aż strach myśleć.
Odwaga, która w tobie wzbierała, była potężna. Ale równie potężna okazała się moc pokemona. Może już nie tak przerażająca, ale ciągle oddziałująca na ciebie. Powieki były ciężkie, wypowiadanie słów trudne, ale uparcie trzymałeś się na dwóch nogach i nie pozwalałeś sprowadzić się do parteru. Gdybyś usiadł, oparł się o drzewo, o ten mięciutki mech... Tak wygodnie, tak błogo! Widziałeś jednak, że te odczucia i myśli to sprawka manipulacji Istoty. Kontynuowałeś swą wypowiedź.
- Hahaha, opierasz się, a jakże! Pomyśl jednak - jak długo zdołasz? Jesteś wobec mojej mocy b e z s i l n y, rozumiesz? Bezsilny! Misję do spełnienia, misję. Ha! Bzdurne to, najbzdurniejsze. Skąd pewność, że ktoś za kim gonisz chce zostać odnaleziony? Skąd myśl, że to co zostało zburzone, może zostać odbudowane? Dlaczego jesteś sam, tu, w tym okropnym lesie? Dlaczego odeszli? Wszyscy odeszli! Nie szukają, nie chcą być odnalezieni - zarechotała Istota.
Skąd wiedziała o poszukiwaniach? Zgadywała? Nie, nie. Ta cała manipulacja uczuciami, emocjami... Przejrzała cię. Na wylot. Przymknąłeś swe ślepia. Szy-szka. Jej postać zdawała się niemalże namacalna. O, tak. Mogłeś smagnąć jej urocze futerko, zatopić w nim palce. Wciągnąć w nozdrza zapach przeróżnych ziół. I wtedy, gdzieś w oddali, dostrzegłeś kolejny kształt. Szyszka zwróciła się ku niemu. Leafeon? Odeszła. Krok po kroku. Zniknęła w mroku wyobrażenia. Chciałeś ją dogonić, ale... I wtedy się otrząsnąłeś. Stałeś oparty o drzewo, przyciskając do siebie Oddisha. Mocno, kurczowo. Tuż przed Tobą stała ta przeklęta istota, w swej pełnej okazałości.
- Wiem, wie-em. Znam cię dobrze. Znam każdego kto śmiał zbłądzić po tym lesie. Ka-żde-go. Mnie zwą - zwali - Nemezis. Zapamiętaj to imię, bo będzie ostatnim, które kiedykolwiek poznałeś.

_________________
 
     
Kocur
widmo


Starter: Oddish
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Wiek: 28
Dołączył: 01 Lip 2014
Posty: 72
Wysłany: 2014-08-12, 08:29   

Senność mnie opuszcza, kiedy poznaję prawdę. Tak to właśnie jest, zwykle boisz się tego, o czym niewiele wiesz a kiedy prawda wychodzi na jaw, okazuje się, że tak naprawdę nie było się, czego bać.
- HA! Ale kiedy ja ci właśnie od samego początku pokazuję, że nie jestem bezsilny! Stoję tu, mówię do ciebie, śmieję ci się w pysk. Nie jestem jednym z nich. - to mówiąc uśmiecham się drętwo, żeby pokazać, że mu nie uległem. Układam roślinkę wygodniej w ramionach.
- Ależ ty jesteś pokemon-sen, pokemon tapir, o jakże zmęczonych wiecznie oczach! Twoje imię oznacza bycie sennym, zmęczonym po angielsku, dlaczego więc nadałeś sobie imię greckiej bogini zemsty? Mścisz się, Senny? Na ludziach? Twoja niechęć do nich wskazuje nie tylko na poczucie wyższości nad ich rasą ale i na jakąś urazę. Miałeś kiedyś swojego człowieka, Senny? Może trenera, właściciela, czy jak wy to nazywacie? Nie będę ci wciskał kitu, że twój człowiek nie chciał cię skrzywdzić. Bo chciał. Ludzie są obrzydliwie samolubni, egoistyczni, zaślepieni żądzą zemsty. Ach, no właśnie. To ty jesteś zemstą, prawda? Mścisz się na nich. Nie obchodzi mnie, za co. Chcę ci tylko powiedzieć, że ja nie jestem człowiekiem. Owszem, teraz tak wyglądam, ale moja forma zmieni się za niecały miesiąc. Mnie też ludzie skrzywdzili. Przez nich muszę się ukrywać. To przez nich straciłem rodzinę i przyjaciół. A to o mnie wiedziałeś, Senny? Czy twój wgląd w mój umysł skończył się na tej ludzkiej części? Nie masz nade mną pełnej kontroli, dlatego nie zasnę. Pogódź się z tym. - mówię coraz głośniej, coraz bardziej pewny siebie. Mogę nie mieć racji, może się okazać, że cała moja psychologiczna analiza Sennego to bzdura, ale przynajmniej teraz mam uczucie, że poznałem część prawdy. Wiem przynajmniej, że jest pokemonem. Mogę pokusić się nawet o stwierdzenie, że jest tylko pokemonem. Każdego pokemona można pokonać, choćby nie wiem, jak był silny.

Cytat:
Mogłeś smagnąć jej urocze futerko, zatopić w nim palce.


Tu jest pewien błąd, chociaż sama nie potrafię do końca stwierdzić, na czym on polega. Jafara Szyszka pociąga w zależności od formy. To znaczy, jeśli jest człowiekiem, myśli o niej zawsze, jako o dziewczynie. Jeśli jest kotem, myśli o kotce, jej długim ogonie, futerku itd. Ziołowy zapach jest zawsze, niezależnie od formy, ale generalnie, rozumiesz o co mi chodzi? Jafar nie jest zoofilem, nie pociąga go kotka. Płomienia pociąga, owszem. Ale Jafara nie. Mam nadzieję, że rozumiesz mój bełkot D:
_________________
Przygoda Karta Postaci Jezioro Kopalnia
Bank

Underneath the skin there's a human
Buried deep within there's a human
And despite everything I'm still human
But I think I'm dying here
  :
     
Szin 
Space Diva


Starter: Poochyena
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Karta Postaci: przejdź
Karta Postaci Pokemona: przejdź
Wiek: 30
Dołączyła: 24 Cze 2014
Posty: 336
Wysłany: 2014-08-12, 09:53   

Czar prysł. Pokemon przejechał się na pewności siebie. Podejrzewał zapewne, że jesteś już całkowicie pod jego kontrolą. Pomijając fakt, że wciąż zapewniałeś go, że jesteś w stanie się oprzeć. Ale on przecież wiedział lepiej. Zarozumiały, zaślepiony swą mocą...
- Śmiej się, śmiej! Zetrę ci ten parszywy uśmieszek z mordy - prychnął, wyraźnie poirytowany i jakby wybity z rytmu.
Nagle zrozumiał, że popełnił błąd. Pozbył się tej aury tajemniczości, sprawiającej, że mienił się w twych oczach jako diaboliczna Istota o nieznanej naturze.
- Myślisz, że wszystko wiesz? Jedno spojrzenie, i już, zrozumiałeś? Oświecę cię. Nic nie wiesz! Zemsta, ha! Nie jest to imię, które nadałam sobie sama. To te parszywe istoty. Tak chciały mnie wychować. Miałam być ich zemstą, ich! Pozbyć się każ-de-go kto stoi im na drodze. Wiesz jak to jest być czyjąś nienawiścią? - pokemon zerknął ci prosto w oczy.
Chyba po raz pierwszy od czasu waszego spotkania. Wtedy zrozumiałeś, że to wcale nie jest zły pokemon. Zresztą, istnieją złe pokemony czy tylko źle wychowane? W spojrzeniu tego sennego tapira widać było nie tyle obłęd, co ból. Istotna zmiana. I ten szok wymalowany na pysku. Rozmowa miała potoczyć się zupełnie innym torem niż stworzenie początkowo sobie ustaliło.
- Jak to jest być wiecznie głodnym? Nienasyconym? Jem, jem, ciągle jem! Zjadam tych, których tu odsyłają, a wciąż czuję się pusta... coraz bardziej i bardziej.
Pokemon pękł. Wewnętrznie pękł.
- A wiesz jak to jest być matką? - uważne spojrzenie. - Nie, nie, nie tak. Jak to jest mieć pod opieką słabszych od siebie i zawieść, w ten czy inny sposób? To wiesz. Na pewno wiesz. Czuję.
Promień słońca przebił się przez gałęzie. Jakim cudem? Pokemon-tapir skulił się, schował swój pysk w potężnych ramionach.
- Idźże dalej, wędrowcze. Dziś krzywda ci się nie stanie.
Wygląda na to, że Las Samobójców nie jest tak straszny jak go malują. Ci, którzy się tu znaleźli, musieli być ludźmi słabej woli. A Istota, to piekielne stworzenie, okazało się jedynie pokrzywdzoną przez los duszą. Może tego właśnie było jej potrzeba? Kogoś kto zamiast płakać i korzyć się przed majestatem nieznanego, przemówi?

Rozumiem, rozumiem, aleee... kurde, jak to wytłumaczyć? xD To smaganie uroczego futerka to bez jakichś takich podtekstów. To tak jak ja, np. budzę się w nocy z koszmaru albo jest mi niesamowicie smutno i przytulam się do swojego pieseła, smagam jego futerko (no, sierść), zatapiam w nim palce - i od razu jest mi lepiej; na zasadzie, że zwierzęta potrafią uspokoić skołatane nerwy :') Ale rzeczywiście, z tą kocicą to mogło dziwnie zabrzmieć, zważywszy na fakt jak przywiązany jest do niej Jafar. I ta wizja taka..., ale potrzebowałam akurat momentu z Leafeonem ;w; Wybacz, postaram się pisać bardziej przemyślane rzeczy albo bardziej rozbudowywać opisy, żeby było wiadomo co autor miał na myśli xD
_________________
 
     
Kocur
widmo


Starter: Oddish
Profesja: trener
Profesja poboczna: hodowca
Wiek: 28
Dołączył: 01 Lip 2014
Posty: 72
Wysłany: 2014-08-13, 10:51   

Tyle, że Jafar-człowiek nie traktuje Szyszki-kotki jako swojej pupilki, tylko jak inną formę swojej ukochanej Tesali-dziewczyny. Agh. To trudne.
Ale takie szczegóły nie mają większego znaczenia w zasadzie. Chciałam tylko, żebyś wiedziała mniej więcej, o co mi chodzi. W końcu ten wykreowany przeze mnie świat jest trochę... dziwaczny i niedopracowany.
Tak przy okazji, skoro już mam okazję coś dodać to... chciałabym, żebyś pamiętała, jak ważną osobą w całej tej historii jest Cedr. Jestem bardzo ciekawa, jak przedstawisz go jako człowieka, bo celowo tego nie zrobiłam sama :D Cedr jest wręcz taką osobistą legendą Płomienia, cholera, naprawdę nie umiem za dobrze tego opisać. Wzorem cnót wszelkich.


- Dobrze wiem, jak to jest, Senna. Mój uczeń, Brzoza, drobny ośmiolatek błąka się teraz sam po świecie, bo straciłem go z oczu na kilka chwil. Wiem, co to znaczy. - mówię z zamkniętymi oczami, bo tylko wtedy mogę zobaczyć twarz dzieciaka, którego miałem pod opieką. Tylko wtedy widzę go wyraźnie i mogę spokojnie pokutować.
- Senna. - mówię cicho, bo naglę wszystko rozumiem. I mimo tego, że ten pokemon chciał pozbawić mnie życia, świadomości, czy czegokolwiek, łapie mnie współczucie. To jedna z tych ludzkich cech, która we mnie została, i z której bardzo się cieszę. Niemal nie osuwam się na kolana dalej z Oddishem na rękach. Jesteś zbyt emocjonalny, Jafarze. Musisz wyrobić w sobie obojętność na pewne sprawy, inaczej zginiesz w zbyt silnych emocjach, przypominam sobie słowa Cedra, ale tym razem nie odnajduję w nich prawdy i upragnionego ukojenia. Nie potrafię wyzbyć się tych emocji. - Senna, ja uważam, że powinnaś iść ze mną. Opuścić ten las i wędrować ze mną, jako moja towarzyszka. Nie możesz spędzić tutaj reszty życia. Już nikt nigdy nie będzie cię nazywać swoją nienawiścią. Zasługujesz na nowe życie. Ktoś tak wyjątkowy jak ty nie powinien prowadzić takiego żywota. Ja i mój towarzysz, Król Artur, - z tymi słowami wyciągam ku niej wciąż pogrążonego w dziwnym letargu, półśnie przyjaciela. - Pomożemy ci napełnić twoje wnętrze normalnymi emocjami. Wystarczy, że opuścisz ten las a wszystko może się skończyć. - sam nie wiem, dlaczego oferuję jej pomoc.

//Byłoby dłużej, ale ogarnął mnie żal, bo nie mogłam oddać krwi, bo mam za cienkie żyły D:
_________________
Przygoda Karta Postaci Jezioro Kopalnia
Bank

Underneath the skin there's a human
Buried deep within there's a human
And despite everything I'm still human
But I think I'm dying here
  :
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandblue created by spleen modified v0.2 by warna

| | Darmowe fora | Reklama

Daisy7 (administrator)
ania.daisy7

Gwen Brown (administrator)
38162565

Yuki (grafik)
35451075
Yukiyorin

Did (grafik)
44021735
Otaku helper
www.OtakuHelper.pl - Nie buforuj! Pobieraj!

WAW Pokemon

Yousei

SNM
SnM

PokeSerwis

Hentai Island

Dragon Ball Alternate World
Dragon Ball Alternate World

Tin Tower

Darkest Night

Czarodzieje

Mystic Falls
Mystic Falls

Wishmaker

Undertale

Digimon Quartz

Poke Tail

Jadore Dior

Spesogenesis

Horizon

Seven Kingdoms

Bangarang

Dysharmonia

Arcadias

Deireadh

SPQR

Dzikie Psy

Uru'bean

Lords of Brevort

Death City

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Zombie is coming

FT Path Magician

Wolvex

Phantasmagoria

Ninja Clan Wars

Wilki 94

Mortis

Wishtown

Valoran
Valoran

Fairy Tail New Generation

Antyris

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

The Avengers

Virus

Riverdale High School

Marudersi

Bottled Stars

Death City

Draco Dormiens

Ninja Gaiden
Ninja Gaiden PBF

Epoka Nordlingów

Pokemon Eternal

Era Bleacha

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Yuki & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Wszystkie prawa zastrzeżone./All rights reserved. Copyright 2014 by Daisy7.
Pokemon Crystal launched 2011-03-23.